Skocz do zawartości

cham na drodze


GregorBa

Rekomendowane odpowiedzi

Skierować abderytę z BMW na badania psychologiczne/psychiatryczne i zabrać uprawnienia na kilka miesięcy. W międzyczasie jakaś terapia ... może joga ;) etc. A i może niech mu jeszcze luźniejsze gacie sprawią, może tu leży przyczyna ;) Jak ktoś jest tak impulsywny i nerwowy, to naprawdę nie wróży nic dobrego na drodze. Niezależnie od tego co i jak robił nagrywający, od kierowcy 2-tonowej masy poruszającej się ze sporymi prędkościami, wymaga się jednak więcej, dużo więcej.

Edytowane przez subleo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, chojny napisał:
4 godziny temu, dako napisał:

To GIF-y już można?  Jaka maksymalna wielkość bo lubię w HD :D

 

@Aga??

Zawsze można było. Wielkość? No nie za duży, żeby się zmieścił ;)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Plik w sęsie :P

 

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, subleo napisał:

Skierować abderytę z BMW na badania psychologiczne/psychiatryczne i zabrać uprawnienia na kilka miesięcy. W międzyczasie jakaś terapia ... może joga ;) etc. Jak ktoś jest tak impulsywny i nerwowy, to naprawdę nie wróży nic dobrego na drodze. Niezależnie od tego co i jak robił nagrywający, od kierowcy 2-tonowej masy poruszającej się ze sporymi prędkościami, wymaga się jednak więcej, dużo więcej.


 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jednak jestem z innej epoki. Jakieś walki o status na dzielni, to tak. Ale rzucanie czyimś rowerem, pokazywanie, że jestem królem, bo mam BMW w leasingu ? Parkowanie najlepiej w okolicy kasy supermarketu ? Żul będzie żulem, dopóki nie dostanie po ryju od sąsiada. Kiedyś, lata sześćdziesiąte, było takie powiedzenie: jak matka i ojciec nie potrafią nauczyć, nauczy ulica. Ale w sensie sąsiedzi i dozorczyni. Ten rzucający rowerem, albo należy do silnej grupy przestępczej, albo, za swoje zachowanie, nigdy nie dostał porządnie po ryju. Jak trafi na silniejszego, to od razu ustawi się w szeregu. Przepraszam, że o tym piszę, ale wychowałem się na jednej z najbardziej bandyckich ulic w Warszawie - na Noakowskiego. O rację bytu, należało czasami walczyć gołymi pięściami. Skończyłem Polibudę, nikt mnie nie ruszał. Póżniej wyszło na to, że moja obecna żona ma babcię na Brzeskiej. Druga taka fajna ulica, tyle, że po drugiej stronie Wisły. Raz, po wjeździe o pierwszej w nocy po narzeczoną, krótka dyskusja zakończyła się flaszką i pozwoleniem na wjazd o dowolnej porze. Oni postawili. Musiałem, wracałem po 0,5 na trzech. Gdybym nie wypił, kaplica. Muszę Wam powiedzieć, że brakuje mi tego honoru w dzisiejszych czasach. Skończyło się w połowie lat osiemdziesiątych.

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, mz56 napisał:

 Skończyło się w połowie lat osiemdziesiątych.

Jeszcze w latach 90 coś znaczyło solo w kółeczku  i pomimo że wygrał nie ten co trzeba to pozostali z kółka nie kopali zwycięzcy.

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te przecinki całkowicie zbędne, w tej ilości to jest przegięcie i w tych opisywanych tu z nostalgią czasach też budziły pośród rówieśników niechęć. Ale może ja pod innymi blokami dorastałem. Co do reszty, można się zgodzić, pewnie takie same przemyślenia wobec dorastających pokoleń mieli nasi przodkowie, nie wiem czy coś to zmieniło. Trzeba pracować nad swoimi dziećmi... (i żeby było na temat) by nie wyrosły na chamów - również drogowych, tylko szanowały się wzajemnie. 

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, mz56 napisał:

Ja jednak jestem z innej epoki. Jakieś walki o status na dzielni, to tak. Ale rzucanie czyimś rowerem, pokazywanie, że jestem królem, bo mam BMW w leasingu

moja babcia na takich nuworyszy mówiła "pieniądze już widać są ale kultura może przyjdzie w trzecim pokoleniu'.

  • Dzięki! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka ciekawostka (z innego forum).

Mój przykład z wczoraj.
Trasa toruńska w godzinach szczytu lewy pas leci na most, prawy na modlińską.
lewy stoi w korku , prawy pusty. Z prawego pasa nowe bmw przecina linie wyłączone z ruchu i po podwójnej ciągłej zmienia pas ruchu ma hama bez patrzenia po prostu wjeżdża i tyle .
Dochodzi do bardzo delikatnego kontaktu przy 5-10 km/h. Następnie sprawca ucieka z miejsca zdarzenia. Mam nagranie więc to nie powonień być problem , pojechałem na drogówkę i po niespełna 2 godzinach dostałem taką informacje. Jeżeli chce to zgłosić uznają mnie za współwinnego bo mogłem uniknąć kolizji , prędkości były na tyle małe że mogłem zahamować a za spowodowanie kolizji otrzymuje mandat, chyba że wycofuje zawiadomienie wtedy o sprawie zapominamy. Dodatkowo poinformowano mnie że o nie może być mowy o ucieczce z miejsce zdarzenia bo nie było rannych. Jak chce złożyć zawiadomienie o wykroczeniu na te zmiana pasa i linie wyłączoną z użytkowania to również otrzymuje mandat..

 

Kilku forumowiczów i sam autor zdążyli się już wypowiedzieć w przedmiotowej kwestii (oczywiście wieszając psy na policjantach, ich nieróbstwie, czy też nieudolności), ale w kolejnym poście autor przytacza zdanie policjantów:  ...policjant stwierdził że widać że jak tamten zmianij pas dodałem gazu żeby nie wjechał więc to moja wina. 

 

Moja odpowiedź: Prawo o ruchu drogowym. Art 3. pkt 1 "Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga - szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie".

Więcej. Gdyby sprawa trafiła do sądu i potwierdzony został fakt przyspieszenia, żeby nie wpuścić BMW, to ubezpieczyciel nie zapłaci za szkodę (celowość działania wyłącza odpowiedzialność ubezpieczyciela), zatem to kolega xxxxx zapłaciłby za naprawę BMW.

No i pojawia się odpowiedź autora tematu: rozumiem jak to wygląda ale w rzeczywistości ruszałem z powodu ruszającego pojazdu przede-mną , nie miałem zamiaru go wpuścić bo nie mam takiego obowiązku ale jak widać to w sumie mam
dla mnie lekcja w sumie darmowa żeby nie stać w korku jak frajer tylko jechać do końca i wjeżdżać na chama

Odpisałem: Kolego, sam to najlepiej ująłeś i nawet znalazłeś właściwe określenie takiego zachowania. Przemyśl swoje postępowanie, bo wychodzi na to, że chamstwo chcesz leczyć jeszcze większym chamstwem...

 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.08.2020 o 16:52, hak64 napisał:

chamstwo chcesz leczyć jeszcze większym chamstwem...

Mam inne zdanie na ten temat: wg mnie ktoś, kto czyni źle, automatycznie powinien zakładać, że proporcjonalne zło go spotka. Tylko to go jest ew. w stanie powstrzymać. Tego nauczyło mnie życie, bo wychowano mnie inaczej - ale te wpojone zasady nie sprawdzały się w rzeczywistości, która mnie otacza. Gdyby każdy "cham" i "cwaniak" miał prawie 100% pewność, że - w przytoczonej przez Ciebie sytuacji - będzie miał uszkodzony samochód i że zostanie uznana jego wina, to po kilku takich akcjach by się wreszcie oduczył. A tak uczymy ich, że mogą cwaniakować i łamać przepisy. Ja odpowiadam dobrem na dobro, złem na zło. Sam nigdy nie generuję zła, tylko w reakcji na czyjeś "zło". Te zasady jak na razie najlepiej mi się sprawdzają w życiu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Tichy napisał:

Mam inne zdanie na ten temat: wg mnie ktoś, kto czyni źle, automatycznie powinien zakładać, że proporcjonalne zło go spotka. Tylko to go jest ew. w stanie powstrzymać. Tego nauczyło mnie życie, bo wychowano mnie inaczej - ale te wpojone zasady nie sprawdzały się w rzeczywistości, która mnie otacza. Gdyby każdy "cham" i "cwaniak" miał prawie 100% pewność, że - w przytoczonej przez Ciebie sytuacji - będzie miał uszkodzony samochód i że zostanie uznana jego wina, to po kilku takich akcjach by się wreszcie oduczył. A tak uczymy ich, że mogą cwaniakować i łamać przepisy. Ja odpowiadam dobrem na dobro, złem na zło. Sam nigdy nie generuję zła, tylko w reakcji na czyjeś "zło". Te zasady jak na razie najlepiej mi się sprawdzają w życiu.

Nie mogę się z Tobą zgodzić. Życie nie jest albo czarne, albo białe. Fakt, że ktoś cwaniakuje, nie daje nikomu prawa do wymierzania sprawiedliwości na własną rękę. Przepisy prawa obowiązują wszystkich i należy się do nich stosować, a póki co żaden przepis nie legalizuje samosądu na drodze.  Upierasz się, że skoro jeden kierowca popełnił wykroczenie, to doprowadzenie do kolizji przez drugiego jest usprawiedliwione, a to nieprawda. Jeśli świeżo upieczona blond "kierowniczka"wyjeżdżając z podporządkowanej zdusi silnik i stanie na środku jezdni drogi z pierwszeństwem to poruszający się tą jezdnią pojazd może ją staranować, czy jednak musi hamować? Kto będzie winny kolizji jeśli kierujący, poruszający się drogą z pierwszeństwem ma 100 m do jej auta, do zatrzymania wystarcza mu 50, ale ułańska fantazja nie pozwoliła mu nacisnąć hamulca?

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
W dniu 9.08.2020 o 12:20, hak64 napisał:

Nie mogę się z Tobą zgodzić. Życie nie jest albo czarne, albo białe. Fakt, że ktoś cwaniakuje, nie daje nikomu prawa do wymierzania sprawiedliwości na własną rękę. Przepisy prawa obowiązują wszystkich i należy się do nich stosować, a póki co żaden przepis nie legalizuje samosądu na drodze.  Upierasz się, że skoro jeden kierowca popełnił wykroczenie, to doprowadzenie do kolizji przez drugiego jest usprawiedliwione, a to nieprawda. Jeśli świeżo upieczona blond "kierowniczka"wyjeżdżając z podporządkowanej zdusi silnik i stanie na środku jezdni drogi z pierwszeństwem to poruszający się tą jezdnią pojazd może ją staranować, czy jednak musi hamować? Kto będzie winny kolizji jeśli kierujący, poruszający się drogą z pierwszeństwem ma 100 m do jej auta, do zatrzymania wystarcza mu 50, ale ułańska fantazja nie pozwoliła mu nacisnąć hamulca?

No proszę Cię... Popatrz choćby na filmy ze Stop Chama: nie wierzę, że doświadczony człowiek jak Ty nie umie odróżnić cwaniaków typu "moja droga, wszystko mi wolno" od kobiety, która się pogubiła czy zadusiła silnik! Kilka dni temu po raz pierwszy w życiu chciałem wysiąść z auta, bo mi facet w W-wy (wiadomo :) ) próbował rodzinę - no może nie zabić, ale poranić. Wyjechał na zasadzie "ja, wielki pan, jadę!" z pasa obok prosto pod moje koła (tam wolno 70, więc już nie da się zatrzymać na 2 metrach). Wdusiłem hamulce i klakson do oporu, myślisz, że się próbował schować czy choćby przeprosił? A skąd, poszedł potem slalomem między innymi autami, po ciągłych, byle do przodu. Chcesz filmik, bo mam? Tak, takiego bym chciał staranować i powinienem móc to zrobić. To NIE BYŁ przypadek, nie wmówisz mi, też już długo żyję, sporo przeżyłem i widziałem. Da się odróżnić człowieka złego od dobrego, bez problemu, przynajmniej mnie i żonie się to udaje jak na razie bez pudła (nie myślę tylko o ludziach na drodze). A co do przypadku, o którym wspominasz pod koniec wypowiedzi, to będzie winna owa blond kierowniczka - nie wiem, czy wg prawa (które zresztą prawnicy, policja, prokuratorzy i sędziowie dowolnie interpretują i naginają, raz jest tak, a raz inaczej, nawet w takich samych sprawach), ale wg sprawiedliwości i logiki.

  • Super! 1
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Tichy napisał:

Tak, takiego bym chciał staranować i powinienem móc to zrobić.

Rozumiem, że wtedy w takiej potencjalnej sytuacji przemieszczasz się jakimś wozem opancerzonym, a nie zwykłym autem z chłodnicą z przodu co przy byle puknięciu zostaje unieruchomione?

Ogólnie podziwiam za ilość ewentualnie wolnego czasu by mieć chęć egzekwowania do końca swojego pierwszeństwa a potem czekać kilka godzin na patrol, likwidować szkodę i czasem jeszcze po sądach ganiać - w imię sprawiedliwości i logiki. Przyznaję, że miałem podobne myślenie w wieku 17-19 lat. Co z tego, że w trzech kolizjach miałem zawsze pierwszeństwo (i na danym etapie nie było możliwości ich uniknięcia z mojej strony), nigdy nie byłem współwinny, opinia drogówki była po mojej stronie, skoro i tak ubezpieczyciel sprawcy na wszelki wypadek wolał iść do sądu, bo może ze szczylkiem uda się wygrać i nie będzie trzeba płacić. Za każdym razem nie udawało im się, ale ile czasu i nerwów człowiek stracił... Dlatego nauczyłem się, że nawet jak mam pierwszeństwo, to mój czas i nerwy są cenniejsze. A na drodze, podobnie jak w szachach staram się przewidzieć sytuację na kilka ruchów do przodu, tak na wszelki wypadek by nie być zaskoczonym.

  • Super! 1
  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Tichy napisał:

nie wierzę, że doświadczony człowiek jak Ty nie umie odróżnić cwaniaków typu "moja droga, wszystko mi wolno" od kobiety, która się pogubiła czy zadusiła silnik!

A co tu ma wiara do rzeczy? Odróżniam cwaniaków, ad zagubionych i co z tego? Czy daje mi to prawo do samosądu i eliminowania cwaniaka z drogi, czy życia? 

 

9 godzin temu, Tichy napisał:

A co do przypadku, o którym wspominasz pod koniec wypowiedzi, to będzie winna owa blond kierowniczka - nie wiem, czy wg prawa (które zresztą prawnicy, policja, prokuratorzy i sędziowie dowolnie interpretują i naginają, raz jest tak, a raz inaczej, nawet w takich samych sprawach), ale wg sprawiedliwości i logiki.

Rozumiem, że odnosisz się do tego:

 

W dniu 9.08.2020 o 12:20, hak64 napisał:

Kto będzie winny kolizji jeśli kierujący, poruszający się drogą z pierwszeństwem ma 100 m do jej auta, do zatrzymania wystarcza mu 50, ale ułańska fantazja nie pozwoliła mu nacisnąć hamulca?

Powiem ci zatem, że twoja teza nie ma nic wspólnego ani ze sprawiedliwością, ani też z logiką. Jest raczej przejawem nienachalnej, lub bezobjawowej inteligencji. Wrzucę jeszcze kilka podobnych przykładów, być może po ich lekturze znajdziesz trochę czasu na skorzystanie z funkcji myślenia.

Przez przejście dla pieszych przechodzi grupa ludzi w tym "babunia" z tzw. balkonikiem. Zapaliło się już zielone dla kierujących, ale babunia jest dopiero w połowie jezdni... jedziesz, czy czekasz?

Kobieta przechodzi przez jezdnię w miejscu niedozwolonym, nadjeżdżające auto jest dość daleko, ale kobiecie utknął obcas buta w kratce studzienki odpływowej... jedziesz, czy hamujesz?

W jadącym przed tobą aucie zakleszczyła się skrzynia biegów, urwało się koło, korbowód wyleciał przez maskę i auto gwałtownie hamuje kręcąc piruety na drodze... jedziesz, czy omijasz i hamujesz?

Jeśli wybierasz to pierwsze, to być może powinieneś nie siadać za kierownicę i zostać w domu, bo w innym przypadku, na kontakty z rodziną będziesz mógł liczyć tylko po wyrażeniu zgody na widzenie, podpisanej przez prokuratora... 

  

Edytowane przez hak64
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, RoadRunner napisał:

Przejechałem wczoraj S7 od Gdańska do Olsztynka - zapitalają szybciej niż na A2. W ciągu ostatnich 3 dni były w okolicach Gdańska ze 2 albo 3 wypadki na tej drodze. Teraz wiem dlaczego. Trzymanie odległości to fikcja.

Spróbuj trzymać odległość na obwodnicy 3M ;)

Tam dopiero ludzie siedzą na zderzaku, codziennie jest jakiś dzwon.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...