No to w temacie SM
200 zł za to że pies nie miał kagańca. Bagry, godzina 19, grudzień, mróz żywej duszy w promieniu 200 metrów. Pies ma kaganiec i biegał w nim ale na potrzeby wyczesania musiałem zdjąć. I wtedy komandosi wyskoczyli z nieoznakowanego wehikułu. Werdykt - pies biegał bez kagańca.
Więc się pytam jak mogli to stwierdzić z odległości 100 metrów o 19-tej wieczorem?
Mandat i basta - ja nie przyjmuję. Komandos zaczyna szukać wniosku do SG.
I buba bo nie ma. Pisze mandat- ja nie przyjmuję. W tak zwanym między czasie założyłem psu kaganiec i puściłem wolno. W końcu to spacer. A mój inteligenty pies, jak to pies zaczął wąchać komandosa w okolicach jajek. Komandos nieruchomo próbuje mnie przekonać żebym zabrał psa.
Ja zagotowany ani myślę przywołać psa.
No co ma kaganiec? Ma i może biegać.
Pyskówka nadal trwa, komandos jakieś artykuły mi śpiewa i zaczynamy przesłuchanie od nowa- pies nie miał kagańca, ja że miał. I obyłoby się bez mandatu ale już nie wytrzymałem i powiedziałem żeby spróbował się wyczesać w czapce. Mój pech że komandos był łysy.
A pies nadal identyfikował płeć strażnika.Kolega siedzący w aucie, myślałem że padnie ze śmiechu
Wczoraj, godzina 23 koniec festiwalu "Szanty" w Rotundzie.
Ładujemy busa, leje jak z cebra. I podeszło 2 kolegów i będą pisać mandat bo stoję na zakazie.
Wyciągnąłem dokumenty i od razu żeby pisali wniosek do SG. I poszedłem dalej pakować towar z targów. Zakaz jest ale mając w perspektywie załadowanie całego busa kartonami i stoiskiem w ulewie, postawiłem na w/w zakazie. Dodam że tak było przez 4 dni.
Dokumenty oddali, bez żadnych konsekwencji.
Co do qp psich, ponad rok walczyliśmy o pojemniki. A teraz nie ma kto ich opróżniać.