Skocz do zawartości

Jakiś nagły i poważny problem ze wspomaganiem (?!)


Arcteryx

Rekomendowane odpowiedzi

Hej,

 

Jestem teraz za granicą, do Polski wracam dopiero ok. połowy lipca. Mój Forek to 2.0 N/A MY05, regularnie serwisowany w kraju. Przebieg ma prawie 200 tysięcy, w wakacje miał m.in. wymieniany dyfer, wszystko mechanicznie chodzi(ło) jak w zegarku.

 

Około 2 miesiące temu zauważyłem dziwny problem ze wspomaganiem kierownicy - przy manewrach parkingowych, zwłaszcza po nocnym postoju kierownica chodziła ciężej niż powinna, a szczególnie przy maksymalnym skręcie kół, na zerowej albo minimalnej prędkości lekko "biła" - miała coś w rodzaju takich drgań w lewo i prawo. Poziom płynu do wspomagania okazał się być bardzo lekko poniżej normy. Od razu kupiłem płyn, uzupełniłem do poziomu max. Trochę się poprawiło, dalej po postoju chodziła kierownica nieco ciężej niż powinna, ale dało się jeździć bez problemu. Przy normalnej jeździe wszystko było OK, wspomaganie bez zarzutu. Stwierdziłem, że ponieważ do brytyjskich mechaników nie mam zaufania, to poczekam z pełną diagnostyką i naprawą do powrotu do Polski.

 

Dziś późnym wieczoroem wróciłem z pracy na swoją stację kolejową, wsiadłem do Forka i ruszyłem. Na początku - przez pierwszą minutę, może dwie, wszystko było OK. Nagle zapaliła się kontrolka hamulca ręcznego (uprzedzając pytania - nie, nie był zaciągnięty ;) )i kontrolka akumulatora. Kierownica przestała prawie zupełnie reagować - nie było to nawet tak jak w samochodach bez wspomagania - po prostu jakikolwiek ruch wymagał przyłożenia pełnej siły z obu rąk i to przy normalnej prędkości drogowej! Do domu mam 10 kilometrów super wąską i bardzo krętą drogą, więc jazda była prawdziwym koszmarem. Wolałem jednak dojechać do domu, niż się zatrzymywać w środku lasu i ryzykować, że już nie ruszę. Po dojeździe do domu i wyłączeniu silnika uruchomiłem znowu samochód i problem oczywiście był dalej - nie gasną kontrolki hamulca ręcznego i akumulatora, a kierownicą trzeba kręcić obiema rękami z pełną siłą a i to BARDZO mało daje. :(

 

Co to może być? Nie ma żadnych, absolutnie żadnych wycieków (tj. nie było do dziś - teraz nie sprawdzę, bo jest noc), silnik chodzi jak szwajcarski zegarek, biegi wchodzą normalnie, nic nie szarpie, nie stuka, nie śmierdzi. Hamulce bez zarzutu.

 

Czy to np. może być rozsypana maglownica, rozwalona końcówka drążka kierowniczego?

 

BARDZO proszę o jakąś radę. Jestem w niezłej dupie, bo tutejsi mechanicy to jedna wielka rozpacz, a nawet jak coś zrobią, to koszta będą kosmiczne :(

 

Z góry bardzo dziękuję!

 

-- 31 maja 2012, o 00:44 --

 

EDIT:

 

przed chwilą poszedłem zobaczyć to jeszcze od strony silnika przy świetle latarki... Wygląda na to, że NIA MA paska alternatora (!?!). Jestem dość wkurzony i zestresowany, więc to o co teraz spytam będzie maksymalnie lamerskie: czy najwyżej położona lewa górna rolka (patrząc od przodu samochodu) to ta od paska alternatora? Jest pusta :shock: obraca się gładko, ale pasek wyparował. Nigdzie też nie widać jego szczątków :x

 

Silnik odpala od razu, wiatraki się załączają. Działa też klimatyzacja.

 

PS. dodam jeszcze, że w ostatnim czasie z komory silnika dobiegał - przy porannym starcie pisk paska, który zanikał po kilkudziesieciu metrach jazdy. Z własnej głupoty tego nie sprawdziłem, bo zakładałem, że to od wilgoci....

 

A, jeszcze jedno: kompletny rozrząd był wymieniany pod koniec września. Wiem, ze to nie ma nic wspólnego z alternatorem, ale na wszelki wypadek wolę o tym wspomnieć.

 

Czy opisane wyżej objawy wskazują na to, że coś jeszcze poza paskiem mogło się rozwalić?

 

HELP!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pamiętam czy ten pasek napędza, oprócz alternatora, także pompę wspomagania... choć wydaje mi się, że tak. Jeżeli tak - problem rozwiązany, jeżeli nie - i tak nie pojeździsz bez ładowania. Znaczy - pasek i tak założyć musisz... i chyba wszystko "się naprawi". :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcie chyba rozwieje Twoje wątpliwości.

Jeden pasek od klimy

Drugi pasek od wspomagania i alternatora.

 

post-12979-135184470294_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

Wielkie dzięki! Postaram się to dzisiaj sprawdzić w lokalnym warsztacie (jeśli to tylko pasek, to OK - akurat to powinni tu potrafić zrobić ;) ).

 

Czy z opisanych przeze mnie objawów może wynikać, że np. rozwaliła się też pompa wspomagania, ew. coś jeszcze?

 

Dziękuję!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętaj, że nie masz też prądu, więc oszczędnie z nim.

 

Pompa raczej by wyła, zanim by padła.

 

Oba kółka kręcą się bez większych oporów?

 

Ogólnie człowiek bardzo łatwo się przyzwyczaja do luksusów, takich jak wspomaganie. Potem jak siądzie, to robi piorunujące wrażenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

qbutek, dzięki za pocieszenie! Na myśl o tym, że miałbym tu robić jakikolwiek grubszy remont, robi mi się słabo.

 

Warsztat mam 400 metrów od domu, więc prądu starczy, o to się nie martwię.

 

Jeśli chodzi o koła, to kręcą się bez żadnych problemów - woczoraj o północy jechałem naprawdę wymagającą drogą i poza brakiem kierownicy :mrgreen: wszystko działało jak powinno. Przez poprzednie dni i miesiące nie było żadnych mechanicznych problemów - samochód jeździ jak po szynach, w ogóle nie ściąga, na kierownicy nie było żadnych wibracji - nic z tych rzeczy.

 

Jedyny problem, to tan który opisałem, czyli spore opory przy kręceniu kierownicą po dłuższym postoju - ale tylko przy absolutnie minimalnych prędkościach.

 

Ogólnie człowiek bardzo łatwo się przyzwyczaja do luksusów, takich jak wspomaganie. Potem jak siądzie, to robi piorunujące wrażenie.

 

Widzisz, to nie jest taki objaw jak przy jeździe samochodem starego typu, który w ogóle nie ma wspomagania. Jeździłem kiedyś takim dawno temu i na stojącym samochodzie rzeczywiście trzeba było się nakręcić kierownicą, ale już podczas jazdy było dobrze. Teraz wręcz przeciwnie - przy jeździe z normalną prędkością trzeba było wchodzić w zakręt ciągnąc kierownicę z obu rąk!

 

No nic, wkrótce się tym zajmę.

 

Bardzo dziękuję jeszcze raz!

 

-- 31 maja 2012, o 08:49 --

 

jak założysz nowy (25zł)... to po pewnym czasie się lekko naciągnie... i znów będzie piszczał... musisz go... podregulować (miałem tak z 2x)

 

Dzięki! Mam nadzieję, że to tylko ten pasek - poźniejsza regulacja to już nie problem. Boję się tylko o tę pompę, ale to się powinno niedługo wyjaśnić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arcteryx, z pompą wspomagania, po założeniu paska będzie wszystko OK. :)

To, że opory kierownicy w twoim aucie były tak duże w porównaniu do starszych aut bez wspomagania jest jak najbardziej normalne. Stare auta mają zupełnie inne przełożenia zębatki, właśnie dlatego, że nie mają wspomagania.

Z tego co piszesz wynikało by, że miałeś już wcześniej luźny pasek, stąd początkowo lekkie problemy ze wspomaganiem. Pasek nie zawsze piszczy podczas ślizgania się. Robi to tylko przy odpowiedniej wilgotności powietrza i siły styku z rolką.

 

Zapalenie się kontrolki akumulatora sygnalizuje brak ładowania, czyli albo padnięty alternator, albo zerwany pasek. W zależności od stanu akumulatora można na nim przejechać od kilkunastu do nawet ponad 100km. Ważne jest, żeby w takiej sytuacji wyłączyć wszelkie zbędne odbiorniki prądu - wtedy pojedzie się dalej.

To tak na przyszłość. :roll:

 

Może ci jakiś gryzoń pasek nadgryzł...Ostatnio coraz więcej takich problemów. Kolejne absurdy ekologii nas dopadają. :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arcteryx, z pompą wspomagania, po założeniu paska będzie wszystko OK. To, że opory kierownicy w twoim aucie były tak duże w porównaniu do starszych aut bez wspomagania jest jak najbardziej normalne. Stare auta mają zupełnie inne przełożenia zębatki, właśnie dlatego, że nie mają wspomagania.

 

Dziękuję! W ciągu godziny spróbuję to wyjaśnić. Rzeczywiście słuszna uwaga z tymi przełożeniami w starszych samochodach - o tym nie pomyślałem.

 

Zapalenie się kontrolki akumulatora sygnalizuje brak ładowania, czyli albo padnięty alternator, albo zerwany pasek. W zależności od stanu akumulatora można na nim przejechać od kilkunastu do nawet ponad 100km. Ważne jest, żeby w takiej sytuacji wyłączyć wszelkie zbędne odbiorniki prądu - wtedy pojedzie się dalej. To tak na przyszłość.

 

Akumulator jest zupełnie nowy - wymieniłem go ze 3 miesiące temu (poprzedni był od nowości). Wczoraj przejechałem tylko 10 km, więc na teraz powinno być OK.

 

Może ci jakiś gryzoń pasek nadgryzł...Ostatnio coraz więcej takich problemów. Kolejne absurdy ekologii nas dopadają.

 

To bardzo możliwe! Tu jest pełno dzikich zwierząt, a już takich małych gryzoni, to może być milion :) Forek stał zaparkowany na leśnym parkingu, wiec to tym bardziej prawdopodobne.

 

Dzięki!

 

-- 31 maja 2012, o 10:46 --

 

Zawiozłem samochód do warsztatu, po południu mam odebrać. Mam nadzieję, że to tylko pasek... Dzięki wszystkim za dotychczasowe posty!

 

-- 31 maja 2012, o 16:13 --

 

No dobra, sprawa zamknięta, kamień z serca. Skończyło się na wymianie paska + oczyszczeniu "czegoś" (nie rolki, tylko właśnie "czegoś", czego nazwę słyszałem po raz pierwszy w życiu :) ) co się zapiekło i przeszkadzało. 50 funtów w plecy :| ale teraz wszystko działa idealnie, jak nowe. Za 2-3 tygodnie mam się zgłosić na sprawdzenie napięcia paska.

 

Jeszcze raz wielkie dzięki za wszystkie wpisy w tym temacie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...