Skocz do zawartości

Praktykanci SIP lubia poImprezowac


ComeToDaddy

Rekomendowane odpowiedzi

Nie mogę się z Panem zgodzić

A czym ja sobie zasłużyłem na tak oficjalne traktowanie?? Przecież też jestem forumowiczem...

 

A dalej, jeżeli chodzi o pewien zakres odpowiedzialności - to dealer za samochód serwisowany odpowiada i jego zadaniem jest nie dopuścić do uszkodzeń (jakichkolwiek). Odrębną rzeczą jest sposób weryfikacji umiejętności kierowcy i tu faktycznie jest pole do manewru nie tylko dla dealera ale także dla SIP. W moim odczuciu: jeżeli samochód po serwisie nie był uszkodzony - jest oki, jeżeli był - dealer beknie. Co do pewnych praw do prowadzenia samochodu: ja wychodzę z założenia, że dealer sprawdził co jego pracownik potrafi i do tego dostosowuje przydzielone mu zadania. Z klientem jest nieco inaczej, za zwyczaj widzimy go po raz pierwszy (sorry 200KM Meś nie jest wyznacznikiem dobrego kierowcy) i stąd określenie jego ew. umiejętności jest wysoce utrudnione. Dlatego procedura wygląda tak a nie inaczej i w moim odczuciu jest słuszna. Mam nadzieję, że udało mi się nieco wyjaśnić i uspokoić sytuację ;)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niuniek - w pełni się zgadzam... W obliczu odbioru przez siebie samochodu (dni upływają, ten moment, choć powoli, to jednak się zbliża :twisted:) nie chciałbym, by "rozbijali" się nim ludzie bez stosownego przeszkolenia, a tym bardziej głodni wrażeń praktykanci... :roll: Polityka nieudostępniania STI do testowania przez klientów jest zrozumiała i tak samo powinna mieć zastosowanie do pracowników dealerów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja zostawiając auto w serwisie zwykle nie wyrażam zgody na jazdę testową, zawsze zaznaczam że takowa się może odbyć w mojej obecności i przy odbiorze...

to dobry system i jak dotąd się sprawdza...

 

miałem ok 5 lat temu przypadek że zawiozłem auto na wymiane rozrządu, widziałem jak kierownik katuje inne auta ale miałem nadzieje ze mój samochód to ominie. niestety przy odbiorze dowiedziałem się ze rozleciało sie sprzęgło....

ta sytuacja dała mi do myślenia i skutecznie obniżyła moje zaufanie do "testujących serwisantów"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czym ja sobie zasłużyłem na tak oficjalne traktowanie?? Przecież też jestem forumowiczem...

 

A to jeśli tak to co innego :mrgreen:

 

A dalej, jeżeli chodzi o pewien zakres odpowiedzialności - to dealer za samochód serwisowany odpowiada i jego zadaniem jest nie dopuścić do uszkodzeń (jakichkolwiek). Odrębną rzeczą jest sposób weryfikacji umiejętności kierowcy i tu faktycznie jest pole do manewru nie tylko dla dealera ale także dla SIP. W moim odczuciu: jeżeli samochód po serwisie nie był uszkodzony - jest oki, jeżeli był - dealer beknie.

 

Co rozumiesz przez słowo beknie :?: Jeśli będzie wypadek, pomaluje na swój koszt :?: A ja np nie chce, aby był malowany, bo po 5 latach przyjdzie do sprzedania i potem jakiś palant będzie mi wymyślał, że nie wiadomo, co z samochodem robiłem skoro jest malowany i warstwa lakieru jest inna.

Opcja druga, choć mało prawdopodobna. Dealer wymienia samochód na nowy. Wszystko fajnie, ale co z dodatkami, które są w tym aucie :?:

 

Klient ma sobie je sprzedać sam, bo jakoś nie chce wierzyć, że dealer do nowego samochodu dołoży 40k zł :roll: Mogę się mylić

 

Sprawa nie dokońca jest prosta. Mam zaufanie do Dyrekcji i swego czasu dużo mi pomogła, za co jestem ogromnie wdzięczny. Ale nawet i Dyrektor nie jest wstanie czasami upilnować pracowników. :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(sorry 200KM Meś nie jest wyznacznikiem dobrego kierowcy) i stąd określenie jego ew. umiejętności jest wysoce utrudnione. Dlatego procedura wygląda tak a nie inaczej i w moim odczuciu jest słuszna. Mam nadzieję, że udało mi się nieco wyjaśnić i uspokoić sytuację

 

Tutaj się w stu procentach zgadzam, ale teraz odwróć sytuację. Skąd zwykły posiadacz subaru ma wiedzieć czy dany student jeździł Imprezą STi :?: Obawy jego są takie same jak i dealera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niuniek - przy całej mojej sympatii dla Ciebie chyba trochę przesadzasz. A ten fragment z wymiana auta na nowy mnie rozbawił. Niestety takie jest życie że mozesz mieć pecha i Ci jednak zarysują, co więcej nie wiesz czy Twoje auto nie było malowane w fabryce.

 

Jak kogoś przyłapałeś na ostrymupalaniu to rozumiem oburzenie, ale tak to normalne że pracownik jedzie autem. I nie mówcie mi że do przestawienia STI po placu czy nawet przejechania parę ulic dałej trzeba SJSu, tylko rozsądku i zwykłych umiejętności jazdy autem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niuniek, jak napisałem o odpowiedzialności to mam na myśli ew. naprawę samochodu i przywrócenie mu wartości sprzed szkody (bez względu na dodatki o ile są udokumentowane) - od tego jest ubezpieczenie. Co do ewentualnych strat przy sprzedaży - dealer może zobowiązać się do odkupienia samochodu ( w chwili kiedy będziesz go sprzedawał) wg. wartości rynkowej bez opustu z uwagi na powypadkowość samochodu. Myślę, że to byłoby fair. Co do wymiany samochodu - no tu się zgadzam z Azraelem jakoś tego nie widzę chyba, że nastąpiła szkoda całkowita pojazdu - wtedy tak.

 

A tak kończąć - więcej wiary w ludzi, nie każdy chce zakatować Twój samochód ;)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam szczerze ze nieco niepokoją mnie te wasze dyskusje na temat przeglądów i serwisów. Do mojego pierwszego w Subaru jeszcze daleko. Ale w sumie na pierwszym (zerowym) już byłem i mam bardzo pozytywne wrażenia. Dalczego. Tutaj wiele wyjaśnia wygląd i położenie serwisu w Mikołowie (Katowicach). Poza serwisem Subaru i Hyundai'a robią tam po prostu wszelkie samochody. I myślę że właśnie dlatego bedzie im zależało na dobrej reklamie i nie będą katować subarek. Choć z drugiej strony jako że są nisko to moga mieć ochotę poszaleć takimi brykami... Na zerówce ojciec zgłosił pewną tendencje pedały gazu. Generalnie jazda jest konieczna do oceny. Gość zapakował worek na fotel i wraza z ojcem pojechali. Pytanie czy jazda będzie wyglądać tak samo gdy wsiądą sami do samochodu. No ale może akurat forysiem 125 km nie będą chcieli szaleć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to - pecha!? A co to jest - hazard?

Poniekąd tak, bowiem nie ma 100% gwarancji, że auto podczas produkcji, po wyjściu z fabryki, po przejściu przez rampy kolejowe i transport samochodowy + magazynowanie na parkingu dealera nie ucierpi w jakiś sposób. Takiego auta się przecież nie niszczy komisyjnie. W większości wypadków wystarczy poprawka lakiernicza i już. Klient nie musi (i nie jest) o tym informowany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniekąd tak, bowiem nie ma 100% gwarancji, że auto podczas produkcji, po wyjściu z fabryki, po przejściu przez rampy kolejowe i transport samochodowy + magazynowanie na parkingu dealera nie ucierpi w jakiś sposób. Takiego auta się przecież nie niszczy komisyjnie. W większości wypadków wystarczy poprawka lakiernicza i już. Klient nie musi (i nie jest) o tym informowany.

 

Mimo wsio - mam wrażenie, że lakiernik na miejscu nie zrobi auta tak samo, jak w fabryce. No i nie wiem, czy tym samym lakierem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo wsio - mam wrażenie, że lakiernik na miejscu nie zrobi auta tak samo, jak w fabryce. No i nie wiem, czy tym samym lakierem.

Lakier jest taki sam, ale nawet w fabryce poprawka wcale nie musi być lepiej zrobiona. Zresztą ktoś tu z forum pracuje zdaje się w Oplu w Gliwicach to może chętniej udzieli informacji :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż to, w końcu to tylko maszyny i robią je tylko ludzie i prygotowują do sprzedaży też tylko ludzie. Słabe ogniwo wszędzie się znajdzie. A nawet jak nie przed sprzedażą, to po sprzedaży jakiś element nie wytrzymuje (najczęściej ta mieszanina białek za kierowicą) i całość ładuje w rowie/na drzewie/przepuście wodnym lub innym aucie. C'est la vie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo wsio - mam wrażenie, że lakiernik na miejscu nie zrobi auta tak samo, jak w fabryce. No i nie wiem, czy tym samym lakierem.

Lakier jest taki sam, ale nawet w fabryce poprawka wcale nie musi być lepiej zrobiona. Zresztą ktoś tu z forum pracuje zdaje się w Oplu w Gliwicach to może chętniej udzieli informacji :)

W GM w Gliwicach!

Pewnie że się maluje. I nie widzę żadnych przeszkód, aby dobry lakiernik dysponujący oryginalnymi materiałami nie zrobił tego tak samo jak w fabrycznej lakierni.

Zresztą już podczas samego procesu produkcyjnego zdarzają się wady i są naprawiane i to nie tylko lakierniczo. Czasami na gotowych samochodach trzeba wykonać naprawę blacharską, a czasem nawet i spawalniczą. A potem pomalować. Normalka, robi tak i dełu i GM i Subaru i Porsche, itd. Słowem wszyscy producenci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarmaj co innego wgniotka na blasze, co innego wstawianie cwiartki (autentyczna historia), zreszta mi bardziej chodzi o te rzeczy ktorych nie widac na pierwszy rzut oka.

Wywołany do tablicy zostałem w temacie, na który napisałem.

A o tym co piszesz, to w bodaj drugim poście w tym wątku coś tam skrobnąłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak kończąć - więcej wiary w ludzi, nie każdy chce zakatować Twój samochód

 

Wiare, mam i zaufanie ale nie do każdego.

 

Możliwe że trochę przesadziłem ale chciałem ukazać pewien problem. Sam powiedziałeś że nie jest wyznacznikiem dla Ciebie Mercedes 200 konny, to czemu dla mnie ma być student który ukończył I stopień SJS-u :?:

 

A teraz jak wygląda ubezpieczenie samochodów demo :?: Klient che się przejechać, no i jak każdemu może mieć pecha i bęc, mamy wypadek. Co wtedy :?:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troche nie rozumiem jak ukonczenie jakiegokolwiek kursu mialo by moralnie odmienic czlowieka nie szanujacego cudzej wlasnosci

Nie może odmienić ;) To miałem na myśli pisząc, że dealer wie komu daje samochód.

 

Co do ubezpieczenia samochodu testowego - u nas wygląda to tak, że samochód ma normalne AC i o ile klient jest trzeźwy i ma prawo jazdy - nie ma problemu (oczywiście procedury odzyskania kasy z AC są uciążliwe a jako sprawca klient musi w tym uczestniczyć) poza tym żadnych innych obowiązków wobec dealera nie ma ( no może moralne zobowiązanie do zakupu samochodu, ale tylko moralne ;) )

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ojciec Założyciel

Po lekturze dochodzę do wniosku, że poruszonych zostało kilka tematów.

1. Przemieszczanie nowego samochodu przed dostawą do klienta.

Istotnie w tej fazie do samochodu wsiadają różne osoby:

Fabryka - odbiór z taśmy i perzeprowadzenie próby dynamicznej na rolkach (odbiór techniczny)

Fabryka - odprowadzenie samochodu ze stanowiska prób na parking

Transporter japoński - odebranie samochodu z parkingu i załadowania na transporter

J.W. Zładowanie samochodu z transportera i zaparkowanie w porcie

J.W. Odebranie samochodu z parkingu i załadowanie na statek.

Centrum logistyczne Rotterdam - odebranie samochodu ze statku i zaparkownie w centrum

Transporter polski - odebranie samochodu z parkingu centrum i załadunek na transporter

J.W. - zładowanie samochodu z transportera .... parkowanie w Krakowie to już zadanie naszego pracownika.

 

Dygresja - najniebezpieczniejszym momentem w tym łańcuchu jest przemieszczanie samochodów w centrum logistycznym (zatrudnieni na ogół młodzi ludzie, czasem z "fantazją"). Ponieważ jednak centrum jest rozliczane m.in. ze szkodowości, panuje tam zazwyczaj dość duży reżim (sam byłem świadkiem, gdy szef takiego centrum w ciągu ok. 3 minut zwolnił pracownika za zbyt szybką jazdę - rzecz miała miejsce w Niemczech, Neuss).

Dygresja 2 - ponieważ prawdopodobieństwo, że przeciętny zjadacz chleba będzie kiedyś mógł sobie kupić dynamiczne auto jest w Polsce mniejsza, niż w Holandii, czy Niemczech a jednocześnie ułańska fantazja naszych rodaków jest większa niż w w/w krajach wydaje się, że ryzyko uszkodzenia samochodu w naszych krajowych centrach jest większe. Z takich centrów jednak nie korzystamy przy imporcie.

 

Dalej to już dostawa do delaera i odbiór samochodu przez upoważnionego pracownika .

Ponieważ w naszym przypadku dealerstwa nie są bezimiennymi molochami w większości przypadków przy odbiorze asystuje bezpośrednio sprzedawca, który jest osobiście żywotnio zainteresowany jak najlepszym traktowaniem samochodu.

 

Podsumowanie: jakieś ryzyko zawsze istnieje, lecz nie jest ono w przypadku nowych samochodów aż tak wielkie.

 

2.Samochody demo i służbowe. Tutaj istotnie jest dość duże ryzyko i niezbędna jest ospowiednia dyscyplina + odpowiedzialność pracowników. Jak jeden z przedmówców zauważył w przypadku SIP istnieją określone uwarunkowania co do możliwości jazdy samochodami. Zdarza się naturalnie, że pracownik przeprowadza samochód z jednego miejsca na inne; trzeba jednak pamiętać, że Kraków to tak naprawdę mała dziura i niewłaściwe zachowania pracowników podczas prowdzanie samochodów Subaru ... jakoś tak dość szybko docierają do mnie (nie twierdzę że zawsze, ale jeden raz wystarcza ...).

A do samego przeprowadzenia samochodu istotnie nie jest potrzebny zaawansowany kurs jazdy (co innego do zademonstrowania możliwości samochodu).

Nowe samochody SIP-u są zazwyczaj docierane przeze mnie osobiście (mam w tym spore doświadczenie).

 

3. Samochody klientów w serwisie. Oczywiście niedozwolonym jest niewłaściwe ich traktowanie. Ponieważ jazda próbna stanowi w wielu przypadkach element konieczny naprawy, nie da się ich uniknąć. W przypadku naszego serwisu w Krakowie upoważniony do jazd próbnych jest kierownik serwisu. Ponieważ po wielu przypadkach i przeprowadzkach mamy (w końcu !) serwis na miejscu, nie ma już konieczności przeprowadzania samochodu klienta z miejsca na miejsce (jak to się zdarzyło w opisanym przypadku).

 

Casus Szczecin.

Nie znam szczegółów, więc trudno mi ocenić, czy chodziło o samochód klienta, czy też demo. Bez względu na to, o jaki by nie chodziło tego typu zachowanie w przypadku SIP-u prowadziłoby bezpośrednio do pożegnania z pracownikiem.

Nie mogło w tym jednak przypadku być mowy o samochodzie nowym, albowiem takowy nie jest zarejestrowany.

 

Najlepszą radą jest w takim przypadku bezpośrednie poinformowanie lokalnego delaera (numer rejestracyjny, godzina, miejsce, rodzaj zachowania), a ten będzie już dobrze wiedział co z tym fantem zrobić (w końcu we własnym, dobrze pojętym interesie).

 

Opowieść z Wrocławia - znając ilość legend krążących wokół środowiska rajdowego oraz prędkość działania warsztatów blacharsko lakierniczych przypuszczam, że mamy w tym przypadku do czynienia z bajką w postaci naturalnej. W każdym razie nie ma ta opowieść żadnego związku ze zmianą naszego przedstawiciela we Wrocławiu.

 

Łączę pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...