-
Postów
60 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Artykuły
Wydarzenia
Pliki
Odpowiedzi opublikowane przez simpulator
-
-
Hmm, Xantie i XM-y się już chyba pokończyły więc pewnie przyszedł czas na mercedesy z zawieszeniem airmatic?
-
Byliśmy tam, jedno z najładniejszych miast, niestety byliśmy już totalnie "po czasie" i nie zdążyliśmy zbyt wiele zobaczyć.
Jeśli chodzi o widoki, totalnie południowa. Jeśli chodzi o moje potrzeby estetyczne, całkowicie bezkonkurencyjna. Ciekawsze drogi, ciekawsze widoki, większe odległości między skupiskami ludzkimi.
-
Taki jest plan, ale pomyślałem, że jednak ktoś może skojarzy.
-
Czołem,
Od ok. miesiąca stoi jakby porzucone. Czerwone kombi, bez blach, na ul. Krasickiego w Krakowie.
No i martwimy się z kuzynem czy komuś nie zginęło. Rejestracja z nalepki: RKR 04196.
Wrasta w ziemię i zbiera mandaty za brak opłaty za parkowanie. Szkoda żeby ktoś miał potem kłopot z komornikiem.
-
Pozostaje zupełnie poważnie pogratulowac uczciwego mechanika. Mam głęboki szacunek do tego czlowieka.
-
Autokomputer, Makuszyńskiego 9b.
Ze wszystkich zakładów jakie odwiedziłem w Krakowie (włącznie z aso toyoty), oni ogarnęli temat najlepiej.
-
Fajna historia, dzięki. Absolutna prawda - kilometr tam, to jak 200m u nas. : )
To zdjęcie z 90 Mile Beach?
I zgadza się, kupno auta/campera opłaca się, jeśli na miejscu masz troche więcej czasu. Też się w to wgryzałem i wyszło mi, że miesiąc to dolna granica na taką opcję.
Wszystko wskazuje, że trzeba tam będzie kiedyś wrócić na dużo dłużej.
-
Planowanie trasy na gorąco jest najlepsze!
Mam też świadomość, że 400km na dobę to lekkie przegięcie, ale tak to jest jak bilety lotnicze są w takim odstępie czasu, a teren rozległy. Coś trzeba wybrać, a coś odpuścić.
Zawsze można jeszcze wrócić i poprawić ; )
-
Trzeba zacząć od tego, że teraz, kiedy złotówka leży, 1 dolar nowozelandzki (NZD) jest po 2.7/2.8 zł. I to narzuca nam dość wysokie ceny wszystkiego. Jak tak teraz czytam, że kilka lat temu nasi tam byli i narzekali, że "jaki to drogi kraj" podczas gdy NZD był po niecałe 2 złote, to mi się zbiera tylko na pusty śmiech.
Paliwo: 1 litr w zależności od regionu, kosztuje od 1.80 do 2.10 NZD (a więc na nasze ~5,5 zł/litr).
Przy okazji, jednostki miar i wag są metryczne.
Wynajem auta: na cały okres 16 dni, kosztowało nas to 2253 zł (140 zł = 40 NZD / dzień). Są tańsze opcje, ale z powodu planowanej dużej ilości kilometrów, bardziej opłacało nam się zapłacić więcej na początku i potem zaoszczędzić na paliwie. Da się też wstrzelić w bardzo bardzo ciekawe oferty związane np. z koniecznością odbioru auta z jakiegoś dziwnego miejsca, ale nam się akurat żadna w tym czasie nie trafiła.
Aha, w tej cenie już było pełne ubezpieczenie - polecam dla świętego spokoju, ale najpierw trzeba dokładnie przejrzeć oferty i przyswoić warunki. Ja od lat korzystam z brokera/wyszukiwarki CarDelMar, bo już dawno temu przekonała mnie przejrzystością regulaminu i bardzo, bardzo uczciwie wycenionymi pakietami ubezpieczeniowymi auta. Uwaga: Nigdy nie brać polisy w wypożyczalni (to akurat działa na całym świecie), bo każda to zdzierstwo i co firma, to inne "owu" - zawsze tylko u brokera.
Przepłynięcie promem z jednej wyspy na drugą (2 os + auto), to koszt 640 zł (już po zniżce 10%).
Noclegi: kwatery Airbnb w niższym zakresie cen, to kwoty pomiędzy 170-300 zł za nocleg dla dwóch osób. Ho(s)tele z tego co zauważyłem podobnie, ale trzeba trochę polować na promocje na bookingu.
Tu nieocenioną pomocą służy karta Travel Sim Vodafone z pakietem danych 3GB, zakupiona od razu na lotnisku.
Niektórzy preferują podróż kamperem, właśnie ze względu na wysokie koszty noclegów, ale po podliczeniu o ile więcej kosztowałoby nas wynajęcie kampera o rozsądnym poziomie komfortu (+ podwyższone spalanie) wyszło na to samo, a może nawet drożej. Taki pojazd porusza się też wolniej, więc trzeba to mieć na uwadze planując trasę. Kamper ma za to jedną poważną zaletę - można obudzić się na wschód Słońca w miejscach jakich sobie nie wyobrażamy. Myślę, że to jest opcja dla ludzi, którzy mają dużo czas na podróż, lub już mocno obyli się z lokalną kulturą i teraz czują, że potrzebują czegoś innego, lub też po prostu dla rodzin z dziećmi.
Na początek jednak uważam, że jechać tam i nie dać sobie możliwości dłuższej rozmowy z żadnym Nowozelandczykiem, to grzech śmiertelny.
Żywność: najsmaczniejszy, jaki w życiu jedliśmy, obiad w knajpie przy plaży, kosztował 170zł (ale troszkę przyszaleliśmy). Innym razem gdzieś indziej było to 100zł, a jeszcze innym 70 zł. Kawa w kawiarni tyle co u nas, a nawet czasem taniej
Ceny w marketach są przyzwoite, o ile się kupuje z głową i tyle ile faktycznie potrzeba. Niestety cen nie pamiętam, ale można je na bieżąco podejrzeć na stronie jednej z najczęstszych i najtańszych sieciówek - Countdown: https://shop.countdown.co.nz/ . Polecam gotowe zupy do odgrzania - super smaczna, sycąca i zdrowa rzecz.
Tak w ogóle, to przez 12-godzinną różnicę czasu odczuwaliśmy znacznie zmniejszony głód. Mimo, że jetlag trzymał ze dwa dni, to bio-zegar najwidoczniej nie zdążył się nam przestawić przez cały pobyt. Z plusem dla ekonomii : )
Kupując w Countdown, należy sobie też wyrobić kartę, na której odkładają nam się całkiem odczuwalne zniżki na paliwo na stacjach BP i Caltex.
Atrakcje: Hobbiton dla dwóch osób, to wydatek rzędu 475 zł, ale wierzcie mi - jak już się jest wewnątrz, ani trochę nie boli
Ogólnie polecam nabrać darmowych magazynów z lotniska - jest w nich masa kuponów zniżkowych, które mogą się potem przydać w dalszej podróży.
Mam nadzieję, że odpowiedziałem.
- 1
- 3
-
Z własnych wrażeń: auta większe (a najlepiem mercedes i bmw) mają pierwszeństwo, a podczas zakupów czegokolwiek lepiej już z góry obliczyć w pamięci resztę : )
No i na drodze z Podgoricy do Shengjin omijałbym jedną taką stację, która udaje BP.
-
Gorąco polecam! Ale koniecznie na dużo dłużej niż jakieś marne 16 dni : )
Teraz jest to już trochę dostępniejszy kierunek, bo pojawia się coraz więcej biletów w normalnych cenach. Zresztą nie dalej niż miesiąc temu pojawiła się (na bardzo krótko) pula tanich lotów Warszawa-Sztokholm-Auckland za 3154 zł (tam i z powrotem).
W Australii jeszcze nie byliśmy, ale wszystko wskazuje, że też koniecznie trzeba
-
Ahoj!
Ponieważ niebawem mam w planie zostać szczęśliwym posiadaczem jakiegoś ładnego Legacy (dla ścisłości: 2.0 sohc kombi // edit: no i kupiłem 2.5 //), to postanowiłem przywitać się z Wami dzieląc się od razu czymś przyjemnym
Nie jest żadną sztuką napisać, że było się w fajnym miejscu i wrzucić kilka ładnych zdjęć; wypada choć trochę nawiązać do tego, z jakiego powodu powstają takie fora jak to.
Wszystkim nam chodzi o to, że znajdujemy przyjemność z jazdy samochodem i ten temat jakoś tam eksplorujemy, każdy na swój sposób.
Toteż i ja właśnie chciałbym się podzielić z Wami kilkoma migawkami z samochodowego urlopu jaki zafundowaliśmy sobie z żoną w zeszłym roku.
W ogromnym skrócie: 6400 km, 16 dni, pełna pętla dookoła obu wysp, średnie spalanie 4,27l/100km, noclegi airbnb. (Na mapce każdy kolor to inny dzień.)
Z uwagi na to, że generalnie lubimy (jak chyba wszyscy tutaj) doświadczenie jazdy samochodem a nie gniazdkiem usb, to teraz czas na trochę wstydu - całą trasę zrobiliśmy Priusem (III gen).
Wynajmując to auto byłem wewnętrznie pogodzony z tym, że będzie to coś w rodzaju zła koniecznego - obrzydliwie ale w perspektywie tanio. Ot takie łykanie tranu... albo mleko z czosnkiem. Ale okazało się, że to bardzo dobry wóz do spokojnej eksploracji, bo kombinacja zasięgu (850 km), nieprzyzwoitej przestronności wnętrza i bardzo ergonomicznych foteli MUSI dać coś chociaż trochę dobrego. A zatem zaskoczenie było piorunujące i po tej podróży obydwoje zmieniliśmy o priusach zdanie. Ba, nawet pojęliśmy dlaczego ludzie tak chętnie to kupują.
Faktycznie jest to trochę plastikowe, ale wszystkie elementy są dobrze spasowane, a zresztą o skrzypieniu nic nie wie ten, kto nie jechał którymkolwiek z nowych Renault. Układ kierowniczy jest po prostu nie do wyczucia i to jest super minus, a twarde opony i znikome wyciszenie przenosi hałas z co bardziej szorstkiej jezdni. Z pewnością jednak nie jest to auto, które zasługuje na tak złą obiegową opinię jaką ma.
Szczególnie, że kiedy trzeba, to zbierze się w te 10s do setki : )
Ogólnie NZ to idealny kraj dla wszystkich ludzi kochających drogę. Niekoniecznie taką do celu, tu sama droga jest celem sama w sobie. Zaskakuje, czasem postraszy, nagradza, zachęca do niekończącej się jazdy.
Wizualnie jest to uczta różnorodności - alpy, lodowce, plaże, równiny, doliny, lasy, przełęcze, kaniony, etc.
Ograniczenie na większości dróg, łącznie z autostradami, to 100km/h (oczywiście poza miastem). Może się to wydawać niewiele, ale tu nie ma znaków co 50m, informujących że "z okazji pewnego ostrzejszego łuku, który będzie za 8km, od teraz zakaz przekraczania 40kmh i podwójnaciągła ty wariacie ty".
Jeśli jest 100, masz prawo jechać 100. Coś w stylu raczej: "na tym zakręcie sugerujemy 70, ale jak dasz radę stówę, to luz". Jest to fantastyczny reset zmysłów np. po wycieczce przez Słowację... Efekt jest taki, że nasza średnia prędkość na wielu, długich odcinkach, to 65-75km/h i to przy pełnym relaksie. I w tym oto miejscu przyjemność wita się z ekonomią
Sama kultura drogowa (i nie tylko) jest już w ogóle niesamowita, a słynna nowozelandzka życzliwość to jeden z uroków, którego po prostu doświadczyć. Przykład: ciężarówki snujące się pod górę korzystają z każdej okazji żeby zjechać z pasa i nieco zwolniwszy przepuścić sznurek samochodów, który się za nimi utworzył. Skala naszego zdziwienia na widok tego dość powszechnego gestu była taka, jakby ktoś nas właśnie oświecił, że np. ziemia nie ma jednak kształtu banana.
Nie chcę przynudzać, może raczej chętniej odpowiem na pytania (o ile się pojawią), a tymczasem zapraszam do scrollowania przez małą galerię zdjęć zza szyby (taki klucz przyjąłęm podczas selekcji).
Może być to coś innego niż kojarzycie z LOTRa
wyjazd z tunelu na Milford Sound
Oamaru i kolonia najmniejszych pingwinów na świecie
wulkan Tongariro
gdzieś na wyspie poludniowej, na drodze do Greymouth
w drodze na Cape Reinga, najbardziej północny punkt NZ
wjazd na Alexander Farm - gdzie ulokowano Hobbiton
droga do Milford Sound
tunel na Forgotten World Highway
Forgotten World Hwy
droga na parking (1100m npm) pod wulkanem Mt. Taranaki
droga do Greymouth
Greymouth
jezioro Wanaka
jezioro Hawea
widok na Mt Albert, droga nad jeziorem Wanaka
droga do Milford Sound
droga do parku narodowego Mt Taranaki
a cholera wie gdzie w każdym razie wyspa południowa
j.w.
Waimana
droga do Milford Sound
- 4
- 2
- 4
Podkarpackie Spoty Subaru
w Spotkania Forumowe
Opublikowano
Dzieńdoberek, może ktoś kojarzy?