Skocz do zawartości

Albania autem


szafran

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

Hej! Pisałem to pod postem kolegi szczur75, a nie Twoim.
Ok, nie zauważyłam, tak czy inaczej przejazd Serbia -> Kosovo -> Albania zupełnie możliwy (co organoleptycznie sprawdził @szczur75) Ty robiłes trasę w przeciwnym kierunku i jak słusznie ktoś napisał według serbskich celników wjechałeś do Serbii nielegalnie (przez Kosovo które wg nich jest częścią Serbii), stąd zapewne problemy i konieczność objazdu. Natomiast słusznym pytaniem jest kwestia pieczątek z poprzednich lat z przejazdu np. Albania Kosovo Albania, albo Macedonia Kosovo Macedonia czy to może stanowić problem przy trasie Serbia -> Kosovo - > Albania? Dlatego ja spróbowałabym pokonać tym razem granice na dowodzie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wjazd so Serbii od strony Kosowa bez wcześniejszego wjadu do Kosowa od Serbii jest przestępstwem.

 

jest chyba legalnie niemożliwy, po prostu Cię nie wpuszczą, więc nie masz jak popełnić tego przestępstwa :)

 

 Dlatego ja spróbowałabym pokonać tym razem granice na dowodzie.

 

 

jak już wcześniej ustaliliśmy wjazd do Kosowa na dowodzie jest niemożliwy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no Ty twierdzisz, że jest niemożliwy. Do Kosova nieważne skad się bedzie wjezdzało najpierw będzie kontrola kraju z którego wyjeżdzasz a potem kontrola kraju do którego wjeżdzasz więc jak najbardziej kosovskie przepisy są tu na miejscu. Skoro zgonie z nimi możesz do Kosova wjechać na dowodzie to możesz, a inna rzecz czym się wylegitymujesz wyjeżdzając z kraju w którym przebywałes np. Macedonii czy Albanii czy Serbii. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś się obawia można kombinować z wjazdem do Serbii na dowód bo ze strony MSZ wynika że można, do Albanii zresztą też na dowodzie można (dziwne).

 

http://www.msz.gov.pl/pl/informacje_konsularne/wizy/

 

a stąd

http://www.mfa-ks.net/?page=2,158

 

wynika że do Kosova na dowód też można więc o ile Serbia nie ma wspólnej bazy wjazdów i wyjazdów z Kosovem czy czegoś podobnego to z uwagi na brak pieczątek w dowodzie cięzko będzie sprawdzić skąd i dokąd jedziesz

 

Koleżanko, to stąd nie wynika, bo:

 

1. wg. Twojego pierwszego linku do naszego MSZ - wynika jasno, że ma to być tylko i wyłącznie paszport

 

KOSOWO nie   paszport

 

2. wg. Twojego drugiego linku do MSZ Kosowa wynika, że może to być "valid biometric identification card" u nas dowody póki co nie mają funkcji przechowywania danych biometrycznych, więc pozostaje Ci paszport, więc wracamy do punktu wyjścia

 

  • Citizens of: EU and Schengen Zone Member States; Holy See; Principality of Andorra; Principality of Monaco; Republic of San Marino, Republic of Albania, Montenegro, and Republic of Serbia are allowed to enter, transit, and stay in Kosovo for up to 90 days for a six-months period with a valid biometric identification card.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesięcy temu...

Witajcie,

 

chciałam podjąć w ubiegłym roku zakończony wątek.

Planujemy na wrzesień podróż samochodem - droga z Polski do Grecji - przez Serbię i Macedonię.

Następnie z Grecji udajemy się przez Albanię, Czarnogórę i BiH do Chorwacji, gdzie planujemy zaktowiczyć na pare dni.

 

Wg. informacji na stronie MSZ do Serbii, Macedonii, Albanii, Czarnogóry i BiH na sam tranzyt w zupełności wystarcza dowód (oczywiście do większości krajów wymagana jest Zielona Karta, ale to już wiemy, bazując na zeszłorocznym doświadczeniu z podróży do Chorwacji).

Czy z praktycznej strony rzeczywiście to funkcjonuje? Czy jednak wymagany jest paszport i możemy mieć problem na przejściach granicznych?

 

Druga sprawa - czy podróżując nie-swoim samochodem wszyscy z kierowców muszą mieć dokument uprawniający do kierowania (międzynarodowe pełnomocnictwo), czy wystarczy, że jedna z osób będzie je miała?

 

Z góry - serdeczne dzięki za wszystkie wskazówki :)

Pzdr

A.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witajcie,

 

chciałam podjąć w ubiegłym roku zakończony wątek.

Planujemy na wrzesień podróż samochodem - droga z Polski do Grecji - przez Serbię i Macedonię.

Następnie z Grecji udajemy się przez Albanię, Czarnogórę i BiH do Chorwacji, gdzie planujemy zaktowiczyć na pare dni.

 

Wg. informacji na stronie MSZ do Serbii, Macedonii, Albanii, Czarnogóry i BiH na sam tranzyt w zupełności wystarcza dowód (oczywiście do większości krajów wymagana jest Zielona Karta, ale to już wiemy, bazując na zeszłorocznym doświadczeniu z podróży do Chorwacji).

Czy z praktycznej strony rzeczywiście to funkcjonuje? Czy jednak wymagany jest paszport i możemy mieć problem na przejściach granicznych?

 

Druga sprawa - czy podróżując nie-swoim samochodem wszyscy z kierowców muszą mieć dokument uprawniający do kierowania (międzynarodowe pełnomocnictwo), czy wystarczy, że jedna z osób będzie je miała?

 

Z góry - serdeczne dzięki za wszystkie wskazówki :)

Pzdr

A.

W 2014 byłem w Albanii forkiem. Przejeżdżałem przez wszystkie wymienione przez Ciebie kraje oprócz Macedonii i wszędzie wystarczył dowód osobisty. Z prawkiem nie mam pojęcia :(. W Albanii nawet w dużych miastach (np. Wlora) możesz "trafić" na studzienkę kanalizacyjną (na środku wyasfaltowanej drogi) bez włazu (sic!), tak że trzeba uważać.

 

Pozdrawiam,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

nie wiedziałem że taki wątek jest,

 

byłem w albanii nie tak dawno temu, ładny wygwizdów kraj, chaos na drogach hehe


Witajcie,

 

chciałam podjąć w ubiegłym roku zakończony wątek.

Planujemy na wrzesień podróż samochodem - droga z Polski do Grecji - przez Serbię i Macedonię.

Następnie z Grecji udajemy się przez Albanię, Czarnogórę i BiH do Chorwacji, gdzie planujemy zaktowiczyć na pare dni.

 

Wg. informacji na stronie MSZ do Serbii, Macedonii, Albanii, Czarnogóry i BiH na sam tranzyt w zupełności wystarcza dowód (oczywiście do większości krajów wymagana jest Zielona Karta, ale to już wiemy, bazując na zeszłorocznym doświadczeniu z podróży do Chorwacji).

Czy z praktycznej strony rzeczywiście to funkcjonuje? Czy jednak wymagany jest paszport i możemy mieć problem na przejściach granicznych?

 

Druga sprawa - czy podróżując nie-swoim samochodem wszyscy z kierowców muszą mieć dokument uprawniający do kierowania (międzynarodowe pełnomocnictwo), czy wystarczy, że jedna z osób będzie je miała?

 

Z góry - serdeczne dzięki za wszystkie wskazówki :)

Pzdr

A.

 

 

ja wjechałem na wszystkich granicach: Albania, Serbia, Bośnia, Chorwacja i Czarnogóra na dowodzie osobistym, o paszporty nie pytali

O zieloną kartę tak.

Druga sprawa, nie swoim samochodem nie wiem, bo pojechałem swoim i na niektorych granicach pytali sie o dowod rejestracyjny, zdaje sie w bośni i albanii.

Może być z tym problem na tych granicach,...


i proponuje uwążać na drogach w albanii, tam jest chaos,  zasada kto pierwszy  a w nocy walą długimi :D

Edytowane przez pawelszuszu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

i proponuje uwążać na drogach w albanii, tam jest chaos,  zasada kto pierwszy  a w nocy walą długimi

 

Dłużej byłeś czy tylko tranzytem?

 

Pytam, bo moje doświadczenia nie są tak ekstremalne. ;)

 

Dla tych co chcieliby, ale...:

 

http://krzysztofmatys.pl/2020-albania-to-nie-afganistan/ 

 

http://albania-turystyka.blogspot.com/

  • Do kitu 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Pytam, bo moje doświadczenia nie są tak ekstremalne. ;)

 

w albanii byłem 5 dni, ale jezeli chodzi o jazde samochodem to tylko pólnocne rejony k. Szkodry i Velipoje.

 

Zdążyłem sie nauczyć co to jest prawo dżunglii na drodze w tym kraju... hehe


były to głównie wiejskie drogi i inne zadupia... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie namawiam do rezygnacji z wyjazdu do Albanii, ale trzeba pamiętać że to rejon kontrabandy i ciemnych interesów.

Sprawa bardzo nieprzejrzysta, czeskie i słowackie media huczą. Zabrali autostopowicza z kałachem???

 

http://wiadomosci.wp.pl/kat,8771,title,Zabojstwo-pary-czeskich-turystow-w-Albanii,wid,17684247,wiadomosc.html?ticaid=115532

 

http://fakty.interia.pl/swiat/news-albania-zabojstwo-pary-czeskich-turystow,nId,1846731

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to też coś napisze. Studiowałem w Krakowie i więcej razy bałem się idąc przez krakowski rynek niż przez 2 tygodnie w Albanii, przeważnie spałem na dziko w miejscach które mi się podobały, parkingi, boczne drogi, łąki etc.. Byłem w Theth, jechałem tą samą trasą, byłem też w wielu innych tego typu miejscowościach i zawsze czułem się bezpiecznie Nie ma reguły zawsze powtarzam że wszędzie na świecie ludzie są tacy sami, USA uważamy za kraj bardzo cywilizowany a jednak co chwilę słyszymy o strzelaninie w szkole lub innym miejscu publicznym, podobne incydenty miały miejsce w Szwecji lub nie tak dawno w Czechach (a tu incydent z Krakowa http://www.tvn24.pl/krakow,50/baca-ktory-maczeta-odcial-reke-przypadkowej-osobie-oskarzony-jest-takze-o-atak-na-policjantow,529253.html).

 

Co do poruszania się po albańskich drogach, fakt przepisy to raczej sugestia ale jeżeli ktokolwiek ma odrobinę rozsądku i refleksu nie powinien mieć problemu. Po kilku dniach jeździło mi się bardzo dobrze. Prawdę mówiąc gorzej jeździło mi się po Macedonii niż po Albanii. Przez całe moje wczasy (błagam nie używajmy słowa "wyprawa") widziałem jedną stłuczkę, a przejechałem kraj dookoła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to też coś napisze. Studiowałem w Krakowie i więcej razy bałem się idąc przez krakowski rynek niż przez 2 tygodnie w Albanii, przeważnie spałem na dziko w miejscach które mi się podobały, parkingi, boczne drogi, łąki etc.. Byłem w Theth, jechałem tą samą trasą, byłem też w wielu innych tego typu miejscowościach i zawsze czułem się bezpiecznie Nie ma reguły zawsze powtarzam że wszędzie na świecie ludzie są tacy sami, USA uważamy za kraj bardzo cywilizowany a jednak co chwilę słyszymy o strzelaninie w szkole lub innym miejscu publicznym, podobne incydenty miały miejsce w Szwecji lub nie tak dawno w Czechach (a tu incydent z Krakowa http://www.tvn24.pl/krakow,50/baca-ktory-maczeta-odcial-reke-przypadkowej-osobie-oskarzony-jest-takze-o-atak-na-policjantow,529253.html).

 

Co do poruszania się po albańskich drogach, fakt przepisy to raczej sugestia ale jeżeli ktokolwiek ma odrobinę rozsądku i refleksu nie powinien mieć problemu. Po kilku dniach jeździło mi się bardzo dobrze. Prawdę mówiąc gorzej jeździło mi się po Macedonii niż po Albanii. Przez całe moje wczasy (błagam nie używajmy słowa "wyprawa") widziałem jedną stłuczkę, a przejechałem kraj dookoła.

słuchaj, albańczycy są przyjaźnie nastawieni do turystów,

Szukaliśmy noclegu w szkodrze i zawsze z chęcią nas witano.

Życie towarzyskie tetni do późnych godzin nocnych, jest cholernie gorąco w nocy - był to środek lipca - 30 stopni :D

Z jęźykiem angielskim jest problem jedynie na wiochach, w szkodzrze raczej nie było z tym problemu.

 

Żałuje troche że nie wbiłem sie wgłb do tirany a później nie poleciałem na macedonie..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Jakieś nowe przemyślenia po 2 latach od ostatniego postu w wątku? Ktoś był ostatnio? Jadę do Czarnogóry stąd pomysł żeby też i o Albanię zahaczyć. Jadę z 3-latkiem. Spania szukac na miejscu czy lepiej rezerwować? Jak z kasą - brać, wymieniać euro? Jaki poziom cen? Ja obecnie z drogami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noclegu można szukać na miejscu. Ja zawsze rezerwuję, żeby po 1' nie tracić czasu na szukanie a po 2' w sieci np. na booking jest tego sporo i można sobie porównać (mniej więcej) różne oferty. Byłem (już po raz 2-gi raz) w ub. roku. Ponownie nie miałem żadnego niemiłego zdarzenia z tubylcami. Drogi budują ale pomimo to trzeba uważać nawet w dużych miastach. We Vlore zdarzało mi się trafiać na brak pokrywy włazu na studni kanalizacyjnej na środku drogi w centrum miasta. Przejechałem cały kraj z północy (Szkoder) na południe (Saranda) i z powrotem. Standard dróg z reguły niższy niż u nas. Poza głównymi trasami trafiają się gruntówki ale jadąc forkiem nie miałem z tym problemu. Ogólnie wspominam bardzo przyjemnie. Robiłem też krótkie wypady w interior, w góry (Prieklatyje) i nigdzie nie spotkałem się z wrogością czy niechęcią. Kasę najlepiej wymieniać (Euro) na miejscu, w bankach lub licznych kantorach (w większych miastach of corse). Gospodarz też zapewne ci wymieni w razie potrzeby lub przyjmie Euro. Nie ma z tym problemu. Ceny raczej przystępne. O ile dobrze pamiętam to za 1000 lek (miejscowa waluta), czyli ok. 7 euro można zjeść rybę lub mięso z dodatkami i nie wyjść głodny.

 

Pozdrawiam,

 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem w 2014- zjezdziłem chyba całą południową europę- z Albanią moze konkurować tylko Rumunia i to dzięki Vama Veche.

Drogi- swobodna interpretacja przepisów w połączeniu z niespodziankami (pędzenie stada krów w poprzek ekspresowki) powoduje ze musisz patrzeć co sie dzieje. Jeżdżą dość dynamicznie i z fantazją (skracanie ronda pod prąd zeby bylo mniej kręcenia to norma)- moja małżowinka mimo że jeździ przyzwoicie w Tiranie odmówiła steru. Ich podejście do przepisów jest mocno specyficzne- mi przypominało afrykańskie albo sycylijskie (przed UE bo to u nich wprowadziło zmiany).

Kilka dni spędziliśmy na polu namiotowym nad morzem, już na południu Albani. Miejscowość była bez nazwy- składała się z 5 czy 6 pól namiotowych (na zboczu góry porobione tarasy żeby było plasko- stary gaj oliwny, na namiot sypały się oliwki z drzew- klimat nie z tej ziemi), 4 sklepów i 5, może 10 domów. Dojazd- jedna nitka krętej drogi pod górę - jakieś 8-10 km serpentyn. Jednego wieczoru nagle jakiś dym z gór, lekkie zamieszanie- idę się dopytać o co bie. Jedyny anglojęzyczny tłumaczy mi ze w górach wybuchł pożar no i się ogólnie pali. Oooo zobaczymy samoloty gaśnicze w akcji albo jakieś wymyślne terenowe wozy strażackie- nie ! Najblizsza straż pożarna jest w Tiranie - 350 km stąd i oni nawet tu nie przyjadą. Spali się co ma sie spalic i zgaśnie. Do rana wypaliło się 2/3 góry (nie mam miarki w oku ale conajmniej kilkanaście hektarów drzew, krzaków) i ... zgasło. Rano otrzepaliśmy popiół z namiotów i jest ok- takie mają podejście.

Mi sie zdarzyło przy +-90kph wjechać do dziury wielkości Sosnowca- felga ma "wbicie" do środka na dobre 10 cm- 3 minuty poźniej 10 miejscowych pomaga zmieniać koło, radiowóz blokuje 2 pasy drogi żeby ktos na nas nie najechał, w miedzy czasie okazuje się ze żeby wyjąć rezerwę muszę wytargać cały bagażnik (skoda roomster załadowana sprzętem kampingowym pod sufit) - jeden z kierowców ktorzy stanęli cos zaczął machać rączkami, odpychać mnie - myślę coś nieteges. Pobiegl gdzieś i za chwilę przynosi mi swoja rezerwę żebym nie musiał się rozladowywać na drodze. Mundurowi eskortują nas go najbliższego "gomisterri" (wulkanizator) na bombach, tutaj umorusany Pan robi coś czego nie zapomnę nigdy- w 20 minut palnikiem i młotkiem prostuje felgę do stanu fabrycznego (przynajmniej na oko), podnosi auto i metrówką (miarką) poprawia zbieżność. Na takim setupie auto bez  zadnego stresu objeżdża resztę wycieczki i po powrocie do kraju znany serwis z milionem komputerow i wodotryskow stwierdza- zbieżność w normie- jak im pokazałem jak była robiona zbieżność w albani i po jakiej dziurze ... A całość przygody kosztowała mnie 120 zł, łacznie z umyciem auta- u nich standard jest taki że jak cokolwiek robią to odrazu myją, tutaj kolejna ciekawostka- lecą karcherem  blachy i CALE WNĘTRZE, z podsufitkami, fotelami, tylko deskę z licznikami przyłożą kawalkiem folii - nie pozwoliłem środka im myć. to byłoby już za dużo jak na jeden raz. Aha- jeszcze mundurowi dostali sliwowice łącką bo byli bardzo pomocni (jeden z nich coś tam 5/10 umiał po angielsku- normalnie nie ma szans). 

Z językami i możliwością dogadania - można próbować niemieckiego albo włoskiego- jak trafisz na kogoś kto pracował za granica to są szanse się zrozumieć. O angielskim raczej zapomnij (chyba że jakis student- był na jednym polu namiotowym- dorabiał w wakacje).

Młodzi ludzie są przyjaźni i starają się dogadać, bardzo pozytywnie odbierają jak nie patrzy sie na nich z góry. Poza miastami, na kempingach, w trochę dzikszych miejscach wszyscy palą (i nie grille czy ogniska)- własny urobek który tam się hoduje w co drugim lasku czy zagajniku- na polu namiotowym po zmierzchu rozchodził sie charakterystyczny zapach, ale nikomu to nie przeszkadzało.

Co do noclegów- mozna wcześniej rezerwować ale w miastach turystycznych jest kupę naganiaczy i agencji ktore pośredniczą. Popularne jest wynajmowanie całego mieszkania w bloku- fajne przy podróży z dzieckiem bo masz do użycia całe mieszkanie z pralką itp. Mieszkańcy na czas wakacji wyprowadzaja się do swoich rodzin a te pareset ojro to jednak dla nich dość dużo kasy. Ja zawsze biorę namiot i sprzęt kampingowy- w Albani jest legalne biwakowanie na dziko pod warunkiem ze to nie jest czyjaś ziemia i nie zrobisz syfu (a kontrole policji bywają ale bardzo pozytywne- papiren bite i ales gut). Na północ od Sarandy są piękne totalnie dzikie plaze do ktorych cięzko jest dojechać ale za to potem kilka dni w mega okolicznościach przyrody (tylko tutaj uwaga- jest kawałek parku narodowego i tutaj już nie mozna biwakować)

Mam znajomych którzy pojechali w 2015 i sa mega zniesmaczeni- oczekiwali 5 gwiazdkowych hoteli i dyskotek do lansu, błyskotek i blichtru- w albani tego na szczęście nie ma, ja dzieki temu pozytywnie wspominam. Mam nadzieję że jeszcze chwile Albania zostanie taka.

Aha- jeżeli w Polsce masz trase 300km po jakichś lokalnych ścieżkach zajmuje Ci to powiedzmy 5 godzin. W Albanii- 9-10.

Ogólnie dawne kraje jedynego słusznego bloku maja inne podejście do życia niż np niemcy czy północni włosi. Z Rumunii wracaliśmy seicentem (objechało :) ), Zaraz za granica węgierską zrobiła się ciemna nocka, my w drodze od 16 godzin- postój. Z racji gabarytu - karimatka i na parkingu przy autostradzie, na trawniku fiku i ide w kimono (obok w aucie małżonka która w uwagi na wzrost siedzącego psa na fotelu pasażera mogła się prawie wyciągnąć). Nie ukrywam- w kieszeni kozik - nie wiadomo co komu strzeli do głowy. Kilka godzin snu i nagle ktoś mnie szarpie i latara w oczy- ochroniarz z jakiejs firmy która była obok zadzwonił do mundurowych że w krzakach coś mu harczy- jakies zwierze chyba potrącone przez auto. Nie chciało mi się szukac poduszki- jak ległem na wznak to zacząłem chrapać. Panowie wypytali czy wszystko ok, czy nie jestem chory, czy nikt mi krzywdy nie zrobił, czy jestem trzeźwy i po kilku minutach wertowania jakichś rozmówek węgiersko angielskich podziękowali - odpowiedzialny kierowca nie jedzie jak jest przemęczony.

Na razie moje bliżniaki skończyły 2 latka, w tym roku będą chyba tylko w Hajduszoboszlo ale w przyszłym roku- Albania albo Rumunia.

  • Lajk 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeszcze jedno mi się przypomnialo- Rumuni i Albańczycy traktują psy jak szkodniki albo przynajmniej neutralnie, jak gołębie. Do rzadkości należy pies przy domu który ma miskę z wodą. W Rumunii pod budynkiem parlamentu (największy budynek Europy- taki luksus im dał Causescu) o godzinie 3 w nocy widziałem 2 stada psów które walczyły i to tak całkiem na serio (krew i w ogóle). Na ktorys z kolei wyjazd zabraliśmy 5 kg pakę karmy (przy autostradach hordy psów żebrzą o jedzenie).
Granica Hu-Ro. Jakieś tam sprawdzanie dokumentów i nagle pies celników dostaje szajby na moje auto. My na glebę i sprawdzanie wszystkiego. Nie mogli zrozumieć co za idiota wiezie przez pół Europy karmę dla psów
I nigdy nie mówcie Rumunom że są Cyganami- dla nas każdy jeden wygląda na Cygana ale oni jakoś to rozpoznają i mogą się mocno obrazić.

Wysłane z mojego Mi-4c przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, recki napisał:

A jeszcze jedno mi się przypomnialo- Rumuni i Albańczycy traktują psy jak szkodniki albo przynajmniej neutralnie, jak gołębie. Do rzadkości należy pies przy domu który ma miskę z wodą.

 

26 minut temu, recki napisał:

W Rumunii pod budynkiem parlamentu (największy budynek Europy- taki luksus im dał Causescu) o godzinie 3 w nocy widziałem 2 stada psów które walczyły i to tak całkiem na serio (krew i w ogóle). Na ktorys z kolei wyjazd zabraliśmy 5 kg pakę karmy (przy autostradach hordy psów żebrzą o jedzenie).

Kiedy ostatni raz byłeś w Rumunii? My byliśmy w 2015 dwa tygodnie, objechaliśmy sporo kraju i bardzo dużo się zmieniło. Sytuację z walęsającymi się psami spotkałem bedąc w Rumunii w 2001r, teraz to wygląda zupełnie inaczej. Nie spotkaliśmy szwędających się wygłodniałych psów ani w miastach (Konstanca, Sibiu, Brasov) nie widziałem też psów przy autostradach.

Rumunia bardzo rozwinęła się przez ostatnie lata a dodatkowo to przepiękny kraj, przepiękny.

Edytowane przez mechanik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatni raz byłem w 2014- przejazdem. W 2012 i 13 spędziłem po kilka tygodni. Kraj piękny i godny polecenia, szczególnie Vama Veche (granica z Bułgarią nad samym morzem). Sytuacja z psami była w 2013r

Wysłane z mojego Mi-4c przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, recki napisał:

szczególnie Vama Veche

Do Vama Veche nie dojechaliśmy, zabrakło czasu.

W Rumunii nie mieliśmy problemu z dogadaniem się przyznam szczerze.

@recki czy w Albanii jest trudniej sie dogadać niż w Rumunii? Bo przyznam, że w Rumunii nie miałem problemu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od strony jezykowej- trudniej. Ale łatwiej o tyle że oni bardzo chcą się dogadac- machanie łapkami itp- jeżeli znasz włoski i niemiecki duże szanse że nawet bez machania dasz radę. A Vama Veche- żałuj! Przesiedziałem tam tydzień, tylko dlatego że musieliśmy wracać. Przystanek Woodstock trwający 5 miesięcy, ludzie z całej Europy. Z butów wysadziło mnie kilkanaście knajp które fizycznie nie mają ściany czolowej- nigdy nie zamykane. I tysiące namiotów na plazy- poznałem Holendrów którzy przyjeżdżali tam 12 rok, a wcześniej ich rodzice. Ja tam napewno wroce

Wysłane z mojego Mi-4c przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Z własnych wrażeń: auta większe (a najlepiem mercedes i bmw) mają pierwszeństwo, a podczas zakupów czegokolwiek lepiej już z góry obliczyć w pamięci resztę : )

No i na drodze z Podgoricy do Shengjin omijałbym jedną taką stację, która udaje BP.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...