Skocz do zawartości

Willkommen in Österreich - czyli informacje przydatne w podróży


Christoph

Rekomendowane odpowiedzi

Pięknie to wyklarowałeś  :) 

Znajomy opowiadał, że jak był w Austrii to dostał mandat za przewożenie nart w aucie i w ogóle, że zatrymywali polskie auta bez bagażnika na dachu bo wiedzieli, że mają narty w środku i wlepiali wszytskim mandaty :huh: 

Widac nikt nie wiedział, że mandaty są nie za przewożenia nart ale za ich przewożenie bez  zabezpieczenia :D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Witaj Christophie.

Mam po ostatnim wypadzie na narty do Austrii dwa pytania.

 

Czy opłata za auta osobowe (winietka) obowiązuje od momentu wjazdu autostradą na teren Austrii czy dopiero od pierwszego/drugiego zjazdu?

Czy coś zmieniło się w przepisach?

 

Tłumaczę, dlaczego pytam. W zeszłym roku na A93 na wysokości Kufstein-Sud była tablica, że od tego miejsca obowiązuje opłata.

W tym roku tablica znikła (albo nie zauważyłem :huh:). Jadąc zatem do Kitzbuhel nie kupowałem winietki, bo na tym zjeździe skręcałem na B173.

Co prawda w tym roku pojechałem do Zell im Zillertal więc kupiłem winietę jeszcze w D ale temat mnie zaciekawił.

Na stronie Asfinag jest tylko ogólna mapka z numerami autostrad i ekspresówek.

Z góry dzięki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Czy opłata za auta osobowe (winietka) obowiązuje od momentu wjazdu autostradą na teren Austrii czy dopiero od pierwszego/drugiego zjazdu? Czy coś zmieniło się w przepisach?

 

...opłatę za wjazd na autostradę robimy przed wjazdem do Austrii...np na stacji benzynowej w Niemczech...

gdy jesteśmy już na autostradzie w Austrii...obowiązuje nas opłata..i winieta na szybce... ;)

 

wtedy będziemy mieć na pewno spokój... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za ważną informację o spokoju, mimo że napisałem, cytuję:

 

 

Co prawda w tym roku pojechałem do Zell im Zillertal więc kupiłem winietę jeszcze w D...

 

Ale raczej nie doczytałeś, o co mi chodzi, więc jeszcze raz:
 

W zeszłym roku na A93 na wysokości Kufstein-Sud była tablica, że od tego miejsca obowiązuje opłata.

 

oraz:

 

Jadąc zatem do Kitzbuhel nie kupowałem winietki, bo na tym zjeździe skręcałem na B173...

 

oraz podsumowanie:

 

 

Czy opłata za auta osobowe (winietka) obowiązuje od momentu wjazdu autostradą na teren Austrii czy dopiero od pierwszego/drugiego zjazdu?

Czy coś zmieniło się w przepisach?

 

 

Poczekam na wypowiedź Christopha :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiem na szybko - sprawdziłem na stronie ASFINAG:

 

1) Winieta obowiązuje dla pojazdów osobowych, kamperów i dostawczych o DMC 3,5t oraz na motocykle. 

 

2) Obowiązek posiadania winiety jest na wszystkich autostradach i drogach ekspresowych w Austrii, począwszy od granicy państwa. Czyli odpowiadając na pytanie - wjeżdżasz do Austrii już z winietą. Jeśli cię łapnie ASFINAG - a mają kamery na autostradach i drogach ekspesowych.

 

W razie braku ważnej winiety, albo naklejonej w złym miejscu, które uniemożliwia kamerom zidentyfikowanie lub zlokalizowanie naklejki, ASFINAG wystawi nam winietę zastępczą, która kosztuje 120EUR.

 

Warto to rozważyć, ponieważ roczna winieta na samochód kosztuje obecnie 84,40EUR, dwumiesięczna 25,30EUR, a 10-dniowa 8,70EUR. Jeśli Cię przyłapią, to zapłacisz prawie tyle, co półtora rocznej, pięć winiet dwumiesięcznych, oraz 14 winiet 10 dniowych :D

 

3) Obowiązek posiadania winiety jest również na wszystkich stacjach odpoczynkowych przyległych do autostrady, nawet, jeśli dojazd do nich możliwy jest z drogi lokalnej. 

 

Tutaj więcej informacji:

http://www.asfinag.at/maut/vignette

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

W razie braku ważnej winiety, albo naklejonej w złym miejscu, które uniemożliwia kamerom zidentyfikowanie lub zlokalizowanie naklejki, ASFINAG wystawi nam winietę zastępczą, która kosztuje 120EUR.

 

Tanioszka. A w Polsce 3000zł za każdą bramkę bez viaToola   :czerwona:  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Orientujesz się może, jak w Austrii wyglą kwestia biwakowania na dziko? W Szkocji rozbicie namiotu nawet na prywatnej ziemi jest legalne (oczywiście pod warunkiem, że nie zostawisz po sobie śmietnika), można sobie przez Austrię przejechać sypiająć nad jakimś jeziorkiem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem prawie pewien, ze nie wolno w Austrii jezdzic z hakiem, gdy nie holuje sie przyczepy. Trzeba go zdemontowac gdy sie nie holuje. Zdalem sobie z tego sprawe pod domem, gdy wrocilismy 3 dni temu ze Slowenii - jechalem w obie strony z hakiem :-/ Ciekawe jak wysoki mandat przysluguje w takiej sytuacji.

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Żeby austriacka Polizei nie szukała haka i nie miała się do czego przyczepić, chciałbym podpowiedzieć, jak to jest z hakami w samochodach, stąd temat mojego następnego wywodu.  

 

Przejeżdżając przez Austrię z przyczepą lub bagażnikiem rowerowym należy pamiętać o podstawowych przepisach regulujących powyższe sprawy:

 

1. Hak umożliwiający ciągnięcie przyczepy samochodem osobowym oraz instalacje na nim bagażnika rowerowego musi posiadać potwierdzenie dopuszczenia do ruchu i odpowiednią adnotację w dowodzie rejestracyjnym pojazdu.

 

2. Oczywista sprawa, że dla przyczep wymagana jest tablica i dowód rejestracyjny, wyposażenie zgodne z homologacją, badanie techniczne, sprawne oświetlenie itp. (tu posiadacze wiedzą więcej). 

 

3. Dla bagażników rowerowych montowanych na haku ważne jest, by bagażnik i umieszczone na nim rowery nie zasłaniały tablicy rejestracyjnej i oświetlenia pojazdu. Jeśli takowe warunki nie zostają spełnione, bagażnik musi posiadać własny zestaw oświetlenia i własną tablicę rejestracyjną.

 

ams-eBikeATERA_jeske100_580.jpg

 

4. W Austrii honorowana jest dodatkowa (czerwona) tablica rejestracyjna na stale umieszczona na bagażniku, dozwolone jest także przełożenie tablicy z pojazdu (w Austrii tablice są przekładalne nawet trzema pojazdami można jeździć na jednych blachach, co jest bardzo praktycznym rozwiązaniem, kiedy na zimę mamy SUVa, na lato kabrioleta, a na urlop Campera). 

rote-nummerntafel.jpg

 

5. Logiczne jest, że hak zamontowany w pojeździe na stałe, pozostaje w nim na stałe i nie ma potrzeby jego demontażu, jeśli nie jest używany, pod warunkiem, że taki hak nie zasłania tablicy rejestracyjnej (tu informacja dla tych, którzy wywalili tablicę z klapy i przerzucili na zderzak). Zaleca się, by głowica haka została zabezpieczona tak, by zminimalizować ryzyko zranienia np. przechodnia. Piłka tenisowa albo chiński trampek się chyba nadadzą biggrin.png

314v2cnhNSL._SY300_.jpg

 

6. Co do haków demontowalnych, to chociaż nie ma oficjalnego obowiązku ich każdorazowego demontażu, to jednak ze względu na zapis mówiący o obowiązku unikania lub minimalizowania szkód, zaleca się demontaż takiego haka, gdy nie jest używany. Ma to znaczenie podczas wypadku, gdzie pozostawienie haka może spowodować większe szkody w innym pojeździe, a sąd może się skłonić do uznania współodpowiedzialności za powstałe szkody. Co do widoczności tablicy rejestracyjnej - obowiązuje ta sama zasada jak w poprzednim punkcie - jeśli hak zakrywa częściowo tablicę - musi zostać zdjęty. 

 

 

Jakby kogoś to interesowało, to może poczytać tutaj austriacki kodeks drogowy (język niemiecki) : https://www.ris.bka.gv.at/GeltendeFassung.wxe?Abfrage=Bundesnormen&Gesetzesnummer=10011384, 

 

Tu wyjątek z prawa niemieckiego: https://www.openpetition.de/petition/online/zulassung-zum-strassenverkehr-pkw-mit-abnehmbarer-anhaengerkupplung

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami, bo dziś byłem naocznym świadkiem wypadku na austrostradzie A7 w rejonie Linzu. Przy okazji wizyty w serwisie wziąłem Forestera na jazdę próbną. Kwadrans przed przed 15:00 wyjeżdżam i już w bardzo gęstym ruchu rozkoszują się jazdą samochodem z automatyczną skrzynia biegów. Ruch jak cholera, samochody posuwają się w tunelu w żółwim tempie do następnego rozjazdu i węzła autostrady A1/A7. Po przejeździe przez tunel zagęszczenie ruchu tylko minimalnie mniejsze, wszystkie pasy zajęte, samochody częściowo jadą pasem awaryjnym (korytarz ratunkowy - już wspominałem). Tablice informacyjne wyświetlają adaptacyjne ograniczenia prędkości 60km/h, po około kilometrze korek zaczyna się rozluźniać i kierowcy mogą przyspieszyć do 80km/h. Wyprzedzam ciężarówkę, zwalniam lewy pas i zjeżdżam na prawy. Około stumetrowy dystans dzieli mnie od następnego samochodu.

 

Obserwując drogę staram się utrzymać dystans do białego, chyba Citroena. Nagle samochód zwalnia i zaczyna zjeżdżać do krawędzi jezdni, kiedy koła znalazły się na trawie, auto skosiło słupek kilometrowy i dalej zjechało ze skarpy drogi, uderzyło o drzewo, przekoziąłkowało i wylądowało na boku. Działo się to może 2-3 sekundy. Zatrzymałem auto na poboczu, awaryjne i biegiem do samochodu. Dobrze, że zatrzymały się też inne samochody, kierowcy momentalnie dostali się do samochodu i wyciągnęli z niego oszołomionego kierowcę. Drobne skaleczenia, ale przytomny.

 

I teraz najlepsze. 15:04: Trzęsącymi się rękami usiłuję uruchomić telefon. K..., spoconymi rękami nie potrafię odblokować iPhona. Przez dupsy, srupsy, appsy, nie potrafię odnaleźć klawiatury numerycznej, ostatecznie mam problem z przypomnieniem sobie numeru alarmowego i wybranie go z ekranu dotykowego.

 

15:05: Wybrałem 112. Połączony błyskawicznie, chyba po drugim dzwonku odzywa się dyspozytor. Wierzcie mi, jeszcze się w życiu tak nie jąkałem po niemiecku, jak dziś. Pisałem w poradach, jak to zrobić, ale w nerwach to nie takie proste. Mówię, że jestem na autostradzie, ale nie znam numeru (wyleciał mi z głowy), podałem dwa punkty orientacyjne, wyjazd z centrum miasta, kilometr za tunelem, podaję kierunek podróży i przed którym węzłem, jak na złość, nie widzę tabliczki kilometrowej. Mówię, że Unfall, że ktoś jest verletz. Gość mówi: "Proszę się nie rozłączać, zaraz pana przełączę do policji autostradowej". Odebrał dyżurny, więc znowu się jąkam: ... Autobahna między Linz Centrum, a węzłęm autostradowym Linz, ... kierunek Salzurg/Graz, ...kilometr za tunelem. Wypadek, Auto w rowie uderzeyło w drzewo, kierowca lekko ranny. Zapytał mnie o nazwisko i kazał czekać. 

 

Po kilku zaledwie minutach pierwsza karetka dociera na miejsce przeciskając się przez korytarz ratunkowy. W ciągu kolejnych trzech minut mieliśmy 3 karetki na poboczu, po kolejnych 10 minutach samochód Policji. Wszystkie przeciskały się przez korytarz ratunkowy. Szkoda, że nie wszyscy kierowcy robią miejsce automatycznie. Podchodzę do policjanta, oznajmuję, że to ja dzwoniłem i że jestem świadkiem. Pytam go, co potrzebuje ode mnie, bo nie jestem stąd. Zapytał tylko, czy dokłanie widziałem to zdarzenie i czy jakiś inny samochód brał jeszcze w tym udział. Poprosił mnie o prawo jazdy i jakieś namiary. Zeskanował dokument, wizytówkę i powiedział, że zadzwonią w razie potrzeby. 

 

Wypadek widział także kierowca ciężarówki, którą wyprzedziłem. On również zatrzymał się na poboczu. Ale jak zaczął mówić po częściowo po angielsku, częściowo po węgiersku, to policjant stwierdził, że może jechać i że moje zeznanie mu wystarczy.  

 

Oczywiście zadzwoniłem do salonu, że jazda próbna się przedłuży i wracam okrężną drogą biggrin.png Po przyjeździe zapytali mnie tylko, czy nic mi się nie stało i czy nie napiję się kawy. Poprosiłem o szklankę wody. Przynieśli mi butelkę chłodnej wody mineralnej, trochę ochłonąłem i dopiero po pół godziny wsiadłem do swojego samochodu. 

 

Powrót - oczywiście tą samą drogą i po kilkudziesięciu minutach od zdarzenia - trudno było nawet zauważyć, gdzie to miało miejsce - samochód wyciągnięty z rowu, pobocze posprzątane, jedynie okorowane drzewo i połamne gałęzie świadczą o tym zdarzeniu drogowym. 

 

----

Moje spostrzeżenia - mimo iż nigdy jeszcze nie było mi tak trudno mówić w obcym języku, zadziałał schemat - przybliżona lokalizajca, czyli droga, kierunek punkty orientacyjne, wypadek, poszkodowani, ranni, itp. Nie chciałbym oczywiście odsłuchać tego meldunku, bo za taki niemiecki to bym się chyba ze wstydu zapadł pod ziemię, ale najważniejsze zadziałało. 

 

Cholerne smartfony. Można nimi robić cuda, buchować samoloty, odebrać pocztę, serfować po Internecie, robić przeglądać zdjęcia i filmy, nawigować, grać i stroić gitarę, a w razie wypadku i stresu najprostsza czynność - czyli wybranie numeru alarmowego i nawiązanie połączenia - sprawia tyle trudności, ile renciście wbiegnięcie na dziesiąte piętro. 

 

Zamiast ratować, niektórzy woleli robić zdjęcia. Szkoda słów.  

 

----

 

PS: Nowy Forester 2.0D CVT jest świetny, fotele są wygodne, wyciszenie nie najgorsze, prowadzi się bardzo dobrze, ale w nie swoim aucie nie miałem ani jednej kamizelki odblaskowej na pokładzie :P

Edytowane przez Christoph
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To iPhone nie ma opcji telefonu alarmowego bez odblokowania? Jeśli tak to porażka, znajdź rannego z jabłkiem w kieszeni i nie zadzwonisz nawet na pogotowie bo nie znasz pinu?

Edytowane przez radnor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To iPhone nie ma opcji telefonu alarmowego bez odblokowania? Jeśli tak to porażka, znajdź rannego z jabłkiem w kieszeni i nie zadzwonisz nawet na pogotowie bo nie znasz pinu?

ma... ale jak jesteś w stresie, to nie myślisz, żeby nacisnąć "emergency", tylko walczysz, żeby odblokować telefon i wybrać numer "z palca" ;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, takowa opcja w iPhonie jest, ale trzeba przesunąć ekran na numeryczną klawiaturę, gdzie wprowadza się PIN, a pod cyframi na samym dole po lewej mam słowo Notfall, czyli to właśnie połączenie alarmowe. Tyle, że ja kompletnie o tym nie wiedziałem. Do tej pory wystarczył czytnik linii papilarnych, który przy spoconej, zawilgoconej skórze po prostu nie chce działać.

 

ISR - nie mam, bo auto kupione w AT, ale chyba w takim momencie docenia się to rozwiązanie.

 

Samo zdarzenie nauczyło mnie czegoś - w sytuacji stresowej nawet najprostsze rzeczy sprawiają trudności.

Jadąc po autostradzie jeszcze bardziej zwracam uwagę na numerację drogi i tabliczki kilometrowe.

 

 

_____

Błędy w pisowni i niepasujące do kontekstu słowa sponsoruje

iPhone + Tapatalk

Edytowane przez Christoph
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Winietę kupisz na każdej stacji paliwowej, albo w Trafiku (prawie jak kiosk "Ruchu" w AT).

 

Jeśli będziesz w Hallstatt, to koniecznie musisz zwiedzić samo miasteczko. Parking znajdziesz po przejechaniu tunelu, 300m i w prawo.

Do Hallstatt warto wybrać się wcześnie rano, na miasteczko poświęcić co najmniej godzinkę, (piękny Kościół z Gotyckimi ołtarzami skrzydłowymi oraz kaplica czaszek). Potem za jeziorem pojechać kilka kilometrów dalej i zwiedzić Eishölle i Mamuthhölle (Jaskinia Lodowa - tę polecam i Mamucia) oraz przy okazji wjechać na Krippenstein - Pasmo Gór Dachstein. Oprócz tego jest jeszcze miasteczko Bad Goisern, Bad Ischl (Therma) - letnia rezydencja cesarzowej Elisabeth - "Sissi", w tym roku była wystawa w ogrodzie. W drugim kierunku od Hallstatt masz Gosau i Gosausee i Hintersee z widokiem na Dachstein - dla tych, co lubią wędrówki - można obejść oba jeziora. 

 

PS: w takich sprawach najlepiej pisać na PW. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Jadąc Seilbahnem wyżej, ponad obie jaskinie polecam Fuenffingers Aussichtsplatform.

A po stronie południowej, tzw Suedwand, obok miasteczka Ramsau am Dachstein jest Der Dachstein z atrakcjami typu: Treppe ins Nichts, Haengebruecke, Eispalast. Tylko bilet drogi jak cholera i trzeba rezerwować wcześniej.

Ale przy słonecznej pogodzie raz w życiu można sobie pozwolić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zwykle mieszkając w Ramsau otrzymywalem od hotelu kartę do korzystania z atrakcji regionu. Raz w tygodniu można na Dachstein wyjechać na podstawie tej karty pod warunkiem, że bez sprzętu narciarskiego. Taka ciekawostka, myślę że warto o to dopytać będąc w regionie.

 

Wysłane z mojego Passport przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Steinschlag - uderzenie kamieniem nie tylko w szybę  

 

Do napisania kolejnego akapitu opowieści drogowych z Austrii zmotywowało mnie maleńkie, choć często spotykane i dotkliwe finansowo zdarzenie drogowe, a mianiowicie: Steinschlag - uderzenie kamieniem. Tytułem wstępu nadmienię, jak mniej więcej dekadę temu spacerowałem po śląskich komisach w poszukiwaniu samochodu. Przyglądając się bliżej konkretnym egzemplarzom zwracałem uwagę nie tylko ogólny wygląd, stan powłoki lakierniczej, ale także na oznaczenia na szybach samochodu. Dziwiło mnie trochę, że większość samochodów sprowadzonych z Niemiec i innych krajów Europy miały wymienione szyby czołowe. Że trzeba podchodzić z rezerwą do wyjaśnień sprzedawców zachwalających wypasione kombi w dieslu, w skórze i automacie i z niewielkim przebiegiem, to wiadomo, ale wtedy myślałem, że także za wymianą szyby kryje się pewnie jakaś istotna przygoda drogowa, pewnie skasowanie było pół przodu i od poduszek poszła szyba. 

 

Cóż za ironia losu: dziś sam mieszkam na Zachodzie, jeżdżę autostradami i niestety według moich dawnych, wyidealizowanych kryteriów jeżdżę autem po niezłych przygodach: drugi zderzak (po szkodzie parkingowej - sprawca uciekł), druga lampa, lusterko i uszkodzona druga szyba (właśnie po uderzeniu kamieniem na autostradzie lub drogach ekspresowych). Obawiam się, że gdybym wstawił moje auto do komisu, nikt by nie uwierzył, skąd powstały takie uszkodzenia i w moje zapewnienia o bezwypadkowej historii samochodu :D Oczywiście wszystkie naprawy były sfinansowane z polisy AC i wykonane w ASO Subaru. No cóż, można powiedzieć, że takie rzeczy się zdarzają, ale że akurat kilka razy z rzędu mojej osobie i to w ciągu krótkiego czasu, to akurat pech. 

 

Auto jest nowe tylko raz, w fabryce, a potem wyjeżdża z salonu wyjeżdża na drogi i zużywa się tak samo jak buty wyciągnięte z pudełka i założone na nogi. Nie wierzcie, że tak myślę, bo jeszcze wczoraj płakałem jak dziecko z powodu szyby, a każde zarysowanie na samochodzie przyprawia mnie o arytmię serca. Wiem, że wszystko da się naprawić lub wymienić, więc jeśli w grę wchodzą pieniądze, to nie są problemy, lecz koszty. I w tym momencie przed oczami pojawia mi się mgła, robi mi się słabo i wspominam ciężko zaoszczędzone i z bólem serca wydane €uro'sy. 

 

Moje pierwsze Subaru kupiłem jako półroczny pojazd demonstracyjny (Vorführwagen) z niespełna dwutysięcznym przebiegiem, a mimo to samochód miał odprysk na słupku A, na masce i kilka zadrapań w zagłębieniu klamki. No cóż - otwierany, zamykany, dotykany, przymierzany i sto pięćdziesiąt razy przestawiany fotel oraz kierownica, przez kilkunastu, może kilkudziesięciu kierowców przede mną (!) to taka salonowa prawie-nówka biggrin.png

 

Najbardziej boli duma, czyli bajka o szkodach parkingowych.

Z moim wymarzonym, wychuchanym i wycackanym autem obchodziłem się jak z jajkiem, a i tak nie minęło więcej jak dwa tygodnie użytkowania, a oto zdarzyła się pierwsza moja obcierka, drobnostka na zderzaku - nauka cofania pod słońce z użyciem kamery cofania. Słońce zaświeciło, na ekranie nie było nic widać, sekunda nieuwagi i... polały się pierwsze łzy. Nie lakierowałem, bo blizny świadczą o urazach, a najbardziej o urażonej dumie.

"Panie, tu tylko otarcie było na parkingu pod niemieckim marketem":

ihost_1402411881__stostange01.jpg

 

Rutyna i pośpiech, czyli bajka o szkodach garażowych.

Drugiej szkody dorobiłem się zaraz po tym, jak moje auto zacząłem parkować wjeżdżając tyłem do garażu. Tak było łatwiej wyjechać, ale oczywiście trzeba było uważać przy wyjeździe, żeby nie zaorać prawego boku. Na szczęście wziąłem się na sposób, żeby stawać lekko pod skosem, aby było jeszcze dojście do rowera. Nic prostszego. Udało się ze dwadzieścia razy, a ten dwudziesty pierwszy auto przybrałem lewą futrynę i ramę drzwi. Podczas wyjeżdżania się zorientowałem, że się nie wyrobię i nacisnąłem na hamulec. Niestety auto przetoczyło się przednimi kołami poza próg i oparło się na lusterku. Skończyło się na uszkodzonym kierunkowskazie - wymieniony w ASO.

"Panie, to była szkoda garażowa, wiatr zawiał i drzwi trafiły w lusterko":

ihost_1402409466__subaruxv-linkerspiegel

 

Szlag trafił, czyli bajka o aucie jeżdżonym na (po)niemieckiej autostradzie.

Do tej pory jeżdżąc po drogach na Zachodzie myślałem, że tylko tam w zimie sypie się żwirem na bocznych drogach, chodnikach. Jest to tutaj normalne. Po zimie przejeżdżają maszyny, zbierają żwir i tak mamy środek wielokrotnego użytku. Często także naprawia się nawierzchnię na drogach krajowych lejąc smołę i sypiąc żwirem. Luźny żwir (Rollsplitt) leży tak długo, aż się ujeździ. O takim zagrożeniu informują znaki lub tabliczka, którym zazwyczaj towarzyszą ograniczenia prędkości:

alteschilder-steinschlag.jpg

220px-Zusatzzeichen_1006-32.svg.png

 

Na takich odcinkach najczęściej dochodzi do uszkodzeń szyb, lakieru na masce itp. Tu obowiązuje zasada - im wolniej, tym lepiej. Najgorsze są jednak te kamyki, które pojawiają się jak meteoryty znienacka wybijając krater w szybie, zderzaku lub lampie. Tu nie ma reguły gdzie i kiedy. Kamieniem można oberwać wszędzie, w myśl zasady, że jak ma się pecha, to jak oberwać cegłą w drewnianym kościele, a o tym się przekonałem podróżując do Polski autostradą A4 w kierunku Wrocławia. To właśnie na polskich drogach trafił mnie pierwszy szlag, Steinschlag - uderzenie kamieniem spod wciskającego się przed nos busa, obsługa autostrady. Skutek - wymiana szyby w ASO z polisy AC - szyba nie dała się naprawić. I tak o to po długim wstępie chciałbym właśnie nawiązać do tytuł niniejszego tekstu. Teraz już wiem, od czego wymienia się szyby na Zachodzie.

"Panie, to auto nie widziało polskich dróg":

ihost_1453310632__img_1107m.jpg

 

Bajka o aucie jeżdżonym do kościoła.

W niecały miesiąc po wymianie szyby pojechałem po Bożym Narodzeniu na mszę świętą do sąsiedniej parafii. Bardzo mi się spieszyło, a ponieważ miałem jeszcze jeden termin i zaproszenie na obiad, więc tak, jak tego nigdy nie robię, ustawiłem auto przodem do wyjazdu, żeby wsiąść i od razu odjechać. Po mszy przychodzę na parking, podchodzę do auta i kiedy nagle uświadomiłem sobie, że to jakiś takie dziwne przetłoczenie na zderzaku to jednak nie fabryczne jest, ugięły mi się nogi i prawie zasłabłem. Ktoś przy wyjeżdżaniu z parkingu zahaczył o moje auto i szybko odjechał: Efekt uszkodzony zderzak - przytarty z boku i zapadnięty do środka (akurat taka konstrukcja). Można było spawać i kleić, ale po konsultacji z ASO ubezpieczyciel w kilkumiesięcznym pokrył koszty wymiany i lakierowania zderzaka.

"Panie, Niemiec tym autem do kościoła jeździł, a przebieg mały, bo on nie bardzo wierzący był": 

ihost_1453308834__img_1342m.jpg

 

Nosz k... amień mać, czyli bajki o kamieniach ciąg dalszy.

Po tej feralnej zimie i likwidacji szkód nie mogłem się doczekać, aby pożegnać zimę i wreszcie założyć letnie opony. W umówionym terminie udałem się do serwisu, auto wjechało na podnośnik, więc przy okazji chciałem zobaczyć, jak wygląda podwozie po zimie. Po podniesieniu samochodu ukazał się mi wyciskający łzy widok. Prawa lampa świateł do jazdy dziennej/świateł przeciwmgielnych strzaskana od uderzenia kamieniem. Kolejna w ciągu trymestru rozmowa z ubezpieczycielem i likwidacja szkody z polisy AC w ASO. 

"Panie, to nówki opony są, Niemiec płakał jak je zakładał":

ihost_1453318101__img_1780m.jpg

 

Nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki, a piorun podobno nie trafia dwa razy w to samo miejsce.

Tu w tym miejscu muszę zaczerpnąć powietrza. Nadeszła kolejna zima, niby z opóźnieniem, z małą ilością śniegu, ale niestety z dużą ilością kamieni... Czeska autostrada, Olomouc. Za stacją OMV na górce łapię kierunek Brno, zajmuję lewy pas na zjeździe i spokojnie przejeżdżam pod wiaduktem wyprzedzając ciężarówkę. Nagle łup i przeszyły mnie ciarki. Nic nie widać, bo pod słońce jadę. Ani się zatrzymać, ani gdzie zjechać. Dopiero po 30 km zjechałem na kolejną stację paliw.

 

Mam Dejavu, czy jak? W szybie krater, a doświadczenie podpowiada, że będzie drogo, przecież przechodziłem to już nie raz. Z przejęcia i po części z zimna nie potrafiłem utrzymać iPhona w ręce i nawet zrobić dobrej fotki, którą po rozmowie z ubezpieczycielem miałem przesłać mailem.  

ihost_1453319047__img_2687m.jpg

 

Aparat nie łapie ostrości na dziurę, tylko albo na lampę odbijającą się w szybie, albo na tapicerkę. Podłożyłem białą kartkę pod szybę i za pomocą powiększenia udało mi się zrobić fotkę. Do domu jeszcze grubo ponad 4 godziny jazdy, zdjęcia mam wysłać, a tu Hot-Spota brak, Roaming drogi, a do granicy ponad 150km. Dopiero po przekroczeniu granicy mogłem wysłać maila ze zdjęciami. 

"Panie, Niemiec to mnie do granicy ze łzami w oczach gonił":

ihost_1453319571__img_2689m.jpg

 

Obowiązkowa apteczka, czyli pierwsza pomoc i opatrunek dla szyby.

Moje auto zranione, moje serce krwawi. Odnalazłem zestaw pierwszej pomocy: ÖAMTC-Steinschlagpflaster, czyli plaster na szyby po uderzeniu kamieniem.

"Panie, w Niemcach to taka kultura techniczna, że tam nawet choinki zapachowe TÜV mają":

ihost_1453320274__img_2705m.jpg

 

Jak to stosować? Normalnie jak każdą inną naklejkę i odkleić z papierka i przykleić na szybę. A po co to? Według etykietki naklejka ma za zadanie zabezpieczyć miejsce uderzenia przed wnikaniem zanieczyszczeń i wilgoci. Chyba chodzi o to, by zamarzająca woda nie powiększyła szkody, a to pewnie może mieć znaczenie przy jej naprawie. Naklejka jest przezroczysta, elastyczna i na tyle cieńka, że w żaden sposób nie przeszkadza pracy wycieraczek. 

ihost_1453325109__img_2704m.jpg

 

ihost_1453322908__img_2702m.jpg

 

Na naprawie szyby się nie znam, niech się wypowiedzą fachowcy, ale w Austrii jest przyjęte, że zabroniona jest naprawa uszkodzeń szyby znajdujących się w polu widzenia kierowcy - jest to obszar w polu pracy wycieraczki o szerokości ok. 30 cm wyznaczony osią kierownicy. Natomiast naprawia się uszkodzenia nie większe od "dwueurówki", stąd naklejka plaster na szyby ma właśnie taką średnicę, jeśli powierzchnia uszkodzenia jest większa, szyb się nie naprawia. Przy uszkodzeniach znajdujących się do 10 cm od krawędzi szyby naprawę mogą ograniczyć możliwości techniczne. 

Schemascheibe.jpg

 

Puenta. 

Właściwie mogłem od niej zacząć i od razu napisać, o że wczorajsze uszkodzenie nie było tragicznie i szyba dzisiaj została na poczekaniu naprawiona. Przyjeżdżąjąc do serwisu o naprawę i załatwianie sprawy z ubezpieczycielem troszczy się ASO lub ÖAMTC. Koszt naprawy pokrywa ubezpieczyciel bez mojego udziału, jeśliby natomiast naprawa nie przyniosła skutku, to kolejnym krokiem będzie wymiana. Z kolei wymiana szyby pociąga za sobą konieczność wymiany dwóch ważnych dokumentów: naklejki z ważnością przeglądu technicznego (pokrywa ASO) i jeśli jest całoroczna winieta na autostrady - pokrywa ubezpieczyciel lub automobilklub ÖAMTC dla swoich członków. Ważne tylko, by oddać zdrapaną winietę mieć także z niej odcinek kontrolny. Tak to właśnie funkcjonuje. 

 

PS: Jak już o tych Niemcach była mowa, to przypomniał mi się dowcip z kategorii o Polakach: "Niemiec do Niemca: A co ty właściwie masz przeciwko tym Polakom? Dobre ubezpieczenie". Parafrazując chciałbym zakończyć: Co Ty masz przeciwko kamieniom na drodze? Dobre ubezpieczenie. Z mojego doświadczenia polecam rozważyć wykupienie jakiejś dodatkowej ochrony Auto-Szyba, czy coś podobnego. Kamienie są jak motocykliści - są wszędzie biggrin.png Mam pięć plastrów w zapasie, jeśli by ktoś chciał, to proszę o PW. 

 

Pozdrawiam. 

Krzysztof. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...