Koleżanki i Koledzy,
Poradźcie proszę, bo mimo wielkiej (choc relatywnie świeżej) miłości do Forka jestem kompletną nogą w kwestiach motoryzacji. Niespełna 2 tygodnie temu kupiłem wymarzonego Forka SG. Szczescie, radosc i euforia moja i domowników nie trwała jednak dlugo. W sobotę wieczorem zjeżdżając ze skrzyżowania silnik stanął i nie dał się uruchomić. Bez zarnych wcześniejszych ikonek czy błędów. Laweta pod dom, w poniedziałek rano laweta do warsztatu. Wczoraj dostałem telefon- pan z warsztatu rekomenduje skorzystać z rękojmi i powoływać się na wady ukryte, bo wg niego wyglada to, ze zerwany rozrzad uszkodził silnik- naprawa lub swap to koszt rowny 2/3 wartości auta. Tak jak pisalem- jestem kompletnie zielony i nie zrozumiałem większości z tego co do mnie mówił- poprosiłem o taka opinie na piśmie i dostałem to co załączam. Czy faktycznie jest aż tak źle i koszty dobija do 10k? :/
Forester SG, 2007, ej20f, 311k przebiegu, LPG.