Skocz do zawartości

Przepisy ruchu drogowego.


hak64

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 22.04.2020 o 15:55, Jaca68 napisał:

Nie ma obowiązku posiadania i jazdy samochodem

Ale niby czemu bogacz ma mieć, a inni nie?! Każdy chce. Poza tym samochód to w zaawansowanym XXI wieku nie jest żaden przywilej ani luksus, tylko normalność (tak przynajmniej powinno być i tak jest w cywilizowanych krajach Zachodu), często narzędzie pracy i każdy powinien go mieć (chyba że bardzo nie chce - nic na siłę). BTW: ciekawe, jak np. mam podczas epidemii bezpiecznie przemieszczać się do pracy, skoro MPK praktycznie nie kursuje, a tak czy inaczej nie jest niebezpieczne?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.04.2020 o 15:55, Jaca68 napisał:

Kierowca / właściciel ma obowiązek utrzymywać pojazd w dobrym stanie technicznym

Jeżdżę na obowiązkowe przeglądy (prawdziwe, nie załatwiane po koleżeńsku czy za łapówkę), jeżdżę dodatkowo do zaufanego mechanika, ale awarie zdarzają się nawet w nowych autach! Bym zaryzykował stwierdzenie, że częściej niż w zadbanych starszych... ;-) Dam Ci przykład "awarii" bardzo dziwnej i nie wynikającej ze stanu technicznego pojazdu. Wsiadam kiedyś do auta (w centrum miasta), ruszam, jadę 2 przecznice, nagle czuję, że nie mogę wciskać sprzęgła, normalnie bardzo ciężko idzie, nie mogę wysprzęglać. Zatrzymuję się "awaryjnie", zjechałem tylko do krawężnika, gaszę silnik. Co się okazało? Przechodziłem koło jakiegoś remontu i załapałem jakąś smołę czy inny syf na buta. Do chodnika się nie kleił (pył + zimno), za to w aucie się podgrzał, "rozrobił" i zaklajstrował mi pedał sprzęgła i buta tak, że w zasadzie skleił mi buta z pedałem ;-) Dobrze, że to tylko sprzęgło, a nie hamulec+gaz, bo mogłoby być groźnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.04.2020 o 13:16, hak64 napisał:

Nie zmienia to jednak faktu istnienia fachowców w przedmiotowych dziedzinach. 

Słuchaj, pracowałeś kiedyś w policji, tak? Proszę, wyjaśnij mi coś takiego, bo nawet z kolegami z pracy ucięliśmy sobie kiedyś o tym dyskusję, ale nic z niej nie wyniknęło (znaczy wg nas przepisy są chore i dalej nie rozumiemy). Napisałem nawet kiedyś do "Jedź bezpiecznie", ale bez odzewu.

 

Dlaczego ulubione hasło policji i wspaniały wprost pretekst do wystawiania mandatów i do uznawania ludzi za winnych kolizji, czyli "niedostosowanie prędkości do warunków jazdy", działa tylko w dół, nigdy w górę? Dlaczego zasada ta nie działa, gdy ze względu na świetne warunki atmosferyczne, nowy asfalt, porządny samochód i dobrą widoczność uznam, że warunki na drodze są lepsze od oczekiwanych i dostosuję prędkość poprzez jej zwiększenie? Policja nie uzna takiego tłumaczenia, prawda? Zaznaczam, że ostatni (i zaledwie drugi w życiu, pierwszy w 1994) mandat otrzymałem w 2000 r., a jeżdżę codziennie, więc nie jestem piratem drogowym. Ograniczenia prędkości są przecież określane dla jakichś uśrednionych warunków, czyli powinna być tolerancja w górę i w dół? A może się mylę, może ograniczenia prędkości ustalane są dla warunków najlepszych z możliwych? Ale jeśli tak, to do jakich parametrów samochodu, tj. czy dla sportowego, czy ciężarowego, z jakimi oponami, czy z ABS, kontrolą trakcji itp. czy bez? Jest gdzieś jakaś norma czy przepis, który to określa, czy totalna uznaniówka urzędników? Bez problemu znajdę w Krakowie i okolicach kilka lub kilkanaście przypadków takich ograniczeń prędkości, że w deszczu, a może i po śniegu mogę spokojnie i BEZPIECZNIE, bez żadnego piractwa i obgryzania paznokci, pojechać szybciej o 20-30 km/h. Ograniczenia prędkości mamy takie, jakbyśmy nadal jeździli Fiatami 125p, 126p i Polonezami, a to przepaść motoryzacyjna...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Tichy napisał:

Dlaczego ulubione hasło policji i wspaniały wprost pretekst do wystawiania mandatów i do uznawania ludzi za winnych kolizji, czyli "niedostosowanie prędkości do warunków jazdy", działa tylko w dół, nigdy w górę?

Nie wiem jak to skomentować. Może "rozumie przyjdź ku mnie?" Ale po kolei.

 

1 godzinę temu, Tichy napisał:

Dlaczego zasada ta nie działa, gdy ze względu na świetne warunki atmosferyczne, nowy asfalt, porządny samochód i dobrą widoczność uznam, że warunki na drodze są lepsze od oczekiwanych i dostosuję prędkość poprzez jej zwiększenie?

Gdyby zastosować Waści zasadę, to owa zasada podważała by sens stawiania znaków ograniczających prędkość. Te zaś (znaki) ustawia się nie wedle oczekiwań, umiejętności, czy majętności (lepszy wóz) kierowcy, a wymogów prawnych (teren zabudowany), środowiskowych (tereny leśne, mosty, wzniesienia), warunków lokalizacyjnych (przebieg drogi, skrzyżowania, widoczność), natężenia ruchu i wielu innych czynników.

 

1 godzinę temu, Tichy napisał:

Ograniczenia prędkości są przecież określane dla jakichś uśrednionych warunków, czyli powinna być tolerancja w górę i w dół?

Owszem chodzi o warunki uśrednione, ale nie może być żadnej tolerancji. Jeśli jest ograniczenie do 50, to jedziemy 50, a nie 100, bo dziś słonecznie i mały ruch. Te 50 km/h będzie z kolei prędkością zbyt dużą, jeśli na łuku drogi pojawi się woda, lub co gorsze lód. Czy Pańskim zdaniem w takich miejscach ma stać człowieczek wyposażony w komplet znaków i zmieniający je w zależności od pogody? W samochodach mamy obecnie systemy rozpoznawania znaków,  więc może znaki wyposażyć w system rozpoznawania samochodów i na widok sportowego bolidu, znak wyświetli dopuszczalną prędkość pomnożoną dwukrotnie?

2 godziny temu, Tichy napisał:

Bez problemu znajdę w Krakowie i okolicach kilka lub kilkanaście przypadków takich ograniczeń prędkości, że w deszczu, a może i po śniegu mogę spokojnie i BEZPIECZNIE, bez żadnego piractwa i obgryzania paznokci, pojechać szybciej o 20-30 km/h.

No cóż. Ja za to bez problemu znajdę każde miejsce na drodze, gdzie dopuszczalna (oznaczona znakiem) prędkość będzie zbyt duża, by pokonać zakręt, a nawet utrzymać prosty tor jazdy (gołoledź). 

Reasumując. Poruszona przez Ciebie kwestia niedostosowania prędkości do warunków - nie jazdy, jak to napisałeś - a warunków panujących na drodze, jest pojęciem względnym. Możliwe jest więc otrzymanie mandatu za owo niedostosowanie prędkości, pomimo faktu, że nie przekroczyło się prędkości dopuszczalnej na danym odcinku drogi. W przypadku przekroczenia dopuszczalnej prędkości można nałożyć karę za dwa czyny. Jeden czyn to niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze i związane z tym spowodowanie zdarzenia drogowego (kolizja).Drugi, przekroczenie dopuszczalnej prędkości (mandat, lub dodatkowy zarzut w sprawie karnej, jeśli owo przekroczenie prędkości przyczyniło się do zaistnienia zdarzenia, lub zwiększenia obrażeń u poszkodowanego).

Miłego dnia.

    

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie to jest ciekawy temat do dysputy filozoficzno-prawnej: jaki jest cel stawiania znaków ograniczenia prędkości? (uprzedzając odkrywcze odpowiedzi typu "aby ograniczyć prędkość" - chodzi mi o tzw. root cause, czyli PO CO ograniczać i DLACZEGO akurat do takiej wartości). Ciągnąc dalej: czemu to jest wartość uśredniona, a nie faktycznie górna granica dopuszczalności? Ze względu na "czynnik ludzki" (czyli zakładanie bezmyślności)? Można i tak.

 

Korci mnie też tutaj znów wrócić do niedawnej mej dyskusji z @hak64 o karaniu za skutek a nie czyn: na jakiej podstawie policja karze za "niedostosowanie prędkości do warunków"? Czy aby nie wyłącznie po skutkach (rozbity wrak etc.)? Skoro kierowca winien był zachować prędkość stosowną do warunków, to może pan aspirant zechce wskazać ile w tych konkretnych warunkach w tym konkretnym miejscu ona wynosiła? Nie wie? A kierowca miał obowiązek to wiedzieć? Serio? Trochę jak w tym dowcipie "co ma wiedzieć student, a co profesor"

 

10 godzin temu, Tichy napisał:

Zresztą jak inaczej, skoro mamy ruch prawostronny? Prawy pas jest ZAWSZE, tylko raz występuje tylko on, a raz ma "dołożony" lewy.

Drugie zdanie to Twoja teza i nijak nie wynika ze stwierdzenia zawartego w pytaniu.

 

10 godzin temu, Tichy napisał:

Czyli gdy z jednego pasa robią się dwa, to "pojawia się" pas prawy?

Gdy z jednego pasa robią się dwa, to problem ustalenia pierwszeństwa nie istnieje.

 

10 godzin temu, Tichy napisał:

Moja interpretacja jest inna, bardziej intuicyjna, wywodzę ją przede wszystkim z dwóch żelaznych zasad: ruchu prawostronnego i reguły prawej ręki.

Sam dyskredytujesz siebie i swoją argumentację powołując się na nieistniejącą w przepisach "regułę prawej ręki" i jeszcze nazywając ją "żelazną zasadą".

 

10 godzin temu, Tichy napisał:

Kwestia druga: jakim cudem mam ustępować komuś po mojej lewej? Wg mnie zasada prawej ręki jasno i w 100% określa pierwszeństwo w sytuacjach, gdy tory jazdy dwóch pojazdów spotykają się, a oba pojazdy są równorzędne wobec siebie, tj. oznakowanie pionowe ani poziome nie mówi, kto z nich ma pierwszeństwo. Coś źle rozumiem? Na przykład na stacji benzynowej, przejeżdżając pomiędzy dystrybutorami, gdy potem trzeba się "spotkać" na jednym pasie przy wyjeździe, zawsze przepuszczam tych po mojej prawej i pcham się przed tych po lewej - robię źle? Ale jeśli tak, to po co w ogóle zasada prawej ręki? Przykład drugi: znajoma została uznana winną kolizji na parkingu pod marketem, bo choć wydawało się jej, że jest na "główniejszej" drodze, to Policja stwierdziła, że przy braku oznakowania pierwszeństwo miało auto z jej prawej strony, niezależnie od tego, która trasa na parkingu wydaje się szersza czy ważniejsza.

Ponownie: nie ma "zasady prawej ręki" - to tylko mnemotechnika na zapamiętanie kilku przepisów. A jej rozszerzanie na każdą sytuację kolizyjną jest nieuprawnione. W sytuacji "skrzyżowania" jak na stacji benzynowej czy parkingu owszem - mamy art. 25.3 PoRD, ale przy zanikających pasach ruchu nie ma takiego rozstrzygnięcia.

 

11 godzin temu, Tichy napisał:

Kwestia rzekomego wyprzedzania po prawej, co przy braku wyznaczonych pasów ruchu jest zabronione: pomijając kwestię bzdurności tego przepisu (powinno być prosto: albo można wyprzedzać ZAWSZE po prawej, albo nie można wcale)

Nawet nie wiem jak to skomentować - życie nie jest czarno-białe... chyba w żadnym aspekcie.

 

11 godzin temu, Tichy napisał:

nie zgadzam się, że dochodzi tu do wyprzedzania po prawej, tylko do omijania. Wyobraźmy sobie taką sytuację (która ma tam zresztą miejsce codziennie): jadę po prawej, obok (nie z tyłu czy z przodu, ale dokładnie OBOK) jedzie po lewej inne auto, z TĄ SAMĄ prędkością. Gdy dojeżdżamy do zwężenia i żaden z nas nie zamierza ustąpić, czyli nie zwalniamy, któryś z nas musi się w krytycznym momencie, tuż przed zderzeniem, ZATRZYMAĆ, nie mógłby pojechać ani pół metra dalej, bo już by drugiego zahaczył. Do tej chwili jechaliśmy "łeb w łeb", ale skoro się zatrzymał, to ja go nie wyprzedzam, tylko OMIJAM po prawej stronie.

Natychmiastowe zatrzymanie z niezerowej prędkości jest niemożliwe z fizycznego punktu widzenia. Wątpię też aby w sytuacji jadących obok siebie samochodów (z prędkością 40 km/h) jeden był w stanie zatrzymać się na tyle szybko, aby drugi nie zdążył go całkowicie wyprzedzić. Więc nie, nie dochodzi do omijania.

 

11 godzin temu, Tichy napisał:

W ogóle po Waszych tłumaczeniach (z kilku programów) odnoszę wrażenie, jakby do sytuacji, gdy nie ma wyznaczonych pasów ruchu, odnosiły się ZUPEŁNIE INNE przepisy o ruchu drogowym!

Bo tak jest.

 

Ogólnie to wydaje mi się, że choć temat jest dość mętny, to rozstrzygający mimo wszystko jest ów zakaz wyprzedzania z prawej i płynące z niego konsekwencje.

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, hak64 napisał:

Owszem chodzi o warunki uśrednione, ale nie może być żadnej tolerancji. Jeśli jest ograniczenie do 50, to jedziemy 50, a nie 100, bo dziś słonecznie i mały ruch. Te 50 km/h będzie z kolei prędkością zbyt dużą, jeśli na łuku drogi pojawi się woda, lub co gorsze lód. Czy Pańskim zdaniem w takich miejscach ma stać człowieczek wyposażony w komplet znaków i zmieniający je w zależności od pogody? W samochodach mamy obecnie systemy rozpoznawania znaków,  więc może znaki wyposażyć w system rozpoznawania samochodów i na widok sportowego bolidu, znak wyświetli dopuszczalną prędkość pomnożoną dwukrotnie?

Na Forum śmiało może być bez "Pan", tylko "Ty" ;-)  Ależ ja nie kwestionowałem konieczności dostosowania prędkości jazdy W DÓŁ, czyli do pogorszonych warunków - gdzie tak wyczytałeś? Mnie chodzi o to, jakie są kryteria ustawiania tych ograniczeń. Weźmy np. łuk drogi: czy ktoś bada max. prędkość, przy której jeszcze nie traci się - jadąc przeciętnym nowym autem, na nowych oponach - przyczepności na tym łuku w suchy, ciepły (pow. 15 st.) dzień, potem dzieli to przez jakiś współczynnik (bo np. nie każdy ma fabrycznie nowe opony) i stawia znak np. 70 km/h? Wtedy wiadomo, że 70-tką w pogodny, ciepły dzień, przy suchej nawierzchni i autem w dobrym stanie tech. spokojnie ten łuk przejadę, a w razie np. deszczu mam odpowiednio (zgodnie z własnym doświadczeniem, znajomością auta itp.) zwolnić. Odnosimy z kolegami z pracy wrażenie, że ograniczenia są takie, jakbyśmy nadal jeździli autami z lat max. 80-tych, tylnonapędowymi, na łysych oponach, w dodatku zawsze w deszczu :-( Ciekawe jest zatem, jakie są kryteria i standardy stawiania ograniczeń? Bo jeśli jest to średnia z różnych warunków pogodowych, to by oznaczało, że w zasadzie przekraczanie dopuszcz. prędkości powinno być dopuszczalne przy idealnych warunkach przyczepności.

 

Tak, mamy zaawansowany XXI wiek, kamery rejestrują każdy nasz krok i rozpoznają nie tylko tablice rej., ale i twarze. Wszędzie narąbanych jest mnóstwo wyświetlających bezsensowne informacje tablic świetlnych, często dublujących znaki poziome/pionowe. Czujniki wilgoci, temp., zachmurzenia itp. oraz prognozy meteo też są standardem już od wielu lat. "Eter" przenika niesamowita ilość fal elektromagnetycznych, wszędzie światłowody, sieci komórkowe, 3G, 5G, zaraz pewnie 83G... Czyli w zasadzie wszystko już mamy.To problem zrobić system ustawiający prędkość max. w zależności od możliwości bolidu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, DEXiu napisał:

Drugie zdanie to Twoja teza i nijak nie wynika ze stwierdzenia zawartego w pytaniu.

A jak może przy ruchu prawostronnym nie być prawego pasa? Z jakiego przepisu miałaby wynikać owa nieobecność? Mam więc do Ciebie (i do JB) pytanie, skąd (z jakiego PRZEPISU) wynika, że pas lewy jest zawsze, a pas prawy może zanikać/pojawiać się?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, DEXiu napisał:

Czy aby nie wyłącznie po skutkach (rozbity wrak etc.)? Skoro kierowca winien był zachować prędkość stosowną do warunków, to może pan aspirant zechce wskazać ile w tych konkretnych warunkach w tym konkretnym miejscu ona wynosiła? Nie wie? A kierowca miał obowiązek to wiedzieć? Serio? Trochę jak w tym dowcipie "co ma wiedzieć student, a co profesor"

No właśnie to mnie też nurtuje! Policja (i prokuratorzy, sędziowie, biegli itp.) zawsze mędrkują na zasadzie "skoro wyleciał/zderzył się/nie wyhamował, to jechał za szybko". A ile w takim razie tam wtedy powinno się jechać? Ktoś to sprawdza/oblicza po wypadku? Ale dokładnie, co do 1 km/h, nie "wolniej niż sprawca". Tak, tak, biegli potrafią "wypomnieć"w sądzie przekroczenie o 2 km/h, skoro są tacy mądrzy, to niech w każdym przypadku wyliczą równie dokładnie max. prędkość w danych warunkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, DEXiu napisał:

Gdy z jednego pasa robią się dwa, to problem ustalenia pierwszeństwa nie istnieje.

Ale ja chcę się dowiedzieć, który pas w Polsce jest "dodatkowy", "ekstra", bo wg mnie lewy. Wg JB chyba prawy, skoro twierdzą, że lewy jest, a prawy może być lub nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, DEXiu napisał:

Sam dyskredytujesz siebie i swoją argumentację powołując się na nieistniejącą w przepisach "regułę prawej ręki" i jeszcze nazywając ją "żelazną zasadą".

Zaraz, a w przypadkach równorzędnych to kto ma pierwszeństwo - ten z prawej czy lewej? Mnie uczono, że ten z prawej i to jest reguła prawej ręki. Może w przepisach nie jest to tak nazwane, ale w praktyce przecież do tego się to sprowadza!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, DEXiu napisał:

W sytuacji "skrzyżowania" jak na stacji benzynowej czy parkingu owszem - mamy art. 25.3 PoRD, ale przy zanikających pasach ruchu nie ma takiego rozstrzygnięcia.

Jest takie rozstrzygnięcie, w JB WIELOKROTNIE przytaczali (wg nich błędne) art. z czasopism motoryzacyjnych, opinie policji oraz nawet... wyroki sądów! Łączenie się dwóch pasów ruchu było rozstrzygane jako przecinanie się kierunków jazdy i w związku z tym pierwszeństwo miał ten z prawej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, DEXiu napisał:

Ponownie: nie ma "zasady prawej ręki" - to tylko mnemotechnika na zapamiętanie kilku przepisów.

A więc jednak przyznajesz, że zasada istnieje! Być może istotnie nie ujęta w przepisach, ale dla mnie ważne są fakty, prawda, a nie prawnicze gadanie ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, DEXiu napisał:

Ogólnie to wydaje mi się, że choć temat jest dość mętny, to rozstrzygający mimo wszystko jest ów zakaz wyprzedzania z prawej i płynące z niego konsekwencje.

Ale przecież opisałem taki przypadek, gdzie wcale nie WYPRZEDZAM z prawej, tylko jadę po prawej stronie do końca, załóżmy nawet, że do spotkania ;-) Mnie interesuje, dlaczego to JA mam ustępować, a nie ten z lewej? Dlaczego to ja, jadąc spokojnie prawym (przy ruchu prawostronnym!) pasem, przy braku oznakowania dowodzącego, że to mój pas się kończy/jest zablokowany, przy braku stojących na nim pojazdów blokujących w sposób chwilowy pas, mając pustą drogę przed sobą, nagle mam być winny zderzenia? Co zrobiłem ZŁEGO? W ogóle nie wykonywałem żadnych manewrów poza jechaniem do przodu i trzymaniem się przebiegu drogi! Nie złamałem żadnego zakazu. To zabronione?

Edytowane przez Tichy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Tichy napisał:

Ale przecież opisałem taki przypadek, gdzie wcale nie WYPRZEDZAM z prawej, tylko jadę po prawej stronie do końca, załóżmy nawet, że do spotkania ;-) Mnie interesuje, dlaczego to JA mam ustępować, a nie ten z lewej? Dlaczego to ja, jadąc spokojnie prawym (przy ruchu prawostronnym!) pasem, przy braku oznakowania dowodzącego, że to mój pas się kończy/jest zablokowany, przy braku stojących na nim pojazdów blokujących w sposób chwilowy pas, mając pustą drogę przed sobą, nagle mam być winny zderzenia? Co zrobiłem ZŁEGO? W ogóle nie wykonywałem żadnych manewrów poza jechaniem do przodu i trzymaniem się przebiegu drogi! Nie złamałem żadnego zakazu. To zabronione?


@Tichy da się wszystkie odpowiedzi zacytować w jednym poście - wtedy łatwiej się czyta.

 

Ja do tego dodałbym fakt, że jeśli uznamy  pas powstający z dwóch jako niczyj (ani prawy ani lewy) to przy zmianie pasa pierwszeństwo ma ten z prawego. Tak bym to widział.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale przecież opisałem taki przypadek, gdzie wcale nie WYPRZEDZAM z prawej, tylko jadę po prawej stronie do końca, załóżmy nawet, że do spotkania ;-) Mnie interesuje, dlaczego to JA mam ustępować, a nie ten z lewej? Dlaczego to ja, jadąc spokojnie prawym (przy ruchu prawostronnym!) pasem, przy braku oznakowania dowodzącego, że to mój pas się kończy/jest zablokowany, przy braku stojących na nim pojazdów blokujących w sposób chwilowy pas, mając pustą drogę przed sobą, nagle mam być winny zderzenia? Co zrobiłem ZŁEGO? W ogóle nie wykonywałem żadnych manewrów poza jechaniem do przodu i trzymaniem się przebiegu drogi! Nie złamałem żadnego zakazu. To zabronione?

Sprawa jest dość prosta. Jeśli kończy się pas prawy - pierwszeństwo mają na lewym. Jeśli lewy - na prawym. Jeśli kończą się oba, a dalej mamy jeden pas, pierwszeństwo ma ten jadący prawym 

Małe zamieszanie może wprowadzać fakt, że zostało to dodane do przepisów stosunkowo niedawno, wcześniej interpretacje mówiły o pierwszeństwie z lewego, ponieważ domyślnie lewy porusza się szybciej. 

Ale jak napisałem - teraz jest to już jednoznacznie dookreślone

Edytowane przez sjak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tichy gdzieś Ty był jak to tłumaczyłem @blejzu zasada tego znikającego pasa jest bardzo prosta :na drodze mamy kilka elementów, które są constans  jednym z nich jest środek jezdni (z namalowanym pasem lub nie  - to nie ma znaczenia) następnie mamy kolejny constans w postaci pasa jezdni przy środku jezdni  który w zależności czy to będzie droga jednopasmowa czy dwupasmowa  nazywany będzie pasem lewym (dwupasmowa w tym samym kierunku z wyznaczonymi pasami)  lub zwyczajnie pasem( jednopasmowa). Mam nadzieje że tym razem nie spisz jak wtedy gdy to tłumaczyłem innemu koledze z forum  :P i do tej pory to rozumiesz. To lecimy dalej, następnie droga składa się z pozostałych elementów które już nie są constans bo się zmieniają w zależności od warunków urbanistycznych , administracyjnych , finansowych itp na przykład droga ma krawężnik  a po jakimś czasie krawężnik znika i ma pobocze  utwardzone  bo zabrakło kasy z Unii na chodniki. Inny przykład to droga ma jeden pas bo jest stare budownictwo (urbanistyka) ale jedna kamienica się zawaliła i nowo wybudowana jest mniejsza przez co powiększyli pas jezdni ale nie na tyle żeby się zmieściły przepisowo dwa autobusy natomiast dwie osobówki się mieszczą. Dzięki takim urbanistycznym i administracyjnym uwarunkowaniom powstają dwa pasy jezdni ale że nie mieszczą się dwa autobusy obok siebie to nie wydzielą ich pasami namalowanymi tylko powstaje twór "droga dwupasmowa z niewydzielonymi pasami" gdzie ten lewy jest niezmieniony przy osi jezdni która nadal jest constans a ten prawy nowo powstały jest zmienną w tej drodze bo kiedyś była kamienica długa na 100 metrów ale pozostałe kamienice nadal są i  nie pozwalają na poszerzenie drogi, przez co prawy się kończy po tych 100 metrach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już ustalone  który pas  jest zanikający to teraz przejdźmy do lekcji nr 2 kto ma pierwszeństwo.

Skoro  pas bliżej środka jest constans i nie ma prawa zanikać bo na środku jezdni nie stawia się bloków ani parkingów (poza wyjątkami  spowodowanymi remontami  lub przebudowywaniem skrzyżowań) to chyba oczywiste że ten z lewej ma kontynuacje do jazdy bo nic mu nagle przed maskę w postaci drzewa czy płotu nie wyskoczy co ma miejsce z prawej strony drogi na tym zanikającym prawym.

A taki drastyczny przykład kto ma kontynuacje a kto nie:

Jada dwa obok siebie , prawy się zwęża do środka jezdni z powodu drzewa i kierowca z prawego pasa zamiast zatrzymać się i puścić tego z lewej go spycha  na przeciwny pas przez środek jezdni pod nadjeżdżający  z naprzeciwka pojazd 

Edytowane przez ipsx82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.04.2020 o 13:55, Nosek kreseczka napisał:

@Tichy da się wszystkie odpowiedzi zacytować w jednym poście - wtedy łatwiej się czyta.

Ale jak? Kiedyś Forum robiło to (scalanie) automatycznie, nagle przestało :-(  Zaznaczam fragment i daję "cytowanie fragmentu", jak teraz. Ale jak mam dodać inne cytowanie, z innego posta i napisane przez innego usera w taki sposób, żeby mi się pojawiło scalone, w jednej odpowiedzi i z zachowaniem cytowań?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Tichy napisał:

Ale jak mam dodać inne cytowanie, z innego posta i napisane przez innego usera w taki sposób, żeby mi się pojawiło scalone, w jednej odpowiedzi i z zachowaniem cytowań?

Normalnie

 

W dniu 26.04.2020 o 13:52, Tichy napisał:

Co zrobiłem ZŁEGO?

Dodaj odpowiedź na końcu jak wszystkie cytaty masz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ostatnio mnóstwo rowerzystów. i takich co jadą przez przejście dla pieszych. nie ustępuję - raz wyjaśniłem jednej pani chcącej przejechac, żeby zsiadla, bo to jest dla pieszych. czy kierowca ma się spodziewać za znakiem informacyjnym o przejściu tylko dla pieszych rowerzystów?

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, jkarp napisał:

ostatnio mnóstwo rowerzystów. i takich co jadą przez przejście dla pieszych. nie ustępuję - raz wyjaśniłem jednej pani chcącej przejechac, żeby zsiadla, bo to jest dla pieszych. czy kierowca ma się spodziewać za znakiem informacyjnym o przejściu tylko dla pieszych rowerzystów?

Niby jest taki przepis (o tym przeprowadzaniu rowerów), owszem, ale wg mnie całkowicie bezsensowny. Dlatego zawsze przepuszczam rowerzystów na przejściach, jakby to były też przejazdy rowerowe (wyraźnie macham im, żeby jechali). Sam przejeżdżam przez przejścia rowerem rzadko i tylko wtedy, gdy nikt nie jedzie lub wraz z pieszymi, ale ich tempem i w taki sposób, że nikt mi mandatu nie da (są na to sposoby, pokazywali nawet w Jedź Bezpiecznie) ;-) Ktoś chyba kombinuje podobnie jak ja, bo (co akurat chwalę) w Krakowie znaczną część przejść przemalowali tak, że ruch rowerów jest dopuszczony. Wtedy już nie ma żadnych wątpliwości i niejasności.

  • Dzięki! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A dzisiaj w audycji Radiostrada Radia Kraków chwalono białe sportowe Subaru, które bardzo elegancko zachowało się na drodze 776 (Kraków - Proszowice - Busko-Zdrój) :thumbup: :excl:

Ze tych eliptycznych rond nie ścinało?
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...