Sainz jest na wylocie, więc trochę nie bardzo ma powody do teamworku. Trochę z tym zresztą przesadza, bo sam sobie zaordynował pitstop i się dziwił że team nie gotowy. Nie rozumiem dlaczego miałby nie wyprzedzać LEC, skoro był wyraźnie szybszy, a i tak czerwoni brali P3 i P4 niezagrożone. Trochę go szkoda do Williamsa, ale kto wie, może oni się w końcu odrodzą.