Skocz do zawartości

Przepisy ruchu drogowego.


hak64

Rekomendowane odpowiedzi

Sokratesa.... to zdaje sie teren zabudowany wiec naprawdę  to pokazuje wasze wyobrażenia o mojej szybkiej jeździe.  Wiec wypraszam sobie taki komentarz ktory mnie obraża.  

 

Widze sytuacjq jest troche jak na memie z subaru pt co mysla inni i tam bylo kilka obrazkow, a potem obrazek jaka jest rzeczywstosc. Nawet zadnej fotki licznika nigdy nIe zrobilem z "bicia rekordu" a swoj rekord 220 (,smieszny prawda?) Zrobilem tylko dlatego ze kilkaset metrow przedemna jechało szybkie bmw wiec sie podczepilem w bezpiecznej odleglosci . Po czym tex uznalem ze 220 a 200 to spora roznica dla mnie i napewno nawet w s klasie nie bede zamykal licznika -220 bylo nawet dla mnie za szybko. 

240 tez tam inni jezdza i nie mam z tym problemów ze ktos jest odemnie szybszy. Puszczam takich kierowców.  Niepuszczanie powoduje frustracje i niepotrzebne nerwy na drodze. 

 

Tak zwykle tam jest zapchane wiec zwykle lece 160 140. Kilkq razy bylo mozna to chwilowo tyle mialem... 

 

 

Ok podsumowując to ze szybko jeżdżę nie czyni mnie piratem. Mysle ze na forum tez bedzie kilku takich , tylko nie wdaja sie w niepotrzebne dyskusje.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przynajmniej siedzą cicho, żeby się nie odezwać, i nie ukazać całej swej głupoty. Bo głupota nie boli, dopóki się nie stanie krzywda. A i tak nie wiadomo czy taki zrozumie co zrobił. Wszystko na "widzimisię, przepisy na bok, zresztą są nielogiczne, nie ogarniam tego."
To inni są winni... To jest taka mentalność.
A gdzie zaczyna się pirat? Od ilu km/h?
Ze też tyle bezczelności i chamstwa jeździ po drogach, szczycąc się tym. To najgorsze że to takiego nie boli, jak pisałem, za to innych bardziej.






  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, MateuszWwa napisał:

Sokratesa.... to zdaje sie teren zabudowany wiec naprawdę  to pokazuje wasze wyobrażenia o mojej szybkiej jeździe.  Wiec wypraszam sobie taki komentarz ktory mnie obraża. 

Kolego jeśli sądzisz, że do pudła można trafić tylko za wypadek spowodowany na obszarze zabudowanym, to jesteś w błędzie. Ponadto to nie nasze wyobrażenie, ale twoje własne bałwochwalstwo (bo inaczej tego nazwać nie można) wywołało falę krytyki. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się szczycił jazdą z prędkością 200 km/h w normalnym ruchu na drodze publicznej, a Ty już byłeś uprzejmy wspomnieć o 220...

Całe swoje zawodowe życie spędziłem na badaniu okoliczności wypadków, prowadzeniu dochodzeń, przesłuchiwaniu świadków, sprawców i poszkodowanych. Także robieniu zdjęć, szkiców oraz opinii do zdarzeń drogowych, ale takich "odpornych" na wiedzę ignorantów przepisów prawa spotkałem zaledwie kilku. Ty na dodatek nie widzisz w tym niczego złego. To przepisy są nieżyciowe i bzdurne. To inni piracą, albo wloką się prowokując do wyprzedzania. Wszyscy winni tylko nie ja...

Pomyślałeś może jak się zachowa opona gdy przy prędkości 200 trafi na leżącą na drodze, urwaną szpilkę od koła? Wiesz ile metrów przejedziesz, zanim zareagujesz na zauważone zagrożenie i zanim zadziałają hamulce? Ile wynosi droga hamowania z takiej prędkości? Podpowiem; a) opona raczej wystrzeli; b)  przejedziesz około 100m; c) potrzebujesz blisko ćwierć km na całkowite zatrzymanie auta...

Nie Ty nie bierzesz tego pod uwagę, bo przecież "lecisz" swoim pasem i to nie Twoja wina, że ktoś źle oceni odległość, oraz twoją prędkość i wtarabani się na lewy pas. Ktoś zgubi koło, spadnie mu część źle zabezpieczonego ładunku, wybiegnie pies na drogę, czy mało rozgarnięty grzybiarz postanowi poszukać szczęścia po drugiej stronie drogi... No cóż... nie Twoja wina, zatem nie ma się czym przejmować?

Czyżby? O ile przeżyjesz, to nie unikniesz zarzutów prokuratora. Jeśli wyślesz do nieba kogoś innego, to prócz sumienia będą cię gryzły także więzienne pchły... 

 

  • Super! 1
  • Lajk 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.01.2021 o 09:16, mz56 napisał:

Jak się patrzy, to widać cały czas, że można jechać 120 km/h. Oczywiście oprócz miejsc, gdzie są ograniczenia. Za dawnych czasów, był taki moment, że np. mosty były wyłączone z terenu zabudowanego. Nie pamiętam lat. Wracając do meritum. Czy trasa pozwalająca na 120 km/h jest w terenie zabudowanym ? Bzdura sama w sobie. Jadąc z dozwoloną prędkością przekraczam o 70 km/h ? Lub 60 km/h ? To tylko świadczy o świadomości ludzi "konstruujących" przepisy. Oczywiście mowa o dojeździe od strony Wyszkowa. Od strony zachodniej jest z reguły 90. Konkretne pytanie: czy jadąc od strony Wyszkowa, wpadając do Warszawy z prędkością 175 km/h, czyli przekraczając prędkość o 55 km/h mam mieć zabrane prawko, czy nie ? Przecież już jestem w terenie zabudowanym ???!!!

 

Nie wiem jak od strony Wyszkowa, bo dawno nie jechałem, ale od strony zachodniej przynajmniej do Wisły trasa ta nie przebiega w "terenie zabudowanym" (zgodnie z jego prawną definicją). Teren zabudowany zaczyna się dopiero na zjazdach, do zjazdów jest to droga szybkiego ruchu, ale z ograniczeniami do 90km/h.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

200....przyslowiowe rzucone przezemnie - nie wykrecam sie ze czasem zdarzy sie je popelnic - powiedzialem tak glownie w kontekscie rozpedzonych aut ktore wpadaja w rogatki miasta i niekoniecznie zauważa - lub nawet spodziewaja sie gdzies tam z boku tablicy terenu zabudowanego - dość mała jak na szerokość trasy. JESLI zarzadcy drogi zalezy na bezpieczenstwie to taka informacja powinna być na masztach wyswietlana a nie gdzies z boku. Oczywiscie mozna powiedziec nei jezdz tak szybko to zobaczysz. Ale nie mozna juz tak powiedziec bo ludzie niestety tak sie poruszają, trzeba dostosować sie do kierowcow. Na zwyklej drodze jakos dobrze jest oznaczony teren zabudowany , tablica w widocznym miejscu, nie zarosnieta krzakami itp. 

 

Ale tez nie mowie 200 zeby sie chwalić bo nie uwazam to za powod do chwalenia ( raczej codziennosc wielu kierowcow - moze 200 przesada bo rzadko sie zdarza, ale z tego co widze na drogach to 160 w porywach 180 to codziennosc dnia roboczego na polskich trasach typu s. Z tym 220 powiedzialem wlasnie dlatego ze naprawde ciezko znalesc miejsce okazje, zeby na pusto rozpedzic sie na 3 pasach i taka okazja sie nadarzyla to na chwile depnalem - a duzo jezdzę i naprawde takich okazji, polaczonych z jakas moja chęcią i większa koncetracją plus dobra pogodą - to nie jest tak latwo zgrać :) szczegolnie ze nie poluje , nie jezdze po to by bic rekordy , tylko poprostu jadę swoim tępem. Mówie na forum subaru to raczej mniejszosc , pewnie na forum audi bmw mercedesa przelotowe 240 jest codziennoscia bo takie auta wlasciwie jedynie widze ktore poruszaja sie z takimi predkosciami. Seria S, E , 5, a6 takie tam, czasem jakis suv złamie 200 co mnie dziwi ale ok mozna i tak

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dojdziemy do ładu, ani zgody. Ty zdajesz się myśleć innymi kategoriami. Nie znasz przepisów i masz je w głębokim poważaniu, doszukujesz się błędów i braku logiki w oznakowaniu, usprawiedliwiasz się, że inni też tak jeżdżą i musisz się do nich dostosować. :facepalm:

8 godzin temu, MateuszWwa napisał:

Na zwyklej drodze jakos dobrze jest oznaczony teren zabudowany , tablica w widocznym miejscu, nie zarosnieta krzakami itp. 

Ta kwestia była już wyjaśniana. Prędkość dopuszczalna na drogach, może być regulowana zarówno kategorią drogi, znakami zakazu ograniczającymi prędkość, lub znakami informacyjnymi. Dopuszczalna prędkość na drodze ekspresowej to 120, lub 100, gdy jest to droga o jednej jezdni. Zwykle zresztą na tych drogach znaki informacyjne "obszar zabudowany" D-42, pojawiają się dopiero na zjazdach z drogi ekspresowej, pomimo faktu, że ekspresówka przebiega przez miasto. Nie jest żadnym tłumaczeniem, że można nie zauważyć znaku. Przepisy dotyczące wyprzedzania dość jasno wskazują że jest to "przejeżdżanie obok pojazdu poruszającego się w tym samym kierunku", zatem wyprzedzający ma obowiązek każdorazowo upewnić się czy może wyprzedzić kolejny pojazd. To upewnienie się polega m.in na sprawdzeniu, czy nie zabraniają tego przepisy ogólne i znaki drogowe. Jak zatem usprawiedliwisz fakt, że nie zauważyłeś znaku ograniczenia prędkości, czy jakiegokolwiek innego?     

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hak64, miałem przerwę, ale chyba tylko Ty dobrze zakombinowałeś. Ja nie jestem aż tak głupi, ale ! Wracam do starego wątku. Jadąc 175 na godzinę drogą tylko dla samochodów, interesuje mnie tylko tablica o terenie zabudowanym. Czyli jak słusznie zauważyłeś, generalnie na zjazdach. Złapany na tej drodze, gdyby nie było innych znaków, będąc w "teoretycznie zabudowanym terenie" odmówiłbym, zaprotestował. Nie mają prawa odebrać mi na trzy miechy prawka. Gdybym coś więcej nawywijał, oczywiście do dyskusji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Interesuje cię nie tylko tablica D-42, ale także inne znaki. Sama tablica wskazuje, że jest to obszar zabudowany i prędkość jest administracyjnie ograniczona do 50 km/h. Natomiast ta sama tablica występująca razem ze znakiem B-33 ograniczającym prędkość do np. 70, będzie wskazywać że na tej drodze pomimo obszaru zabudowanego można jechać z prędkością 70. Przy czym na tej samej drodze ta prędkość może być regulowana odrębnymi znakami i może się okazać, że stoi sobie znak B-33 ograniczający prędkość do 60 lub mniej, bo kawałek dalej, za łukiem drogi, jest skrzyżowanie z przejściem dla pieszych.    

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałem wyraźnie "gdyby nie było innych znaków". Mając D-7 i uwaga ! białą tablicę z nazwą miejscowości mam zwalniać ? Przecież taki znak obecnie nie istnieje ! Chodzi mi o to, że niestety w wielu miejscach w Polsce, nikt tego nie pilnuje. To jak znaki porzucone po remontach dróg. Co więcej, mojego znajomego chcieli panowie namówić na oddanie prawa jazdy !!! Wjechał w teren "zabudowany" mając 120 km/h. Ja tylko mówię o patologiach, które powinny być jak najszybciej eliminowane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na poprzedniej stronie kolego Hookie był uprzejmy wstawić takie coś: 

Co odwołuje ograniczenie prędkości?

 

  • Skrzyżowanie,
  • Inny znak ograniczenia prędkości,
  • Znak informujący o końcu zakazów,
  • Koniec lub początek obszaru zabudowanego,
  • Koniec lub początek strefy zamieszkania.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                 Jeśli zatem zastosujesz analogię, to wyciągniesz wniosek, że ograniczenie prędkości może być nakazane 
  • kategorią drogi,
  • znakami ograniczenia prędkości,
  • znakiem obszar zabudowany,
  • znakiem strefa zamieszkania                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                      Jak widzisz nie ma tam mowy o białej tablicy z nazwą miejscowości. Pół Śląska możesz przejechać drogami krajowymi, czy ekspresowymi i będziesz widział tylko kolejne tabliczki z nazwami miast, bo zanim z Gliwic dojedziesz do Katowic, masz szansę spotkać pięć takich tablic, nie mając pojęcia kiedy skończyło się jedno miasto, a zaczęło drugie. Dla rozwiania wątpliwości przedstawiam znak E17a (miejscowość) nie jest to jak widzisz biała tablica. Jeśli występuje sama tablica (bez znaku B-33) to jest tylko informacją, że wjechałeś do tej właśnie miejscowości i wcale nie musi to być obszar zabudowany. Natomiast tablica współistniejąca ze znakiem B-33 informuje, że ograniczenie prędkości wynikające ze znaku, obowiązuje na terenie całej miejscowości, przy czym na pewnych odcinkach drogi, to ograniczenie może być zmienione lub odwołane odrębnym znakiem.   16_rys_4_3.jpg                                                                    Wysilę się jeszcze bardziej i dodam, że powyższe zasady dotyczą także znaków D-52 (strefa ruchu) oraz B-43 (strefa ograniczonej prędkości). Na obszarach objętych tymi znakami, ograniczenie prędkości zostaje anulowane tylko znakiem odwołującym "koniec strefy ruchu" lub "koniec strefy ograniczonej prędkości" (nie odwołuje go skrzyżowanie). 
Edytowane przez hak64
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, hak64 napisał:

Natomiast tablica współistniejąca ze znakiem B-33 informuje, że ograniczenie prędkości wynikające ze znaku, obowiązuje na terenie całej miejscowości, przy czym na pewnych odcinkach drogi, to ograniczenie może być zmienione lub odwołane odrębnym znakiem.   

A jeśli za Twoim przykładowym znakiem (E-17a +B-33 40 km/h) powiedzmy 500 m dalej będzie D-42, za 2km D-43 i znów za 500 m E-18a, to czy pomiędzy D-43 (koniec obszaru zabudowanego), a E-18a (koniec miejscowości) obowiązuje znowu 40 km/h?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Kambol napisał:

czy pomiędzy D-43 (koniec obszaru zabudowanego), a E-18a (koniec miejscowości) obowiązuje znowu 40 km/h?

Takie ustawienie znaków było by nielogiczne. Ustawienie znaku D-42 "obszar zabudowany", którego zadaniem jest ograniczenie prędkości do wskazanego limitu, w miejscu gdzie ten limit został już określony (i to mniejszy) trudno nazwać sensownym. Teoretycznie można, bo wykładnia przepisów na to wskazuje, ale... Bardziej sensowne wydaje się być takie ustawienie znaków, w przypadku gdy na wjeździe do miejscowości mamy          E-17a, występujący z B-33 z ograniczeniem do 70, a gdzieś tam dalej D-42, zmniejszający dopuszczalną prędkość na pewnym odcinku drogi, po czym postawiony znak D-43 przywraca limit określony na wjeździe do miejscowości.. 

Edytowane przez hak64
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, hak64 napisał:

Takie ustawienie znaków było by nielogiczne.

Dzięki za odpowiedź. Czytałem, że w złotych czasach straży miejskich i gminnych, kiedy one zarządzały fotoradarami, takie właśnie "nielogiczne odcinki" były ulubionym miejscem zasadzek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hak64, też kiedyś się nadziałem. Dlaczego w przepisach jest napisane, że za zieloną tablicą "powinien" być ustawiony znak przypominający o terenie zabudowanym ? Nie, że ma być ustawiony, ale tylko powinien ? Pole dla prawników. Co do mojego mandatu, to spokojnie jechałem gdzieś w górach za miejscowym. Czwarta tablica, las, zero domów. Jadącego przed moim nosem pozdrowił, pomachali sobie łapkami, ja beknąłem za 71 w terenie "zabudowanym". Piszę z przekąsem, bo niestety nie wszyscy policjanci są ideałami. Już pisałem, jak jeden z takich przemądrzalskich sierżantów wmawiał mi, że jak na mokrej trawie wyhamowałem na 35 metrach, z urwanym prawym przednim kołem, to musiałem mieć grubo ponad 100 km/h !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Nie mogę znaleźć linku do filmu, ale sytuacja była taka, że Policja włączyła koguta, kierowca przed nimi wjechał za czerwone aby ich puścić a ci go zatrzymali dlaczego przejeżdża na czerwonym.

 

Abstrahując od tego czy Policja prowokowała czy nie to można wjechać za czerwone umożliwiając przejazd takiemu pojazdowi ? Jeśli nie bo to złamanie przepisów to praktycznie w mieście nia ma opcji aby zrobić przejazd dla takich pojazdów bo prawie zawsze chociażby najeżdża się na linię rozgraniczającą pasy ruchu.

Edytowane przez RoadRunner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co zrobić w takie sytuacjI?

 

 

Jest to ulica jednokierunkowa,z obustronnymi  miejscami do parkowania i na nieszczęście namalowanym kontrapasem, a rowerzysta jedzie przeświadczony ,że on ma pierszeństwo, bo kontrapas jest jak ścieżka rowerowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, radiolog napisał:

A co zrobić w takie sytuacjI?

 

 

Jest to ulica jednokierunkowa,z obustronnymi  miejscami do parkowania i na nieszczęście namalowanym kontrapasem, a rowerzysta jedzie przeświadczony ,że on ma pierszeństwo, bo kontrapas jest jak ścieżka rowerowa.

To ja zapytam przewrotnie: dlaczego ty jedziesz przeswiadczony, ze masz pierwszenstwo? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie napisałeś jak wygląda oznakowanie tej drogi z przeciwnego kierunku.

 art. 33 ust. 1 pord
Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić. (…) Zatem przez analogię, kierujący pojazdem innym niż rower jest obowiązany do korzystania ze "swojego" pasa. Jeśli rowerzysta porusza się swoim pasem i we właściwym dla tego pasa kierunku, to jemu należy ustąpić pierwszeństwa.   

 

  • pas ruchu dla rowerów wyznacza się na jezdni poprzez oddzielenie go od sąsiedniego pasa odpowiednią linią segregacyjną (linią ciągłą lub przerywaną, /rozporządzenie ws. szczegółowych warunków technicznych dla znaków drogowych nie wspomina o różnych murkach, krawężnikach, etc./);
  • kontrapas rowerowy: można go wytyczyć na drodze jednokierunkowej w obszarze zabudowanym, na której dozwolona prędkość ruchu nie przekracza 50 km/h („dopuszcza się lokalizowanie pasa ruchu dla rowerów w kierunku przeciwnym do kierunku ruchu wskazanego znakiem D-3”, pkt. 7.11.1 rozporządzenia ws. szczegółowych warunków technicznych dla znaków drogowych); 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, blejzu napisał:

To ja zapytam przewrotnie: dlaczego ty jedziesz przeswiadczony, ze masz pierwszenstwo? :)

Podszedłem do tego już lata temu "zdroworozsądkowo", czyli wg własnego wyczucia i wyszło mi, że skoro droga jest co do zasady jednokierunkowa i tak zorganizowana (oznakowane parkingi), że brak jest miejsca, aby auto i rower się bezpiecznie minęli, to gdy jadę rowerem, ustępuję samochodom, a gdy jadę samochodem - owszem uważam na rowerzystów, ale przepuszczam nieco marudnie ;-) Wyznaję zasadę praktyczną: większy może więcej, a drogi są dla szybszych, nie melepetów (pieszym melepetom i rowerzystom wystarczałyby nadal polne ścieżki). Nie będę udowadniał swoich racji, rzucając się rowerem pod samochód, bo on sobie blachę wyklepie, a mnie mogą w szpitalu nie poskładać ;-) Co ciekawe, niedawno Marek Dworak w Jedź Bezpiecznie to wyjaśniał i - ku mojemu zdziwieniu - zasadniczo miał podobne zdanie jak ja. Tłumaczył to tak, że na takich ulicach WARUNKOWO JEST DOPUSZCZONA jazda rowerem pod prąd, ale co do zasady są to ulice jednokierunkowe i to rower powinien przepuścić PRAWIDŁOWO jadący pojazd. Ale jak by było w przypadku kolizji - nie wiem, nie studiowałem prawa i nie zamierzam sprawdzać w praktyce - po żadnej ze stron, więc preferuję daleko idącą ostrożność :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, blejzu napisał:

To ja zapytam przewrotnie: dlaczego ty jedziesz przeswiadczony, ze masz pierwszenstwo? :)

Przecież masz podpis, że jesteś z Krakowa, to pewnie znasz tą ulicę i dobrze wiesz ,że przy pełnym wykorzystaniu miejsc parkingowych wymijasz się na żyletki i jak źle wycelujesz to albo malowanie całej połowy auta ,albo wymiana lusterka w najlepszym razie. 

Wg mnie powinien się schować do zatoczki, bo tam nie ma żadnego wydzielonego liniami kontrapasa, ale dla tego pseudorowerzysty to oznakowanie jak się wydzierał przez szybę jest oznaczeniem ścieżki rowerowej i on ma pierszeństwo.

Kiedyś tam można było się wyminąć bezkolizyjnie, bo miejsca parkingowe były malowane po przekątnej, ale widać pazerny zikit za mało zarabiał na stefie i stworzył bubla

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Tichy napisał:

na takich ulicach WARUNKOWO JEST DOPUSZCZONA jazda rowerem pod prąd,

Tak można powiedzieć  gdy mamy do czynienia z drogą oznakowaną znakiem D-3 pod którym umieszczono tabliczkę z symbolem roweru i napisem "nie dotyczy".  W przypadku jednokierunkowej z wyznaczonym kontrapasem dla rowerzystów, to rowerzysta korzysta z pierwszeństwa (o ile jedzie wyznaczonym dla rowerów pasem we wskazanym kierunku).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, radiolog napisał:

Wg mnie powinien się schować do zatoczki, bo tam nie ma żadnego wydzielonego liniami kontrapasa, ale dla tego pseudorowerzysty to oznakowanie jak się wydzierał przez szybę jest oznaczeniem ścieżki rowerowej i on ma pierszeństwo.

Ja tylko widze sierzanta rowerowego i jednokierunkowa ulice dla samochodow. On ma normalna droge bo zakaz go nie dotyczy wiec nie musial sie nigdzie chowac. To nie jest sciezka rowerowa ale on nie jedzie pod prad wiec jestescie chyba w patowej sytuacji. Taki on pseudrowerzysta jak i ty pseudokierowca :p


 

Cytat

Tłumaczył to tak, że na takich ulicach WARUNKOWO JEST DOPUSZCZONA jazda rowerem pod prąd, ale co do zasady są to ulice jednokierunkowe i to rower powinien przepuścić PRAWIDŁOWO jadący pojazd.

Tylko, ze  oba pojazdy jada prawidlowo. Jezeli jest znak „nie dotyczy rowerow” to nie dotyczy wiec oba maja takie same prawo poruszac sie  zgodnie z przepisami. Na zdrowy rozsadek tez bym ustapil ale wg. kodeksu? Nie wiem. Chyba ze w przepisach cos o tym jest bo nie wnikalem. A jak nie ma to pewnie babol/luka.

 

Edytowane przez blejzu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tam nie ma wyznaczonego linią pasa ruchu dla rowerów, więc wedle tego co przytoczył @hak64 rowerzysta nie będzie miał pierwszeństwa. Natomiast zdrowy rozsądek zawsze nakazuje daleko idącą ostrożność, bo szkoda tracić czas na udowadnianie swoich racji w imię lepszej sprawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie widzę różnicy między tą sytuacją, a niektórymi wąskimi bocznymi drogami gdzie dwa samochody nie mogą się minąć bez zjeżdżania na pobocze.
Cywilizowani ludzie w takiej sytuacji zwalniają i albo oba auta zjeżdżają trochę na pobocze albo ktoś pierwszy zjedzie dając tym samym drugiemu znać by przejechał. Na koniec najczęściej dziękują sobie podnosząc dłoń. Zwykła uprzejmość.

Ale jeśli jednym lub drugim pojazdem kieruje neandertal, który napiera na chama i ani myśli okazać te zwykłą uprzejmość to w najlepszym wypadku jest awantura i trudno się dziwić.

Tak samo jest przecież jeśli dwie osoby na piechotę zbliżają się z naprzeciwka np do wąskiego przejscia czy drzwi. Najczęściej wtedy nie mamy kłopotów z okazaniem uprzejmosci. Szkoda że niektórym w aucie czy na rowerze się to wyłącza.

Wysłane z mojego SM-G973F przy użyciu Tapatalka

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...