Skocz do zawartości

orotomek

Nowy
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Odpowiedzi opublikowane przez orotomek

  1. Pochodze z duzego miasta i na dluzsza mete niewyobrazam sobie zycia na wsi, choc do wszystkiego można sie przyzwyczaic. ;)

     

     

    Wiesz,to jest chyba kwestia wieku. Ja sam urodzilem sie w wielkim miescie,cale zycie mieszkalem w milionowych metropoliach, wyrastalem,dorastalem,zylem ,pracowalem, ciagle w wiecznym ruchu,smrodzie wielkomiejskim,halasie, tempo,tempo,tempo... Moze bym i tak mieszkal dalej,bylem dosc dobrze urzadzony zyjac na polnocy kraju. Dwanascie lat temu,cos mnie podkrecilo i wybralem sie moim Harleyem w objazd Stanow. Widzialem miejsca i krajobrazy dobrze znane mi z gazet,ksiazek,filmow .Ale tym razem,ogladalem to wlasnymi oczyma. I kiedy wrocilem do domu,pierwszej zimy,kiedy za oknem bylo bialo od sniegu a temperatura -25 st.C popatrzylem w to okno i zadalem sam sobie pytanie ; gdzie te palmy,slonce,widoki gor i pustyni, gdzie do cholery sie to wszystko podzialo...Nastepnego lata, wiedzialem gdzie spedzic urlop...Od tamtej pory,jezdzilem przez dziesiec lat na moje urlopy w jedno,jedyne miejsce,prawie na pustkowiu, w gorach. Kiedy moj kumpel .rowiesnik ,padl na doku na zawal serca ladujac swego trucka przed trasa , powiedzialem zonie - odpalamy na poludnie,teraz,zaraz i na dobre. Dom sprzedalem,meble porozdawalem, na przyczepe zaladowalem Harleya,ksiazki,zbior CD i szmaty ,no i w droge...Wiekszosc komentarzy moich znajomych i bliskich kumpli byla zdecydowanie niepochlebna i wprost podwazala moja kondycje umyslowa... Teraz po niespelna dziesieciu latach spedzonych tutaj nie ma takiej sily jaka moglaby spowodowac moj powrot do miasta. Ta cisza,spokoj,odglosy pustyni,wschody i zachody slonca,widoki gor...

    Dlaczego o tym pisze, a no dlatego,ze pietnascie lat temu,gdyby ktos powrozyl mi z reki i przewidzial co bedzie w moim zyciu,wysmialbym go. Ja rowniez,tak jak i Ty nie wyobrazalem sobie innego zycia jak w wielkim miescie, bowiem nic innego nie znalem. Nie zarzekaj sie,niewiadomo co bedzie ,co nastapi w Twoim zyciu...

     

     

    Aaaa inna roznica to, chyba nie znajdziesz w NY miejsca gdzie zlosliwy skur.... kelner poda Ci co innego niz miales ochote zamowic, od tak dla zabawy bo skaleczyles jego najwspanialszy jezyk na swiecie.

     

    Miewalem trasy do Montrealu. Sukinkoty na ulicach,na shipingach, wszedzie , udawali ze nie znaja angielskiego ( ja nie znam francuskiego) .Ilez ja sie tam nakrecilem niepotrzebnie kolowany zlosliwie po okolicach. A kiedy dobilem w koncu na shipping, shipper bezradnie rozkladal rece,nic mnie nie rozumial... Potem,siedzac w poczekalni ,slyszalem przez szybe jego biura jak rozmawial bezblednym angielskim i zasmiewal sie patrzac na mnie. Nie wiedzial ze dosc dobrze go slyszalem... Mam caly zapas takich lub podobnych sytuacji.

     

     

    Tym bardziej ze to jest "dry heat" :) (kurde, ciagle musze ludziom wyjasniac roznice)

     

    Kiedy osiedlilem sie tutaj nie brakowalo zabawnych sytuacji zwiazanych z odczuwaniem temperatur. Przyjechalem z poziomu 10 metrow , a teraz mieszkam na wysokosci blisko 1200 m. W styczniu kiedy temperatura w ciagu slonecznego dnia oscylowala w granicach 22-25 st.C ,sam ubrany w t-shirt i szorty, zasmiewalem sie widzac na ulicach kobietki w wysokich zimowych butach, w kurtkach puchowych ,swetrach,podobnie faceci,nie wszyscy,ale wiekszosc. Latem,kiedy temperatura siegala 44 st.C , nosa z klimatyzowanych pomieszczen nie wychylalismy. Po pieciu latach ,zima ,tak jak wszyscy biegalismy w swetrach, wieczorem siedzac na patio okrywalismy sie kocami, ale za to latem przy 44stC majstrowalem sobie w otwartym garazu,nie wychodzac jedynie na slonce. Moj lekarz powiedzial mi ze jest to zwiazane z samoregulacja organizmu,krew robi sie rzadsza,zmienia sie cisnienie itp. Teraz wiem ze slynny dry heat to nie jest bajer,a rzeczywistosc. Zaklimatyzowalismy sie z zona znakomicie i stosunkowo szybko. Teraz jestem prawdziwy desert rat...

     

     

    Na poczatek bylo pytanie o jezyk, i co slyszalem... - o ooo panie ja dopiero 15 lat tu jestem i sie nie mam czasu nauczyc.... Dobre co?

     

    Dla mnie absolutnym rekordem nie do pobicia byl pan Marcel w czasch kiedy mieszkalem na polnocy. Rzecz dziala sie w okolicach 1984-85. Spotkalem go przypadkowo w polskiej dzielnicy i w ten sposob znalazlem u Marcelego tani pokoj do wynajecia dla mojego kolegi. Czlowiek byl stary,dokladnie nie wiem ile mial lat,ale byl stary. Cale zycie byl krawcem,zarabial dobrze wiec dawno,dawno temu kupil sobie dom,w polskiej dzielnicy ,oczywiscie. Kiedy kolega zamieszkal juz na tej sublokatorce, nieco zblizylismy sie z panem Marcelem. Otoz okazalo sie; przyjechal z Europy po wojnie, ale tej pierwszej...,jako bardzo mlody chlopak. W czasie drugiej wojny swiatowej walczyl poltora roku w Europie,potem wrocil do domu. To byl ten jeden,jedyny raz kiedy opuscil polska dzielnice. Nigdy nie mial auta,poniewaz nie mogl zdac prawa jazdy (dzisiaj jest zupelnie inaczej w tych sprawach), no i nie potrzebowal samochodu , niegdy nie byl nawet w centrum miasta ! Kiedy okazalem zdumienie, wyjasnil mi ze nie bylo powodow uczyc sie angielskiego,wiec nie znajac jezyka bal sie ruszac do innych dzielnic, poza obreb tej polskiej. Pracowal w domu,szyl dla Polakow oraz innych emigrantow,mieszkal wsrod Polakow,mial polski bank,polski kosciol,polskie urzedy, polskie kino,knajpy,sklepy a kiedy bylo cos do zalatwienia w miescie placil prawnikowi polskiemu za posrednictwo, to byl dla niego kawalek Polski na tym kontynencie. Patrzac na mnie niebieskimi wyblaklymi oczyma, pytal sie mnie ; panie,a po co mnie bylo sie uczyc angielskiego,ta na cholere...Co mialem mu odpowiedziec... Przezyc siedemdziesiat lat z okladem w obcym kraju i nie miec absolutnie kontaktu z miejscowymi,nie znac jezyka,...Niewiarygodne....

     

     

    A kiedy bylem pierwszy raz i przewodnika pytalem gdzie jest taki kanion (internetu nie bylo) z kamiennym slupem na srodku, - no wiesz, Mackenna's Gold tam krecili patrzyl na mnie jak na idote.... nie wiedzial o czym mowa... a to jest raptem 200 mil. (mam nadzieje ze byles?) Jak dla mnie calkiem przyjemny off top sie zrobil :))

     

    W planach mielismy z zona zwiedzac cala Arizone, a potem New Mexico,Newade,Utah,jednym slowem,okolice. Znamy Arizone,bylismy co prawda w rezerwacie Nawajo (bo o tym chyba wspominasz) ale niezbyt dlugo,chetnie bym tam wrocil ale na razie nie mam jak...Mamy psy,kilka . Mlode,energiczne ,rasy bandoggi. Nie ma szans abysmy mogli powierzyc komus opieke nad tymi psami .Wszyscy sie ich boja,a one respektuja jedynie czlonkow rodziny. Czyli mnie i zone. Reszte mojej rodziny toleruja. Kiedy obcy podchodzi do plotu,tocza piane z pyskow...Nie mozemy oddalac sie od domu na dluzej jak na 10-12 godzin,trzeba je nakarmic wieczorem. Kiedy byly male,dwa razy w ciagu jednego lata zagryzly grzechotnika, a przeciez to sa bardzo szybkie weze. Nie uchowa sie zadna tarantula (bardzo je lubie,sa niegrozne jesli zostawic je w spokoju,sa ciekawskie i przyjacielskie..),zaden krolik,rat, king snake,jednym slowem nic zywego . Musialem postawic prawie 1000 f ogrodzenia aby zabezpieczyc sie przed sprawmi sadowymi...Tak wiec,jestesmy na razie uziemieni. Kiedy zas wpadaja dzieciaki w odwiedziny, nie ma jak wyjechac bo czekamy na te wizyty zbyt niecierpliwie. Chcielismy zostawic je w takim psim hotelu,pojechalem na zwiad, facet uslyszal o co chodzi, odmowil.Mial niedobre doswiadczenia z bandoggis...

     

     

    Jak dla mnie calkiem przyjemny off top sie zrobil

     

    Jak juz pisalem,to jeden z wiekszych urokow uczestnictwa w forum...wiekszosc ludzi stara sie ,do przesady moim zdaniem,zachowac anonimowosc uwazajac na to co pisze,kiedy i jak mozna zostac skaleczonym przez internetowych obwiesiow. Ja inaczej do tego podchodze. Gdybym dal sie wrobic w taka anonimowosc czulbym sie nieswojo,nie wchodzi w rachube zaden rodzaj ograniczenia mojej wolnosci... Stad moja swoboda w wypowiedziach,podawanie osobistych informacji itp ,itd. Wiekszosc moich znajomych ze zgroza obserwuje moje wyczyny na necie...

    Laczy nas wszystkich tutaj, zwiazek z Subaru. Nie da sie stwierdzic ze poprzez fakt posiadania tego auta nagle jestesmy wszyscy rodzina, ale tez tworzymy rodzaj grupy ktora laczy wspolny mianownik - posiadanie Subaru. Jest to dla mnie rodzaj ciekawostki,ale bywajac na forach GMu,Forda i innych nie czulem podobnego bluesa...Owszem,wymiana informacji,porady,rady, ale bez tej szczegolnej atmosfery porozumienia. Prawdopodobne bierze sie to z wyjatkowosci,jak twierdza niektorzy - niszowatosci (brrrr,okropne slowo...) Subaru.Bardzo podobne zjawisko,w o wiele silniejszym stezeniu bylo i jest moim udzialem w srodowisku Harley Davidsona. Co prawda,dzisiaj jest to srodowisko bardzo,bardzo podzielone,rozbite, ale dalej istnieje silna wiez miedzy czlonkami.

    • Lajk 2
  2. Apropo pojazdow Tesli, czytalem ze baterie w upale Arizony delikatnie mowiac nie najlepiej sie zachowuja.

     

    nie przesadzajmy z tym upalem... latem mamy tutaj raptem 40-44 st.C...ot,cieplo poprostu....do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic....

     

     

    Gdyby to bylo takie cudo uslyszelibysmy o tym :)

     

    za mala skala eksperymentu,zbyt wiele osob ,nazwijmy to,niezainteresowanych pozytywnym szumem medialnym wokol diesla ....

     

     

    To tak jakbyś napisał, że Europa jest super. Żeby tak z grubsza poznać całe USA potrzeba kilkanaście lat. Zakładam przy tym że przebywanie w każdym ze stanów ograniczymy do 3 miesięcy, a więc do jednej pory roku a tak naprawdę potrzeba 4 pór roku. Co np jest takiego "zajebistego" w Nowym Jorku?.Brud, smród, stada szczurów i kilka odmian karaluchów na Manhattanie? Zmęczeni ludzie biegający na przesiadkach w brudnym i hałaśliwym metrze? Uliczne korki i wielokrotne rundki w poszukiwaniu miejsca do zaparkowania? Wprawdzie jest tam i w okolicach kilka fajnych miejsc ale jak się dużo pracuje... Na szczęście NY to nie Ameryka, jak mówią miejscowi. Im dalej od NY, tym lepsi ludzie, lepsze życie, bo pieniądze to nie wszystko. Ameryka jest fajna dopóki nie musisz zarobić tam jakiejś kasy i odkrywasz, że dyplom ze studiów jest nic nie wart. Nie dlatego, że z Polski, ale dlatego, że po studiach tak naprawdę nie jesteś fachowcem, profesjonalistą. Lądujesz na budowie i odkrywasz, że sprawność fizyczna, siła, to nie wszystko. Miałem i tak ułatwiony start, bo znałem angielski, przebywałem legalnie i mogłem legalnie pracować. Inaczej bym się spakował, dał sobie spokój. Po roku przestałem nienawidzieć Ameryki. Po 2 latach coś tam umiałem, złożyłem firmę, zacząłem pracować na siebie a nie na innych, zatrudniać ludzi. Dopiero wtedy polubiłem Amerykę.... Wracając do tematu, pragnę zwrócić uwagę na czynnik ekologiczny. W wielu miejscach USA są stacje mierzące stężenie ozonu. Diesle "produkują" duże ilości ozonu, którego szkodliwość jest naukowo zbadana, w odróżnieniu od europejskich teorii o tym, że znikome ilości CO2 "produkowane" przez auta mają jakiś istotny wpływ na ocieplanie klimatu.

     

     

    Wszystko zalezy od samych ludzi...Trudno podwazac to o czym piszesz, poniewaz masz racje, z tym,ze czesto spotykalem rodakow ktorzy po kilkudziesieciu latach tutaj spedzonych ,dalej nie wiedzieli zbyt wiele o Stanach. Praca,dom,praca,dom,srodowisko polskie, tradycje i nawyki polskie (czytaj,flaszka...) i nagle,po dwudziestu-trzydziestu latach budzisz sie jak ze snu wyslany na emeryture i stwierdzasz ze nie znasz angielskiego,nie znasz kraju i nie wychyliles nosa przez te lata poza bezpieczna,swojska gromade rodakow. Miejsce nie ma znaczenia. Iluz takich ludzi spotykalem...

    Kiedy spotykam na drodze auta z naklejka "kocham NY" moge sie tylko usmiechnac...bowiem jak piszesz ,to jest ekspozycja smrodu,halasu,drozyzny,najgorszych ludzkich przywar. Jeden z moich blizszych przyjaciol urodzil sie,wychowal i wchodzil w dorosle zycie w tym miescie. Tutaj,czyli w Arizonie, spedzil ostatnie prawie dwadziescia lat, i dzisiaj kiedy czasami odwiedza swa rodzine w NY,po powrocie do domu opowiada mi o tej cudownej,innej atmosferze miasta molocha. Ale kiedy podniecenie opada,przyznaje ze juz nie chcialby tam wrocic nigdy.My rozpoznajemy nowojorczykow i kaliforniczykow po specyficznej arogancji a nawet sposobie rozmawiania. Niezbyt zabawne...

    Wiele zlego czynia roznice w mentalnosci europejczykow i amerykanow. Jedni i drudzy, w odmienny sposob,traca na tym. Przyklad. Jeden z moich zieciow jest po dwoch fakultetach na renomowanym uniwersytecie. Pracowal jako wykladowca .Majac wolne lato, dla doraznej korzysci materialnej ,poszedl pracowac do swojego przyjaciela,wlasciciela firmy budowlanej. Tylko na dwa miesiace. Zostal tam do dzisiaj... Wszyscy bylismy zdumieni ,do czasu kiedy przedstawil swoje racje. Nudne akademickie zycie,uczenie tumanow, zarobki srednie, zaleznosc od calej hierarchii sluzbowej (gdzie te czasy niezaleznosci akademickiej...) zamienil na to co lubi. Organizacja pracy, bardzo dobre pieniadze,niezaleznosc,ciagle zmiany,luz, i caly szereg innych czynnikow pomogly mu w decyzji. Dzisiaj jest wlascicielem swojej sredniej wielkosci firmy budowlanej,przetrwal kryzys przerzucajac sie w dzialalnosci na wnetrza domow, robi bardzo dobre pieniadze. Gleboko oddycha,spi spokojnie. Trudno byloby mi uwierzyc w podobna historie przeniesiona na grunt europejski. Glowny problem wiekszosci rodakow tutaj tkwi w niemozliwosci zmiany sposobu myslenia. Fizycznie sa obecni tutaj,mentalnie sa ciagle w kraju,dlugie dlugie lata.To jest bardzo wielki i obszerny temat...

    Cieszy mnie ze dales sobie rade,odnalazles sie tu i masz sie dobrze. Ameryka da sie kochac...To jest wielki kraj i kazdy,powtarzam - kazdy,moze znalezc tutaj dla siebie miejsce . Nie mam fanatycznego usposobienia, widze negatywne zjawiska ,ale i potrafie docenic mozliwosci jakie daje mieszkanie w Stanach.

     

     

    Standardy życia - to jest przepaść między USA a krajami rozwijajacymi się.

     

     

    Badz bardzo ostrozny... Standarty zycia nie daja sie oderwac od warunkow w jakich zyjesz,inaczej mowiac, sa porownywalne jedynie w obrebie kraju jakiego dotycza . Jesli zaczynasz porownywac standarty pomiedzy roznymi krajami wpadasz w pulapke porownywania jablek do pomaranczy... O ile mozna oceniac rozne standarty w Stanach z punktu widzenia osiagniec materialnych, to porazka tutaj jest absolutnym sukcesem w Indiach...lub wielki dobrobyt w Indiach (np. zegarek,rower,i wlasny dach lepianki ) moga byc raczej niepowodzeniem tutaj....rozumiesz co mam na mysli...

    Pamietam rozmowe z Niemcem z Monachium kilka lat temu. Kiedy rozmowa zeszla,jakze nieuchronnie, na temat samochodow,dowiedzialem sie ze nie ma zadnego i nigdy nie mial. Bylem zdumiony, na co otrzymalem takie wyjasnienie. Facet mieszka w centrum miasta. Do pracy ma niecaly kilometr,wiekszosc rodziny i znajomych mieszka w promieniu kilku kilometrow. Bilety komunikacji miejskiej sa nieporownywalnie niskie w porownaniu do kosztow posiadania auta. Latem i jesienia,kiedy lubi wyskoczyc za miasto,do lasu, wynajmuje samochod na kilka dni. Wedlug naszych standartow,facet jest dziadem bo nie ma nawet swojego auta...

    Rozumiem ze bardziej interesuja Cie roznice biznesowe,czyli miedzy posiadaniem firmy tutaj a posiadaniem firmy w kraju.Podatki i tym podobne rzeczy... Juz Cie pocieszam - u nas wszystko idzie w strone modelu waszego...biurokracja jest coraz wieksza i musi sie wykazywac...co za tym idzie,coraz milej wspomina sie mozliwosci biznesowe sprzed dwudziestu,trzydziestu lat... Czy bedzie lepiej...? - nie sadze...moze nie bedzie tak zle jak w kraju,ale wszyscy musimy placic wiecej za prawo do oddychania...

     

    NYC, cóż, ja czułem moc bijącą z tego miasta. Podoba mi się przestrzeń i budynki. Te tysiące ludzi na ulicach - podobnie jest w Londynie.

     

    patrz wyzej...jakos trudno dostrzec mi pozytywne strony zamieszkania w NY. To co ja widzialem, raczej odpowiada temu o czym pisze Ten Typ Tak Ma. Ponad dwadziescia piec lat mieszkalem w takich warunkach wiec mam swoje zdanie raczej wyrobione . To jest bezposredni powod dla jakiego mieszkam na pustyni w gorach. I jedynie pytam sie Bozi,dlaczego wczesniej nie przeniosla mnie tutaj... widocznie grzechy mojego poprzedniego zywota byly znaczace... Nie wiem jak dlugo przebywales w NY,ale nie zyczac Ci zle, zalecalbym dluzsza tam kuracje. Wrocilbys wtedy z przyjemnoscia do Cambridge. Zapewniam... Daleki jestem od pouczania, nie mniej jednak, nie moge sie oprzec checi zwrocenia uwagi na wiele nieszczesc wynikajacych z ignorancji i obowiazywania legend i mitow.

  3. Zabawne jak daleko odeszlismy w tej dyskusji od oryginalnego pytania o roznice miedzy OB w Europie a OB w Stanach. Takie sa uroki uczestniczenia na forum,uwazam to za calkowicie normalny objaw. Zbaczanie z tematu moze byc irytujace jesli dyskusja jest o technicznych problemach , klopotach z eksploatacja auta i OP oczekuje pomocy. Jesli jednak start nowego tematu dotyczy bardziej ogolnych pytan, wszelkie odmiany w temacie uwazam za sympatyczne. Wymiana postow na forum,jest rodzajem rozmowy,wiec nic dziwnego,ze czesto zbacza sie z obranego kursu na rzecz ciekawostek lub prezentowania roznych opinii .

     

    Ja nie oczekiwal bym jakiej kolwiek rewolucji po otwarciu teczki z patentami.

     

    I slusznie...takiego momentu raczej nie bedzie ,biorac pod uwage tematy badan Tesli....

     

     

    Ale zdaje sie ze statystycznie na sprawe patrzac to ani Ford ani GM lepszy nie jest od VW, tyle ze od VW sie wiecej oczekuje.

     

    nie ma czegos takiego jak jedynie sluszna marka,najlepsza firma,najsolidniejszy produkt.Oczywiscie,wylaczajac z tego klase Rolls R.,Bentleya ,itp . Od wielu,wielu lat obserwuje tutejszy rynek motoryzacyjny i rozumiem,ze kazda z glownych firm prezentujacych swe auta ma swoje wzloty i upadki. Modele bardziej lub mniej udane,albo wprost nieudane . Na kazdym party na jakich bywalem, zaraz na poczatku przyjecia tworzyly sie obozy Forda,GM,Dodge i innych. Dyskusje bywaly zawziete, zajadle, argumenty naciagane lub nieprawdziwe ,ogolnie jednak,wszyscy wychodzili ze skory aby przekonac rozmowcow do swojego wlasnego wyboru. Idiotyzm... To jest przeciez kwestia bardzo osobistych preferencji ,estetycznych doznan no i na koncu,podstawowych znajomosci rynku. Kiedy tutaj przyjechalem,jezdzilem czym sie dalo. Kupowalem auta ,z reguly wielkie amerykanskie krazowniki , po $200-300, jezdzilem nimi do momentu kiedy cos nie nawalilo i jesli naprawa przekraczala 50 baksow,wolalem dac nastepne 200, aby kupic "nowe" auto na chodzie. Moment kiedy zauwazylem na swoim koncie bankowym jakies pieniadze,byl momentem kiedy zmienilem taktyke i stalem sie powaznym konsumentem. Zaczalem kupowac nowe samochody,glownie z powodu tego specyficznego zapachu nowosci... :)

    Lekarz przypisal mi jazde Cadillakiem i przy tym juz pozostalem na reszte lat. Cadillaca dzielilem z moim wiernym Harleyem, a poniewaz zarabialem na zycie jako trakowiec, wiec ze zrozumieniem przyjmowalem zdziwienie zony,skad wlasciwie mamy dzieci,skoro moje zycie odbywa sie na asfalcie. Znajomych probujacych przekonywac mnie do tych jedynie slusznych firm motoryzacyjnych,pedzilem od siebie bez litosci. Nie ma czegos takiego,jak wyzszosc Forda nad GMem lub odwrotnie,VW nad Chryslerem lub Dodge,lub odwrotnie , itp,itd... Dotyczy to nawet aut tej klasy jak Mercedes. Moj przyjaciel,mysliwy,po latach niespelnionych marzen,kupil wreszcie swojego Merca terenowego,350tke. Odradzalem mu jazde tym autem po lasach,bezdrozach ale on wierzyl ze ma prawdziwe auto terenowe. Po okolo dwoch latach katowania auta, zaczely sie schody...czyli naprawy,serwisy ,awarie, konca temu nie bylo. A byl to przeciez Merc...

    OB to jest moje pierwsze nieamerykanskie auto jakie nabylem na tym kontynencie. I jestem bardzo zadowolony. Ale nie oznacza to,ze bede nawracal wszystkich znajomych i rodzine na Subaru. Kazdy ma swoj rozum,swoje spojrzenie na swiat.

     

     

    Wiesz ile z tych 5k sztuk jest nadal na drodze?

     

    najmniejszego pojecia, ale rozumiem ze gdyby z tym samochodem byly jakies problemy,to uslyszelibysmy o tym...z cala pewnoscia...

     

     

    Marzy Ci sie dzien........ to sie nie zdarzy.... demokracja robi swoje.....

     

    :) :) :) :) :) :) :) :) :)

     

     

     

    Wiesz co Kolego, powiem krótko: ciesz się, że mieszkasz w takim pięknym kraju, że masz tanie paliwo i weź już nie marudź o jakimś klekocie. Trochę mniej pali, a i tak znacznie wyższa cena samochodu z dieslem ekonomicznie czyni zakup bezsensownym. Do tego konstrukcje silników wysokopreżnych aby dorównać benzynowym są skomplikowane, jak reguła doładowane i awarie też biją po kieszeni. A i spaliny sa bardziej toksyczne niż benzyniaków. Także ciesz się swoją benzyną 2,5i (ja bym wybrał manual, którego u nas nie ma - ale co sie komu podoba), której ja nie mogę kupić bo jest koszmarnie droga, a diesla nie chce - dla tego pewnie nie kupię Outbacka. Może w nastepnej generacji będzie jakaś sensowna benzyna w manualu, albo i z tym CVT niech tam ;) All the best!

     

    To jest normalny kraj,ani piekny ani brzydki...Kazdy kraj jest normalny dla jego mieszkancow,to tylko inne kraje jawia sie nam jako raj i ziemia obiecana. A kiedy juz sie tam znajdziesz, zaczyna sie normalne zycie i wszystko powszednieje.Szybko powszednieje... Dla ciebie moje uwagi moga byc irytujace,jako ze przebywam w tak pieknym ,jak piszesz,kraju,ale zapewniam Cie ze zyje jak wszyscy normalni tu ludzie.Rozwiazujac nieustannie rozne problemy, a moj byt mozna okreslic jako malo ekscytujacy . I dobrze. Skala naszych problemow moze byc rozna,ale istnieje dla nas obu , czasami mocniej doskwiera, czasami mniej... Dla Ciebie moje problemy moga byc blahe ,no i odwrotnie...Kiedy jeszcze mieszkalem w kraju,jak wszyscy psioczylem na nasze zycie. Do czasu,kiedy nie spotkalem i pogadalem z Ukraincami...

    Jedno jest wiecej jak pewne,ze po przeczytaniu powyzszych postow,zaczynam sie leczyc z milosci do osobowego diesla, w perspektywie moge stac sie nawet goracym zwolennikiem benzyniaka.

    Nie bylem przekonany co do CVT, ale po tych kilku miesiacach jazdy dostrzegam same zalety tej skrzyni. Nie da sie tym ostro ,sportowo jechac,z drugiej strony jednak nie tego szukalem decydujac sie na zakup auta. Nowoscia byly dla mnie te lopatki przy kierownicy,czyli "manual",ale teraz juz mam za soba okres przyuczania sie. Kilka dni trwala moja adaptacja do innego rodzaju szumow i halasow dobiegajacych spod maski. Wszystko to nie ma znaczenia,jesli sie wezmie pod uwage zuzycie paliwa. Po moich "amerykanach" , jest szokujaco niskie.

    pozdrawiam

  4. Czy wiem kto to byl Tesla? No wiem. :) gdyby nie on, zylibysmy dzis w "elektrycznym" sredniowieczu. Tesla sam zrezygnowal z wielu patentow. Np. sam zrezygnowal z pokaznego procentu od kazdego kilowata energi wyprodukowanej generatorami jego konstrukcji.

     

    Tesla byl wyjatkowym czlowiekiem,wiem ze oddawal bez korzysci dla siebie sowite zzyski rezygnujac z niektorych patentow i naleznych mu oplat. Mialem na mysli pytanie,kto przejal wszystkie jego patenty po smierci...A bylo tych patentow wiele,bardzo wiele. Czesc z nich zabezpieczala rewelacyjne i odkrywcze wyniki jego badan.Zapowiadano rozwoj nowych technologii w oparciu o wynalazki genialnego Serba...no i co z tego wyszlo...?. W polowie lat dziewiedziesiatych moglem jeszcze poprzez internet wylapac olbrzymia ilosc informacji o tym czlowieku i jego badaniach. Dzisiaj,niewiele z tego zostalo dla przecietnych zjadaczy chleba...Trzeba wkladac sporo wysilku,czasu i inwencji aby poszerzac zasob wiadomosci....

     

     

    Ale do rzeczy. Patrze na strone VW i widze ze nie dwa ale siedem

     

    te siedem modeli to praktycznie, po wypchnieciu Tuarega do grupy aut luksusowych, jedynie trzy modele ; Passat,Jetta/Golf, Beetle, w roznych wersjach. Z tej grupy odrzucamy Beetle (jako auta damskiego, - nie rzucaj we mnie kamieniami...- taka opinie slyszalem od amerykanow...) . No i zostaja dwa Passat i Jetta/Golf...

    Rozumiem ze ilosc modeli jednego tylko producenta nie ma wiekszego znaczenia,poniewaz VW nie nalezy do najbardziej popularnych tutaj producentow. Usiluje Cie przekonac ze gdyby i Ford,i GM, i Dodge,i Toyota,Honda itd mialy przynajmniej po jednym tylko modelu z dieslem w swoich ofertach, mielibysmy znacznie pelniejszy obraz sytuacji ,a co za tym idzie,opinii konsumentow. Dla bardzo wielu amerykanow VW,tak popularny w Europie,tutaj jest co najwyzej zauwazany i najczesciej kojarzony z kultowym chrabaszczem. Dodatkowo, jakosc tych aut daleko odbiega od czasow kiedy VW uwazano za auta nie do zdarcia. Jedna z moich corek,za moja namowa zreszta, kilka lat temu kupila Jetta diesel . Jesli chodzi o zuzycie paliwa,moje dziecko bylo gwiazda kazdego towarzystwa, dla tych dzieciakow auto prawie jechalo samo z siebie... Za to jesli chodzi o awaryjnosc,to corka bardzo dobrze i blisko zapoznala sie z pracownikami serwisu VW, byla tam wiele,wiele razy... Rozumiem,ze trafila na klasyczny lemon,ale ona sama jest juz poza zasiegiem uroku niemieckiej firmy, i jak mi zapowiedziala - nigdy wiecej europejskich samochodow !

     

    Ja nie wiem czy tak naprawde eksperyment z Jeepem Liberty to byl taki wielki sukces.

     

    Byl,zdecydowanie byl ! Nigdy nie mialem Jeepa ,ale za to mialem kumpla pracujacego dla tej marki jako sprzedawca. Od niego mialem sporo ciekawostek na temat roznych modeli ,a pomiedzy innymi ,wlasnie te. Mowil o zaskoczeniu jakim byla dla firmy popularnosc tego diesla,na jak krotko wystarczyl ten rzut 5000 szt, jak klienci entuzjastycznie dokonywali zakupow. Nikt sie tego nie spodziewal,to mial byc rodzaj sondy.

     

     

    Pamietam ze GM owy elektryczny samochod na olowiowo-kwasowe baterie tez byl ogromnym sukcesem. Tylko spisek olejarzy ukrecil mu leb. Jak dla mnie bzdura. Jak sie zastanowisz nad kosztami zakupu tego pojazdu i kosztami ekspluatacji to dojdziesz do tego samego wniosku. Samochod elektryczny w tej formie nie moze sie udac.

     

    zgadzam sie z Toba w 100%...

     

     

     

    zageszczenie sieci kolejowej (tak z 5 razy), zredukowanie ciezarowek tak o polowe, na poczatek, moglo by zmienic sytuacje. (przypominam z barylki jest dwa razy wiecej benzyny niz ropy)

     

     

    to sie nie zdarzy...pamietaj,ze w tym kraju transport kolowy jest krwioobiegiem gospodarki.Dawno ,dawno temu ustalono istniejacy porzadek rzeczy i od tamtej pory,wszystkim zalezy tylko od zachowania zdrowego balansu. Jakiekolwiek zmiany,moglyby zakonczyc sie katastrofa gospodarcza . Kilka rzadowych zalecen i polecen rozwalilo dokumentnie rynek obrotu nieruchomosciami na dlugie lata, wszyscy placimy konsekwencje tego, nawet mieszkancy odleglych krajow w Europie. Nie daj Boze aby rzad gmeral sobie przy transporcie, nastepny kataklizm gotowy. Marzy mi sie dzien,kiedy w TV pokaza kilku,kilkunastu,kilkudziesieciu staruszkow reprezentujacych rzad ,bawiacych sie w parku,w piaskownicy, i powiedza; na dzisiejszym posiedzeniu rzadu, Walter,minister transportu walnal wiaderkiem w glowe ministra zdrowia, no i mamy kryzys rzadowy. Marzenia,...co ?....

    Niech chopaki trzymaja sie z daleka od rynku,gospodarki,ekonomii a wyjdzie to tylko nam na dobre. Od tych spraw mamy fachowcow,specjalistow.

  5. Prawie wszystkie VW sa z dieslem dostepne. Kilka Audi i Mercedesow. No i trucki. Ale powiedz mi jak czesto ludzie w salonie Forda pytaja sie o Edge z dieslem? Zaloze sie ze wcale. Jak by co drugi, ba co piaty powiedzial "nie macie? to ja was olewam i ide do VW.... tylko ze Edge kosztuje 30k a Touareg z TDI 50k Albo ten sam RAM z dieslem kosztuje prawie $8k wiecej... Wiec nastepuje glosowanie portfelem.

     

     

    Widze tutaj maly problem w Twoim rozumowaniu... Wyraznie stwierdzilem,ze oferta diesla u nas jest absolutnie niewystarczajaca. Chodzi mi tutaj zarowno o producentow jak i wybor modeli . Prawdziwy wybor masz tam,gdzie w salonie sprzedazy masz te same modele aut,ale z roznymi silnikami .

    Jak pisalem,o czym wiesz,w zasadzie to tylko VW ma jakies diesle i to w dwoch modelach tylko. Tuareg,Mercedes i Audi sa out of the picture , jako ze naleza do samochodow drogich i raczej niedostepnych dla przecietnego nabywcy. W pickupach co prawda jest maly wybor (Dodge,GM,Ford), ale tak jak by go nie bylo jako ze wszystkie modele z dieslem naleza do ciezkich wersji,sa przeznaczone do uzytku komercyjnego. Nie ma ani jednego pickup'a z serii 1500/150 w takiej ofercie.

    Nie ma ani jednego auta terenowego (pomijam luksusowe Jeepy z drastycznie wysokim price stickerem) dla mas,dla normalnych ludzi. Od wielu,wielu lat japonczycy zapowiadaja,czasami kilkukrotnie w roku, wprowadzenie diesli na nasz rynek...i co sie dzieje...?...nic! I kiedy zabralem sie za studiowanie przyczyn tak wielkiego opoznienia i tak kompletnego braku od lat japoncow z dieslem,okazalo sie ze nasz rzad praktycznie uniemozliwia jakikolwiek import, nie wspominajac juz o produkcji na miejscu.

    Dla amerykanow VW nie jest tak atrakcyjny aby z powodu niemozliwosci zakupu silnika na olej u Forda,GM,Dodga,Toyoty,Nissana itd, wszyscy rzucali sie w objecia sprzedawcow w salonach VW. Ja bym postawil pytanie inaczej ; ile osob zapytaloby sie o EDGA z dieslem u Forda ,w sytuacji gdyby byl rzeczywisty wybor... Wydaje mi sie ze byloby to wiecej,jak kilka osob...Nie wspominajac juz o japonczykach... Dopoki nie bedzie autentycznego,wolnego,nieskrepowanego wyboru takich samochodow dla normalnych konsumentow,doputy nie bedziemy wiedziec ,z cala pewnoscia, jak rozlegly bylby ten rynek. Gdyby byl.

    Eksperyment z Jeepem Liberty jest wielce zastanawiajacy... To byl wielki sukces,dlaczego nie kontynuowano go...?

     

     

     

    Na podstawie tego co czytam na tym forum to klapa jest (tylna klapa/piate drzwi) jest kompletnie inna. Nie wyciera sie lakier/farba na krawedziach. Takiego badziewnego Outbacka robia w usiech :P

     

    Z poprzednich postow wynika ze te roznice nie tylko rzeczywiscie istnieja,ale sa znaczne, rozumiem ze wersja europejska jest duzo lepsza od amerykanskiej. Nie rozumiem dlaczego... przeciez idac kupic auto,ma sie do wyboru tyle roznych wersji tego samego modelu,ze trudno powiedziec o takim modelu drozszym ,np,o 10 tys. od poprzedniego poziomu wyposazenia ,ze cos tam jeszcze mozna byloby dodac, ale sie nie doda bo to przeciez dla tybylcow,nie to co dla europejskich elit. Tubylcy nie potrzebuja takiego wyrafinowania... jest w tym jakichs sens...?

    Czasami tlumaczenie producentow co do wystepowania takich roznic jest latwe do zrozumienia - podano nam w newsach ze nowe modele Passata beda sporo wieksze od tych w Europie. Powod - amerykanie lubia przestrzen i wielkosc,cenia wygode i nie lubia malych aut. Brzmi rozsadnie...

     

    Ropa naftowa jest ciagle za tania i jest jej za wiele. Kraje potrafiace wyprodukowc nowe technologie nie chca tego robic bo niby dlaczego. To byla by glupota, zainwestowac kase tylko po to by ulatwic zycie konkurentom. Zwiekszyc produkcje pradu (energii elektrycznej) owszem jest latwo ale nie droga wygodna dla zielonych ekofaszystow.

     

    slyszales nazwisko Nicola Tesla....ktoz to taki wykupil wszystkie jego liczne patenty...???? i co sie z nimi stalo...?

     

    Ale sa ludzie potrafiacy zrobic sobie prosty rachunek pokazujacy, czy i jak szybko zamortyzuje im sie wiekszy wydatek na pojazd z silnikiem diesla. Outback z dieslem jest 2.5k euro drozszy. Czyli jakies 11k zlotych. Ja benzynowym Otbackiem w porownaniu z Passatem TDI wydaje okolo 1600 zlotych wiecej na paliwo rocznie. Kupowanie diesla dla mnie nie ma ekonomicznych podstaw.

     

    Dla mnie rowniez...ale jak to sie dzieje ze w tylu krajach Europy jezdzi tak wiele dieslow...? Jak dziala kalkulacja u przecietnego kierowcy...

    W czasach kiedy opuszczalem Europe silnik diesla byl synonimem slowa wiecznosc. Karoserie mogly sie rozpadac,byc latane,klepane, ale diesel wystarczal na dozywotnia jazde. Teraz,po przeczytaniu wszystkich tu postow ,rozumiem ze jest to odlegla przeszlosc i dzisiaj diesle nie roznia sie od benzyniakow jesli chodzi o awaryjnosc i niezawodnosc dzialania.

  6. Dzisiejsze diesle juz nie sa takie bezobslugowe, niestety, nie sa. Porozmawiaj z wlascicielami 18-kolowek. Ale z wlascicielami. Pierwsza zmiana w ON zaowocowala epidemia cieknacych pomp. Wiem o tym z autopsji.

     

    Nie mam zamiaru zaprzeczac.Co prawda nie mam pojecia o zmianach w dieslach osobowych, ale moge powiedziec ze jestem expertem od dieslow w truckach...Moj pierwszy Mack byl wzruszajaco prosty. Zadnych bajerow,sensorow,komputerow. Moj ostatni truck,po ponad 25 latach , Sterling z dieslem Mercedesa,to byla wyzsza szkola jazdy...Nic prawie nie mozna bylo zrobic samemu. Wszelkie regulacje silnika i korekty w serwisie robiono poprzez komputer. Nie moge sie uskarzac, Merc chodzil niczym szwajcarski zegarek, byl cichutki,niezawodny,dobrze palil. Zrobilem nim ok.750 tys. i uznalem ze pora sobie zrobic wczesna emeryturke. Ciekawy jestem na jak dlugo wystarczylby...Moim pierwszym Mackiem przejechalem prawie 1 mil....ale musze przyznac ze wsadzilem ladnych pare tysiecy w naprawy,nic powaznego,ale co jakichs czas to to,to owo... Jesli te zmiany w oprzyrzadowaniu silnikow sa tak daleko idace,to dobrze byloby przelozyc to na korzysci uzytkowe.

     

     

    Wiesz, tu idzie TEŻ o co innego. Przynajmniej jak dla mnie. Wiekszosc oszolomow nie rozumie ze prad trzeba gdzies wyprodukowac. Zapewne widziales te dumne naklejki _zero emisji_ ci ludzie maja truskawkowa pulpe w glowach a nie muzg. Malo kto zdaje sobie sprawe ze litu jest moze na 10% swiatowej produkcji samochodow. ..... i tak dalej...

     

    Zgadzam sie. Z tym zastrzezeniem,ze tutaj nie chodzi o masowa produkcje ( przynajmniej z tymi akumulatorami) a o ogolny trend. Wysilki naukowcow,producentow,no i rzadu powinny byc skoordynowane i wzajemnie popierane,a tak przeciez nie jest. Zwiekszyc podaz pradu, mam na mysli nasz rynek,nie jest tak znowu trudno i to korzystajac z zielonych ,ekologicznych technologii (... hydro,ale nie tylko). Glownym problemem jest szybki i wydajny rozwoj technologii, a ze jest to mozliwe,udowodnila wspomniana Tesla. Osobiscie nie jestem zainteresowany kupnem elektrycznego samochodu,ale bylo by milo gdyby dowalic koncernom paliwowym.... Oslabic ich wplywy i wladze.... A tego mozna dokonac jedynie poprzez technologie alternatywne.

     

     

     

    Naprawde uwazasz sie za czystego ekologicznie skoto masz pojazd ktory teraz i tu nie produkuje zanieczyszczen? W takim razie ja mam Subaru ktore tez ma zero emisji jak stoi na parkingu/pod domem. A niby myslenie globalnie jest takie latwe.

     

    Nie ma i dlugo nie bedzie samochodow ekologicznie czystych. Bajka dla idiotow i ludzi plytko myslacych,takich "obejmowaczy drzew - tlumacze z angielskiego wiernie), jest wiara ze Prius Toyoty,na przyklad,jest takim autem. Sama produkcja takiego auta powoduje znacznie wiecej zanieczyszczen ,anizeli normalnego samochodu. A co potem z utylizacja zuzytych akumulatorow. Oczywiscie biorac pod uwage koszt auta,niewielkie sa korzysci finansowe z uzywania go na codzien.

    Na tylnej klapie mojego Outback'a mam plakietke stwierdzajaca ze moja wersja jest tak czysta ekologicznie,ze nie tylko spelnia wymagania kalifornijskie,najwyzsze na kontynencie, ale znacznie je przekracza. Hurrrraaaaa! Moge spac spokojnie wiedzac ze nie zatruwam kaktusow na pustyni i wedrownikow z meksyku...tych "nieudokumentowanych..." . Zapytalem mojego sprzedawce ile to kosztuje,w odpowiedzi dowiedzialem sie ze niecale $400 .Natychmast odjalem te kwote z uzgodnionej wczesniej ostatecznej ceny auta. Facet nawet okiem nie mrugnal, nie zaprotestowal. Zwrocilem mu uwage,ze teraz dobry uczynek wzgledem srodowiska bedzie po stronie Subaru, na ich koszt,powinni sie ucieszyc...

    Jesli chodzi o globalne myslenie to ani tutaj miejsce ani czas by poruszac ten temat,ale mam nadzieje ze ilosc tumanow ciagle jeszcze wierzacych w globalne ocieplenie, zmniejsza sie u Was ...

     

    I właśnie o to mi chodziło, diesle w starych toykach i mitsu to nie to samo co obecne konstrukcje... A co do grzania się, to wydaje mi się ze sensowniejsze było by dorobić dodatkową chłodnice niż zamawiać diesla.

     

    Hej,az tak daleko nie mam zamiaru angazowac sie w usprawnianie mojego F-150,mam tam dodatkowa chlodnice oleju w zwiazku ze specjalnym package do holowania. Wystarczy... Zreszta i tak coraz mnie wlocze sie po bezdrozach , co mialem zobaczyc,zobaczylem, a teraz to juz tylko nawyk dziala...

     

    To tak jak ja baaardzo chciałem wyjechać do USA ... dopóki tam się nie znalazłem.

     

    welcome to common sense....

     

    Jest takie powiedzenie ze ludzie glosuja portfelami. Gdyby faktycznie tak bardzo chcieli to by mieli.

     

    Nie zapominaj ze niestety nie mamy takiego wyboru...gdyby mozna byloby kupic diesle (pomijam tutaj szczatkowe oferty jakie sa dostepne...) bez zadnych problemow a wybor firm i modeli byl wystarczajaco atrakcyjny,to wtedy mozna byloby powiedziec ze " ludzie glosuja portfelami" . Niestety,takiego wyboru nie mamy. Sadze ze gdyby udostepniono nam przynajmniej kilkanascie modeli z roznych segmentow ,to trudno byloby mowic o masowych zakupach diesla,ale zapewniam,ze taka grupa nabywcow nie bylaby mala. Te auta z dieslem jakie mamy w salonach kosztuja okolo 3 tys wiecej od benzyniakow...dlaczego tak duzo...? Czyzby koszt diesla byl az tak wysoki...? nie sadze....A poniewaz olej n. jest duzo drozszy przy dystrybutorze , wiec niewielu jest amatorow. Natomiast wsrod kierowcow malych pickapow, vanow, aut terenowych to bylby hit,nawet z takimi zawyzonymi cenami.Tego jestem pewien.

  7. Na czym polega porecznosc diesla na pustyni?

     

    Mieszkam ,jak pisalem,na pustyni gdzie nie da sie szybko jezdzic za to wertepy bywaja czesto z pozoru nieprzejezdne. Temperatury nie sa zbyt wysokie latem bo przeciez rzadko kiedy przekraczaja 44 st.C ,ale jak wiadomo,diesel lubi cieplo znacznie bardziej jak benzyniak. Dodatkowo,mamy tutaj bardzo strome podjazdy lub zjazdy. Jeepy i Toyoty FJ radza sobie znakomicie, ale zwykle samochody miewaja spore problemy... Latwo jest przegrzac silnik benzynowy latem, nie tak latwo w dieslu. No i ten torque... Lubie wloczyc sie po pustyni (przystosowany F-150) i zapewniam Cie, nawet w nowym truck'u,kiedy sie snujesz wolno w upale,po dolkach i rozpadlinach, musisz robic przerwy aby ochlodzic silnik. Kumpel, z czterdziestoletnia Toyota Cruiser z dieslem (zregenerowanym) , godzinami snuje sie w tym samym upale nawet nie kontrolujac czujnika temp.

     

     

     

    Nie zgadzam sie z teoria o mniej absorbujacym serwisie silnika. Porownaj koszt wymiany paska w dieslu i benzynie. Przy benzynie nie musisz sie troszczyc o ten kretynski unijny wynalazek - filtr czasteczek (czy jak to sie tam poprawnie nazywa) i pewnie kilka innych elementow by sie znalazlo.

     

     

    Mialem na mysli mniej czesci do obslugi ; swiece,przewody wys.napiecia,zaplon,itp . To nie jest tak ze uwazam diesla za ideal silnika a benzyniaka za smutna koniecznosc. Z mojego punktu widzenia, gdybym mial wybor zdecydowanie wybralbym diesla. Jesli znasz angielski,wejdz na strony Toyoty teren.,lub Jeepa daj haslo diesel w wyszukiwarce i dowiesz sie ilu kierowcow od lat marzy o dieslu. Mamy tutaj nawet firmy ktore za ciezkie pieniadze (zabawa dla bogatych) przerabiaja terenowki na diesle. W ofercie maja diesle albo mitchubishi albo wloskie. Kiedy kupowalem mojego Outback'a na moje pytanie o diesla,sprzedawca tylko sie zasmial...powiedzial mi ze bardzo wiele osob pyta o to samo,a on od lat odpowiada to samo - juz,juz niedlugo,moze w przyszlym roku...

    Przed laty,bodajze w 2003 lub w 2004 ,choc glowy bym nie dal, Jeep wyprodukowal ok. 5000 modeli Liberty z dieslem (silnik z wloch), wedlug zalozen tego eksperymentu, to czego ludzie nie kupia (spodziewano sie slabej sprzedazy) mialo byc wysprzedane poza granicami Stanow. Te piec tysiecy rozeszlo sie bardzo szybko, i wielu zawiedzionych klientow kierowano do kolejki oczekujacych na nastepny rzut,ktory nigdy nie nastapil... Zdarzaly sie awarie tych silnikow.jak czytalem,spowodowane bardzo kiepska jakoscia oleju n. , a mimo to zainteresowanie nie slablo. Dzisiaj,od kilku lat,mamy znacznie lepszy olej,mniej zanieczyszczony,mniej zasiarczony a to z kolei wymusili producenci truck'ow w zwiazku z limitami dot. czystosci spalin.

     

    W latach 70tych GM wypuscil na rynek knota uragajacego elementarnym zasadom inzynierii i amerykanie maja dislowego kaca... Ja osobiscie uwazam ze zrobiono to specjalnie by ludzie nie poszli w strone diesla. Zreszta tak samo jak specjalnie (moim zdaniem) wypuszczono na rynek idiotyczna konstrukcje elektrycznego samochodu. Tylko po to by pokazac ze elektryczny samochod sie nie moze udac i niech publika nawet nie mysli o takich rozwiazaniach.

     

     

    Tutaj zgadzam sie z Toba w 100%. Ostatnio przeczytalem o trudnosciach jakie rzad czyni firmie Tesla. Firma Tesla produkuje tylko elektryczne samochody,i jak dotad ich modele sa najbardziej udane i najbardziej zaawansowane technicznie. Podaje sie,ze auta produkowane przez nich sa nie tylko swietnie skonstruowane technicznie ( na jednym ladowaniu mozna przejechac i do 260 mil),ale i atrakcyjne w znaczeniu estetycznym. Wydawaloby sie,ze taka firma (jakze ekologicznie poprawna...) moglaby liczyc na wszelka pomoc ze strony rzadu a jest dokladnie odwrotnie. Powszechne samochody elektryczne,stosunkowo tanie,wydajne, ekonomiczne to wyrok smierci dla dotychczasowych wielkich graczy na rynku energetycznym. Ciezkie miliony beda rzucane w ofiarze aby utrzymac status quo... Nie jestem,z roznych wzgledow ,zainteresowany samochodem elektrycznym,ale sledze ten temat jako wykladnie rzeczywistych intencji rzadu , a takze jako ujawnienie zasiegu dzialania koncernow paliwowych.

     

    A przypominasz sobie ile kosztowal wtedy ON? Ja mowie o tym jak drogi jest ON w porownaniu z benzyna.

     

    zlapales mnie....nie pamietam,nigdy nie bylem zainteresowany olejem n., od samego poczatku na tym kontynencie zawsze mialem samochody( a bylo tego co nieco...) z benzyniakami. Wiem jednak,ze zawsze olej byl znacznie drozszy od benzyny. Ponad 25 lat jezdzilem truckami wiec byly to tylko ciezkie diesle, ale tankowalem paliwo w wielkich bazach transportowych mojej firmy i oczywiscie,po specjalnej cenie okolo 50% nizszej od normalnej. Bylem owner operator,wiec koszt paliwa byl po mojej stronie.

  8. Jesli chodzi o diesla to zobacz w watku obok jak mize byc problematyczny diesel. To juz nie sa stare trwale jednostki jak kiedys, a potrafia odmowic pracy z byle powodu... Jeep nie ma juz w ofercie silnikow merca tylko wlosko/amerykanski VM.

     

    wiem,wiem...ciagle jednak mam wrazenie ze silniki diesla sa bardziej trwale, nie zapominaj o tym,ze tutaj uskarzaja sie na klopoty tylko nieliczni w porownaniu z wieksza masa szczesliwych nabywcow Subaru z dieslem. Problemy z dzisiejszymi dieslami biora sie z nadmiaru elektroniki - ,sensory,computery,itd . W silniku benzynowym ma to jakichs sens, ale w dieslu....??? nie sadze...

    Wiele problemow z dieslem bierze sie rowniez ze zlej jakosci paliwa. Kiedys to nie mialo takiego znaczenia,ale przy dzisiejszych pompach wtryskowych...

     

    Jesli Amerykanie chcieli by diesla to maja wlasne swietne konstrukcje - a ze najmniejsz cumminis to chyba 6,3 V8 to w koncu mala roznica. ;)

     

    cummins nie jest takim znowu cudem, mam kolegow ktorzy uskarzali sie na ten silnik.Co prawda,jak chodza sluch firma opracowuje nowy,ekologiczny,maly diesel, kiedy wystawia go na rynek...? niewiadomo

     

    Ja uwazam dokladnie odwrotnie, to u nas jest pokretna logika odnosnie paliw, dzieki czemu ludzie kupuja diesla. W US to chyba by mi najmniej tego diesla do szczescia brakowalo. Zreszta to nie tylko tak jaest u Was tak jest na calym swiecie poza EU ... a sprowadzic chyab zawsze mozna :)

     

    i tutaj sie mylisz.niestety,nic nie da sie sprowadzic z zewnatrz... aby samochod z importu mogl byc u nas zarejestrowany,musi przejsc przeglad techniczny - diesel tutaj nie ma szans. Czytalem na internecie o takich ktorzy sie uparli pokonac te poprzeczke i nie udalo im sie. O ile sie nie myle,jedynie samochody uznane za zabytkowe da sie przywiezc ze swiata.

  9. Jesli idzie o diesla to; Ludzie az tak sie nie dopominaja. Diesel wiekszosci kojarzy sie z dymiaca ciezarowka. (wszyscy mowia o smrodzie w europejskich miastach)

     

    Wsrod moich znajomych,a mam tu na mysli amerykanow, znalazlbym kilka osob bez trudu zdecydowanych na kupno diesla. Tym bardziej,ze mieszkamy na pustyni ,w gorach, i tutaj diesel bylby bardzo poreczny. Argument ze mniej pali stracil nieco na wadze ,jako ze moj OB pali mi srednio 8.5 litra benzyny/100km ( 28mil na galonie),praktycznie roznica w cenie paliwa zanikla.Co sie jednak dla mnie liczy,to mniej absorbujacy serwis silnika, wieksza moc,lepszy torque,no i pare innych dobroci.

    Przecietny wyborca cieszy sie niska cena benzyny na stacji, nie widzac ze placi za droga rope w pietruszce, pascie do zebow, piwie......

     

    nie przesadzajmy z ta niska cena...pamietam czasy kiedy tankowalem po 45 centow za galon....

     

    Tak na marginesie chcialbym zobaczyc katastrofe na europejskim rynku paliw gdyby nagle amerykanie nie kupili europejskiej benzyny. (90% benzyny z niemieckich rafinerii plynie prosto do US)

     

    tutaj mnie zaskoczyles,jako ze nie mialem najmniejszego pojecia o importowaniu benzyny do Stanow z Europy...sadzilem ze jest odwrotnie.

     

     

    nawiasem mowiac,na Twoim avatar cos jakby znajomego widze ,z moich okolic...to saguaro...

     

    pozdrawiam

  10. Ja bym tobie polecil zrobic inaczej niz wszyscy i sprowadzic sobie do US auto z EU

     

    gdyby to tylko bylo mozliwe....u nas nie ma w ogole diesel's, to znaczy Jeep ma cos tam z silnikiem mercedesa, jest bodajze passat i jetta vw z malym dieslem, i to chyba wszystko...Od wielu lat ludzie dopominaja sie o te samochody,rzad odmawia tlumaczac to normami dot.spalania oraz ....brakiem zainteresowania !!!!!!! To jest dopiero pokretna logika.

    Gdybym mogl tylko kupic europejska wersje OB z dieslem,zaplacilbym wieksza cene od tej jaka dalem za swoje ($23 tys) auto.Wiem ze napisales to jako zart,ale nie ja jeden chetnie sprowadzilbym auto z E....znam wielu innych amatorow na to. Nie szukam luksusowych szczegolow wyposazenia,interesuje mnie to co bezposrednio wplywa na komfort jazdy. Dla przykladu,moj kolega ktory jezdzi OB 2011,kiedy sie przejechal moim czyli 2013,stwierdzil ze moj samochod zachowuje sie zupelnie inaczej na zakretach i ma inne zawieszenie, a przeciez to tylko dwa lata roznicy w wieku naszych samochodow. Jego auto buja sie na zakretach,a moje nie... Dlatego zainteresowalem sie takimi roznicami w obrebie jednej marki i tego samego modelu.

  11. są w dalszym ciągu. Do tego dochodzą inne: elementy zawieszenia, blacharka ( błotniki, dach itd), materiały wykończeniowe, inne komputery sterujące i elektronika itp itd.....

     

    to chyba niemozliwe aby bylo tak wiele roznic i zmian...to co wymieniasz jako roznice,brzmi jak co najmniej polowa samochodu do wymiany... dlaczego mialoby to miec miejsce. W moim zrozumieniu drobne zmiany przy swiatlach,wykonczeniowce moglyby jeszcze miec sens,ale - blacharka,zawieszenie,elektronika...??? Dlaczego,po co, w jakim celu. Przeciez taniej dla producenta jest nie rozdrabniac sie zanadto.

  12. Witam wszystkich,

    Trafilem na to forum jako wlasciciel nowego Outback'a , 2013 CVT, z zainteresowaniem sledze niektore posty i sam mam rowniez pytanie do Was. Otoz ,interesuje mnie jakie sa roznice w wersji amer. Outbacka a w wersji europejskiej. Ze takowe istnieja,wynika niezbicie z wypowiedzi uczestnikow tego forum. Mieszkam w Stanach i nie mam najmniejszej szansy zobaczyc wlasnymi oczyma innych modeli jak amer.,skladane tutaj z japonskich czesci. Ciekawi mnie czy te roznice naleza do takich bardziej znaczacych, czy sa jedynie z gatunku kosmetycznych. Rozumiem ze , firma Subaru dzialajaca oficjalnie w kraju oferuje sprzedawane tam samochody w polskiej wersji tego samochodu. Czy taka polska wersja inna jest od europ....?

    pozdrawiam

×
×
  • Dodaj nową pozycję...