Skocz do zawartości

Nasze spotkania z policją, milicją i innymi organami władzy


ex-Dyrekcja

Rekomendowane odpowiedzi

  • Ojciec Założyciel

Mamy kilka tematów o ruchu drogowym. Jest więc "cham na drodze", jest wątek o przepisach. Natomiast do żadnego z nich nie pasuje bezpośrednio temat naszych relacji z - najogólniej pojętą - "władzą". Oraz o tym, jak się ma egzekwowanie przepisów w Polsce do tego, z czym spotykamy się w innych krajach. Do podjęcia tematu zainspirował mnie wpis p. Macieja Pertyńskiego ( dziennikarz motoryzacyjny, członek komitetu "elekcyjnego" Samochodu Roku). Opisując swe spotkanie z policjantem w stanie Texas umieścił także zdjęcie otrzymanego.... hmmmm , mandatu. Zwracam uwagę p.t. czytelników na treść zawartą w dolnej części rzeczonego dokumentu.

 

Aby nie poprzestawać na cytatach przytoczę też króciutką historyjkę ze swego spotkania z policją w Anglii:

Jedziemy na OS Rajdu Walii. Droga z gatunku mocno boczna, nie jadę zbyt szybko, ale - przyznać trzeba - niekoniecznie w 100% przepisowo.

Zatrzymuje mnie policjant.

Ja oczekuję już pouczenia + ew. stosownej kary finansowej. Otwieram okno i słyszę:

Przed chwilą przechodził tędy pieszy. Czy byłby Pan tak miły i zabrał go po drodze ? Inaczej nie zdąży na OS.

Naturalnie zabrałem :)

 

 

Pertyński.jpg

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie zdarzyło się onegdaj, będzie jakieś 14 lat temu, będąc kierowcą Mitsubishi Miragge 1.6 :)(amerykanska wersja Lancera) jadąc na Wielkanoc na Mazury, złamać na wylotówce z Rzeszowa kilka prawideł ruchu drogowego na raz:

1) wyprzedanie na podwójnej ciągłej

2) przekroczenie dozwolonej prędkości

3) przejazd przez pas wyłączony z ruchu tzw. wysepkę

Jadący z przeciwka patrol miał okazję widzieć ja na dłoni mój idiotyczny wyczyn-_-. Białe czapki spokojnie zawróciły i na włączonym sygnale dogonili mnie i zatrzymali.

Nie wspomnę, że z samochodu wysiadałem na miękkich odnóżach. Jednak w radiowozie po moich przeprosinach i szczerym pokajaniu się skończyło się na pouczeniu, życzeniach bezpiecznej drogi do celu i przestrodze, że koledzy w białych czapkach na pewno będą obecni na trasie ponieważ trwa akcja "bezpieczne święta". Do tej pory mi wstyd i nigdy więcej nie zrobiłem podobnej głupoty na drodze. Więc nie zawsze nasza policja jest taka okropna...:)

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatrzymano mnie ok. 10 razy w ciagu 10 lat jazdy - za kazdym razem slusznie (za szybko, albo ostatnio ''na skroty'' pod zakaz :D)- mandat dostalem 4 razy - nie wiem czy z litosci, jak widzieli citroena c2, ale bez plaszczenia sie (czesto nawet nie rozmawialem tylko chcialem otrzymac co powininem i nara) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, QbaqBA napisał:

jestem przekonany że byłaby jeszcze bardziej ludzka gdyby wpływy z mandatów nie były istotną częścią różnego rodzaju budżetów...

Święta prawda, ale do tego trzeba jeszcze dodać statystykę. Ta dziedzina ma bowiem to do siebie, że w sytuacji spadku ilości mandatów, zatrzymanych dokumentów i uprawnień, bądź też wzrostu ilości zdarzeń, powoduje obstrukcje u przełozonych policjantów i ci zmuszają swoich podwładnych do wypełniania norm. Nie wszystkim wiadomo, ale znaczące różnice w wynikach statystycznych powodują wzmożone kontrole z jednostek nadrzędnych (nawet jeśli owe wyniki są ze wszech miar korzystne).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój najdziwniejszy mandat za jazdę zimą z poślizgami to 500 zl za jazdę samochodem nie zgodną z przeznaczeniem :/ Panowie długo zastanawiali się jak ten sposób jazdy ukarać i przyznam szczerze, że bardzo mnie wtedy zaskoczyli swoim wyborem :)

Wysłane z mojego SM-J510FN przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Dyrekcja napisał:

Zwracam uwagę p.t. czytelników na treść zawartą w dolnej części rzeczonego dokumentu.

 

Pertyński.jpg

 

Moją uwagę od razu przykuły słowa 'race/sex'. Po zastanowieniu: w sumie subaru do obu tych rzeczy się nadaje...

  • Lajk 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

również dostalem upomnienie za jezdzenie bokiem przez rondo...  Panowie Policjanci poogladali silnik w moim Evo,  pogadalismy troche o samochodach i rozjechalismy się  każdy w swoja strone. 

 

natomiast dawno temu inni panowie policjanci zabrali mi dowód za nieumocowany akumulator w escorcie cabrio....  

Edytowane przez boorek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy wątek

Przygoda 1

Jadę sobie do mojego rodzinnego miasta autem na innych numerach. Wiem gdzie mogę spodziewać się kontroli więc na wjeździe grzecznie 80km/h

Zatrzymuje mnie miły Pan policjant. Ja zdziwiony i mówię, ze przecież jadę jak aniołek. Pan policjant, że owszem ale za szybko. Niemożliwe mówię, dokładnie 80km/h. Pan z uśmiechem: od kilku dni jest ograniczenie do 60:yahoo:

Po kontroli dokumentów i informacji, że do mamy na obiad jadę, skończyło się na pouczeniu i zaleceniu abym na pamięć nie jeździł

Przygoda 2

Wiele lat temu. Obwodnica Berlina. Troszkę za szybko. Zatrzymała mnie cywilna Omega. Próba tłumaczenia, tak po Polsku, że na lotnisko itp. Wyraz twarzy policjanta i bez słowa zapłaciłem ok 180 DM. Po pewnym czasie na adres domowy potwierdzenie przyszło.

Przygoda 3

Noc. Jedna z małych miejscowości na trasie pokonywanej przeze mnie dwa razy w tygodniu. Można powiedzieć znałem drogę i możliwe PIT-STOP na pamięć. Zmęczony, zamyślony.

I znowu zatrzymany. Przekroczenie minimalne. Wściekły na siebie dałem słowny upust jaki to jestem "nierozsądny". Panowie, że 2 tygodnie temu także mieliśmy "przyjemność".  Porozmawialiśmy. Pouczenie i ostrzeżenie, że następnym razem nie będzie litości. Nie było następnego razu

 

Przez lata gdy jeżdżę wiele razy byłem kontrolowany, pouczany. Niestety byłem także karany. Właściwie na palcach jednej ręki mogę policzyć niemiłe sytuacje, niegrzeczną wymianę zdań itp. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sporo tego było ale zawsze jakoś tak pozytywnie, nawet jak było płacone ;) 

 

Latanie Subarakiem jeszcze nigdy nie skończyło się mandatem, zawsze.... a nie raz był mandat, za 65/50 na powrocie z Nikona X lat temu, co ciekawe było dużo więcej na zegarach ale policjant nas widział dzień wcześniej jak kolumną zamykaliśmy OS przed samochodem bezpieczeństwa, facet zabezpieczał rajd więc dostałem minimalny mandat. 

 

Za latanie bokami po śniegu... pouczenie, spisanie i "a zakręci Pan Hołka?"... to zakręciłem, w miejscu i w koło radiowozu, pomachali a my pojechaliśmy ;)

 

479711_540647759288483_1830388529_n.jpg?

 

W drodze na Spotkanie Srebrnogórskie jechałem Subarką za ślamazarną kolumną, kawałek wolnego, redukcja na 2 ogień, 3 odcinak... a na końcu Polonez policyjny, otwarte okno, zimny łokieć... nie zdjąłem nogi z gazu, tylko 4 i opór a Policja uznała że nic nie było... :)  Był to czas wolnego wydechu więc hałas był przeokrutny ;)

 

Niemiecki Policjant mnie zatrzymał tylko po to aby ruszył "na ostro" bo chciał posłuchać. ;)

 

Na motocyklu mnie wysuszyli 180/90km/h... rekord miesiąca to był, motocykl się spodobał więc 10 punktów i 400plnów, z miła pogawędką i informacją gdzie stoją następni. 

 

1480778_1008884129131508_408941390468576

 

 

I kolejne na moto... policjant maniak Ducati chciał sobie pogadać gdzie serwisuje sprzęta to mnie dopadli ;)

 

 

10251940_783832384970018_692973884605838

 

 

W Stanach jechaliśmy ekipą Słowaczka, Czeszka, Rosjanka, Białorusin i ja na balety z New Jersey do North Carolina... urodziny kuzyna kolegi Białorusina, pomyliliśmy drogę i wjechaliśmy na teren elektrowni atomowej, gdzie zatrzymało nas US Army... jak ich zobaczyliśmy to stanęliśmy jak wryci a ci z posterunku wskoczyli w Hamery i do nas... przetrzepali auto, pogadalismy, co skąd, kto, jak, dokąd... wezwali lokalnego Sheriffa, który nas odeskortował na bombach do autostrady, życząc dobrej podróży.

 

W Delaware, chciała mi Pani Policjant zabrać prawko za prędkość ale się okazało, że jej mąż pochodzi z miasteczka z New Jersey, w którym mieszkaliśmy w Stanach, pogadane, pouczenie i w drogę. 

 

 

 

Innym razem wyprzedzałem na przerywanej ale skończyłem na ciągłej więc mnie zatrzymali, chcieli "wziątek", poprosiłem aby się szanowali tak jak ja szanuję ich.... wyszedł z auta, wrócił, bez słowa podał mandat na 50plnów za "niemanie pasów".

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie się tylko dwa razy udało dostać pouczenie zamiast 10/500 ;) ... w czasach gdy robiłam uprawnienia egzaminatora na pj... później już się nigdy nie udało. Z robienia uprawnień też zrezygnowałam zresztą.

 

Niemile wspominam tylko ostatnie spotkanie ze SM przy poczcie na Głównym Mieście w Gdańsku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem dwie sytuacje jedna mnie osobiście dotyczyła a drugiej byłem świadkiem.

Moja osobista sytuacja była taka - miałem kolizje z innym autem w 2010 roku. Drobna stłuczka , obtarty zderzak , wgnieciony błotnik i urwany kierunkowskaz na błotniku oraz potłuczony kierunkowskaz lampie bo się stuknęliśmy lewymi rogami na zakręcie. Dziadek nie chciał przyjąć mojego oświadczenia i żądał policji bo nie znał takiej firmy ubezpieczeniowej jak interrisk w której byłem ubezpieczony. policja przyjechała spisała zeznania i wlepiła mi mandat 200 + 6 pkt i oddała dowód rejestracyjny z informacja bym tak nie jeździł zbyt długo tylko w miarę szybko naprawił, a dziadka opierdzielili po co ich wzywał skoro przyznałem się do winy i byłem chętny do podania danych z ubezpieczenia. Zadowolony że nie zabrali dowodu jadę do  zaprzyjaźnionego warsztatu na wycenę naprawy który mam po drodze do domu i bach kontrola prędkości na wylocie z Łodzi  na Tomaszów i z daleka już wyskoczy na środek jezdni z lizakiem i zaprasza mnie do zjechania na pobocze lewe i prosi o dokumenty a drugi bacznie się przygląda tym moim uszkodzeniom i z informacja że rekwirują mi dowód rej. Na moje pytania dlaczego to robią skoro poprzednicy wystawili mi mandat i nie zabrali dowodu twierdząc że nie ma takiej potrzeby to odparli że to wgniecenie zagraża w ruchu dla innych bo jest ostra krawędź. Zdębiałem na takie tłumaczenie bo owszem była ostra krawędź ale nie wystawała poza obrys auta i jeszcze kopnąłem ją z buta co spowodowało schowanie się tej krawędzi w rozdartym błotniku. Pomimo tego panów to nie zadowoliło i kontynuowali zabieranie dowodu  przed warsztatem bo stali 300 metrów od wjazdu do warsztatu do którego jechałem.

Drugie spotkanie z panami jako świadek - znajomy z pracy miał wtedy carisme sedana srebrnego  który mu się popsuł i był w naprawie, a  pożyczył od szwagierki ciemnozieloną lagunę którą jeździł na czas naprawy swojego auta. Raz się z nim zabrałem ta laguną do miasta, jedziemy po 16 w stronę centrum Łodzi. Może trochę przesadziłem z tym jedziemy, raczej człapiemy bo zapchana ul Tuwima do takiego stopnia że szybciej by było na pieszo niż autem. Mijamy patrol pieszy tych panów ubranych na czarno z dżokejkami od pilnowania porządku na ulicach i tak się gapia na nas dziwnie a my na nich z zapytaniem do siebie o co im chodzi :D ale że już trza było jechać bo korek się ruszył to i my jedziemy mijając ten patrol. Daleko nie ujechaliśmy bo może z 10 metrów a ci czarni w tył zwrot i idą do nas. Jak już podeszli to pukają w szybę boczna i przedstawiają się oraz proszą o dokumenty auta i prawo jazdy oraz ubezpieczenie. Znajomy daje im te dokumenty a oni do niego dlaczego nie ma kierowca zapiętych pasów na co znajomy odpowiada "bo ja nigdy nie jeżdżę z zapiętymi pasami" czarni już zadowoleni że będą mieć możliwość wypisania mandatu wyjmują bloczek a w tym momencie znajomy dokończył zdanie dodając " bo mam zwolnienie lekarskie pozwalające jeździć bez pasów" i zaczął je wyjmować z portfela złożone chyba z 10 razy z A4 do formatu chyba 5 cm na 5 cm wydane przez św.p.  Panią Doktór która opiekowała się naszym zakładem pracy. Oczywiście to zaświadczenie już nie ważne od kilku lat :) było wystarczającym powodem do zaniechania czynności ukarania mandatem. Jeszcze sprawdzili dowód rej i ubezpieczenie czytając je lub tylko oglądając bo jak oddawali to znajomy zorientował się że nie dał od laguny do wglądu a od swojej carismy, która stoi w warsztacie. Podziękował za oddanie dokumentów  zagryzając zęby by nie parsknąć ze śmiechu i po zamknięciu szyby tak się śmialiśmy z 15 min że aż prawie posikaliśmy się w tym aucie.

 

Edytowane przez ipsx82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ojciec Założyciel

Ponieważ jeżdżę już od połowy lat 70-tych i pokonuję rocznie tak. ok. 80.000 km spotkań już trochę miałem.

I tak kilka lat temu na drodze krajowej No.1, na południe od Podwarpia , popełniłem dość zasadniczy błąd.

Polegał on na tym, że byłem przekonany iż jest to już droga szybkiego ruchu, a nie zwykła dwupasmówka.

Stąd też prędkość 129 km/godz. W moim subiektywnym przekonaniu bezpieczna ( w każdym tego słowa znaczeniu ).

Zatrzymany przez policję wyraziłem swoje zdziwienie :

- dlaczego mnie Panowie zatrzymujecie ? Przecież to jest dozwolone 120 km/godz, a ja jechałem tylko 130 ...

- Nie, nie. 120 jest dopiero tam dalej. Tutaj jest 100.

- a to przepraszam ! Byłem przekonany że tutaj jest też 120. Na przyszłość będę już wiedział.

Na to nadjeżdża kolejny "delikwent", policjant już namierza. Ja na to :

- taka propozycja. Jak ten będzie jechał wolniej ode mnie, ale nie da rady zatrzymać się przed moim samochodem - pouczenie; jak da rady, albo jedzie szybciej - płacę mandat.

Cytowany delikwent hamuje dość niepewnie, zatrzymuje się dobre 10 metrów za moim autem.  

Na to policjant :

- miał Pan szczęście - 127

i oddaje mi dokumenty oraz udziela ustnego pouczenia :

- proszę uważać. Tutaj często stoimy :)

Edytowane przez Dyrekcja
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja się wam do czegoś przyznam. Jeżdżąc na studia (zaoczne) musiałem trochę pogonić bo połowę drogi jechałem we mgle, no i Scorpio 2,9 z napędem na 4 łapy pogoniłem 180 przy ograniczeniu do 50 (rejon zjazdu na Bełchatów z drogi Katowice -Łódź. Stali za skrzyżowaniem Vectrą "A", ale jak wyskoczyłem z za TIRa, to nie zdążył nawet podnieść suszarki. Myślałem, że mi się upiekło, ale przed Piotrkowem czekał na mnie VW pastuch. Gdyby nie "szmata" (żargonowe określenie policyjnej legitymacji), to pewnie by mnie rozgrzeszyli, a tak skończyło się na pogrożeniu palcem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Dyrekcja napisał:

Ponieważ jeżdżę już od połowy lat 70-tych i pokonuję rocznie tak. ok. 80.000 km spotkań już trochę miałem.

I tak kilka lat temu na drodze krajowej No.1, na południe od Podwarpia , popełniłem dość zasadniczy błąd.

Polegał on na tym, że byłem przekonany iż jest to już droga szybkiego ruchu, a nie zwykła dwupasmówka.

Stąd też prędkość 129 km/godz. W moim subiektywnym przekonaniu bezpieczna ( w każdym tego słowa znaczeniu ).

Zatrzymany przez policję wyraziłem swoje zdziwienie :

- dlaczego mnie Panowie zatrzymujecie ? Przecież to jest dozwolone 120 km/godz, a ja jechałem tylko 130 ...

- Nie, nie. 120 jest dopiero tam dalej. Tutaj jest 100.

- a to przepraszam ! Byłem przekonany że tutaj jest też 120. Na przyszłość będę już wiedział.

Na to nadjeżdża kolejny "delikwent", policjant już namierza. Ja na to :

- taka propozycja. Jak ten będzie jechał wolniej ode mnie, ale nie da rady zatrzymać się przed moim samochodem - pouczenie; jak da rady, albo jedzie szybciej - płacę mandat.

Cytowany delikwent hamuje dość niepewnie, zatrzymuje się dobre 10 metrów za moim autem.  

Na to policjant :

- miał Pan szczęście - 127

i oddaje mi dokumenty oraz udziela ustnego pouczenia :

- proszę uważać. Tutaj często stoimy :)

 

https://www.google.pl/maps/@49.3442363,19.5775306,3a,75y,129.2h,88.01t/data=!3m6!1e1!3m4!1s5CEQomlwia6jf5hMUGa6VA!2e0!7i13312!8i6656!6m1!1e1

 

Grzecznie przez miasto przejechałem, bo wiadomo pokuta w ojro liczona :)

Tak jakoś odruchowo jak zobaczyłem, że zaczyna się R3, droga robi się dwupasmowa w dodatku zakręt i pod górkę no to trzeba się było rozbujać :)

Na pierwszym zakręcie rozpoczynającym R3 stali sobie panowie i suszyli :|

Wyszło ponad 100km/h na ograniczeniu do 60km/h Ograniczenie było zniesione dopiero za zakrętem :|

 

Z taryfikatora wyszło przekroczenie o 41-50km/h w dodatku chyba "miasto" 250-280euro z tego co pamiętam :o

Po małych negocjacjach zatrzymali mi prawo jazdy i wysłali do bankomatu po 100euro. Jak wróciłem to jeszcze pogadaliśmy i skończyło się na 50euro i butelce brandy którą akurat sobie miałem przy sobie :)

 

Nauczkę mam, że uważać na Słowacji trzeba nie tylko w mieście ale i patrzeć dokładnie gdzie kończy się ograniczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio wracajac z SuperOESu rajdowym Sejem panowie z pobocza ruszyli za mną na sygnale w pościgu, jechalem przepisowo więc grzecznie na pobocze - myślę teraz sie zacznie "a czemu takie głośne, a opony, a fotele bla bla bla" , a tu niespodzianka : "witam dokumenty do kontroli, a niech mi pan powie ile ma koni ? a takie lekkie to dobrze idzie nie ? w Poznaniu na Torze Pan był tak ?... no to spiszemy notatke ze sie spotkalismy i szerokiej drogi" ;) a po 20 km ruszyła za mną nieoznakowana Skoda SuperB ale od razu się zorientowalem, choc i tak jechalem przpisowo, długo się czaili i chyba im sie auto nie spodobało bo już mnie wyprzedzali i chyba chcieli kontrolować, ale zaraz za nimi ruszył Golf II i wyprzedził od razu mnie i ich....więc ruszyli za nim, 3 km dalej mijałem ich jak stali razem na poboczu. :)

Tego dnia miałem chyba jakieś przyciąganie niebieskich...

Edytowane przez Jumpman
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dawno, dawno temu gdy nie bylo nawigacji w telefonach... niestety story dosc dlugie

zona pracowala w mannheim i wynajmowala nore w centrum przy augustaanlage

jak do niej pierwszy raz jechalem to do miasta wjechalem o 3 w nocy z piatku na sobote bo moje punto za szybkie nie bylo

pozno w nocy a takiego ruchu na ulicach w zyciu nie widzialem

nerw mnie zlapal i mimo ze tlumaczyla jak dojechac to jezdzilem w kolo po tej augustaanlage bo nie mialem jak zaparkowac

pare razy zmienialem pas i zawracalem i za mna zaczal sie szwendac jakis woz

w koncu wlaczyli bomby, zablokowali mnie i wyciagneli z wozu - oczywiscie tajniacy z polizei

polozyli na masce, skuli, obszukali i pytaja jak duzo wypilem

tak sie zablokowalem ze caly niemiecki mi wylecial a obok zbieraja sie gapie

wsadzili do auta, sprawdzili alkomatem, dali papierki do polizania na narkotyki

w koncu wystekalem adres, jeden skoczyl i przyprowadzil zone

ta w ryk bo nie wie co sie dzieje, ja skuty na tylnym siedzeniu a wokolo kupa ludzi sie smieje i ma za darmo cyrk

finalnie wyluzowali, zona wyjasnila sytuacje, zaparkowali mi punto bo my nie bylismy w stanie i odjechali

z moim paszportem i prawkiem ;) oczywiscie polapalem sie rano, nie pamietalem nawet marki auta tych tajniakow

zona zadzwonila na policje jak tylko podala nazwisko to ten w smiech i kaze czekac

za godzine policjanci przywiezli dokumenty i kosz owocow dla zony

po tym wszystkim wykulem niemiecki na blache czyli niemiecka policja na cos sie przydala ;)

 

tapatalked

 

 

 

 

 

 

 

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia prawdziwa

Jadę sobie S80 kilka lat temu S7, już za Elblągiem dwa pasy. CB ściszyłem bo rozmawiam na zestawie. Droga pusta. Zagadałem się. Suszarka w zatoczce (tej dzielącej drogę). 198. Dramat. Ja tak nie jeżdżę :rolleyes:

Dałem dokumenty. I zaraz następny klient. Prowadziła młoda kobieta. Ale coś chyba było nie tak w aucie. Wyszło z niego dwóch facetów i zaczęli się okładać

Policjanci za bardzo nie wiedzieli a właściwie nie mogli wiele zrobić, skupili się na zabezpieczeniu drogi co zrobić.

Skończył o się na zatrzymaniu ruchu, wezwaniu prewencji, przyjechali błyskawicznie. Nie mieli problemu z unieszkodliwieniem chłopców. Zakuli obydwu i zabrali. 

Jako, że stałem w zatoczce, widziałem miny innych kierowców. Bezcenne. Pewnie gdzieś są nagrania.

A mi się upiekło:)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w sumie spotkań parę było - zazwyczaj mniej lub bardziej miłych ;) Ale generalniew większości bez napinki i "po ludzku".  Natomiast jednego niemiłego nie zapomnę.

24 grudnia. Warszawa. Boczna, równoległa do głównej trzypasmówki droga - długości około 500 metrów, omijająca korek przed rondem. A na niej, idiotycznie oznaczony odcinek 20-30 metrów drogi jednokierunkowej. Dalej już normalna dwukierunkowa. Zanim się zorientowałem, stałem w gronie 10 innych samochodów, a "pan waaaadza" taśmowo wypełniał druczki, żeby wyrobić się z budżetem.

Mówię mu - "panie, są święta, bądź pan człowiekiem". Głowa z twarzą jak z Terminatora obróciła się do mnie i wysyczała "jestem urzędnikiem, a nie człowiekiem". 500 złotych i 10 punktów.

Wysiadając odpowiedziałem "a później się dziwicie, że was ludzie nie lubią...."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...