Ojciec kończył o 21:00. Adam napatoczył się przy okazji. Pojechaliśmy we trzech.
Wystartowaliśmy po 23:00 z pod Lublina. Ruch znikomy, jadę tylko trochę szybciej niż powinienem. W zabudowanym z szacunku dla miejscowych (i własnego portfela) przepisowo.
O 1:30 byliśmy w Rzeszowie. Tankowanie LPG, łyk herbaty i jazda. Tereny coraz ciekawsze. To zaskakujące jak przyjemnie i pewnie seryjna Impreza prowadzi się w zakrętach! O 4:15, pomiędzy Ustrzykami Górnymi, a Brzegami Górnymi szykowaliśmy się na szlak.
------------
Rano
Po godzinnym podejściu w świetle latarek dotarliśmy na Połoninę Caryńską.
Wschód słońca nastąpił planowo
Następnie, o 6:30, robiąc użytek z ławek, poszliśmy spać. Pierwsze zorganizowane grupy turystów obudziły nas po 8:00, ok 10:00 ruch był naprawdę spory. Po śniadaniu zeszliśmy na parking.
----------------
Po południu:
Wołosate, po kolejnej drzemce (tym razem pod wiatą) szykujemy się do podejścia. Na szaku pojawiamy się o 16:45. Celem jest Tarnica.
Co ciekawe podczas zachodu słońca na szczycie nie było już nikogo. Zjedliśmy podwieczorek, było zimno, bez rękawiczek ani rusz. O 19:40 zaczeliśmy zejście. W świetle latarek schodzi się genialnie! Pod warunkiem, że szlak jest znany/dobrze oznaczony. Po 21:00 wsiedliśmy do auta. Znów zatankowałem w Rzeszowie. Spalanie Rzeszów->Bieszczady->Rzeszów 8,6 LPG/100Km. Koło 2:00 jesteśmy w domu.
Jestem bardzo zadowolony z Imprezy 1.6