Poniedziałek 13tego...
Nieteges: wiadukt Poleczki/Wirażowa (w dół) dojazd do zjazdu na 3 redukcja na 2, dohamowanie... Wchodzę w zakręt i czuję jak mi przód ucieka ( z tyłu baran octavią jedzie mi na dupie - minę musiał mieć sekundę później mocną :shock: , na prawym coś innego też chyba skoda),a jestem na zewnętrznym pasie, w pierwszych milisekundach trochę głupieję, ale delikatnie puknięcie hamulca i ustawia sie delikatnie tył.. już czuję jak zaraz przerysuję bok i tyłęm puknę w barierkę lecz troszkę gazu i auto płynnie odpycha się od krawężnika i to nawet chyba nie bokiem koła (brak śladów na oponie i feldze) ale tyłem koła.
Teges: sytuację udaje się uratować zjeżdżam delikatnym wężem w dół staję na światłach jak gdyby nigdy nic.
Nieteges: ruszam skręt w lewo i auto dziwnie narzuca :/ więc zjeżdżam na prawyi sprawdzam jadąc wolniej czy niec ie ściąga etc, w tym czasie inni mnie wyprzedzają zadowoleni jak małpy w kontenerze bananów.
Teges: chyba wszystko ok choć nie jestem na 100% pewny
Konkluzja: trzeba więcej trenować, żeby były właściwe odruchy od samiutkiego początku.
Fakt, że w okolicy było wiele przeszkód: krawężnik, barierka, auto z tyłu, auto z boku też sporo ograniczyło możliwości "próbowania" i dziwne ale w głowie miałem, że nie mogę żadnych drastycznych ruchów wykonać bo obok i z tyłu ktoś jedzie...