Odkopię temat, bo kotłuje się we mnie od dłuższego czasu i mam nadzieje że ktoś z zarządu Kocara o tym przeczyta i w jakiś sposób sie do tego ustosunkuje, bo odnoszę wrażenie że "obsługa klienta" to dla Subaru Kocar temat zupełnie obcy i może po upublicznieniu części mojej historii postanowią coś zmienić.
W marcu br. spotkała mnie niemiła niespodzianka - otóż w nocy skradziono mi Forestera.
Na szczęście (bądź też nie) odnalazł się po jednym dniu, trafił na parking policyjny, gdzie przez 3 miesiące był przetrzymywany jako dowód. W drugiej połowie czerwca trafił już na naprawę do Kii /Subaru ( takie dostałem wytyczne od salonu, żeby auto na początku skierować do Kii ) i niestety samochodu nie ma do dziś, a to jak jestem jako klient traktowany przez te 4 miesiące ( już nie licząc czasu, gdy auto było na parkingu ) ociera się o absurd. Istotnym faktem w całej historii jest to, że subaru jest praktycznie nowe, miałem je od lutego 2018, kupione oczywiście w salonie Kocar.
Uszkodzenia? Auto miało wybitą małą szybę trójkątną od drzwi kierowcy, uszkodzony zamek od drzwi kierwowcy, deskę rozdzielczą, schowek, wyrwany gps, zdekodowany kluczyk i na pewno coś jeszcze ( nie miałem do tej pory wgłądu w to, co jest naprawiane więc nie wiem, bazuje na szczątkowych informacjach )
Jak jestem traktowany jako klient? Jak zło konieczne, co najmniej jakby cała ta sytuacja była z mojej winy.. Stan na dzisiaj - Forek jest 3 miesiąc w naprawie, mają zamówione jakieś kolejne części które nie wiadomo kiedy dotrą a ja tak na prawdę NIC NIE WIEM.
Mimo wielu próśb, oficjalnego pisma etc. nie jestem informowany o przebiegu naprawy, wszystkiego muszę dowiadywać się sam, dzwoniąc oczywiście albo do Kii, albo do Subaru, czy nawet do ubezpieczalni ( dodzwonienie się do serwisu też wymaga dużo cierpliwości ) Mimo pisma i długiej rozmowy telefonicznej z serwisem i delkaracji z ich strony że będą mnie informować o przebiegu naprawy - nie zostałem poinformowany o dalszym przebiegu w tym, że jest napisane odwołanie od kosztorysu do mojej ubezpieczalni bo czegoś nie przyjęli, że kolejny raz przyjeżdżał rzeczoznawca i kolejny raz będzie coś domawiane tylko zmuszony byłem dowiadywać się tego sam, zupełnie tak jak wcześniej - szczerze mówiąc - trochę jak grochem o ścianę a nie uważam żebym wymagał czegoś niemożliwego.
Obsługa klienta? Zaczynając od tego, że nikt nie zainteresował się tym żeby zapewnić mi samochód zastępczy na czas naprawy gdzie na początku było wiadomo że nie będzie to prosty serwis - tematu jakby nie było. Po telefonie w tej sprawie do Subaru Ci odesłali mnie do Kii, w Kii też niemrawo jako że ich klientem nie jestem. Po kilku dniach dostałem propozycję auta zastępczego - starego FORDA FOCUSA za Subaru Forestera.. Klasa samochodu jakby zupełnie na dwóch różnych biegunach + musiałem to sam wymęczyć, bo inaczej tego nie nazwę.
Dochodzi także sprawa całej obsługi szkody, bo to też jest totalny absurd. Jak kupuje się auto marki SUBARU, to żeby dowiedzieć się co się z nim dzieje, na jakim jest to etapie etc. dzwonie do SUBARU i na to wskazywała by logika. Otóż w tym wypadku nie - dzownie do SUBARU, oni nie wiedzą i mam zadzownić do KII, dzwonie do KII a Ci odsyłają mnie z inną kwestią zamówionych częsci i terminów do SUBARU a Ty kliencie siedź na telefonie, dzwoń, trać czas i się dowiaduj.
Szczerze mówiąc ja załamuje ręce, od pół roku nie mam samochodu, praktycznie nie uzyskałem żadnej pomocy ze strony salonu, nie mam perspektywy bo nie wiem kiedy auto z naprawy wyjdzie i czy kolejny raz zapomnieli czegoś domówić.
Liczę na to, że sam serwis ustosunkuje się jakoś do całej sprawy i zabierze w tej sprawie głos. bo może faktycznie wymagam zbyt wiele. Uważam jednak, że kupując auto za te pieniądze - nie ważne co by się działo bardzo ważna jest obsługa klienta, opieka nad nim. W Poznańskim Subaru to leży i kwiczy.