Skocz do zawartości

cham na drodze


GregorBa

Rekomendowane odpowiedzi

Czasem nie ma innej metody wymuszenia swojego prawa do znajdowania się na drodze.

Tu nie chodzi o egzekwowanie swoich praw, tylko o symbiozę. Jeden i drugi przykład jest dla mnie skrajny i negatywny.

Sam czasami jeżdże na rowerze z 12-letnim synem i staram się jednak uczyc go trzymania prawej strony. Irytują mnie rowerzyści "pędzący" z zawrotną prędkością 20 km/h środkiem drogi..., bo "mają swoje prawa".... a za nimi gigantyczny korowód samochodów. Ale co tam !

 

P.S.Przypomniała mi się scenka z Job - ostatnia szara komórka

:wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.S.Przypomniała mi się scenka z Job - ostatnia szara komórka
:wink:

 

 

:mrgreen:

 

 

 

dlatego ja zawsze staram się nie jechać maksymalnie po prawej stronie, tylko bardziej środkiem(jeśli nie ma drogi rowerowej).

 

to mi przypomniało jak parę tygodni temu niemałe zamieszanie na dwupasmowej jezdni wprowadził kolarz, który chyba stwierdził, że tak szybko pedałuje, że spokojnie może pomykać lewym pasem :shock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ALEX, symbiozą według Ciebie jest ucieczka rowerzysty w drzewa/rów/ścianę/cokolwiek, bo "puszka" jedzie?

 

Jak pisałem - nie popieram jeżdżenia "środkiem" jako generalnej zasady.

 

Rozumiem jednak (i znam) sytuacje, w których czasem trzeba tak pojechać. Sytuacje w których to czy rowerzysta jedzie "środkiem" czy skrajem nie powinny nic zmieniać - i tak nie jest to miejsce/moment w którym ktokolwiek powinien zabierać się do wyprzedzania (a skoro niektórzy próbują zabić w takich warunkach rowerzystę, to naprawdę nie mam zamiaru zabraniać mu obrony - przypominam, w danym miejscu i tak samochód powinien "przemęczyć" się za rowerem i powściągnąć na chwilę swoją ochotę do "pędzenia").

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ALEX, symbiozą według Ciebie jest ucieczka rowerzysty w drzewa/rów/ścianę/cokolwiek, bo "puszka" jedzie?

Oczywiście, że nie :!: Z jednej strony oczekuję, że rowerzyści będa trzymali się jednak prawej strony, zostawiając sobie oczywiście jakiś margines. Z drugiej strony kierowcy również będą ich wyprzedzać w bezpiecznej odległości.

Podobnie wygląda moja opinia na temat jazdy samochodem. Przy dobrej widoczności staram się zjeżdżać na "marginesik", Mnie korona z głowy nie spada, a dzięki temu w miarę bezpiecznie może mnie ktoś wyprzedzić :wink: lub taki manewr może przeprowadzić kierowca jadący z naprzeciwka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda, mało osób to rozumie, dlatego ja zawsze staram się nie jechać maksymalnie po prawej stronie, tylko bardziej środkiem(jeśli nie ma drogi rowerowej).

Dla mnie to przykład podobny do opisanego przez And_y, tylko role zamienione :(

 

 

Tak tylko że dla jadącego samochodem mała obcierka to nic, a dla rowerzysty kończy się to poważnymi złamaniami jak nie gorzej.

Ja jeżdżę tylko w terenie zabudowanym, więc jak jadę ok 30 km/h, to chyba nic się nie stanie jak ktoś chwile zaczeka.

Bardzo poważne złamanie,to nie tylko parę miesięcy wyjęte z życiorysu, dla samochodu to tylko parę dni u blacharza :|

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo poważne złamanie,to nie tylko parę miesięcy wyjęte z życiorysu, dla samochodu to tylko parę dni u blacharza
Tak tylko że dla jadącego samochodem mała obcierka to nic, a dla rowerzysty kończy się to poważnymi złamaniami jak nie gorzej.

 

Niestety taka jest prawda. Jak wspominałem również zdarza mi się jeździc na rowerze i to w towarzystwie dziecka. Wiem, jakie to niebezpieczne :!:

 

Ja jeżdżę tylko w terenie zabudowanym, więc jak jadę ok 30 km/h, to chyba nic się nie stanie jak ktoś chwile zaczeka.

No to nieźle zapi....sz :mrgreen: Nie wiem w jakich warunkach podróżujesz, ale przy duzym ruchu to może nie być chwila, tylko zmuszenie kilku, kilkudziesięciu aut do podróżowania z prędkością 30 km/h po ominięcie zawalidrogi nie jest możliwe. Wszystko zależy od warunków !

 

P.S. Jeśli to nie tajemnica to zapytam. Od ilu lat masz prawo jazdy i ile jeździsz.... samochodem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ALEX, dostales sie do finalu "wydaje ci sie ze umiesz jezdzic" i ... juz ci sie wydaje ze mozesz wszystkich pouczac??? :mrgreen:

 

;)

 

Prawda jest, ze w Niemczech nikt nie wyprzedzi rowerzysty na centymetry, tak jak to sie dzieje w Polsce. Ja ich omijam zjezdzajac nawet calkowicie na przeciwny pas... Inna sprawa, ze tam tez jest milion razy wiecej sciezek rowerowych, a w Polsce buduja je razem z nowymi skrzyzowaniami ... ale tylko w obrebie tych skrzyzowan :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ALEX, dostales sie do finalu "wydaje ci sie ze umiesz jezdzic" i ... juz ci sie wydaje ze mozesz wszystkich pouczac???

 

Myslałem, że można teraz :wink: :mrgreen:

 

nikt nie wyprzedzi rowerzysty na centymetry, tak jak to sie dzieje w Polsce

 

To jest dla mnie również karygodne zachowanie, które należy piętnąwać.... o czym pisałem wczesniej :!:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeszcze wracając do tematu autobusów włączających się do ruchu w terenie zabudowanym. wklejam z jakiegoś forum rowerowego i wydaje mi się, że to jest najlepsze podsumowanie:

 

Art 18 paragraf 1 Kodeksu drogowego

18. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię.

Być może za niewypuszczenie autobusu z zatoki przystanku dostanie się mandat (zupełnie zasłużenie zresztą) ale w razie ewentualnej kolizji z wyjeżdżającym z przystanku autobusem:

 

Art 18 paragraf 2 Kodeksu drogowego

2. Kierujący autobusem (trolejbusem), o którym mowa w ust. 1, może wjechać na sąsiedni pas ruchu lub na jezdnię dopiero po upewnieniu się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego.

winny będzie kierowca autobusu który jednak nie ma pierwszeństwa

 

 

ja natomiast narażę się trochę szanownym kolegom.... z pełną premedytacją nie wpuszczam autobusów, szczególnie tych włączających się do ruchu z zatoki... jest to spowodowane kilkoma sytuacjami na drodze, po których stwierdzam, że duża część kierowców autobusów miejskich w Warszawie nie zna przepisów ruchu drogowego lub ma je w kiju! możecie pisać, że to brak kultury itp itd jeżeli zobaczę, że autobusiarze zaczynają kumać przepisy (nie tylko ten jeden ale wszystkie pozostałe również) to zmienię podejście. A na razie niech się edukują!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie rowniez odnosze wrazenie, ze wiekszosc instruktorow uczy tylko zdania egzaminu. Ja jednak mialem calkiem odmienne doswiadczenia ze szkola jazdy LUZ w Krakowie - mialem tam do czynienia z kilkoma instruktorami i im wszystkim zalezalo na tym, zeby faktycznie nauczyc mnie jezdzic. Jezdzilismy po calym miescie, rowniez poza terenem zabudowanym, w roznych warunkach. Uczyli mnie myslec na drodze, uczyli mnie o uprzejmosci, o wzajemnym szacunku i o tym, ze przepisy nie reguluja wszystkich sytuacji i ze czasem nalezy kierowac sie zdrowym rozsadkiem. Na prawde moge ich polecic :)

 

Też robiłem kurs na prawo jazdy w tej szkole i potwierdzam. Tam uczą kursanta jeździć, nie zdawać egzaminy. Oczywiście, przez 30 godzin można wpoić tylko podstawy, niemniej jednak dobra baza jest kluczem do dalszego rozwoju :)

 

Co do rowerzystów, to gdy jadę samochodem nie wkurzają mnie ci jadący po drodze, są pełnoprawnymi uczestnikami ruchu i droga też jest dla nich. Jasne, że jeśli rowerzysta zrobi głupi manewr to podniesie ciśnienie, ale to samo przecież dotyczy kierowców.

Jednak nie mogę znieść rowerzystów, którzy jadą po wąskich chodnikach, omijają pieszych na centymetry i poganiają ich dzwonkiem, czasem zmuszając ich do zejścia na jezdnię. Albo gdy przejeżdżają przez zatłoczone przejście dla pieszych zamiast przeprowadzić bicykl. Takie lawirowanie między ludźmi może skończyć się kiepsko, zarówno dla rowerzysty jak i pieszego.

 

ja natomiast narażę się trochę szanownym kolegom.... z pełną premedytacją nie wpuszczam autobusów, szczególnie tych włączających się do ruchu z zatoki... jest to spowodowane kilkoma sytuacjami na drodze, po których stwierdzam, że duża część kierowców autobusów miejskich w Warszawie nie zna przepisów ruchu drogowego lub ma je w kiju! możecie pisać, że to brak kultury itp itd jeżeli zobaczę, że autobusiarze zaczynają kumać przepisy (nie tylko ten jeden ale wszystkie pozostałe również) to zmienię podejście. A na razie niech się edukują!!!

 

Ja staram się umożliwić wjazd autobusowi, w końcu on wiezie większą ilość osób, a za kilometr będzie następna zatoczka więc i tak go wyprzedzę najpóźniej wtedy. Nie wiem, jak jest w Warszawie, natomiast w Krakowie, kierowcy MPK raczej się nie wpychają. Zresztą często całkiem długo czekają z włączonym migaczem, aż ktoś łaskawie zwolni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja natomiast narażę się trochę szanownym kolegom.... z pełną premedytacją nie wpuszczam autobusów
:shock:

Action to piszesz we właściwym wątku :P

Uogólnienia są złe bo świat wcale nie jest biało-czarny. Nie każdy pijak to złodziej :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja natomiast narażę się trochę szanownym kolegom.... z pełną premedytacją nie wpuszczam autobusów
:shock:

Action to piszesz we właściwym wątku :P

Uogólnienia są złe bo świat wcale nie jest biało-czarny. Nie każdy pijak to złodziej :mrgreen:

 

Tym bardziej, że nie wpuści autobusu, dojdzie do kolizji i co ? Satysfakcja, że się nie wpuściło - vs - samochód do robienia.

Jak dla mnie niewpuszczanie autobusu to jak całowanie lwa w tyłek: przyjemność niewielka a niebezpieczeństwo duże.

No chyba, że kolega powozi Kraza czy Urala.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yhm.. przy przystankach i tak zwalniam, widziałem kilka razy jak zza autobusu pieszy w biegu (w tym dzieci) ładowali się wprost pod koła samochodu.. na szczęście kończyło się na złamaniach i nikt nie zginął. Autobusy wpuszczam, bo lubię jak mi mrugają kierunkowskazami w podziękowaniu. :mrgreen: Oczywiście co innego PKS, włączającymi się w szczerym polu, gdzie podróżuje się z prędkościami rzędu 1,2zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja natomiast narażę się trochę szanownym kolegom.... z pełną premedytacją nie wpuszczam autobusów
:shock:

Action to piszesz we właściwym wątku :P

Uogólnienia są złe bo świat wcale nie jest biało-czarny. Nie każdy pijak to złodziej :mrgreen:

 

Tym bardziej, że nie wpuści autobusu, dojdzie do kolizji i co ? Satysfakcja, że się nie wpuściło - vs - samochód do robienia.

Jak dla mnie niewpuszczanie autobusu to jak całowanie lwa w tyłek: przyjemność niewielka a niebezpieczeństwo duże.

No chyba, że kolega powozi Kraza czy Urala.

 

RoadRunner nie napisałem, że je taranuje tylko, że ich nie wpuszczam :mrgreen: i zachowuje przy tym szczególną ostrożność oraz niejednokrotnie zwalniam tak jak nakazuje przepis! tym bardziej, że .....

 

Yhm... widziałem kilka razy jak zza autobusu pieszy w biegu (w tym dzieci) ładowali się wprost pod koła samochodu..

 

 

RoadRunner czy jeżeli prowadził bym Kraza czy Urala poparłbyś mnie? właśnie taki sposób myślenia chciałbym piętnować i swoim zachowaniem na drodze pokazać kierowcom busów, żeby się ogarnęli bo to co wyprawiają czasami to woła o pomstę do nieba! jeżeli 5, 10, 30 razy zobaczy taki jełop, że ktoś musi dać po heblu żeby nie zostać staranowanym to może za 31 razem nie zajedzie drogi komuś, kto akurat się zamyśli lub jest mniej sprawny za kółkiem.

 

adamus zgadzam się z Tobą w stu procentach :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

RoadRunner czy jeżeli prowadził bym Kraza czy Urala poparłbyś mnie? właśnie taki sposób myślenia chciałbym piętnować i swoim zachowaniem na drodze pokazać kierowcom busów, żeby się ogarnęli bo to co wyprawiają czasami to woła o pomstę do nieba! jeżeli 5, 10, 30 razy zobaczy taki jełop, że ktoś musi dać po heblu żeby nie zostać staranowanym to może za 31 razem nie zajedzie drogi komuś, kto akurat się zamyśli lub jest mniej sprawny za kółkiem.

Mój punkt widzenia jest zbliżony do Twojego poza tym, że ja jadąc osobówką nie wymuszałbym niczego na autobusie bo po prostu szkoda mi samochodu.

9 kierowców autobusów da po heblach a 10ty właduje Ci się w auto. Nauczy się czegoś ? Być może. Dostanie po głowie od przełożonego ? Być może.

Sprawa warta rozwalonego auta ? Moim zdanie nie.

 

Tak samo wnerwia mnie jak zwalniam w terenie zabudowanym a do zderzaka mi się przykleja TIR. Mógłbym go postraszyć hamując ? Pewnie tak.

Z tym, że jak nie zdąży wyhamować to ja będę bardziej stratny...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No prosze, mozemy tu wstawic prezesa PiS :twisted:

 

http://www.tvn24.pl/-1,1715640,0,1,szal ... omosc.html

 

140 w zabudowanym

 

wyprzedzanie na podwojnej ciaglej

 

wyprzedzanie na przejsciu dla pieszych

 

wymuszanie zjechania na pobocze na jadacych z naprzeciwka

 

stwarzanie zagrozenia w ruchu drogowym

 

pieknie! :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No prosze, mozemy tu wstawic prezesa PiS :twisted:

 

http://www.tvn24.pl/-1,1715640,0,1,szal ... omosc.html

 

140 w zabudowanym

 

wyprzedzanie na podwojnej ciaglej

 

wyprzedzanie na przejsciu dla pieszych

 

wymuszanie zjechania na pobocze na jadacych z naprzeciwka

 

stwarzanie zagrozenia w ruchu drogowym

 

pieknie! :twisted:

 

Nie żebym go bronił :twisted: , ale przecież to nie on prowadził :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...