Kupilismy Foresta juz ladne pol roku temu... pomijajac obsluge w salonie, gdzie od chwili kiedy zdecydowalismy sie na kupno, zaczeto traktowac nas jak powietrze, nie informujac o takich blahych sprawach jak chocby data dostarczenia samochod (to temat na zupelnie inna historie..) zdarzyl mi sie ciekawy przypadek..
Zaparkowalem samochod w centrum Gdyni, wracajac do niego nie moglem odlaczyc alarmu.. Coz, zadzwonilem po kolege, zeby przywiozl zapasowe kluczyki... Nie poskutkowalo, wiec zadzwonilem do serwisu.. Ku mojemu zdumieniu okazalo sie, ze problem im jest znany i ze alarmy w Forescie tak maja w miejscach gdzie jest jakis monitoring albo natezenie fal radiowych... Uslyszalem, ze najlepszym rozwiazaniem jest przepchniecie samochodu o jakies 60-100m co "powinno pomoc"..
Jak to uslyszalem to zdebialem, jednak wzialem sie do roboty i przeturlalem foresta rzeczywiscie pomoglo!!
Mam jakies dziwne wrazenie, ze to chyba nie jest zbyt normalne i cos trzeba by z tym zrobic, tym bardziej, ze moja zona zazwyczaj prowadzi a Forest nie jest zbyt lekkim autem i juz zaczyna sie stresowac, ze bedzie musial pchac w szpileczkach nowego Foresta...
Nie za bardzo wiem co z tym zrobic, w serwisie powiedzieli, ze przejrza alarm, ale przeciez juz wiem, ze nic nie znajda...