Skocz do zawartości

Maruda

Użytkownik
  • Postów

    1062
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Maruda

  1. Moja żona i moja siostra zostały ostatnio wezwane na przesłuchanie na policję. Nikt na wezwaniu nie podał przyczyny.

    No to mogły wywalić to do śmieci. Dlaczego poszły, skoro wezwanie było formalnie nieważne?

    Ja jestem praworządny obywatel i nie-prawnik. Nie wiem jakie wezwanie jest ważne, a jakie nie. Dostaję - stawiam się. Ale temat przesłuchania - bez komentarza.

    Guła jesteś, nie "praworządny obywatel". A jak już jesteś taki "praworządny", że pójdziesz na nieważne wezwanie to nie wiem dlaczego nie podoba Ci się -praworządnemu obywatelowi- to, że policja wykonuje swoje ustawowe obowiązki?...

     

    Okazało się, że chodzi o to, że obydwie zaliczyły wizytę u tego samego ginekologa, który jest podejrzany o to, że pomagał kobietom w ich decyzjach aborcyjnych. Wizyty miały miejsce - nie przymierzając - 5 lat temu.

    I to było powodem wezwania? Wyłącznym? A nie po prostu fakt, że wobec tego lekarza prowadzone jest postępowanie, i policja po prostu przesłuchuje świadków ("600 osób") i prowadzi inne "czynności wyjaśniające"? Jak zawsze w takiej sprawach?

    Że pięć lat to "za długo"? A co mówi kodeks o okresie przedawnienia "w tym paragrafie"?

     

    Za nasze pieniądze przesłuchuje się 600 osób (sic!) w sprawie, która jest z mojego punktu widzenia żenująca. Ja przepraszam, ale nie mam ochoty być wzywany na policję w takich sprawach i czuć się prawie jak podejrzany.

    "Prawie" czyni różnicę... ;)

     

    Policja jest służbą państwową i zawsze działa "za nasze pieniądze" - proste jak gwizdanie. (Pretensje można mieć też o to, że deszcz jest mokry...)

    Byłeś wezwany w charakterze świadka, czy podejrzanego?

     

    Policja zaczyna ładować się w nasze prywatne życie zmuszając do intymnych dla kobiet zwierzeń.

    "Zmuszając" - ??!

    A znasz taką odpowiedż: "nie pamiętam"? Świadek nie musi pamiętać, podejrzany nie musi się obciążać. Oficer śledczy zaś MUSI zadawać pytania zamierzające do wyjaśnienia sprawy i jej wszystkich okoliczności - taka jego robota...

    Jeśli prowadzone jest postępowanie w takiej sprawie, to o co ma śledczy pytać? O zdrowie męża i dzieci? O to, jak kwiatki w ogródku rosną?

     

    Fido, ja mam wrażenie, że tobie myli się "to mi się nie podoba, a tego nie lubię" z tym, że ktoś złożył doniesienie, i policja po prostu musi przeprowadzić postępowanie wyjaśniające. Po prostu takie jest prawo - dura lex, sed lex.

    Co policja Ci tu zawiniła?

     

    Oczywiście. Kto chciał wsadzić lekarzy w kamasze?

    Wsadził choć jednego? Czy może te "kamasze" to jak "wykształciuchy" - słowo wyrwane z kontekstu i podchwycone przez "orkiestre"?

     

    Kto znalazł słynnego zabójcę - dr. G?
    Znaczy, postępowanie się zakończyło, zapadł prawomocny wyrok - i żaden z zarzutów się nie potwierdził?

     

    Nie uwierzę, że "mojego" doktora zadenuncjowała któraś z kobiet korzystających z jego legalnych, czy nielegalnych zabiegów.

    Nie musisz. Czyli, jednak Kaczory znowu winne?

    :cool:

     

    Viva la Cuba!! :mrgreen:

    Oł jes. Socialismo o muerte! :razz:

     

    :roll:

  2. Maruda , a co Ty w zasadzie masz do tego Ikonowicza :?: :mrgreen: Ma swoje poglądy polityczne, nie zmienia ich od lat

    Zupełnie jak Eryś Honecker czy Wojciech J. ...

     

    i dzisiaj bardzo interesująco odpowiadał Miecugowowi na pytania. Robił to naturalnie, bez proby przekonywania, spokojnie i jeszcze raz powiem mimo moich troche innych pogladow bylem zadowolony ze tego wysłuchałem. Gdyby taki sposób odpowiadania mieli inni dzialacze partyjni np z Pis to być może i ich bym mógł słuchac :mrgreen: ale nie daja mi tej szansy.... :roll:

    Czyli, forma nie treść się liczą?

     

    ps.a może Ikonowicz jest wykształcony i oczytany.....to by wiele wyjasnialo :mrgreen:

    A może jest...

    A Pol Pot Sorbonę ukończył...

     

    Co ja w zasadzie mam do Ikonowicza? W zasadzie nic. Czytywałem jego "Ikonografię" publikowaną w Hustlerze. (Na marginesie: pasuje on tam...)

    Co ja mam tłumaczyć? Koń jaki jest, każdy widzi.

     

    pzdr,

    M.

    PS: Zawsze ogarnia mnie niedowierzanie połączone z lekkim rozbawieniem, gdy widzę jak ktoś prowadzący własną działalność gospodarczą pisze, że "ten lewak to nawet mądrze gada..."

    Spokojne i merytoryczne wystąpienie "działacza partyjnego z PiS".

    http://gazetapolska.pl/?module=messages&message_id=227

    http://gazetapolska.pl/?module=messages&message_id=208

     

    Nie ma za co.

  3. no to teraz bedzie sie dzialo :twisted:

     

    a zaraz drugi pasek zniknie :twisted:

     

     

    tesknilista co ? :mrgreen:

    Nooo..... Jaaaasneee.....

     

     

    A to nie powinno być przypadkiem w dziale "nieteges"? :mrgreen:

     

    M.

     

    a Ciebie co z nietegesa przywialo tutaj :?: :roll: :razz:

    W sensie? Pisałem kiedykolwiek w "nietegesie"? Nie za bardzo pamiętam... :razz:

     

    M.

  4. Pozwolę sobie odgrzać kotleta.

    (...)

    O to się pytałem - o ocenę tamtego wywiadu, nie o pijackie zaloty do Ukrainek z wiadomego uniwersytetu.

    A bo ja nie odnosiłem się do Twojego pytania, lecz do świeżego, ciepłego samobója.

    Właśnie zauważyłem, i stąd pytanie o odpowiedź na pytanie. :cool:

     

    Wywiad był skandaliczny i tyle. Nie ma co więcej pisać. Zwykłe "sranie" w gniazdo.

    Nie "sranie" - sraniem w gniazdo są wystąpienia drogiego Bronisława i jemu podobnych. Tu było otwarte zaproszenie do ingerencji Niemiec w wewnętrzne sprawy Polski. O ocenę tego się pytałem.

     

    Nieważne.

     

    lukciosti, to co daje nam konserwatywny rząd jest bardziej socjalistyczne niż najlepsze pomysły dawnego SLD. Wtedy mieliśmy więcej liberalizmu w każdej dziedzinie życia niż aktualnie.

    No zobacz... A ja nie zauważyłem...

     

    Moja żona i moja siostra zostały ostatnio wezwane na przesłuchanie na policję. Nikt na wezwaniu nie podał przyczyny.

    No to mogły wywalić to do śmieci. Dlaczego poszły, skoro wezwanie było formalnie nieważne?

     

    Okazało się, że chodzi o to, że obydwie zaliczyły wizytę u tego samego ginekologa, który jest podejrzany o to, że pomagał kobietom w ich decyzjach aborcyjnych. Wizyty miały miejsce - nie przymierzając - 5 lat temu.

     

    Za nasze pieniądze przesłuchuje się 600 osób (sic!) w sprawie, która jest z mojego punktu widzenia żenująca. Ja przepraszam, ale nie mam ochoty być wzywany na policję w takich sprawach i czuć się prawie jak podejrzany. Policja zaczyna ładować się w nasze prywatne życie zmuszając do intymnych dla kobiet zwierzeń.

    Masz rację, Fido - wcześniej tego policja nie robiła. Nigdy a nigdy, zapewniam Cię.

    A cała ta sprawa to na pewno z inspiracji Kaczorów. Bez dwóch zdań.

     

    Polecam uwadze post Doxy.

     

    Amen.

     

    M.

  5. http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=62023

     

    Postscriptum do dyskusji nt. afery z OBWE.

     

    Żal komentować...

    Zgadzam się z moim przedmówcą - porzejdźmy od słów do czynów. W związku z czym chciałem powiedzieć kilka słów...

     

    Tytułem więc komentarza, którego nie będzie, chciałem zauważyć pewną charakterystyczną cechę wielu mediów: komentujemy i przytaczamy (sic!) czyjeś wypowiedzi n.t. jakiegoś dokumentu. I piszemy opinię na temat tego dokumentu - że on taki "wyważony", "spokojny" i "w ogóle." I jeszcze napiszemy, co tam -między innymi- było napisane.

     

    Ale.

    Ale nie przytoczymy tego dokumentu w całości ani nie zamieścimy linka do niego - bo... - ?

    Bo czytelnik naszych opinii jest zbyt głupi, by samemu przeczytać ów dokument w całości - i wyciągnąć własne wnioski (i mieć swoją własną opinię "w temacie")?

    Czy może jednak potrafiłby samodzielnie to przeczytać, i -niestety?- wyciągnąć własne wnioski? I mieć własne opinie? Nie daj Boże, odmienne od "linii programowej"?

     

    Ja tam nie mówię, że Dziennik to folksdojcze ( :wink: ) - ale czasami, czytając go, mam takie dziwne wrażenie, że w kiosku dostałem nie tą Gazetę, o którą prosiłem... :roll:

     

     

    Ale to tylko takie tam moje marudzenie...

     

    M.

     

    PS: A co do Ikonowicza... Pogięło was? Bo facet teraz gada "spokojnie"?

    Dżizaskrajst... :shock: :roll:

  6. A nie sprzedają? :twisted:

    Nie sprzedają - sprzedają w tytkach. Zaparzoną serwują. :razz:

    W kawiarniach? dostajesz w filiżankach, które musisz oddać, więc towar za który płacisz to zaparzona kawa.

    I taka forma "sprzedaży" nazywa się "serwowanie".

     

    A czasami w kubkach podają... Widzisz? Twój dowód się wywalił - bo nie zawsze w filiżankach. Hłe hłe.

     

    A jak kubek papierowy, to nie trzeba oddawać. A widzi teraz, aa?

     

    Nu, dobra: płacisz. (I dostajesz to, za co płacisz.)

    Więc, poniekąd, sprzedają.

    Ale to tak jak z rybami i śledziami: każdy śledź jest rybą, choć nie każda ryba jest śledziem.

    Serwowanie to też forma sprzedaży, ale specyficzna - połączona z przyrządzeniem sprzedawanego produktu. A ja pisałem o gołej sprzedaży. Tylko sprzedaży. I już. O.

     

    PW dojszło. Odpisywanie w trakcie. :cool:

    Boję się. Mam nadzieję, że PW ma ograniczoną, systemowo, maksymalną liczbę znaków.

    Nie ma.

    A ja nie mam czasu, żeby odpisywanie od razu dokończyć. Więc nie bój nic, miszczu. ;)

     

    pzdr,

    M.

  7. Olek już tak ma, że robi głupoty jak się Jolce ze smyczy zerwie.

    Yo, bro ;)

     

    Ale to niczego nie wyjaśnia w kwestii oceny - to raz. A dwa, mnie się rozchodziło co Fido ma w tej materii do powiedzenia. (Uprzedzam, że pytanie jest tendencyjne... ;))

     

    Zmienię temat. Historia chyba zatoczyła koło. Dzisiaj samobója strzeliła sobie Renata Beger dając się nagrać jakimś pismakom jak to "kupowała" podpisy za zeta :twisted:

    Takie zatoczenie koła to się nazywa "wyszło szydło z worka". :razz:

     

    Ciekaw jestem czym nas jeszcze zaskoczą nasi "wybrańcy" do końca kampanii :roll:

    Jakbyśmy wiedzieli czym nas zaskoczą, to by nas tym nie mogli zaskoczyć, nie uważasz? :cool:

     

    Niczym. Już się wystarczająco wykazali.

    "... i już się prężą mózgów szeregi i wzrok się pali

    i już widzimy, żeśmy kolegów nie doceniali..."* :lol:

     

    Znaczy, nie chwal dnia przed zachodem słońca. O.

     

    pzdr,

    M.

    _______________

    * "Co by tu jeszcze spieprzyć, panowie" - W. Młynarski

    pzdr,

    M.

  8. Pozwolę sobie odgrzać kotleta.

    Otóż, wcześniej coś nie bardzo łapałem sens wypowiedzi:

    A w temacie innego samobója, to Kwach stracił resztę jakiegokolwiek szacunku jakim go ludzie jeszcze darzyli. On po prostu nawalony był na Ukrainie. Bełkotał jak obleśmy pijus...

     

    Ja pytałem o co innego:

    @ Fido:

    Jakoś tak nasunęło mi się o wystąpieniu Aleksandra "Mazowieckiego" Kwaśnego dla "Targowiska próżności" ("Vanity Fair") - rzecz dotyka w sumie podobnego obszaru (suwerenność, sprawy wewnętrzne).

    Czy mogę prosić o komętarz (złośliwość zamierzona ;)) w tej kwestii? Czy może jednak mam rozumieć, że występek ów - pardon, wystąpienie - było "si kalafą", i w ogóle "słuszne i zbawienne"?

     

    Po prostu w czasie kiedy czytałem Twoją odpowiedź nie wiedziałem nic o "może jednym kieliszku wina" Aleksandra Od Chorej Goleni Lewej - i stąd potraktowałem powyższe ("...był nawalony...") jako mało klarowny (dla mnie) komentarz do wywiadu dla VF.

    (Chodzi mi o ten wywiad, w którym Aleksander Mazowiecki sugerował, by w razie ponownego wyboru Kaczorów na władców kurnika wezwać na pomoc bratnie siły enerdowskie.

    Aniela Merkel z enerdówka jest, jak by nie było... ;))

     

    O to się pytałem - o ocenę tamtego wywiadu, nie o pijackie zaloty do Ukrainek z wiadomego uniwersytetu.

     

    pzdr,

    M.

  9. Poszukiwaczom mojego faworyta mówię zaś - zaprawdę, spostrzegawczość Wam szwankuje...

    Kto powiedział, że trzeba szukać "wpisu z 22 września"?

    Taki jeden:

    Faworyta otwarcie wskazałem dziś na blogu
    A może to jakaś zmiana w profilu, albo nowy klawisz, albo... :roll: :cool:

    Tja... Znaczy, "wskazałem

  10. Zaś z wyborem, na kogo głosować, tak naprawdę nie mam problemu. Faworyta otwarcie wskazałem dziś na blogu (nawet z linkiem do jego www. :cool: )

    Tja...

     

    A jak się ten bajzel (chronologiczny) porządkuje (chronologicznie)? :wink:

    Pytanie jak najbardziej serio: z tego co widzę, to kolejność stron niespecjalnie "ma się" do kolejności zamieszczania (dat) wpisów.

     

    pzdr,

    M.

    [EDIT] Znaczy, ma się - najnowsze jest na stronie... pierwszej.

    Ciekawe. Mnie tam się zdawało, że zaczynamy pisać na stronie pierwszej, a potem numeracja wzrasta - znaczy, najświeższe jest na końcu... ;)

     

    No ale żadnego linka na wpisie z 22. września w blogu nie widzę. Do okulisty iść, czy gdzie indziej szukać? ;)

     

    M.

  11. ... w obecnej sytuacji wewnętrznej ... :oops:

    Wymskło się? A jakaż to ta sytuacja, że nam obserwatorzy niepotrzebni ?

    LeonIDzie! Daj spokój temu kotu!

    W sensie, nie wykręcaj już mu ogonka. Nie chodzi tu o to, że "w tej sytuacji nam niepotrzebni", tylko że "wpraszanie się" komisji w sytuacji nawoływań Havla (czy też Aleksandra Mazowieckiego) ma -w takim kontekście- dosyć specyficzny wydźwięk - i zdaje się sugerować, że nam, ekstraordynaryjnie i inaczej niż innym, na łapki trzeba patrzeć - choć niczym racji temu nie daliśmy.

    I o to się rozchodzi.

     

    A jak już o tym...

     

    W całej tej naszej dyskusji zaistniał poważny błąd - potraktowaliśmy coś rutynowego, dziejącego się bez rozgłosu i w tle jako coś nadzwyczajnego.

     

    Ja, przyznaję, zwierzęciem politycznym nie jestem - polityką interesuję się o tyle tylko, że "muszę".

    To trochę jak z pogodą - wpływu na nią nie mam, ale muszę się z nią na co dzień liczyć - a żeby to robić to muszę się w niej "orientować" i ją "rozumieć" (na tyle na ile umiem i potrzebuję).

     

    "Kontrola wyborów" jawiła mi się (a z tego co widzę z przebiegu dyskusji, innym także) wyłącznie w kontekście sytuacji takich jak:

    - "wolne" "wybory" w Polsce po II WŚ (mieli być obserwatorzy, ale -chyba- ich nie było);

    - nawoływania "społeczności międzynarodowej" przy okazji ostatnich wyborów na Białorusi;

    - wybory w innych krajach "po konfliktach", takich jak Czeczenia, Rwanda, Serbia - i inne takie;

    - kraje "dyktatorskie" jak wspomniana Białoruś Łukaszenki czy Zimbabwe Roberta Mugabe;

    - kraje "poreżymowe", jak RPA po zakończeniu polityki aparthaidu;

    - wszystkie inne sytuacje nadzwyczajne, gdzie prawdopodobieństwo matactw jest wysokie - ergo, obecność niezależnych międzynarodowych oberwatorów jest jak najbardziej uzasadniona;

     

    a obecna sytuacja w RP w niczym wspomnianych wyżej okoliczności nie przypomina.

     

    Z tego co widzę, nikt z nas nie myślał o odmowie MSZetu dotyczącej "kontroli" powszechnej i rutynowej, a wszyscy widzieli to w kontekście "speckomisji", zdarzenia nadzwyczajnego (patrz wyżej), wynikłego z podchwycenia (i rozdmuchania) przez "lewicę" niezbyt przemyślanych wypowiedzi Havla. Nie było nic o tym aspekcie sprawy (rutynowości) w przywołanej Gazetowej notce, nikt też tutaj nie zwrócił na to uwagi. (Napisałem w odpowiedzi na post Fido: "AFAIK" - as far as I know, "o ile mi dobrze wiadomo" - i nikt tutaj tego nie "wyprostował" - nawet mój adwersarz...)

     

    (Zresztą -na marginesie- jeśli tego rodzaju kontrola jest "zwykłą i rutynową" procedurą, to w takim razie do czego - i po co - nawoływał Havel i jego orkiestra? Bo ja tu chyba czegoś znowu nie rozumiem...)

     

     

    Uderz w stół, nożyce się odzywają :cool:

     

    (...) Mówiąc uczciwie - sprawa z OBWE faktycznie nie jest AŻ TAK prosta, jak na S24 przedstawiam; niemniej, spokojną wykładnię daję pod tekstem, w odpowiedzi niejakiej "warmiaczce". W skrócie - "drobiazg, ale z serii takich niezręcznie rozegranych drobiazgów składa się fatalny i szkodliwy obraz całości".

    Gracias, muchos gracias, se

  12. Ja w temacie samobója, jeśli wolno... :oops:

     

    Jeśli wszyscy sąsiedzi zapraszają go do siebie, a ja mówię, że może niekoniecznie, bo u mnie nie ma problemu pijaństwa, to.... No właśnie. To co?

    To właśnie Fido__________ szczelił se w dyskusji w stopę... :mrgreen:

     

    W sensie, co Fido ma na myśli w tym wierszu, kiedy pisze "wszyscy zapraszają"? Właśnie w tym sęk, że (AFAIK) nie zapraszają. (Germańce zapraszały? Francuzy zapraszały? Czechy zapraszały? Kurde, znowu coś przegapiłem?)

     

    (...) OBWE standardowo informuje się o wyborach, zapraszając do obserwacji. Robi to najczęściej jakiś niski rangą urzędnik, dość automatycznie. OBWE została właśnie tak zaproszona na niedawne wybory w Grecji, będzie obserwować nadchodzące elekcje w Szwajcarii i w Słowenii, a także setki innych. Wątpię, by decyzje w tej sprawie podejmowały po długich analizach głowy państw czy ministrowie - ot, jakiś starszy referent w MSZ wysyła standardowe pisemko i już. U nas też by się tak stało, ale prawdopodobnie w ramach "odzyskiwania MSZ" akurat tego referenta zwolniono, a przyjęty na jego miejsce młody działacz PiS albo kuzynka szwagra cioci jakiegoś posła jedynie słusznej partii mieli za mało czasu, by zorientować się w obowiązkach i procedurach. No bo cóż to jest ten rok czy półtora - dla takich geniuszy? W efekcie - pisemko do biura OBWE nie poszło.

     

    No to biuro OBWE (zlokalizowane zresztą w Warszawie, całkiem niedaleko od Ujazdowskich i Szucha...) czekało, czekało - a że czas płynie, to wreszcie samo wystąpiło z inicjatywą. Ta z kolei spowodowała ze strony naszego MSZ pełne dumy spuchnięcie od niesłychanej obrazy, groźne burknięcie z głębi trzewi i w konsekwencji odmowę. Zamiast normalnego i technicznego: "OK, jeśli chcecie, obserwujcie - przecie nie mamy nic do ukrycia". To byłoby przecież zbyt proste. I niegodne dumnych Sarmatów spod znaków kmicicowych.

     

    I mleko się rozlało. Polska znalazła się w jednym rzędzie z Łukaszenką, a nawet nieco dalej niż on...

     

    Dla zachodniej opinii publicznej psychologiczne niuanse i zakamarki dusznych kompleksów polskich polityków nie są istotne. Oni tam mają prosty przekaz - w Polsce pewnie szykują niezły przewał wyborczy, skoro...

     

    Możemy się nie przejmować tym, co sobie o nas zagranica pomyśli? Pewnie, że możemy. Tylko się potem nie dziwmy, że nikt nie poczuwa się do zrozumienia i solidarności z nami, gdy zagrożone są prawdziwe, a nie wyimaginowane, interesy Polski.

    (Całość na Salon24.)

     

    Tja... :oops:

     

    Na obronę resztek swego honoru mogę powiedzieć tylko, że chyba nie do końca -sądzę- jest to tak prosto, jak WiS to opisał.

    W sensie, że konotacja była jednak trochę inna - czym innym jest "rutynowe" zaproszenie, czym innym "wpraszanie się" w obecnej sytuacji wewnętrznej - nawoływań rozmaitych Aleksandrów Mazowieckich czy Havlów Podpuszczonych.

     

    Zresztą, znając negatywną ocenę polityki zagranicznej braci K. przez WiSa (często, moim zdaniem, mooocno przesadzoną - wiele z jego wcześniejszych kasandrycznych przepowiedni "w temacie" spełniło się "wręcz przeciwpołożnie" - a także "pewną niespójność kryteriów oceny stanowisk" różnych uczestników relacji międzynarodowych ;)) ,więc mając w świadomości owe podejście i patrząc na ów wielce egzaltowany passus ("...pełne dumy spuchnięcie..."), dodatkowo upstrzony przymiotnikami jak wielkanocna kasza skwarkami (albo przemówienie dowolnego I sekretarza partii wiadomej :cool: ) mam wrażenie, że tym tupaniem nasz drogi Witek próbuje coś ukryć - jakieś szczegóły być może, co to się w nich Rokita -czy inny diabeł- ukrywa?

    ;)

     

    No, Witoldzie, śmiało: Dlaczego taki ton, skąd nagle tyle przymiotników? Przecież odpowiedż polskiego MSZetu wydaje się być jak najbardziej wyważona i spokojna - a co więcej, chyba usprawiedliwona okolicznościami?

    :roll:

     

    pzdr,

    Maruda The Suicide :oops:

  13. ten Maruda to literat jakiś ,czy inny eseista :roll:

    wykształciuch na pewno :twisted:

    A dzie tam, panie - zwykły kołtun, i tyle. :cool:

     

    Krótko, bo już jedną nogą w drzwiach:

    @ Witek:

    Właśnie dlatego, kochany, żeby się liczyć. Żeby się liczyć trzeba mówić własnym głosem, mieć własne zdanie i umieć bronić swojej NIEZALEŻNOŚCI. I nie dać sobą manipulować.

    Napisałem wcześniej, jeszcze przed Twoim postem, "dlaczego".

     

    Mój dziadek miał takie porzekadło: "Dla świętego spokoju to jeden dał się powiesić..."

     

    @ Fido:

    Jakoś tak nasunęło mi się o wystąpieniu Aleksandra "Mazowieckiego" Kwaśnego dla "Targowiska próżności" ("Vanity Fair") - rzecz dotyka w sumie podobnego obszaru (suwerenność, sprawy wewnętrzne).

    Czy mogę prosić o komętarz (złośliwość zamierzona ;)) w tej kwestii? Czy może jednak mam rozumieć, że występek ów - pardon, wystąpienie - było "si kalafą", i w ogóle "słuszne i zbawienne"?

     

    :roll:

     

    cześć jak czołg

  14. Sąsiad jest IMHO złym przykładem.

    Bo?

    A to nie somsiady chcom przyjść? A Havel to się z Księżyca urwał, czy co?

    (Zasadniczo... chyba jednak tak. :cool: )

    Maruda, mordo Ty moja. Jak wymagamy od siebie precyzji to się precyzji trzymajmy. Somsiad Havel przyjść nie chce a jeno chce, żeby "Niezależna Agencja Anty-Alkoholowa" wpadła i się rozejrzała. Bo po naszych dawnych problemach z uzależnieniem od denaturatu, z zewnątrz wygląda, że teraz pijemy za dużo - trochę bardziej szlachetnych - ale mimo wszystko uzależniających trunków... Ą, że somsiad Havel sam żył w świecie denaturatowego uzależnienia, to i ostrzej widzi różne jego przejawy...

    Fido_________, szczerość w naszym klubie to podstawa.

    To powiedz mi Ty, ale tak szczerze, jak do szafy: NAAA to skąd ma być? Z Peru? Japonii? Z -za przeproszeniem- Gwadelupy (czy innego Honolulu)?

     

    Nie, one mają być z Jewropy. No to somsiady som, czy nie?

     

    A Havel to jednakowoż w przywołanym przykładzie jest oną sąsiadką, co to uprzejmie ojcu proboszczowi gupot nagadała (bo nawet nie "doniosła").

    Ty mi tu, kochany, nie mieszaj dwóch różnych systemów walutowych...

     

    A czemu on, ten Havel, chce żeby obce nam w majty zaglądały? Czy on wciąż w szponach nałogu dentkowego tkwi, że wciąż wszystkich dookoła swoją krzywą miarką mierzy? (I to nie "z zewnątrz", a jednak już "wewnątrz" - w Krynicy wszak balował, i z zatroskanymi przyjaciołami drogiego Bronisława i zionącego tolerancją Adasia był rozmawiał...)

    (Przepowiednia Izajasza tu na myśl przychodzi...)

     

    Powtarzam pytanie: czy są jakieś RZECZYWISTE i ISTOTNE powody uzasadniające KONIECZNOŚĆ (vide wypowiedź polskiego MSZ) monitorowania wyborów przez OBWE?

    Mamy państwo policyjne? (Witek chyba ma -nawet jeśli tylko w głowie- ale on to nie "wszyscy"... ;))

    Media (wszystkie gazety i cała telewizja + internet na dokładkę) w rękach brunatnych kaczystów?

    To, że Havlowi się chlapnęło jak kurze jajem o beton, to znaczy że my już, w te pędy, tuż tuż... - ?

     

    Fido: czy słyszałeś o czymś takim jak "zdrowy rozsądek" i "zasada proporcjonalności/ adekwatności"?

     

    Raczej neutralny proboszcz, który dba, żeby parafia się nie rozpijała

    A są jakieś "oznaki pijaństwa"?

    Alkoholik nigdy Ci nie powie, że jest uzależniony. Więc jeśli przyjąć jedynie kryterium samooceny, to można spadając w przepaść nadal mówić, że to tylko mała wyrwa w drodze...

    Ałć. Pitolisz Fido, że aż zęby bolą. Ja się pytam o "widoczne objawy", a Ty o "przyznaniu się alkoholika".

    Alkoholik? O czym Ty w ogóle mówisz?!

     

    Ty, Fido... Chuchnij może, co? :cool:

     

    Bo jeśli do gospodarza, co to strzeli sobie kielonka do obiadu przy niedzieli przyjdzie proboszcz (? - skąd ten "proboszcz"?...) i "przyszłem, synu, by sprawdzić czy się nie upijasz, bo sąsiadka mówiła, że..." - to nie wiem jak Ty, ale ja na miejscu tego gospodarza, z całym szacunkiem dla urzędu proboszcza, w treściwych i krótkich słowach zaprosiłbym go na podwórko, a potem za płot.

     

    Dlaczego? Czytaj dalej.

    A to już zależy. Jeśliś nerwus bez dystansu do świata, to każdą uwagę na swój temat traktujesz jako zniewagę i potwarz. Obyś wyrzucając proboszcza nie użył sformułowania, że to jest "oczywiste kłamstwo", bo zacznę wierzyć, że to jakaś choroba jest ;-). Jako człowiek z dystansem do świata poklepiesz proboszcza po plecach i powiesz, że ludzie różne rzeczy mówią i zawsze należy podzielić przez 4. Ale doceniając jego dobre intencje, zapraszasz do środka... Napisałem w drugiej osobie, bo napisałeś w pierwszej. Rzecz jasna wszelkie podobieństwo jest przypadkowe...

    Tja...

    Fido (już bez podkreślników - wszystkie postawiłem już na wstępie) - po prostu proboszcz nie powinien wkładać nosa w garnki i w majtki zaglądać - nie jego to zadanie. A jak już musi świat i wioskę swą naprawiać, to nie wolno mu regulować ciśnienia jednemu czy drugiemu parafianinowi kierując się tylko absurdalnymi pomówieniami - wyłącznie na podstawie tego co jedna przekupa na targu gadała, bez przyjrzenia się jak się sprawy faktycznie mają (= czy są W OGÓLE JAKIEKOLWIEK PODSTAWY do nosa wtryniania).

     

    Co do formy "zaproszenia": napisałem wszak "z całym należnym szacunkiem". Czytał czy nie czytał, aa?!

     

    "Podzielić przez cztery"?

    Dobra:

    Ja mówię: "Fido ukradł mi tysiąc złotych". Fido na to: "nieprawda, podzielmy przez cztery". (A sąsiad dodaje: "prawda, jak zwykle, leży pośrodku...")

    :lol::lol:

     

    Jeśli wszyscy sąsiedzi zapraszają go do siebie, a ja mówię, że może niekoniecznie, bo u mnie nie ma problemu pijaństwa, to.... No właśnie. To co?

    To właśnie Fido__________ szczelił se w dyskusji w stopę... :mrgreen:

     

    W sensie, co Fido ma na myśli w tym wierszu, kiedy pisze "wszyscy zapraszają"? Właśnie w tym sęk, że (AFAIK) nie zapraszają. (Germańce zapraszały? Francuzy zapraszały? Czechy zapraszały? Kurde, znowu coś przegapiłem?)

    A wpraszanie się tej komisji daje wrażenie, że u nas wybory są wolne jak u Łukaszenki (każdemu wolno wybierać... Łukaszenkę).

    Eeee tam, żeby od razu strzelił sobie. Fakt - moja wypowiedź znowu nieprecyzyjna dostatecznie się okazała. Zamieńmy "zapraszają" na "nie wyrażają sprzeciwu" i wyjdzie to o co chodziło. Trochę się Marudo skupiasz na wyłapywaniu słówek, choć pewien jestem, że znasz dobrze sens i zamysł całości.

    A gó...zik ;)

     

    "Nieprecyzyjna dostatecznie"? Rzekłbym, "niedostatecznie nieprecyzyjna". Jak w szkole, w sensie. ;)

    Nie "łapanie za słówka" - rzecz wszak w tym, że one ichne "nie wyrażały sprzeciwu" - ale też okazji ani powodu nijakiego do wyrażania onego NIE MIELI! (nikt się wszak do nich wtryniał bez zaproszenia - prawda?).

    A jak się nie wtryniał - to i co tu porównywać? Jabłka z jajkami? Bo jedno i drugie okrągłe?

     

    Wyobrażasz sobie jak by się Żabojady zapluły, gdyby zionący Adaś z drogim Bronkiem zasugerowali, żeby "na fszelki wypadek" im na łapki popatrzeć - "nie, żebyście oszukiwali, ale wicie rozumicie, ten wstrętny Sarkozy..." - a Niemce z Angolami się wespół w zespół skrzyknęli, i za delegacją OBWE na powiatowym sejmiku gardłować zaczęli?

     

    Wyobrażasz to sobie?

     

    Polska jest krajem o utrwalonej demokracji i nie widzimy konieczności misji OBWE w sprawie wyborów w naszym kraju.

     

    Ależ o jakiej utrwalonej demokracji mowa? Jarosław Kaczyński powiedział wczoraj, że dojście do władzy koalicji PO+LiD to zagrożenie dla demokracji w Polsce. Więc się dziwię, że mu nie zależy. Skoro jest zagrożenie dla demokracji, to do licha zaprośmy tych obserwatorów. Nie ma co udawać, że jest dobrze, skoro

    1. Sami mówimy, że jest źle (tu akurat rząd, opozycja i wszyscy wkoło śpiewają unisono)

    2. Somsiady bliższe i dalsze wyrażają niepokój co do naszego stylu prowadzenia polityki wszelakiej

    Ręce i spodnie opadają.

    Jest różnica między "jest" (teraz), a "będzie" (jak centrozlew dojdzie)? Jest, czy nie ma? Czas teraźniejszy, a czas przyszły warunkowy?

    PROCEDURY demokratyczne są, i obawy UZASADNIONEJ o matactwa wyborcze nie ma - zwłaszcza, że media i "pożyteczni inaczej mądrzy inaczej" dwoją się i troją by kaczkom po kaczych łapach nawstrzelać. Obawy o matactwa wyborcze są uzasadnione w krajach takich jak PRL czy Białoruś Łukaszeńska, nie w obecnej (jakim by jej tam liczebnikiem nie etykietować) RP.

    Cała reszta gadania o "wszystkich, unisono, z sąsiadami w tle" to dla mnie zwykłe łasicze gadanie (-> Wikipedia).

    Końkrety, miszczu.

     

     

    Całkowicie się zgadzam ze sformułowaniem "głupie wątpliwości". Wygląda na to, że sam sobie wyjaśniłeś tą kwestię (choć może jeszcze tego nie zauważyłeś... ;)).

    W słownikach różnych "głupi" oznacza nie tylko bezwartościowy intelektualnie. Również kłopotliwy, niezręczny. Dla mnie takie właśnie są wątpliwości jakim dajemy pretekst zdecydowaną odmową.

    W sensie, "niezręczne wątpliwości"? A słyszałeś o związkach frazeologicznych?

    Że jak się mówi o głupiej sytuacji ["nie-myśleniu, bycie obiektywnym], to może być "głupie = niezręczne", ale jak mówimy o "głupich wątpliwościach" [procesie myślowym, nie sytuacji/ bycie obiektywnym] to raczej jednak bezwartościowy intelektualnie ma tu zastosowanie?

     

    Mylę się?

     

    I ta odmowa nie świadczy o sile i charyzmie, ale o najbardziej pospolitej głupocie (czytaj: ograniczoności, braku rozumu i rozsądku)..

    De gustibus. Jak dla mnie jest to najlepsze wyjście z sytuacji "udowodnij, że nie jesteś...".

    Każde przyzwolenie na bezpodstawną kontrolę jest dawaniem argumentów z rodzaju "nie ma dymu bez ognia" pozbawionemu skrupułów przeciwnikowi.

     

    Fido! Zamieściłeś wątpliwej jakości "samobója". Ja zaripostowałem, że jest to szukanie dziury w całym, i pokazałem dlaczego tak uważam (teza główna: brak UZASADNIONYCH powodów do monitoringu, "powszechnie przyjęta praktyka" w tej materii oraz "wydźwięk ogólny" godzenia się na taki dozór - to tak jakby Kowalskiemu, "tak na wszelki wypadek i bez powodu", przydzielić nadzór policyjny - jaki to będzie miało "wydźwięk ogólny" w miejscu zamieszkania i w pracy?).

     

    Ty zamiast napisać mi KONKRETNIE jakie są (jeśli są!) UZASADNIONE powody, żeby taki dozór wobec Polski zastosować (było nie było, państwa SUWERENNEGO!)snujesz dywagacje (-> p. słownik... ;)) n.t. proboszcza, denaturatu i głupich wątpliwości.

     

    Inaczej: kombinujesz jak koń pod górę czy kauzypedra jakiś, byle nie przyznać wprost, że choć plamka jedna czy druga na gieźle jest, to jednak jest ono wciąż białe, nie czarne.

     

    Jak dla mnie cała ta dyskusja to bicie piany albo innych koni.

    Havla "zatroskani obrońcy demokracji (koleżeńskiej)" podpuścili, ten głupio chlapnął, mało życzliwi nam w PE (?) podchwycili okazję do dosrania tym głupim polaczkom, wiecznie zatroskana losem Polski Wybiórcza robi z igły widły, a co poniektórzy łykają to jak małpa kit.

     

    Fido: jeszcze raz, konkrety.

    Konkretne powody, dla których ww. komisja jest TU i TERAZ POTRZEBNA.

    (Powtarzam: POTRZEBNA - nie, że "może się przydać".)

     

    Bo jeśli ich nie ma, to każde takie działanie jest zwyczajnym mieszaniem się w sprawy wewnętrzne suwerennego państwa :!:

    A właściwą reakcją w takiej sytuacji jest krótkie "won!", a nie: "...no w sumie nie ma powodu, ale dla świętego spokoju i na wszelki wypadek się zgodzimy...".

    Proste jak konstrukcja cepa.

     

    EOT.

     

    M.

     

    PS: Wypadam z tego masturbatonu - idę zrobić coś pożytecznego.

    Nara, do wieczora. Dzisiejszego, lub innego.

    :razz:

  15. Sąsiad jest IMHO złym przykładem.

    Bo?

    A to nie somsiady chcom przyjść? A Havel to się z Księżyca urwał, czy co?

    (Zasadniczo... chyba jednak tak. :cool: )

     

    Raczej neutralny proboszcz, który dba, żeby parafia się nie rozpijała

    A są jakieś "oznaki pijaństwa"?

     

    Bo jeśli do gospodarza, co to strzeli sobie kielonka do obiadu przy niedzieli przyjdzie proboszcz (? - skąd ten "proboszcz"?...) i "przyszłem, synu, by sprawdzić czy się nie upijasz, bo sąsiadka mówiła, że..." - to nie wiem jak Ty, ale ja na miejscu tego gospodarza, z całym szacunkiem dla urzędu proboszcza, w treściwych i krótkich słowach zaprosiłbym go na podwórko, a potem za płot.

     

    Dlaczego? Czytaj dalej.

     

    Jeśli wszyscy sąsiedzi zapraszają go do siebie, a ja mówię, że może niekoniecznie, bo u mnie nie ma problemu pijaństwa, to.... No właśnie. To co?

    To właśnie Fido__________ szczelił se w dyskusji w stopę... :mrgreen:

     

    W sensie, co Fido ma na myśli w tym wierszu, kiedy pisze "wszyscy zapraszają"? Właśnie w tym sęk, że (AFAIK) nie zapraszają. (Germańce zapraszały? Francuzy zapraszały? Czechy zapraszały? Kurde, znowu coś przegapiłem?)

    A wpraszanie się tej komisji daje wrażenie, że u nas wybory są wolne jak u Łukaszenki (każdemu wolno wybierać... Łukaszenkę).

     

    (No a przecież tak u nas nie jest - u nas, wręcz przeciwpołożnie: Łukaszenki se nie można wybierać... Prosto, demokracja ci u nas, i w ogóle... :lol: )

     

    Jeśli nie ma się nic do ukrycia, to nie ma powodu do zabraniania niezależnym obserwatorom wizyty.

    Ma powodu. Patrz wyżej.

    "Obserwatorzy" mogą sobie przyjeżdżać - i, co więcej, mogą sobie pracować. Nie mamy nic do ukrycia.

    Ale:

    Polska jest krajem o utrwalonej demokracji i nie widzimy konieczności misji OBWE w sprawie wyborów w naszym kraju.

    Zwróć uwagę na użyte w notce Gazetowej słowa, i ich "subtelne zróżnicowanie" (czytaj: "podmienianie wyrazów bliskoznacznych").

    Co innego przyjazd "indywidualnych obserwatorów", a co innego "oficjalna misja OBWE". Znaczy, "misja" się składa z "obserwatorów", więc jak kto powie, że "nie życzymy sobie misji" - a Gazeta napisze "zabraniamy przyjazdu obserwatorów" - to dla przeciętnego średniointeligentnego zjadacza Gazety (pleonazm? oksymoron? ;)) chodzi o to samo.

     

    I o to właśnie chodzi.

    Capito?

    (Widać, nie umiesz czytać Gazety uważnie... ;))

     

    Zwłaszcza, że PiS po całkiem prawdopodobnym (choć mam nadzieję, że tak nie będzie) zwycięstwie, miałby całkiem dobry argument potwierdzający to zwycięstwo pt. "zwyciężyliśmy czysto i uczciwie". A tak, to sam dostarcza materiału do głupich wątpliwości.

    Zgodzę się, że sytuacja jest z rodzaju "jak się nie obrócisz, dupa zawsze z tyłu" - ale też najwłaściwszą odpowiedzią na "oskarżenie" (pomówienie, insynuację) z rodzaju "udowodnij, że nie jesteś wielbłądem" jest cięta ripsta Mistrza Ciętej Riposty. Czyli, "spierdalaj".

     

    I jeszcze jedno.

    Całkowicie się zgadzam ze sformułowaniem "głupie wątpliwości". Wygląda na to, że sam sobie wyjaśniłeś tą kwestię (choć może jeszcze tego nie zauważyłeś... ;)).

     

    pzdr,

    M.

  16. Dziwny jak dla mnie strzał w stopę...

     

    Za http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... 10837.html

    "Rzecznik polskiego MSZ Robert Szaniawski potwierdził, że Polska odmówiła wydania zgody na przyjazd obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) na październikowe wybory parlamentarne."

    :?: :roll:

    W sensie? Jaki strzał, w jaką stopę?

     

    Przecież nawet Gazeta (sic!) podała powody (logiczne, IMO) dla których brak jest takiej potrzeby.

     

    To, że nie mam nic do ukrycia nie znaczy jeszcze, iż chcę (= zgadzam się na to), by mi pierwszy z brzegu stójkowy czy sąsiad właził "ot, tak, bez powodu" do chaty i bobrował w szafach i szufladach, prawda? A skoro rewizje przeprowadza się wobec podejrzanych, to fakt, że u mnie rewizje mają miejsca, zdają się świadczyć, że "coś tu może być na rzeczy", nieprawdaż?

     

    Ale może ja tu czegoś po prostu nie rozumiem? :cool:

     

    pzdr,

    M.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...