Skocz do zawartości

Forester - jakiś prosty pomysł na lewarek biegów bliżej kierowcy?


Tichy

Rekomendowane odpowiedzi

Nikt nie bierze pod uwagę jednej rzeczy: a co, jeśli mam wrodzone predyspozycje do kierowania autem, jestem urodzonym mistrzem kierownicy i tylko ze względu na wybranie innej drogi zawodowej nie jestem np. kierowcą rajdowym? Może jestem lepszy niż przeciętny polski kierowca, tylko tego nie wykorzystuję zawodowo? Nie twierdzę, że tak jest, nigdy się z nikim nie "mierzyłem" na umiejętności w prowadzeniu (i nie zamierzam), nie ścigałem się itp. i nie czuję się najlepszym na świecie. Ale co, jeśli tak jest? Jeśli mam ukryty talent większy niż instruktorzy z SJS? Wtedy te wszystkie teorie można sobie między bajki włożyć. Bo może być tak, że ktoś z tzw. "smykałką", mimo braków w formalnym wyedukowaniu czy treningu, będzie lepszym kierowcą niż instruktor z SJS, który robi to, bo tak mu się w życiu ułożyło, jest dobrym rzemieślnikiem, ale nic ponadto, nie "czuje" tego i jest to bardziej wyuczone niż z powołania. Wtedy uczeń może przerosnąć mistrza... Hołowczyca też ktoś kiedyś uczył, a potem okazało się, że to uczeń, nie nauczyciel, zdobywa laury, tak? Bo facet odkrył w sobie talent.

Taaa.... no cóż panie talent, przerób sobie gałkę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@Tichy pitolisz farmazony niewyobrażalne. :P  :biglol:

To,że udało Ci się parę razy zahamować przed przeszkodą czy ją ominąć,albo opanować lekki poślizg zimą przy małej prędkości,kompletnie nic nie znaczy w kategoriach dobry czy zły kierowca.Jeździsz najprawdopodobniej zgodnie z przepisami i dostosowujesz prędkość do panujących warunków na drodze,znaczy myślisz i znasz swoje ograniczenia i możliwości za kółkiem. ;)

Prócz poprawnej pozycji za kierownicą,trzeba jeszcze umieć dobrze zapiąć pasy,też uczą na SJS-sie. ;)

Te symulowane warunki uczą też odpowiednich reakcji i odruchów,tych ćwiczeń i ich powtórzeń nie zastąpi największy nawet staż za kółkiem.Czasem się ma po prostu na drodze dużo szczęścia w uniknięciu wypadku i nie decydują o tym umiejętności czy ich brak.

Możesz być dobrym kierowcą w ruch ulicznym,bo przestrzegasz przepisów i masz wyobraźnię,ale możesz nie umieć prowadzić auta i panować nad autem.Taki paradoks. :P  ;)

  • Lajk 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

To,że udało Ci się parę razy zahamować przed przeszkodą czy ją ominąć,albo opanować lekki poślizg zimą przy małej prędkości,kompletnie nic nie znaczy w kategoriach dobry czy zły kierowca.
 

To kto jest w takim razie dobrym kierowcą, skoro wg Ciebie ja jestem złym? I jak nazwać tych, którym nie udało się zahamować przed przeszkodą czy nie opanowali lekkiego poślizgu zimą? Poza tym skąd wiesz, że jedyne, co mi się w życiu przytrafiło, to "lekki poślizg zimą przy małej prędkości" czy zwykłe "zahamowanie przed przeszkodą"?


 

 

Jeździsz najprawdopodobniej zgodnie z przepisami i dostosowujesz prędkość do panujących warunków na drodze,znaczy myślisz i znasz swoje ograniczenia i możliwości za kółkiem.

To prawda, jeżdżę zgodnie z przepisami (co nie znaczy, że mi się one podobają). Tak, znam swoje ograniczenia (np. przeciętny refleks, chciałbym mieć lepszy). Znam też ograniczenia każdego auta, którym jadę.


 

 

Prócz poprawnej pozycji za kierownicą,trzeba jeszcze umieć dobrze zapiąć pasy,też uczą na SJS-sie.
 

Jak rany, nie tylko specjaliści z SJS posiedli wiedzę odnośnie poprawnego zapinania pasów! Czemu panuje teoria, że ci goście wiedzą WSZYSTKO o samochodach, że są najlepsi na świecie? Skąd wiesz, kto mnie uczył i skąd przypuszczenie, że zapinam je źle?


 

 

Czasem się ma po prostu na drodze dużo szczęścia w uniknięciu wypadku i nie decydują o tym umiejętności czy ich brak.
 

Oczywiście, to przede wszystkim. Właśnie o tym wcześniej pisałem: że kierowcy rajdowi też miewają wypadki i popełniają błędy, czasem zwyczajnie mają pecha, jak każdy. Pozycja za kierownicą jakoś nie czyni ich niezniszczalnymi...


 

 

Możesz być dobrym kierowcą w ruch ulicznym,bo przestrzegasz przepisów i masz wyobraźnię,ale możesz nie umieć prowadzić auta i panować nad autem.
 

Nie zgadzam się, gdyż w takim razie wg Ciebie "dobrym kierowcą" może być tylko ten, który zaliczył kilka okrążeń w F1 i wywalczył Pole Position. Nie interesuje mnie, czy byłbym dobrym kierowcą w rajdach terenowych, w jazdach przełajowych, na torze, w jeździe precyzyjnej na czas itp. Prawdopodobnie nie. Jeżdżę w warunkach standardowych, tj. w normalnym ruchu ulicznym. Jeżeli daję sobie z tym radę lepiej niż przeciętny kierowca obok mnie i nie stwarzam zagrożenia, to wg mnie jestem dobrym kierowcą. Definicję "dobrego kierowcy" podałeś wg mnie świetną: przestrzega przepisów, dobrze sobie radzi w ruchu ulicznym, ma wyobraźnię (dodałbym jeszcze: myśli za innych). Ja bym dołożył jeszcze codzienność jazd (nie od święta), pokonany w życiu dystans, umiejętność prowadzenia różnego rodzaju pojazdów (nie tylko Toyoty Yaris), umiejętność posługiwania się wszystkimi regulatorami/systemami danego auta, dobrą orientację przestrzenną, wyczucie pojazdu, umiejętność nawigowania wg mapy i drogowskazów (nie tylko wg nawigacji sat.), znajomość ograniczeń/zalet danego auta oraz własnych. Nie wiem, czego jeszcze oczekujesz od dobrego kierowcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To chyba madox w nowym wcieleniu

 

Myślę, że strzelę focha, obrażę się na Was i na końcu stwierdzę: "eee, nie gadam z Wami, leszcze barowe z metra cięte. Co Wy wiecie o samochodach???"  :biglol:  A, jeszcze powinienem dodać: "chylić czoła przed Mistrzem!"  :bowdown:

Edytowane przez Tichy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tichy - prawdopodobnie jesteś zbyt dobrym kierowcą nawet na Forestera i dlatego auto nie pozwala Ci prawidłowo usiąść za swoim sterem.

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tichy - prawdopodobnie jesteś zbyt dobrym kierowcą nawet na Forestera i dlatego auto nie pozwala Ci prawidłowo usiąść za swoim sterem.

O to, to, to właśnie, trafiłeś w sedno  :lol:  Powinienem od razu brać się za samolot (potem siłą rzeczy pozostanie tylko fura z węglem)  :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Definicję "dobrego kierowcy" podałeś wg mnie świetną: przestrzega przepisów, dobrze sobie radzi w ruchu ulicznym, ma wyobraźnię (dodałbym jeszcze: myśli za innych). Ja bym dołożył jeszcze codzienność jazd (nie od święta), pokonany w życiu dystans, umiejętność prowadzenia różnego rodzaju pojazdów (nie tylko Toyoty Yaris), umiejętność posługiwania się wszystkimi regulatorami/systemami danego auta, dobrą orientację przestrzenną, wyczucie pojazdu, umiejętność nawigowania wg mapy i drogowskazów (nie tylko wg nawigacji sat.), znajomość ograniczeń/zalet danego auta oraz własnych. Nie wiem, czego jeszcze oczekujesz od dobrego kierowcy.

 

I chyba o tę definicję się rozchodzi. Dla mnie taki kierowca to nie "dobry" kierowca, tylko ktoś kto dużo/długo jeździ i dzięki temu zdobył doświadczenie, jednocześnie wyrobił sobie trochę nawyków, dobrych i złych. To pewnie sprawny kierowca, pewnie godny zaufania i mnóstwo takich osób jeździ po drogach... do dobrego jednak sporo jeszcze brakuje. Dobry kierowca to dla mnie ktoś, kto samą sztukę prowadzenia auta doprowadził do perfekcji, nie zastanawia się jak założyć kontrę w razie poślizgu, wybuchu opony czy w którą stronę odbić jak mu sarna wyskoczy na drogę, bo reakcje ma na poziomie rdzenia kręgowego (i choćby dlatego pozycja za kierownicą jest tak ważna). To jest osoba która potrafi wyczuć różnicę w ciśnieniu opony czy też minimalny defekt geometrii zawieszenia, Ktoś kto z wyprzedzeniem zna/planuje linię w jakiej pokona zakręt, nawet w ruchu ulicznym, wyczuwa balans auta, myśli za innych i jeszcze bierze pod uwagę piardyliard innych małych szczegółów, które sprawiają że wsiadasz z kimś takim do auta i momentalnie czujesz się pewnie i bezpiecznie. Do tego jeszcze jest odpowiedzialny i ma wyobraźnię...

 

To tak jakby porównać pilota samolotu pasażerskiego który tydzień w tydzień lata po kilkadziesiąt godzin nad oceanem (doświadczony pilot) i jego drugi kolega, który wcześniej miał na koncie kilkadziesiąt lotów bojowych w formacji a do tego jest członkiem np. Red Arrows. Jeden i drugi jest pilotem, jeden jest doświadczony i z pewnością godny zaufania, ale tylko ten drugi jest 'dobry'.

 

Tak czy inaczej trzymam kciuki za projekt gałki, bo każda modyfikacja Forka jest dla mnie ciekawa. Nie ma też przymusu żeby każdy był wybitnym kierowcą, więc to jak siedzisz nie ma dla mnie dużego znaczenia bo i tak sądzę że świadomością drogową każda z osób na tutejszym forum wyróżnia się zdecydowanie na plus w stosunku do średniej krajowej, więc jeździsz świadomie i bezpiecznie :)

Edytowane przez marhof
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

I chyba o tę definicję się rozchodzi.  (...)
 

Oczywiście jeśli tak postawisz zagadnienie, to rzecz jasna na miano "dobrego" zapracują sobie tylko nieliczni i to głównie "zawodowcy", dla których auto jest zawodem, celem i sensem życia. Generalnie zgadzam się z Twoją uzupełniającą definicją, tylko widzisz, ja korzystam po prostu z bogactwa naszego języka. Kierowcę, którego opisałeś, ja nazwałbym "wybitnym" lub "wyśmienitym", ew. "doskonałym", przy takim faktycznie jestem tylko (tylko?) "dobry"  :)  Po prostu protestuję przeciwko zastrzeżeniu określenia "dobry kierowca" tylko do opisanych przez Ciebie cech, gdyż jak wtedy nazwać kierowcę opisanego przeze mnie? Zły? No chyba raczej nie. Średni? Bez przesady, to już jednak jest dość wysoka poprzeczka techniki i kultury jazdy, której większość naszych rodaków nigdy nie dogoni  ;)  Dlatego uznałem, że "dobry" pasuje do mnie najlepiej: solidnie i bezpiecznie jeżdżący od wielu lat, bez wypadków i mandatów, z którym większość osób chętnie wsiada jako pasażerowie, umiejący sobie poradzić w naprawdę WIELU sytuacjach drogowych i mający dobre wyczucie auta. Na potrzeby codziennej jazdy po mieście i trochę poza miastem wystarczy aż nadto, do ścigania się, zawodów itp. już nie. Choć przyznaję, że nigdy nie próbowałem, może mam talent, o którym nie wiem?  ;)  Ale nie będę sprawdzał, bo mam jeszcze ciekawsze hobby i przede wszystkim rodzinę  :)

A co do pilotów, to doskonały przykład :P  Wbrew pozorom nie zawsze np. byli piloci wojskowi czy nawet akrobacyjni są dobrymi pilotami cywilnymi, wręcz było kilka takich przypadków w świecie, że to ich zgubiło. Też mają złe nawyki, tylko inne. Nie da się Airbusem polecieć jak F15, o czym bywało, że piloci zapominali (polecam cykl "Katastrofa w przestworzach" i literaturę lotniczą). Dlatego też cały czas się czepiam w tej dyskusji, bo uważam, że specjalista, który wyszkolił 20 świetnych rajdowców lub sam był wyśmienitym rajdowcem, wcale nie musi dobrze szkolić "cywilnych" kierowców, jeżdżących cywilnymi autami, a wręcz może ich nauczyć źle. Co w zawodowym podejściu jest dobre, w zwykłej jeździe wcale takie być nie musi - i o to się sprzeczam, bo wielu tu taką tezę stawia. Przykładowo krytykowana tutaj moja pozycja za kierownicą wg mnie jest dobra do jazdy, którą uprawiam, a być może faktycznie niedobra do jazdy wyczynowej czy na trasie. Dla ciekawskich: na długą trasę po dobrych drogach ustawiam fotel inaczej  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście jeśli tak postawisz zagadnienie, to rzecz jasna na miano "dobrego" zapracują sobie tylko nieliczni i to głównie "zawodowcy", dla których auto jest zawodem, celem i sensem życia. Generalnie zgadzam się z Twoją uzupełniającą definicją, tylko widzisz, ja korzystam po prostu z bogactwa naszego języka. Kierowcę, którego opisałeś, ja nazwałbym "wybitnym" lub "wyśmienitym", ew. "doskonałym", przy takim faktycznie jestem tylko (tylko?) "dobry" Po prostu protestuję przeciwko zastrzeżeniu określenia "dobry kierowca" tylko do opisanych przez Ciebie cech, gdyż jak wtedy nazwać kierowcę opisanego przeze mnie? Zły? No chyba raczej nie. Średni? Bez przesady, to już jednak jest dość wysoka poprzeczka techniki i kultury jazdy, której większość naszych rodaków nigdy nie dogoni Dlatego uznałem, że "dobry" pasuje do mnie najlepiej: solidnie i bezpiecznie jeżdżący od wielu lat, bez wypadków i mandatów, z którym większość osób chętnie wsiada jako pasażerowie, umiejący sobie poradzić w naprawdę WIELU sytuacjach drogowych i mający dobre wyczucie auta. Na potrzeby codziennej jazdy po mieście i trochę poza miastem wystarczy aż nadto, do ścigania się, zawodów itp. już nie. Choć przyznaję, że nigdy nie próbowałem, może mam talent, o którym nie wiem? Ale nie będę sprawdzał, bo mam jeszcze ciekawsze hobby i przede wszystkim rodzinę

To wg takiego Twojego schematu ja też byłem "dobrym" kierowcą z tym, że jeszcze bawiłem się w amatorskie rajdowanie, coś tam wygrałem, gdzieś tam byłem szybszy od paru Lancerów... ogólnie - młody talent :)

Wybrałem się na kurs doskonalenia jazdy i sam nie wiedziałem po co. Przecież dzwonów nie miałem, jeździłem bezpiecznie, a i zapiepszać umiem skoro coś tam wygrałem. Czego mnie tu nauczą skoro jestem takim kozakiem...

Okazało się, że nie umiem kręcić kierownicą, hamować, skręcać itd. I to nie wg jakiegoś schematu tylko nie umiem tego robić dobrze, a więc nie poradziłbym sobie w krytycznej sytuacji. Nabrałem pokory i teraz wiem, że nie umiem nic! Jestem słabym kierowcą i tej pokory Tobie też życzę ;)

 

Dlatego też cały czas się czepiam w tej dyskusji, bo uważam, że specjalista, który wyszkolił 20 świetnych rajdowców lub sam był wyśmienitym rajdowcem, wcale nie musi dobrze szkolić "cywilnych" kierowców, jeżdżących cywilnymi autami, a wręcz może ich nauczyć źle. Co w zawodowym podejściu jest dobre, w zwykłej jeździe wcale takie być nie musi - i o to się sprzeczam, bo wielu tu taką tezę stawia. Przykładowo krytykowana tutaj moja pozycja za kierownicą wg mnie jest dobra do jazdy, którą uprawiam, a być może faktycznie niedobra do jazdy wyczynowej czy na trasie. Dla ciekawskich: na długą trasę po dobrych drogach ustawiam fotel inaczej

To dokładnie obrazuje to, że nie masz najmniejszego pojęcia o czym mówisz. Podstawowe kursy o których Ci mówimy nie są kursami rajdowymi, nie są kursami profesjonalnymi. To kursy w Szkołach Doskonalenia Techniki Jazdy i szkołach bezpiecznej jazdy. Program tych szkól zarówno w Polsce jak i na świecie pokrywa się i jadąc na kurs do Test & Training International czy austriackiej ŐAMTC, do szkoły jazdy skody, Sjs czy do Czopika nauczysz się prawie tego samego. Pokażą Ci dokładnie jak kręci się kierownicą, jak ustawia fotel, jak zapina pasy, jak się bezpiecznie omija przeszkodę. Mało tego, że Ci to pokażą ale jeszcze wytłumaczą dlaczego tak musi być i są to w stanie udowodnić. Wtedy możesz polemizować i próbować to obalać, czy Ci się uda? Wątpię ;) Fizyka działająca na Ciebie i na samochód jest jedna i nie można sobie wymyślać nowych prawd. Wiesz o tym że poślizg auta odczuwa się plecami a nie dupą? :)

To nie jest tak, że jakiś dwóch III ligowych kierowców rajdowych zrobiło sobie szkółkę i tam dzielą się swoimi mądrościami jak iść bombą przez las, czy jak się kręcić wokół beczki. Wręcz przeciwnie, niektórzy mogą być nawet zawiedzeni tym, że więcej jest gadania niż jazdy, pierwsze ćwiczenia wykonywane są na jedynce bez gazu a i tak wielu "kozaków" sobie z nimi nie radzi.

  • Lajk 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@Tichy jeżdżę pojazdami różnej maści i tonażu ponad 30 lat,kilometrów mam najechanych ponad 2 mln,wypadków nie miałem,po wizycie u Wróbla stwierdziłem,że gówno umiem,taczką mi jeździć nie autem,na szkolenie SJS pojechałem już z niejakim doświadczeniem i stwierdziłem,że nauki dalej dużo przede mną.Świadomość własnych umiejętności to ważna i dobra rzecz,ale pokora i przekonanie,że jednak nie wszystko się potrafi i umie,jest chyba ważniejsza u kierowcy. ;)

Talent do prowadzenia auta to jedno,ale odruchy i reakcje aby panować nad autem i je kontrolować w każdym momencie,trzeba jednak wyćwiczyć na wielomiesięcznych długich treningach odbywających się na torach czy lotniskach,nie zastąpią tego nawet najdłuższe trasy w normalnym ruchu. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę tego już czytać, powiem tak, jeśli ktoś uważa się za dobrego kierowcę i mówi to o sobie to dla mnie jest kiepski i zapatrzony w siebie. Pełno jest dobrych, ba każdy jest dobry....taa...3/4 jest dobrych w własnym mniemaniu.

Skoro jaka kolwiek symulacja jest zbędna to po co szkolimy pilotów w symulatorach? Przecież to tylko na niby.

Raczej nikogo to nie obchodzi, ale ja już tego wątku nie będę czytał. Oby nigdy nie spotkała Cię niebezpieczna sytuacja. Krzyż na drogę chłopie...i Twoim znajomym, a zresztą po co przecież jesteś mistrzem...

 

Dowidzenia.

Edytowane przez wilkor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konkludując wątek, życie każdego kierowcy Subaru dzieli się na dwa etapy, przed oraz po SJS ;):idea:  Na marginesie, nie da się ukryć, coś w tym jest :rolleyes:


To nie jest tak, że jakiś dwóch III ligowych kierowców rajdowych zrobiło sobie szkółkę i tam dzielą się swoimi mądrościami jak iść bombą przez las, czy jak się kręcić wokół beczki.

Genialne :biglol::excl:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas mnie tu nie było, a i wpadłem na moment. Powiem szczerze, że dawno sie już tak nie umęczyłem czytając czyjeś mądrości. Pierwszą reakcją jaka mnie naszła w połowie tego wywodu, było przytoczenie mądrych słów Wujka Staszka - Mistrza Ciętej Riposty.... ale po chwili stwierdziłem, że nie powinienem.

 

Jak widzę, można wykazać niekompatybilność z lewarkiem Forestera, mając 175cm wzrostu i cirka 70 kg wagi. No cóż rozmiary faktycznie dalekie od przeciętnych i producenci aut raczej traktują tą grupę odbiorców "z buta".

 

Konkludując, to ja może tak bardziej bezpośrednio...

 

Ośle jeden - źle siedzisz  i żadne tutaj mądrowanie się nt. Twojego doświadczenia nie przyniosą zrozumienia. Głowę sobie pospawaj, a nie lewarek. Wyobraź sobie, że ja przy wzroście 190cm i wadze 130kg mieściłem sie w takim Forku bez problemu i nigdy nie przeszkadzały mi plastiki pod kierownicą, a ostatnim o co sie martwiłem to to że uderzę głową w dach podczas kolizji? Wiesz czemu? Bo poprzestawiałem fotel tak aby do tego nie dopuścić.

 

Śmiem twierdzić, że jesteś dupa, a nie kierowca i za przeproszeniem wzbudziłbyś co najwyżej litość i pożałowanie, gdybyśmy musieli na to patrzeć, a jak słyszę o kategoryzacji umiejętności kierowców ze wzgledu na ilość pokonanych kilometrów, to znowu zaczynam podświadomie wzywać imię Wujka Staszka na daremne.

 

 

 

 

 

 

.....aaaa zapomniałbym - tekst "...Ja mam pewnie talent, ale nie korzystam z Niego..." - mstrzostwo :facepalm:

 

Nie staraj się mi nic tłumaczyć, nie interesuje mnie to. Jeśli poczułeś się wzburzony lub gdzieś dotknięty, no cóż.... bywa

Edytowane przez carlos-wrx
  • Lajk 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem więcej, ja przy tych samych parametrach, o których pisze Carlos ;) potrafiłem się w miarę wygodnie usadowić w maluchu!

 

Tichy, nie będę tak ostry jak Carlos, bo być może masz niestandardowe dane antropometryczne i jako jedyny w Polsce nie jesteś w stanie się usadowić wygodnie w forku. Pewnie jest to taki ewenement, ale prawdopodobny w kryteriach ewolucji.

Niemniej jednak uważam, i wcale nie skromnie, że jest dokładnie tak jak pisze Ci tu kilka osób - ŹLE SIEDZISZ :facepalm:

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Nie staraj się mi nic tłumaczyć, nie interesuje mnie to.
 

I wzajemnie, Ty też mi się nie staraj nic tłumaczyć, bo też mnie to nie interesuje - widzisz, każdy tak może powiedzieć. Typowy Polak, który zamiast dyskusji i logicznych argumentów rzuca dogmatami - to do niczego nie prowadzi. Zauważ, że mówiąc w ten sposób jesteś właśnie takim, który we własnym mniemaniu zjadł wszystkie rozumy i wie najlepiej, nie dopuszczając myśli, że ktoś inny może mieć rację. A Co by Cię przekonało? Gdybym znalazł jakiegoś mistrza kierownicy, np. uznanego zawodnika rajdowego, który poparł by moje koncepcje, to co byś mu powiedział? To samo co mnie? Czymże więc różnisz się od mojej postawy, którą tak krytykujesz? No i jak zwykle skończyło się na inwektywach, ale to na każdym Forum normalka, już mnie to nie rusza  ;)  

 

Dobra, nie mam już czasu na ciągnięcie tematu pozycji za kierownicą w formie pisanej - chętnie sobie z kimś pogawędzę kiedyś, przy okazji jakiegoś spotkania, wtedy można sobie po prostu pomachać fotelami w konkretnym aucie, pod konkretnego człowieka, przetestować różne teorie i warianty, przedstawić argumenty. Ciekawe, że np. nikt nie zwrócił uwagi, że w jednym z postów pisałem o problemach z kręgosłupem - co za tym idzie, "optymalna" pozycja wg fachowców może nie być optymalna dla mnie  :(

 

Postaram się już milczeć i nic nie pisać (przyznaję, że polemizować lubię, więc może być ciężko, ale spróbuję). Przyjmijmy jako pewnik, że moja pozycja za kierownicą jest zła i nie maglujmy tego dalej, OK?

Gdy coś zmienię w temacie lewarka, to napiszę dla potomnych  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ciekawe, że np. nikt nie zwrócił uwagi, że w jednym z postów pisałem o problemach z kręgosłupem - co za tym idzie, "optymalna" pozycja wg fachowców może nie być optymalna dla mnie 

Bajdurzysz. ;) Jeśli naprawdę masz chory kręgosłup,to doskonale wiesz co zalecają lekarze,w szczególności dotyczy pozycji siedzącej. ;)

  • Do kitu 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UFFFF przeczytałem z zapartym tchem i prawie czkawki dostałem z braku powietrza. :o

Jak słusznie zauważył BartZ możliwe, że masz niestandardowe dane antropometryczne stąd problem z dopasowaniem do auta. Krótkie ręce i długie nogi mogą powodować objawy o jakich piszesz i dyskomfort podczas prawidłowego ustawienia fotela. Pomierz się poszukaj w necie może tutaj znajdziesz odpowiedź na pytanie dlaczego. Bo dyskusja na temat dobrych i złych kierowców to jakaś masakra. Te wkręty "gdyby", "a może" ochłoń człowieku. Na fotkach nie wygląda żebyś prawidłowo siedział co wszyscy próbują Ci uzmysłowić ale może po prostu nie możesz.

Na marginesie wyskrob 450zł na I stopień SJS-u i wtedy powiedz jakie masz wrażenia a nie gdybaj, pomacaj dowiedz się a potem opisz co i jak. Czytanie książek Sobiesława Zasady się chwali ale to jak z nauką pływania, nie wskoczysz do wody to się nie nauczysz.

Zaciekawiłeś mnie swoim hobby. Daj więcej szczegółów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przy wzroście 174 cm i wadze lekkopółśredniej.

Odnajduje się, za kierownicą Forka co prawda SF5 idealnie.

Porównując, do kilku aut którymi dotąd miałem okazje jeździć : (VW, Skody, Hondy, Fiat, Peugeot, Citroen, Ford, itd.)

Siedzi mi się wygodnie, wszystko mam pod ręką, pozycja jest prawidłowa, nawet długie trasy nie męczą.

Moim zdaniem każdy człowiek, o gabarytach od moich do bardzo dużych spokojnie dobierze sobie bez problemu prawidłową pozycje.

Moja Żona 155 cm wzrostu dzięki regulacji wysokości siedziska, również nie ma problemu z zajęciem poprawnej, bezpiecznej pozycji.

Nie siedzę na tylnej kanapie, odchylony w pozycji leżącej, ( znam i obcuje z takimi kierowcami )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do dobrych/złych kierowców to pozwolę sobie przytoczyć słowa mojego instruktora jazdy: Dobry kierowca to taki u którego w samochodzie podczas jazdy pasażerowie nie boją się spać.

 

Wydaje mi się że coś w tym jest. Co do kolegi Tichy to patrząc na fotki po mojemu źle siedzisz. Co do Twoich umiejętności to uważam że jeżeli jesteś w stanie dopasować swój styl jazdy do swoich umiejętności, możliwości samochodu i dorzucasz do tego jeszcze margines pokory to jesteś dobrym kierowcą i bez SJS.

Edytowane przez matros1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...