Skocz do zawartości

Nadmierne zużywanie się tarcz w Subaru Outback


Rekomendowane odpowiedzi

Z racji tego, iż wiele lat przepracowałem w motoryzacji, moje spostrzeżenia oparte są nie na jednym czy dwóch autach, ale na setkach które obsługiwałem.

uważam ze jestes w błedzie bo nie bierzesz pod uwage faktu ze producenci coraz czesciej zaczynaja montowac do swoich aut czesci słabej jakosci ( zreszta wymieniane na gwarancji na lepszy produkt ) tylko wszystko zrzucasz na kierowce i sposób uzytkowania.

w japonskich autach -honda , toyota produkowanych ładnych pare lat temu takie interwały wymiany czesci ekspoatacyjnych były nie do pomyslenia . -Dlatego mają opinie aut trwałych i bezawaryjnych.

Edytowane przez Karas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja tylko dorzucę odczucie gościa, który przerzucił się z 200KM Accorda w manualu na Outback 3.6 w Automacie.

 

A mianowicie przez ostatni rok jeżdżenia Accordem nie przełożyłem nogi z gazu na hamulec tyle razy ile w Outbacku (automat) w pierwszym tygodniu.

 

W automacie absolutne zero hamowania silnikiem, jazda jak dziadek (którym zresztą jestem), albo ciągłe korzystanie z hamulca.

 

Tak więc kwestię klocków bardziej zrzuciłbym na automat i styl jazdy oraz chęć kręcenia Subaru niż samą jakoś osprzętu.

 

Po prostu chce się cisnąć, a na światłach trzeba przyhamować i tyle.

 

To zresztą kolejna wyższość manuala - oszczędność na układzie hamulcowym :)

Czy w tym OBK próbował pracy silnika w trybie sport lub sport# (o ile był w tym aucie) i redukcji łopatkami? Bo w trybie i mogło faktycznie słabo to działać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ASO innej marki, także nie wymienialiśmy na oryginalne akumulatory w przypadku gwarancji. 

Ze względów logistycznych. Oryginalne były dwukrotnie droższe niż VARTA czy BOSCH, a do tego dostarczane były suche. 

W magazynie (do sprzedaży) trzymaliśmy tylko BOSCH lub VARTA i właśnie na nie wymienialiśmy gwarancyjne aku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w trybie sport lub sport#

 

Jest trochę lepiej bo trzyma niższe biegi, to fakt. Ale nadal słabiej niż hamuje manualna. 

 

Zresztą nie ma opcji hamowania silnikiem w automacie, co najwyżej hamowania przez mielenie oleju w konwerterze :)

Edytowane przez Paku
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja nie potrafie czytac tego co sam napisałem ze zrozumieniem czy ty?

 

 

 

czyli przyznasz mi racje ze czasami oryginalne podzespoły pomimo ze sa 2x droższe mogą posiadac wady fabryczne i wymieniacie na niefabryczne ?

 

 

 

także nie wymienialiśmy na oryginalne akumulatory w przypadku gwarancji.

 

W magazynie (do sprzedaży) trzymaliśmy tylko BOSCH lub VARTA i właśnie na nie wymienialiśmy gwarancyjne aku.

 

 

cos mi sie jednak wydaje ze ty. :biglol:  A tłumaczenia ze fabryczne sa 2x droższe możesz sobie darowac

Edytowane przez Karas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@Karas,Przeczytaj CAŁĄ moją wypowiedź. Tam jest zawarta informacja, dlaczego używaliśmy do wymian gwarancyjnych aku BOSCH/VARTA.  

 

Cytowanie zdań wyrwanych z kontekstu jest całkowicie bez sensu. Nie lubię pisać zdaniami pierdylionkrotnie złożonymi, ale dla Ciebie chyba trzeba będzie zacząć ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest trochę lepiej bo trzyma niższe biegi, to fakt. Ale nadal słabiej niż hamuje manualna.

 

Zresztą nie ma opcji hamowania silnikiem w automacie, co najwyżej hamowania przez mielenie oleju w konwerterze :)

W 5EAT (w Legacy GT) faktycznie w porównaniu do ręcznej skrzyni też szału nie było, ale jeździłem chwilę OBK ze skrzynią CVT (diesel) i tam bardzo pozytywne zaskoczenie bo hamuje na łopatkach bardzo sympatycznie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te lata obcowania z autami oraz ich właścicielami/użytkownikami pozwoliły wysnuć wniosek, że klientem który nie potrafi/nie chce zrozumieć wielu podstawowych rzeczy związanych z jego autem, jest informatyk. 

 

Informatyk zdetronizował blondynkę?  :D Będąc z branży i wiedząc ile dla przykładu nowych rzeczy musi non stop ogarniać dobry programista (nie jestem nim, za trudne dla mnie) a są to rzeczy nieporównanie bardziej abstrakcyjne i trudniejsze do ogarnięcia niż wywodząca się z XIX wieku mechanika aż trudno mi w to uwierzyć. Biorąc pod uwagę, że nowoczesny samochód to w znacznej mierze informatyka (że nie wspomnę o autonomicznych) to myślę, że informatycy jednak rozumieją "podstawowe rzeczy"  ;)

Edytowane przez pb2004
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Zapodaj jakieś przykłady z życia wzięte ;)
To ja podam, kiedyś na forum zresztą pisałem.

Kolega informatyk zauważył parę wydobywająca się spod maski swojej Astry. Sprawdził i zorientował się, że to woda (to znaczy płyn chłodzący silnik, ale dla niego to po prostu woda :) ). Stwierdził, że w silniku potrzebne jest paliwo, olej może troche też, ale woda? No można w sumie kiedyś naprawić, ale bez pośpiechu.

Jechał więc dalej, silnik stanął sam (zatarty).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zapodaj jakieś przykłady z życia wzięte ;)
To ja podam, kiedyś na forum zresztą pisałem.

Kolega informatyk zauważył parę wydobywająca się spod maski swojej Astry. Sprawdził i zorientował się, że to woda (to znaczy płyn chłodzący silnik, ale dla niego to po prostu woda :) ). Stwierdził, że w silniku potrzebne jest paliwo, olej może troche też, ale woda? No można w sumie kiedyś naprawić, ale bez pośpiechu.

Jechał więc dalej, silnik stanął sam (zatarty).

 

Przez pewien czas jeździłem z kursantami jako instruktor. Faktycznie, informatycy są dość specyficzną grupą społeczną jeśli chodzi o motoryzację. Nie wiem skąd to się brało, ale jakby prawie wszyscy się umówili i na polecenie skrętu w lewo próbowali jeździć zawsze w pierwszą napotkaną jezdnię. Również na rondach i drogach dwujezdniowych ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może ja jako informatyk w ich obronie i na temat mechaników.

 

Mam kolegę mechanika - jak najbardziej.

 

- nie dotykał się elektryki (poza bezpiecznikiem w samochodzie) bo elektronów nie widać i to czary.

- nie latał samolotem bo urządzenie cięższe od powietrza nie może latać.

 

no i jak mi zrobił remont silnika to wałek balansowy się odkręcił po 5kkm na autostradzie w Austrii przy 120km/h ....

 

machanicy ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- nie dotykał się elektryki (poza bezpiecznikiem w samochodzie) bo elektronów nie widać i to czary.

   A udowodnisz, że jest inaczej? Widziałeś elektrony? :biglol:

 

- nie latał samolotem bo urządzenie cięższe od powietrza nie może latać.

No przecież to logiczne :biglol:

 

jak mi zrobił remont silnika to wałek balansowy się odkręcił po 5kkm na autostradzie w Austrii przy 120km/h ....

  Jak ja zrobiłem pierwszy swój  remont silnika w maluchu, to przy stałej 100 km/h zanotowałem zużycie paliwa 18l/100. Ale był mocny  :biglol:

Edytowane przez sjak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zapodaj jakieś przykłady z życia wzięte ;)
To ja podam, kiedyś na forum zresztą pisałem.

Kolega informatyk zauważył parę wydobywająca się spod maski swojej Astry. Sprawdził i zorientował się, że to woda (to znaczy płyn chłodzący silnik, ale dla niego to po prostu woda :) ). Stwierdził, że w silniku potrzebne jest paliwo, olej może troche też, ale woda? No można w sumie kiedyś naprawić, ale bez pośpiechu.

Jechał więc dalej, silnik stanął sam (zatarty).

 

 

Eee, nawet w komputerach występuję chłodzenie wodne i wiadomo że woda(płyn) potrzebne, to jakiś słaby informatyk był - nie liczy się  ;)

 

 

Zapodaj jakieś przykłady z życia wzięte ;)
To ja podam, kiedyś na forum zresztą pisałem.

Kolega informatyk zauważył parę wydobywająca się spod maski swojej Astry. Sprawdził i zorientował się, że to woda (to znaczy płyn chłodzący silnik, ale dla niego to po prostu woda :) ). Stwierdził, że w silniku potrzebne jest paliwo, olej może troche też, ale woda? No można w sumie kiedyś naprawić, ale bez pośpiechu.

Jechał więc dalej, silnik stanął sam (zatarty).

 

Przez pewien czas jeździłem z kursantami jako instruktor. Faktycznie, informatycy są dość specyficzną grupą społeczną jeśli chodzi o motoryzację. Nie wiem skąd to się brało, ale jakby prawie wszyscy się umówili i na polecenie skrętu w lewo próbowali jeździć zawsze w pierwszą napotkaną jezdnię. Również na rondach i drogach dwujezdniowych ;)

 

 

Nooo, to już gruby przykład..

Edytowane przez pb2004
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Zapodaj jakieś przykłady z życia wzięte ;)
To ja podam, kiedyś na forum zresztą pisałem.

Kolega informatyk zauważył parę wydobywająca się spod maski swojej Astry. Sprawdził i zorientował się, że to woda (to znaczy płyn chłodzący silnik, ale dla niego to po prostu woda :) ). Stwierdził, że w silniku potrzebne jest paliwo, olej może troche też, ale woda? No można w sumie kiedyś naprawić, ale bez pośpiechu.

Jechał więc dalej, silnik stanął sam (zatarty).

 

Przez pewien czas jeździłem z kursantami jako instruktor. Faktycznie, informatycy są dość specyficzną grupą społeczną jeśli chodzi o motoryzację. Nie wiem skąd to się brało, ale jakby prawie wszyscy się umówili i na polecenie skrętu w lewo próbowali jeździć zawsze w pierwszą napotkaną jezdnię. Również na rondach i drogach dwujezdniowych ;)

 

 

Może polecenie było nieprecyzyjne, skręć w lewo to znaczy w którą ulicę jak jest kilka wiec bierze się pierwszą napotkaną :D  Do ja w jakimś dziwnym IT pracuje bo parę osób o motoryzacji pojęcie ma. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paku, zawsze mozesz a nawet powinienes, zmienic mechanika na innego. Informatyow nie ma innych  ;)  (z punktu widzenia pracodawcy)

Piszac o heblach to w foresterze dyszlu wymienilem tarcze po 200kkm bo mi sie znudzily. W STI zmieniam co 20kkm imprezie N/A do 80kkm nie zminialem a poszla do ludzi (pracownika ASO). W XT jeszcze nie wiewiem bo szczeniak. W nissanie pic-up to przegialem bo tarcze zmieniono po 250kkm bo ostatnie 50kkm jezdzily juz moje pokemony.

Wszystkie te samochody byly w wiekszym lub mniejszym stopniu wykorzystywane na placach zabaw.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może ja jako informatyk w ich obronie i na temat mechaników.

 

 

 

Spokojnie, ja też informatyk (choć niestety bardziej z zawodu niż powołania) ale z dowcipów o informatykach lubię się pośmiać  ;) Faktem, jest że (generalizując oczywiście, czyli przy okazji krzywdząc co niektórych) jest to grupa w której odsetek ludzi oderwanych od rzeczywistości, w powyciąganych swetrach, i zachowujacych się nieco "inaczej" w wielu sytuacjach społecznych jest powyżej średniej, aczkolwiek zdziwił mnie zarzut słabego ogarniania spraw technicznych bo akurat tutaj z moich obserwacji (które wiadomo moga nei być obiektywne) jest odwrotnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Może polecenie było nieprecyzyjne, skręć w lewo to znaczy w którą ulicę jak jest kilka wiec bierze się pierwszą napotkaną
w informatyce tez istnieja blokady command ( watch dog czy jekis inny strozujacy pies) co na drodze odpowiada znakom zakazu, swjazdu, skretu, ruchu lub zawracania. Wiem, wiem, w wiekszosci informatykom kojarzy sie inny pies. 

pb2004 ogarniajacy, owszem tak ale inaczej  :biglol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Może polecenie było nieprecyzyjne, skręć w lewo to znaczy w którą ulicę jak jest kilka wiec bierze się pierwszą napotkaną
w informatyce tez istnieja blokady command ( watch dog czy jekis inny strozujacy pies) co na drodze odpowiada znakom zakazu, swjazdu, skretu, ruchu lub zawracania. Wiem, wiem, w wiekszosci informatykom kojarzy sie inny pies. 

 

 

Na kursie PJ to się na początku takich ograniczeń nie widzi w lewo to w lewo  :D Wracając do tracz to kiedy się one zużyją zależy od kierowcy i jego techniki jazdy i trochę do samochodu. Można by ankietę zrobić na ile komu wystarczają klocki i tarcze hamulcowe. 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Informatyow nie ma innych  ;)  (z punktu widzenia pracodawcy)

 

Są różni (jak wszyscy) tylko może pracodawcy niedoskonałe metody rekrutacyjne stosują? Z tego co piszecie powyżej to może zatrudniając informatyka, zamiast z nim bez sensu gadać (o rzeczach który rekruter i tak nie rozumie ;) ) lepiej się z nim wybrać na krótką przejeżdzkę autem, wydać kilka poleceń i na podstawie zachowań ocenić czy się nada czy nie  :)

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...