Skocz do zawartości

Przepisy ruchu drogowego.


hak64

Rekomendowane odpowiedzi

38 minut temu, hak64 napisał:

wyprzedzanie pojazdu lub uczestnika ruchu, który sygnalizuje zamiar skrętu w lewo,

Jak to udowodnić bez kamerki? A ponoć trwają prace aby kamerek (wzorem Austrii) zabronić.

 

  

15 godzin temu, hak64 napisał:

Zatem zasadne będzie uznanie przyczynienia, a to wiąże się z okrojonym (najczęściej o połowę) odszkodowaniem.

No właśnie to jest ta zachęta... Przecinam podwójną ciągła, jadę po prąd pasem, przydzwaniam w niespodziewającego się niczego kierowcę i dostaję połowę odszkodowania bo on zostaje uznanym winnym zdarzenia. Ja się tylko "przyczyniłem". No nic tylko sobie gratem tak jeździć i przydzwaniać ... Słabe to...

 

15 godzin temu, hak64 napisał:

Nie no, ja rozumiem, że ktoś może intelektem nie grzeszyć, ale rowerzysta lewym pasem na autostradzie?! To chyba należy rozpatrywać w kategoriach samobójstwa... 

Ale nie odpowiedziałeś jak to jest w takim przypadku... fakt z autostradą przesadziłem ale byłem osobiście świadkiem jak rowerzysta jechał lewym pasem na dwupasmówce (zresztą droga rowerowa była obok). Prędkość dozwolona 100 km/h.

Może samobójca.. nie wiem... ale co wtedy? Jak zostanie uznana wina? 

 

Pewnie napiszesz, że zależy od okoliczności :)


 

 

Edytowane przez sambor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, hak64 napisał:

Odpowiedzialność może zostać bowiem wyłączona w przypadku stwierdzenia, że do zdarzenia doszło wskutek nieprawidłowego zachowania innego uczestnika ruchu (np: wyprzedzającego kilka pojazdów jednocześnie)

Trochę się wtrącę, akurat ta część wypowiedzi w związku z innymi mnie mocno zaintrygowała. Mianowicie czy nie można zastosować wyłączenia odpowiedzialności w przypadku stwierdzenia, że do zdarzenia doszło wskutek nieprawidłowego zachowania innego uczestnika ruchu (np. jazda pod prąd) w przypadkach co do których tyczyła się wcześniejsza dyskusja?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, bast napisał:

Trochę się wtrącę, akurat ta część wypowiedzi w związku z innymi mnie mocno zaintrygowała. Mianowicie czy nie można zastosować wyłączenia odpowiedzialności w przypadku stwierdzenia, że do zdarzenia doszło wskutek nieprawidłowego zachowania innego uczestnika ruchu (np. jazda pod prąd) w przypadkach co do których tyczyła się wcześniejsza dyskusja?

Według polskiego kodeksu drogowego oraz jego interpretacji przez stróżów prawa i sędziów NIE , nie można bo trzeba jeszcze poszkodowanemu dowalić mandat że był nieostrożny. 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, hak64 napisał:

Regulacje prawne dość jasno precyzują, że wykonujący manewr skrętu w lewo jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi poruszającemu się z przeciwnego kierunku jazdy, jednak kwestią sporną jest, czy taki sam obowiązek ciąży na nim w stosunku do pojazdu jadącego w tym samym kierunku? Co do tego, sytuacja była jasna we wcześniejszym stanie prawnym. W myśl art. 19 ust 1d. p.r.d. kierujący pojazdem mógł zmienić kierunek jazdy, pod warunkiem, że nie spowoduje to zajechania drogi innym kierującym, niezależnie od tego, z którego kierunku nadjeżdżali (z przodu, czy z tyłu).
Tego warunku nie ma jednak w obecnej ustawie, gdyż w art. 22 ust 1 p.r.d. najwyraźniej z niego zrezygnowano . Wyróżnione zostały dwa pojęcia "zmiana kierunku jazdy" i zmiana pasa ruchu". Przepis art. 22 ust 4 p.r.d. dotyczy wyłącznie zmiany pasa ruchu i nie ma zastosowania do zmiany kierunku jazdy (skrętu w lewo). Jeśli zatem kierujący wykonuje odpowiednio wcześnie i wyraźnie sygnalizowany manewr skrętu w lewo, to ma prawo zakładać, że po pasie ruchu, który ma zamiar przeciąć, nie porusza się pojazd jadący w tym samym kierunku. Mógłby to być tylko pojazd nieprawidłowo wykonujący manewr wyprzedzania, bowiem zgodnie z art. 24 ust 5 p.r.d. wyprzedzanie pojazdu lub uczestnika ruchu, który sygnalizuje zamiar skrętu w lewo, może odbywać się tylko z jego prawej strony!

 

Czy są osobne kierunkowskazy do sygnalizowania skrętów i zmian pasa?

W świetle brzmienia art. 24 p.3 pp.1, który opisuje w czym musi upewnić się wyprzedzający:

"kierujący, jadący przed nim na tym samym pasie ruchu, nie zasygnalizował zamiaru wyprzedzania innego pojazdu, zmiany kierunku jazdy lub zmiany pasa ruchu."

Jeżeli nadal jest jeden kierunkowskaz, to skręcający w lewo (art 22 p.4) "jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać", więc nie może tego skrętu wykonać jeżeli jest już wyprzedzany, a musiałby (art.22 p.5) "zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu".

 

Ale wierzę praktykowi, że tak można zagmatwać sprawę, żeby przylepić (współ)winę wyprzedzającemu.

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, ipsx82 napisał:

Według polskiego kodeksu drogowego oraz jego interpretacji przez stróżów prawa i sędziów NIE , nie można bo trzeba jeszcze poszkodowanemu dojebać mandat że był nieostrożny. 

Z naciskiem na interpretację przez stróżów i sędziów. W każdej takiej sytuacji rozstrzygnięcie to niewiadoma, choć przypomina mi się jak to policjant z policjantką skręcali w lewo celem penetracji przydrożnego terenu, a uderzył w nich wyprzedzający kilka samochodów. I wina była ich... o ile pamiętam. No ale nie wiadomo kto kierował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, sambor napisał:

Jak to udowodnić bez kamerki? A ponoć trwają prace aby kamerek (wzorem Austrii) zabronić.

Wiele jest zdarzeń, rzeczy, które trudno udowodnić, ale czy to czas i miejsce by szukać wyjątków?!

Podam Ci przykład:

Ja sobie drogą, z przeciwnego kierunku jazdy ktoś zamierza skręcić w lewo przecinając mój pas ruchu. Mrugam mu długimi, co on odbiera jako przyzwolenie na wykonanie manewru, a ja wtedy wciskam but w podłogę... Wzywamy mundurowych i wskazuję na jego winę, mało tego nawet ją udowadniam. Moje wyjaśnienie jest takie. "Widziałem, że tamten ma zamiar wykonać skręt w lewo, użyłem więc drogowych świateł, aby go ostrzec,  powstrzymać od zajechania mi drogi, bo jadę...

Godzinę temu, sambor napisał:

No właśnie to jest ta zachęta

Jaka zachęta? Każdy doskonale zdaje sobie sprawę, że ubezpieczyciele dokonując wyceny szkody, maksymalnie zaniżają odszkodowanie. Jeśli do tego - uznając przyczynienie - okroją go o połowę, to wystarcza co najwyżej na naprawę u Janusza w stodole. Do tego dolicz utratę zniżek i mandacik.

 

Godzinę temu, sambor napisał:

rowerzysta jechał lewym pasem na dwupasmówce

Być może właśnie samobójca? Nie dywaguję nad takimi kwestiami. To zaledwie promile z rachunku prawdopodobieństwa.

 

47 minut temu, bast napisał:

Mianowicie czy nie można zastosować wyłączenia odpowiedzialności w przypadku stwierdzenia, że do zdarzenia doszło wskutek nieprawidłowego zachowania innego uczestnika ruchu (np. jazda pod prąd) w przypadkach co do których tyczyła się wcześniejsza dyskusja?

Już raz to tłumaczyłem. Jeśli Ty poruszasz się lewym pasem, ale we właściwym kierunku i ktoś jadący pod prąd "spotka się" z Tobą, to trudno tu doszukiwać się Twojej winy. Jednak w przypadku, gdy jedziesz prawym pasem i zmieniasz pas na lewy, aby "spotkać się" z tym jadącym pod prąd, to gdzie Twoja niewinność?

 

31 minut temu, ipsx82 napisał:

Według polskiego kodeksu drogowego oraz jego interpretacji przez stróżów prawa i sędziów NIE , nie można bo trzeba jeszcze poszkodowanemu dojebać mandat że był nieostrożny. 

Pozwól, że nie będę tego komentował, bo choć można prezentować odmienne zdanie (w tym przypadku mniemanie o swojej racji), to nie przywykłem do poziomu bywalców ławeczki pod monopolowym...        

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, rafacon napisał:

W każdej takiej sytuacji rozstrzygnięcie to niewiadoma, choć przypomina mi się jak to policjant z policjantką skręcali w lewo celem penetracji przydrożnego terenu, a uderzył w nich wyprzedzający kilka samochodów. I wina była ich... o ile pamiętam. No ale nie wiadomo kto kierował.

Znam tę sprawę. Wyprzedzający jechał skodą. https://youtu.be/c2i_rGKT3Rc Policjant wziął winę na klatę, bo sam był uprzejmy wykonać manewr skrętu niezgodnie z przepisami. Przystępując do podjęcia manewru skrętu w lewo, miał obowiązek zjechać do osi jezdni. To pozwoliło by po pierwsze, zobaczyć w lusterku skodę wykonującą manewr wyprzedzania (zasłaniał ją jadący za radiowozem inny pojazd), po drugie zaś być widocznym przez kierującego skodą (radiowóz był zasłonięty, więc kierujący skodą nie miał możliwości zauważyć włączonego lewego kierunkowskazu. Co prawda już światła stopu hamujących, wyprzedzanych pojazdów, powinny dać nieco do myślenia kierującemu skodą, ale zdolność przewidywania sytuacji na drodze, należy rozpatrywać w kategoriach umiejętności, nie zaś obowiązku. Tak, czy siak, policjant doskonale zdawał sobie sprawę, że nie uniknie odpowiedzialności, a ewentualna współwina kierującego skodą nic by mu nie dała (może poza satysfakcją, że nie tylko ja dałem ciała). To samo zdarzenie z radiowozem wykonującym skręt z osi jezdni, było by zupełnie inaczej oceniane.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, hak64 napisał:

Nie dywaguję nad takimi kwestiami.

Myślałeś o karierze w polityce? To jest spora umiejętność odpowiadać nie odpowiadając. :P

Ja te promile spotkałem na drodze. Całe szczęście, że nic się nie stało i nie ma sprawy w sądzie.

 

 

1 godzinę temu, hak64 napisał:

Wiele jest zdarzeń, rzeczy, które trudno udowodnić,

No właśnie... dlaczego więc niektóre kraje zabraniają montować videorejestratory? Przecież to niezwykle ułatwia ocenę zdarzenia, ustalenie winnych, itp.

A ostatnio nawet jak pamiętam ułatwia poszukiwania zaginionych osób (była sprawa z uprowadzonym dzieckiem i prośby od policji do kierowców którzy jechali daną trasą o przejrzenie nagrań).

 

 

1 godzinę temu, hak64 napisał:

ubezpieczyciele dokonując wyceny szkody, maksymalnie zaniżają odszkodowanie

A firmy w tym się specjalizujące maksymalnie je podnoszą. Ja bym jednak upierał się, że dla niektórych to jest zachęta, a jeśli słowo "zachęta" jest zbyt mocne to może bym powiedział "przyzwolenie" na lekceważenie przepisów.

 

Jak napisał kolega:

2 godziny temu, rafacon napisał:

Ale wierzę praktykowi, że tak można zagmatwać sprawę, żeby przylepić (współ)winę wyprzedzającemu.

Pewnie w każdym prawie takie zagmatwanie można zrobić... szkoda, że w prawie o ruchu drogowym jest sporo niejasnych przepisów i być może zbyt wielka dowolność w ich interpretacji.

Taka która w pewien sposób premiuje cwaniaków bo zawsze mają szansę (przy odpowiednio poprawnej dla nich interpretacji) się wykręcić lub znacząco obniżyć swoją winę.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, hak64 napisał:

Znam tę sprawę. Wyprzedzający jechał skodą. https://youtu.be/c2i_rGKT3Rc Policjant wziął winę na klatę, bo sam był uprzejmy wykonać manewr skrętu niezgodnie z przepisami. Przystępując do podjęcia manewru skrętu w lewo, miał obowiązek zjechać do osi jezdni. To pozwoliło by po pierwsze, zobaczyć w lusterku skodę wykonującą manewr wyprzedzania (zasłaniał ją jadący za radiowozem inny pojazd), po drugie zaś być widocznym przez kierującego skodą (radiowóz był zasłonięty, więc kierujący skodą nie miał możliwości zauważyć włączonego lewego kierunkowskazu. Co prawda już światła stopu hamujących, wyprzedzanych pojazdów, powinny dać nieco do myślenia kierującemu skodą, ale zdolność przewidywania sytuacji na drodze, należy rozpatrywać w kategoriach umiejętności, nie zaś obowiązku. Tak, czy siak, policjant doskonale zdawał sobie sprawę, że nie uniknie odpowiedzialności, a ewentualna współwina kierującego skodą nic by mu nie dała (może poza satysfakcją, że nie tylko ja dałem ciała). To samo zdarzenie z radiowozem wykonującym skręt z osi jezdni, było by zupełnie inaczej oceniane.  

To co piszesz jako "po pierwsze" jest dla mnie zgodne z duchem prawa i zdrowym rozsądkiem - czyli, nawet zjeżdżając do osi jezdni (co jest obowiązkiem), nie miał prawa wykonać manewru, bo na pasie, który zamierzał zająć znajdował się wyprzedzający pojazd. Zjechanie do osi jezdni nie nadaje pierwszeństwa, tylko stanowi początkowy element poprawnie wykonanego manewru. Nawet włączenie kierunkowskazu nie zmienia sytuacji wobec pojazdów, które już wyprzedzają, a jedynie zakazują wyprzedzania planującm manewr. Sekwencja i zależności czynności podejmowanych przez wyprzedzającego i wyprzedzanego są (moje zdanie) dobrze opisane w Ustawie, tylko niestety bez zapisu wideo można nie mieć szans na sprawiedliwość, nawet będąć "w prawie".   

Wystarczy, że wyjeżdżający na nasz pas stwierdzi, że miał włączony kierunkowskaz, jechał przy osi i zamierzał skręcić w lewo, żeby zdjąć z siebie część (albo i całość) odpowiedzialności. 

 

4 minuty temu, sambor napisał:

Pewnie w każdym prawie takie zagmatwanie można zrobić... szkoda, że w prawie o ruchu drogowym jest sporo niejasnych przepisów i być może zbyt wielka dowolność w ich interpretacji.

Taka która w pewien sposób premiuje cwaniaków bo zawsze mają szansę (przy odpowiednio poprawnej dla nich interpretacji) się wykręcić lub znacząco obniżyć swoją winę.

Nawet bym nie generalizował, że to jest premia dla cwaniaków, którzy jakieś manewry wykonują celowo, żeby uzyskać osobistą korzyść.

To jest niezdrowa sytuacja, kiedy pan Jan (przeciętny, skromny i uczciwy człowiek) zderza się z machiną prawną, która go rozjeżdża i zostawia, bo sprawca zdarzenia okazał się lepiej "ustawiony" - społecznie, towarzysko, finansowo - i zwyczajnie w sytuacji, kiedy tego potrzebował miał prawnika, pieniądze na ekspertów itp. Sąd na miejscu zdarzenia nie był, więc trudno mieć do sędziego pretensję o wyrok, jak dostał paczkę ekspertyz wyliczających, że pan Jan jechał trzy km/h za szybko, nie zwolnił jak się z pola poderwało stado ptaków i w dodatku nie miał gaśnicy. To niestety powoduje, że stosunek do prawa i sądów jest jaki jest. I przenosi się na inne sfery prawa, szacunek dla innych ludzi, empatię, spokój psychiczny itp. I koło się zamyka, bo pan Jan wkrótce ma dość doświadczeń, żeby stać się samemu chamem na drodze.

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, rafacon napisał:

To co piszesz jako "po pierwsze" jest dla mnie zgodne z duchem prawa i zdrowym rozsądkiem - czyli, nawet zjeżdżając do osi jezdni (co jest obowiązkiem), nie miał prawa wykonać manewru, bo na pasie, który zamierzał zająć znajdował się wyprzedzający pojazd. Zjechanie do osi jezdni nie nadaje pierwszeństwa, tylko stanowi początkowy element poprawnie wykonanego manewru. Nawet włączenie kierunkowskazu nie zmienia sytuacji wobec pojazdów, które już wyprzedzają, a jedynie zakazują wyprzedzania planującm manewr.

Kolego, nigdzie nie napisałem, że kierujący, sygnalizujący odpowiednio wcześnie zamiar skrętu w lewo, ma prawo wykonać swój manewr w sytuacji gdy widzi, iż jest wyprzedzany.  Zabrania tego chociażby art 3 Ustawy prd. Jednak tenże sam przepis dotyczy także wyprzedzającego! Widząc sygnalizowanie zamiaru skrętu przez poprzedzający go pojazd, nie ma prawa kontynuować swojego manewru!       Albo - o ile ma taką możliwość - wykonuje go zgodnie z przepisami i wyprzedza z prawej strony, albo hamując zaprzestaje wyprzedzania. Co się tyczy wykonującego manewr skrętu, to jego podstawowym obowiązkiem jest upewnienie się, czy jego odpowiednio sygnalizowany zamiar wykonania skrętu w lewo, został przez jadących z tyłu zrozumiany. Zatem jeśli przed przystąpieniem do skrętu kierujący upewni się, że jadący za nim hamuje i nie podejmuje wyprzedzania, to ma prawo zakładać, że jego zamiar zrozumiany i manewr będzie bezpieczny. Podejrzewam, że wskażecie na błędy takiego założenia. - Istotnie można uznać go za błędne w sytuacji, gdy za nami jedzie auto osobowe i kierujący zamierzający przystąpić do manewru skrętu widzi, lub ma możliwość zobaczyć, czy jadące w dalszej kolejności auta nie podjęły już manewru wyprzedzania. Gdyby skręcający w takim momencie rozpoczął swój manewr, można by mówić o współwinie skręcającego i wyprzedzającego. Pierwszy, bo podjął manewr pomimo iż nie był on bezpieczny i stwarzał zagrożenie dla pojazdu wykonującego wyprzedzanie. Drugi, bo podjął bądź kontynuował wyprzedzanie pomimo, że auto jadące przed nim hamuje, a poprzedzające sygnalizuje zamiar skrętu w lewo. 

Gdyby jednak przyjąć, że za pojazdem sygnalizującym zamiar skrętu w lewo jedzie samochód ciężarowy... Kierujący wykonujący manewr skrętu upewnił się, że nie jest wyprzedzany, że jadący za nim kierujący ciężarówką zrozumiał zamiar i hamuje umożliwiając przystępującemu do skrętu wykonanie swojego manewru, to proszę wskażcie mi ewentualną winę skręcającego, gdyby doszło do kolizji z pojazdem, którego kierujący postanowił na przekór wszystkim wyprzedzić tych hamujących i tego wykonującego manewr skrętu.          

Edytowane przez hak64
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, hak64 napisał:

wskażcie mi ewentualną winę skręcającego

Ja nie widzę w takim przypadku winy skręcającego.

 

Ale w tym przypadku: http://olsztyn.wm.pl/636201,Czolowe-zderzenie-dwoch-samochodow-w-Olsztynie.html nie widzę winy kierowcy Skody.

Upewnił się, że nic nie jedzie, że kierowcy go widzą, znają jego zamiar i przepuszczają i był pewnie przekonany, że nikt normalny przez linię ciągłą, "pod prąd" nie jedzie. A to on został uznany winnym kolizji. Dostał nawet większy mandat niż kierowca drugiego auta. Jeśli nie ma AC to pewnie nie dostanie odszkodowania.

 

Tak samo pewnie w tym opisanym przez Ciebie przypadku można wcisnąć kierowcy który skręcał, że się za mało upewnił i nie zachował szczególnej ostrożności podczas wykonania manewru.

Pewnie kwestia złotoustego adwokata i wina rozłożona...

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, ipsx82 napisał:

Prośba do szanownej i uwielbianej Pani moderator o przeniesienie tych dywagacji przepisów ruchowych do watką o takiej samej nazwie ;)

Proszę bardzo ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znowu @Aga będzie musiała przenosić do innego wątku :)

 

Pierwsze zdanie mówi:

Cytat

wyjeżdżając z ul. Tarasa Szewczenki, chciał skręcić w Jagiellońską.

Czyli rozumiem to jako normalne skrzyżowanie - dwie ulice.

Zresztą - po to ktoś przewidział podwójną ciągłą w tym miejscu aby do takich zdarzeń nie dochodziło.

Edytowane przez sambor
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, hak64 napisał:

Owszem nie mylisz się. Pas zieleni oddzielający jezdnie jest częścią drogi. Problem w tym, że art 1 Ustawy o drogach publicznych stanowi, że z drogi publicznej „może korzystać każdy, zgodnie z jej przeznaczeniem, z ograniczeniami i wyjątkami określonymi w tej ustawie lub innych przepisach szczególnych”. Chciałem także nieśmiało zauważyć, że skoro pokusiłeś się o lekturę definicji drogi, to wystarczyło rzucić jeszcze okiem na definicje jezdni, oraz pasa ruchu - jak mniemam,  owe zapisy powinny dość jednoznacznie rozwiać Twoje wątpliwości.

Bynajmniej. Znam definicję jezdni oraz pasa ruchu (swoją drogą definicja pasa ruchu - przynajmniej ta w PoRD - jest tak sformułowana, że praktycznie na każdej jezdni jest nieskończona liczba pasów ruchu ;) ale darujmy sobie matematykę akademicką). Wszystko to nie zmienia faktu, że do nieustąpienia doszło (ok, załóżmy, że jednak jechałem z naprzeciwka, żeby się o nieprawidłowe wyprzedzanie nie czepiać). A korzystanie z drogi "zgodnie z jej przeznaczeniem" jest pojęciem tak płynnym i niejednoznacznym, że można pod nie podciągnąć wszystko. Niby czemu jazda po zielonej trawce jest bardziej lub mniej nieprawidłowa niż jazda po powierzchni wyłączonej z ruchu (znak P-21) czy jazda jednokierunkową pod prąd? Nie chcę się kłócić a jedynie dać przykład jak daleko w absurd można zabrnąć, kiedy dopuszczamy by nieustąpienie pierwszeństwa zawsze z automatu czyniło (współ)winnym kolizji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, DEXiu napisał:

Niby czemu jazda po zielonej trawce jest bardziej lub mniej nieprawidłowa niż jazda po powierzchni wyłączonej z ruchu (znak P-21) czy jazda jednokierunkową pod prąd? Nie chcę się kłócić a jedynie dać przykład jak daleko w absurd można zabrnąć, kiedy dopuszczamy by nieustąpienie pierwszeństwa zawsze z automatu czyniło (współ)winnym kolizji.

No właśnie dalej brniesz w absurdy. Wróć do lektury art 22 Ustawy prd, ze szczególnym uwzględnieniem pkt 4. "Kierujący pojazdem, zmieniając zajmowany pas ruchu, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać, z wyjątkiem ust. 4a i 4b, oraz pojazdowi wjeżdżającemu na ten pas ruchu z prawej strony."

Przepisy są dość precyzyjne, tylko trzeba nauczyć się czytać między wierszami. Czasem zaś ma znaczenie, to czego nie napisano (wyłączenie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, hak64 napisał:

No właśnie dalej brniesz w absurdy. Wróć do lektury art 22 Ustawy prd, ze szczególnym uwzględnieniem pkt 4. "Kierujący pojazdem, zmieniając zajmowany pas ruchu, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać, z wyjątkiem ust. 4a i 4b, oraz pojazdowi wjeżdżającemu na ten pas ruchu z prawej strony."

Przepisy są dość precyzyjne, tylko trzeba nauczyć się czytać między wierszami. Czasem zaś ma znaczenie, to czego nie napisano (wyłączenie).

Ja zaś polecam wnikliwą lekturę art 25 ust. 1 (ust. a nie pkt ;) ).

Cytat

Kierujący pojazdem, zbliżając się do skrzyżowania, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pojazdowi nadjeżdżającemu z prawej strony, a jeżeli skręca w lewo – także jadącemu z kierunku przeciwnego na wprost lub skręcającemu w prawo.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.05.2020 o 13:39, hak64 napisał:

Jednak w przypadku, gdy jedziesz prawym pasem i zmieniasz pas na lewy, aby "spotkać się" z tym jadącym pod prąd, to gdzie Twoja niewinność?

Żebym się nie pogubił "w zeznaniach": masz na myśli sytuację, w której jadę 2-pasmówką (2 pasy ruchu w każdym kierunku) i na lewym jedzie ktoś pod prąd, tak? Jeśli tak, to akurat jest bardzo proste wyjaśnienie Twojego pytania. Otóż ja MAM PRAWO tak jechać, a tego jadącego pod prąd tam w ogóle nie powinno być! To on łamie przepisy, on jest "tym złym", to jego należy piętnować i karać. Wybierając łamanie prawa wg własnego uznania (bo wybrał, wszak zakładamy w naszym przykładzie, że nie UFO go tam postawiło i pchnęło pod prąd) MUSI AUTOMATYCZNIE zakładać, że inni też złamią prawo wg własnego uznania, co może się dla niego źle skończyć. To trochę tak jak z włamaniem do domu (wersja "pobożnożyczeniowa, tj. jak wg mnie powinno być): ktoś, kto się włamuje do mojego domu, musi liczyć się z tym, że nawet zginie, musi mieć tego świadomość. Jeżeli mimo wszystko się decyduje na włam, to jego problem i świadomy wybór. I nie ma prawa (jeżeli przeżyje) rościć sobie żadnych pretensji, że np. połamałem mu ręce i nogi, podobnie sądy itp. nie mają prawa nic mi zarzucić. Ja jestem bez winy, to ON PIERWSZY zdecydował się na zły czyn i musi wiedzieć, że to zło do niego może wrócić :evil2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.05.2020 o 19:51, hak64 napisał:

Nie sądźcie, że popełnienie wykroczenia przez jednego uczestnika ruchu, powoduje automatycznie wyłączenie winy drugiego.

Oczywiście z prawnego (w obecnym stanie prawa) punktu widzenia masz rację. Chociaż... tak właśnie powinno być: łamiący przepisy powinien mieć wręcz PEWNOŚĆ, że inni widząc to też złamią (w szczególności na jego niekorzyść) przepisy. Tak nakazuje sprawiedliwość, równość i logika.

  

W dniu 11.05.2020 o 19:51, hak64 napisał:

A co mieli powiedzieć? 


1). LOGICZNIE odpowiedzieć, dlaczego karany jest nie ten, który postąpił źle i którego nie powinno tam być.

2). wyjaśnić, jakim cudem (wg ich interpretacji) kierowca ma przewidzieć wszelkie, nawet najmniej prawdopodobne czy absurdalne scenariusze.

PS. Co się dzieje z tym Forum (technicznie)? Chciałem 2 odpowiedzi (2 cytaty) wkleić w jednym poście, to mi zniknęła treść pierwszego wpisu, jak dodałem drugi, to nagle pojawiły się oba... Kiedyś działało to lepiej, m.in. samo scalało posty... Co Admini tam poknocili? ;-)

Edytowane przez Tichy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.05.2020 o 20:06, sambor napisał:

Taka interpretacja przepisów to ZACHĘTA dla cwaniaków i chamów do tego aby robili co robią. Normalny człowiek nigdy czegoś takiego nie zrobi - cham i cwaniak owszem bo będzie liczył na policję, że go obroni... poprzez właśnie takie uznanie winnego zdarzenia.

Zwerbalizowałeś moje myśli :-) Właśnie tak, dopóki cwaniaki i chamy nie będą WIEDZIELI, że spotkają się z kontrą, to dalej będą się szarogęsić.

  

W dniu 11.05.2020 o 19:51, hak64 napisał:

co nie daje prawidłowo poruszającemu się kierującemu pojazdem, prawa do eliminacji idioty z ruchu (nawet gdy ów jedzie pod prąd).


Szkoda ;-) Mamy w rodzinie i wśród znajomych od lat (wręcz od pokoleń) takie powiedzenie, że gdyby wprowadzono takie prawo, że każdy kierowca ma prawo w ciągu roku 2x najechać nieprawidłowo poruszającego się pieszego, to... po roku działania przepisu problem z wypadkami z udziałem pieszych by zniknął :-) Wyobrażacie sobie, jak by się pilnowali - nie wiedząc, czy zbliżający się kierowca wyczerpał już roczny limit czy nie? :biglol:  Nie byłoby włażenia na przejścia bez patrzenia, chodzenia wzdłuż ulicy środkiem (serio, mam takie filmy z własnego rejestratora i nie chodzi o osiedlową uliczkę, tylko normalną w centrum miasta!), przechodzenia na czerwonym, łażenia poboczem nocą za miastem w czarnym ubraniu bez odblasków itp. Nagle wszyscy by nosili całe naręcza świecących wisiorków po zmroku, a widok auta wzbudzałby respekt (i słusznie, bo to ponad tona żelastwa, należy obawiać się kontaktu, to instynkt samozachowawczy).

  

W dniu 12.05.2020 o 15:55, rafacon napisał:

To jest niezdrowa sytuacja, kiedy pan Jan (przeciętny, skromny i uczciwy człowiek) zderza się z machiną prawną, która go rozjeżdża i zostawia, bo sprawca zdarzenia okazał się lepiej "ustawiony" - społecznie, towarzysko, finansowo - i zwyczajnie w sytuacji, kiedy tego potrzebował miał prawnika, pieniądze na ekspertów itp. Sąd na miejscu zdarzenia nie był, więc trudno mieć do sędziego pretensję o wyrok, jak dostał paczkę ekspertyz wyliczających, że pan Jan jechał trzy km/h za szybko, nie zwolnił jak się z pola poderwało stado ptaków i w dodatku nie miał gaśnicy. To niestety powoduje, że stosunek do prawa i sądów jest jaki jest. I przenosi się na inne sfery prawa, szacunek dla innych ludzi, empatię, spokój psychiczny itp. I koło się zamyka, bo pan Jan wkrótce ma dość doświadczeń, żeby stać się samemu chamem na drodze.


Naprawdę pięknie to ująłeś! Zapomniałeś jeszcze dodać, że - wg ekspertyzy zespołu krakowskich biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna - jego lewe tylne pozycyjne miało włókno zużyte na tyle, że świeciło o 2 kandele za słabo (w porównaniu do tego, co producent lampy przedstawiał przy homologacji), a to wszystko razem już z pana Jana czyni wręcz kryminalistę-recydywistę, będącego w przestępczym "ciągu" i nie rokującego szans na poprawę :mrgreen:

  

W dniu 12.05.2020 o 11:49, hak64 napisał:

Mógłby to być tylko pojazd nieprawidłowo wykonujący manewr wyprzedzania, bowiem zgodnie z art. 24 ust 5 p.r.d. wyprzedzanie pojazdu lub uczestnika ruchu, który sygnalizuje zamiar skrętu w lewo, może odbywać się tylko z jego prawej strony!


Można? A to ciekawe, bo kilka lat temu nasz kierowca służbowy został uznany winnym w takiej sytuacji: facet przed nim włączył kierunek w lewo, zjechał do osi jezdni i się zatrzymał (z przeciwka jechały pojazdy). Po prawej było na tyle miejsca, że nasz kierowca zaczął go omijać i gdy był z nim prawie na równo, tamten się nagle rozmyślił, wbił jedynkę i się spotkali. Policja krakowska uznała winę naszego kierowcy i od tego czasu się pilnuję, żeby tak nie robić. Serio można taki pojazd omijać/wyprzedzać z prawej? Nie wkręcasz nas? ;-) Dlaczego więc wtedy uznano winę naszego kierowcy?

Edytowane przez Tichy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Tichy napisał:

Żebym się nie pogubił "w zeznaniach": masz na myśli sytuację, w której jadę 2-pasmówką (2 pasy ruchu w każdym kierunku) i na lewym jedzie ktoś pod prąd, tak?

Nie, oba pasy są tymczasowo drogą jednokierunkową na czas remontu drogi (zmiana organizacji ruchu) i ci jadący pod prąd mają objazd zrobiony a przed wjechaniem na tą drogę jednokierunkową mają 2 znaki:

images?q=tbn%3AANd9GcQnfOsjJ6Hhb87pf-wjGRMW6JgNi1eEpulMfB9uEonEbOdEWuaeCQ3yL6gc6g&usqp=CAc 

 

oraz 

 

image.png.ddff0da0a6235bfa2871d99e91ec8821.png

 

A pomimo tego wjeżdżają i zmuszają mnie i innych  jadących zgodnie z kierunkiem do łamania przepisu o obowiązku skręcania w lewo  na jednokierunkowej wielopasmowej  z lewego pasa bo nim zasuwają pod prąd a często gdy stoi jakaś koparka na tym lewym lub prawy to wpychają się na chama zamiast ustąpić tym prawidłowo jadącym zgodnie z kierunkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Tichy napisał:

Wybierając łamanie prawa wg własnego uznania (bo wybrał, wszak zakładamy w naszym przykładzie, że nie UFO go tam postawiło i pchnęło pod prąd) MUSI AUTOMATYCZNIE zakładać, że inni też złamią prawo wg własnego uznania, co może się dla niego źle skończyć.

Mam małą prośbę. Zanim coś napiszesz, najpierw pomyśl ! Jeśli dzieciak wbiegnie za piłką, czy swoim pieskiem na drogę ekspresową, to wedle Twego uznania kierującemu przysługuje prawo nie używania hamulca?  Jeśli jakiemuś tropiącemu węże pijaczynie zabraknie chodnika i położy się na drodze, to Twoim zdaniem można go rozwałkować na asfalcie? 

Mój kolega będąc onegdaj naczelnikiem drogówki w pewnym mieście, zwykł "łopatologicznie" wyjaśniać niepokornym znaczenie słowa AUTOMATYCZNIE, a tłumaczył tak: "jeśli pańska matka była Qwą, to pan jesteś automatycznie sqsyn...

2 godziny temu, Tichy napisał:

Mamy w rodzinie i wśród znajomych od lat (wręcz od pokoleń) takie powiedzenie, że gdyby wprowadzono takie prawo, że każdy kierowca ma prawo w ciągu roku 2x najechać nieprawidłowo poruszającego się pieszego, to... po roku działania przepisu problem z wypadkami z udziałem pieszych by zniknął :-) Wyobrażacie sobie, jak by się pilnowali - nie wiedząc, czy zbliżający się kierowca wyczerpał już roczny limit czy nie? :biglol: 

Sugeruję wizytę w specjalistycznej  przychodni.

 

2 godziny temu, Tichy napisał:

Serio można taki pojazd omijać/wyprzedzać z prawej? Nie wkręcasz nas?

Sądzisz , że wymyśliłem sobie treść cytowanego art 25.5 ustawy prd?

 

2 godziny temu, Tichy napisał:

Dlaczego więc wtedy uznano winę naszego kierowcy?

Może dlatego, że jak wspomniałeś   "gdy był z nim prawie na równo, tamten się nagle rozmyślił, wbił jedynkę i się spotkali". Czasem to prawie robi różnicę... 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, hak64 napisał:

Mam małą prośbę. Zanim coś napiszesz, najpierw pomyśl !

 

Jestem pewny, że Tichemu chodzi o cwaniaków którzy specjalnie, celowo i z premedytacją przekraczają przepisy a w przypadku kolizji, interpretacje przepisów (jak ta wspomniana z Olsztyna) winę przekierowują na bogu ducha winnego człowieka. Spierałem się na tym forum z Tichym już niejednokrotnie ale jestem pewny, że by nie przejechał dziecka :) Ani nawet pijaczyny... choć tego to by może miał troszkę ochotę ;)

 

A powiedz mi @hak64 czy są jakieś przepisy i znane Ci ich interpretacje (których doświadczyłeś w pracy zawodowej) które budzą Twój sprzeciw i zdziwienie?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...