Skocz do zawartości

cham na drodze


GregorBa

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 6.09.2020 o 22:59, hak64 napisał:

 

Jo Wos prosza... Jedyn szofer uzno, że mo fajne auto i może gibcij, drugi, że mo super laćki i gołoledź go nie dotyczy, trzeci zapomni, że wlecze przyczepka kempingowo na hoku, czworty  jedzie pancernym Hammerem z demobilu i mo głębokim poważaniu nie ino warunki, ale i inkszych szoferów, a piąty właśnie dostoł dyspynsa od ojca rydzyka za wpłata 500 zł na radio ma ryja...

Ja mówiłem o znakach zmiennych w zależności od warunków, a Ty nagle zmieniasz temat i mówisz o kierowcach, którzy ktoś tam sobie coś uznali. Nie masz wrażenia, że to nie na temat? Albo zacytowałeś z mojej wypowiedzi nie ten fragment, co chciałeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałem - temat głównie do "hak64" - zapytać o jedną rzecz dot. tzw. manewrów obronnych. Prosta sytuacja: jadę prawym pasem, nagle ktoś ładuje mi się przed maskę z lewego, bo "tak mu się umyśliło". Nie hamuję (powiedzmy, że celowo) i ładuję w niego. Nie ma świadków, nie ma nagrania. Z tut. wątku wynika mi, jakoby  policja była ciekawa, czy podjąłem manewry obronne celem uniknięcia zdarzenia. Jak udowodnią, że nie podjąłem? Dawniej było prosto: ślady hamowania (lub ich brak). Ale teraz prawie wszystkie auta mają ABS (w tym moje) i koła się nie blokują, więc żadnych "czarnych smug" nie ma. A co z kierowcami, którzy potrafią tak wyczuć auto, że hamują na pograniczu zerwania przyczepności - bez jej zrywania? To skąd będą wiedzieć, że nie hamowałem? Drugie pytanie: skąd będą wiedzieć, że w ogóle hamowanie było możliwe, np. czy czas od zajechania do uderzenia nie był krótszy niż przeciętny czas reakcji człowieka + mechanizmu? Trzecie pytanie: załóżmy, że jest film pokazujący, że nie hamowałem. A co, jeśli powiem, że butelka z wodą mineralną zablokowała mi pedał hamulca? Albo że coś się zacięło i nie mogłem zahamować? Raz na milion naciśnięć może się przecież wszystko zdarzyć (miałem osobiście taki przypadek lata temu).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tichy, bardzo fajne, moim zdaniem, rozwiązanie. Tak jak sambor pisze, odnosi się do wilgotnej nawierzchni. Przyczyna obojętna. Stosowane w wielu krajach. Osobiście, w lecie, ponosząc odpowiedzialność za moją prędkość, wolę 90 z poprawką niż 30 z poprawką na minus. Aby nie zasnąć ! Raz pomierzone, raz ustawione nie wymaga interwencji służb drogowych i prądu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już wiem !!! Aby zweryfikować prędkości i wprowadzić tabliczki, GDDKiA musiałoby zniszczyć kilka - kilkanaście tysięcy samochodów :biglol:. A na to ich nie stać. Ponadto, łatwiej ciągnąć kasę z bezsensownego 30 km/h niż z 90 km/h :mrgreen:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tichy, biorąc pod uwagę, że ABS nie daje się wyłączyć w większości samochodów, zastosuj moją metodę. Sprawdzona i działa. Hamujemy do momentu, gdy ABS zaczyna stukać. Popukuje na różnych kołach, lub na jednym. Nie depczemy mocniej bo to obniża skuteczność. Popukiwanie oznacza, że jesteś na granicy. Trzy koła hamują, a jedno przekracza. Już kiedyś pisałem. Na prostym wejściu na posesję, zyskałem ok. 4 -5 metrów. Hamowanie z 40 km/h, świeży śnieg, próba z hamulunkiem w podłodze i popukiwaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, mattipk napisał:

@hak64 częściowo masz racje. Zgadzam się że wyprzedzające BMW naruszyło przepis o zakazie wyprzedzania na skrzyżowaniu ale również wykonujący manewr skrętu w lewo dopuścił się wykroczenia polegającego na tym że nie upewnił się czy może bezpiecznie wykonać skręt w lewo. Nie upewnił się że nikt go nie wyprzedza (nawet w sposób nieprawidłowy).

Kolego nie mam czasu drugi raz odkrywać Ameryki, ale zajrzyj tu:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mać ! Mówiłem o dwulicowości prawa. Jeżeli skręcający w lewo sygnalizuje wyraźnie zamiar, to kiego czepiacie się jego postawy ? Wyprzedzający, z reguły na skrzyżowaniu bez sygnalizacji świetlnej, gdzie nie ma prawa wyprzedzać, jest niewinny ? Dochodzimy do paranoi. Facet olewający zakaz wyprzedzania na skrzyżowaniu o ruchu nieregulowanym, wali w prawidłowo złożony do skrętu, sygnalizujący zamiar i skręcający jest współwinny ??? Chyba czas iść do grobu. Podobnych idiotyzmów nie jestem w stanie zrozumieć. A najlepiej hah64, aby przywalić obydwóm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, mz56 napisał:

Mać ! Mówiłem o dwulicowości prawa. Jeżeli skręcający w lewo sygnalizuje wyraźnie zamiar, to kiego czepiacie się jego postawy ? Wyprzedzający, z reguły na skrzyżowaniu bez sygnalizacji świetlnej, gdzie nie ma prawa wyprzedzać, jest niewinny ? Dochodzimy do paranoi. Facet olewający zakaz wyprzedzania na skrzyżowaniu o ruchu nieregulowanym, wali w prawidłowo złożony do skrętu, sygnalizujący zamiar i skręcający jest współwinny ??? Chyba czas iść do grobu. Podobnych idiotyzmów nie jestem w stanie zrozumieć. A najlepiej hah64, aby przywalić obydwóm.

Bo w naszym narodzie prawem nadrzednym jest plynnosc ruchu a kto ma lepsze auto (czyt. szybsze) i sprawniej sie porusza (czyt. szybciej) jest lepszym czlowiekiem. Taka sytuacja... :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Tichy napisał:

Chciałem - temat głównie do "hak64" - zapytać o jedną rzecz dot. tzw. manewrów obronnych. Prosta sytuacja: jadę prawym pasem, nagle ktoś ładuje mi się przed maskę z lewego, bo "tak mu się umyśliło". Nie hamuję (powiedzmy, że celowo) i ładuję w niego. Nie ma świadków, nie ma nagrania. Z tut. wątku wynika mi, jakoby  policja była ciekawa, czy podjąłem manewry obronne celem uniknięcia zdarzenia. Jak udowodnią, że nie podjąłem? Dawniej było prosto: ślady hamowania (lub ich brak). Ale teraz prawie wszystkie auta mają ABS (w tym moje) i koła się nie blokują, więc żadnych "czarnych smug" nie ma. A co z kierowcami, którzy potrafią tak wyczuć auto, że hamują na pograniczu zerwania przyczepności - bez jej zrywania? To skąd będą wiedzieć, że nie hamowałem? Drugie pytanie: skąd będą wiedzieć, że w ogóle hamowanie było możliwe, np. czy czas od zajechania do uderzenia nie był krótszy niż przeciętny czas reakcji człowieka + mechanizmu? Trzecie pytanie: załóżmy, że jest film pokazujący, że nie hamowałem. A co, jeśli powiem, że butelka z wodą mineralną zablokowała mi pedał hamulca? Albo że coś się zacięło i nie mogłem zahamować?

Wiesz odpowiem Ci tak;

Ustalenie winy, czy też prowadzenie dochodzenia w sprawie wypadku wymaga zbadania nie tylko okoliczności zdarzenia, ale i przesłuchania lub rozpytania uczestników i świadków. Jeśli nie daje się jednoznacznie stwierdzić winy kieruje się sprawę do sądu, ten zaś posiłkuje się opinią biegłego, który czasem też nie ma nic mądrego do powiedzenia, bo zbyt dużo niewiadomych, bo zeznania uczestników są sprzeczne, itp. Jeśli sądzisz, że mnie to martwi, to jesteś w błędzie. Nikt normalny nie wyda jednoznacznej opinii, pogrążającej jedną ze stron, bo mogła by to być strona niewłaściwa (poszkodowany). Co do Twojego pomysłu, "nie hamuję (powiedzmy że celowo i ładuje w niego. Nie ma świadków, nie ma nagrania".

Wyrażę się tak; Nie chcę krakać, ani wróżyć Ci nieszczęścia, bo życzenia czasem się spełniają, ale...      Wyobraź sobie że wyjeżdżasz z podporządkowanej, na drogę z pierwszeństwem, gdzie jest duże natężenie ruchu. Ku Twojej uciesze jakiś uczynny kierownik mruga ci długimi umożliwiając wyjazd. Ruszasz, a on gaz w podłogę i bum... Zbulwersowany wzywasz policję, a on przedstawia taką wersję: "jadę sobie drogą z pierwszeństwem i widzę, że z podporządkowanej pakuje mi się na drogę jakieś auto. Nie miałem już czasu hamować, zapaliłem długie światła, aby go ostrzec, że tu jestem i jadę, uderzyłem nawet ręką w klakson ale nie zadziałał..."   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

blejzu, kiedyś wśród zawodowych kierowców istniało taki pojęcie jak upłynnianie ruchu. Ale absolutnie nie dotyczyło wymuszania, czy zajeżdżania. Chodziło o to, aby w ciężkich sytuacjach tak naginać przepisy, typu linia ciągła, aby jechać dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, mz56 napisał:

Bądąc na skrzyżowaniu nieregulowanym, sygnalizując zamiar skrętu w lewo, mam bezwzględne pierwszeństwo przejazdu. Twoje wydumki i poczynania obecnej drogówki, świadczą o naginaniu prawa.

Nigdy pierwszeństwa nie traktuj jako bezwzględnego! O ewentualnej winie skręcającego w lewo może decydować wyłącznie fakt, że nie upewnił się, iż jest wyprzedzany. Jeśli jednak (tu nawiązuję do filmiku z poprzedniej strony), skręcający udowodni, że upewnił się, bo widział we wstecznym lusterku, że jadący za nim pojazd zwalnia i nie sygnalizuje zamiaru wyprzedzania, a przy tym kolejny pojazd (BMW) w tym czasie także nie wyprzedzał, to gdzie tu wina skręcającego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy go tak nie traktowałem. Przypominam, że powożę od ponad 40 lat. I żyę ! Być może, że dzięki naukom ojca i doświadczeniu, zbieranemu latami, naprawdę, jestem czujny jak ważka. Masz 100 % racji. Ale przepisy są przepisami. Weź pod uwagę wypadek Szydłowej. O czym tu dyskutować. Klientowi wjechali w bok. Jak to widzisz ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, mz56 napisał:

wypadek Szydłowej. O czym tu dyskutować. Klientowi wjechali w bok. Jak to widzisz ?

Ze 100 razy było wałkowane. Dziwnym zbiegiem okoliczności znikają dowody wskazujące na winę wyprzedzającego, ale w tym konkretnym przypadku skręcający młodzian też zawinił. Przepuścił jeden radiowóz zjeżdżając do prawej krawędzi jezdni, po czym nie upewnił się czy nie jedzie następny i rozpoczął manewr skrętu. Tu przypomnę, że należy go  (skręt w lewo) wykonać uprzednio zjeżdżając do osi jezdni.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, mz56 napisał:

Ileż to razy widziałem kolumny "niezamknięte" 

Dysponując tak "szczegółowymi" danymi, jak te udostępnione opinii publicznej, trudno podejrzewać, że młodzieniec miał świadomość, iż ma do czynienia z kolumną... 

Co do tabliczek już się wypowiadałem. Nie widzę sensu, chyba, że chodzi o znaki z wyświetlaczem cyfrowym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, mz56 napisał:

Może jednak jakaś ankieta ? Drodzy Moderatorzy ? Chodzi o bezpieczeństwo na drogach.

Ależ zrób, nikt nie broni robienia ankiety. Jedyny warunek ważności to jedyna poprawna odpowiedź wśród innych ;)

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, mz56 napisał:

Tichy, biorąc pod uwagę, że ABS nie daje się wyłączyć w większości samochodów, zastosuj moją metodę. Sprawdzona i działa. Hamujemy do momentu, gdy ABS zaczyna stukać. Popukuje na różnych kołach, lub na jednym. Nie depczemy mocniej bo to obniża skuteczność. Popukiwanie oznacza, że jesteś na granicy. Trzy koła hamują, a jedno przekracza. Już kiedyś pisałem. Na prostym wejściu na posesję, zyskałem ok. 4 -5 metrów. Hamowanie z 40 km/h, świeży śnieg, próba z hamulunkiem w podłodze i popukiwaniem.

Oczywiście, dzięki za poradę, ale akurat to wiem (odebrałem "klasyczne wykształcenie" w dziedzinie kierowania autem, stara szkoła). Przyznaję jednak, że ABS jest bezcenny w sytuacjach paniki, awaryjnych, zwłaszcza wtedy, gdy przyczepność kół może być różna. W Skodzie brak ABS-u omal nie skończył się wypadkiem, za to ABS ratował mnie już 2-krotnie (1x Nubira, 1x Subaru) przed kolizją. Ale jeżeli tylko nie jest to sytuacja mega-awaryjna, to hamuję na granicy zerwania przyczepności, nawet w aucie z ABS-em, dokładnie tak jak to opisałeś. Oczywiście muszę auto trochę znać, żeby umieć wyczuć, kiedy go "bierze".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, hak64 napisał:

Ustalenie winy, czy też prowadzenie dochodzenia w sprawie wypadku wymaga zbadania nie tylko okoliczności zdarzenia, ale i przesłuchania lub rozpytania uczestników i świadków. Jeśli nie daje się jednoznacznie stwierdzić winy kieruje się sprawę do sądu, ten zaś posiłkuje się opinią biegłego, który czasem też nie ma nic mądrego do powiedzenia, bo zbyt dużo niewiadomych, bo zeznania uczestników są sprzeczne, itp. Jeśli sądzisz, że mnie to martwi, to jesteś w błędzie. Nikt normalny nie wyda jednoznacznej opinii, pogrążającej jedną ze stron, bo mogła by to być strona niewłaściwa (poszkodowany).

OK, dzięki za wyjaśnienie. Do pewnego momentu dość logicznie się sprawy mają, ale nie odpowiedziałeś (no chyba że akurat nie wiesz, spoko), jaka byłaby OSTATECZNA decyzja sądu? Uznaliby winę obustronną czy jak? Przecież to niesprawiedliwe, a wydawało mi się, że wymiar sprawiedliwości powinien dociekać prawdy, a nie zadowalać się salomonowym rozwiązaniem... Przecież może być tak, że ktoś naprawdę hamował na maxa, ale nie było szans wyhamować - wtedy jest w 100% niewinny, ale jak ma udowodnić, że hamował, skoro przy ABS nie ma śladów hamowania? BTW muszę kiedyś napisać do ambasady Austrii, jak rozstrzygają wątpliwe sytuacje czy cwaniactwo na drogach, skoro kamerki u nich są zakazane. Jak można udowodnić swoją niewinność, gdy druga strona na chama kłamie, a świadków nie ma?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, hak64 napisał:

Co do tabliczek już się wypowiadałem. Nie widzę sensu, chyba, że chodzi o znaki z wyświetlaczem cyfrowym. 

No proszę, a więc jednak! Wspomniałem już wcześniej takie rozwiązania. Ale z jednego z Kolegów to się nabijałeś, kreując wizję drogowców biegających "sezonowo" ze standardowymi znakami  :facepalm: 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, hak64 napisał:

Wyobraź sobie że wyjeżdżasz z podporządkowanej, na drogę z pierwszeństwem, gdzie jest duże natężenie ruchu. Ku Twojej uciesze jakiś uczynny kierownik mruga ci długimi umożliwiając wyjazd. Ruszasz, a on gaz w podłogę i bum... Zbulwersowany wzywasz policję, a on przedstawia taką wersję: "jadę sobie drogą z pierwszeństwem i widzę, że z podporządkowanej pakuje mi się na drogę jakieś auto. Nie miałem już czasu hamować, zapaliłem długie światła, aby go ostrzec, że tu jestem i jadę, uderzyłem nawet ręką w klakson ale nie zadziałał..."

Może Cię to zaskoczy, ale będąc szkolonym przez niezłych drogowych wyjadaczy (jak wspominałem, jestem z "klasycznej", starej szkoły jazdy) byłem uprzedzany o takiej możliwości! Bardzo ostrożnie podchodzę więc do tego typu zagadnień i "wpuszczania". Można też na wesoło: mój Tato zbliżał się kiedyś do korka, zwalniał i widzi, że w przecznicy czeka sznur aut. Myśli: "wpuszczę kogoś, i tak ledwie się toczę" no i mignął facetowi długimi. Gość tak się podjarał tą uprzejmością, że od razu łapa w górę, awaryjne (w sensie tak intensywnie dziękował), rura i... ŁUP w auto stojące w korku, bo nie popatrzył do przodu, a tam stał wspomniany wcześniej sznur aut... :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Tichy napisał:

jaka byłaby OSTATECZNA decyzja sądu?

Rzuć monetą ;)

18 minut temu, Tichy napisał:

Przecież to niesprawiedliwe, a wydawało mi się, że wymiar sprawiedliwości powinien dociekać prawdy, a nie zadowalać się salomonowym rozwiązaniem...

W sądzie są ci co mają dużo czasu i pieniędzy, sprawiedliwości raczej się tam nie znajdzie :mrgreen:

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...