Skocz do zawartości

piotrekM461

Użytkownik
  • Postów

    217
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Odpowiedzi opublikowane przez piotrekM461

  1. No to też coś napisze. Studiowałem w Krakowie i więcej razy bałem się idąc przez krakowski rynek niż przez 2 tygodnie w Albanii, przeważnie spałem na dziko w miejscach które mi się podobały, parkingi, boczne drogi, łąki etc.. Byłem w Theth, jechałem tą samą trasą, byłem też w wielu innych tego typu miejscowościach i zawsze czułem się bezpiecznie Nie ma reguły zawsze powtarzam że wszędzie na świecie ludzie są tacy sami, USA uważamy za kraj bardzo cywilizowany a jednak co chwilę słyszymy o strzelaninie w szkole lub innym miejscu publicznym, podobne incydenty miały miejsce w Szwecji lub nie tak dawno w Czechach (a tu incydent z Krakowa http://www.tvn24.pl/krakow,50/baca-ktory-maczeta-odcial-reke-przypadkowej-osobie-oskarzony-jest-takze-o-atak-na-policjantow,529253.html).

     

    Co do poruszania się po albańskich drogach, fakt przepisy to raczej sugestia ale jeżeli ktokolwiek ma odrobinę rozsądku i refleksu nie powinien mieć problemu. Po kilku dniach jeździło mi się bardzo dobrze. Prawdę mówiąc gorzej jeździło mi się po Macedonii niż po Albanii. Przez całe moje wczasy (błagam nie używajmy słowa "wyprawa") widziałem jedną stłuczkę, a przejechałem kraj dookoła.

  2.  

    Nikt sie nie wypowie jak wplywaja sprezyny wydluzone o 35mm na standardowe amory? A jak wsadze podkladke to dodatkowo dojdzie cm. To chyba nie jest naturalne jak sa caly czas wycigniete? Czy mam sie jednak nie stresowac i zakladac standart?

     

    Powtarzam jeszcze raz , to nie ma sensu ! amortyzator nie bedzie pracował w naturalnej pozycji , będzie problem z negatywami , będzie problem z przegubami .

     

     

    Carfit ma 100%rację! Podwyższanie Forka o wiecej niż 30mm mija się z celem. Podkładki także nie są rozwiązaniem idealnym, samochód zaczyna się znacznie gorzej prwadzić, środek ciężkości idzie do góry a samochód zaczyna mocniej przechylać się w zakrętach. Sprężyny podwyższające są celowo twardsze, właśnie po to żeby auto się nie przechylało. Amortyzator tak wyciągnięty dodatkowo zmniejszy i tak mały wykrzyż Forestera.

    Jeśłi chce się ktoś bawić w podnoszenie samochodu o 6 cm to trzeba zacząć od lektóry strony offroadsubarus.com Można tam znaleźć tak podniesione samochody ale jest to duża przeróbka, z dodatkowym obniżaniem punktów mocowania wahaczy, gniazd sprężyn etc.

  3.  

    Trochę z innej beczki, założyłem halogeny dalekosiężne, Hella 700, wpasowały się idealnie przed grillem. Wszystko zajęło kilka godzin (dzięki pomocy Matiego), i okazało się prostsze niż się spodziewałem. Pod zderzakiem jest plastikowa belka z sześcioma symetrycznie ustawionymi otworami (średnica 8). Wystarczyło przenieść pozycję otworów na zderzak, wywiercić otwór (średnica 8) , pomiędzy zderzak a plastikową belkę włożyłem nakrętkę 10 jako dystans. Potem od spodu włożyłem śrubę zamkową, jedna strona łepka musiała być przycięta. Dalej wszystko jest dość oczywiste, uchwyty od halogenów, zamocować halogeny i podpiąć do instalacji. Nie mam halogenów przeciwmgielnych ale mam włącznik, podjechałem do elektryka samochodowego i godzinę później miałem wszystko zrobione jak należy, zgodnie z przepisami :)

    gallery_13639_499_266224.jpg

    Od jakiegoś czasu mam już założoną płytę z blachy ryflowanej, pierwotnie była przeznaczona do GT-ka ale po przycięciu tu i tam, oraz wywierceniu otworów pod śruby mocujące (imbusowe 8.8) wszystko pasuje, działa i ochrania :)

    Te patelnie na atrapie są bez sensu, pomijając fakt, że utrudniają chłodzenie motorka płaskiego jak krowi placuszek, to przede wszystkim są nieprzydatne podczas jazdy w terenie, zwłaszcza w wyższej trawie.

    Jeżeli chodzi o wiejski tuning, jest O.K. ale jedynym sensownym oświetleniem przeprawowym, czy jak zwał, terenowym, są reflektory mocowane na dachu z szerokim kątem świecenia. Wjeżdżasz w trawę i nic nie widzisz, a czy w terenie rozwijasz naddźwiękowe prędkości, że potrzebujesz oświetlenia na dłuższym, niż fabryczny dystansie ?

    Nic się tu kupy nie trzyma, poza muchami.

     

     

    "....utrudniają chłodzenie motorka..... " nie miałem najmniejszego problemu z chłodzeniem, powietrze dostaje się także wlotami poniżej tablicy rejestracyjnej, dodatkowo odsyłam do lektury wątku o halogenach: http://www.forum.subaru.pl/index.php?/topic/68097-halogeny-dalekosiezne/page-3

     

    "..... nieprzydatne podczas jazdy w terenie, zwłaszcza w wyższej trawie." ujmijmy to tak, raz czy dwa zdarzyło mi się jeździć w "terenie" i nigdy nie zabrakło mi światła i widoczności. Co do trawy to raczej jeździsz z małymi prędkościami, najniebezpieczniejsze jest to co leży w trawie, a drzewo raczej zobaczysz.

     

    ".....a czy w terenie rozwijasz naddźwiękowe prędkości, że potrzebujesz oświetlenia na dłuższym, niż fabryczny dystansie ?" Co do terenu masz rację, mieszkam jednak na wsi (może stąd "wiejski tuning") do domu wracam przez las więc dodatkowe oświetlenie służy mi głównie do wcześniejszego wykrywania zwierzyny.    

     

    Co do tekstu wojtasa, w 100% zgadzam się, Forek jest uterenowionym samochodem osobowym. O ile napęd Forka jest fenomenalny to wykrzyż jest jego największym mankamentem.

  4. No właśnie, niestety, i omija ich spotkanie z przepięknym krajem.  Zupełnie innym niż Polska (obok siebie w zgodzie istnieją trzy religie, dalej żyją tam "zaprzysiężone dziewice", a kawa jest tanie i pyszna) , a jednak blisko, trzeba się jednak spieszyć ze zwiedzaniem Albanii, bo zmienia się w zawrotnym tempie. Z roku na rok coraz więcej dróg jest asfaltowanych, a za czym idzie wiele miejsc staje się bardzo łatwo dostępnych i traci swój urok. Pojawiają się nowe knajpy nad morzem, a wraz z nimi głośne agregaty (elektryfikacja nie nadąża za rozwojem usług) i sterty śmieci (często palone nocą). Albania rozwija się, a jej mieszkańcy chcą żyć tak jak się żyje na zachodzie i za kilka lat zmieni się w Chorwację. Więc drodzy forumowicze spieszmy się obejrzeć Albanię bo naprawdę warto!     :)

  5. I za to lubię Albanię, w potrzebie Cie nie zostawią! Kilka kilometrów po naszym spotkaniu na albańskim rondzie, odkryłem że mam dziurę w tłumiku. Zajechałem do pierwszego warsztatu, nie było spawacza, ale szybko kogoś znaleźli, pojawił się tez problem z komunikacją, więc szybko zawołali jakiegoś chłopaczka który mówił po angielsku.

  6. Do relacji czas przysiąść, niektórzy zaczynają planować wakacje więc może moja relacja komuś się przyda. W zeszłym roku pojechaliśmy do Albanii, Serbii i Macedonii, a to „krótka” relacja :)

    Punkt startowy, podobnie jak w zeszłym roku to Brno, ruszamy około 17, zawsze trochę kilometrów do przodu. Z Brna kierujemy się na Bratysławę i dalej do granicy węgierskiej. Węgry  prawie w całości jedziemy autostradami. Pierwszy nocleg wypadł na parkingu zaraz za granicą słowacko-węgierską.

     

    gallery_13639_561_34797.jpg

     

    Dalej pojechaliśmy na południe przez Budapeszt, Szeged, Novi Sad, Belgrad w stronę Kanionu Uvac. Tuż obok tamy są dwa ciekawe miejsca na nocleg, jedno przed tamą, widoczne z tamy, i drugie, tam spaliśmy, za tamą szutrową drogą pod górę, kilkaset metrów dalej znaleźliśmy idealne miejsce na nocleg.

     

    gallery_13639_561_28765.jpg

     

    gallery_13639_561_26128.jpg

     

    W jednym miejscu wygląda to tak:

     

    gallery_13639_561_79469.jpg

     

    Niestety tego miejsca nie znaleźliśmy :) 

    Serbska spalarnia śmieci.

     

    gallery_13639_561_46548.jpg

     

    Z Kanionu Uvac kierowaliśmy się w stronę granicy serbsko-czarnogórskiej. Koniec końców pojechaliśmy trochę na około przez  Novi Pazar do Podgoricy. Po drodze zwiedziliśmy Cerkiew Stopocani.

     

    gallery_13639_561_34505.jpg

     

    Idealna pamiątka z Serbii :)

     

    gallery_13639_561_56946.jpg

     

    A to już droga od granicy do Podgoricy, chyba jedna najładniej położonych dróg jakimi w życiu jechałem!

     

    gallery_13639_561_37041.jpg

     

    Z Podgoricy (chyba najładniej położona stolica jaką dotąd odwiedziliśmy) skierowaliśmy się w stronę Albanii, przejście graniczne od „góry” jeziora (mniejszy ruch). Pierwszy nocleg w Albanii na kampingu Lake Shodra Resort, na drodze z Koplika do Shkodry po prawej stronie, tablica mało widoczna ale naprawdę warto tam zajechać. Toalety czyste, jest mała knajpka ogólnie bardzo fajny kamping. Tu spotkaliśmy się  ze Szczurem75 :)

     

    gallery_13639_561_15488.jpg

     

    Widok z plaży kampingu na jez. Szkoderskie i twierdze.

     

    gallery_13639_561_32520.jpg

     

    Z kampingu, gdzie spędziliśmy dwie noce, wcześnie rano pojechaliśmy na rejs po jez. Komani. Droga prosta, rejs kosztował 15 euro i trwał około 9 godzin, w cenie było mini śniadanie, przewodnik,  mini obiad, i domowa rakija (sakramencko mocna, ale dobra :)  ). Na końcu jeziora w miejscowości Dushaj jest przerwa, w „centrum” jest mała kawiarenka (super kawa za 1.50zł!!!!!) i sklep. W drodze powrotnej jest przerwa na pływanie.

     

    gallery_13639_561_85437.jpg

     

    gallery_13639_561_3793.jpg

     

    W miejscowości Koman przed mostem jest kamping, jest wszystko co trzeba, toalety, prysznic, knajpka (polecam grillowane mięsa, Justyna nie poleca wina). Na marginesie knajpka i część hotelowa kampingu jest pod mostem :)

     

    gallery_13639_561_29588.jpg

     

    Z Koman pojechaliśmy do Kruje, jest tam Muzeum Skanderbega i stary market. Jest tam też muzeum etnograficzne ,w starym albańskim domu, warto je odwiedzić i trochę więcej dowiedzieć się o kulturze Albańskiej.

     

    gallery_13639_561_43885.jpg

     

    gallery_13639_561_2806.jpg

     

    Z Kruje pojechaliśmy na przylądek Kepi i Rodonit. Było trochę nie po drodze ale po południu plaża pustoszeje, jest cisza spokój. Nie ma problemu z pozbieraniem drewna i zrobieniem sobie na plaży ogniska. Zakupy trzeba zrobić wcześniej, na przylądku są tylko knajpki, ale około 18 są zamknięte.

     

    gallery_13639_561_27310.jpg

     

    gallery_13639_561_22884.jpg

     

    Z przylądku pojechaliśmy przez Durres do Vlore. W Dueres ominęliśmy z powodu temperatury, pojechaliśmy prosto do Vlore. I tu Forek zrobił psikusa, po zatankowaniu gazu zaczął pracować na 3 cylindry , po serii telefonów i wsparciu forumowiczów (podziękowania dla Wojtasa i Matiego) udało się zreanimować  Forka. Okazało się, że przetarł się jeden kabel wysokiego napięcia, taśma izolacyjna poszła w ruch, a Forek zaczął prawidłowo chodzić. Po powrocie do Polski kable wymieniłem i a dla dodatkowej ochrony  wylądowały w peszlu.

    Droga od  Vlore do Palase przez przełęcz Llogarase też jest warta przejechania. Za Vlore droga zaczyna się wspinać, na przełęczy jest knajpka gdzie warto się zatrzymać na kawę i podziwianie widoków. Na zdjęciu widać drogę dojazdową do plaży, tydzień wcześniej droga została wyasfaltowana. Na maps.google wyraźnie widać zjazd z drogi SH8 na plaże.

     

    gallery_13639_561_23138.jpg

     

    Na plaży jest kilka małych knajpek. Jeśli chodzi o parkowanie : na plaży nie ma prądu, wiec wieczorami odpalane są agregaty, lepiej więc zaparkować z dala  knajpek a na piwo przejść się :)

     

    gallery_13639_561_39258.jpg

     

    gallery_13639_561_40350.jpg

     

     Po drodze zajechaliśmy też na plaże w Gjipe. Bardzo ładnie położona plaża, niestety nie da się na nią zjechać Forkiem. Warto się jednak przejść i zobaczyć plaże i kanion.

     

    gallery_13639_561_10759.jpg

     

    gallery_13639_561_115085.jpg

     

    Z plaży pojechaliśmy w kierunku Qeparo. Kilka kilometrów przed Qeparo  w miejscowości Porto Palermo  jest stara rosyjska baza okrętów podwodnych (Albańczykom udało się „przegonić” Rosjan i przejąć bazę-czyli da się :))

     

    gallery_13639_561_12219.jpg

     

    Jest tam też twierdza Ali Paszy.

     

    gallery_13639_561_59612.jpg

     

    Dalej pojechaliśmy do starego Qeparo, jest to mała praktycznie opuszczona miejscowość, droga do miejscowości jest wąska i nie ma za dużo mijanek, ale sama miejscowość jest bardzo ładnie położona.

     

    gallery_13639_561_37813.jpg

     

    gallery_13639_561_26731.jpg

     

    Z Qeparo pojechaliśmy do Ksamil. Tam znaleźliśmy kamping (Ksamil Caravan Camping), sam kamping średnio położony ale bardzo czysty a Pani gospodyni przesympatyczna!

    Na drugi dzień pojechaliśmy do Butrintu. Jest tam antyczne miasto.

     

    gallery_13639_561_24351.jpg

     

    W Butrincie przeprawiliśmy się barką przez rzekę i na około pojechaliśmy do Gijrokaster.

     

    gallery_13639_561_35982.jpg

     

    Po drodze zajechaliśmy zobaczyć Blue Eye, czy warto- nie wiem, masa ludzi, brak miejsc parkingowych i trzeba nadłożyć trochę kilometrów. Na nas wrażenia nie zrobiło.

     

    gallery_13639_561_14967.jpg

     

    Stara część Gijokastry jest bardzo ładna, jest tam też twierdza, zwiedzenie wszystkiego to kwestia kilku godzin.

     

    gallery_13639_561_68272.jpg

     

    gallery_13639_561_26873.jpg

     

    gallery_13639_561_43501.jpg

     

    Z Gijokasrty kierujemy się Tepelene, dalej Permet. W okolicy Permetu są ciepłe źródła, warto się zatrzymać i odmoczyć :)

     

    gallery_13639_561_62798.jpg

     

    gallery_13639_561_31503.jpg

     

    A to taka tam przyjaźń sąsiedzka

     

    gallery_13639_561_18979.jpg

     

    Z Permetu jedziemy droga do Leskovika, a stamtąd już drogą SH75 na północ

    Stacja benzynowa po drodze i ukryty dystrybutor :) :)

     

    gallery_13639_561_37607.jpg

     

     Nocleg, z piwkiem i pyszną rybą w Farma Sotira po drodze pomiędzy Leskovikiem a Erseke. Następnie do Podgradca, i na przejście graniczne z Macedonią. Parę kilometrów za granicą jest Cerkiew Św. Nauma

     

    gallery_13639_561_13772.jpg

     

    Niebezpieczeństwo czai się wszędzie :)

     

    gallery_13639_561_60189.jpg

     

    Kolejny nocleg na najgorszym kampingu w jakim byłem!!!!W miejscowości Peshtani, OMIJAĆ SZEROKIM ŁUKIEM!!!!! Wybredni nie jesteśmy ale nas odrzuciło!!!!

    Zwiedziliśmy Ochryd, ale tu się nie będę rozpisywał. Żełujemy tylko że nie popłynęliśmy w rejs po jeziorze, podobno naprawdę warto. Z Ochrydu pojechaliśmy zobaczyć skansen Bay of Bones.

     

    gallery_13639_561_47915.jpg

     

    Skansen nudnawy ale ładnie położony.

    Dalej „wspinaczka” do parku Galichica.

     

    gallery_13639_561_26395.jpg

     

    Z parku przejażdżka do wokoło jez. Prespa do miejscowości Maloviste. Z Maloviste trochę klucząc wróciliśmy Albani, przez Debar. Nocowaliśmy w sympatycznym w kampingu Peshkopi. Zasypialiśmy przy śpiewie Muzezina. Raniutko wstaliśmy i pojechaliśmy na Górę Korab. Dojazd trochę pogmatwany, ale da się trafić.

     

     

     

     

     

     

    gallery_13639_561_29335.jpg

     

    Trochę się kręcimy i ponownie wracamy do Macedonii-a co, kto nam zabroni  :)  - do Parku Mavrovo.

     

    gallery_13639_561_43244.jpg

     

    Nocleg na brzegu jeziora.

     

    gallery_13639_561_41670.jpg

     

    Na terenie parku można spokojnie poruszać się samochodem.

     

    gallery_13639_561_36088.jpg

     

    Z Mavrovo pojechaliśmy do Tetovo, tam wrażanie robi malowany meczet.

     

    gallery_13639_561_2478.jpg

     

    Z Tetovo kierujemy się do Serbii, po drodze zobaczyliśmy Kanion Matka. Jednak po tym co widzieliśmy do tej pory nie robi na nas wrażenia, ale jest ładnie. W Serbii śpimy nad jeziorem Vlasinsko, robi się chłodno.

     

    gallery_13639_561_45151.jpg

     

    Dalej pojechaliśmy do Suboticy, piękne secesyjne miasto, warto zajechać na kawę i ciacho ;)

     

    gallery_13639_561_20561.jpg

     

    Nawet Mc.Donald był w stylu secesyjnym.

     

    gallery_13639_561_33341.jpg

     

    Z Suboticy pojechaliśmy w stronę Węgier, przejściem NIE przez autostradę, dużo, dużo mniejszy ruch. I dalej dzida do Brna.

    W czasie urlopu zrobiliśmy 5011km, wiec jak dla mnie to naprawdę  dużo ale widzieliśmy sporo. Wydaje mi się że na rodzinne wakacje trochę za intensywnie, warto może odpuścić jeden lub dwa punkty wyjazdu i poleniuchować na plaży. Północ jest tańsza od południa, wschód jest tańszy od zachodu. Wyjazd kosztował nas niecałe 4500zł za dwa tygodnie za dwie osoby. Nie oszczędzaliśmy za bardzo, ale też nie byliśmy rozrzutni, część noclegów na kampingach ale większość na dziko.

     

    Albanie polecamy! Ludzie są bardzo sympatyczni i pomocni, jeśli nie będziecie mogli się dogadać  a będziecie potrzebować pomocy poślą po kogoś kto mówi po angielsku, no bo pomóc trzeba. Jazda po Albanii? Sama przyjemność, zasady ruchu drogowego to raczej sugestia, prędkości należy przestrzegać…..tak plus minus 40km/h.  Jeśli dwóch znajomych się zatrzymuje na środku drogi i zaczynają rozmawiać blokując ruch, to trzeba się zatrzymać i poczekać bo widocznie długo się nie widzieli.    Trąbienie oznacza…. A)uwaga jadę, B) uwaga jedź C) jak się masz D) lub jeszcze coś innego :D 

     

    Jeśli pojedziecie tam z otwartym umysłem, bez chęci narzucania opacznie rozumianej europejskości, nie oczekując od albańskiej riwiery że będzie jak ta oryginalna, jeśli na brud i bałagan popatrzycie przez palce to  zakochacie się w Albanii i podejściu ludzi do życia.

     

    Polecamy Justyna i Piotrek

     

     

     

     

     

     

     

     

    • Lajk 2
  7. Trochę z innej beczki, założyłem halogeny dalekosiężne, Hella 700, wpasowały się idealnie przed grillem. Wszystko zajęło kilka godzin (dzięki pomocy Matiego), i okazało się prostsze niż się spodziewałem. Pod zderzakiem jest plastikowa belka z sześcioma symetrycznie ustawionymi otworami (średnica 8). Wystarczyło przenieść pozycję otworów na zderzak, wywiercić otwór (średnica 8) , pomiędzy zderzak a plastikową belkę włożyłem nakrętkę 10 jako dystans. Potem od spodu włożyłem śrubę zamkową, jedna strona łepka musiała być przycięta. Dalej wszystko jest dość oczywiste, uchwyty od halogenów, zamocować halogeny i podpiąć do instalacji. Nie mam halogenów przeciwmgielnych ale mam włącznik, podjechałem do elektryka samochodowego i godzinę później miałem wszystko zrobione jak należy, zgodnie z przepisami :) 

    gallery_13639_499_266224.jpg 

    Od jakiegoś czasu mam już założoną płytę z blachy ryflowanej, pierwotnie była przeznaczona do GT-ka ale po przycięciu tu i tam, oraz wywierceniu otworów pod śruby mocujące (imbusowe 8.8) wszystko pasuje, działa i ochrania :)

  8. W przypadku spięcia dwóch akumulatorów najlepiej skorzystać "systemu zarządzania zasilaniem IBS (Intelligent Battery System) lub DBS (Dual Battery System)". DBS sprowadza się to do takiego "przekaźnika" (tak wynika z mojej pobieżnej lektury :)  )

    https://www.desertrat.com/products/?id=3279

    IBS to trochę większa zabawa

    https://www.youtube.com/watch?v=-ekB_tJrNP0

    Póki co wygrzebałem takie dwie opcje, przy czym pierwsza wydaje mi się prostsza,tańsza i bardziej na potrzeby Forka :)

  9. @@piotrekM461, właśnie dlatego pytam, bo jest kilka zagadnień do ogarnięcia: od umiejscowienia akumulatora (jednego, lub kilku mniejszych łaczonych równolegle), poprzez odpowiednią kablologię, aż po sterowanie (jeśli nie dedykowany separator to przynajmniej min. dioda schottkyego). Poza tym do weryfikacji jest wydajność alternatora :)

    Coś czuje że to Ty pierwszy zainstalujesz i rozgryziesz podłączenie drugiego akumulatora,a ja odgapie :)  Jeśli chodzi o wydajność alternatora wydaje mi się że spokojnie da rade, powoli naładuje / doładuje akumulatory, plus przy normalnym użytkowaniu zużycie prądu w samochodzie nie jest aż tak duże. Drugi akumulator działa raczej jako awaryjne źródło prądu, ale czasem zimą przydałby się :) 

  10. Póki co plan zainstalowania akumulatora odłożyłem. Głównie dlatego że akumulator miał wspierać lodówkę samochodową podczas postojów, ale lodówka na tyle słabo schładzała że zrezygnowaliśmy z niej na postojach . Okazało się tęż że zainstalowanie dodatkowego akumulatora nie jest takie proste, spięcie ich równolegle nie rozwiązuje problemu, musi być dołożony przekaźnik który będzie sterował ładowaniem i rozładowywaniem dodatkowego akumulatora. A nie znalazłem patentu jak zrobić go samemu. Jeśli chodzi o umiejscowienie akumulatora to na pewno gdzieś w komorze silnika, ale dokładnego miejsca trzeba by poszukać bo jak wiemy miejsca za dużo nie ma. A typ aku najlepiej chyba jakaś żółta Optima.

    To tyle co wiem, w sumie więcej nie wiem niż wiem ;)

  11. Jaka jest przepustowość prysznica? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Ciśnienie jest na tyle duże że spokojnie można wziąć prysznic, myjka ciśnieniowa to nie jest ale daje rade :)

    To jest ten baniaczek, solidny i funkcjonalny.

    http://www.jula.pl/catalog/wypoczynek/wypoczynek/kuchnie-biwakowe-i-piknikowe/pojemniki-na-wode-swieza/kanister-donje-669010/

    A to prysznic:

    http://www.jula.pl/catalog/wypoczynek/wypoczynek/namioty-i-kempingi/toalety-i-prysznice/prysznic-turystyczny-campingowy-604019/

  12. Odgrzewam kotleta i opisuje zmiany w moim „mini camperze”- a co :)

    gallery_13639_556_15133.jpg

     

    W tym roku przeróbki były raczej małe ale przydatne. Przerobiłem szufladę, blat stołu wsuwa się nad szufladą, dzięki czemu nie ma problemu z wyciąganiem go gdy szuflada jest obciążona, dodatkowo dorobiłem trójkątne podpory które łączą stół z szufladą. Wiem kolor szuflady okropny :)

     

    gallery_13639_556_852624.jpg

     

    gallery_13639_556_79820.jpg

     

    Z boku szuflady dorobiłem mocowania na miskę oraz prysznic elektryczny, o dziwo przeróbka okazała się strasznie przydatna :)

     

    gallery_13639_556_201111.jpg

     

    Wieko do skrzyni na ciuchy zostało przerobione tak żeby ułatwić dostęp do ubrań pod spodem, teraz nie trzeba podnosić całej klapy.

     

    gallery_13639_556_272703.jpg

     

    Druga część zabudowy pod którą chowałem koło zapasowe i inne bambetle podnosi się  tak jak w zeszłym roku na zawiasach (trzech), wieko mocowane jest do „cykor łapki” tym haczykiem z zerwanego pasa transportowego.

     

    gallery_13639_556_805962.jpg

     

    Z jednej i drugiej strony zabudowy dołożyłem lampki ledowe, a z prawej strony dodatkowo taborecik który ułatwia wsiadanie :) . Wepchnąłem tam też saperkę.

     

    gallery_13639_556_81295.jpg

     

    Na noc zakładaliśmy moskitierę , mocowaliśmy ją klipsami do papieru. Klapę przymykaliśmy i blokowaliśmy klockiem drewna z dwoma karabińczykami, tak żeby powietrze mogło cyrkulować pomiędzy klapą a moskitierą na dachu.

     

    gallery_13639_556_296056.jpg

     

    gallery_13639_556_36747.jpg

     

    To wszystkie zminay które zrobiłem przed wakacjami 2014.

     

    Pozdrawiam

    • Lajk 3
  13. Czołem :)

    Mam  pytanie do bardziej doświadczonych i światłych dotyczące łączników. Przyszedł czas na wymiane łączników, kupiłem, wykręciłem stare, i okazało się że nie do końca jest to P&P. Po starych łącznikach na śrubie od strony stabilizatora została tuleja, w sklepie dostałęm takie:

    http://www.sklepy24.pl/sklep/kcar_pl/produkt/lacznik-stabilizatora-subaru-forester-impreza-prawy-lewy-przod-mgz-224001/7063

    Stabilizator kupiony w sklepie ma zamontowaną tuleje i nie ma mowy o wsadzeniu łącznika na śrube.

    Teraz pytanie czy ta tuleje jest fabrycznie  zespolona ze stabilizatorem czy przypadkiem tuleje z łącznika tak elegancko złączyła się ze stabilizatorem? 

    Pukanie, szarpanie, kręcenie nie pomaga.

     

    Z góry dzięki za pomoc

  14. "Nie ma głupich pytań są tylko głupie odpowiedzi". Reduktor jest przydatny/potrzebny w terenie ale nie w tym przedstawionym na pierwszym filmie. Najbardziej jest przydatny w miejscach gdzie potrzeba wolniejszej jazdy np. pod górę po kamieniach, w niektórych samochodach brak reduktora został zrekompensowany "wolną" jedynką (np. MuscelM461 lub Dacia Duster). Automat w dużej mierze spełnia to zadanie, mam znajomego który dawał sobie rade Cheerokiem z automatem przy czym jeździł w przeprawach.  Opowiadając na pytanie, automat wystarczy Ci do jazdy którą opisujesz.

    Ps. Pomijając podjazdy (kąt natarcia) Forke w wielu miejscach dałby rade na Hałdzie ;)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...