Skocz do zawartości

Paweł Koc.

Autoryzowany Dealer / Serwis
  • Postów

    46
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Paweł Koc.

  1. W dniu 6.09.2022 o 19:52, mio1 napisał:

    Na wstępie chciałbym podziękować autorowi artykułu , za rzetelne podejście do zagadnienia poruszonego przez naszego klienta.

    Prawdą jest, że Subaru nie przewiduje żadnych procedur naprawczych kompresorów klimatyzacji, nie dostarcza części ani instrukcji do ich naprawy. Procedura polega na wymianie kompresora i tego właśnie oczekuje producent i importer od autoryzowanego dealera Subaru. Drobinki metalu powstałe podczas nieprawidłowej pracy kompresora mogą uszkodzić kompresor w wielu miejscach jak i dalsze elementy układu klimatyzacji. Trzeba mieć świadomość, że przeczyszczenie sprzęgiełka może pomóc
    tylko chwilowo, bo drobinki metalu mogą być wszędzie.

    Pragniemy uspokoić klienta, że nie zastosowano w jego samochodzie żadnych zamienników, a jedynie oryginalne części, dostarczone przez Subaru. 100% OE zamawiane nie na wolnym rynku, tylko w systemie Subaru. Części jak i robocizna podlegają gwarancji, której udziela dealer.

    Marża dealera to nie różnica pomiędzy znalezioną ceną w internecie, a kwotą sprzedaży w ASO. Cen nie ustala dealer. Odczytuje je jedynie z cennika Subaru udostępnionego przez importera. Jest tam również podana marża dealera, która jest wielokrotnie niższa od sugerowanej przez klienta.

    Reasumując.

    - Naprawa została wykonana zgodnie z procedurą producenta

    - Zastosowano części oryginalne, a nie jakieś zamienniki

    - Marża którą wyliczył klient nie ma nic wspólnego z rzeczywistymi marżami na części Subaru

    Nie zmienia to faktu, że zapłacona przez klienta cena jest wysoka, nad czym my również ubolewamy. Dlatego, wspólnie z Subaru Import Polska, postanowiliśmy zaproponować klientowi następny przegląd na wyjątkowo korzystnych warunkach.

  2. 3 godziny temu, Karas napisał:

    podobnie jak w Subaru. Bez doładowania albo pojemnosci w okolicach 3l żadne auto  o wadze 1,5 tony + z napędem na wszystkie koła i aerodynamiką cegły nie będzie szybkie ani dynamiczne. Chwała Mazdzie że przynajmniej udało jej się trochę zejść ze spalaniem.  Silnik ala Hondowski też nie jest rozwiązaniem bo żeby to jechało trzeba kręcic w okolice 7 k obr - owszem jest to fajne dla małolata ale jak trochę podrośniesz to się wszystko zmienia ( chociaż też nie zawsze ;) ) Najlepszymi silnikami do takich aut ( wymagających dużego momentu ze względu na wage opory itp ) są imo diesle ale obecnie diesel je bee i fee i mamy co mamy

     

    a w Subaru mamy miękka hybrydę która przy 140km/h utrzymuje 4k obrotów  :) i spala w okolicach 12l/100  na autostradzie (forek  bo testów hybrydowego XV jeszcze nie widziałem). Gdzie XV 2.0i z 2014 roku przy takich prędkościach pali 10/100 utrzymując znacznie niższe obroty na 6 biegu  a z cvt pewnie jeszcze niższe

    XV przy 140 km/h pali ok 10l/100km

    Forek podobnie tylko trzeba zwrócić uwagę czy w danym momencie ładuje baterie czy nie. Ładowanie podnosi obroty i spalanie!

     

  3. Godzinę temu, Blixten napisał:

     

    Ja też doskonale zrozumiałem to dalece chybione porównanie do sali operacyjnej i lekarzy. Daleko Panu do tego poziomu.  

    Wprowadzanie auta na podnośnik przez klienta jest dość powszechne w różnych warsztatach mechanicznych, elektrycznych, wulkanizacyjnych, itp., a w dobie epidemii nie powinno nikogo dziwić również w ASO.  

     

    Akurat tutaj wypadło trochę zabawnie :-)). Takie porównanie mnie naszło bo sam jestem lekarzem i trochę czasu spędziłem na bloku operacyjnym :-))

     

    Spójrzmy na to w inny sposób. Oba miejsca są strefami wydzielonymi gdzie postronne osoby nie powinny przebywać. Jest to podyktowane względami bezpieczeństwa a osoby tam przebywające powinny być odpowiednio przeszkolone i zabezpieczone. Dlaczego w jednym miejscu bezwzględnie przestrzegamy regulaminu, a gdzie indziej nie wydaje się to konieczne? To tylko rozważania z dziedziny psychologii. 

    Co do reguł w dobie epidemii zgadzam się, że należy przemyśleć wszystkie procedury. Łącznie z taką gdzie klient wogóle nie wysiada z auta np przy wymianie opon. 

     

    Nie chodziło mi o wywołanie dyskusji czy należy klienta wpuszczać na halę serwisową czy nie. Można i trzeba być elastycznym, ale nigdy nie naginać reguł bezpieczeństwa.

     

    • Super! 1
  4. 3 minuty temu, Skodziarz napisał:

     

    Ale do czego odnosi się ta wypowiedź? Pytam ponieważ w żaden sposób nie nawiązuje do wcześniejszych wypowiedzi w tym wątku.

    chodzi o temat czy klienci mają wchodzić na teren warsztatu czy nie, czy mają sami wprowadzać samochód na podnośnik itd

  5. Czy ktoś chciał kiedyś poszwędać się po sali operacyjnej, kiedy operowano jego bliską osobę? No tak żeby sobie zerknąć i sprawdzić czy chirurg nie odwala jakiejś maniany. Aby mieć pewność, że nie użył przeterminowanych nici czy rękawiczek! :upside-down-face_1f643-small:

    • Zmieszany 1
    • Do kitu 2
  6. Z uwagi na zagrożenie epidemiologiczne środek auta nie będzie czyszczony. Na siedzenia zostaną założone pokrowce. Odkażone zostaną boczki drzwi przednich, kierownica i gałka biegów. Przed oddaniem auta, czynność ta zostanie powtórzona. Pamiętajmy, że najbrudniejsze miejsca w samochodzie, to te których ciągle dotykamy. 

    Jeśli macie jakieś doświadczenie w wyjaławianiu wnętrza auta np. ozonowanie czy użycie promieni UV, podzielcie się nimi! Rozważymy wszelkie propozycje.

  7. Witam Moi Drodzy!

    Wiem, że wielu z Was wolałaby cieszyć się domowym zaciszem, niż wyściubiać nos na dwór i ryzykować. I tak zróbcie!!!!

    Zadbajcie przy okazji o wasze Subaraki. Jak? Zadzwońcie i zamówcie nasz serwis Door2Door. Nasz pracownik odbierze od Państwa auto, a po skończonym przeglądzie, bądź naprawie, odwiezie je z powrotem.

     

    Co sądzicie o tym pomyśle?

    Jakie są wasze obawy?

    Czego oczekujecie?

    • Lajk 2
  8. Bardzo dziękuję za zdjęcia w wysokiej rozdzielczości blaszek 

    To prawda, że bronię dobrego imienia mojej firmy, ale mam świadomość, że jest ono budowane również przez przyznanie się do błędu i jego naprawienie. W pierwszej kolejności staram się Panu pomóc i dlatego zaproponowałem wspólne oględziny. Z tego samego powodu dałem Panu swój prywatny numer. 

     

  9. Dzień dobry.

     
    Czynność w karcie przeglądów (punkt 20) mówią o konserwacji prowadnic zacisków hamulcowych, sprawdzeniu czy nie ma wycieków i czy całość porusza się bez problemu i taka czynność została u nas wykonana. Konserwacja zacisków nie oznacza ich czyszczenia w całości, a jedynie oczyszczenia i zakonserwowania prowadnic zacisków, ewentualnie na eliminacji wycieków. Prowadnica klocka, na której znalazł Pan “paproch” nie ma nic wspólnego z prowadnicą zacisku, która była przez nas konserwowana. Niestety te elementy nie są widoczne na żadnym ze zdjęć i trudno się odnieść do zarzutu, że owa czynność została pominięta.
     
    Na fotografiach, które Pan przesłał widoczne są ślady pasty miedzianej na klockach i sprężynkach. Wynika z tego, że klocki były wyciągane a następnie umieszczone z powrotem we właściwy sposób.
    Napisał Pan:
    Auto było niedawno na serwisie i hamulce były niby konserwowane, ale tak naprawdę ograniczyło się to do nałożenia smaru miedziowego na prowadnice klocków.”
    Rozumiem, że ślady te były widoczne na wszystkich klockach, a nie tylko na jednym kole.
     
    Osobiście zaangażowałem się aby Pańskie serwisy u nas przebiegały jak najsprawniej. Podałem Panu swój prywatny numer telefonu, abyśmy w razie jakichkolwiek wątpliwości czy pytań mogli rozwiązywać sprawy w najlepszy i najszybszy sposób. Po odbytym serwisie zwróciłem się do Pana z pytaniem czy wszystko przebiegło tak jak Pan sobie życzył.
    Wiemy oboje, że Pańska wizyta była dla nas ważna i proszę być pewnym, że nie została potraktowana z lekceważeniem. Fakt zabrudzenia elementów układu hamulcowego nie może dziwić biorąc pod uwagę obecną aurę oraz fakt, że zdjęcia zostały zrobione 3 tyg po naszej interwencji. W pełni rozumiem jednak Pana wątpliwości i zachęcam raz jeszcze do bezpośredniego kontaktu ze mną w razie jakichkolwiek pytań. Jeśli mimo wszystko nadal ma Pan jakiekolwiek wątpliwości co do wykonanej usługi zapraszam do naszego serwisu na wspólne oględziny.
     
    Pozdrawiam serdecznie i liczę na kontakt.
     
    Paweł Kociałkowski
  10. Dzień dobry Panie Spawalniczy.

    Mam nadzieję, że mój wczorajszy mail dotarł do Pana. Bardzo zależy mi abyśmy spotkali się u mnie w salonie. 

    Z dokumentacji widzę, że był Pan u nas w serwisie 9/10 i wtedy klocki miały 29 739 km przebiegu.

    Pamięta Pan może ile przybyło kilometrów przez te ok 22 dni?

     

    Czuję się osobiście odpowiedzialny za Pana serwis, dlatego jeszcze raz zapraszam, w dogodnym dla Pana terminie, 

     

    Z poważaniem Paweł Kociałkowski

    • Super! 1
  11. W dniu 21.10.2019 o 13:51, ajax napisał:


    Polecam zmienić agenta/ubezpieczyciela. Cztery dni przy nowym aucie to jakaś aberracja. Nie spotkałem się z tak krótkim czasem udostępnienia samochodu w porządnym pakiecie ubezpieczeniowym(a przez dobrych kilka lat zajmowałem się ubezpieczeniami) W moim ponad 20 letnim Forku mam auto zastępcze na 30 dni, a za assistance płaciłem jakieś grosze.  

    Czy można prosić o namiar tego ubezpieczyciela?

  12. W całej rozciągłości zgadzam się z Panem.

    Niedopuszczalne jest doprowadzenie do sytuacji gdzie musi Pan dzwonić do dwóch serwisów aby dowiedzieć się na jakim etapie jest naprawa Pańskiego auta. Zlecenie i przyjęcie samochodu powinno odbyć się w naszym serwisie i być jedynym miejscem udzielania informacji. 

    Pański przykład jest najlepszym dowodem na to, że tylko taki model działania jest właściwy. Dlatego wróciliśmy do tej praktyki, aby bezwzględnie przyjmować każde zlecenie blacharsko-lakiernicze u nas w serwisie.

    Zwrócił Pan uwagę na brak wystarczającej  komunikacji z naszej strony. Ma Pan absolutnie rację, dostrzegamy ten problem i wiemy jak go rozwiązać. Najbliższe miesiące powinny przynieść znaczącą poprawę w tej kwestii.

    To u mnie kupił Pan samochód i tym samym związaliśmy się na parę lat. Proszę nie wahać się zwrócić bezpośrednio do mnie gdyby coś Pana niepokoiło lub potrzebowałby Pan mojego wsparcia. Nr mojego prywatnego telefony wyślę Panu w wiadomości.

    P.S.: Wiadomość z frontu jest taka, że zegary mają być 19/10/2019

     

  13. W dniu 4.10.2019 o 11:14, Kucharchuck napisał:

    Na szczęście (bądź też nie) odnalazł się po jednym dniu, trafił na parking policyjny, gdzie przez 3 miesiące był przetrzymywany jako dowód. W drugiej połowie czerwca trafił już na naprawę do Kii /Subaru ( takie dostałem wytyczne od salonu, żeby auto na początku skierować do Kii ) i niestety samochodu nie ma do dziś, a to jak jestem jako klient traktowany przez te 4 miesiące ( już nie licząc czasu, gdy auto było na parkingu ) ociera się o absurd.  Istotnym faktem w całej historii jest to, że subaru jest praktycznie nowe, miałem je od lutego 2018, kupione oczywiście w salonie Kocar.

    Dzień dobry.

        Sprawa Pańskiego samochodu ciągnie się rzeczywiście długo.

    Dla precyzji, chciałbym napomnieć, że Pana samochód nie jest naprawiany w Kia, a w serwisie lakierniczo- blacharskim Auto Delik, który ma naszą autoryzację na takie usługi. To firma Auto Delik zamówiła u nas części oraz poprosiła o pomoc w ustaleniu problemów z elektroniką.

        Wracając do meritum, przy tego rodzaju przygodach (samochód został uszkodzony i zdewastowany) wydłużający się czas naprawy jest zjawiskiem niestety częstym, wręcz nieuniknionym. Oprócz widocznych problemów, które łatwo ustalić, dochodzą "odkrycia" wynikające z dewastacji. Każdorazowo należy wezwać rzeczoznawce, wycenić usunięcie usterki i oczekiwać od ubezpieczyciela zgody na przeprowadzenie naprawy. Dopiero wtedy można zamówić część albo dokonać przeprogramowania. Sam pingpong pomiędzy zakładem naprawiającym a ubezpieczycielem potrafi być długi i bolesny. Część wytypowanych części ubezpieczyciel nie zaakceptował. Dopiero po przeanalizowaniu odwołania przyznał rację i część mogła być zamówiona. 

    W dniu 4.10.2019 o 11:14, Kucharchuck napisał:

    Stan na dzisiaj - Forek jest 3 miesiąc w naprawie, mają zamówione jakieś kolejne części które nie wiadomo kiedy dotrą a ja tak na prawdę NIC NIE WIEM. 

    Niestety w tej kwestii jest Pan absolutnie na bieżąco. Nadal nie wiemy kiedy dotrą do nas zegary, które zostały zamówione po odwołaniu od decyzji ubezpieczyciela. Jest to wiadomość z dnia dzisiejszego. 

    Jeśli chodzi o częstość referowania Panu postępów w naprawie jest ona proporcjonalna do tempa pracy ubezpieczyciela. Czasem czekamy na ich decyzje tygodniami.  Jako, że zlecenie naprawy zostało złożone w firmie Auto Delik, jest ona na bieżąco w procedurach likwidacji szkody i dialogu z ubezpieczycielem. Z naszej strony możemy monitorować  (choć nie zawsze) dostawę zamówionych części. O procedurach napraw ubezpieczeniowych pisałem już wyżej. 

    W dniu 4.10.2019 o 11:14, Kucharchuck napisał:

    Obsługa klienta? Zaczynając od tego, że nikt nie zainteresował się tym żeby zapewnić mi samochód zastępczy na czas naprawy gdzie na początku było wiadomo że nie będzie to prosty serwis - tematu jakby nie było. Po telefonie w tej sprawie do Subaru Ci odesłali mnie do Kii, w Kii też niemrawo jako że ich klientem nie jestem. Po kilku dniach dostałem propozycję auta zastępczego - starego FORDA FOCUSA za Subaru Forestera.. Klasa samochodu jakby zupełnie na dwóch różnych biegunach + musiałem to sam wymęczyć, bo inaczej tego nie nazwę. 

    W tym przypadku, pozyskanie bezpłatnego samochodu zastępczego jest możliwe tylko przez ubezpieczyciela Pana samochodu Należy zgłosić takie zapotrzebowanie ubezpieczycielowi, a on powinien zapewnić auto zastępcze na czas naprawy, nie dłużej niż... (zależy od warunków ubezpieczenia). W przypadku napraw blacharskich nie jesteśmy stroną. Tutaj samochód zastępczy nie jest udostępniany z Subaru Assistance tylko z assistance ubezpieczyciela.

    W dniu 4.10.2019 o 11:14, Kucharchuck napisał:

    Dochodzi także sprawa całej obsługi szkody, bo to też jest totalny absurd. Jak kupuje się auto marki SUBARU, to żeby dowiedzieć się co się z nim dzieje, na jakim jest to etapie etc. dzwonie do SUBARU i na to wskazywała by logika. Otóż w tym wypadku nie - dzownie do SUBARU, oni nie wiedzą i mam zadzownić do KII, dzwonie do KII a Ci odsyłają mnie z inną kwestią zamówionych częsci i terminów do SUBARU a Ty kliencie siedź na telefonie, dzwoń, trać czas i się dowiaduj. 

    Miejsce gdzie powinien Pan otrzymać wszelką informację jest miejscem otwarcie zlecenia - czyli serwis blacharsko-lakierniczy Auto Delik. W kwestiach zamówionych części jesteśmy w stanie Panu pomóc i chętnie to robimy. Dzisiaj specjalnie dzwoniliśmy do magazynu centralnego w Pana sprawie. Niestety informacja z Japonii jest taka, że jeszcze nie są w stanie podać terminu dostawy zegarów do Polski. Dodatkowo ustaliłem, ze sterownik samochodu został wysłany do Brukseli celem ponownego zaprogramowania.

     

        W pełni rozumiem Pańską frustrację wywołaną brakiem wymarzonego samochodu i ślimaczącej się sprawie.

    Na wszelkie czynności potrzebujemy zgody ubezpieczyciela. Musimy walczyć z jego próbami cięcia kosztów. Odwołania też zabierają sporo czasu. Jesteśmy przekonani, że tylko nienaganna naprawa od strony technologicznej i całościowe potraktowanie tematu są gwarantem właściwego załatwienia problemu. Oczywiście poprosiłem o natychmiastowe informowanie Pana o postępach w dostawie części.

        Ze swojej strony pragnę zapewnić Pana o wsparciu ze strony naszego salonu. Proszę dzwonić jeśli będzie miał Pan jakieś wątpliwości lub pytania.

     

    Paweł K. 

    667 94 44 26

  14. Sam jestem klientem i znam ból tego typu problemów. Z drugiej strony wiem jak wyglądają procedury i czemu służą. Czasem lepiej przez nie przejść i mieć to czarno na białym - ślad w dokumentacji może być ważny na przyszłość. Proszę nie wahać się dzwonić do mnie. 

    P.S.: W najbliższym czasie przenosimy serwis w nowe miejsce. Będę wtedy na miejscu cały czas. Frontmeni otrzymają dodatkowe wsparcie, co przyczyni się do poprawy działania tego kluczowego ogniwa pomiędzy klientem a dealerem.

     

    Oczywiście zapraszam na dobrą kawę lub herbatę i małe conieco

  15.  

    W dniu 24.09.2019 o 13:16, spawalniczy napisał:

     

    Ano właśnie. To jeszcze jeden przykład wracając do przedmiotu tego wątku.

     

    Pod koniec ubiegłego roku umówiłem się z potencjalnym kupcem mojego OBK MY15. Wcześniej oddałem auto do umycia. Człowiek z myjni zwrócił mi uwagę na korozję na obramowaniu otworu pod klapą bagażnika. Osobiście bym to zignorował – w tym sensie, że zabezpieczył aby lakier „z pędzla” żeby dalej nie korodowało. Na oględzinach lojalnie jednak pokazałem to miejsce i zobowiązałem się (bo oglądający zdecydował się na zakup i wpłacił zaliczkę), że pojadę do ASO i poproszę o naprawę w ramach gwarancji na lakier, bo rdza ewidentnie wyszła od spodu na zgrzewie blach. Jak obiecałem, tak też zrobiłem. ASO zrobiło zdjęcia i obiecało wysłać do SIP w celu akceptacji naprawy. Po kilku dniach dostałem mail z ASO, że gwarancja na lakier w tej sytuacji nie przysługuje. Byłem zdziwiony – szczerze mówiąc nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Pozwoliłem sobie napisać maila do ASO z odpowiedzią a także na adres centrala@subaru.pl z informacją o moich odczuciach i tego, jak ja widzę całą sytuację. Poprosiłem też o przekazanie tej wiadomości osobie, która podjęła taką decyzję. Niestety nie dostałem wiadomości zwrotnej.

    Tak się złożyło, że po pewnym czasie byłem w ASO na przeglądzie z XV. Zapytałem przy okazji, kiedy mogę liczyć na odpowiedź na maila. Pan za ladą był zdziwiony – a to Pan jeszcze nie dostał odpowiedzi? Ano nie dostałem.

    Odbierając samochód po południu poinformowano mnie, że faktycznie nie dostałem, bo mail był wewnętrzny ale teraz mnie informują, że SIP zgodził się na naprawę w ramach gestu handlowego.

    Miałem się odezwać po Nowym Roku – tak też uczyniłem i dowiedziałem się, że czekamy teraz na akceptację kosztów przez SIP. Ok, to czekamy – trwało to ponad miesiąc.

     

    Popełniłem posta w tej materii na forum.  Dobra wiadomość jest taka, że przeczytał ją @Raju i od razu zaprosił mnie na bezpłatną naprawę do Warszawy.  Miło – ludzki człowiek – ale co do tego nigdy nie miałem wątpliwości, bo zawsze jego obsługa i wsparcie było na poziomie premium. 

    Tylko dlaczego błahej sprawy nie można w taki sam sposób, w miłej i przyjaznej atmosferze załatwić w miejscu zamieszkania – tego nie wiem i nie zrozumiem. Naprawdę nie oczekiwałem lakierowania połowy samochodu. Wyczyszczeni, zabezpieczenie i polakierowanie choćby przysłowiowym pędzelkiem załatwiło by sprawę, bo miejsce zupełnie niewidoczne ale ważne z konstrukcyjnego punktu widzenia.

     

    A tak - po długich przepychankach dostałem naprawę w ramach "gestu handlowego".

     

    Wiecie z jakim gestem mi się to kojarzy? Jak dosłownie przytoczę, to dostanę bana.

     

    I nie chodzi tylko o to że ludzie popełniają błędy. Sam prowadzę biznes i wiem, że tylko ten się nie myli, kto nic nie robi. Bardziej chodzi o te wszystkie niuanse związane z obsługą klienta a właściwie to chyba o ich brak. W związku taką postawą mam odczucie, że jako wieloletni i wielokrotny klient salonu Subaru, jestem jednocześnie intruzem w autoryzowanym serwisie tejże niszowej marki. Taki pakiet.

    Dzień dobry.

    Uważnie prześledziłem korespondencję dotyczącą wspomnianej przez Pana naprawy. Potwierdzam, że gwarancja na powłokę lakierniczą w momencie zgłoszenia problemu już wygasła. Aby dokonać bezpłatnej naprawy, o którą Pan zabiegał, wystąpiliśmy do SIP z wnioskiem o gest dobrej woli, motywując naszą prośbę faktem, że nabył Pan już 2 samochody Subaru i jest Pan naszym wiernym klientem. Dział techniczny SIP zaproponował abyśmy wspólnie Panu pomogli i rozwiązali ten problem. Tak też się stało. Niestety darmowe naprawy po zakończeniu okresu gwarancji wymagają przestrzegania procedur, które czasem trwają. Mam nadzieję, że fakt, iż udało się wszystko załatwić bez obciążania Pana jakimikolwiek kosztami, choć w części zrekompensował oczekiwanie na pomyślne zakończenie sprawy.

    Pragnę dodać, że w Warszawie procedura wyglądałaby tak samo.

    Łącząc wyrazy szacunku, pozdrawiam serdecznie.

    Paweł K.

    • Super! 2
  16.  

    W dniu 24.09.2019 o 09:34, spawalniczy napisał:

    Tak, to mnie traktują w KIA - mimo, że moja flota jest bardzo skromna.

     

    W ASO Subaru spotykają mnie np takie kwiatki:

     

    Outback na przeglądzie – muszę po południu odebrać dziecko z przedszkola, więc jestem umówiony, że skończą do 14:00, bo muszę jeszcze przejechać w godzinach szczytu przez całą aglomerację. Dostaję telefon, że mogę przyjeżdżać, bo samochód skończony, jest na myjni i lada moment będzie gotowy do wydania.  Przyjeżdżam do ASO i widzę, że mój OBK wisi brudny na podnośniku – ewidentnie nie gotowy a po minie obsługi widzę, że są kłopoty. Próbuję dowiedzieć się, co się stało – na razie nie wiedzą – aktualizowali oprogramowanie i wszystko umarło. Nie wiedzą dlaczego. Po pewnym czasie ustalili, że prawdopodobnie to tylko kompletnie rozładowany akumulator. Rozładowanie tłumaczyli tym, że przez dwie godziny robiła się aktualizacja softu przy włączonym zapłonie. Pytam więc, czy w każdym samochodzie tak się dzieje - powiedzieli, że to pierwszy raz.

     

    Po dłuższej poszukiwaniu boostera (ostatecznie nie znaleźli) i podłączeniu do prostownika, po pewnym czasie udało się samochód uruchomić. Wydany samochód był oczywiście nie umyty i nie sprzątnięty w środku - z komentarzem - jest czysty a i tak pada... (przypominam - przez telefon dostałem informację, że samochód jest już myty).

    Wsiadłem ruszyłem i okazało się, że nie działają podnośniki szyb. Wróciłem i usłyszałem, że to przecież normalne po padnięciu akumulatora. Pierwszy Pan, który próbował zaprogramować poległ. Przyszedł drugi i na szczęście ogarnął.

     

    Do przedszkola nie zdążyłem…

     

    Niestety, to nie koniec tej historii. Rano odpaliłem (po całonocnym ładowaniu akumulatora) i pojechałem do pracy. Po drodze zatrzymałem się po bułki i nie mogłem uruchomić silnika. To znaczy rozrusznik kręcił, silnik zapalał i po chwili gasł. Tak cztery razy, za piątym odpaliłem posiłkując się pedałem przyspieszenia. Już miałem zadzwonić do ASO, a tu niespodzianka – ASO dzwoni do mnie. Jest dobrze - pomyślałem odbierając – pewnie o czymś zapomnieli wczoraj i dziś mi naprawią.

    Okazało się, że jestem naiwny – dzwonią żebym pilnie przyjechał, bo UWAGA: ZAPOMNIELI WCZORAJ ZROBIĆ XERO KSIĄŻKI GWARANCYJNEJ a jest im niezbędnie potrzebne do zamknięcia naprawy gwarancyjnej. Zaproponowałem skan – ale upierali się, że muszą mieć własnoręczne ksero. Mieli szczęście że Outback był popsuty – musiałem pojechać. W przeciwnym razie na pewno by mnie do tego nie nakłonili. Nie jestem złośliwy. Ale uważam to za przegięcie, tym bardziej że po stronie dzwoniącego nie było jakiejkolwiek skruchy, przeprosin czy próby zastosowania jakiejkolwiek techniki, którą w takiej kłopotliwej sytuacji wypadałoby zastosować wobec klienta – zero taktu i ogłady.

    Ostatecznie podobno trzeba było zaadoptować przepustnicę, co ponoć jest normalne po rozładowaniu akumulatora. Naprawili – skasowali mnie za usługę 150 zł (w ramach promocji) i mogłem spokojnie pojechać do pracy. W sumie z perspektywy się zastanawiam, czy powinienem być obciążony kosztami w całej tej sytuacji.

     

    Auto żony ma do zakończenia gwarancji jeszcze góra dwie wizyty w serwisie. Jakoś wytrzymam - mam nadzieję, że auto też. A potem żegnaj ASO Subaru. Do tej pory serwisowałem także po gwarancji ale już nie mam siły...

     

     

     

    Dzień dobry.

    Ma Pan absolutnie rację, że zaistniała sytuacja nie powinna  mieć miejsca. Nie wolno informować klienta o gotowości samochodu do odbioru jeśli wszystkie czynności nie zostały zakończone, a auto sprawdzone. Został Pan wprowadzony w błąd, za co winni jesteśmy Panu przeprosiny. Pana przypadek był tematem nadzwyczajnego zebrania w naszej firmie i wszystkie osoby uczestniczące w procesie przekazywania informacji zostały odpowiednio pouczone, aby taka sytuacja nie miała już nigdy miejsca. Jako, że jest Pan naszym wiernym klientem o czy świadczy  bogata historia serwisowa, to zajście jest tym bardziej dla mnie osobiście przykre. Ze swojej strony pragnę zaproponować Panu darmowy samochód zastępczy (najnowszy model w topowej specyfikacji) na czas przeglądów i moją osobistą opiekę.

    Co do błędu przepustnicy, nie wydaje się aby miała związek z naszymi działaniami z dnia poprzedniego. Gdyby tak było, nie wyjechałby Pan od nas z serwisu, a już na pewno nie dotarł do piekarza dnia następnego. Obawiam się, że był to niefortunny zbieg okoliczności.

    Jeszcze raz pragnę przeprosić Pana za wszelkie niedogodności powstałe z naszej winy.

    • Lajk 1
  17. W dniu 5.03.2018 o 15:26, Yoshii napisał:

     

    Za szybko.
    Parę dni temu podesłałem do Poznania "klienta"  ale salon szybko odstraszył od zakupu. Brak nowego auta na salonie , brak demo ( nie wiadomo kiedy będzie dostępne ) . Zamiast wydać 130tys wydano 200 na "premium",  ale z  placu. 
     

    Dzień dobry.

    Sytuacje kiedy nie ma jeszcze nowego samochodu na salonie, ani do jazdy jako demo, zdarzają się. Kiedy czekamy na dostarczenie nowych aut, nie zawsze znamy precyzyjnie datę ich przybycia. Oczywiście prosimy wtedy klienta o dane kontaktowe, aby umówić się z nim na prezentacje auta.

    Jest jednocześnie prawdą, że model XV okazał się niezwykle udany i jest aktualnie naszym bestsellerem. 

    Zapraszamy do naszego salonu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...