Też mnie to uderzyło. Ewidentnie Robson poczuł moc.
Z czysto egoistycznych pobudek chciałbym, żeby kiedyś Robert pojechał w jednym zespole
z Krisem, bo obu zwyczajnie cenię i lubię, a poza tym wariat z wariatem zawsze się dogada.
Ten norweski "rally driver" faktycznie wygląda na wypalonego, a więc...