Skocz do zawartości

dadrl

Użytkownik
  • Postów

    33
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dadrl

  1. To Ty wiążesz liczbę wypadków z ilością samochodów, ja uważam że lepiej wiązać to z natężeniem ruchu, które nie jest tożsame z ilością samochodów, i zeby w jakis sposób je okreslić posłużyłem się zużyciem paliwa. Po co mnie zaczepiasz? Mówiłem, że idę na inne forum, tam jest fajniej (śmieszniej). Wyjątkowo odpowiem (powtórnie): nie da się znaleźć prostej zależność pomiędzy zużyciem paliwa i liczbą wypadków, chociaż teoretycznie powinna być (patrz wykresy). Jeżeli takową znajdziesz, to możemy podyskutować, tymczasem wszelkie dywagacje na ten temat są bez sensu.
  2. Ja już skończyłem. Możecie zamknąć temat. Nie pisałem tego bynajmniej po to, żeby przekonać kogoś kto ma klapki na oczach, bo to niewykonalne, ale ktoś myślący tu wejdzie, przeczyta i pomyśli. Wielu ludzi ostatnio mądrzeje, co widać po liczbie samochodów bez świateł i rosnącym społecznym oporze przeciwko temu zbrodniczemu nakazowi. Nawet tutaj co poniektórym dałem trochę do myślenia, tylko nie chcą się przyznać. Teraz przenoszę się na inne forum. Jednak nie odmówię sobie tej przyjemności na koniec: gdy wprowadzano ten zbrodniczy przepis nie przeprowadzono żadnych badań, inaczej mówiąc przeprowadzono zbrodniczy eksperyment. W ten sposób nawet nie wprowadza się na rynek nowych leków, a środowisko firm farmaceutycznych uchodzi za najbardziej korupcjogenne. edit by Subaryta: no toś już sobie na naszym forum popisał. Żegnam jakoś bez żalu
  3. Jeszcze 3 lata temu na polskich drogach motocykli było niewiele. Jeździli nimi głównie prawdziwi zapaleńcy, którzy w większości przypadków wiedzieli jak duże jest ryzyko poruszania się zmotoryzowanym jednośladem po polskich drogach. W ciągu ostatnich paru miesięcy nastąpił olbrzymi wzrost ich liczby, większość jak podejrzewam to używki z zachodu. Kupowane są często przez szczyli, których nie stać na szybki samochód, a chcą sobie poszaleć. W samym Krakowie widać ich teraz codziennie całe mnóstwo, a ustawki na wyścigi uliczne też są normą. A kończy się to wypadkami. I światła czy też ich brak mają tu bardzo znikomy wpływ, zapewniam. Jesteś gotów przysiąc, że w 2007 nastapił jakiś gwałtowny wzrost liczby motocykli? Na początek poczytaj to: http://strona_narusza_regulamin/forum/viewtopic.php?p=3601#p3601 Ależ oczywiście, że światła nie mają nic wspólnego. Tak, tak, nie mają. I co? Lepiej się poczułeś? Pewnie motocykliści z całej Europy prostestują, żeby ci na złośc zrobić. http://strona_narusza_regulamin/docs/fema.pdf Jeszcze do ciebie nie dociera, że jak nie muszę używać kontrargumentów? To wy przede wszystkim musicie udowodnić, że światła są pożyteczne. Tu nie ma miejsca na eksperymenty.
  4. Niestety, ale działa to również w drugą stronę. Poczytaj: http://en.wikipedia.org/wiki/Risk_compensation
  5. Napisałem już dlaczego jest to bez sensu. Ale proszę bardzo, możesz przyjąć za porównywane okresy pełne lata, ale zaczynające się 17 kwietnia i kończące 16 kwietnia następnego roku. Wyjdzie na to samo, to znaczy wzrost w 2007 i potem znów spadek. Niezbyt słuszne, bo nijak to zużycie paliwa ma się do liczby wypadków, a przynajmniej na podstawie danych z ubiegłych okresów nie można opisać żadnej zależności, więc jest bezwartościowe. Można też przytoczyć dane o zabitych motocyklistach, o czym jest wspomniane na stronie. Liczba zabitych motocyklistów wzrosła o 40% po wprowadzeniu nakazu, liczba wypadków również sporo wzrosła. Milicja chciała ukryć te dane przed prasą. Z drugiej strony można porównać dane za 2009 rok z danymi za 2007 i obwieścić triumfalnie spadek liczby wypadków dzięki światłom, jak to zrobił rząd. Można, papier wszystko przyjmie, tylko potem giną ludzie. Co do okrągłości Ziemi to właśnie zwolennicy świateł tak się zachowują: "bo lepiej widać, to jest bezpieczniej". Dawniej twierdzono "Ziemia jest płaska, bo przecież każdy to widzi", a każdy kto twierdził inaczej w najlepszym przypadku był wyzywany od idiotów, a w najgorszym palonym na stosie.
  6. Podam pewien przykład, żeby zastymulować myślenie: Jest sobie mąż i żona pracujący w tej samej części miasta: 1. Mają dwa samochody a) pracują na tę samą zmianę, więc jeżdżą do pracy albo dwoma albo jednym jak mąż ma kaca pracują na różne zmiany, więc jeżdżą dwoma albo jednym c) pracują na zazębiające się zmiany, więc jeżdżą dwoma 2. Mają jeden samochód a) pracują na tę samą zmianą, więc jeżdżą jednym pracują na różne zmiany, więc jeżdżą tym samym na przemian c) pracują na zazębiające się zmiany, więc żona jeździ autobusem. Pytanie: w którym przypadku posiadane przez nich samochody najbardziej wpływają na liczbę wypadków i jak to się ma do ich liczby i zużycia paliwa.
  7. Na przykład Tadziu Jarmuziewicz, Stasiu Żmijan albo Zbychu Chlebowski? To miał być żart? Polecam zatem stenogramy z prac komisji infrastruktury, warto przeczytać jakie tam padały argumenty. Ja mam tę przewagę, że tam byłem i wiem jak są uchwalane ustawy w Polsce, więc wiem o czym mówię. http://strona_narusza_regulamin/aktualnosci , szukać 'stenogram'
  8. Jezeli w jednym roku przejechałeś 10k km, a w drugim 13k km to zużyłeś na to tyle samo paliwa? W skrócie - o 30% dłużej Twój samochód był na drodze i miał możliwość uczestniczenia w wypadku Dlaczego zatem w 2009 liczba wypadków spadła, a zużycie benzyny wzrosło? W 2006 to samo.
  9. Źle to wyliczyłeś, gdzieś to liczyłem, ale nie pamiętam gdzie, nie chce mi się teraz drugi raz tego robić. Tendencja zniżkowa owszem jest, tylko że spadek w 2007 był mniejszy. Zresztą to widać po dwóch liniach - liczbie samochodów i wypadków. Nic nie trzeba liczyć. Podałem z rozpędu, bo gdzieś czytałem o tym w kontekście liczby wypadków. Co nie zmienia faktu, że liczba zabitych jest zwykle pochodną liczby wypadków z małymi odchyleniami. Nawet jeżeli tak założymy, to jakim prawem ten nakaz wprowadzono, najpierw nie udowadniając, że będzie lepiej? Powiedzmy, że i teraz nie wiadomo, więc powinien zostać natychmiast wycofany! W Austrii wycofano, w Polsce króluje korupcja i prywatne interesy.
  10. 2009? 2006 też nie pasuje do twojej teorii - skąd ten wzrost? Jak już coś porównujesz, to porównuj te same wielkości - w jednym roku piszesz o możliwości wypadku, w drugim o liczbie wypadków na każdy przejechany kilometr. Po prostu próbujesz porównywać razem dwie wielkości, tak jak ci wygodnie. Albo zakładasz, że liczba samochodów wpływa na liczbę wypadków albo ilość sprzedanego paliwa. Mieszanie tych dwóch rzeczy nie ma sensu. Ujmę to inaczej, jeżeli zakładasz, ze ilość sprzedanego paliwa ma wpływ na wypadki, to po co ci jeszcze liczba samochodów? Przecież zużycie benzyny jest wartością bezwzględną. Ze statystyki dwója.
  11. Rozpoczęła? Chyba powróciła. Tyle, że wystartowała z wyższego poziomu. Przyjrzyj się brązowej linii na wykresie - jest praktycznie linią prostą i wraz z jej hipotetycznym wykropkowanym przedłużeniem też stanowi linię prostą. Teraz )od 2007) też będzie stanowiła linie prostą, równoległa do tej hipotetycznej. Czego to dowodzi? Że przy stałych czynnikach liczba wypadków zależność liczby wypadków od liczby samochodów jest funkcją liniową. Jest to w pewnym sensie doświadczalne potwierdzenie Smeed'a Jeżeli już tak chcesz, to w kolejnych miesiącach nigdy nie było takich spadków jak rok wcześniej w tych samych miesiącach. Więc? A śmiertelność? Co ci ona przeszkadza? Już pomijam fakt, że Unia Europejska definiuje stan bezpieczeństwa liczbą wypadków śmiertelnych. Czekam na kolejne argumenty. Robi się ciekawie. Aha, jeszcze jedno mi się przypomniało: gdyby rok 2007 był anomalią to w następnym roku wypadków byłoby dużo mniej, tyle ile wynikałoby z trendu malejącego. A tu było niewiele mniej niż w 2007 i cały czas więcej niż w 2006. Wynikałoby z tego, że rok 2008 też był jakąś anomalią, tyle że mniejszą. Rozumiesz, czy mam wytłumaczyć głębiej?
  12. A ja sie pytam: czemu w takim razie skoro obowiazek jazdy na swiatlach zwieksza ilosc wypadkow w grudniu 2006 bylo ich wiecej niz w 2007?? podsumowujac: "Bo moja jest tylko racja i to swieta racja, a nawet jesli jest twoja to moja racja jest bardziej mojsza niz twojsza bo to wlasnie moja racja jest racja najmojsza"... Oj, nie chce mi się z tobą gadać. Bo nakaz na światła zwiększa średnią liczbę wypadków (nie ilość) w danym okresie, tak jak CO2 zwiększa (podobno) średnią temperaturę na Ziemi, co nie znaczy, że zima za rok w Polsce będzie cieplejsza niż poprzednia. A propos: z tego co pamiętam poprzednia zima była wyjątkowo zimna, co oznacza, że temperatura na Ziemi nie rośnie. Musze to powiedzieć Al'owi Gore, niech czym prędzej sprzedaje te fundusze związane z ochroną klimatu, których tyle nakupował.
  13. Chciales powiedziec: nie wiedza jak je zinterpretowac zeby poparly moja terorie?? :roll: Ale co tu interpretować? Właśnie takie dowolne interpretacje próbują robić niektórzy tu się wypowiadający. A sprawa jest prosta: dane są gromadzone i przetwarzane w ujęciu rocznym i tylko taka analiza nie może budzić podejrzeń o manipulacje. Czy ja pytam dlaczego w grudniu 2007 było tak mało wypadków? Nie, bo wiem że to nie ma sensu, chociaż takie pytanie mogłoby się wydawać sensowne. Równie dobrze może ktoś wywnioskować, że we wtorki przed wprowadzeniem nakazu było więcej wypadków i to uzasadnia jego sens (a mogło tak być, czemu nie, wystarczy jedna większa katastrofa we wtorek).
  14. 1. Wiesz wszystko lepiej. 2. Masz jedynie prawdziwe dane. 3. Inni mają fałszywe dane. 4. Inni nie potrafią analizować danych. O czym niby chcesz dyskutować, jaki to zajebisty jesteś ? Inni mają może te same dane, ale jak widać nie wiedzą co z nich wynika.
  15. Załamałem się. No nie, drugi raz tego samego nie będę wyjaśniał. Przeczytaj może najpierw to, co napisałem wczoraj (całość), a potem możemy podyskutować. To się nie załamuj a przeczytaj to co ja napisałem uwzględniając kwestie wcześniejszego obowiązku jazdy na światłach. Twój dobór danych jest bezsensowny. Moim zdaniem trzeba uwzględniać poszczególne miesiące, bo inaczej cała ta Twoja statystyka jest wyłącznie fajną zabawą w dobieranie kolorowych szlaczków w tabeli. :roll: Spójrz na to inaczej 92% większej ilości wypadków miało miejsce PRZED wprowadzeniem obowiązku całorocznej jazdy na światłach! Czy naprawdę uważasz, że to nie ma znaczenia? :shock: Czyli innymi słowy uwzględniamy miesiące w których wypadków było zdecydowanie więcej po to, aby uzasadnić swoją teorię. Chcesz rozmawiać o konkretach... masz szanse Weź ty może przeczytaj dokładnie co napisałem. Weźmy grudzień 2007 - wypadków było mnie o 642 niż rok wcześniej. To by sugerowało, że w miesiącach letnich, kiedy podobno światła pomagają wypadków powinno być jeszcze mniej, że miało być dużo lepiej w tym roku. Natomiast w żadnym z miesiącu w tym roku nie było o tyle wypadków mniej. Druga liczba w kolejności to zaledwie 136 mniej - w czerwcu. Teraz już widzisz dlaczego analiza miesięczna nie ma sensu? Zerknij jeszcze na dane 2005-2006 z miesięcy letnich o ile spadała wtedy liczba wypadków (a nie było nakazu świateł)- dla przykładu: 282, 411, 148. Czy w którymś z miesięcy letnich 2007 masz taki spadek? Czy ja się tego czepiam? Powtarzam raz jeszcze - analiza miesięczna nie ma sensu.
  16. Załamałem się. No nie, drugi raz tego samego nie będę wyjaśniał. Przeczytaj może najpierw to, co napisałem wczoraj (całość), a potem możemy podyskutować.
  17. Podałem rzeczowe argumenty, na które odpowiedzi brak albo kwitowane są krótko: "bo moim zdaniem to niemożliwe". I to ma być rzeczowa dyskusja? Dyskutować możemy o faktach, a te są jednoznaczne. Tłumaczę na tym forum ten sam problem po raz dziesiąty i ciągle to samo. Nie wymiguj się, że zniechęca cię mój styl czy coś innego, po prostu przedstaw swoje argumenty. Poza tym jaki mam być mój styl? Mam grzecznie przyznać komuś rację, mimo że jej nie ma? Nie wierzysz mnie? Pokaż ten wątek komuś od statystyki - potwierdzi.
  18. moze po prostu pojawilo sie wiecej samochodow na ulicach... A do roku 2006 i w latach 2008-2010 to liczba samochodów się nie zwiększała, co? Proponuje przyjrzeć się linii żółtej i brązowej.
  19. Sugerujesz, że w 2007 r. sytuacja polityczna i gospodarcza była znacząco inna niż w latach sąsiednich? Co jeszcze było inne? Może to wpływ UFO, które wylądowało w 2007 r. pod Rzeszowem. Ja już nie wiem jak dotrzeć do niektórych, czy naprawdę nie widzisz, że w roku 2007 coś się stało, coś co ZNACZNIE pogorszyło bezpieczeństwo? Coś co spowodowało 6-procentowy wzrost liczby wypadków. Świat nie jest taki oczywisty jak się wydaje, czasem coś pozornie oczywistego takie nie jest, tylko trzeba się głębiej zastanowić. Sam napisałeś, że "na światłach" agresywniej jeździsz - to chyba wszystko tłumaczy?
  20. Wszystko racja oprócz jednego: wypadków czołowych w 2007 roku było więcej niż rok wcześniej. A przypominam, że miało być o 20% mniej.
  21. W szkole nie, raczej na studiach. Ale o co ci w ogóle chodzi? Samochód bez świateł jest WIDOCZNY nawet wśród samochodów bez świateł. Tyle, że może być widoczny o ułamek sekundy później. Ale takiemu miszczowi kierownicy nie powinno to przeszkadzać. Szansa, że akurat ty spowodujesz przez to wypadek jest znikoma. Ale globalnie na pewno to nie jest korzystne zjawisko, bo kierowców jest ileś tam milionów i nawet szansa 1 na milion da kilka wypadków rocznie z tego powodu. Gorzej z rowerzystami i innymi mniejszymi obiektami, które faktycznie mogą stać się w pewnych warunkach niewidoczne. Podobnie, przeciętnemu kierowcy wydaje się, że spalone przez niego niepotrzebnie paliwo to nic nie znacząca ilość. Pomnożona przez 15 milionów samochodów już robi się znacząca.
  22. Zgadzam się z tym i chyba wszystko już do tej pory napisano. Wiem - na podstawie tego, co napisałeś na swojej stronie i na forum - że oświetla Cię słońce i Cię widać, wiem też jednocześnie, że nie jesteś widoczny, bo jesteś nieoświetlony - czyli taki z Ciebie trochę drogowy kot Schrödingera. Podobnym sloganem jest stwierdzeniem, że jak "lepiej widać, to jest bezpieczniej". A gówno prawda, bo jest dokładnie odwrotnie, co się okazało nie tylko w Polsce. Bezpieczniej jest wtedy, kiedy nikt nie polepsza sztucznie widoczności. Większość tego co sztuczne dla człowieka, jest w jakiś sposób szkodliwe. Nawet światła w nocy są szkodliwe, bo oślepiają, ale nie ma innego wyjścia. Gdyby wszyscy jeździli w nocy na pozycyjnych albo bez świateł, to śmiem twierdzić, że nie byłoby w ogóle wypadków, bo wszyscy jeździliby 10 km/h. W dzień każdy samochód bez świateł jest WIDOCZNY. Bo oświetlony światłem słonecznym. Tak samo jak rowerzysta, pieszy, dziura w jezdni, asfalt czy kot przebiegający przez ulicę. Nie róbmy z ludzi inwalidów. Wytłumacz mi, po co prawidłowo jadącemu kierowcy, swoim pasem, z prędkością dostosowaną do warunków ruchu (nie mówię już, że przepisową) światła samochodu z przeciwka (zakładając, że to będę np. ja). Przecież będę również jechał swoim pasem. Jak się nie widzi albo nie jest się pewnym, czy się widzi, to się nie wyprzedza, a wtedy pozostaje się na swoim pasie. A chyba nie powiesz, że nie widzisz w dzień samochodu bez świateł i nie jesteś w stanie ocenić czy coś tam jedzie, czy nie?
  23. A prosiłem o rzeczową dyskusje, widać poranek temu nie sprzyja. Utarte slogany naprawdę nie robią na nikim wrażenia. Włączone światła właśnie mają pomagać w wyprzedzaniu na trzeciego i innych niedozwolonych miejscach, takie są częste tłumaczenia idiotów, z którymi rozmawiam. Nawet niektórzy milicjanci twierdzą, że kierowca ze światłami czuje się bezpiecznie. Cóż z tego, jeżeli bezpieczny nie jest. Działa wtedy kompensacja ryzyka, co jest naukowo zbadanym zjawiskiem i raczej trudno z tym dyskutować. Dawniej, jeżeli taki szybki i wściekły wiedział, że może się spodziewać samochodu bez świateł, trochę zwalniał, zastanowił się i spojrzał przed siebie, nawet podświadomie, zanim zaczął wyprzedzać. Wystarczy, że średnia prędkość wzrosła z tego tytułu tylko o 1%, a liczba wypadków też musiała wzrosnąć, cudów nie ma. Ze światłami wiążą się jeszcze inne bezpośrednie przyczyny wypadków, o czym już pisałem, więc jak tu się dziwić, że liczba wypadków po wprowadzeniu nakazu podświetlana asfaltu wzrosła.
  24. Co do rowerzystów. http://strona_narusza_regulamin/forum/viewtopic.php?f=7&t=615 A co do pani Majek i reszty towarzystwa, to są tam podane fakty i nie ma ani kropli kłamstwa, a wnioski każdy może wyciągnąć swoje. Ja wyciągam swoje. Temat ten jest przedmiotem powstającej właśnie pracy magisterskiej, a praca magisterska jak wiadomo powinna opierać się na faktach. Dobra, pożartowałem sobie z niewiedzy co poniektórych (ale nikt nie jest doskonały i nie wie wszystkiego), więc teraz wyjaśnię jak najprościej się da, dlaczego należy analizować dane roczne i dlaczego porównywanie miesięcy nie ma sensu. Proszę przeczytać bez uprzedzeń, przemyśleć, a potem ewentualnie podjąć dyskusję. A więc po kolei. Liczba wypadków to bardzo złożone zjawisko zależne od wielu czynników, które jednak podlega trendom dającym się opisać przez statystykę. Błąd statystyczny w tym przypadku (przy porównywaniu danych rocznych) wynosi 2%. Pewnych praw naukowych oszukać się nie da i dlatego w Austrii po nawet nieznacznym wzroście liczby wypadków po wprowadzeniu świateł natychmiast zlecono specjalistyczne badania i nakaz wycofano. Po prostu w tak stabilnym kraju jak Austria, takie zjawisko nie mogło zdarzyć się bez przyczyny, co rozsądni Austriacy dostrzegli. Dlaczego porównywanie danych miesięcznych nie ma sensu? Ponieważ przy tak dużej liczbie zmiennych im dłuższy okres tym lepiej, ponieważ różne anomalie w ciągu roku mają szansę się zrównoważyć. Przykład: powiedzmy, że w roku jest średnio 5 katastrof z liczbą ofiar ponad 10 osób. Niech w jednym roku 4 katastrofy będą w kwietniu i już jest odchylenie od normy w tym miesiącu. Wykres danych miesięcznych w takim przypadku wyglądałby jak bezładny zygzak bez żadnych reguł. Z drugiej strony dane co 10 lat byłyby bardziej wygładzone, ale jednak liczba wypadków jest wartością zbyt zmienną w czasie, aby analizować dekady, dlatego analizuje się pełne lata. Weźmy dane z 2007. Na początku roku 2007 rzeczywiście było więcej wypadków niż w kolejnych latach, ale przyczyny mogły być różne, mogły np. zdarzyć się wtedy te katastrofy. Jeżeli zdarzyły się wtedy, to nie zdarzyły się statystycznie już w pozostałych miesiącach roku, kiedy wypadków było o tę liczbę mniej. Podobnie z pogodą. Jeżeli w styczniu i lutym 2007 było -10 stopni i nie było śniegu, to ludzie częściej wyjeżdżali z domu niż rok wcześniej i powodowali więcej wypadków. Ponieważ meteorologia podlega tak samo trendom i średnia liczba śniegu w ciągu roku jest mniej więcej stała (z jakąś znaną dokładnością), więc w grudniu 2007 statystycznie powinno być go więcej, a trudniejsze warunki to paradoksalnie mniej groźnych wypadków. Podobnie, po ciepłej zimie, następuje zwykle chłodne i deszczowe lato (tu akurat działa przyroda, która nie znosi nierównowagi), a brzydka pogoda to mniej wypadków. Suma musi się zgadzać, bo inaczej nauka zwana statystyką, opisująca takie zjawiska, nie miałaby prawa istnieć. Gdyby wszystkie czynniki były mniej więcej stałe i nie pojawił się żaden nowy czynnik, liczba wypadków w 2007 powinna być nieznacznie mniejsza niż w 2006, bo w 2006 była mniejsza niż w 2005, a w 2005 była mniejsza niż w 2004 (a przecież wtedy nie było nakazu!), co oznacza trend malejący. Przyczyn takiego, a nie innego trendu jest wiele: lepsze drogi, więcej fotoradarów, lepsze samochody i wiele innych, ale najważniejsze - te czynniki się nie zmieniają jak chcą. Samochody są cały czas coraz lepsze, drogi również buduje się cały czas, fotoradarów również przybywa. Zamiast danych rocznych na upartego możemy analizować dane dwuletnie i również zobaczymy, że w porównaniu z latami 2005, 2006 w 2007 i 2008 również było więcej wypadków. Ktoś powie: w 2004 r. wzrosła liczba zabitych. Owszem, ale o ile? W granicach błędu statystycznego, a liczna wypadków była mniejsza niż rok wcześniej. W roku 2007 po raz pierwszy od wielu lat wzrosły wszystkie trzy liczby (wypadków, zabitych i rannych). Przyczyn takiego, a nie innego trendu jest wiele - lepsze drogi, więcej fotoradarów, lepsze samochody i wiele innych, ale najważniejsze - te czynniki się nie zmieniają jak chcą. Samochody są cały czas coraz lepsze, drogi również buduje się cały czas, fotoradarów również przybywa. Zamiast danych rocznych na upartego możemy analizować dane dwuletnie i również zobaczymy, że w porównaniu z latami 2005, 2006 w 2007 i 2008 również było więcej wypadków. Dlaczego spadek liczby wypadków w latach 2008 i 2009 jest potwierdzeniem szkodliwości świateł? Ponieważ, gdyby w tych latach liczba wypadków cały czas wzrastała, wskazywałoby to na odwrócenie trendu z jakiegoś tajemniczego powodu. Ale w 2008 liczba wypadków była znów mniejsza niż w 2007 (jednak cały czas większa niż w 2006, dopiero w 2009 udało się uzyskać wartość mniejszą niż w 2006). Co z tego wynika? Lata 2007, 2008 i 2009 nie różniły się wobec siebie ilością i jakością czynników wpływających na bezpieczeństwo: we wszystkich tych latach budowano lepsze drogi itd., a w tych latach były również obowiązkowe światła. Zakładając, że wpływ świateł jest stały, możemy ten czynnik odrzucić przy analizie lat 2007, 2008 i 2009, czyli powinniśmy mieć trend malejący taki jak wcześniej i mamy. Analiza lat 2006 i 2007 już na to nie pozwala, bo dużo się zmieniło - doszedł nowy czynnik, obowiązkowe światła. Reasumując, gdyby nie wprowadzono nakazu jazdy na światłach, w 2007 byłoby około 340 osób zabitych mniej (a było więcej o ponad 140 więcej!), czyli można założyć, że wprowadzenie nakazu zwiększyło liczbę zabitych o 500 osób, a każdy kolejny rok (w którym spadała wprawdzie liczba wypadków) zaczynał z pułapu wyższego o 500 zabitych osób, co jest przedstawione na wykresie. Jeżeli spadek liczby wypadków w latach 2008-2010 miałby świadczyć na korzyść świateł, to lata 2004-2006 również - przecież wtedy również spadała liczba wypadków, a świateł nie trzeba było włączać! Teraz już widzicie, dlaczego takie rozumowanie nie ma sensu? Również dobrze można by porównać rok 2010 z rokiem 1980, w którym nie było nakazu świateł i wtedy okazałoby się, że mamy więcej wypadków. Zauważmy również, że według autorów nakazu wypadków miało być o 20% mniej! Jeżeli światła rzeczywiście działają, to w 2007 bez nakazu wypadków powinno być ich o 25% więcej. To ponad 10 razy więcej niż błąd statystyczny. Mam nadzieję, że moja pogadanka rozjaśniła co poniektórym pewne kwestie. Zapraszam do konstruktywnej dyskusji, może komuś uda się obalić te argumenty, wtedy zgłoszę go jako kandydata na doktoranta w katedrze statystyki.
  25. A co, nie było korupcji? A co, była? Ależ nie, nie było. Te wszystkie PRYWATNE firmy tak z dobrego serca wynajęły firmę PR do celów propagandowych, a osłom dały w łapę. No weź mnie nie osłabiaj, proszę. http://bezswiatel.ath.cx/winni W dzień KAŻDY samochód jest oświetlony. Światłem słonecznym. A jakie znaczenie mają dane z 2009 dla twojego toku myślenia? Chociaż ja doskonale znam te dane i potwierdzają one szkodliwy wpływ świateł.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...