Kanibale złapali Anglika, Francuza
i Polaka. Wódz mówi do pojmanych:
- Mam dwie wiadomości. Dobrą i złą. Zła jest taka, że zabijemy was, zjemy wnętrzności, a ze skór zrobimy canoe. Dobra brzmi: możecie wybrać rodzaj śmierci.
Fracuz poprosił o miecz. Krzyknął
,,Vive la France'' i pchnął się w serce. Anglik poprosił o pistolet, krzyknął ,,God save the Queen'' i palnął sobie w łeb. Polak zaś pomyślał, pomyślał i poprosił o widelec.
Kiedy go otrzymał, zaczął wbijać go sobie w ręce, nogi, szyję... krew tryska naokoło, zdumieni kanibale patrzą, a Polak wrzeszczy:
- Gówno będziecie mieli, nie canoe