Skocz do zawartości

4mamut

Użytkownik
  • Postów

    928
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Odpowiedzi opublikowane przez 4mamut

  1. Na tylnej osi mam pękniętą oponę - rysa 10 cm, i grubość bieżnika 3 mm. Więc opony letnie pójdą na nalewki :D

    Więc 1200 PLN za chociażby Frigo + 1200 PLN za letnie + felgi stalowe = strzał od żony :cry:

    Dlatego pytałem o wielosezonówki. Za Good year - 1500 PLN, za Quadraxera 1200 PLN.

    Oczywiście nówki sztuki.

    A mam jeszcze 2x rozrząd w dwóch autach.

  2. Jak w temacie. Chciał nie chciał wraca na nie moda i to bardzo szybko :D .

    Nie mam drugiego zestawu felg a letnie są w opłakanym stanie, dlatego rozważam wielosezonówki.

     

    Nie miałem drugiego kompletu felg i zapodałem na inne auto opony kleber quadraxer i naprawdę są niezłe.

    W zime idą rewelacyjnie a to dlatego że mają w 100% bieżnik z mieszanki opony zimowej.

    Niewiadomo jeszcze jak w lato. No i mają napis MADE IN POLAND.

     

    Dlatego pytam czy może ktoś ma na subaraku jakiekolwiek oponki wielosezonowe np. Good Year Vector lub innych marek i jak się spisują.

  3. 4mamut, kończymy właśnie pewien piękny projekt, ale musze to wydrukowac co napisałes i przypnę przy stanowisku, jestem ciekaw jakie będą jutro opinie itd. :wink:

     

    Maras, koniecznie daj znać. Jak to z ludźmi będą oporni na nowości, ale ty masz naprawdę dobry dupochron a dla takiego profeska ja ty napisanie ww. procedury zajmie co najwyżej kilka piwek :D

  4. Ale myślę, że jest na to prosty sposób - zlecenie naprawy /przekładki/ z klauzulą o istniejącym zagrożeniu jakie niesie przekładka i braniu pewnej odpowiedzialności za to przez osobę zlecającą.

     

    Myślałem o tym samym. Tak aby klient znał zagrożenia i świadomie podpisał zlecenie przełożenia samochodu. Wtedy warsztat jest "kryty", a właściciel śpi spokojnie i mówi pełną gębą:

    PAN KAŻE JA ŁAŻE :D

     

    -- Wt sty 31, 2012 8:10 pm --

     

    Poszedłbym jeszcze dalej - rozwiał odpowiedzialność na pracowników warsztatu w prosty sposób

    1. Napisałbym instrukcję przekładki dla konkretnego modelu np STi RA ze zdjęciami i wdrożył we własnym warsztacie jako dokument wewnętrzny z dokładnie opisanymi punktami kluczowymi np. demonataż silnika: nie wolno tego...., uwaga przy przeróbce wiązki el nakazuje się ......

    Nie używałbym słów należy, można tylko nakazuje, zakazuje

    2. Na ostatniej stronie podpisują się wszyscy pracownicy warsztatu że zapoznali się z tą procedurą.

    3. Przy przekładce są miejsca krytyczne jak np. otwór w grodzi. Zrobiłbym checklistę w której jest informacja, kto wykonał, kiedy, wynik pomiaru średnicy, przyrząd nr, swiadectwo kalibracji nr.

     

    Byłoby to kilka kartek A4 z podpisami własnych pracowników. Oryginał dla klienta do wglądu. Oczywiście przechowywałbym historię każdej przekładki i wyżej wspomniane zlecenie przez klienta.

     

    Ale jak to bywa bawienie się w papiery to dla jednych to idiotyzm dla drugich nie.

  5. I jeszcze o przekładkach: Miałem niewątpliwą przyjemność odwiedzenia Marasa i zobaczenia jakości Jego pracy... Chciałbym kiedyś mieć tak dopieszczony samochód, jak wychodzą po przekładce u niego. Jestem zafascynowany, oczarowany i zakochany w marasowym warsztacie :mrgreen: I tu dochodzimy do kwestii zasadniczej, która wiecznie przewija się w wątkach o przekładkach: ważne kto i jak ci ją zrobi.

     

    Dziękuję za cenną odpowiedź. Została odpowiednio nagrodzona :D .

     

    Ale jak to w PL, profesjonalista może mieć nieprzyjemności prawne, a druciarz z przysłowiowej koziej wolki się wymiga.......bo ma znajomości.

  6. 4mamut, straszny agresor Ci się włączył. Dostajesz ostrzeżenie za rzucanie mięsem na poprzedniej stronie. Nawet pomimo posiadania na forum autocenzora, taka ilość bluzgów w jednym poście nie może pozostać bez konsekwencji.

     

    Zagrały w pewnym momencie emocje. W każdym razie zakopałem topór wojenny.

    Nie chcę pisać postów typu nie działa pilot to zmień baterię, dalej nie działa to ją odwróć :mrgreen: .

     

    Jeśli mamy się pozbyć z tarczy rantu czy rdzy czy też chcemy wygładzić powierzchnię, a tarcze mają jeszcze odpowiednią grubość - można toczyć - nawet z przodu.

     

    Jeśli jednak toczenie ma być odpowiedzią na bicie przy hamowaniu - to taka tarcza nadaje się jedynie do przetopu. Po przetoczeniu nie będzie biła przez dwa hamowania, a później będzie to samo co przed toczeniem.

     

    Można toczyć z przodu jeżeli zachowa się min. grubość tarczy. Tylko przy agresywnej jeździe tarcze się grzeją i deformują, więc może się okazać że nadają się do przetopu.

    Dobry tokarz jest w stanie wyrzeźbić nową tarczę ze stopu żeliwa w ciągu jednego dnia, ale jak już wspomniałem kluczem jest materiał i to jest tajemnica firmy, strzeżona jak oko w głowie.

  7. A jeszcze żeby dołożyć do pieca.

     

    Jedna opon jest zawsze cięta i sprawdzane jest położenie półfabryktatów. Normalnie mierzy się centryczności bieżnika, opasań itd - suwmiarką i innymi przyrządami a więc kolejny sztab ludzi.

     

    Ponadto opony klasy wyższej w 100% trafiają po wyjściu z prasy na maszyny badawcze celem sprawdzenia uniformitu.

     

    http://en.wikipedia.org/wiki/Tire_uniformity

     

    Jak jest OK to super - jeżeli chociaż 1 dAN ponad normę opona idzie do kosza. Dlatego cena opon Bridgestone jest taka a nie inna.

     

    -- Wt sty 31, 2012 8:54 am --

     

    Zapomniałem: zanim pójdzie do kosza trafia na badania RTG. Widać druty w oponie. Potem wspomniane cięcie i pomiary.

    Jak coś jest w niej przesunięte biegnie się na maszyny i ponownie reguluje.

     

    Płacąc za markę płacisz za jakość której mało kto jest w stanie sprostać bo sam aparat RTG kosztuje 200 tys euro.

  8. Ale czy mają taki mały budynek wielkości lidla czy biedornki. W którym rozkręca się opony do 240 km/h na jednym stanowisko i ogląda jak się rozlecą. Czy na drugim stanowisku mogą kręcić oponą nie bieżni przez dwa miesiące żeby zobaczyć zużycie bieżnika pod pełnym obciążeniem.

    Płacąc za najtańszy produkt chociażby Dębicy w rozmiarze do malucha masz tego pewność.

     

    Zresztą drutówka opony jest stara, opasania stare, stopka opony swoje już przeszła w zależności od tego ile razy była zakładana na feldze.

     

    Polak potrafi ale ja nie oszczędzam - kupuje firmowe nawet niższej klasy ale znanych firm. I tak naprawdę dużo nie przepłacam - na komplecie 500 PLN . Mam gwarancję.

     

    Po co kupujesz nowy telewizor - przecież wystarczy zmienić obudowę. :D

     

    Płacisz za lata badań i szkoleń personelu utrzymanie plantacji kauczuku i niestety pensję dyrektorów i prezesa itd.

     

    CARFIT: Dobrze napisane. Chociaż jeden ma takie samo zdanie i dostajesz pomuka.

  9.  

    Pewnie jako jeden z nielicznych pomyślał o tym właściciel tej firmy.

    Czy ten kto robi przekładkę też ma takie papiery :?:

     

    -- Pn sty 30, 2012 11:38 pm --

     

    piter: Jak widać rodacy się uczą. I dobrze...tak trzymać.

     

    -- Pn sty 30, 2012 11:41 pm --

     

    Zabezpieczają się własnymi drogami, teraz w razie wypadku jest dupochron, nie taki jak ma FHI ale już prawnikowi jest trudniej. A o to chodzi. Póki co w PL prawnicy mają jak w raju.

  10. Zalozmy ze kupujesz auto przelozone, nie majac swiadomosci ze bylo przekladane. Powodujesz wypadek, wpadaja biegli i okazuje sie ze auto bylo przekladane, jedyne co masz to namiary na poprzedniego wlasciciela. Kto w tym momencie obrywa za to, ze auto bylo robione? Ty jako wlasciciel (nie majacy pojecia o tym), poprzedni wlasciciel (wypierajacy sie ze to nie on), osoba ktora podbila przeglad (czyli dopuscila auto do jazdy po drogach- sprawdzila stan techniczny i uznala ze auto nie zagraza bezpieczenstwu, jest sprawne)?

     

    Ten kto zrobił modyfikację czyli warsztat - prawo działa wstecz.

    Właściciel miał prawo nie wiedzieć, chociaż uwaga: w umowie kupna sprzedaży jest punkt że znasz stan techiczny auta - więc przed kupnem trzeba dobrze pytać a pomaga w tym numer VIN.

    Na pewno obrywa diagnosta ale on się podpiera procedurą wg której dopuszcza auto.

    Teoretycznie ma dupochron. Jeżeli po przekładce rzeczoznawca coś podpisuje to samobójca, bo prawnie akceptuje zerwanie homologacji.

    Tak czy owak masz dowód rej i kilka kartek z opiniami. FHI ma stosy segregatorów z certyfikatmi, audytami, homologacjami - więc ups...zero szans.

     

    pękające boki, odklejający i trzepoczący się podczas jazdy bieżnik, pękanie kordu powodujące wykoślawienie opony....- to już historia, teraz biorą do bieżnikowania świeże opony, sprawdzają i prześwietlają karkasy, bieżnikują cały obwód opony, z bokami, nie tylko przykejają bieżnik :twisted: , jak drzewniej bywało.... :twisted::D :D :D

     

    A czy nadają magiczną literkę E w kółeczku... :?: Czy gwarantują że każda sztuka jest taka sama - a muszą i to prawnie bo tego wymaga norma ISO 9001:2008 i ISO 9000:2000...

     

    Co do opon ciężarowych. To jest inna bajka. Tutaj nie ma indeksów prędkości rzędu 200 km/h.

    Większość opon ciężarowych ma znaki zużycia na bieżniku. Producent dopuszcza pogłębianie rzeźby bieżnika specjalnym narzędziem wielkości maszynki do strzyżenia.

    Robi się to chyba 2x na czas życia opony - ręczna robota dość mozolna, każdy rowek.

    I chyba można to robić tylko na oponach osi napędzanej.

     

    Firma Profil z New Sącza wysyła bieżnikowane zimowe opony do całej Skandynawii, mam, czy miałem kilka kpl., są GENIALNE!

     

    Nie twierdzę że nie. Ale w bridgestone, pirelli czy michelin największa tajemnica to recepta mieszanek używanych do produkcji a jak wiecie bok i bieżnik mają różne mikstury.

    Poszukajcie w necie sprawy Firestone i Ford chyba w 2000 r.

  11. 4mamut, podeslij mi prosze kontakt do siebie. Wyslalbym Ci taka mala tulejke z brazu od glowicy fotograficznej (wyglada jak szklanka z otworem w denku), brakuje mi jednej, a w Lodzi jakos tokarza znalezc nie potrafie.

     

    Wysłałem na priva

     

    Komplet tarcz tez mam do ew. przetoczenia, tylko wysylanie tego... no i chcialbym znow je miec.

     

    Spoko - mam jakiegoś poddostawcę z Lodzi, tylko nie kojarze nazwy firmy. Ale się dowiem.

  12. Każdy proces jest indywidualny. Najczęściej pęka najsłabsze ogniwo czyli właściciel warsztatu. Ja mam odpowiedzialność prawną i ochronę prawną, lekarze też.

    Szybko uczą się właściciele komisów pisząc stan licznika zamiast przebieg, auto nieuszkodzone zamiast bezwypadkowe.

     

    Niestety w europejskich dyrektywach jest ogromna różnica pomiędzy naprawą i modyfikacją. Warsztat kowalskiego może naprawić ale modyfikacji tykać nie wolno.

    Dlatego serwis kowalskiego jest prostym celem, bo kowalski nie ma o tym pojęcia, a prawnik ma w ręku wrak pojazdu i rodzinę ofiary.

    Jedno pismo do FHI lub Subaru Import Polska i jest odpis homologacji i pisemko o kategorycznym zakazie zmian konstrukcyjnych.

    Mało tego FHI przesyła rysuneczek grodzi a rzeczoznawca mierzy otwór pod kolumne. Brak wymaganych tolerancji = płacz właściciela warsztatu.

     

    Dlatego ściana grodziowa nie jest przystosowana do przekładki, przetłoczenia robi się po to żeby nie zmieniać stępla na prasach.

     

    Miałem specjalne szkolenie z tego co przydarzyło się Firestone/Brigestone. Uważać muszę nawet na to co się piszę w e-mailach.

     

    http://www.opony.com.pl/artykul/akcja-w ... ne/?id=194

     

    Dlaczego Polacy jeżdżą na nalewkach :?: :?: :?: :?:

  13. Pomuk w nagrodę.

     

    Prawo dopuszcza do ruchu nawet pojazdy skonstruowane ,,w garażu", nazywa się taki twór: SAM, i jego producent czy konstruktor odpowiada też tylko teoretycznie za jego sprawność i zachowanie w ruchu drogowym.

     

    Prawo unijne jest nad prawem krajowym, ale są odstępstwa regionalne, gdzie dany kraj może sobie pokozakować i mieć swoje rozwiązania prawne, inne niż unijne....

    dlatego między innymi jeszcze u nas się nie rejestruje aut RHD, natomiast w innych krajach Europy - tak, a w UK rejestrują bez problemu LHD...i nikomu to nie przeszkadza....bo rząd UK ma to w d....

     

    Tak ale nie do końca. Rząd UK nie ma tego w d........ tak samo inni w EU. Rejestrując w EU auto RHD, a tak możesz zrobić chociażby w Niemczech nie naruszasz homologacji producenta. To że trudno jest tym jeździć i prawie się nie da w PL to już inna bajka. W każdym razie klient jest chroniony odpowiedzialnością producenta - nie warsztatu.

    Post Marasa - profeska - idzie wg przepisów FIA korzystają z fabrycznych zestawów. Jak to zrobić w aucie cywilnym - żeby chociaż warsztat miał dobry dupochron tego nie wiem. Wstawianie części ze szrotu = strzał we własną stopę, a po wypadku zostaje wrak, więc są dowody.

    Dlatego FHI czy inni producenci milczą (w autach cywilnych), ale gdyby im prawo pozwoliło to przygotowanie fabrycznego zestawu STI RA na EU i instrukcji przekładki zajęło by im tydzień.

    Często jest tak że na rysunkach lub w maszynach ktoś coś zmieni na własną rękę. Ja się cieszę bo częściowo zwalnia mnie to z odpowiedzialności prawnej. Zmienisz przekaźnik bezpieczeństwa bez konsultacji - odpowiadasz za cały system bezpieczeństwa, dlatego nie tykam się niektórych rzeczy.

     

    Niech temat się rozwija. Chętnie poczytam -> jak ktoś ma to poproszę o pdf ze wytycznymi FIA.

  14. Wkręty są co 0,5 mm, masz 4; 4.5 oraz 5 mm. Tylko dobrać długość. Są 4,5x10; 4,5x12; 4,5x16 itd

    Kupisz chociażby w praktikerze.

     

    -- N sty 29, 2012 10:10 pm --

     

    Występują w kilku wersjach - wpuszczane z łbem stożkowym i półokrągłe łeb na zewnątrz. Powinno zadziałać.

     

    -- Pn sty 30, 2012 8:38 am --

     

    3/16" ma średnicę ok 5 mm. Nie widziałem w autach śrub calowych zwłaszcza że w JP jest system metryczny

  15. Niestety tak to jest.

    Przy czym:

    Wymieniach heble - masz CE producenta i testy np. Ferodo

    Wymieniasz kiere - masz CE i homologację sparco.

    itd.

    Takie mamy czasy. Niektóre rzeczy można zrobić inne nie.

     

    Żeby jeszcze dołożyć do pieca to subaru dedykuje jeden może max 2 rozmiary opon, których też musisz się trzymać.

     

    -- N sty 29, 2012 7:49 pm --

     

    Dla GT jest 205/55 - tylko jeden

     

    -- N sty 29, 2012 7:49 pm --

     

    R16 zapomniałem dodać

  16. 4mamut piszesz że mierzysz wszystko z jakąś zajebiaszczą dokładnościa zajebiaszczo super wypasionymi narzędziami i bicie wyszło ci 0,2mm a Carfit napisał że dopuszczalna norma to 0,06-0,08mm,Autodata pokazuje 0,075mm

    Wnioski wyciągnij sam.

     

    Nie piszę tak. Piszę że używam dobrych kalibrowanych czujników japońskiej firmy Mitutoyo z dokładnością 0.01 mm. Nie mogę zmierzyć takich wartości jak 0,075 bo to poniżej błędu wskazania przyrządu którego używam. Wyszło mi 0.2 mm bo mierzyłem przed toczeniem na tokarce. Przy czym to max odchylenie.

     

    -- N sty 29, 2012 7:44 pm --

     

    Przy czy to maksymalne odchylenie zegara.

  17. Witam

    Przeczytaj powoli, nie wiesz nie odpisuj, post ten kieruję do właścicieli warsztatów.

     

    Mniej więcej robię na co dzień to co koledzy z FHI, na tych samych narzędziach na tych samych programach i na podobnych procedurach. Dobieram koła zębate, sprzęgła, hamulce i inne mało potrzebne pierdoły ........do maszyn które potem robią w tej samej branży.

    Dostajemy przysłowiowe zjebki od tokarzy mechaników którym coś nie pasuje bo śruba za słaba i w końcu do użytkownika któremu klamka przeszkadza z innej strony :cry:

     

    Ale taki zawód wybrałem. Czasami nie mogę inaczej. Blokuje mnie Europejska Dyrektywa Maszynowa z 2009 r. i cała masa papierów nt. Bezpieczeństwa Maszyn które stoją kilometr wyżej nad pieczątką diagnosty w dowodzie rej.

    Jak muszę zrobić osłonę to według norm EN-ISO - średnica oczek itd....

    W końcu coś powstaje i zaczyna się mozolny proces certyfikacji i homologacji produktu. Na tym etapie jest już w temacie ze 20 osób i trwa ok roku.

    Zaczynają się audyty takie same jak robi FHI - jeździ do Włoch do Brembo, Bridgestona i Pirelli żeby sprawdzić wg jakich norm produkują i jak gwarantują jakość, jak zapewniają że krzywa tarcza nie pojedzie do Japonii i nie dostanie jej ramzes.

     

    Dlatego tak ważne jest okienko z numerem homologacji w karcie pojazdu

    Grzebanie w obwodzie bezpieczeństwa a więc przekładka w samochodzie = odpowiedzialność prawna. Dla mnie OK, nie ja za to bekne.

    Nie beknie też diagosta bo powie że nie wiedział, rzeczoznawca bo było ciemno, klient bo nie widział tylko warsztat który zerwał homologację.

    Mało tego grzebanie przy przekładce analogiczne do dyrektywy maszynowej narzuca odpowiedzialność za cały system więc ABS, hamulce i poduszki.

     

     

    Czy dla 5 tys PLN warto stracić własny majątek bo w procesie cywilno prawnym przegra właściciel warsztatu.

     

    Tak dla przemyślenia na niedzielny wieczór

×
×
  • Dodaj nową pozycję...