Pracuje w w/w warsztacie samochodowym w szkocji i co tutaj sie dzieje to ciarki przechodza.
Pracuje w tym warsztacie od 3 tygodni i to co oni robia..... mianowicie wczoraj bylem swiadkiem jak moj szkocki "kolega" czyscil hamulce w golfie 4 przod, sciagnal tarcze hamulcowe, szlifierka katowa je przeszlifowal i zalozyl na samochod, ja mowie mu, ze jest szalony, on sie tylko usmiechnal i poskladal.... nastepny przyklad mialem wyczyscic hamulce w roweze 800 tyl lewy sciagam, a tam klocki i tarcza do wymiany, wiec to wymienilem, biore sie do 2 strony a szef wola zebym przestal, ze to jest koniec roboty, wiec skonczylem, lewy tyl ma nowy hamulec, reszta bez zmian.
W ramach wyjasnienia, tutaj istnieje cos takiego jak czyszczenie hamulcow, polega to na tym, ze sie sciaga klocki hamulcowe, tarcze sie obstukuje mlotkiem, o dziwo maja smar miedziany wiec sie nim smatuje i sklada, na tym wlasnie polega czyszczenie i robione to jest codziennie przynajmniej w 2 samochodach.
Dzisiaj w lexusie gs300 dolewal szkot plyn hamulcowy dolewal dot4 nie sprawdzajac jaki mial wczesniej plyn.
Czasem sie dziwi jak widze ta ich prace, ze te samochody wogole jezdza.
Jest duzo innych takich przypadkow.
Jeszcze musze napisac, ze jest to warsztat na ktorym sie robi MOT (przeglady)...
Musze sie przyzwyczaic do tej roboty bo serce sie kraje, ale chyba to jest niemozliwe.