Skocz do zawartości

Fruwająca maska.


leonard17

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie żeby było jasne kto tu zawinił to wyjaśnię dokładnie sytuację (pomijając fakt że ktoś tym autem jezdził przez 10 lat i nic podobnego się nie przydarzyło), diagnosta stwierdził że  żarówka w przednim lewym reflektorze świeci jaśniej od żarówki w prawym i auto nie może zostać dopuszczone do ruchu więc poprosiłem o wymianę tak aby wszystko było ok, auto stało w hali, diagnosta wymienił żarówkę i opuścił bardzo delikatnie maskę która oparła się na tej górnej części zębu czy jak to nazwać z tym zamiarem że będzie jeszcze raz ją podnosił ponieważ wsiadł w auto i wjechał na stanowisko ustawiania świateł z zamiarem regulacji i był przekonany że będzie jeszcze raz maskę podnosił bo musi je wyregulować. Po sprawdzeniu świateł na urządzeniu powiedział ze jest idealnie ale zapomniał o masce po czym wyjechał przed halę na parking, dziękuję do widzenia to wszystko może pan jechać. Wsiadłem do auta , stałem na zewnątrz,  rozmawiałem przez telefon i nie patrzyłem od przodu, spieszyłem się do wydziału komunikacji bo babka czekała na zaświadczenie o badaniu, po ok.2km jak kolega wcześniej napisał było bum i nie zdążyłem się przestraszyć. Moi drodzy ja wiem że w to trudno uwierzyć bo to przypadek bardzo bardzo rzadki ale tak było...........nawet żona na mnie patrzyła jakoś dziwnie..... :wacko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 54
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Moim zdaniem, to trudno nie zauważyć z pozycji kierowcy, że maska jest nie domknięta. We wszystkich moich autach maska lekko odstawała i podskakiwała na wybojach. Poza tym w mieście zwykle jest maksymalna prędkość do 70km/h.

 

Jak się jedzie nowym autem to niekoniecznie musi być to coś takiego oczywistego na co się zwróci uwagę. Trochę rozpraszają inne rzeczy :)

 

I faktycznie, zwróciłem uwagę na kontrolkę i nie ma takowej, wszystkie drzwi i klapa bagażnika są sygnalizowane ale przednia maska nie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Moim zdaniem, to trudno nie zauważyć z pozycji kierowcy, że maska jest nie domknięta. We wszystkich moich autach maska lekko odstawała i podskakiwała na wybojach. Poza tym w mieście zwykle jest maksymalna prędkość do 70km/h.

 

Jak się jedzie nowym autem to niekoniecznie musi być to coś takiego oczywistego na co się zwróci uwagę. Trochę rozpraszają inne rzeczy :)

 

I faktycznie, zwróciłem uwagę na kontrolkę i nie ma takowej, wszystkie drzwi i klapa bagażnika są sygnalizowane ale przednia maska nie. 

 

Ze schematów wynika, że nie ma takiej kontrolki (przynajmniej w roczniku twórcy wątku). Przyszedł mi właśnie do głowy pomysł na przydatny mod. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie żeby było jasne kto tu zawinił to wyjaśnię dokładnie sytuację (pomijając fakt że ktoś tym autem jezdził przez 10 lat i nic podobnego się nie przydarzyło), diagnosta stwierdził że  żarówka w przednim lewym reflektorze świeci jaśniej od żarówki w prawym i auto nie może zostać dopuszczone do ruchu więc poprosiłem o wymianę tak aby wszystko było ok, auto stało w hali, diagnosta wymienił żarówkę i opuścił bardzo delikatnie maskę która oparła się na tej górnej części zębu czy jak to nazwać z tym zamiarem że będzie jeszcze raz ją podnosił ponieważ wsiadł w auto i wjechał na stanowisko ustawiania świateł z zamiarem regulacji i był przekonany że będzie jeszcze raz maskę podnosił bo musi je wyregulować. Po sprawdzeniu świateł na urządzeniu powiedział ze jest idealnie ale zapomniał o masce po czym wyjechał przed halę na parking, dziękuję do widzenia to wszystko może pan jechać. Wsiadłem do auta , stałem na zewnątrz,  rozmawiałem przez telefon i nie patrzyłem od przodu, spieszyłem się do wydziału komunikacji bo babka czekała na zaświadczenie o badaniu, po ok.2km jak kolega wcześniej napisał było bum i nie zdążyłem się przestraszyć. Moi drodzy ja wiem że w to trudno uwierzyć bo to przypadek bardzo bardzo rzadki ale tak było...........nawet żona na mnie patrzyła jakoś dziwnie.....

 

no to teraz jest to bardziej klarowna sytuacja niz to co było wczesniej opisywane (albo ja tego nierozoumiałem) dobze ze jakos stacja diagnostyczna niewalczy tylko odrazu z ubezpieczenia i chce to załatwic. Bo szczerze powiedzawszy wina 50/50 i gdyby sie uparli to kwestia wygra proces w sadzie to bedzie kto zapłaci za lepszego papuga. Mozna powiedziec ze przed jazda powinienes sprawdzic stan samochodu,(wydaje mi sie ze nawet przymknieta maska niepowinna sie otworzyc przy sprawnym zamku, przytrzasnieta maske w golfie darlismy w 3 osoby az maske powyginało i niepusciła)a diagnosta miał za zadanie  wymienc zarówke co zrobił i na tym jego rola sie konczy. Podobnie jak na drodze znak np jest zachlapany błotem to nie znaczy ze nieobowiazuje i musisz sam go sobie wyczyscic aby miec pewnosc czy jedziesz prawidłowo nikt za to odpowiedzialnosci nie bierze. Gdyby przy wymienia zerówki zepsół reflektor to wieadomo ze wina jego a tu....no powiem szczerze gdyby sie chcieli ostro sadowac to niewiem jak by to wyszło (dobry adwkoat potrafi wygrac sprae która na zdrowy rozsadek z automatu jest przegrana)  

 

ale daj znać jak sie sparawa potoczy z czystej ciekawosci... trzymam kciuki zeby udało sie załtawić (jesli stacja bedzie w pozadku wezma to na klate z ubezpieczenia i sprawa bedzie załatwiona raz dwa tylko samochodu i nerwów szkoda)

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Panowie żeby było jasne kto tu zawinił to wyjaśnię dokładnie sytuację (pomijając fakt że ktoś tym autem jezdził przez 10 lat i nic podobnego się nie przydarzyło), diagnosta stwierdził że  żarówka w przednim lewym reflektorze świeci jaśniej od żarówki w prawym i auto nie może zostać dopuszczone do ruchu więc poprosiłem o wymianę tak aby wszystko było ok, auto stało w hali, diagnosta wymienił żarówkę i opuścił bardzo delikatnie maskę która oparła się na tej górnej części zębu czy jak to nazwać z tym zamiarem że będzie jeszcze raz ją podnosił ponieważ wsiadł w auto i wjechał na stanowisko ustawiania świateł z zamiarem regulacji i był przekonany że będzie jeszcze raz maskę podnosił bo musi je wyregulować. Po sprawdzeniu świateł na urządzeniu powiedział ze jest idealnie ale zapomniał o masce po czym wyjechał przed halę na parking, dziękuję do widzenia to wszystko może pan jechać. Wsiadłem do auta , stałem na zewnątrz,  rozmawiałem przez telefon i nie patrzyłem od przodu, spieszyłem się do wydziału komunikacji bo babka czekała na zaświadczenie o badaniu, po ok.2km jak kolega wcześniej napisał było bum i nie zdążyłem się przestraszyć. Moi drodzy ja wiem że w to trudno uwierzyć bo to przypadek bardzo bardzo rzadki ale tak było...........nawet żona na mnie patrzyła jakoś dziwnie.....

 

no to teraz jest to bardziej klarowna sytuacja niz to co było wczesniej opisywane (albo ja tego nierozoumiałem) dobze ze jakos stacja diagnostyczna niewalczy tylko odrazu z ubezpieczenia i chce to załatwic. Bo szczerze powiedzawszy wina 50/50 i gdyby sie uparli to kwestia wygra proces w sadzie to bedzie kto zapłaci za lepszego papuga. Mozna powiedziec ze przed jazda powinienes sprawdzic stan samochodu,(wydaje mi sie ze nawet przymknieta maska niepowinna sie otworzyc przy sprawnym zamku, przytrzasnieta maske w golfie darlismy w 3 osoby az maske powyginało i niepusciła)a diagnosta miał za zadanie  wymienc zarówke co zrobił i na tym jego rola sie konczy. Podobnie jak na drodze znak np jest zachlapany błotem to nie znaczy ze nieobowiazuje i musisz sam go sobie wyczyscic aby miec pewnosc czy jedziesz prawidłowo nikt za to odpowiedzialnosci nie bierze. Gdyby przy wymienia zerówki zepsół reflektor to wieadomo ze wina jego a tu....no powiem szczerze gdyby sie chcieli ostro sadowac to niewiem jak by to wyszło (dobry adwkoat potrafi wygrac sprae która na zdrowy rozsadek z automatu jest przegrana)  

 

ale daj znać jak sie sparawa potoczy z czystej ciekawosci... trzymam kciuki zeby udało sie załtawić (jesli stacja bedzie w pozadku wezma to na klate z ubezpieczenia i sprawa bedzie załatwiona raz dwa tylko samochodu i nerwów szkoda)

 

Nie chcę Cię martwić, ale mylisz się wielokrotnie...

1. "Mozna powiedziec ze przed jazda powinienes sprawdzic stan samochodu..." To nie ciężarówka, ani autobus, by kierowca przed jazdą miał obowiązek sprawdzić np. oświetlenie czy młoteczki bezpieczeństwa (kat. D). Więc żadnej winy kierowcy się tu nie dopatruję.

2. "...diagnosta miał za zadanie  wymienc zarówke co zrobił i na tym jego rola sie konczy." Czynność obsługowa nie została prawidłowo zakończona! Analogicznie myśląc Twoim tokiem rozumowania wulkanizator powinien zmienić opony, ale nie musi dokręcać kół...

3."Podobnie jak na drodze znak np jest zachlapany błotem to nie znaczy ze nieobowiazuje..." Właśnie nie obowiązuje. :) Przejaskrawmy sytuację. Znak B-20 "STOP" zarósł gałęziami drzewa i zupełnie nie był widoczny. Doszło do wypadku. Kierowca wyjeżdżający z drogi oznakowanej tym niewidocznym znakiem nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Nie chce mi się szukać sygnatury akt sądowych, ale sytuacja miała rzeczywiście miejsce w Polsce.

4. "...musisz sam go sobie wyczyscic aby miec pewnosc czy jedziesz prawidłowo nikt za to odpowiedzialnosci nie bierze." No nie gadaj. Nikt nie bierze odpowiedzialności za oznakowanie w Polsce? :)  Możesz (nie musisz) zgłosić taki znak pod numer alarmowy, by odpowiednie służby się dogadały między sobą w celu wyczyszczenia rzeczonego znaku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wymieniałem sąsiadce żarówkę a sąsiadka po trzech miesiącach z brzuchem ..........przepraszam ale ja domknąłem maskę :biglol: , jutro będzie Pan z PZU wyceniał szkodę i zobaczymy co tam naliczy, szybę damy nową,  maskę też, pozostają dwa wgniecenia na dachu ale dachu chyba nie da się wymienić i tu jest pies pogrzebany, a ja nie chce mieć szpachlowanego dachu :angry:

Co do poszukiwania winnego to proszę Was nie róbcie jaj.......jestem człowiekiem honoru i jeżeli byłaby to moja wina to bym spuścił głowę i odjechał, diagnosta też ma jaja bo właśnie zachował się w ten sposób , co prawda na drugi dzień bo wszystko przemyślał i w mózgu odtworzył ale zachował się jak trzeba a dziś ludzi którzy mają jaja na swoim miejscu jest niewiele (pieniądze to nie wszystko), dlatego szacun dla diagnosty który zarabia 1500zł. Tak czy siak wiem jak było na stówę i gdyby stacja stwarzała problemy to nie ważne ile kosztowałby adwokat ale walczyłbym do upadłego bo nie lubię jak mi ktoś wmawia dziecko w brzuch.

Edytowane przez leonard17
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy nie ma zapisu w kodeksie ruchu drogowego, że kierowca przed przystąpieniem do jazdy powinien upewnić się, że auto nadaje się do jazdy? Tzn. oświetlenie, ciśnienie w oponach, drzwi i maski itp.

no pewnie że jest, kolega gourmet codziennie wstaje do pracy godzinę wcześniej ponieważ zanim wyjedzie do pracy obchodzi swoje auto dookoła, sprawdza światła włącznie ze stopem oraz kierunkowskazy, następnie sprawdza ciśnienie w każdej oponie (specjalnie do tego celu zakupił na allegroszu odpowiedni podręczny ciśnieniomierz), nie musi sprawdzać czy wszystkie drzwi ma domknięte bo przecież ma kontrolki na desce ale wychodzi z auta bo przypomniało mu się na szczęście że musi sprawdzić maskę z przodu bo być może krasnoludki pociągnęły za linkę, jeżeli w jakiś sposób kolega gourmet czuje się urażony moim wpisem to niepotrzebnie ponieważ przynajmniej połowa kierowców na tym forum takie czynności serwisowe wykonuje codziennie rano zanim wyjedzie gdziekolwiek, jeżeli się mylę to proszę mnie poprawić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy nie ma zapisu w kodeksie ruchu drogowego, że kierowca przed przystąpieniem do jazdy powinien upewnić się, że auto nadaje się do jazdy? Tzn. oświetlenie, ciśnienie w oponach, drzwi i maski itp.

Dotyczy to wyższych kategorii. Na egzaminach, które zdawałem (np. kat. D) wykonujesz "taniec pingwina" - biegasz po autobusie sprawdzając drzwi, okna, młoteczki, wyjścia awaryjne, oświetlenie wewnętrzne, zewnętrzne, itp. Jest na sprawdzenie pełnej listy określona ilość czasu i jak o czymś zapomnisz zapisujesz się na kolejny termin...

Kierowca kat. B ma trochę mniej obowiązków przed przystąpieniem do ruch, wśród których nie występuje "sprawdzanie domknięcia pokrywy silnika". :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kat. D nigdy bym nie wziął na sumienie życie 40-50 osób a błąd może popełnić każdy, podziwiam kierowców autobusów i ciężarówek,  ja niestety się do tego nie nadaję, bardzo odpowiedzialna praca

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Dotyczy to wyższych kategorii. Na egzaminach, które zdawałem (np. kat. D) wykonujesz "taniec pingwina" - biegasz po autobusie sprawdzając drzwi, okna, młoteczki, wyjścia awaryjne, oświetlenie wewnętrzne, zewnętrzne, itp. Jest na sprawdzenie pełnej listy określona ilość czasu i jak o czymś zapomnisz zapisujesz się na kolejny termin... Kierowca kat. B ma trochę mniej obowiązków przed przystąpieniem do ruch, wśród których nie występuje "sprawdzanie domknięcia pokrywy silnika".
 

 

Zdawałęm prawko nie tak całkiem dawno, a miedzy czasie robiłęm inne kategorie i sprawdzenie stanu pojazdy wystepouje nawet w motocyklu ! typu oświetlenie , napiecie łańcucha ....wiec niewiem o czym mowisz chyba ze u mnie na zascianku obowiazuje inne prawo...dokłądnie to samo tyczy sie osobówki. 

Zachlapany znak nie obowiazuje ?! hahaha gdby tak było to kazdy znak u nas byłby zawalony sprejem i wolna amerykanka ! Odpowiedzialny za znaki jest zazad dróg (o ile mi sie ogran nie myli)wiec jak im zgłosisz ze znak jest nie czytelny z jakiegos powodu to oni maja obowiazek cos z tym zrobic, ale jesli bedziesz sypał 100 na 50 bo znak był nie czytalny juz widze jak drogówka sie tym przejmuje , a proces w sadzie to widzi mi sie sedziego który moze miec konkrente zdanie w tym temacie zupełnie inne niż twoje bo niema , przynjamniej ja niekojare normy prawnej jednoznacznie mowicej co w takiej sytacji, wiec znak jak najbardziej obązuje bo rónież jest on wciagniety na mapy. Jak chcesz mozesz wypróbować zobaczymy która teoria bedzie bliższa prawdy

Juz mi sie niechce klepac co kto powinnien bo wina moim zdaniem jest 50 na 50 ,od  sprawdzenie samochodu, co czyim obowiazku jest, niedopatrzen na sprawnosci zamka kończąc. Jest to zbieg niedopatrzen i pecha z jednej i zdrugiej strony jak to w zyciu bywa.

Jak rowniez pisałęm wczesniej dobze ze stacja bierze to na klate, goscie maja honor i juz nie ma problemu (przeciez stacja jest ubezpieczona nikt niewywala tego z własnej kieszeni ! ) wiec maja w nosi raz dwa i sprawa załatwiona. 

 

Wiadomo gdybym był w takiej sytacji dostał bym zębów jadowych i chyba diagnoste udusił bo zanim pomysle to najpierw sie wkurze i narobie głupot ale jako bezstrony czytajacy stwierdzam to co twierdze od poczatku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Juz mi sie niechce klepac co kto powinnien bo wina moim zdaniem jest 50 na 50

Jesli diagnosta sprawdzał, otwierał maskę to jest to ewidentna jego wina.

Gdybyś pojechał do kościoła ksiadz by Ci nie otworzył maski bo to nie jego działka, diagnosty tak :D:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to pech, :(

 

dachem bym sie nie przejmowal.

Jezeli niema ostrych zagiec da sie to wyprowadzic bez sladu.

 

Kilka dni temu zaspalem sam...

Nowy (1 rok) forek...

Cos chcialem sprawdzic pod maska, odryglowalem i zapomnialem o tym, bo ktos mnie zagadal.

 

Wyjechalem na autostrade i okolo setki zauwazylem ze macha lekko podskakuje... ograniczylem szybkosc do 80 Km/h.

na nastepnym zjezdzie sprawdzilem maske...

 

Odryglowana,  ale ciagle jeszcze trzymalo ja zabezpieczenie. Ufff... troche sie spocilem.

38 lat jezdze autem. Prawie zawsze sprawdzalem maske przed wyjazdem z garazu / warsztatu .

 

Tym razem otwarlem sam i zapomnialem.

Do kazdej pierdoly w nowym forku jest kontrolka ... tylko do maski nie.

 

A i jeszcze jedno-

na maske zwracam w forku tylko dlatego uwage, bo w niemczech ludzie skarza sie na "falujace" maski nowych foresterow przy wysokich predkosciach.

 

Pamietam z mlodosci "reklamy" fiata 125p w "Motorze" :D

"Maska nie moze zostac otwarta przez wiatr, bo jest przez niego dociskana (otwieranie pod prad)"

 

Reklama sie skonczyla po zgilotynowaniu po zderzeniu kilku osob przez krawedz maski ktora weszla przez szybe.

Moj krewny mial sczczescie, maska fiata polamala mu palce dogniatajac je do kierownicy po uderzeniu w koparke :lol:.

 

Glowa do gory to tylko blacha, ale tez bym sie wsciekl gdyby moja pozeglowala...

Dobrze, ze nic nikomu sie nie stalo!

 

Mam kumpla ktory od 25 lat powtarza :

 

"Blacharz wie gdzie puknac" :lol:

 

Walcz- kto nie walczy juz przegral - tym razem to moje powiedzonko :rolleyes:

Edytowane przez Forest Gump
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A czy nie ma zapisu w kodeksie ruchu drogowego, że kierowca przed przystąpieniem do jazdy powinien upewnić się, że auto nadaje się do jazdy? Tzn. oświetlenie, ciśnienie w oponach, drzwi i maski itp.

no pewnie że jest, kolega gourmet codziennie wstaje do pracy godzinę wcześniej ponieważ zanim wyjedzie do pracy obchodzi swoje auto dookoła, sprawdza światła włącznie ze stopem oraz kierunkowskazy, następnie sprawdza ciśnienie w każdej oponie (specjalnie do tego celu zakupił na allegroszu odpowiedni podręczny ciśnieniomierz), nie musi sprawdzać czy wszystkie drzwi ma domknięte bo przecież ma kontrolki na desce ale wychodzi z auta bo przypomniało mu się na szczęście że musi sprawdzić maskę z przodu bo być może krasnoludki pociągnęły za linkę, jeżeli w jakiś sposób kolega gourmet czuje się urażony moim wpisem to niepotrzebnie ponieważ przynajmniej połowa kierowców na tym forum takie czynności serwisowe wykonuje codziennie rano zanim wyjedzie gdziekolwiek, jeżeli się mylę to proszę mnie poprawić

 

Poluzuj gumki, to nie ja jestem mechanikiem, który nie zamknął Twojej maski :) Co innego przepisy, co innego ich wykonywanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PZU wypłaciło 3800PLN. Sama szyba z montażem w ASO to 3000. Subaru wyceniło szkodę na 10 tys, rzeczoznawca z PZMotu wycenił tak samo, sprawa poszła do sądu, prawnik domaga się od PZU reszty 6tys, jeżeli sprawa zostanie przez sąd rozpatrzona na moją korzyść PZU poniesie jeszcze koszty rzeczoznawcy, prawnika i sądowe ok. 4 tys. To co wyprawiają ubezpieczalnie to jest śmiech na sali, moją szybę czołową wycenili na 230zł + montaż jakieś grosze, na naprawę dachu wpisali 3,5 roboczogodziny po 50zł za godzinę, nawet gdybym miał ponieść te wszystkie koszty nie odpuszczę bo nie lubię dziadostwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ubezpieczalnia nie zgodziła sie na kosztorys. To ty będziesz musiał to spłacić po krótce. Przerabialem cos podobnego kiedyś

 

Wysłane z mojego Honor 7.

Ależ oczywiście. Spłaci, weźmie fakturę i uda się do sądu z opiniami rzeczoznawców, fakturami i rachunkami za wypożyczenie samochodu zastępczego na czas naprawy. Jak się bawić, to na całego. W takim przypadku, mając wszystkie te dowody, sąd raczej przychyli się do opinii adwokata strony pozywającej, co dodatkowo wzbogaci konto powoda o wszystkie dodatkowe wydatki. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skarżyć najlepiej firmę w ktorej sie to wydarzyło nie ubezpieczyciela.

Moja sprawa zakończyła sie dla mnie akurat bolesnie, mimo ze mialem dwa razy przyznanie sie do winy. Sąd orzekł na korzyść tamtej firmy.

Wysłane z mojego Honor 7.

Edytowane przez akir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ubezpieczalnia nie zgodziła sie na kosztorys. To ty będziesz musiał to spłacić po krótce. Przerabialem cos podobnego kiedyś

 

Wysłane z mojego Honor 7.

"ubezpieczalnia nie zgodziła się na kosztorys"  nie wiem o co Ci chodzi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a niemożna było zrobić tak że niechcesz pieniedzy, tylko odstawiasz do salonu i oni firmie ubezpieczeniowej wystawiaja rachunek i oni juz miedzy soba sie dogaduja ? mi kiedys szybe czołowa wycenił typ na 200 zł gdzie ori kosztowała 2 tys , rozesmiałem sie spytałęm gdzie on taka szybe widział bo bym sobie kupił na zapas za 200 zł poczym stwierdziłem ze nie tak, to odstawiłem samochod do aso gdzie wspomniana szyba kosztowała te 2 tys i dziekuje, a byłem gotowy na zamiennik za zdecydowanie rozsadniejsze pieniadze , ale jak sie nie traktuje ludzi powaznie no to tak jest. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PZU wypłaciło 3800PLN. Sama szyba z montażem w ASO to 3000. Subaru wyceniło szkodę na 10 tys, rzeczoznawca z PZMotu wycenił tak samo, sprawa poszła do sądu, prawnik domaga się od PZU reszty 6tys, jeżeli sprawa zostanie przez sąd rozpatrzona na moją korzyść PZU poniesie jeszcze koszty rzeczoznawcy, prawnika i sądowe ok. 4 tys. To co wyprawiają ubezpieczalnie to jest śmiech na sali, moją szybę czołową wycenili na 230zł + montaż jakieś grosze, na naprawę dachu wpisali 3,5 roboczogodziny po 50zł za godzinę, nawet gdybym miał ponieść te wszystkie koszty nie odpuszczę bo nie lubię dziadostwa.

Czyli wziąłeś wersję kosztorysową, nie wiem jak to jest przy korzystaniu z tego typu OC, ale chyba można skorzystać z wersji warsztatowej - wtedy muszą zwrócić koszty rzeczywiste.

Nie jestem pewien jakie są przepisy, ale Twój samochód z opisu ma ponad 10 lat, więc nie jestem pewien czy muszą dać na naprawę w ASO na oryginalnych częściach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...