Skocz do zawartości

Subaru w Toyocie?


Fido__

Rekomendowane odpowiedzi

A idź ty!!! To akurat straszne badziewie... Ale akurat hujdaj zaczyna robic auta tak, jak japońska mala-żólta-czlowiek w dobrych czasach. Niezbyt ładne, dość toporne w wyposażeniu, ale nie do zarąbania.

 

Np. Pony to jeszcze było badziewie jakościowe i techniczne. Ale obstawiam, że dzisiejsze Accenty pojeżdżą tak, jak oba moje stare Sunny - wiecznie :wink: Chociaż niektóre dane na papierze dyskwalifikują te auta na tle europejskiej konkurencji, one po prostu - jeżdżą. Niekiedy wymagają beznyny - i tyle...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A idź ty!!! To akurat straszne badziewie...

 

 

Zrobiłem takim 50kkm więc coś wiem. Problemy miałem z serwisem - ASO i tak naprawdę tylko z tym. Jedna poważniejsza awaria elektroniki. Auto było upalane bez litości i traktowane jak prawdziwy samochó sportowy a nie bulwarówka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak, jak piszecie - już zresztą kiedyś, bodajże przy okazji jakichś problemów Krzysioma, pisaliśmy w tym guście.

Przestańcie proszę już o mnie w tym stylu pisać bo chyba już wyszło na forum że nie jestem osmotniony w problemach tylko może bardziej aktywny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak, jak piszecie - już zresztą kiedyś, bodajże przy okazji jakichś problemów Krzysioma, pisaliśmy w tym guście.

Przestańcie proszę już o mnie w tym stylu pisać bo chyba już wyszło na forum że nie jestem osmotniony w problemach tylko może bardziej aktywny.

 

Krzysiek, sorry - jeśli Ci przeszkadza, nie będę, oczywiście. Ale to było tylko zasygnalizowanie miejsca dyskusji - bo tak kojarzę, że taki wątek rozwinął się akurat z omawiania Twoich problemów. Broń Boże, bez złośliwości - i bez złej intencji.

 

 

Azrael: to albo Twoje coupe było wyjątkowe, albo moje popsute. Zrobiłem tym - w paru etapach - pewnie ze cztery- pięc tysięcy w warunkach szosowych, po Polsce i Ukrainie. Wrażenia - za miękki zawias (bujanie wzdłuż i wszerz), silnik słabszy niż na papierze, hamulce skuteczne do trzeciego razu, drogi prowadzenia wajchy - nieco krótsze niż w Poldku... Psuł się mało, to fakt - ale po szybkiej jeździe do Dniepropietrowska i z powrotem wymagał paru wymian pod spodem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Hyundaia Coupe (Tiburon) to mysle, ze jest to najlepsze auto "sportowe" w tej cenie. Zreszta chyba nie ma on zadnej konkurencji w tej dziedzinie. Widzialem duzo tych aut i jakos chyba jest najladniejszy z calej rodziny Hyundaia, swojego czasu nawet myslalem nad zakupem tego auta (oczywiscie chodzi o najnowszej budzie)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Azrael: to albo Twoje coupe było wyjątkowe, albo moje popsute. Zrobiłem tym - w paru etapach - pewnie ze cztery- pięc tysięcy w warunkach szosowych, po Polsce i Ukrainie. Wrażenia - za miękki zawias (bujanie wzdłuż i wszerz), silnik słabszy niż na papierze, hamulce skuteczne do trzeciego razu, drogi prowadzenia wajchy - nieco krótsze niż w Poldku... Psuł się mało, to fakt - ale po szybkiej jeździe do Dniepropietrowska i z powrotem wymagał paru wymian pod spodem...

 

To chyba rzczywiście miałeś popsutego. Ja miałem poliftingowego z 99 roku i tak:

 

zawias rzeczywiście za miekki, szczególnie spręzyny, amortyzatory to Monroe więc lekka kaszana ale zawsze gazówki, ale sama konstrukcja zawiasu i prowadzenie auta bardzo poprawne, lekko nerwowy w sytuacjach ekstremalnych - potrafiła dupa wyprzezdzić...

Silnik rzeczywiście mógłby mieć ze 20KM więcej ale tuż przed kasacja auta naprawili mi i zaczął wreszcie jechać ponoćmiałem cały czas padnięty MAF, z hamulcami nie miałem najmniejsyzch problemów tylko klocki zmieniłem na porządne, skrzynia biegów działała obłędnie, zepsułem ją sam przez te 50kkm ale nauczyłem się na niej sportowego operowania lewarkiem i chodziła aż za dobrze - zachęcała do nawalania po biegach.

Zawieszenie nie zdołało zacząc mi się sypać rozbiłem autko z przebiegiem coś ponad 60kkm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem poliftingowego z 99 roku

Intensywnie myslę - ten, którym ja jeździłem też był chyba 99 :roll: - a może 98...? To by tłumaczyło część odmienności - jeśli ten lifting nie obejmował tylko gadżetów...

 

lekko nerwowy w sytuacjach ekstremalnych - potrafiła dupa wyprzezdzić...

To moje doświadczenia są dokładnie odwrotne. Problem polegał na namówieniu łaskawcy do skrętu - ale może to tradycyjny problem, czyli przesławne Hankooki? Bo na tym jeździł - pamiętam, jak dziś.

 

hamulcami nie miałem najmniejsyzch problemów tylko klocki zmieniłem na porządne

No, to może dlatego? Moje tarcze grzały się obłędnie i przestawały łapać, chociaż ich nie naduzywałem - "normalnie" hamuję raczej czym innym, pedałem dopiero w ostateczności. Jadąc kiedyś 4-ką z Krakowa (spiesząc się 8) ), tuż przed granicą ukraińską musiałem zrobić przerwę na studzenie interesu - bo w zasadzie już od Przeworska nie miałem hamulców!!!

 

Zawieszenie nie zdołało zacząc mi się sypać

...było pojechać do Dniepropietrowska i pokręcić się po okolicy :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Intensywnie myslę - ten, którym ja jeździłem też był chyba 99 - a może 98...? To by tłumaczyło część odmienności - jeśli ten lifting nie obejmował tylko gadżetów...

 

Lifting obejmował m.in. "Porsche tuned suspention"

 

To moje doświadczenia są dokładnie odwrotne. Problem polegał na namówieniu łaskawcy do skrętu - ale może to tradycyjny problem, czyli przesławne Hankooki? Bo na tym jeździł - pamiętam, jak dziś.

 

Hankooki rzeczywiście były straszne, zoastały wymienione na Potenzy S-02PP.

 

No, to może dlatego? Moje tarcze grzały się obłędnie i przestawały łapać, chociaż ich nie naduzywałem - "normalnie" hamuję raczej czym innym, pedałem dopiero w ostateczności. Jadąc kiedyś 4-ką z Krakowa (spiesząc się ), tuż przed granicą ukraińską musiałem zrobić przerwę na studzenie interesu - bo w zasadzie już od Przeworska nie miałem hamulców!!!

 

Moje nawet na lotnisku w Bednarach i Rykach dawały radę.

 

...było pojechać do Dniepropietrowska i pokręcić się po okolicy

 

 

To jest Coupe a nie samochód terenowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Toyota slynie ze swojej solidnosci i jakosci wykonania.

 

Powiedz to większości właścicieli nowych Avensisów... :lol:

 

Moglbys to rozwinac??? Tak sie psuja ?? :shock:

Przypomniala mi sie wlasnie reklama z Corolką, co super laska probuje zatrzymac inne auto a stoi wlasnie "zepsuta" Toyotą :) chyba wiecie o ktora reklame chodzi...

 

Jak się przymierzałem do avensis verso swego czasu, to zawieszenie stukało jak w legasiu. Tylko toyką nie przy skręconych kołach, a zawsze ;-) W nowiutkim salonowym aucie...

 

poza tym:

 

http://motoryzacja.interia.pl/artykul?art_id=23925

http://motoryzacja.interia.pl/news?inf=549318

http://motoryzacja.interia.pl/news?inf=624648

 

Znany jest wątek pani, której przy prędkości 120 km/h spadła na głowę podsufitka z litrami wody które się zebrały przez przeciekający szyberdach.

 

Z każdym rokiem jest trochę lepiej, bo każdy szanujący się koncern eliminuje wady. No ale tych wad było naprawdę dużo. Zwłaszcza w tym modelu. Bardzo nieudane auto.

 

Z forum toyoty:

 

Witam, jestem nowy na Forum. Szukałem czy już pisano na ten temat i nic nie znalazłem poza stukami i kolumną kierownicy dlatego chciałbym temat poruszyć.

 

Sprawa jest przykra moim zdaniem.

Otóż pół roku temu kupiłem Ave II Sol 1.8 kombi

 

Zakup podyktowany namowami znajomych i ogólnym uznaniem i poszanowaniem dla tych samochodów.

Zakochałem się w Ave od dnia premiery wiec zakup był też spełnieniem marzeń (kupiony dlugim kredytem) ale stwierdziłem że warto.

Teraz do rzeczy o co chodzi.

 

PROBLEMY

1. Zaczęło się od stuków kolumny kierownicy. Wiadomo wymienili na nową. Ale sie okazalo że do nowej kolumny plastiki nie pasują wiec teraz wszystko sie lekko rozłazi. Serwis twierdzi że tak juz jest.

2. Dziwne burczenie podczas przyspieszania. Zaden warszawski serwis nie wiedział co to może być i kazali jeździć dopóki sie nie rozwali. Jedenmu sie udało i znalazł w 2 minuty o co chodzi. Okazało sie że alternator ssący do wymiany (chyba tak to sie nazywa).

3. Już myślałem że na tym koniec kłopotów. Ale nic z tego. Deska rozdzielcza zaczęło skrzypieć i stukać. Powiedzieli mi że " ten typ tak ma". Kurcze ale jak??? hmmm

Za tę cenę powinno być wszystko w porządku - ale to nie koniec

4. Uszczelki przednich drzwi (te w karoserii). Zaczęło sie jesienią a potem było tylko gorzej.

Okazało się że guma zaczęła przyklejać sie do drzwi i przez to przy jeździe po nieruwnościach (a tylko takie mamy w Polsce drogi) niesamowite trzeszczenie ( jak w jakims starym aucie). W serwisie kazali smarować olejkiem - ale wyszło mi że trzeba to robić codziennie a i tak nie pomaga - dziwne. Dopiero po telefonie do Toyoty wymienili uszczelki. Na razie jest spokój ale te fabryczne też na pocczątku nie trzeszczały.

 

Teraz deska rozdzielcza trzeszczy przy słupku z prawej, lewej i tam gdzie wyświetlacz komputera jest. Ale nie mam siły jeździć za tym wszystkim do serwisu wiec poczekam na przegląd 15 000.

Aaaa zaczął mi sie resetować komputer Smile i termometr wczoraj zawiesił (na szczęście mu przeszło).

Zwariować można. Gdzie ta niezawodność i spokój z naprawami ( o których tyle słychać - w reklamach też)

 

Co Wy na to? czy kogoś spotkały te bóle?

Uwielbiam to autko i nie zamieniłbym na żadne inne ale jazda przestaje być przyjemnością.

 

Znajomi ze starymi Toyotami (po 5-8 lat) nie mają żadnych kłopotów. A tutaj masakra.

Czy to przez to że to angielski "japończyk"???

 

Najlepszy było komentarz Toyota Motor Poland - "Przykro nam, że nie jest Pan zadowolony"

Żadnej pomocy - wszystko zlewają na serwisy - a u nich tylko jedno "Ten typ tak ma" "Zła sztuka sie Panu trafiła" albo " Proszę Pana Saaby kosztują duzo wiecej i też skrzypi"

 

 

witam,

 

nie chce mi odpalić Ave. sytuacja wygląda tak:

jade sobie spokojnie i nagle jakiś kozak w acordzie próbuje sił. 1 światła, 2 światła kozaczy więc z spod 3 świateł też dałem czadu 1 do 6000, 2 do 6000 i 3 do 6000. został z tyłu. więc z tych 6000 (może mniej) na 3 chce sobie wrzucić spokojnie na 4 jak tu nagle wskoczyła 2. szarpneło samochodem. zorientowałem sie szybko w sytuacji i sprzęgło. to samochód gaśnie, na bieg i odpalam. kręci, pogasły kontrolki. sprzęgło i znowu gaśnie. i tak stanęłem na światłach i tak zostałem (kierowca z acorda jednak okazał sie spoko gość nawet sie zapytał czy sie nic nie stało). dodam że przy tej nieszczęsnej redukcji nie słyszałem żadnych trzasków więc skrzynia nie poleciała.

 

i teraz tak. kręce kluczykiem. rozrusznik kręci. fura nie odpala. zrobiłem wiele prób. zagadałem taksówkarza aby mnie pociągnął (wydawało mi sie że sie zalał. ale co ja sie tam znam). pociągnął i kilka prób odpalenia. na wrzuconym biegu kontrolki gasną. sprzęgło - gaśnie samochód i zaświecają sie kontrolki.

 

taksiarz podumał i próbował podpowiedzieć że regulator napięcia w alternatorze lub szczotki. nie polemizowałem z nim bo brak mi dośwadczenia.

 

jakieś dobre rady? jakaś złota rączka króra by mi mogła to zrobić w niedziele? jakiś namiar do mechanika/elektryka który by mógł podjechać na bielany?

 

pozdrawiam i z góry dzięki za dobre rady

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...