Imprezę kupiłem od włoskiej tyrolki- rocznik 33, której nikt nie powiedział, że trzeba czasami wymieniać olej w silniku i tak sobie jeździła babcia 120 tys km . Strzelił pasek rozrządu i trochę się narobiło. Wymyśliłem, że zamiast remontować jednosteczkę 1.6 bo o kupnie dobrej używanej można pomarzyć, wsadzę dwu litrowy motor, których na wtórnym rynku jest trochę więcej. Z mechaniką samochodową za wiele wspólnego nie mam dlatego pytam światłych ludzi czy to ma sens. Pozdrawiam.