Skocz do zawartości

jchlanda

Nowy
  • Postów

    83
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jchlanda

  1. Dzień 16 Prace nabierają tempa. Dziś rozpieczętowana pierwsza puszka Cobry. Trochę się obawiałem tego momentu, nie byłem pewien jak RAL 5017 będzie wyglądał na aucie. Myślę, że wyszło całkiem dobrze, owszem jest jaśniejszy od 02C, ale po przykryciu tym wszystkim co drogi mają do zaoferowania będzie wyglądać profi. Cobra na tylne nadkola i do linii skrzyni biegów: A w komorze silnika, do wysokości podłużnic, pomalowane podkładem:
  2. Dzień 15 Pracę trwają. Po dinitrolu przyszedł czas na podkład. Przydomowa lakiernia: I trochę świecidełek, wszak człowiek ma coś ze sroki:
  3. Dzień 14 Teoretyczny półmetek, a jak wyjdzie, to się okaże Komora silnika nie będzie ogołacana, nie mielibyśmy szans się zmieścić czasowo, a przy okazji parę rzeczy by nas przerosło, a konsultanta technicznego trzeba szanować. W związku z tym przyszedł czas na pakowanie. Zakończymy na linii podłużnic: Przy okazji pomalowaliśmy pod zderzakiem, bardziej profilaktycznie, bo niewiele się tam działo: A zgrzewy przywitała mastyka:
  4. Dzień 13 Mała galanteria: A w międzyczasie dotarły wieści z ocynkowni:
  5. Dzień 12 W przerwie od blach zabraliśmy się za większe graty. Jedyna różnica jest taka, że od razu poszły w piach, potem już standardowo:
  6. Dużo czytałem na ten temat tu i na siostrzanych forach, wydaje się, że ludzie dzielą się na 2 grupy: * piaskują i są z tego zadowoleni, bo szybko, bardziej dokładnie (?), lepsza struktura blachy * nie piaskują i mało co może ich do tego przekonać, głównie z powodu wilgoci, którą piach chłonie. Nie mam na tyle doświadczenia praktycznego, żeby wypowiedzieć się jednoznacznie, mam tylko obserwację z naszego projektu, więc nie jest to prawda objawiona. Piaskowaliśmy elementy "samodzielne", samolot, wanna, belkę wzmocnienie zderzaka plus mniejsze tajle i faktycznie wychodzi to bardzo fajnie. Natomiast na budzie piasek poszedł tylko w zakamarki, w które nie można dostać się innymi narzędziami (na przykład mocowanie amortyzatorów od strony zewnętrznej), lub głębsze wżery, i mimo to, że robiliśmy to dokładnie, zabezpieczali otwory w miarę możliwości, to możesz dmuchać stąd do poniedziałku wielkanocnego a piach jak obrócisz auto i tak będzie się z niego sypał; więc ja osobiście raczej bym unikał. O chemii szkrobnę osobny post, może się komuś przyda.
  7. Tak, kupiona z myślą o imprezie. Nie jestem znany z rozsądności moich pomysłów, a obrotnica sprawdza się naprawdę dobrze, więc to może nie być nasza ostatnia przygoda
  8. Dni szkrobania Pierwsze szlify szybko przerodziły się w starte tarcze, łyse szczotki i usmolone twarze. Dni zlały się w rozmytą ciągłość, punktowaną dinitrolem i interplusem 256. Naszymi najlepszymi przyjaciółmi stały się szlifierka kątowa i wiertarka. Do najbardziej opornych miejsc dostaliśmy się piaskiem, ale to zdecydowana mniejszość. Wyszło to mniej więcej tak: I kilka zbliżeń: Doszły też wieści z Nowego Sącza: “nie jest źle, ale dobrze też nie” Wygląda na to, że fantazja 340 KM i 512 Nm na oryginalnych gratach pozostawiła trwałe ślady. Przy okazji, i zupełnie niezobowiązująco i przyjacielsko, jeśli ktokolwiek widział, ktokolwiek wie jaka była historia tej Imprezy, to byłbym bardzo wdzięczny. Od nowości do lipca 2020 jeździła w Krakowie (KR 144EM), potem na Śląsku (ten etap w miarę znam).
  9. W międzyczasie Frukty Ciśnienie i temperatura oleju, turbo boost od Defi, w daszku ATI: Do kompletu też konsola i czujniki: Zmienię też przednią rozpórkę z Cusco na ori STI:
  10. Dzień 3 i 4 Trochę prac koncepcyjnych, przymiarki do czyszczenia i testy różnych tarcz/szczotek. Auto oklejone i przestawione pod wiatę: A na koniec weekendu jeszcze rozparcelowany tylny most:
  11. Dzień 3 Jest ciepło, to i auta topnieją. Dziś zdemontowaliśmy całe tylne zawieszenie z dyfrem i samolotem oraz zbiornik paliwa. Pracę idą nadspodziewanie dobrze, tato Tomka ma fach w rękach. Ze złych wieści urwaliśmy dwie śruby, po jednej od mocowania samolotu i wahacza wzdłużnego, jest w sąsiedztwie otwór technologiczny, ale nie mamy wiele nadziei na sukces. W departamencie dobrych wieści natomiast meldują się elementy blacharskie: I jeszcze widok na fajrant:
  12. Dzień 2 Obrotnica i skrzynia. Podłużnice przygotowane wczoraj, dzisiaj uchwyty i auto po raz pierwszy poszło w górę, a skrzynia w dół, na prawo i do tyłu (do garażu). Mocowania obrotnicy: * przód: * tył: Środek też topnieje: A w nocy prognozowane są burze:
  13. Dzień 1 Cel na dziś: podłużnice. Nie mamy podnośnika, więc plan jest, żeby wszystkie prace robić na obrotnicy, da nam to górę-dół w dobrym zakresie, a jak będziemy drzeć podwozie, to auto będzie można chybnąć na bok. W podłużnice wejdą profile grubościenne 50x50 (idealnie wsuwają się we wewnętrzny profil uchwytu obrotnicy), z tyłu po 3 śruby na stronę prosto w podłużnice, z przodu heftnięty do profilu kątownik i po 2 śruby na stronę w otwory mocowania belki. Na koniec dnia wygląda to tak, gotowe do montażu:
  14. Dzień 0 Budzik na 5, szybka kawa i w drogę. Przez Jasło i Gorlice, nie A4. 8:04 już na warsztacie. Tomek w lawecie od kolegi. Rendezvous o 12. 12:58 taki widok:
  15. O dwóch takich co… Pomysł na imprezę jest prosty, z jednej strony ma być jak najbliżej oryginału, a z drugiej już na lata - moi chłopcy już teraz rozmyślają komu oni przekażą samochód, mimo tego, że są w wieku mocno przed-prawojazdowym. Społeczność skupiona wokół marki jest aktywna i chętnie dzieli się swoimi doświadczeniami, ogrom inspiracji pochodzi właśnie z TF, nie chciałbym wymieniać pojedynczych wątków, bo zawsze o kimś się zapomni, ale faktem jest, że zarówno ogólny plan, materiały jakie będą użyte jak i mnóstwo knifów jest efektem mojego ślęczenia przy telefonie i podążania za historiami, pisanymi post pod postem. Zatem do rzeczy, zaplanowane są trzy zbiorcze zadania: rewizja silnika, konserwacja/renowacja podwozia, korekty lakiernicze. W tym roku silnik i podwozie, a lakiernik na rok przyszły. Rewizją zajmie się znany warsztat zlokalizowany w malowniczym Beskidzie Sądeckim, lakiernik wciąż jest kwestią otwartą, natomiast całą resztą będziemy robić sami; my czyli Tomek i niżej podpisany z know-how Tomka Taty, mechanika. Z Tomkiem znamy się jak łyse konie, już od ponad 20 lat, więc poza oczywistym aspektem ulepszenia Imprezy, jest też ogromna wartość dodana pracowania razem i całej zabawy związanej z dwoma przyjaciółmi robiącymi to co lubią tak jak lubią. Przygoda na całego! Na koniec najważniejsze, przy użyciu niewyszukanej analogii. Pies jaki jest, każdy widzi, i tak jak u tych czworonogów pewne części odpowiadają za rzeczy ważne: machanie ogonem, przekręcanie się na plecy, kapanie śliny, przebieranie łapami przez sen, są też części ważniejsze, dla przykładu taka szyja, element sterujący głową. W tym przypadku jest podobnie, śrubki odkręcać może każdy, ale to dzięki uprzejmości naszych lepszych połówek ten projekt mógł zaistnieć. Na miesiąc przeprowadzam się do Tomka, o 6 zaczynam moją pracę a od południa ruszamy z tematem Imprezy. I w ten sposób jedna lepsza połówka ma na głowie cały dom bez gorszej połowy, a druga wręcz przeciwnie, cały dom z dwiema
  16. Niebieski ząb i zielone światełka, po raz drugi Historia lubi zataczać koło, tak też się stało w tym przypadku. Po raz drugi wyruszyłem na krucjatę w kolorze szmaragdowym, tym razem zadanie było trudniejsze, oprócz wymiany żarówek, chciałem też ulepszyć podświetlenie panelu sterowania w drzwiach kierowcy. Denerwowało mnie, że podświetlone są tylko przyciski LOCK i AUTO. Okazało się, że płytka ma styki na pozostałe, więc wlutowałem brakujący rezystor i trzy LEDy, a że różniły się kolorem od ori, to wymieniłem też te dwa: * Płytka z dodatkowymi LEDami i rezystorem: * Efekt Końcowy: * Obwód jest kompletny i zablokowanie obsługi szyb pasażerów również odcina ich podświetlenie, fajna rzecz: Jako ciekawostka, płytka jest plug&play z Forkiem SG. No i notka dla samego siebie, robić trzeba od razu i do końca, pisałem w oryginalnym poście: “Trochę są za jasne, będę je musiał przyciemnić folią“, minęło już parę miesięcy i wciąż są “trochę za jasne”. Następny w kolejce był moduł bluetooth; to było zdecydowanie trudniejsze zadanie. Impreza ma standardowe radio Kenwood GX-401EF2, niestety moduł bluetooth od Chińczyka (analogiczny jak ten w Forku, tylko z odpowiednią wtyczką) nie działał, krążą legendy o rezystorze na pinie, ale nic nie wyszło. Następny w kolejce był dedykowany Kenwood KCA-BT100, szczęśliwie był na sprzedaż w Poznaniu więc mogłem go sprawdzić. Niestety też nie działał z radiem, o ile łączył się OK i radio widziało go jako emulator zmieniarki, o tyle nie można było obsługiwać modułu z poziomu radia i podłączyć do niego telefonu, podejrzewam, że ten konkretny egzemplarz miał już pełną listę znanych urządzeń i odrzucał wszystkie nowe połączenia. Znalazłem się w lekkiej desperacji, Imprezę chcę zachować jak najbliżej oryginału, więc nowoczesne radio raczej odpada, a z kolei ilość reklam w eterze jest nieznośna, a płyty które kupuję w dzisiejszych czasach za nic nie zmieszczą się do odtwarzacza CD, za duże, jakieś takie czarne i chropowate. Z odsieczą przyszedł user manual, gdy szukałem jak włączyć brzęczek obrotów maksymalnych (bardzo fajna rzecz) zauważyłem, że w opcji było radio ze zmieniarką 6 CD, dobrze znane z poliftowych Forków SG, GX-806EF2, które to współpracuje z emulatorem zmieniarki Wefa, ja wybrałem model WF603. I cała operacja zakończyła się sukcesem. A na sam koniec, pies Gerda znów przepowiada przyszłość:
  17. 20555 No to rozlejmy to mleko. Do Forka dołączyła Impreza MY07 STI, Hawk. Ale zanim o aucie i planach na nie, zacznijmy od tego gdzie Impreza spędza większość czasu, od garażu. Skorzystałem z uprzejmości ZKZL i w promocyjnej cenie (podyktowanej poniżej-normatywną wysokością stropu) stałem się dzierżawcą w wielce hipsterskiej części miasta, dobrze pasującej do charakteru auta. Garaż fajny, ogrzewany (minimalna temperatura zanotowana w okresie zimowym wyniosła 18°C), na zamkniętym dziedzińcu, ma tylko jeden mały (wąski) feler: zbudowany w połowie lat sześćdziesiątych, w bloku należącym kiedyś do Lasów Państwowych (przypadek?, nie sądzę!) zaprojektowany z myślą o gabarytach samochodów z tamtej ery. I o ile są tacy, co weszliby w niego bokiem, vide: ja postanowiłem wspomóc się technologią. Tak oto powstał FHI Park Pilot; OLX-owy komputer po kosztach, 24” monitor i dwie kamery FullHD patrzące w linii framugi. Wygląda tak: Najistotniejsze, widok z kabiny: I jedna z kamer, z dodatkowym światłem i Homerem: Homer jest tutaj ważnym wyznacznikiem lewej, może się tak zdarzyć, że kernel inaczej odczyta sterowniki kamer i zostaną zamienione: prawa z lewą. System jest dość sprytny, wysyła też obraz do telefonu: Tyle jest miejsca przy wjeździe: A tak wygląda drzemiąca Impreza: Cały program jest tutaj, jeśli ktoś coś: https://github.com/jchlanda/FHI I na koniec, chętni mogą się spytać Gerdy jakie mamy plany urlopowe:
  18. Ale właściwie dlaczego Forester? Podobno kiedyś byłem leśnikiem, ale czy to prawda, chyba nigdy się nie dowiemy - niemniej jednak, daje to jakąś wskazówkę, dlaczego Forester. Idąc dalej, wszyscy wiemy, że przed-liftowe SG są najładniejsze, a 2C6 (Green mica/Gray mat) to najlepszy dla nich kolor*. A dlaczego akurat ten konkretny egzemplarz, szukałem długo i starałem się być rozsądny, jak to przy zakupie auta, które mogłoby wejść do sklepu i legalnie poprosić o czteropak. Pan Szwajcar sumiennie kolekcjonował pieczątki ze swojego lokalnego ASO, lał olej kiedy trzeba i generalnie widać, że Forka lubił; sprzedawca pofatygował się o dużą ilość zdjęć od spodu auta (zachęcam do przeglądnięcia ogłoszeń na popularnych portalach internetowych, jak rzadko to się zdarza), więc pomyślałem: trzeba jechać i przynajmniej go oglądnąć. Ostateczna decyzja została podjęta systemem demokratycznym, poprzez głosowanie: * Pan diagnosta z ASO: tak, * Tomek: tak, * Miernik lakieru: tak, * Ja: tak. Klamka zapadła, uszczknięcie ceny, pieniądze z ręki do ręki i jak to mówią koledzy z siostrzanego forum w USA: smiles per galon są już po mojej stronie. Dużo czytałem o tych autach, więc tylko troszeczkę mnie to zaskoczyło, pomimo obecnej konserwacji czarną masą i kielichów wyglądających na zdrowe podczas przedsprzedażowych oględzin miejsc newralgicznych, zakończyło się to wizytą w forumowym Badyl-garage (pozdrowienia): * dane nieistotne statystycznie Na koniec jeszcze mały teaser, wygląda na to, że odcinków/pocztówek będzie więcej:
  19. Dopiero w przyszłym miesiącu, na razie eksploruje Pojezierze Drawsko-Pomorskie, pięknie tam mają.
  20. Lamco Jechałem kiedyś w Hawku USDM, co prawda ta historia jest na inny dzień, trochę smutna a trochę wesoła, ale to co istotne, to wskaźnik boost jaki był w tej Imprezie: Lamco. Moim zdaniem pasuje do Hawka, z jego pięknymi karminowo-czerwonymi tarczami zegarów, mocno średnio, ale pamiętam, że myślałem sobie: hm w Forku, to by dopiero wyglądało. Cały czas o nim pamiętałem i gdy kilka miesięcy później trafił się na ebay dokładnie taki sam, kliknąłem w “Buy it now” bez większego zastanowienia. Montaż jest bardzo prosty, świetnie opisany tutaj: https://www.blingstrom.com/diy-project/2020/3/29/sg-forester-lamco-boost-gauge-install-cheap-easy-way-to-keep-tabs-on-your-boost-levels (Niekoniecznie) krok po kroku, sprowadza się do: Trójnika, ja mam metalowy do paliwa 6x4x6mm z ładnie wyprofilowanymi króćcami: Wpiętego w BOV: Hop przez ścianę grodziową, dziurką przez zaślepkę: Rendez-vous nad pedałem gazu i w górę do kolumny kierownicy: Miła niespodzianka od FHI, dedykowana wtyczka czeka na nas za środkowym nawiewem i przełącznikiem świateł awaryjnych, tutaj: Pro tip: oryginalnie jest biała żarówka, przyda się szmaragdowa z postu wyżej. A tak wygląda efekt końcowy: Wartości wyglądają prawidłowo, dla podciśnienia do -1, a w peaku do 0.6 bar; fajna rzecz, może nawet się przydać jeśli kiedykolwiek zdecyduje się wystartować w rajdzie o naparstek paliwa, bo przełożenie boost - PLN wydaje się być oczywiste. Chciałbym się tylko dobrać do tarczy, jako że igła jest delikatnie wyblakła i cofnięta o ~0.1 bar, jakby ktoś wiedział jak to zrobić to byłbym bardzo zobowiązany. Wyciągnąłem manometr z gumowej osłony, odkręciłem tylny panel, ale dostępu do tarczy nie znalazłem, wygląda na to, że szkiełko jest wklejone. Acha, i jeszcze nieoczekiwany efekt wskaźnika, za każdym razem jak robię sobie kawę to myślę o Forku: Na koniec dwie pocztówki: * Spotkanie z bardzo przystojnym kuzynem: * Forek jako service car na Tour de Mosina:
  21. 2*555? Tak, ale chyba jeszcze nie dzisiaj, choć może? Taką niespodziankę dostałem od moich chłopaków.
  22. i zielone światełka Moje delikatne OCD dało o sobie znać, gdy zauważyłem, że nie wszystkie wskaźniki są prawidłowo podświetlone. Wyruszyłem na krucjatę w kolorze szmaragdowym. Okazało się, że wszystkie przypadłości można wyleczyć trzema rodzajami żarówek: T3 - przyciski R5/T5 zegary - mniejsze W5W zegary - większe Miłym zaskoczeniem jest to, że problem niechlubnych gumowych kapturków zmieniających kolor podświetlenia doskonale rozwiązują barwione żarówki. Dwa wieczory później Forek wyglądał już jak choinka: Tu ciekawostka: odradzam podróże z wyciągniętymi zegarami. Zabrakło mi jednej żarówki W5W, lekko zdenerwowany, zostawiłem stado przełączników i zegary na biurku i ruszyłem do zaprzyjaźnionego sklepu auto-moto; w taki oto sposób odkryłem, że alternator nie ładuje gdy zegary nie są wpięte Winowajca, smacznie śpi na biurku, łapki grzecznie wskazują zera (och ironio, jedyna pracująca to ta od paliwa, i to prawie przy F). Poglądowe zdjęcia potrzebnych żarówek:
  23. Niebieski ząb... Forek do kraju nad Wisłą przybył z wielce zaawansowanym systemem car-audio. Pech chciał, że stopień zaawansowania był pozytywnie skorelowany z wiekiem auta. I tak moduł zmieniarki zintegrowanej z nawigacją Clarion (20 lat temu musiało to być kosmiczne urządzenie) został zastąpiony skromnym schowkiem, a radio doczekało się wsparcia bluetooth - było to najlepiej wydane 50PLN w moim życiu, bez chwili zawahania. Zupełnie plug-and-play z fabrycznym radiem, zasilanie na szybkozłączkach od kabli z zapalniczki, w opcjach radia dodajemy AUX i przyjemność z jazdy wzrasta niesłychanie. Jedyne czego trochę żałuje to to, że nie zaufałem chińskiej technologii i kupiłem wersję bez mikrofonu. Moduł bluetooth: Kosmiczny Clarion:
  24. Na początku był Forek Pierwszy post jest najtrudniejszy, teraz będzie z górki. Tak, na początku był Forek. Jak miałbym opisać to auto jednym zdaniem: “Auto doskonałe (oprócz wszystkich jego wad).” Po 2 latach i 40 000km razem wciąż nie mogę się nadziwić jaki to dobry samochód. Jeśli kiedykolwiek uda mi się znaleźć złotą panewkę, która umożliwia spełnienie pięciu motoryzacyjnych marzeń, to jedno z nich przeznaczę na podróż w czasie. Do Bazylei, rok będzie 2002, na drogach będą znów królować Octavie MK1, Golfy MK4, ja, po raz pierwszy w życiu, będę mieć dwójkę z przodu, i wejdę do salonu Emil Frey. A tam Subaru Forester 2.0 XT 4AT: Plany na Forka są bardzo proste, on ma 20, ja 40 i razem będziemy się starzeć, jak coś wyjdzie to będzie robione, tak po prostu, z dnia na dzień. Dbać trzeba, w końcu to już prawie youngtimer
  25. Raczej nieregularnie, niekoniecznie chronologicznie, bardziej efekty pracy, notatki związane z miejscem czy czasem, niż perełki wiedzy z zakresu mechaniki samochodowej; głównie jako zapis tego co się dzieje, ale również jako ukłon dla forum, jest tu mnóstwo świetnych wątków, z którymi spędziłem godziny, podążając za historiami aut spod znaku plejad. Pocztówki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...