Cześć,
Od pewnego czasu zachorowałem na forestera - szukam auta 4x4 do podróży z przyczepą po Europie. Ma być zapas mocy, LPG, dupa trochę wyżej i nie ma się zbytnio rzucać w oczy - od czasu do czasu śpimy na dziko.
II generacja podoba mi się pod tym względem szczególnie, także wizualnie. Moje poszukiwania wyglądają jednak mniej więcej tak:
1. przegląd ogłoszeń,
2. wstępny wybór egzemplarza,
3. przegląd forum (regulacja zaworów, utwardzane gniazda, panewki, zawias, UPG itp),
4. stwierdzam, że to jednak nie dla mnie, a po dwóch tygodniach wracam do punktu 1.
I tak się to kręci gdzieś już 4 miesiąc :) Sporo egzemplarzy w ogłoszeniach jest albo po robieniu silnika albo przed. Z jednej strony zastanawiam się na ile można wykonać te naprawy typowo pod sprzedaż z gwarancją do bramy, z drugiej rozważam zakup czegoś prosto z niemiec lub holandii z "motor kaput" i zrobienie pod siebie z podwyższeniem mocy.
Ostatnie problemy z samochodami miałem jakieś 10 lat temu, a przez ten czas wymieniam jedynie oleje, filtry i żarówki. Dlatego boję się trochę, że to może być trudna miłość, której ostatecznie nie udźwignę :)
I tu pytanie do Was, czy faktycznie forki to takie problematyczne auta? Co byście mi doradzili? Nie widzę problemu, aby od razu po zakupie wyjąć silnik, zrobić regulacje zaworów, panewki i UPG - wolę ten koszt ponieść na dzień dobry niż robić to w Albanii czy innej Rumunii :) Tylko, czy to jest dobry trop, czy może przesadzam i w rzeczywistości nie jest tak źle? Póki co rozglądam się za poliftową II generacją z silnikiem 2.5.