Cześć.
Spóźniony jakieś 10 lat ale wczoraj kupiłem w końcu pierwszego Subaru. Po wielu latach z japońską motoryzacją każdego rodzaju i krótkim skoku w bok na VAG-a, znowu jestem w domu (czyli w japońskim samochodzie z lat 90-tyc).
Pacjent to taki tam typowy chrupek Forester z 98r. Cos podgnite, antena uwalona, gaz przerywa, itd. Ale potrzebowałem czegos na 4 buty i za mało kasy do chwilowego jezdzenia wiec kupiłem to. Urzekła mnie historia właścicielki a wiekszych baboli nie było więc jest. Na razie musi pojezdzic chwile tak jak wyglada. Tyle co na razie w planach to plyny, filtry, zawory, umycie pod maską itd. Silnik zdaje sie byc super a reszta jak to w cwiercwiecznym samochodzie. Zdjecia pozniej bo nie mam na razie :). Dziela sztuki sie nie spodziewajcie..
Pozdrawiam z okolic Krakowa!