Skocz do zawartości

Majkus

Nowy
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Majkus

  1. Majkus

    Ku Przestrodze

    W firmie subaru brakuje mi oceny pracy personelu poszczególnych salonów oraz działów (sprzedaż, serwis). Poprzednio jeździłam suzuki i po każdej wizycie w serwisie odbierałam telefon z centrali z odpytywaniem nt. mojej oceny obsługi serwisowej. W przypadku sytuacji odebranej przeze mnie jako uchybienie serwisu (jeden przypadek), nastepnego dnia telefon od szefa serwisu z przeprosinami i zaproszeniem do ewentualnego ekspresowego usunięcia niedociągnięć. Podobnie jest w innych sieciach. ASO w Bielsku-Białej jest bardzo ok, jednak pozostaje wrażenie, że centralę mało obchodzi praca serwisów ,a tym samym zadowolenie klientów.
  2. Jeśli chodzi o samą jazdę - lepszy diesel - duży moment rekompensuje wszystkie niedostatki diesli, pozwala ruszać, parkować , nawet wjeżdżać pod strome wzniesienie bez gazu, od 2 biegu bardzo dobrze przyspiesza bez kręcenia do Bóg wie jakich obrotów, znacznie mniej pali, no i nieznającym tematu wlot powietrza sugeruje sporą moc (czyli szpan dla laików). Filtr można przepalić, przewietrzając autko jeśli nie w mieście, to na jakiejś pobliskiej krajówce czy ekspresówce (sama radość). Obsługa sprzęgła chyba w każdym subaraku wymaga wprawy, a jakość paliwa (np. na Statoil) nigdy mnie nie zawiodła. Rocznie mam raczej niedizlowskie przebiegi (40tkm), a mimo to zdecydowałam się na diesla - ze względu na 350 Nm i naprawdę nie żałuję. Na STI mnie nie stać, a dość mam japońskich benzyn- bez wycia nie jedzie i co chwilę tankowanie. Moim zdaniem - albo diesel, albo STI.
  3. Czytam o sprzęgłach i zastanawiam się, kiedy mnie dopadnie problem. Jeżdżę Imprezą 2.0 D (32tkm) i na razie nic, ale po programie w TVN Turbo padł na mnie blady strach, że sprzęgło być może jest nadszarpnięte i pewnego dnia zadzwonię po lawetę. Jak nie smierdzi, to znaczy, że jest ok? Uważam, że operowanie sprzęgłem w aucie z diesel boxer wymaga sporej finezji (jak zresztą w każdym samochodzie - kwestia wjeżdżenia się). Przypuszcam też, że istnieje związek pomiędzy paleniem sprzęgieł a poprzednim samochodem właściciela subaru z dieslem. Bo jesli ktoś x lat jeździ mocnym dieslem, to raczej sprzęgła nie spali - kolega (zagorzały fan diesli) forkiem natłukł 140tkm i wszystko gra, on sam pieje z zachwytu nad autem. Natomiast ktoś przyzwyczajony do benzynowego silnika hondy czy suzuki (mój przypadek) musi się przestroić - zapomnieć o wyciu silnika i korzystać z tych 350 Nm - np. podczas ruszaniu pod górkę bez gazu, nie mówiąc o parkowaniu - co jest po prostu fantastyczne. Mieszkam na Podbeskidziu - chałupa na stoku, skrzyżowania w objeżdżanych najczęściej miastach pod górką, wyjazd z posesji masakryczny, a ja wreszcie mam subaru i naprawdę jestem zadowolona, a zimą zachwycona (trakcja genialna, napęd super, silnik bardzo dobry, trochę słabsze hamulce i skrzynia - jak się człek wjeździ, to nie chce wysiadać z auta). Może mina mi któregoś dnia zrzednie i poczuję kapustę w Imprezie, ale na razie nie rozumiem tej całej nagonki na sprzęgło. Zaznaczam, że nie ciągam żadnych przyczep ani łodzi, no i jestem kobietą, więc nie za bardzo się znam. Na marginesie, ale nie całkiem bez związku - operowanie sprzęgłem (tym zwłaszca!!) wymaga idealnego obuwia, żadnych półbutów z półmetrowymi nosami czy Salomonów na Vibramie tudzież innych szpilek (niby oczywiste i niby dotyczy tylko kobiet). Ale ze szkolenia skorzystam, bo mam przekonanie, że można tym sprzęgłem manewrować dużo lepiej. Natomiast soft to jakaś kwadratura koła, żeby się spowolnić, wystarczy wsiąść na rower... Pozdrawiam właścicieli klekotów (choć marzę skrycie o STI).
  4. Jeszcze w sprawie brania oleju - moja Impreza 2.0 D ma przejechane 21tyś. i nie bierze ani grama - ku mojemu zdziwieniu. Przeważnie jeżdże różnymi ekspresówkamim i "gierkówkammi", więc cisnę na maksa, ale zawsze pod jednym warunkiem - silnik jest porządnie rozgrzany. Żeby nie zdawać się na żadne diody, wybuliłam trochę kasy na wskaźnik tem. chłodziwa i temp. oleju, do tego webasto (zimą błyskawicznie dogrzewa silnik) i cisnę dopiero rozgrzany silnik. Nasza niebieska dioda gaśnie przy temp. oleju 25 stopni, a to żadna temparatura do ostrej jazdy. Z wielkim pietyzmem docierałam też silnik. Albo więc mój egzemparz jest ok, albo ta cała zabawa z rozgrzewaniem i dogrzewaniem silnika ma głęboki sens, a tak mnie uczono. Uczono mnie też, że turbodoładowany diesel olej brać musi, bo przy szybkiej jeździe występują przedmuchy itp.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...