Skocz do zawartości

Kubica w F1


Piotr

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, chojny napisał:

Ciekawy wyścig, brawa dla Botasa, minus dla Ferrari za team order.

 

Bezzie ciekawy sezon. 

 

Po tym coś się w zespole dzieje to 17 pozycje Roberta na koniec brałbym w ciemno ale... wyścig pokazuje ze jest tragicznie. 

Mogło być gorzej ;) Np dwa x DNF na pierwszym okrążeniu ;)

 

No nic. Teraz my czyli kibice RK musimy wziąć na klatę trudne rozmowy ze znajomymi ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, matros1 napisał:

Mnie cieszy że Leclerc będzie naciskał na Vetela i robił mu ciśnienie.

Myślę, że Ferrari na to nie pozwoli. Oni zawsze byli w takich decyzjach bezkompromisowi. Zbliżył się na 0.8, a już za chwilę był 3 sek z tyłu, żeby ie było presji na mistrza. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Adi napisał:

Myślę, że Ferrari na to nie pozwoli. Oni zawsze byli w takich decyzjach bezkompromisowi. Zbliżył się na 0.8, a już za chwilę był 3 sek z tyłu, żeby ie było presji na mistrza. 

 

Nawet jak mu nie pozwolą go wyprzedzić, to sama świadomość że potrzeba team orders, żeby kolega Cię nie wyprzedził, zrobi mu ciśnienie. Od tego już niedaleka droga do popełniania błędów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde, byłem pewny, że Australia dla W będzie w końcu prawdziwym dniem testowym przy pełnym przebiegu, ale jak tu coś testować jak oni nadal nie mają części zamiennych, o zgrozo.. .brawo Robert za powrót, pierwsze koty za płoty. 

Bottas brawo za utarcie nosa pyszałkowi, Verstappen świetny początek i w końcu skuteczny atak z głową, czerwoni chyba mocno zagubieni i czują się jak faworyt w ringu na deskach, sezon zaczyna się bardzo ciekawie, oby tylko W szybko wyszedł z lasu, bo sorry, można mieć problemy z autem, tempem, ale brak części zamiennych kiedy karuzela już ruszyła jest niedopuszczalne.

Edytowane przez nysiopysio84
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, chojny napisał:

Wywiad z Robertem inny niż wcześniejsze. Nie ma ognia, nie ma radości... 

Dzijzas @chojnyale ty jesteś chłopie mood killer normalnie już nie mogę czytać tego twojego marudzenia , jak ty chłopie przez życie idziesz z takim nastawieniem ? 

W każdej sytuacji nawet tej najbardziej ch..... da się wyciągnąć coś pozygywnego i tak jest też teraz a ty tylko jojczysz i jojczysz....

  • Super! 1
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sezon zapowiada się ciekawie. Verstapen z hondą, Leclerc, ale i trzeba powiedzieć , że Stroll był wysoko.

 

Natomiast na koncie Roberta są dwie przycierki bandy w treningu i qualu a na starcie kontakt z Gaslym(bez winy Roberta chyba). W konsekwencji przegrał z Rusellem i kwalifikacje i wyścig. Co by nie mówić . Rusell też kiepsko ale bez tylu przygód.

 

Z pozytywów to tylko przejechany dystans przez oba samochody. Ale jak na pierwszy wyścig to stosunkowo mało aut odpadło.

 

PS. Jak tak ma się Wiliams prezentować to ciężko to będzie zaakceptować.

PS2. O aerodynamice można myśleć, że w zasadzie jest na wierzchu, większość widać bo nie da się tego ukryć przed kamerą. Nagminnie rozwiązania były kopiowane a mimo to Wiliams nie potrafi zrobić bolidu, który "jeździ". Czy to naprawdę ich przerasta?

Edytowane przez Jacky X
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Adi napisał:

Skrzydło mu założyli w nie najlepszym stanie. Ach te części...i ich brak. Farsa

 

Brak na zapasie najczęściej uszkadzanego elementu jest bardzo znaczący.

 

Odpowiedź na pytanie „Co teraz?” mówi wszystko o nadziejach na poprawę sytuacji. 

 

 

52 minuty temu, Ken napisał:

Nie ma co dramatyzowac. Robert chyba jest bardziej pozytywnie nastawiony niż kilku z nas.... 

 

 

Tak, zdecydowanie aż go roznosi z radości i satysfakcji, dokładnie o takim powrocie marzył i na taki pracował. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na trzecim okrążeniu odpadło mu lusterko ... Ciężko wycisnąć coś że sprzętu który podczas jazdy się po prostu rozsypuje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za 2-3 m-ce jest szansa na lepszy wynik? 

 

https://www.sportsmole.co.uk/formula-1/williams/news/impossible-to-say-if-williams-can-fix-car-kubica_353712.html

 

Cytat

Russell has said that Williams has discovered a "fundamental" flaw that should be fixed within months.
Kubica refused to agree with that estimate.
"We pretty much agree, but I would not dare to predict when we will catch up to the rest of the field," he said.
"Maybe that's because I have more experience. I would be happy if it only took two or three months, but as I said, that's impossible to say right now."

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale powiem Wam że jak zobaczyłem jak Sainz się zbiera do wychodzenia z tego bolidu to mialem pietra. Fajnie jechał młody w Ferrari, już widać że będzie tak ciekawi między nimi. A Bottas no cóż Hamilton może się już zacząć martwić. Tempo Mercedesa obłęd, gdyby nie opony to Ver w życiu by go nie doszedł. 

Edytowane przez antikos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, antikos napisał:

A Bottas no cóż Hamilton może się już zacząć martwić

To raczej wydaje się być "wypadek przy pracy". Patrząc na tą dwójkę, to jednak Ham to inna klasa. W zeszłym roku w każdym parametrze zmiażdżył Botasa.

Ale kto wie...nie byłoby źle.

2 godziny temu, chojny napisał:

dokładnie o takim powrocie marzył i na taki pracował.

Wczoraj po Qualu chłopaki mówili, że czują się, jak zbite psy. Robert robi śmiech bezradności przez zęby. A tu sporo osób zadowolonych. 

Mi zwyczajnie szkoda Robcia. Nadziei nie było, ale nikt się nie spodziewał czegoś takiego. 

17 minut temu, antikos napisał:

Fajnie jechał młody w Ferrari, już widać że będzie tak ciekawi między nimi.

No fajnie, ale obawiam się powtórek w następnych wyścigach scenariusza z dzisiaj. Będzie w radio dobrze znane, dwukrotnie powtórzone: "Sebastian is faster than you" ;)

 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CG:

 

"Pełen weekend słowami RK. Zapraszam do lektury. Naprawdę warto!

Jonathan Noble: Jak było?
RK: Zgodnie z oczekiwaniami nie było najłatwiej. Myślę, że byłem jedynym, który startował na twardych oponach, więc był to dla nas bardziej test – żeby zdobyć więcej danych. Start miałem całkiem dobry, dobrze ruszyłem z miejsca, ale niestety na twardych oponach koła potem mocno buksowały. Do pierwszego zakrętu podszedłem bardzo bezpiecznie. W zasadzie przesunąłem się do mocno wewnętrznej, co tarki. W momencie, w którym pomyślałem: OK, przejechałem przez pierwszy zakręt, Gasly – z tego, co widziałem z auta – przesunął się mocno do prawej. Chyba był tam kontakt z Sainzem. Widziałem potem na powtórce wideo, że dość mocno pojechał w prawo i uszkodził moje przednie skrzydło, ale nie zdawałem sobie sprawy, dopiero sto metrów dalej, że straciłem całe skrzydło. Myślałem, że straciłem połowę. To skrzydło spowodowało inne uszkodzenia w samochodzie. Musiałem więc zjechać na pit stop. Samochód nie sprawował się wspaniale. A jeszcze na trzecim okrążeniu straciłem jedno lusterko, co sprawiło, że przy niebieskich flagach było jeszcze trudniej. Było dość ciężko. Gdy miałem przed sobą czysty tor, powiedziano mi, że tempo nie jest złe. Tak naprawdę było dobre, jak na stan samochodu, którym jechałem (śmiech). Prawie zacząłem się śmiać, ponieważ z kokpitu czułem, że jest bardzo źle. Są pewne pozytywy. Wczoraj nie mogłem być zadowolony, ale był to skomplikowany dzień. Dziś był prawdopodobnie jeszcze bardziej skomplikowany, ale biorąc pod uwagę te rzeczy, które były pod moją kontrolą uważam, że wykonałem dość dobrą robotę. Byłem dość pewny, że mi się uda, w co prawdopodobnie większość ludzi wątpiła. Chodzi o aspekt fizyczny, pierwszy zakręt, start...
Tak naprawdę był to mój pierwszy start zatrzymany od ośmiu lat i czterech miesięcy. Od Grand Prix Abu Zabi w 2010 roku nigdy nie ruszałem z prostej startowej. I start wyszedł dość dobrze. Przyznam, że początkowo byłem trochę spanikowany. Gdy zatrzymałem się (po okrążeniu zapoznawczym - przyp. red.) - nie widziałem świateł startowych. 

JN: Byłeś za daleko...
Tylne skrzydło McLarena je zasłaniało. Widziałem pierwszy segment, ale reszty nie. Musiałem przesunąć głowę w lewo. Były tam dodatkowe światła... Moment małej paniki, ale ogólnie, jak mówiłem, dziś opuszczam Australię definitywnie bardziej doświadczony i względnie zadowolony, choć nigdy nie pomyślałbym, że mógłbym powiedzieć coś takiego, gdy jechałem takim tempem i dojechałem tak daleko z tyłu. Ale jest jak jest. Wczoraj byłem rozczarowany kilkoma rzeczami. Prawdopodobnie trochę udawałem... Za bardzo koncentrowałem się na pewnych rzeczach tak, jakbym miał się ścigać z innymi. Trochę podejście, jak kiedyś, ale jesteśmy w innej fazie. Musimy zrozumieć, że sytuacja nie jest łatwa i musimy wykorzystywać weekendy wyścigowe jako rodzaj testów. Także dziś poszedłem w kierunku wyznaczonym przez team – abym wystartował na twardych oponach, co nie dawało mi poczucia pewności, ponieważ nigdy na nich nie startowałem. Wiele się działo, ale mówiąc szczerze, jestem dość zadowolony. Myślę, że nieźle się spisałem także pod względem zarządzania oponami. Samochód był bardzo trudny w prowadzeniu ze wszystkimi uszkodzeniami...

JN: Tak wiele lat pracowałeś, aby wrócić. Czy czułeś się normalnie?
RK: Nie czułem się normalnie, jest tu dużo nowych rzeczy. Podczas weekendu wyścigowego przechodzisz przez różne warunki. Kwalifikacje to coś innego, niż przygotowania. Nie był to gładki początek roku dla nas i dla mnie. Wiedziałem, że nie będzie łatwo i wyzwanie jest duże, ale rzeczy, które prawdopodobnie wyszły dobrze – choć ciężko to zobaczyć po wynikach – to te, o których zupełnie nie myślałem. Przyszły naturalnie. A to dobrze. Oczywiście jest jeszcze wiele aspektów, nad którymi należy popracować i należy je poprawić, ale to normalne, gdy nie ma cię przez osiem i pół roku, a Formuła 1 mocno się zmieniła. Także tegoroczny samochód kompletnie różni się od zeszłorocznego. Na przykład wczoraj i przedwczoraj... Miałem względnie dobry początek w pierwszym treningu, a potem w trzecim treningu wszystko to trochę się zagubiło. Jest to jednak rodzaj testowania, szukania kierunków rozwoju. Myślę, że i wczoraj, i dziś były pozytywne rzeczy. Oczywiście z dnia na dzień nie znajdziemy dwóch sekund, ale przynajmniej zwiększyło to mój optymizm, że po jakimś czasie mogę się uporać z tym wszystkim, co potrafiłem robić osiem lat temu. 

Cezary Gutowski: Po ponad ośmiu latach zaliczyłeś cały weekend wyścigowy. Narady z inżynierami, sesje zdjęciowe, treningi, kwalifikacje, wyścig... Jak się teraz czujesz?
RK: Cóż czuję się, jak zawsze. Podoba mi się to, co podobało mi się w przeszłości... nie mogę powiedzieć, że lubię inne rzeczy, ale... mniej ich nie lubię, niż osiem-dziewięć lat temu...

JN: ...rozmawianie z nami...
RK: Ja tego nie powiedziałem! Rozumiem to lepiej, bo po prostu człowiek się starzeje i zaczyna rozumieć różne sprawy. Myślę, że pomógł także mój etap rajdowy, ponieważ sam zarządzałem własnym zespołem. Pomogło mi to zrozumieć pewne trudności, przez jakie przechodzi menedżer czy szef zespołu. Ponieważ wówczas pełniłem trzy funkcje, jako jedna osoba. Czasami cztery. Byłem szefem zespołu, właścicielem zespołu, kierowcą i czasami zajmowałem się logistyką, więc daje mi to lepsze rozeznanie. Ale to też przychodzi z wiekiem. Dlatego po tym powrocie czuję się... normalnie. Jedna rzecz się różni. Dla mnie to wielkie osiągnięcie. Ostatecznie mam za sobą daleką drogę. Było ekstremalnie ciężko i będzie bardzo ciężko, ale tak już jest, ale ostatecznie... nigdy się nie spodziewałem, że Australię opuszczę szczęśliwy. Nie jestem w pełni zadowolony, ponieważ nie mogę być, ale mówiąc szczerze – po tym ciężkim starcie, trudnościach w testach zimowych, w ten weekend napotkałem tak wiele nowości a część rzeczy musiałem robić po długiej przerwie. Na koniec tego weekendu jestem w dobrej formie mentalnej, a to było ważne.

JN: Gdy startowałeś na końcu stawki, czy choć przez moment żałowałeś? Zastanawiałeś się: Czemu to robię? Nie potrzebuję tego!
RK: Cóż... Nie. Nie, ponieważ... Ostatecznie decyzję w zeszłym roku podjąłem po ponad sześciotygodniowych przemyśleniach. Wiedziałem, że nie będzie łatwo, choć nie oczekiwałem, że będzie tak trudno. Wiedziałem, że dla mnie powrót do sportu na tak wysokim poziomie będzie ekstremalnie ciężki. Wiedziałem, że trudności może mieć Williams, ale nie spodziewałem się, że przyjadę do Australii tak nieprzygotowany. Nie z punktu widzenia przygotowania fizycznego, tylko z powodu braku przebiegu (w testach). Przed Barceloną czułem, te testy będą dla mnie najważniejszymi dniami od ośmiu lat - jako kierowcy. Nie jako człowieka, bo byłem w szpitalu i nie mogłem nic zrobić. Ale jako kierowcy. Nie spotkały mnie w życiu ważniejsze dni testowe, niż Barcelona. Niestety zupełnie się to nie udało, więc znalazłem się na trudnej pozycji, ale jakoś musiałem przejść przez te rzeczy tu i będę musiał w Bahrajnie i prawdopodobnie w kilku kolejnych wyścigach, ale mam nadzieję, i z tego, co widzę, nie mam czego żałować. Nawet, jeśli miałem dziś problemy, wciąż miałem też frajdę. To ogromna różnica w porównaniu z tym, co przechodziłem już dawno temu. Duża różnica (śmiech)! Po prostu wiem, z jakiej sytuacji wyszedłem i... Nie jestem facetem, który daje się ponieść emocjom, ale ostatecznie, po tym wyścigu czułem, że to wielkie osiągnięcie. 

CG: A co sądzisz o swojej powtarzalności, czasach okrążeń w wyścigu. Jak ci się podobały?
RK: Gdy miałem czysty tor, bo przez większość okrążeń byłem dublowany, a bez lusterka było jeszcze trudniej, szczególnie na oponach kwalifikacyjnych, czyli najmiększych, dobrze się spisywałem, kontrolując ich zużycie. Jak wspomniałem, samochód był dość mocno uszkodzony, więc nie było łatwo. Jechało się jeszcze gorzej, niż przez cały weekend, więc miałem jeszcze bardziej utrudnione życie. Nauczyłem się kilku nowych rzeczy. Zobaczyłem, jak poprawiają się poprawiają się opony od piątku, do dziś, z powodu zmiany warunków na torze i innych temperatur powietrza. To wszystko są rzeczy, których się uczysz. Czułem się dość pewnie, że jakoś rzeczy, które zdaniem ludzi będą dla mnie najtrudniejsze, prawdopodobnie będą najłatwiejsze. I dla mnie to coś dobrego, ale oczywiście, jak wcześniej powiedziałem, są jeszcze rzeczy, których wyczucie musisz odzyskać. Szczególnie że w naszej sytuacji czasami nie pomaga, że musimy trochę eksperymentować i zrozumieć różne sprawy. Choć wczoraj były to inne odczucia, zrozumieliśmy wiele ważnych spraw, co miało wielki wpływ na moją pewność siebie i wyczucie oraz generalną przyczepność samochodu. 

JN: Czyli?
RK: W kwalifikacjach nie możesz za wiele zrobić z samochodem. W zasadzie jest bardzo mało obszarów, które mają wpływ (na prędkość). Wiedzieliśmy, że one ten wpływ będą miały, ale musieliśmy zrozumieć, jakie są tego przyczyny. Wiedzieliśmy, że jest takie prawdopodobieństwo, ale okazało się, że efekt był potężny. Zbyt wielki. To naprawdę coś, nad czym musimy zapanować.

Ktoś, kogo nie znam ;): Wracając do kwestii nieprzygotowania po testach. Czy po tym weekendzie wiesz już, że są rzeczy, których jeszcze musisz się nauczyć?
RK: Oczywiście, ale jestem dość szczery. Muszę się uczyć i muszę się uczyć większości tych rzeczy lub odnaleźć je na nowo. Dopasować do innej Formuły 1. Poza tym w tym zespole jestem już od szesnastu miesięcy, więc wiem, jakie są trudności. Jakoś korzystam z tego weekendu, aby znaleźć swoje limity, choć normalnie takich rzeczy nigdy byś nie robił podczas weekendu wyścigowego, ale nie mamy nic do stracenia. Szczerze. Kończenie wyścigu na 19., czy 17. pozycji... Wiem, że wszyscy na to patrzą, ale jak na pierwszy weekend po ponad ośmiu latach, bez jazd w Barcelonie... Miałem tam wielkiego pecha, ponieważ wykonałem tylko trzy przejazdy, gdy samochód nadawał się do jazdy. Wszystkie te rzeczy sprawiają, że ryzykujesz bardziej, aby odkrywać, więcej się nauczyć - także z mojej strony. Chodzi także o inżynierów. Pracując nad ustawieniami obraliśmy drogę, która bazowała na tym, co działo się w zeszłym roku, ponieważ (w Barcelonie) brakowało nam czasu na torze. I był to zły kierunek. Ale to zrozumieliśmy dopiero w kwalifikacjach, w trzecim przejeździe – co było kolejnym pozytywem. Gdy tracisz czas na torze, a nie było cię przez osiem i pół roku, to normalne, że zawsze chcesz wyprzedzać plan, a nie być spóźniony. Myślę, że większość osób zlekceważyła to, gdy powiedziałem, że po testach czuję się przygotowany w dwudziestu procentach. Nie chodziło o moje przygotowanie fizyczne. Chodziło o to, że sprawdziłem 20 procent rzeczy, które powinienem był sprawdzić. Są to także drobne rzeczy, jak komfort w samochodzie, który musimy wciąż poprawić. Bo kiedy jesteś opóźniony z częściami, których potrzebujesz, aby móc jeździć, nie masz czasu na to, aby zająć się wszystkim. A ważne jest to, abyś dobrze czuł się w samochodzie, aby nie mieć takich problemów. Musisz przejść przez procedury. Jest wiele rzeczy, których ludzie nie widzą, a które twój weekend wyścigowy albo ułatwiają, albo utrudniają. Na przykład, przed Barceloną mówiłem to naszym chłopakom, że w moim ostatnim sezonie startów nawet raz nie wyjechałem poza tor. A będzie taki moment, gdy będę musiał spróbować, jak to jest. Prawdopodobnie z tego wynikał mój błąd w kwalifikacjach - nie z naciskania, ale z tego, że źle oceniłem pewne sprawy. To wszystko są rzeczy, których musisz się nauczyć. Gdy debiutanci sobie jeździli, ja walczyłem o przetrwanie. To sprawia większą różnicę w podejściu do weekendu wyścigowego. Biorąc pod uwagę mój punkt wyjścia, jestem szczery przed samym sobą. Wczoraj byłem niezadowolony, nie tyle z wyników, bo znałem ich powody, ale nie mogłem zabrać się za pewne sprawy w taki sposób, jak bym chciał. Jednak dziś, będąc w jeszcze trudniejszej sytuacji, myślę, że nauczyłem się ich właściwie. 

Aldona Marciniak: Czy można powiedzieć, że mając za sobą pierwszy weekend wyścigowy, gdy pewne oczekiwania i presja już minęły, możesz w końcu zabrać się za swoją pracę, mając większy spokój od tego, co na zewnątrz?
RK: Nie wiem, co przychodzi z zewnątrz. Z powodu moich ograniczeń wygląda to tak, że zawsze muszę pokazać więcej, niż pozostali, ponieważ ludzie zawsze mają z tego powodu wątpliwości. Jedyne, co mogę zrobić, to starać się wykonać swoją pracę najlepiej, jak potrafię. Starać kończyć weekendy wyścigowe widząc wszystkie rzeczy pozytywne i negatywne. Ponieważ nie może być wszystko zawsze pozytywne. Pewne rzeczy zawsze da się zrobić lepiej nawet, gdy wygrywasz wyścigi. Zawsze możesz się poprawić. Oczywiście ja wiem, gdzie muszę się poprawić. Nie oczekiwałem pewnych rzeczy, które wyszły pozytywnie i przyszły naturalnie. Większości trudności się spodziewałem, bo byłem tu w przeszłości i wiem, jak zmieniła się Formuła 1, a jestem wystarczająco szczery wobec siebie, aby ocenić właściwie, czego muszę się nauczyć i co muszę poprawić. Myślę, że tylko dzięki takiemu podejściu wróciłem do Formuły 1. Dzięki niemu walczyłem. Inaczej łatwiej byłoby mi sześć lat temu przyjąć szanse, jakie miałem w GT3 albo w DTM. Miałbym frajdę i mniej stresów – więcej frajdy z jazdy, bo z pewnością walczyłbym o lepsze pozycje, niż teraz. Ale jakoś jest powód, dla którego się tu znalazłem. Może być tak, że na koniec roku będę czegoś żałował, ale jedno, czego nie będę żałował to to, że spróbowałem. To bardzo proste."

 

 

 

Edytowane przez Szokers
  • Super! 1
  • Dzięki! 2
  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, czytając internet wielu wie lepiej o odczuciach Roberta niż sam Kubica. Jak zwykle ludzie wiedzą lepiej co potrzeba innym, jakie maja priorytety i tak dalej. Myślę, że skoro sam zainteresowany opisuje sytuacje w taki sposób to tak jest i ja mu wierzę, a nie dorabiam ideologii, w końcu Kubica dał się poznać jako osoba, która mówi co myśli, a nie ucieka od odpowiedzi jak Hamilton, który na pytanie od dziennikarza co się stało na starcie odparł, że to było dawno i już nie pamięta, bo przecież na niewygodne dla niego pytania nie będzie odpowiadał, taki był, jest i będzie. Z obserwacji wydaje mi się, że chęć ścigania u niego i samego powrotu była na tyle duża, że wolał wrócić zdając sobie sprawę, że będzie ciężko, niż siedzieć w symulatorze Ferrari bez grama szans na jazdę w pełnym zakresie. Ważne, że jest zadowolony, że ma co robić i stoi przed kolejnym wyzwaniem, podnieść team team z tego g..na i wraz z Russelem doprowadzić auto to jakiejkolwiek konkurencyjności, a nawet jeśli i to się okaże niemożliwe, to chociaż sobie pokręci kółka na żywca z pełnym przebiegiem, a nie będzie siedział z boku jak malkontenci za monitorem.

 

To tak jak wiele osób nie rozumie T.Golloba i jego sytuacji uważając, że zmarnował sobie resztę życia i kariery bo uległ ciężkiemu wypadkowi na crossie, a nie w jego głównej dziedzinie, nikt nie myśli o nim, że podobnie jak Kubica, robił co kocha, jeździł i korzystał bo lubił każde dwa kółka. Nie, każdy tylko patrzy na suchy fakt, że decyzja przygotowania do sezonu jazdą na crossie i późniejszym wypadkiem spowodowała załamanie kariery i problemy w życiu, coś jak Robert i przygotowania do F1 jeżdżąc w rajdach. Sam to widzę po sobie i swoich decyzjach, często dziwnych dla mego otoczenia, tylko, że ja na przekór innym staram się robić to co lubię i się spełniać i głęboko w dupie mam opinię kogoś z boku kto żyje inaczej, żyj jak chcesz i daj żyć innym ;)

 

Pozdrowienia!

Edytowane przez nysiopysio84
  • Super! 4
  • Lajk 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...