XV MY17, 2.0 manual benzyna, niecałe 100.000km przebiegu, jestem pierwszym właścicielem, auto jeździ tylko po asfalcie.
Odnośnie głównego wątku - trwałość / naprawy to u mnie wygląda to tak:
- w ciągu 1-2 lat po gwarancji padły tylne LEDy od stopów (trzeba wymieniać cała lampę ~1500zł/szt)
- posypało się wspomaganie (kierownica skręca w lewo, trzeba non stop kontrować) - serwis zaleca wymianę całej maglownicy (koszt szacowany na ok 12000zł). Używkę ciężko znaleźć,
dobrego diagnostę, jeszcze trudniej. Na razie jeżdżę z tym problemem, ale jazda na ośnieżonej drodze to jak balansowanie na linie. Usterka eliminuje wszystkie zalety SAWD.
- rdzewieje szyna mocowania fotela kierowcy (tak, tak, od strony wnętrza)
- kontrolka systemy ISR wisi sobie od kilku lat i dynda na kabelku. To jakaś lipa dołożona w ostatniej chwili do auta i wygląda jak fastryga. Już mi zbrzydło ją doklejać.
Najchętniej bym to obciął i wyrzucił.
- ciągle coś skrzypi, albo świszcze (diabli wiedzą czy to dźwięki od kół czy od wału) - koszmar do diagnozowania / zostaje jeździć aż padnie i wtedy się okaże
- najnowsza atrakcja to wymiana xenonów (krótkie światła) - wymiana prawego wymaga odpinania zderzaka (opinia z serwisu, instrukcja o tym nie wspomina) .
- mam alergię na to auto, bo nie pozwala mi zapomnieć o tym, że je mam
Moja opinia - sprzedać od razu po zakończeniu gwarancji i zapomnieć o tej marce. Moje ostatnie Subaru. Żona niestety nie pozwala mi się go pozbyć. Ma chyba próg bólu wyższy o kolejne kilkanaście tysięcy. Liczę na jakieś gradobicie albo pożar.