Skocz do zawartości

cham na drodze


GregorBa

Rekomendowane odpowiedzi

42 minuty temu, skwaro napisał:

Zrzucanie jakiegokolwiek cienia podejrzeń winy na motocyklistę w takim przypadku jest zwyczajnie głupie albo bierze się z kompletnej nieznajomości przepisów.

Ale czy ktoś tu zrzuca winę na motocyklistę? Bo widzę, że są problemy ze zrozumieniem moich postów (m.in. kolega @Turbo). Powtarzam kolejny raz - chciałbym, żeby motocykliści bardziej uważali na "puszki". "Puszka" dla "puszki" przy takim wypadku to wystrzelone poduszki, może jakieś obrażenia, ale w większości przypadków kierowcy i pasażerowie wychodzą bez poważniejszych obrażeń. Natomiast spotkanie "puszki" z motocyklem to w większości przypadków poważne obrażenia lub śmierć.

 

Ten film to jeden z setek przykładów (polecam serie youtubowe "Polskie Drogi" czy "STOP CHAM"), gdzie kolejny kierowca udowodnia, że światło zielone wcale nie oznacza, że wszyscy dookoła stoją i my mamy bezwzględne pierwszeństwo i BEZPIECZNĄ drogę.

 

Oczy dookoła głowy i czujność x2 - dla wszystkich.

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warto zadać przy okazji po raz ∞ pytanie, dlaczego Policja Państwowa interesuje się tylko radarami, zamiast pilnować i patrolować skrzyżowania i inne miejsca, gdzie notorycznie dochodzi do wypadków, stłuczek, chamstwa itp. W końcu budżet państwa można zasilać także mandatami np. za przejeżdżanie na czerwonym, wymuszanie pierwszeństwa i inne plagi tego typu.

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, skwaro napisał:

Zrzucanie jakiegokolwiek cienia podejrzeń winy na motocyklistę w takim przypadku jest zwyczajnie głupie albo bierze się z kompletnej nieznajomości przepisów.

 

Przecież tak jest zawsze. Jeżeli poszkodowany jest pieszy, to też po części jego wina, bo ma zwracać uwagę na wszystkie pojazdy. Jeżeli motocyklista, to też się przysłużył, bo ma zwracać uwagę na samochody, przecież są większe, a poza tym pewnie jechał 200 na jednym kole. Jeżeli osobówka, to po części też jego wina, bo powinien wiedzieć, że ciężarówka jest większa, ma dłuższą drogę hamowania i ograniczoną widoczność ;)

Z drugiej strony to fakt, że trzeba mieć mocno ograniczone zaufanie do innych uczestników ruchu, szczególnie w "mniejszym" pojeździe...

Edytowane przez Bednarcm
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A poniżej bolesny i dramatyczny przykład z życia, że nie trzeba "zap...ać", żeby zginąć na motocyklu - ciasny zakręt, nieduża prędkość, ładny asfalt. 3 maja 2009 roku, słońce, ciepło. Ale dzień wcześniej lało i w połowie zakrętu z pola zeszło z deszczem błoto, zaschło na asfalcie... Motocyklista złożony w zakręcie wjeżdża na ten piach, ucieka tylne koło, z naprzeciwka z góry leci Skoda Felicia... 

 

W niedzielę minęło 10 lat, jak na tym zakręcie został mój brat...

 

 

18198587_1535056759859274_195931621848018399_n.jpg

18301419_1535056623192621_9066226212739310186_n.jpg

59022666_2437166212981653_7876382065610981376_n.jpg

Edytowane przez Dj Brabus
  • Smutny 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Turbo napisał:

Sorry, ale zielone=jadę, a nie czekam na nie wiadomo co, bo może jakiś przyglup pruje na czerwonym. Jak będziemy w ten sposób podchodzić do poruszania się po drogach, to można w ogóle zrezygnować ze świateł albo wszędzie żółte mrugające wstawić.

 

Może chciałeś napisać coś innego, bo nie zawsze możesz wjechać, gdy masz zielone:

 

§ 95. 2. Sygnał zielony nie zezwala na wjazd za sygnalizator, jeżeli:
(...)
2) ze względu na warunki ruchu na skrzyżowaniu lub za nim opuszczenie skrzyżowania nie byłoby możliwe przed zakończeniem nadawania sygnału zielonego.

 

Ponadto jest jeszcze wiele innych przepisów, które można również pod to podciągnąć. 
Bardzo ciekawy jest Art. 3., w którym mowa jest o zaniechaniu, będącym również działaniem. 
Innymi słowy, masz zielone światło, ruszasz, mimo że widzisz pojazd, co do którego nie ma wątpliwości, że się zatrzyma , pomimo czerwonego światła. 
Jeśli teraz dojdzie do kolizjii, wypadku a w toku postępowania, zostanie udowodnione, że widziałeś pojazd, wiedziałeś że najprawdopodobniej zignoruje czerwone światło, wówczas zostaniesz uznany za współwinnego.

 

Zresztą, była jakiś czas temu dyskutowana podobna kolizja, kierowca który wjechał na zielonym i został uderzony z boku przez inny pojazd, został uznany przez sąd za współwinnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi chodzi tylko o to, że nie podoba mi się przerzucanie ciężaru odpowiedzialności, na ludzi którzy mają zielone światło - owszem, trzeba mieć ograniczone zaufanie, owszem trzeba się rozglądać, ale do jasnej ciasnej - mam zielone to jadę! Już i tak miasta są zakorkowane, do czego przyczyniają się startujący jak żółwie kierowcy (czasem jestem ~trzeci i ledwo udaje mi się przekroczyć skrzyżowanie, bo tyle zajmuje ludziom przede mną wrzucenie jedynki). 

Jak zaczniemy nie ruszać od razu na zielonym, to jest po części dawanie przyzwolenia na ciśnięcie po późnym żółtym/wczesnym czerwonym - "bo przecież i tak jeszcze chwilę poczekają na pewno". Tak to działa w naszym pięknym kraju zawsze

 

@xemir sytuacje o których tu piszemy nie mają nic wspólnego z tym co cytujesz, nie rób bałaganu w dyskusji. Gość ruszył, nie miał tam szans widzieć że drugi koleś zapierdziela tą Skodą. Wiadomo że nikt nie daje prawa pakować się pod jadące auto jeśli je widać i da się uniknąć, nawet jeśli się ma zielone. 

Edytowane przez Turbo
  • Super! 1
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam wrażenie że jest przyzwolenie na takie chamskie działania typu jazda na czerwonym, skręcanie w prawo na stopie bez strzałki a jak jest strzałka to bez zatrzymania się przed sygnalizatorem, jazda pod prąd (ostatnio bardzo modna i popularna podczas remontów i zmiany organizacji ruchu) i na tej ostatniej się skupie bo odczuwam ją codziennie bo praca moja mieści się na odcinku remontowanym i pozmieniali ruch na ul. Rokicińskiej w Łodzi i porobili odcinki jednokierunkowe , które kiedyś były normalne dwukierunkowe. Jakoś przed weekendem majowym to był chyba 26 kwietnia piątek wracam z pracy i zapierniczam objazdem jadąc przez tory kolejowe bo rokicińska od Andrespola do skrzyżowania w Andrzejowie jest jednokierunkowa i w prawo jechać rokicińską nie mogę tylko muszę jechać do skrzyżowania w lewo a następnie skręcić za przejazd kolejowy i dopiero wzdłuż torów jechać jednokierunkową w stronę Andrespola (nie ciekawie jak przejazd zamknięty i trzeba czekać z 20 min) a na tej jednokierunkowej jedzie Babka pod prąd i nie reaguje na światła i trąbienie i jeszcze macha łapami że jej utrudniam łamanie przepisów drogowych. Po dojechaniu do drugiego przejazdu kolejowego  tą jednokierunkowa trafiam na patrol policyjny który stał za przejazdem kolejowym i blokował ruch bo se robili kontrole trzeźwości , gdy już przyszła moja kolej na zdmuchiwanie świeczki  to pytam się szanownych  policjantów dlaczego sprawdzają tu trzeźwość zamiast ganiać tych co jeżdzą pod prąd na jednokierunkowej. Dostałem odpowiedź ze mają akcje związana z długim weekendem i muszą kontrolować trzeźwość. Dopóki  będzie tak że policja nastawiona na wyzysk kasy za prędkość oraz przesiew poniedziałkowy skacowanych to chyba nie doczekamy się polepszenia warunków na drogach bo cwaniaki i chamy czują się bezkarne w swoich poczynaniach. Gdyby policja faktycznie patrolowała miejsca , rejony podwyższonego ryzyka zamiast stać w jednym miejscu to może społeczeństwo by miało na uwadze że w każdej chwili może spotkać go kara za swoje wybryki na drodze. Już raz wspominałem że po mojej skardze do komendy stołecznej policjanty z Łódzkiej delegatury łaskawie wyjechali  na patrol jak był jeszcze 1 odcinek Rokicińskiej  remontowany i zamiast stać na początku Rokicińskiej przy selgrosie gdzie rozpoczynał się remont i łapać tych co jadą pod prąd  w stronę Łodzi to stali na końcu Rokicińskiej  gdzie kończył się remont i łapali tych co jechali zgodnie z kierunkiem (droga jednokierunkowa) i po drodze robili zakupy w biedronce zarzucając im że złamali wjazd docelowy bo wjazd do sklepu biedronka nie jest wjazdem docelowymi do niego jeździć mogą tylko mieszkańcy odcinka remontowanego. 

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Turbo napisał:

@xemir sytuacje o których tu piszemy nie mają nic wspólnego z tym co cytujesz, nie rób bałaganu w dyskusji. Gość ruszył, nie miał tam szans widzieć że drugi koleś zapierdziela tą Skodą. Wiadomo że nikt nie daje prawa pakować się pod jadące auto jeśli je widać i da się uniknąć, nawet jeśli się ma zielone. 

 

O tym czy kierowca motocykla nie miał szans nic zrobić zdecyduje sąd w toku postępowania, tak samo jak sąd/ biegły ustali czy kierowca Skody przejechał na czerwonym i czy jechał za szybko. 

 

Pisze o tych przepisach, bo do niedawna byłem przekonany tak jak Ty- mam zielone światło = jadę. 

Niestety, wyroki sądu o których słyszałem, wraz z dogłębnym wyjaśnieniem czym jest zielone, spowodowały, że już tak nie robię.

 

Przykład, który miałem kilka dni temu - Skrzyżowanie Kamieńskiego z Tischnera/PŚ (od strony Huty). Wjeżdżam na prawy pas, pusty, mam zielone, przyspieszam, na skrzyżowaniu mam już ok 40-50 km/h, widzę gościa jak zbliża się z prawej do skrzyżowania (czerwone + ziel strzałka) i ma zamiar wjechać bez zatrzymania. Robi jak podejrzewałem, wjeżdża - a ponieważ skręcił pełne 45% więc jego prędkość na początku jest niemal zerowa.
Gdybym jechał zgodnie z założeniem zelone=jadę i nie obserwował bacznie otoczenia, oraz nie zdjął odpowiednio wcześnie nogi z gazu i nie zacz zaczął hamować, uderzyłbym w niego z prędkością ok. 20 km/h w tył. A tak wyhamowałem na 2-3 metry za nim, prawie do 0.

 

Teoretycznie jest jego wina, nie zatrzymał się i wymusił na mnie pierwszeństwo, jednak gdyby doszło do kolizji, wcale nie jestem przekonany, że są orzekłby jego całkowitą winę.

Edytowane przez xemir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, xemir napisał:

Pisze o tych przepisach, bo do niedawna byłem przekonany tak jak Ty- mam zielone światło = jadę. 

Bardzo fajnym przykładem tego są mijanki z tymczasową sygnalizacją gdzie z naprzeciwka ktoś łamie zatrzymanie się na czerwonym i jedzie a gdy Tobie zapali się zielone i teoretycznie masz pierwszeństwo to nie możesz jechać bo jeszcze kretyn nie opuścił tej mijanki A jak by s chciał pomimo wszystko wjechać i staranować kretyna spychać go do dziury wykopanej czy na pobocze to będzie Twoja wina bo przepis wprost opisuje, że zielone nie upoważnia do wjechania jeśli jest brak możliwości jechania za sygnalizacją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli widzisz że nie przejedziesz, bo ktoś tam się telepie, to nie ruszasz. Ale np jeśli wjechałbym na taki odcinek (oczywiście na zielonym), a za zakrętem który by mi zasłaniał dalszy ciąg, spotkałbym kogoś takiego, to nie ma szans żebym mu zjechał z drogi, chyba że udowodniłby mi że wjechał na zielonym tak jak ja i coś jest nie tak z sygnalizacją (ja mam rejestrator, bez problemu mogę w moment pokazać swój manewr).

Ale jeżeli mówicie, że wpierdzielający się na czerwonym mają większe prawo jechać, niż my na zielonym, to jest to kolejny powód, żeby spakować się i uciekać do jakiegoś bardziej cywilizowanego kraju.

 

Nadal będę się upierał, że jeśli mam zielone, w zasięgu wzroku nikogo kto mógłby mi utrudnić/uniemożliwić pojechanie - to jadę. Nie czekam jeszcze 5sek "bo może ktoś coś", nie wypuszczam drona na środek skrzyżowania, żeby się upewnić - do cholery, po to są światła na skrzyżowaniach, żebym nie musiał przez każde przejeżdżać obawiając się o życie. Oczywiście nie wpierdzielam się na środek skrzyżowania "bo mam zielone" jak widzę, że na nim utknę - mam to codziennie w drodze z pracy, czasem ktoś trąbi - nie działa to na mnie i nie o takiej sytuacji jest mowa.

Edytowane przez Turbo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Turbo napisał:

Nadal będę się upierał, że jeśli mam zielone, w zasięgu wzroku nikogo kto mógłby mi utrudnić/uniemożliwić pojechanie - to jadę. Nie czekam jeszcze 5sek "bo może ktoś coś", nie wypuszczam drona na środek skrzyżowania, żeby się upewnić - do cholery, po to są światła na skrzyżowaniach, żebym nie musiał przez każde przejeżdżać obawiając się o życie. Oczywiście nie wpierdzielam się na środek skrzyżowania "bo mam zielone" jak widzę, że na nim utknę - mam to codziennie w drodze z pracy, czasem ktoś trąbi - nie działa to na mnie i nie o takiej sytuacji jest mowa.

 

Masz rację, ale to nie jest rozsądne podejście.
W innymi miejscu w Krakowie z rok temu stałem za  gościem, z prawej droga z max 70km/h. Pojawia się zielone, gość nie jedzie, czekam 2 sekundy i już mam trąbić, gdy nagle przez skrzyżowanie przelatuje na czerwonym gość grubo ponad 70 km/h+

Gdyby pierwszy zrobił tak jak Ty, to niestety źle to by się skończyło. Nie wiem jak go zobaczył, bo tam jest znacznie utrudniona widoczność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Turbo napisał:

Ale jeżeli mówicie, że wpierdzielający się na czerwonym mają większe prawo jechać, niż my na zielonym, to jest to kolejny powód, żeby spakować się i uciekać do jakiegoś bardziej cywilizowanego kraju.

Tylko czy w innych bardziej cywilizowanych (cokolwiek to oznacza) krajach prowokowanie sytuacji niebezpiecznych nie jest karane podobnie jeśli nie ostrzej niż u nas? Chodzi o to by właśnie uniknąć eskalacji takich zachowań i doprowadzenia do jeszcze większych szkód. Ja rozumiem, że może się krew w człowieku zagotować kiedy na takiej mijance widać, jak ktoś naparza na czerwonym bo nie ma ochoty czekać na zmianę świateł (teraz sporo tego jest Ustroniu i Wiśle), ale jak Tobie się zapali zielone a widzisz, że jedzie auto z naprzeciwka i mimo to wjedziesz na kolizję, to masz duże szanse dostać za współudział. Bo efekt jest taki, że teraz reszta kierowców zamiast poczekać kilka sekund aż jeden narwaniec zjedzie z drogi będzie kolejne kilka/kilkanaście minut obserwować jak dwóch takich siłuje się na środku. Po drogach jeżdżą ludzie a nie maszyny, dumę chowamy do kieszeni, nie bawimy się w szeryfów bo to doprowadzić może do jeszcze gorszych następstw. I to nie jest pochwalanie czy bronienie tych co przelatują na czerwonym, tylko zwrócenie uwagi na to by tego chamstwa na drodze nie eskalować. 

 

18 minut temu, Turbo napisał:

Nadal będę się upierał, że jeśli mam zielone, w zasięgu wzroku nikogo kto mógłby mi utrudnić/uniemożliwić pojechanie - to jadę. Nie czekam jeszcze 5sek "bo może ktoś coś", nie wypuszczam drona na środek skrzyżowania, żeby się upewnić - do cholery, po to są światła na skrzyżowaniach, żebym nie musiał przez każde przejeżdżać obawiając się o życie.

To jest teoria. A o praktyce przekonał się motocyklista. W sumie nie wiem czy ten co skosił go autem to przejechał na tym czerwonym celowo, miał awarią hamulców, był pod wpływem..., spieszył się gdzieś, a może zasłabł? Nigdy nie wiesz co możesz spotkać. 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież już chyba w 3 miejscach napisałem, że jak widzę, że ktoś jedzie, to nie pcham się mu pod koła, no bądźmy poważni.

 

I widzę też, że jak zwykle jest już szukanie usprawiedliwień dla gościa który skosił motocyklistę. Typowe

Edytowane przez Turbo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Turbo napisał:

I widzę też, że jak zwykle jest już szukanie usprawiedliwień dla gościa który skosił motocyklistę. Typowe

Nikt nie szuka usprawiedliwienia, ja chciałbym poznać faktyczną przyczynę wjechania na skrzyżowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, aflinta napisał:

W sumie nie wiem czy ten co skosił go autem to przejechał na tym czerwonym celowo, miał awarią hamulców, był pod wpływem..., spieszył się gdzieś, a może zasłabł? Nigdy nie wiesz co możesz spotkać. 

Dokładnie tak - na drodze odpowiadamy za siebie, ale też musimy mieć oczy dookoła głowy i obserwować, co inni robią. Niespodzianki mogą nas niestety spotkać z każdej strony i powody są najróżniejsze - od pijanych kierowców i rajdowych debili, poprzez piszących smsy, aż po zasłabnięcia i inne, zupełnie od nas ludzi, niezależne czynniki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Pan Dziedzic napisał:

Być może jechał z rodzącą.

 

Ostatnio jeździłem na go-kartach i koledze zablokował się gaz w max położeniu - może jemu też się to przytrafiło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak na marginesie powyższej dyskusji:

1. W trakcie kursu na prawo jazdy instruktor stwierdził: Nie sztuka jest nie spowodować wypadku. Sztuką jest tak jeździć, żeby nie brać udziału w wypadku.

i 2. (humor?): Cmentarze wypełnione są kierowcami - w połowie tymi, którym się spieszyło - a w połowie tymi, którzy mieli pierwszeństwo.

 

:hi:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, aflinta napisał:

Czekać nikt nie każe, można wystrzeliwać jak z procy, ale czasem warto odwrócić głowę i sprawdzić jednak dla własnego dobra czy nic nie jedzie (np. kolejny kamikaze z SOP). Co komu po tym, że miał pierwszeństwo jak traci nerwy, czas, pieniądze, zdrowie a czasem życie? Najszybsi są Ci co dojeżdżają do mety. Ograniczone zaufanie to podstawa w ruchu drogowym.

To prawda. Napis na nagrobku "miał pierwszeństwo i jechał na zielonym", choć w pełni prawdziwy, nic a nic nie poprawi stanu psychicznego opłakującej rodziny... :cry: 

11 godzin temu, Turbo napisał:

Przykro mi, ale nie mam czasu bujać się po sądach. Są odpowiednie organy, są technologie, angażowanie w to jeszcze szarego obywatela to już lekka przesada

To właśnie mnie zastanawia: dlaczego wzywa się kogoś na przesłuchanie? Jakiego lepszego niż FILM dowodu policja potrzebuje? Dlatego nie wysyłam swoich filmów z rejestratora na policję. Jest jeszcze jeden aspekt sprawy, o którym się nie mówi: jeżeli mnie przesłuchają, to spisują dane osobowe. "Druga strona" może w ramach zapoznawania się z aktami te dane pozyskać i potem mnie jakiś mafioso-amator będzie pod blokiem nachodził z maczetą (Kraków zobowiązuje), łaził za moim dzieckiem, rysował auto gwoździem itp. :(

10 godzin temu, skwaro napisał:

Zrzucanie jakiegokolwiek cienia podejrzeń winy na motocyklistę w takim przypadku jest zwyczajnie głupie albo bierze się z kompletnej nieznajomości przepisów. 

Widzisz, chodzi o to, że chociaż był "w prawie", to jest teraz w szpitalu... Żyjemy w kraju takim a nie innym, niestety trzeba mieć oczy dookoła głowy - dla własnego bezpieczeństwa. Zapominasz o jednym bardzo ważnym aspekcie (choć w omawianym przypadku chyba akurat nie miało to miejsca): o PRZYPADKU. Otóż prócz świadomej jazdy na czerwonym są jeszcze przypadki: awarii hamulców, zasłabnięcia, ukąszenia przez owada, a nawet... blokady pedału hamulca przez "ciało obce" (np. podszedł dywanik pod mechanizm). Kolega wyżej wspominał też np. o pełnych profesjonalizmu kierowcach z SOP, którzy jazdę na bombach utożsamiają z tworzącym się dla nich automatycznie bezkolizyjnym tunelem czasoprzestrzennym ;)  Motocykliści niestety muszą uważać bardziej, gdyż są słabiej chronieni niż kierowcy w autach. Oczywiście wjazd "na chama" na czerwonym jest absolutnie karygodny, nikt tu chyba tego nie neguje.

10 godzin temu, aflinta napisał:

Gwoli ścisłości to żółte ;) 

Chyba wg daltonistów... ;)  Dla mnie jest to ewidentnie kolor pomarańczowy - swoją drogą nie wiem, czemu od wielu lat takie produkują, skoro powinny być ŻÓŁTE szybki.

9 godzin temu, subarutux napisał:

Warto zadać przy okazji po raz ∞ pytanie, dlaczego Policja Państwowa interesuje się tylko radarami, zamiast pilnować i patrolować skrzyżowania i inne miejsca, gdzie notorycznie dochodzi do wypadków, stłuczek, chamstwa itp. W końcu budżet państwa można zasilać także mandatami np. za przejeżdżanie na czerwonym, wymuszanie pierwszeństwa i inne plagi tego typu.

To proste:

1). wytyczne od przełożonych (zazwyczaj z samej góry, a ci są z nadania politycznego - niezależnie od rządzącej opcji jest to jedno z najgorszych kryteriów obsadzania stanowisk) albo przełożeni są "betonem z innej epoki".

2). tak jest najłatwiej :)

7 godzin temu, xemir napisał:

Teoretycznie jest jego wina, nie zatrzymał się i wymusił na mnie pierwszeństwo, jednak gdyby doszło do kolizji, wcale nie jestem przekonany, że są orzekłby jego całkowitą winę.

To prawda, wyroki w takich sprawach zaczynają w Polsce być mocno dyskusyjne - w porywach do kuriozalnych :evil:  Biegli szacują, czy POSZKODOWANY miał możliwość (i czy z niej skorzystał lub choć próbował!) uniknięcia zdarzenia, czy nie jechał za szybko itp., itd. Mnie nauczono czegoś innego - i tego (dla własnego dobra) będę się trzymał: czerwone = potencjalna śmierć. W Krakowie był głośny wypadek, jak pieszy bez patrzenia, na czerwonym, przy stojących innych pieszych, wbiegł prosto pod nadjeżdżający pojazd i zginął. Sąd uznał kierowcę współwinnym! Bo tam wolno 50, a on jechał wg biegłych bodajże 65... A wg mnie sprawa jest prosta: wbiegnięcie na czerwonym oznacza, że ten człowiek nie tylko liczył się (znaczy powinien się liczyć) ze śmiercią, ale wręcz była to próba samobójcza (udana) - i taką linię obrony bym przyjął (obym nigdy nie musiał).

7 godzin temu, Turbo napisał:

nie wypuszczam drona na środek skrzyżowania, żeby się upewnić

Jeszcze trochę i pewnie wprowadzą taki obowiązek, he, he :biglol:

4 godziny temu, skwaro napisał:

Ja myślę że zagapił się na ufo :P

Rozmawiałem z moimi znajomymi z Gwiazdozbioru Łabędzia - mówią, że nie latali w tamtej okolicy już od ładnych kilku tygodni :D

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Tichy napisał:

 

Widzisz, chodzi o to, że chociaż był "w prawie", to jest teraz w szpitalu... Żyjemy w kraju takim a nie innym, niestety trzeba mieć oczy dookoła głowy - dla własnego bezpieczeństwa. Zapominasz o jednym bardzo ważnym aspekcie (choć w omawianym przypadku chyba akurat nie miało to miejsca): o PRZYPADKU. Otóż prócz świadomej jazdy na czerwonym są jeszcze przypadki: awarii hamulców, zasłabnięcia, ukąszenia przez owada, a nawet... blokady pedału hamulca przez "ciało obce" (np. podszedł dywanik pod mechanizm). Kolega wyżej wspominał też np. o pełnych profesjonalizmu kierowcach z SOP, którzy jazdę na bombach utożsamiają z tworzącym się dla nich automatycznie bezkolizyjnym tunelem czasoprzestrzennym ;)  Motocykliści niestety muszą uważać bardziej, gdyż są słabiej chronieni niż kierowcy w autach. Oczywiście wjazd "na chama" na czerwonym jest absolutnie karygodny, nikt tu chyba tego nie neguje.

 

To akurat jest oczywiste, nie musisz tego pisać. Jeżdżę na moto i wiem jak to z perspektywy motocykla wygląda, mógłbym napisać książkę ile razy ktoś w puszcze próbował mnie zabić z własnej głupoty, nieuwagi a czasami złośliwości i agresji. Dlatego nóż mi się w kieszeni otwiera jak w takich przypadkach odzywa się tłum specjalistów pouczających motocyklistów że to ich wina, że powinni bardziej uważać i tym podobne historyjki w stylu "bo mam już myślenia za te święte krowy na drodze" . Nawet statystyki policyjne pokazują jasno że większość wypadków motocyklistów jest spowodowana przez kierowców puszek. Stąd też mój przytyk, że jakby to Subaru wystartowało ze świateł to byłoby święte oburzenie, jak człowiek śmiał przelecieć na czerwonym i nikt by się nawet nie zająknął o kierowcy Subaru.

Edytowane przez skwaro
  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Dj Brabus napisał:

Dokładnie tak - na drodze odpowiadamy za siebie, ale też musimy mieć oczy dookoła głowy i obserwować, co inni robią. Niespodzianki mogą nas niestety spotkać z każdej strony i powody są najróżniejsze - od pijanych kierowców i rajdowych debili, poprzez piszących smsy, aż po zasłabnięcia i inne, zupełnie od nas ludzi, niezależne czynniki.

dokładnie tak - nigdy nie wiesz kto z czym walczy, myśl o sobie i o innych

np. dzisiaj rano pewna Pani przewiozła mnie na masce swojego Fiata, bo usilnie patrzyła w lewo czy coś nie nadjeżdża i jednocześnie zaczęła kasować mnie na przejściu dla pieszych

na szczęście wjechała na przejście, którym szedłem, na tyle powoli i pomimo zaskoczenia miałem moment, żeby ześlizgnąć się po stronie kierowcy - była tak przerażona, że zostało się tylko do niej uśmiechnąć 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co piszecie wynika, że w Łodzi musi być niesamowita plaga zasłabnięć, awarii hamulców, blokujących się pedałów i dotkliwych ukąszeń. Takie przypadki to pewnie promil wjeżdżających bezmyślnie na czerwonym, niejeden diesel to jeszcze widać jak pierdnie czarną chmurą bo gaz do dechy i "zdąży". Trzeba to napiętnować, a nie szukac dziwnych wytłumaczeń.

 

@Tichy w Krakowie maczety, ale w innych miastach też nie brakuje idiotów, którzy będą się potem mścić w ten czy inny sposób - mnie również to skutecznie odżegnuje od angażowania osobiście w tego typu sprawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ThorG. napisał:

dokładnie tak - nigdy nie wiesz kto z czym walczy, myśl o sobie i o innych

np. dzisiaj rano pewna Pani przewiozła mnie na masce swojego Fiata, bo usilnie patrzyła w lewo czy coś nie nadjeżdża i jednocześnie zaczęła kasować mnie na przejściu dla pieszych

na szczęście wjechała na przejście, którym szedłem, na tyle powoli i pomimo zaskoczenia miałem moment, żeby ześlizgnąć się po stronie kierowcy - była tak przerażona, że zostało się tylko do niej uśmiechnąć 

 

 

 

Nieźle to musiało wyglądać :lol:

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...