Skocz do zawartości

Awaryjność Boxer Diesel


GeFo555

Rekomendowane odpowiedzi

zalezy od mechanika moze?

 

:)

 

Panowie, to wszystko jest jak nie konczaca sie powtorka z rozrywki (w sensie sarkastycznym bo zdaje sobie sprawe ze dla kogos kto ma zaplacic ilestam to sredni powod do zartow)....

 

Moja opinia jako nie posiadajacego OBD i w sumie jak knurek zauwazyl nie majacego za bardzo glosu jest taka:

 

- jezeli problem istnieje to subaru powinno to jasno powiedziec, mamy problem z silnikami i wezmiemy na siebie koszty napraw ktore wynikaja z wady tego silnika. Tak jak to jest teraz rozwiazane jak rozumiem w "zasadzie" dziala podobnie z tym ze jest to zalatwiane jakos tak po cichu i sip pomaga lub wymienia ale jakos brak jasnosci w tym wszystkim

 

- pozostaje pytanie co jest wada a co jest zaniedbaniem ze strony wlasciciela. I o to sie chyba cala sprawa sypie bo IMHO to jest nie do udowodnienia, wiec albo naprawiamy to po cichu i jest zadym(k)a jak to ma miejsce obecnie albo wymieniamy przepraszamy i zatrzymujemy klienta pomimo ze kosztuje to pewnie duzo duzo wiecej.

 

Zgadzacie sie?

 

A w miedzyczasie mysle ze nie obrazajac wlascicieli mozna z sytuacji i zalecen co do eksploatacji sie troche w dobrej wierze posmiac.

Nie bede mowil za sjaka ale ja odbieram jego posty jako "lekko dystansowe" za co szczegolny szacun bo sam jest w tej grupie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

haha filozoficznie sie zrobilo, podobuje mnie sie, ze jednak nie jestem biedakiem! :D

 

 

szacunek chlopaki za humor, zwlaszcza dla "dotknietych osobiscie" ;)

 

piwozniak - nic dodac nic ujac, postawa SIP w efekcie taka ani fajna ani niefajna -  dobrze ze jednak pomagaja (podejrzewam jak moga, tez zdaje sie znacznie bardziej niz na poczatku "afery") ale do pelnego WOW zabraklo jasnego i bezwarunkowego stanowiska.

 

tez sobie moge popisac wesolutko ale jakbym mial 2 dychy za naprawe  wszystko na to wskazuje fabrycznej wady wysuplac to by mi usmiech z geby pewnie zniknal ;)

Edytowane przez JanekS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

auto z roku 2008 z 200 tkm to ile jest warte ? 2000 € auto juz sie zamortyzowalo i nie ma czym sie Sjak  przejmowac :)

Moje ma 5 lat i 70 tkm najlepszym rozwiazaniem  byloby wymienic na benzyne ale brak Legacy 2 DIT a Levorga ani widu ani slychu :wacko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

tez sobie moge popisac wesolutko ale jakbym mial 2 dychy za naprawe  wszystko na to wskazuje fabrycznej wady wysuplac to by mi usmiech z geby pewnie zniknal

Miałem SBD MY 08, który przeżył 40.000 km, dostałem nowy short block, po 100.000 sprzedałem i.... kupiłem kolejnego SBD (MY12), który po zmianie na FXT został w rodzinie i liczę się z tym, że może kiedyś się wysypać. Podobnie jak drugie moje EJ25. Ale co innego świadomie brać ryzyko na siebie i śmiać się z siebie, a co innego kpić z problemu osób, których na naprawę nie stać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ale co innego świadomie brać ryzyko na siebie i śmiać się z siebie, a co innego kpić z problemu osób, których na naprawę nie stać

Na pewno. Z tym, że nikt z nas nie ośmieliłby się kpić z cudzych problemów. Krótko opiszę sytuację, w której ja się znalazłem i o co mi w tym wszystkim chodzi. (część osób to wie, więc przepraszam za zanudzanie ;) )

Silnik rozsypał mi się w czasie podróży na urlop, w środku Rumunii. Akurat byłem po plajcie jednego z moich klientów, co doprowadziło u mnie do tragicznej sytuacji finansowej (93kPLN wyjęte ze środków obrotowych + utrata jednego z największych odbiorców). Sytuacja była na tyle nieciekawa, że samochód "odbudowałem" po ponad pół roku.

Mimo to - wynająłem Fiata Doblo, spędziłem bardzo udany urlop, a jego treścią tak naprawdę była rodzina. Może jestem dziwny, ale dla mnie to stanowi sens życia - rodzina, przyjaciele, znajomi. Koszty i problemy się pojawiają i od tego nigdy nie ucieknę, ale to wszystko nie ma prawa wpływać na mój stosunek do tego, co najważniejsze.

 

Taki trochę filozoficzny wywód, ale to nie jest tak, że nie wiem, o czym piszę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pegi spoko, ja tu widze raczej zdrowy humor i fajne podejscie do zycia a nie kpiny :)

 

ale a'propos swiadomego ryzyka - ja jestem inzynierem i mam takie troche zawodowe podejscie ze wszystko (w tym kupno i wybor samochodu) jest kwestia zarzadzania i wyceniania ryzyka tylko zeby to swiadomie zrobic to trzeba miec do tego dane.

 

Tymczasem w tytulowym przypadku poza tym ze "cos jest na rzeczy" za duzo nie wiadomo - Subaru nigdy nie podalo i raczej nie poda czy problem dotyczy 10% czy 10 promili czy 10 sztuk silnikow forumowych pieniaczy-aktywistow ;) To skadinad tez zrozumiale bo chyba w podobnych przypadkach nikt tego nie robi z "politycznych" wzgledow - albo sie tnie glupa i udaje ze nie ma problemu albo robi powszachny marketingowy recall "bo w nielicznych przypadkach moze dojsc do..." SIP tak troche posrodku sie usadowil

A wracajac do swiadomego ryzyka - jak jest nieswiadome z braku danych to czesto najrozsadniejsza z decyzji....jest brak decyzji;) czyli ja bym nowego SBD nie kupil w obecnej sytuacji

Edytowane przez JanekS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dużo filozofowania, aczkolwiek kiedyś czytałem, że nie powinno się przejmować tym, na co nie ma się wpływu. Tylko... to ja się wpędzam w kłopot bo jak inaczej nazwać wejście w SBD. Trochę czytałem o awariach ale podszedłem sceptycznie do problemu szczególnie opisywanego w niemieckich wersjach czasopism. Jak kupowałem nowego Mitsubishi Lancer 7 lat temu też pisano, że koszmarnie drogie naprawy w ASO - tylko, że siedem lat minęło a ja tylko filtry i olej wymieniam. Legacy MY 2010 kupiłem w ASO, świadomie przepłacając ale wolałem to niż imporcik i handlarza złomu. Na dzień dobry zrobiłem sobie u nich przegląd z wymianą filtrów i płynów, posłuchałem o urban legend na temat SBD i się uspokoiłem. Pomimo tego wykupiłem roczną gwarancję Loyda na wszelakie naprawy no ale jak przeczytałem test długodystansowy XV i kilka radosnych wątków na forum - zbladłem. Co innego, gdy stać na naprawy a co innego, gdy trzeba na to łożyć. I zostaje dla mnie jedna kluczowa sprawa - zaufanie i poczucie niezawodności. W swoim starym wozie takie mam a w nowym muszę udawać, że mam. I tu dla mnie już się filozofowanie kończy...

Edytowane przez tojaro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tojaro - niestety test XV w AutoBildzie zrobił dużo złego. Stało się tak przede wszystkim dlatego że napisano to bez żadnego przemyślenia i konkluzji.

A w treści testu wymieszano różne zdarzenia, sprowadzając je do wspólnego mianownika.

Podstawowy i najważniejszy problem - silnik i zjarane tłoki 1 i 3 cylindra. Problem jest poważny, ale ma drugie dno o którym nikt nie wspomniał - przyczyną tego stanu rzeczy jest zaniedbanie serwisowe. Ja osobiście nie umiem sobie wytlumaczyć jak to sie stało że na odcinku 100 kkm , gdzie samochód mial co najmniej 6 przeglądów okresowych, żaden tłumok w niemieckim serwisie nie sprawdził wtrysków i nie zauważył błędów ??? No sorki - nie umiem sobie tego wytłumaczyć.

Bo to wypalenie tłoków nie stało się nagle - w kilka czy kilkanaście dni. Musiało to trwać jakis czas, mieszanka było nieprawidłowa i można (a nawet trzeba) to było wczesniej wykryć i skorygować, a wtedy nie doszło by do takiej sytuacji. Tutaj kłania się tzw. świadomość użytkowania. A z tym jak wiemy, u dziennikarzy jest z reguły słabo - może nawet nie dlatego że nie mają wiedzy, ale dlatego że to nie ich samochody, a im więcej "kwasu" wyjdzie w teście tym fajniejszy artykuł można wysmażyć.

Szczególnie dziennikarze niemieccy w walce o reputację i pozycję rynkową VAG są w stanie zrobić wszystko - co ostatnio ujrzało światło dzienne w kontekście wyborów samochodu roku itp.

Druga sprawa to mix usterek i wrzucenie wszystkiego do worka "awaryjność".

Bo czy pękniętą szybę - w wyniku uderzenia kamieniem z pod koła poprzedzającego pojazdu - powinno sie klasyfikowac jako "usterkowość pojazdu" ??

A tak zostało to zakwalifikowane. Albo zawieszenie nawigacji ? Dodajmy - jeden raz w trakcie testu 100 kkm.

Na marginesie - silnik mimo wypalonych tłoków ani ich "jajowatości" nie ulegl awarii - nie stanął, więc trzymając sie "literalnie" określenia "usterkowość" nic sie nie wydarzyło - usterki nie było :)

Owszem, był w kiepskiej kondycji co groziło awarią w niedalekiej przyszłości - ale dystans 100 kkm pokonał bezawaryjnie :) Co przy tak rażącym zaniedbaniu serwisów jest swojego rodzaju osiągnięciem :)

Skąd inąd (indąd ? cholera jak to się pisze ? ) wiemy że ten sam problem mają silniki 2.0 TDI VAG -owskie. Tam dawka paliwa jest źle "rozpylana" w komorze spalania (ma nieprawidłowy "kształt") i tłoki palą się niejako "z definicji". Ale to już nie jest problem serwisowy tylko błąd konstrukcyjny którego nie da się wyeliminować.

 

Ciekawym jest że dwa czy trzy wydania później, w teście SUV-ów z silnikami wysokoprężnymi, ten sam silnik zbiera od tej samej redakcji bardzo pozytywne noty a Forester jest nr 2 w teście.

Nie wiem czy to ja cierpię na schizofrenię czy redakcja Auto Bilda ....

Edytowane przez MForbi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

dużo filozofowania, aczkolwiek kiedyś czytałem, że nie powinno się przejmować tym, na co nie ma się wpływu.
Dokładnie tak jest i dotyczy to wielu sytuacji życiu :) .

 

Tylko... to ja się wpędzam w kłopot bo jak inaczej nazwać wejście w SBD.
Dlatego też można właśnie nie kupować SBD,można kupić coś innego ;)

 

I zostaje dla mnie jedna kluczowa sprawa - zaufanie i poczucie niezawodności.
czasy samochodów bezawaryjnych przez kkm bezpowrotnie minęły i można się z ty pogodzić lub nie,a zaufaniu do samochodu przekonałem się ostatniej zimy,jak pół trójmiasta stało w korkach,po obfitych opadach śniegu :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomimo tego wykupiłem roczną gwarancję Loyda na wszelakie naprawy no ale jak przeczytałem test długodystansowy XV i kilka radosnych wątków na forum - zbladłem.

 

Daj spokój. Nie taki diabeł straszny. Ten niemiecki test to można sobie w ubikacji poczytać, a potem zrobić z niego właściwy użytek (była już gdzieś dyskusja na ten temat, MForbi ładnie ją teraz streścił), a pękające wały - temat forumowo "medialny", więc dużo się o tym pisze. Mało kto się chwali, że nie ma kłopotów. A zaręczam Ci, że tych ostatnich jest dużo więcej. Więc prawdopodobieństwo, że akurat padnie na Ciebie nie jest duże. Nie ma co się zamartwiać na zapas :)

A jeśli uważasz, że coś nie idzie tak jak powinno, to :

http://joemonster.org/art/29164/Jezeli_twoje_zycie_staje_sie_nieznosnie_irytujace

 

:)

Edytowane przez sjak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Skąd inąd wiemy że ten sam problem mają silniki 2.0 TDI VAG -owskie. Tam dawka paliwa jest źle "rozpylana" w komorze spalania i tłoki sie palą natychmiast. Ale to już nie jest problem serwisowy tylko błąd konstrukcyjny którego nie da sie wyeliminować

Które silniki? Bo o wielu przypadłościach 2.0TDI słyszałem, ale o takiej nigdy. Jakis link może?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podstawowy i najważniejszy problem - silnik i zjarane tłoki 1 i 3 cylindra. Problem jest poważny, ale ma drugie dno o którym nikt nie wspomniał - przyczyną tego stanu rzeczy jest zaniedbanie serwisowe. Ja osobiście nie umiem sobie wytlumaczyć jak to sie stało że na odcinku 100 kkm , gdzie samochód mial co najmniej 6 przeglądów okresowych, żaden tłumok w niemieckim serwisie nie sprawdził wtrysków i nie zauważył błędów ??? No sorki - nie umiem sobie tego wytłumaczyć.

 

Czy wiesz jak wygląda sprawdzanie wtrysków przy przeglądach w ASO Subaru? facet podpina tester i tam jest taka pozycja jak wartość korekty... jak jest w normach to jest ok, niestety praktyka pokazuje inaczej, wtrysk może lać lub źle rozprowadzać paliwo pod danym obciążeniem przy danych obrotach, np. będzie lał i robił szkody w przedziale 2-2,5k rpm jak z nogą w podłodze będziesz wyprzedzał na trasie. Takich testów nikt w Subaru nie robi - nie wykonuje się prób drogowych z podpiętym testerem... testy statyczne na biegu jałowym to bardzo słaby wyznacznik stanu wtrysków. Wtryski dostają różne ciśnienie przy danym obciążeniu i różnie się zachowują, jak można się domyślić obciążenie gdy silnik sobie pyrka na wolnych jest zerowe, lejący pod obciążeniem wtrysk który robi dziurę w tłoku jest często nie do wyrycia przy próbach statycznych.

Edytowane przez slavok
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały czas to pozostaje jednostkowym przypadkiem, więc robienie z tego większego problemu nie ma sensu.

A co do redaktorów - testerów - jeśli w ciągu 100 kkm 2x zabili sprzęgło, to jest to super niezawodny samochód, że w ogóle dotrwał do końca testu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

wtrysk może lać lub źle rozprowadzać paliwo pod danym obciążeniem przy danych obrotach, np. będzie lał i robił szkody w przedziale 2-2,5k rpm jak z nogą w podłodze będziesz wyprzedzał na trasie. Takich testów nikt w Subaru nie robi - nie wykonuje się prób drogowych z podpiętym testerem... testy statyczne na biegu jałowym to bardzo słaby wyznacznik stanu wtrysków. Wtryski dostają różne ciśnienie przy danym obciążeniu i różnie się zachowują, jak można się domyślić obciążenie gdy silnik sobie pyrka na wolnych jest zerowe, lejący pod obciążeniem wtrysk który robi dziurę w tłoku jest często nie do wyrycia przy próbach statycznych.
Zgadza się ,że pomiar na obrotach jałowych nie jest w 100% miarodajny.Wraz ze wzrostem obciążenia silnika i obrotów zmienia się dawka paliwa/kąt ww a najbardziej wprost proporcjonalnym parametrem świadczącym o stanie wtryskiwaczy jako tylko jednej części układu zasilania jest temperatura spalin na wydechach z poszczególnych cylindrów.W samochodzie mierzenie tych parametrów jest jednak kłopotliwe,ale taką ocenę stosuje się np. w silnikach okrętowych
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały czas to pozostaje jednostkowym przypadkiem, więc robienie z tego większego problemu nie ma sensu.

A co do redaktorów - testerów - jeśli w ciągu 100 kkm 2x zabili sprzęgło, to jest to super niezawodny samochód, że w ogóle dotrwał do końca testu ;)

 

Wcześniej chyba na testach poległ Forester 2.0D (nie wiem czy w tym samym piśmie). Ostatnio padło STI, że olej nie sprawdzany po upalaniu to już coś innego. Niby przypadki jednostkowe, ale zła opinia pozostaje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Podstawowy i najważniejszy problem - silnik i zjarane tłoki 1 i 3 cylindra. Problem jest poważny, ale ma drugie dno o którym nikt nie wspomniał - przyczyną tego stanu rzeczy jest zaniedbanie serwisowe. Ja osobiście nie umiem sobie wytlumaczyć jak to sie stało że na odcinku 100 kkm , gdzie samochód mial co najmniej 6 przeglądów okresowych, żaden tłumok w niemieckim serwisie nie sprawdził wtrysków i nie zauważył błędów ??? No sorki - nie umiem sobie tego wytłumaczyć.

 

Czy wiesz jak wygląda sprawdzanie wtrysków przy przeglądach w ASO Subaru? facet podpina tester i tam jest taka pozycja jak wartość korekty... jak jest w normach to jest ok, niestety praktyka pokazuje inaczej, wtrysk może lać lub źle rozprowadzać paliwo pod danym obciążeniem przy danych obrotach, np. będzie lał i robił szkody w przedziale 2-2,5k rpm jak z nogą w podłodze będziesz wyprzedzał na trasie. Takich testów nikt w Subaru nie robi - nie wykonuje się prób drogowych z podpiętym testerem... testy statyczne na biegu jałowym to bardzo słaby wyznacznik stanu wtrysków. Wtryski dostają różne ciśnienie przy danym obciążeniu i różnie się zachowują, jak można się domyślić obciążenie gdy silnik sobie pyrka na wolnych jest zerowe, lejący pod obciążeniem wtrysk który robi dziurę w tłoku jest często nie do wyrycia przy próbach statycznych.

 

Niemniej jednak, jeśli nie podczas testów w serwisie tylko w trakcie normalnego użytkowania dałoby się zauważyć że wtryski "leją" chociażby widząc czarną chmurę za samochodem przy przyspieszaniu kiedy silnik "wkręca się" w ten własnie "szkodliwy" przedzial obrotów. Pewnie bedą też inne objawy które da się wykryć - tutaj myśle że fachowiec powinien lepiej to opisać. Dyrekcja w osobnym wątku poświęconym temu testowi odniosła się do obsługi w niemczech, może P. Andrzej Koper dorzuci garść swoich spostrzeżeń z praktyki i doświadczenia ?

Edytowane przez MForbi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IMO dajmy spokój tym tłokom i wtryskom. Jeden przypadek na XXXXX sprzedanych, ze zwykłego rachunku prawdopodobieństwa wynika, że coś może się zdarzyć. Dla mnie to szukanie na siłę kolejnej sensacji i powodu do zamartwiania się. O STI nie piszę bo to nie ten wątek ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cały czas to pozostaje jednostkowym przypadkiem, więc robienie z tego większego problemu nie ma sensu.

A co do redaktorów - testerów - jeśli w ciągu 100 kkm 2x zabili sprzęgło, to jest to super niezawodny samochód, że w ogóle dotrwał do końca testu ;)

 

Wcześniej chyba na testach poległ Forester 2.0D (nie wiem czy w tym samym piśmie). Ostatnio padło STI, że olej nie sprawdzany po upalaniu to już coś innego. Niby przypadki jednostkowe, ale zła opinia pozostaje. 

 

Ostatnio też dość znany był temat powrotu ekipy TVN Turbo z testów w Toruniu i zabicia silnika w nowiutkim WRX STi (test można było zobaczyć w Automaniaku w ostatnich tygodniach). Samochód trafił do P. Andrzeja. i tu pytanie - czy P. Andrzej byłby skłonny do podzielenia się wiedzą co tam sie wydarzyło. Pierwsze "przecieki" mówiły że "kabuum" nie wydarzyło się "z winy" samochodu i silnika a raczej "wkładki mięsnej" pomiędzy kierownicą a pedałami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...