Skocz do zawartości

Sprzęt turystyczny


Grzegorz Magdziarz

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie na wyposażeniu standardowym w Forestetze zawsze jeżdżą: kamizelki odblaskowe szt 4, folia termiczna, czołówka, dwie apteczki, latarka uniwersalna z nożem do ciecia pasów, siekiero/ szpadel kupiony od tzw " ruskich" na targu. Co do śpiworów do puchowe sa naprawdę ok, natomiast podczas dużej wilgoci tracą swoje walory a obecne wypełnienia syntetyczne juz nie odbiegają komfortem od puchowych. Amen

Ten też dawał radę w Gruzji.

 

big_c61a0c7c5f3f4a218ce95ad046c0c696.jpg

 

 

coś za coś, przepali prawie wszystko nawet diesla ;)

Ciekaw jestem, jaki jest zapach podczas gotowania obiadu na ropie albo benzynie. Wiadomo, że w sytuacji awaryjnej jest to zaleta.

Wiele razy na wyprawach gotowałem na tzw Juwlu zasilanym benzyna i nie zostawiał jakiegoś dziwnego smaku w gotowanych potrawach. Podobnie z palnikami zasilanymi kartuszami. Czasem ważniejsze jest to w jakim naczyniu grzejemy posiłki, aluminium lubi zostawić dziwny posmak który można zapic napojem wyskokowym.

Ten też dawał radę w Gruzji.

 

big_c61a0c7c5f3f4a218ce95ad046c0c696.jpg

 

 

coś za coś, przepali prawie wszystko nawet diesla ;)

Ciekaw jestem, jaki jest zapach podczas gotowania obiadu na ropie albo benzynie. Wiadomo, że w sytuacji awaryjnej jest to zaleta.

Wiele razy na wyprawach gotowałem na tzw Juwlu zasilanym benzyna i nie zostawiał jakiegoś dziwnego smaku w gotowanych potrawach. Podobnie z palnikami zasilanymi kartuszami. Czasem ważniejsze jest to w jakim naczyniu grzejemy posiłki, aluminium lubi zostawić dziwny posmak który można zapic napojem wyskokowym.

Mam czołówkę BD (jakiś podstawowy model sprzed dobrych kilku lat) zaliczyła kilka wypadów w góry, nadal świeci ;). Pod względem jakość/cena zdecydowanie lepszy wybór niż słynna tikka. Spokojnie mogę polecić. Wrzucę photo pełnego oprzyrządowania jak tylko znajdę...

 

Myśle ze podstawowe modele BD i Petzla maja podobne parametry. Miałem i BD i Tikke i stwierdzam ze szkoda kasy. Niestety, oba modele nie przetrwały ostatnich wypraw w góry mimo ze sa pancerne, a teraz korzystam z Energizera który tez daje radę i kosztował ok 30 złociszy .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Sklep - Sklep Podróżnika na Grójeckiej/Kaliskiej (na w realu to kilka sklepów, bo są też mapy).

 

Co do kuchenek - taki camping gaz to lux, wbudowana zapalarka i jazda. Kuchenki benzynowe trzeba rozgrzewać albo pompować, wozić i przelewać paliwo, ale z drugiej strony - póki benzyna w baku jest czym grzać i nie ma, że gdzieś są tylko butle innego systemu albo żadne. Radziecka kuchenka benzynowa padła mi na "zachodnim" paliwie (w Polsce była jeszcze "żółta"- zaczęła pracować jak rakieta i wszystko się w niej zapiekło. Przy innej popełniłem błąd przy zapalaniu - benzyna zaczęła wrzeć i tryskać ogniem - jak człowiek pochodnia pobiegłem z nią do rzeki ... po wyłowieniu działała. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sklep Podróżnika, chyba mają filię w Wa-wie. Pamiętam, że posiadali w ofercie puch od Robeertsa i dmuchanki i maty Ridgeresta.

 

Edyta: zagapiłem się i kolega wyżej mnie ubiegł :D

Edytowane przez Masu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze o gotowaniu. Alternatywnie zamiast kuchenki tzw. szwedzka pochodnia. Wynalazek prosty, że aż miło. pniaczek rozcięty piłą na krzyż do 3/4 wysokości. szczeliny napycha się łatwo zapalnym paliwem - kora brzozowa, smolna sosna, szyszki, żywica... Po zapaleniu "zapalnika" pali się od środka, dość powoli, garnek stawia się bezpośrednio na pniaku. Obsłuży wszystko, od czajnika i kociołka po kiełbachę z kija. U mnie dziś w nocy dogrzewała awaryjnie pomidory w szklarni.

Jak nie nosicie piły ze sobą :D , można połupać klocek siekierą i związać to drutem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jest rzeczywiście fajny pomysł, jeśli jedziesz np. na weekend na ryby. W przypadku dłuższych wyjazdów typu Subariady może zabraknąć miejsca w bagażniku na 10 pniaczków. 

 

Tak z ciekawości, na jak długo wystarcza taki pniaczek?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fi 30cm, wysokość 40cm, produkcja doraźna, więc dość świeży, po 8h gorące denko zostało. Olcha.

Na dwa tygodnie nie ma sensu robić zapasów, ale ze dwa postaraj się wcisnąć. W "dzikich" krajach górskie miejscówki czy plaże często wyzbierane do ostatniego źdźbła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wożę 2 zgrabne butle po 1 kg, łatwo zapakować starczają  spokojnie na cały wyjazd

poza tym można napełnić na stacji z LPG (np w Dubrowniku)

attachicon.gifbutla-gazowa-propan-butan-1kg.jpg

 

z innej beczki, miał ktoś do czynienia z łowieniem ryb za pomocą kuszy? :P

Z kuszy ? Myślałem żeby z materaca jakimś podręcznym sprzętem wyłowić jaką rybę  :biglol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem żeby z materaca jakimś podręcznym sprzętem wyłowić jaką rybę

 

 

haha, miałem na myśli coś co się dumnie nazywa "łowiectwo podwodne" ;)

ale w sumie z materaca wygodniej, kusza tego typu: 90 cm gumówka

boję się trochę w domu założyć strzały, żeby się do sąsiada nie przebić :P

 

post-9004-0-06895100-1461661726.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hasło klucz: karta łowiectwa podwodnego.

Potem znaleźć wodę, gdzie dzierżawca/właściciel pozwoli na takie fanaberie.

Więcej radości mi daje wędkowanie. Kusza made in ussr gdzieś się kurzy. Moc miała. Standardowe drzwi wewnętrzne prl-owskie przebijała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 miesięcy temu...

"Tu cichosza tam cicho 

Szaro brudno i zima..."

Czyli jak sobie radzić na mokrych, błotnistych, deszczowych Subariadach. Rzecz o portkach, kurtkach, butach, czapkach.

 

Przed primo: Na Subariadach raczej nie grożą odmrożenia, czy zamarznięcia - kto radzi sobie z niskimi temperaturami, wilgocią w aktywności outdoor i tak da radę.

Pierwsze primo: zasada - lepiej mieć ciepło i mokro, niż sucho i zimno jest prawdziwa tylko w saunie.

Wilgoć na skórze, w ubraniu czy powietrzu zawsze zwiększa wymianę cieplną. W efekcie jest nam zimno, niekomfortowo a w sytuacjach krytycznych doprowadzi do hipotermii, a nawet przystanek dalej.

Drugie primo: choć naukowcy do dziś zastanawiają się nad tym problemem homo sapiens różni się odpornością na niskie temperatury w zależności od płci i wieku. Mężczyźni i kobiety "marzną gdzie indziej" i w innych warunkach. Są pewne cechy gatunkowo wspólne; chłód jest odczuwalny w miejscach o zmniejszonej tkance tłuszczowej, w "peryferiach" do których "ECU" w rdzeniu kręgowym w pierwszej kolejności ogranicza, odcina dopływ krwi, w miejscach wykonujących dużą pracę generujących duże emisje ciepła.

W sposób naturalny będziemy tracić ciepło przez głowę, dłonie i stopy, uda "łodprzodka" oraz co ciekawe przez plecy w miejscu nerek. Ten dobrze ukrwiony narząd ładnie studzi krew, ale co ważniejsze umożliwia też jej ogrzanie poprzez punktowe przyłożenie ciepłych/gorących kompresów.

 

Powyższe skłania do następujących wniosków: stosując odpowiednie obuwie i ew. skarpety dbamy o suche stopy. Na ekstremalnie mokre warunki nic nie zastąpi kaloszy, ale to obuwie nie oddycha. Spocone, wilgotne stopy będą tracić ciepło szybciej. Obuwie membranowe oddycha "do pewnego stopnia", ale przy zastosowaniu odpowiednich skarpetek dedykowanych do membran, oraz przy odpowiednim zaimpregnowaniu warstwy zewnętrznej; przemoczony nubuk czy kordura "zapewni" nam pocenie się stóp jak w plastiku, a bawełniana skarpeta w bucie z goretexem to nonsens. Przy mniejszej wilgotności i wyższych temperaturach nie bójmy się wyglądać "najanusza". Sandały i dobrej klasy skarpety wełniane to idealny zestaw. Znaczy, że jedne buty i skarpety nam nie wystarczą, choć ekstremaliści poradzą sobie prawie zawsze.

Na subariadach nie będą nam potrzebne "spodnie do akcji górskich" - wystarczą solidne trekingowe, dla osób marznących wyposażone w membranę typu windstopper, dla pań (i ew. małolatów) uzupełnione bielizną aktywną (MAJTY TEŻ!!! Patrz uwaga o bawełnianych skarpetach ;) ) Bielizna taka by spełniać swoją rolę, musi być obcisłą - tylko wtedy sprawnie odprowadza wilgoć na zewnątrz. Można to zaobserwować w pewnych warunkach: windstopper na zewnątrz mamy wilgotny, wkładamy łapę pod spód, a tam suchusieńko i cieplutko. Tkanina spełniła swoją rolę i odprowadziła cząsteczki pary na zewnątrz. Możemy poprawić komfort cieplny dopierając odzież wyposażoną w regulowane "wywietrzniki"; zamek na stójce pod szyją, kieszenie z siatki, które po uchyleniu zamka odprowadzają namiar ciepła, etc. Na górę zakładamy podobnie jak na dół termoaktiv plus jakiś windbloc. Dla pań dostępne są również topy wykonane z takich tkanin. Tu czasem należy chronić więcej (wyższy karczek spodni i niższy tył kurtki ochroni wspomniane nerki przy pochylaniu się do różnych prac) dodatkowa kamizelka np. z primaloftu też nie będzie od parady ( z doświadczenia wiem, że miło jest jak ma kapturek). Rękawiczki z blokerem ( a jakże:) ) i nie wystarczą nam jedne; możemy zgubić, zmoczyć, a mokry windstopper traci swoje właściwości izolacyjne - marzniemy szybciej. Jeżeli marzniemy w okolicach szyji obecnie chyba najlepszy rozwiązaniem jest komin tybu buffo - robi za szal, czapę, chustkę i co tam kto chce - tu wybieramy bez membran - musi maksymalnie oddychać. Kilka czapek niezależnie od tego: cieplejsze, grubsze, jak kto marznie - kominiarka (membranowa - a jak). No i teraz cięższa artyleria: dobrze jest mieć solidniejszą kurtkę odporną na wiatr, deszcz, wilgoć i dłuższe wieczorne posiady. To zakładamy na wierzch (cały czas ubieramy się jak ogry: na cebulę ;) ) ma mieć wysoką stójkę, kaptur z dodatkowym kołnierzem na twarz. Tu dla pań sprawdzi się nawet narciarska (jak kto jeździ) lub trekkingowa średniej klasy typu decathlon. Jak kto ma co wyższego to pewnie tego już dawno nie czyta ;)

Idziemy spać: tu Chojny słusznie zauważył - dla niewiast są specjalne śpiworki (pomijam kształt) z inaczej rozłożonym materiałem izolacyjnym. Najlepiej sprawdzają się typu mumia z obowiązkowym kapturem ze ściągaczem. Są lewe i prawe - trzeba zwrócić uwagę na którym boku zazwyczaj śpimy - źle się śpi na zamku błyskawiczym. Producent (rzetelny) podaje zakres temperatur śpiwora: min. max i komfort. Są takie że do dziesięciu stopni maks. a są i takie do minus czterdziestu. Trzeba dobrać odpowiedni; jak sobie zapocimy śpiworek następna noc będzie "szczękająca".

Przekonał się o tym pewien subariadowcz nasączając za dnia śpiwór piwem ze zgniecionej puszki - po niemal bezsennej nocy nie był w stanie rano powiedzieć "dziedobry" poprzez rozkłapaną z wychłodzenia szczękę ;)

Bielizna do spania nie musi być aktywna - stosownej grubości bawełniana piżamka spełni swoje zadanie. Erotycznej bielizny nocnej na subariady nie poleca się ;) Do spania można też użyć lekkiej czapki, żeby nie tkwić okutanym w kaptur. Śpiworek kładziemy na czymś co zapewni minimalną izolację od gruntu i pod żadnym pozorem nie nasiąka wodą. Karrimata jest najlepszym rozwiązaniem. Samopompujące się materace, lub te "dymane" zawsze są poryte jakimś badziewiem trzymającym wilgoć. Jak kto nie może spać na glebie niech sobie weźmie składane łóżko - w końcu poruszamy się samochodem, a i szpan do zadania niewąski. :)

 

Jak o czymś zapomniałem to edytuję z czasem.

Dziękuję za uwagę.

Edytowane przez Grzegorz Magdziarz
  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

 

 

Pierwsze primo: zasada - lepiej mieć ciepło i mokro, niż sucho i zimno jest prawdziwa tylko w saunie.

 

Zasada jest prosta... długodystansowo to lepszy ciepły smrodek niż zimne świeże powietrze.   :biglol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...