n3wbi3 Opublikowano 7 Lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 7 Lutego 2012 Rewelacyjna relacja też bym się wybrał w taką podróż. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wojo02 Opublikowano 15 Lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 15 Lutego 2012 fajna relacja, przygotowywałeś jakoś auto do tej wycieczki? chodzi mi o skid plate i osłonę dyfra. oponki widzę szosowe i liftu też nie robiłeś. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
chojny Opublikowano 16 Lutego 2012 Udostępnij Opublikowano 16 Lutego 2012 fajna relacja, przygotowywałeś jakoś auto do tej wycieczki? Standardowy przegląd w ASO i uzupełnienie płynu w spryskiwaczu 8) To była wyprawa turystyczna. :wink: Chłopaki z Landków cięższych miejscach szli terenem a my boczkiem, boczkiem, dróżką albo objazdem :wink: Jednego dnia odłączyliśmy się zupełnie jak pojechali przez Dolinę Przywidzeń trasą zwózki drewna. Jak to mówią, trzeba mierzyć siły na zamiary :wink: Nasz przewodnik Miłosz po wysłuchaniu założeń turystycznych naszego wyjazdu bardzo racjonalnie oceniał możliwości tak nasze jak i auta pozwalając nam jechać tam gdzie nie było obaw o Forka. 8) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
can Opublikowano 4 Marca 2012 Udostępnij Opublikowano 4 Marca 2012 Co by nie powiedziec to i tak wielki szacunek za to co robiles z Forkiem:) a Krym piekny, marzy mi sie taka wyprawa. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
odrobina Opublikowano 2 Kwietnia 2012 Udostępnij Opublikowano 2 Kwietnia 2012 w weekend majowy 3 forki z lodzi wyruszaja sladami tej wyprawy, trzymajcie kciuki Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zoui Opublikowano 2 Kwietnia 2012 Autor Udostępnij Opublikowano 2 Kwietnia 2012 Trzymam kciuki Bedziecie mieli na pewno niezapomniany wyjazd Gdybyscie potrzebowali wskazowek, piszcie - jezeli bede miala mozliwosc, to pomoge Pozdrawiam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
chojny Opublikowano 3 Kwietnia 2012 Udostępnij Opublikowano 3 Kwietnia 2012 w weekend majowy 3 forki z lodzi wyruszaja sladami tej wyprawy, trzymajcie kciuki Trzymamy kciury i powodzenia, bawcie się tak dobrze jak my albo jeszcze lepiej. 8) Czekamy na relacje. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
odrobina Opublikowano 7 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 7 Maja 2012 Dzieki wielkie, poki co najwieksza obawa jest przed przejsciem granicznym, zwlaszcza przed korkami w drodze powrotnej. Poki co w planach korczowa, w niedziele, pozna noca. Cala reszta ogarnieta, troche przebieramy nogami ze zniecierpliwienia. Jezeli wyjazd wypali to podobny sklad wyrusza we wrzesniu do albanii. Postaramy sie jedno jak i drugie dobrze udokumentowac i zrelacjonowac. -- 7 maja 2012, o 10:33 -- Ciezko sie odnalezc w polskiej, codzienniej rzeczywistosci po takim wyjezdzie. Po 8 dniach, 4000km wrocilismy szczesliwie. Dzieki za powyzsza relacje, ktora byla podstawa naszego wyjazdu. Jezeli to nie problem, z mila checia podepniemy sie pod topic z naszym opowiadaniem. Poki co powiem tylko tyle ze takiej ilosci foresterow jaka widzialem na krymie, chyba nie spotka sie nawet na plejadach. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
guerrilla Opublikowano 7 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 7 Maja 2012 odrobina foty, foty :wink: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
chojny Opublikowano 7 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 7 Maja 2012 z mila checia podepniemy sie pod topic z naszym opowiadaniem Zapraszamy 8) Pisz i zamieszczaj, już się nie mogę doczekać waszej relacji Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
smile Opublikowano 7 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 7 Maja 2012 . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zoui Opublikowano 7 Maja 2012 Autor Udostępnij Opublikowano 7 Maja 2012 Bedzie super, jezeli zamiescicie swoja relacje - podlaczajcie sie bez krepacji Koniecznie wrzuccie zdjecia! Ciesze sie, ze Krym spodobal sie Wam, tak jak nam A Albania to kolejny swietny punkt wypadowy! Nie ma to jak wschodnie klimaty... Niebo, to nie byly AT-ki, to byly zwykle szosowki Kumho sa rewelacyjne, to fakt, sprawdzamy je teraz w Landku i musze przyznac, ze w blocie "robia" niesamowicie! A na drodze w ogole nie slychac, ze to MT-ki. Na pewno nie sa gorsze od Goodridge-y, tylko maja troche slabszy boczny bieznik. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
smile Opublikowano 7 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 7 Maja 2012 Niebo, to nie byly AT-ki, to byly zwykle szosowki Kumho sa rewelacyjne, to fakt, sprawdzamy je teraz w Landku i musze przyznac, ze w blocie "robia" niesamowicie! A na drodze w ogole nie slychac, ze to MT-ki. Na pewno nie sa gorsze od Goodridge-y, tylko maja troche slabszy boczny bieznik. Jeszcze lepiej. Nie wiem jak przejechaliście przez te piaski, błota. Napewno ukłony za to, że się udało. Forek przy pozostałej stawce wygląda jak auto ekipy foto/video Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
chojny Opublikowano 8 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 8 Maja 2012 Nie wiem jak przejechaliście przez te piaski, błota. Przez piaski nie było specjalnego problemu a w błoto się nie pchaliśmy. My chcieliśmy zwiedzać i dojechać. Landki się bawiły w błocie i dawały po grubszym terenie :wink: Kumho sa rewelacyjne, to fakt, sprawdzamy je teraz w Landku i musze przyznac, ze w blocie "robia" niesamowicie! Ostatnie testy wykazują, że czas podnieść poprzeczkę i zapisać Cie na Kordon Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zoui Opublikowano 8 Maja 2012 Autor Udostępnij Opublikowano 8 Maja 2012 Kumho sa rewelacyjne, to fakt, sprawdzamy je teraz w Landku i musze przyznac, ze w blocie "robia" niesamowicie! Ostatnie testy wykazują, że czas podnieść poprzeczkę i zapisać Cie na Kordon Wow! Jedziemy! Ale Forkiem chyba niee? :shock: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jumpman Opublikowano 8 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 8 Maja 2012 Ale Forkiem chyba niee? :shock: Twardym trzeba być ,a nie mientkim Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
chojny Opublikowano 9 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 9 Maja 2012 Twardym trzeba być ,a nie mientkim Od bycia twardym jest Landek :wink: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
odrobina Opublikowano 21 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2012 Łup, no to lecimy od początku. Pomysł na nasza wyprawę został całkowicie zainspirowany Waszymi przygodami i tak jak pisałem wcześniej, bez Waszej relacji na Krym byśmy nie pojechali. Dodatkową motywacją były moje 30 urodziny, które chciałem spędzić tak jak lubię najlepiej – w podróży. Krym pasował tutaj idealnie. Do wyjazdu zaczęliśmy przygotowywać się kilka miesięcy wcześniej, na ścianie zawisły mapy, dziewczyny czytały Pascala i Lonely Planet a ja starałem się spinać wszystko do kupy. Niestety na 2 tyg. przed wyjazdem z bliżej nieokreślonych powodów zrezygnował jeden Forester, co postawiło nas w dosyć spiętej sytuacji. Przygotowania były już tak daleko posunięte, ze ciężko było rozstawać się z częścią składu – padła wspólna decyzja: jedziemy po 5 osób w samochodzie. Cały czas przywoływaliśmy opowiadania o wyprawach naszych rodziców, syrenkami, trabantami, czy tez maluchem z podpięta przyczepa Niewiadowa – wiec to musiało się udać, nawet jeżeli miałoby być ciut ciasno. Podróż innym autem też nie wchodziła w grę, obawialiśmy się złych dróg i tego ze mniej terenowe pojazdy ograniczą nam plan wycieczki. Poza tym trzy takie same rocznikowo Forki wizualnie „stroiłyby” bardzo fajnie. No ale… Zostały dwa Forki SG5, w zestawieniu „wiódł ślepy kulawego”. Mój MY03: wolny ssak na IronManach, szosowych oponach, Wesemach w grillu i z zapasami na dachu jako przewodnik stada i dwuipółlitrowe turbo MY05, na lekko padniętych slsach, z aluminium pod silnikiem i dyfrem, również na szosowych oponach jako zamykający peleton W każdym akcesoryjna krata i bagaże pod sufit, krótkofalówki, jedna nawigacja ze znajomym kierowca rajdowym w roli lektora, jakieś narzędzia, żarówki, trytytki, powertejpy i dużo papieru toaletowego… o czym za chwile. Niestety problemy nie przestawały nas nękać. Na miesiąc przed wyjazdem w XTku nieumiejętnie wymieniono rozrząd co zaowocowało przymusowym swapem jednej z głowic, stawiając tym samym wyjazd pod znakiem zapytania. Parafrazując słowa kolegi, iście saperskie posuniecie. Wykonawca usługi poniósł wszelkie koszty i pisemnie oświadczył o gwarancji po tej naprawie, niestety tak jak łupanie w kościach przepowiadało to nie mogło tak pięknie się skończyć… Na tydzień przed wyjazdem pojawiło się dziwne terkotanie na wyższych obrotach w momencie gdy ładuje turbo i tylko pod obciążeniem. Łódzkie gremium na jednym z grillowych spotkań szybko postawiło diagnozę: tak się jeździć nie da. Dodatkowo wyłapana została gwiżdżąca nieszczelność układu wydechowego, ale ta akurat z racji braku bov’a nawet właścicielowi odpowiadała Na szybko umówione zostały dwie wizyty w różnych ASO, celem dalszej diagnozy. Ja, siedząc cały wieczór na zagranicznych forach, wyczytałem że może to być problem nie za dużej wagi - przyblokowany przewód olejowy od AVCS’a, np. z nadmiaru oleju po zalaniu. Łódzkie ASO, sprawdzając samochód na różne sposoby nie postawiło żadnej diagnozy, samochód na drugi dzień pojechał do serwisu pana Andrzeja Kopera i….. stała się rzecz dziwna - po drodze sam się naprawił. Wraz z pracownikiem serwisu, testowano auto na wszystkie sposoby przez 45 min i nic nie wskazywało na jakąkolwiek usterkę. Forek wrócił do lodzi… zaczęło się odliczanie minut do odjazdu i zbiorowe przebieranie nogami. Ufff! Wracając do papieru toaletowego, wyjazd można nazwać wyjazdem łamania barier, albo raczej leczenia fobii. Dla większości grupy była to pierwsza wyprawa na wschód, naczytaliśmy się wiele rzeczy, które nie tyle nas zniechęcały, co zastanawiały jak damy rade. Ubikacje na „Małysza”, plaga szarańczy, panująca cholera, czepialscy celnicy i wszechobecna, łasa na łapówki policja drogowa i do tego same drogi o standardzie jak we Włocławku do samej granicy nie znikały z tematów rozmów. Stało się – jedziemy. Szybka dzida do Łańcuta, tankowanie podtlenku gazotu i Korczowa - poszło gładko. Jakieś 50km za granica, nagle kończy się dobry europejski asfalt, zaczynają się dziury, zza zakrętu wyjeżdżają łady, wołgi, krazy, kamazy i inne twory, które dziś w Polsce możemy jedynie zobaczyć na tvn turbo u Patryka Mikiciuka. Kierowcy lokalni jadą pewnie, przeważnie na światłach przeciwmgielnych, rzadko zmieniając z drogowych na mijania. Elektrownia w grillu szybko sprowadza ich na ziemie, mimo to nadal jest dziko. Lekko zestresowani nowym otoczeniem nie zauważamy stojącego w krzakach patrolu DAI. Ekipa z drugiego Forka tylko katem oka widzi jak funkcjonariusz Drogowej Awto Inspekcji, trzymając się za słusznych rozmiarów czapkę pędem rusza do radiowozu żeby po chwili wykonać mniej lub bardziej spektakularny pościg. Łada Samara mozolnie nadrabia tempo Forków, a my cały czas nie wiedząc kto jest obiektem pościgu jedziemy dalej Niestety padło na nas, a właściwie na moja Kasie, która zmieniła mnie tuż za granica. Pamiętając rady serdecznego kolegi, który dużo takich tras zjeździł, na rozmowy wysyłamy prezydenta Alexandra Hamiltona, po chwili znowu na opony nawijają się kilometry. A może to zadziałał urok Kasi? Miałem wrażenie ze tam bardzo mało kobiet prowadzi samochody. Powoli przyzwyczajając się do kolorytu tamtejszych dróg, mijają kolejne godziny podroży. Szybki nocleg na polance i jedziemy dalej, po drodze pierwszy lokalny obiad i po 32h jesteśmy na Krymie. Choć punkt docelowy – Sewastopol przywitał nas po zmroku, mijając kolejna to bazę wojskowa dało się bez problemu wyczuć obecność wojsk rosyjskich. Co rusz liczne obiekty wojskowe, wysokie mury zakończone drutem kolczastym i wartownicy uzbrojeni w karabiny o znajomym kształcie wygiętego magazynka. Mimo dwóch dni spędzonych w aucie, po noclegu i drobnej biesiadzie w ramach uczczenia podroży, wszyscy z rana zrywamy się ochoczo żeby rozpocząć przygotowany przez nas program zwiedzania. Pierwszym punktem jest zatoka Balaklava i mieszcząca się tam niegdyś baza atomowych lodzi podwodnych. Po łodziach zostało tylko wspomnienie, ich miejsce zastąpiły jachty rosyjskich prominentów a w bazie obecnie znajduje się muzeum, które odwiedziliśmy. Odcinek miedzy Balaklava a Sewastopolem zdobią piękne klify Fiolentu, można pokusić się też o opuszczenie asfaltu i spróbować dojechać do jakiejś dzikiej plaży, my lekko skołowani przez klasyfikacje dróg nawigacji, gubimy się – po chwili wyjeżdżając na sam środek żwirowni. Kręte szutrowe pagórki, temperatura powyżej 30^C i narastający głód wzmaga u wszystkich chęć przeskoczenia do punktu następnego – Sevastopolu. Malownicze dzikie plaże wyłapane na panoramio.com muszą poczekać. W mieście zetknęliśmy się z typowa trójmiejska promenada, znana nam z lat 80 i wycieczek z rodzicami. Sporo ludzi przypomniało o zbliżającym się świecie pracy, które na Ukrainie trwa dwa dni. W małym amfiteatrze dosyć duża publiczność przyciągnął przegląd szlagierów Elvisa, pamiątki, kiełbasa z grilla i naciągacze z tresowanymi gołębiami. Ponieważ nie nastawialiśmy się na taki tryb zwiedzania przeskakujemy kilka punktów zwiedzania, tak żeby następnego dnia udać się w głąb Krymu. Na dzień dobry spotyka nas absurdalna sytuacja, jedyny wyjazd z kotliny Inkermanu uniemożliwia zablokowany przejazd kolejowy. Stanęła sobie lokomotywa i stoi, kiedy odjedzie? Może za 40min, może za 2h… Stoimy pod budka z piwem, zagadujemy lokalsów, dziewczyny rozglądają się za marynarzami, po chwili dzięki papierowej mapie, które udało się nabyć jeszcze w Polsce znajdujemy objazd. Pół godziny drogi pozwala nam przenieść się z malowniczego wybrzeża w sam środek gór, śledząc Wasze ślady odwiedzamy Monastyr Uspienski i kierujemy się w sam środek wielkiego kanionu krymskiego, by tuż obok skalnego miasta Mangup-Kale rozbić się na dziko. Podroży towarzysza wspaniale widoki. Wszystkich to bardzo pozytywnie nastraja, nikt nie myśli o tym ze czwartą dobę spędzamy w aucie. Na miejscu cisza i spokój, choć w oddali widać inne obozowiska. Rozbijamy namioty, rozpalamy małe ognisko i zabieramy się za konsumpcje rzeczy kupionych w Bakczysarajskim „społem”. Nikt nas nie goni, wieczorna biesiada powoduje ze rano nikomu się nie spieszy, a śniadanie rozleniwia nas na tyle, że odpuszczamy szukanie na własną rękę wjazdu na szczyt kanionu. Ruszamy na góre Aj-Pietri, wspinaczka na 1300mnp idzie dość sprawnie – choć pasażerowie odczuwają mały dyskomfort braku barierek przy górskich hairpin’ach Tutaj klimat trochę się zmienia, śniade twarze sugerują przewagę tatarów, trochę bardziej nachalnych w kontaktach z turystami. Odhaczamy kolejno punkty Waszej wycieczki i powoli kierujemy się do Jałty. Jałta pęka w szwach, dominują samochody na rosyjskich numerach, głowie amerykańskie marki japońskich producentów. Będę brał cie, w Jałcie… Klimat kurortowy znowu nas nie bawi, ruszamy dalej na wschód. Droga P29 na długo zapadnie nam w pamięci. Lecimy krętymi, wąskimi drogami mijając co raz to mniejsze miejscowości. Dookoła jeszcze gołe winnice, całkiem dobry asfalt i szybkie zakręty. Ja jako pasażer po 60km wymiękam – jest mi trochę niedobrze. Czarne turbo zostawia nas samych, wykorzystując potencjał mocniejszego silnika. Droga choć w trybie turystycznym mecząca jest droga marzeń, chciałbym tam wrócić samemu ciut mocniejszym autem. Wszyscy zastanawiają się jak wygląda tam ruch zima, choć ja dobrze wiem ile miałbym na niej fun’u . W kolejno mijanych miasteczkach widać dzikie obozowiska na plażach, na jednej nawet ktoś zapuścił się Ikarusem. Węgierski kamper idealnie wpasowuje się do ukraińskich realiów. Zaczynamy myśleć o noclegu. Wybór pada na odległa zatoczkę nieopodal miasta Vesele. Dojeżdżamy o zmroku zmęczeni zakrętami nikt nie sprawdza podłoża, zbyt pochopnie podjęta decyzja o wjeździe na plaże owocuje zakopaniem mojego Forka. Drobna panika, przypalone sprzęgło w turbo i Forki znowu stoją na twardym ladzie a my rozbijamy obóz. Idzie nam to wyjątkowo sprawnie, nawet zbieranie materiału na ognisko nie zajmuje zbyt wiele czasu, a coraz to śmielsze zakupy w sklepach monopolowych dają znać ze to będzie długa noc. Miejsce ma niesamowity urok, niebo pełne gwiazd, poławiacze krabów, w tle inne ogniska… Każdy jest szczęśliwy, zadowolony i nie chce się stad ruszać. Szybko w niepamięć idzie sytuacja gdy mój Forek metr od brzegu morza wisiał na kamieniach machając bezwładnie 4ma łapkami. Trochę żałujemy ze mimo 3 fotografów na wyjeździe, każdy był tak zaaferowany wypychaniem auta ze moment ten nie został uwieczniony. Rano wita nas pani sprzedająca Baklavy, najlepsze jakie jedliśmy na całym wyjeździe. Kąpiel w morzu o temperaturze Bałtyku latem, pamiątkowe fotki obładowanych Forków i ruszamy dalej. Znowu depczemy Wam po śladach, odwiedzamy Sudak, Novy Svit, kierujemy się do Koktebelu – ostatniego miejsca w planie wycieczki. Tam szukamy normalnego noclegu, by móc wyruszyć w powrotna drogę wyspanym i wypoczętym. Znajdujemy domek z dwuosobowymi apartamentami za wyjątkowo niska cenę. Każdy kombinuje jak tu o jeden dzień przedłużyć wyjazd nie pojawiając się w poniedziałek w pracy. Niestety, pomysł upada. Miasto choć tez typowo kurortowe jeszcze śpi, czekając na turystów. Wykańczany jest duży aquapark, wszędzie widać drobne remonty. Korzystamy z pustki przechadzając się po molo, nadmorskim bulwarze i podglądając lokalsów na targowisku. Jest wyśmienicie, na werandzie naszego domku mamy taki sam stół jaki spotykaliśmy we wszystkich tatarskich knajpach. Na pożegnanie fundujemy naszym Foresterom wjazd na najbardziej wysunięty cypel na wschód od Koktebelu. Wspinaczki pod 30-40 stopniowe szutry owocują piękną panorama miasteczka. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Droga powrotna wyznaczona tym razem autostradami z Odessy do Kijowa i dalej do Lwowa przebiega bardzo szybko. Nawet kolejne zatrzymanie przez DAI nie wytraca nas z rytmu. Droga powstała chyba na euro, ciężko nazwać ja autostradą, momentami nawet określenie ekspresówki jest trochę nad wyrost. Ostatni stresujący moment, który sobie niepotrzebnie wkręciłem czyli kolejka powrotna przez granice znowu okazuje się całkiem pozytywnie. Odprawieni jesteśmy w godzinę, która dostajemy w gratisie przy zmianie strefy czasowej na gmt+1. Pozostałe 400km do Łodzi mija bardzo szybko, droga ucieka nie w kilometrach, dziesiątkach a w setkach. Na ostatnim postoju okazuje się że turbo zaczęło z powrotem terkotać, tak z przekory 80km od domu. Trzeba będzie to ogarnąć po powrocie, tak jak kończące się opony. Kolejny dzień jest jednym wielkim kacem powyjazdowym, nikt nie może odnaleźć się w polskiej rzeczywistości. To jeden z elementów wyjazdu który bardzo lubię. Zaczynają się refleksje na różne tematy, z głowy wychodzą szczegóły zarejestrowane gdzieś tam podczas podróży. Jak to przyjemnie było przejechać 4000km bez widoku znanych centr handlowych, restauracji „innych niż wszystki e” i dziesiątek pstrokatych reklam, których masa przy naszych drogach. 8 dni to zdecydowanie za mało żeby ogarnąć cały Krym, tam dwu tygodniowe wakacje mogą okazać się za krótkie. Polecam wszystkim chcącym odpocząć, pozwiedzać, pooglądać oraz tym którzy chcą rzeczywistością cofnąć się o dobre 20 lat. Dziękuje Wam raz jeszcze za pomysł na wycieczkę. Warto tez wspomnieć dwa słowa o Foresterach – spisały się na medal stając się nieodzowną częścią klimatu wyjazdu. Na pewno po tym wyjeździe grono entuzjastów marki plejad się powiększy. To opowiadanko jest ostatnim moim wspomnieniem Krymu, od teraz zaczynamy żyć Albania Za 4 miesiące start dwutygodniowych wakacji Griswoldow pod znakiem biura podróży JebZdzidy Travel Pozdrawiam! Wiktor Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
iron Opublikowano 21 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2012 8 dni to zdecydowanie za mało żeby ogarnąć cały Krym, tam dwu tygodniowe wakacje mogą okazać się za krótkie. Polecam wszystkim chcącym odpocząć, pozwiedzać, pooglądać oraz tym którzy chcą rzeczywistością cofnąć się o dobre 20 lat. Dziękuje Wam raz jeszcze za pomysł na wycieczkę. Warto tez wspomnieć dwa słowa o Foresterach – spisały się na medal stając się nieodzowną częścią klimatu wyjazdu. Na pewno po tym wyjeździe grono entuzjastów marki plejad się powiększy. To opowiadanko jest ostatnim moim wspomnieniem Krymu, od teraz zaczynamy żyć Albania Za 4 miesiące start dwutygodniowych wakacji Griswoldow pod znakiem biura podróży JebZdzidy Travel Pozdrawiam! Wiktor Witam, po przeczytaniu dwóch relacji sam nabrałem ochoty na jakąś wyprawę. Możecie napisać ile Was to wszystko kosztowało? Może być na PW. Pozdrawiam. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
DerickB Opublikowano 21 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2012 8 dni to zdecydowanie za mało żeby ogarnąć cały Krym, tam dwu tygodniowe wakacje mogą okazać się za krótkie. Polecam wszystkim chcącym odpocząć, pozwiedzać, pooglądać oraz tym którzy chcą rzeczywistością cofnąć się o dobre 20 lat. Dziękuje Wam raz jeszcze za pomysł na wycieczkę. Warto tez wspomnieć dwa słowa o Foresterach – spisały się na medal stając się nieodzowną częścią klimatu wyjazdu. Na pewno po tym wyjeździe grono entuzjastów marki plejad się powiększy. To opowiadanko jest ostatnim moim wspomnieniem Krymu, od teraz zaczynamy żyć Albania Za 4 miesiące start dwutygodniowych wakacji Griswoldow pod znakiem biura podróży JebZdzidy Travel Pozdrawiam! Wiktor Witam, po przeczytaniu dwóch relacji sam nabrałem ochoty na jakąś wyprawę. Możecie napisać ile Was to wszystko kosztowało? Może być na PW. Pozdrawiam. Też planuję i też jestem ciekaw kosztów ( paliwo i inne opłaty ) Czy dolewaliście jakieś dodatki do paliwa? Pozdro Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
odrobina Opublikowano 21 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2012 DerickB, iron, wyjazd kosztował każda osobę od 800 do 1000zl, trwał 8 dni. Przejechaliśmy równo 4000km, 1700 w jedna stronę i 600km przemieszczając się po Krymie. Lecieliśmy głównie na LPG (cena ok 2.7zl/litr), benzynę można kupić we wszelakich konfiguracjach oktanowych, często maksymalnie o liczbie 95okt. w cenie od 4.4zl/litr. Stacje paliwowe dzielą się na wynalazk lub stojące w środku pola cysterny albo na stacje o bardzo wysokim standardzie, z obsługa, samoczyszczącymi się toaletami etc. O jakość paliwa, chyba nie ma co się martwić, tak jak już pisałem po Krymie latają dziesiątki foresterów Wolny ssak spalił średnio 12,5 litra lpg, turbo 14,5 l/100km. Można powiedzieć ze koszty paliwa wyniosły od 300 do 350zł / osobę. W sklepach ceny różne, od bardzo drogich wędlin, gdzie cena jest podawana za 100g po piwo za 1,4zł lub butelkę wódki 0.5 za 7zł (choć to najmniejszy nominał, standardowe są butelki 1L). Owoce, warzywa, pieczywo w podobnych cenach jak w Polsce. Obiad dla pary zazwyczaj zamyka się w 30-40zł przy rachunku doliczane jest tez 5% tipu dla obslugi. Za nocleg płaciliśmy od 35 do 65zł. Waluta ukraińska - hrywny UAH w Polsce jest przeliczana 0.44/PLN, ale wypłacając na miejscu z bankomatów przelicznik był lepszy bo 0.40/PLN z niewielka prowizja od transakcji. Każdy miał przy sobie 1000 UAHow, paręnaście USD na ewentualne łapówki i gdyby nie fascynacja tanim alkoholem nie przekroczyliśmy by tego budżetu. W internecie natknąłem się na informacje o opłacie ekologicznej naliczanej na granicy 20Eur/1litr pojemności pojazdu ale my czegoś takiego nie mieliśmy. Opłat drogowych na Ukrainie nie ma, samochód powinien być wyposażony w apteczkę, trójkąt, gaśnicę i zieloną kartę. W przypadku współwłasności dobrze mieć poświadczone notarialnie i przetłumaczone przysięgle upoważnienie współwłaściciela. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
iron Opublikowano 21 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2012 DerickB, iron, wyjazd kosztował każda osobę od 800 do 1000zl, trwał 8 dni. Przejechaliśmy równo 4000km, 1700 w jedna stronę i 600km przemieszczając się po Krymie. Lecieliśmy głównie na LPG (cena ok 2.7zl/litr), benzynę można kupić we wszelakich konfiguracjach oktanowych, często maksymalnie o liczbie 95okt. w cenie od 4.4zl/litr. Stacje paliwowe dzielą się na wynalazk lub stojące w środku pola cysterny albo na stacje o bardzo wysokim standardzie, z obsługa, samoczyszczącymi się toaletami etc. O jakość paliwa, chyba nie ma co się martwić, tak jak już pisałem po Krymie latają dziesiątki foresterów Wolny ssak spalił średnio 12,5 litra lpg, turbo 14,5 l/100km. Można powiedzieć ze koszty paliwa wyniosły od 300 do 350zł / osobę. W sklepach ceny różne, od bardzo drogich wędlin, gdzie cena jest podawana za 100g po piwo za 1,4zł lub butelkę wódki 0.5 za 7zł (choć to najmniejszy nominał, standardowe są butelki 1L). Owoce, warzywa, pieczywo w podobnych cenach jak w Polsce. Obiad dla pary zazwyczaj zamyka się w 30-40zł przy rachunku doliczane jest tez 5% tipu dla obslugi. Za nocleg płaciliśmy od 35 do 65zł. Waluta ukraińska - hrywny UAH w Polsce jest przeliczana 0.44/PLN, ale wypłacając na miejscu z bankomatów przelicznik był lepszy bo 0.40/PLN z niewielka prowizja od transakcji. Każdy miał przy sobie 1000 UAHow, paręnaście USD na ewentualne łapówki i gdyby nie fascynacja tanim alkoholem nie przekroczyliśmy by tego budżetu. W internecie natknąłem się na informacje o opłacie ekologicznej naliczanej na granicy 20Eur/1litr pojemności pojazdu ale my czegoś takiego nie mieliśmy. Opłat drogowych na Ukrainie nie ma, samochód powinien być wyposażony w apteczkę, trójkąt, gaśnicę i zieloną kartę. W przypadku współwłasności dobrze mieć poświadczone notarialnie i przetłumaczone przysięgle upoważnienie współwłaściciela. Dziękuję za podanie kosztów. Teraz pozostało mi tylko zakupić Forestera (jeszcze jedenaście postów i będę mógł zamieścić zapytanie w dziale "kupno" czy ktoś chce sprzedać ), zebranie jakiejś ekipy i w drogę... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
cybel Opublikowano 21 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2012 Obie relacje super,fotki jeszcze lepsze. :wink: Gratuluje wypraw i zazdroszczę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zoui Opublikowano 21 Maja 2012 Autor Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2012 odrobina, swietna relacja! Czytalam i lza sie w oku krecila, bo przypomnialam sobie nasza wyprawe... Trzeba bedzie tam wrocic Ciesze sie, ze nasza relacja Was zainspirowala i pomogla w planowaniu trasy Po zdjeciach poznaje, ze udalo wam sie nawet trafic do tej samej tureckiej restauracji, co nam A zdjecia piekne! Zwlaszcza te z rozgwiezdzonym niebem... Cos mi sie zdaje, ze lubimy te same klimaty W sierpniu ruszamy do Albanii Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
odrobina Opublikowano 21 Maja 2012 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2012 My Albanie planujemy od 15 wrzesnia, powinno byc tam juz calkiem przyjemnie temperaturowo. 18 sierpnia moze uda sie zrobic maly wyjazd na morawy, ktore tez postaram sie tu niebawem opisac Pozdrawiam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się