Skocz do zawartości

Konfesjonał. Dla tych, którzy kopią leżącego


Przemeq

Rekomendowane odpowiedzi

Prawda, do M-ki można zabrać rodzinę i pojechać w długą trasę... :roll:

Co do opon, to też nie wiedziałem. :roll:

 

Muszę się jeszcze zastanowić. A już miałem wpłacać zaliczkę... :wink: :P

 

-- Pt maja 04, 2012 6:19 pm --

 

nikko Zgadza się, ryknięcie i fury nie ma :( Postawić się na miejscu właściciela BMW-u, w końcu oczekuje od auta wartego blisko 500 tyś, osiągów ponadprzeciętnych!!! Gdybym miał wolne 1/2 miliona to taka furka stała by koła mojego GT-ka ;)

 

Ooo! Udało mi się nawet odgrzebać posta, którego wtedy popełniłem... :arrow: http://www.forum.subaru.pl/viewtopic.php?p=1178109#p1178109

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sobotni późny wieczór, godzina ok. 22-23

Trasa Lublin-Wwa

Na prostym odcinku drogi, w miejscu dozwolonym, poza obszarem zabudowanym wyprzedziłem octavie i Q7

Jechali ok 70km/h mimo że warunki były bardzo dobre. Nie wnikając, oczywiście ich wybór i nic mi do tego.

Kierowca Q7(kobieta) dalej ciągnęła się za octavią, natomiast u typa z octavii manewr mój musiał wywołać nerwy, bo zaczął walić za mną długimi.

Utrzymywałem cały czas prędkość 100-120km/h

Usiadł mi na zderzaku zostawiając gdzieś za sobą Panią z Q7 i cisnął tak, nie wyprzedzając przez około 30km.

Na obwodnicy Garwolina(2 pasmowa expresówka) przyspieszyłem do około 140. Octavia wyprzedziła mnie po czym zjechała na mój pas i zwolniła do około 120.

Typ po 30km walenia mi po oczach światłami i ciągłej jeździe na moim zderzaku na tyle zdołał wyprowadzić mnie z równowagi ze docisnąłem. Na prostej przy około 180 poszedł za mną i znów mnie wyprzedził po raz kolejny zwalniając na tym samym pasie ruchu do około 150. Wyczerpał moją cierpliwość. Wyczekałem jednego z zakrętów i jako że droga była zupełnie pusta postanowiłem sprawdzić o co mu chodzi.

Prosta rozpędziłem się do około 200, i nie odpuściłem przed zakrętem.

Zakręty na expresówkach są budowane z takim promieniem, że spokojnie pozwalają prowadzić auto nawet przy takich prędkościach.

Na prostej poszedł po raz kolejny za mną, natomiast zakręt zweryfikował jego ciśnienie.

Nie zobaczyłem go już później w lusterku do samej Wwy, mimo że jechałem ciągle podobnie w okolicach 100-120.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prosta rozpędziłem się do około 200, i nie odpuściłem przed zakrętem.

 

Podoba mi się to zdanie :? Jakby tak gościu z Octavki wyleciał na tym zakręcie, to by było jeszcze ciekawiej...

 

Nie uważam ścigania się, czy też udowadniania czegoś innym na drodze za coś dobrego, ale w tym przypadku to był tylko i wyłącznie wybór tego gościa od Octavii.

Mógł odpuścić, mógł się nie napinać.

Jakby wyleciał z drogi to tylko i wyłącznie na własne życzenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najlepsze jest to że totalnie nie rozumiem spinki tego typa

od momentu samego wyprzedzenia żeby taka nerwówkę mieć, by jechać za kimś kawał drogi na zderzaku, po czym zajeżdżać drogę na dwupasmówce

:shock:

początkowo pomyślałem że nieoznakowany misiek, ale podczas wyprzedzania spojrzałem zarówno na kierowce Q7 jak i octavii

więc byłem pewien ze jakiś fanatyk, pociśnie mi na zderzaku, może nawet wyprzedzi i pojedzie w diabły

gdyby nie zajeżdżanie drogi na expresówce olał bym typa i już, ale tymi manewrami zagotował mi krew

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najlepsze jest to że totalnie nie rozumiem spinki tego typa

 

Po prostu głupota nie boli, nic wiecej :)

Każdy z nas miał podobna sytuacje na pewno nie raz, mnie chodzi tylko o to, żeby te nasze "konfesjonaly" robić w miarę rozsądnie, a 200km/h w zakrecie takie już raczej nie jest :)

Ogólnie gdyby typ wyleciał, to głupi / nie głupi - ale miałbys żal do siebie na wele lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no niestety są tacy specjaliści... ja ostatnio jak zwykle kierunkowskaz i zmiana pasa to myślałem, że mnie koleś z nowiutkiego nissana juke'a dogoni wyjdzie i pobije. Jachał za mną jeszcze ze dwa skrzyżowania i jak wystygł to się rozmyślił, ale łapami machał, że prawie sobie oczy popodbijał . Mają co niektórzy ciśnienia, a jakby miał więcej odwagi i podjechał to bym go pewnie nawet na grilla zaprosił :-)

 

najlepsze jest to że totalnie nie rozumiem spinki tego typa

od momentu samego wyprzedzenia żeby taka nerwówkę mieć, by jechać za kimś kawał drogi na zderzaku, po czym zajeżdżać drogę na dwupasmówce

:shock:

początkowo pomyślałem że nieoznakowany misiek, ale podczas wyprzedzania spojrzałem zarówno na kierowce Q7 jak i octavii

więc byłem pewien ze jakiś fanatyk, pociśnie mi na zderzaku, może nawet wyprzedzi i pojedzie w diabły

gdyby nie zajeżdżanie drogi na expresówce olał bym typa i już, ale tymi manewrami zagotował mi krew

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można czasem trafić na czuba. Za mną co prawda nie jechał 30 km ale raz wkurzyłem typa tak, że podążał za mną jakieś 5 km. Zaczeło się od tego, zostałem obtrąbiony za nie wjechanie na skrzyżowanie ( znane mi, już kiedyś w takiej sytuacji zostałem tam po zmianie świateł blokując 2 pasy ruchu - troche siara i wkurzone miny kierowców - bezcenne ). Tym razem chciałem tego uniknąć i stałem grzecznie, aż się zwolni miejsce. Kolega tak kiwał łapami, że zrobiłem mu lekkiego psikusa. Po opuszczeniu skrzyżowania i dalszych gestach ( widzianych w lusterku ) nie wytrzymałem ( nagły hebel i prawie stłuczka ). Tyo śledził mnie prawie pod sam dom. Nie chciałem, aby wiedział gdzie mieszkam więc wkońcu się zatrzymałem na parkingu przed sklepem i wysiadłem do niego. Naszczęście skończyło sie na pogadance ale różnie mogło być heee

Wiem, że to było głupie .....

 

ps. guerrilla odpowiedz na PW. Czekam na znak czy robimy dila czy kupuje gdzieś indziej ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie ruszają mnie idioci ściśnieniowani w miastach, gazujący na światłach, jeżdżący na zderzaku na ograniczeniach prędkości, trąbiący, migający światłami

ale wierzcie mi że typ siedzący Wam na zderzaku po serii długich świateł, zajeżdżający drogę na trasie szybkiego ruchu o tej porze w sobotę, po całym dniu pracy potrafi człowieka ugotować :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

guerrilla, na tym calym odcinku da sie jechac 240km/h. Problem jest w tym ze jak dla ciebie jechałeś na limicie (to wynika z opisu) a tego nie trzeba robić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale wierzcie mi że typ siedzący Wam na zderzaku po serii długich świateł, zajeżdżający drogę na trasie szybkiego ruchu o tej porze w sobotę, po całym dniu pracy potrafi człowieka ugotować :evil:

 

A o co temu kolesiowi chodziło? Że go po prostu wyprzedziłeś, czy jeszcze coś? :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale wierzcie mi że typ siedzący Wam na zderzaku po serii długich świateł, zajeżdżający drogę na trasie szybkiego ruchu o tej porze w sobotę, po całym dniu pracy potrafi człowieka ugotować :evil:

 

A o co temu kolesiowi chodziło? Że go po prostu wyprzedziłeś, czy jeszcze coś? :roll:

raczej tylko o to

może miał jakiś inny powód, bo tuż po tym migał mi jeszcze długimi, po czym przyspieszył i jechał za mną przez około 30km. :shock:

, aż do sytuacji na obwodnicy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyczyna takich zachowań jest często podobna. Otóż dla takich kierowców ich jazda jest w tych warunkach szczytem ich możliwości, więc i możliwości innych oceniają tak samo. Trochę szybsza jazda, ciaśniejsze wyprzedzanie, ostrzejsze wejście w zakręt im po prostu nie mieści się w głowie i traktują tak jadących jako niebezpiecznych piratów drogowych, których chcą uczyć właściwego stylu jazdy.

To, że wnerwieni potrafią jechać wariacko, choć do tej pory bali się jechać szybciej niż 70 świadczy tylko o sile oddziaływania adrenaliny.

Mojej znajomej ojciec, jeżdżący od lat maluchem uznawał każdego jadącego szybciej niż 60km/h za takiego właśnie szaleńca drogowego. Każdy, kto go wyprzedził zasługiwał na co najmniej konfiskatę samochodu, bo w jego mniemaniu był zagrożeniem dla życia innych.

Nawet nie jesteście w stanie wyobrazić sobie z jakim przekonaniem i pewnością słuszności swojego postrzegania sytuacji drogowych potrafił opowiadać o innych kierowcach. Wyobrażacie sobie takiego gościa jako świadka w sądzie, albo świadka wypadku?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś mi upierdliwie siedzi na zderzaku to zwalniam aby mnie wyprzedził. Jakby sytuacja się powtarza jak u kolegi i gościu siedzi na zderzaku to kilka razy sobie szybki spryskam. Zawsze pomaga. Im bardziej wypucowane auta tym szybciej odpuszcza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kilka razy zauważyłem taką sytuację:

Jadę spokojnie, swoim tempem, siada mi ktoś na zderzaku, ale droga do wyprzedzania jest wolna. Jedziemy tak przez chwilę, w końcu pokazuję mu prawym kierunkiem i zjeżdżam lekko do prawej, żeby sobie jechał, a ten... grzecznie zwalnia i jedzie już w "normalnym" odstępie :shock:

Nie rozumiem takich ludzi.

Ale ponownie wracamy do tematu "Cham na drodze". Kilka ładnych prac naukowych można by napisać na ten temat :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo to jest właśnie opis typowej dla polskich kierowców mentalności...każdy co wolniej jedzie to gamoń a każdy co szybciej to wariat...wziął Cię za wariata i chciał ściągnąć do średniej...heh

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najlepsze jest to że totalnie nie rozumiem spinki tego typa

 

Po prostu głupota nie boli, nic wiecej :)

Każdy z nas miał podobna sytuacje na pewno nie raz, mnie chodzi tylko o to, żeby te nasze "konfesjonaly" robić w miarę rozsądnie, a 200km/h w zakrecie takie już raczej nie jest :)

Ogólnie gdyby typ wyleciał, to głupi / nie głupi - ale miałbys żal do siebie na wele lat.

 

Takich baranów w Polsce nie brakuje. Ilekroć przyjeżdżam do kraju zawsze to samo. Każdy stara się udowodnić, że jest lepszy, czy ma szybsze auto.

Razu któregoś podróżowałem z UK do Suwałk - ok 2200km. Jechałem sam na strzała, bez spania, bez odpoczynku. Pod koniec trasy po ok 2100km nie miałem już ochoty na wyścigi, chciałem tylko dojechać. Kondycja podupadła, refleks zaginął. Jadę tempem ok 130km/h, przez las szczelnie wypełnionymi wodą kolinami dróżką. Doganiam kadeta- starego brzeszczota, poniżej 1980r. Jadzie w nim czworo młodych ludzi. Po wieku auta nie można spodziewać się idealnego zawieszenia, ogumienia ani hamulców, ale driver przyśpiesza. Pasażerowie oglądają się, bawią się bardzo dobrze a kierowca coraz szybciej. Jest to niedzielny poranek ok godz 5, więc spodziewam się, że ekipa wraca z jakieś biby, więc może i jeszcze podchmielena. Ja mam już jakieś zwidy ze zmęczenia, ale mówię sobie, że muszę ich wyprzedzić, bo będą tak się spinać, że w końcu dojdzie do tragedii. W końcu wyprzedziłem, podjechałem ze dwa kilometry ok 180km/h i zwolniłem do mojej bezpiecznej jak na tamte warunki i mój stan świadomości prędkości. Kilka razy spoglądałem w lusterko czy kadet jedzie- nie jechał. Mam nadzieję, że po prostu skręcili a nie...

Nie rozumiem po co te spinki? On szrotem, ja BMW E46, m-pakietowym, świetnie trzymającym się drogi, obniżonym z nowymi niskoprofilowymi gumami o kilkukrotnie większej mocy. Bez sens :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...