"Na czas odpalenia rac na meczu Lechia Gdańsk - Lech Poznań na stadionie w Gdańsku został wyłączony system monitoringu - ujawnił dziś w Radiu Gdańsk Ryszard Stachurski.
Wojewoda pomorski powiedział w Rozmowie Kontrolowanej, że wyszło to na jaw, gdy policja poprosiła o nagranie z meczu z 30 września, by ustalić którzy kibice złamali prawo.
Ktoś celowo wyłączył na stadionie monitoring.
Okazało się, że system monitoringu przestał działać, gdy w sektorze gości odpalone zostały race.
Policja stwierdziła, że monitoring został wyłączony na 2 minuty przed pokazem pirotechnicznym i włączony ponownie 5 minut po jego zakończeniu. Ustalono, że dostęp do systemu monitoringu w tym czasie miało 18 osób. Jednak zarząd klubu Lechia Gdańsk, który był organizatorem spotkania nie był wstanie stwierdzić, kto wyłączył system kamer.
Sprawę wyjaśnia policja. W jej konsekwencji wojewoda podjął decyzję o zamknięciu obu sektorów dla gości podczas piątkowego meczu Lechii z Widzewem Łódź w Gdańsku.
Lechia Gdańsk potwierdza
Zdaniem rzecznika klubu Michała Lewandowskiego ktoś bezprawnie wyłączył monitoring w trakcie meczu z Lechem Poznań, przez co nie zostały nagrane ekscesy kibiców. Winę za to zdaniem Lechii ponosi zewnętrzna firma, która była odpowiedzialna za rejestrację przebiegu spotkania na PGE Arenie.
Klub zapewnia, że nikt z jego pracowników w trakcie meczu nie ma dostępu do systemu monitoringu. Nie mógł więc chwilę przed odpaleniem rac wyłączyć go, a chwilę potem ponownie włączyć. Dostęp mają za to pracownicy zewnętrznej firmy Blue Services, odpowiedzialnej za monitoring.
Klub wraz z policją ustala teraz winowajcę oraz to, jaką rolę odegrał w całej sprawie operator PGE Areny. Lechia zamierza oddać sprawę do sądu."