Witam ponownie. Nie pisałem bo zupełnie nie miałem czasu. A więc od połowy sierpnia znów jeżdzę forkiem. Zdecydowałem sie jednak na zakup używanego silnika. Totalny"kot w worku", a raczej "kot w forku": silnik używany, rzekomo z przebiegiem 85 tys mil z rocznika 2002 zakupiony za kwote 2500 zł. Po wymianie chłopaki z serwisu powiedzieli , ze mam farta bo silnik wygląda na naprawdę zdrowy. Całość zamknęła sie kwotą : 6500 zł ( 2500 silnik i 4000 robocizna i czesci+dodatkowo koszty lawet 1000 zł). Przy okazji przekładki wymienione: kompletny rozrząd, regeneracja pompy oleju, uszczelniacze wału i wałków, świece, olej+filtr, uszczelki pokrywy zaworów, uszczelki turbiny oraz kolektorów, a także wymiana wybieraka skrzyni biegów, sprawdzone również luzy zaworowe. Poki co wszystko w porządku. Auto jezdzi na oleju Eneos ( obiecałem sobię ze nie wleję do niego nic innego niż Eneos, Valvoline, Motul). Dotychczas na dystansie 4 tys km zuzycie wręcz niezauważalne.