Skocz do zawartości

cham na drodze


GregorBa

Rekomendowane odpowiedzi

22 godziny temu, rafacon napisał:

Kiedyś tak właśnie omijałem wariata, który wyskoczył w bluzgami i łapami, bo śmiałem natrąbić na niego za zajechanie drogi (musiał pierwszy stanąć na czerwonym świetle). Jechałem z małym dzieckiem w foteliku i przyhamowanie je przestraszyło. Powiedziałem furiatowi przez uchyloną szybę, żeby się przyjrzał co robi, bo mi dziecko płakało, a potem cofnąłem 2 m i chciałem go ominąć jak zrobiło się zielone światło. Rozbił mi pięścią lusterko boczne. Policja mnie spuściła na bambus. Komenda, że to nie wandalizm, bo stało się na ulicy, a WRD, że to nie zdarzenie drogowe, bo samochody nie miały kontaktu. Poszedłem jeszcze raz na posterunek, to mi powiedzieli, że jak się uprę to mogę to zgłosić, ale jest kolejka na 3 godziny. Plus, mając tylko zapisane numery rejestracyjne, będę wzywany do rozpoznania kierującego itp itd. I tak spokojny człowiek w państwie prawa poczuł się jak kupa gówna. 

 

Ciekawe jaki obrót by przybrała sprawa w takiej sytuacji, jak byś pana przypadkiem przejechał, w obronie własnej i dziecka.. :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@RoadRunner, @hak64

Wszystko można, ale czy trzeba się bawić w prawnika, chodzić wszędzie z kamerą, potem poświecać czas itp. na tak oczywiste sytuacje?

Prawda jest taka, że zwykły człowiek jest na przegraniej pozycji, a chamom towarzyszy świadomość bezkarności (albo, może lepiej, spodziewane znikome ryzyko poniesienia kary).

Jeszcze by się okazało, że owszem, ścigną typa np. z 51kw par.1, ale mi wpasują podżeganie :) , przecież to ja zatrąbiłem. 

Chamstwo na drogach bezpośrednio wynika z siły opieki Państwa i tyle. Straciłem kilka godzin, pojeździłem sobie po mieście, wróciłem do domu z konstatacją, że po takim zdarzeniu też lepiej (i zdrowiej) spędzić czas z rodziną zamiast wyjść na pieniacza, co się rzuca za lusterko, a jeszcze nie wiadomo jak to było :) .

Art 151 KK obejmuje takie zachowania, ale co z tego? Sąd musi skazać chuligana na pozbawienie wolności nawet przy nieznacznej szkodliwości czynu, ale kto przeciętnie zajęty swoim życiem i pracą, będzie się bawił w sądy za 200zł?

Także, ja chamów ignoruję i z góry ciepłym płynem olewam.

 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, vince_snd napisał:

 

Ciekawe jaki obrót by przybrała sprawa w takiej sytuacji, jak byś pana przypadkiem przejechał, w obronie własnej i dziecka.. :rolleyes:

 

Być może zobaczyłbym film ze sobą w roli głownej jako cham, na tym forum :) ?

A na poważnie, nierozsądny wariant, zapewniam. Typ nie miał nic w rękach, stał i wrzeszczał, czyli w tym momencie był nieszkodliwy, choć cham.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, rafacon napisał:

Rozbił mi pięścią lusterko boczne.

 

No nie wiem.., jak by mi gościu tłukł w samochód, a dziecko by mi płakało przez jego głupotę,  to mogło by mnie ponieść :evil:

 

Edytowane przez vince_snd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, vince_snd napisał:

 

No nie wiem.., jak by mi gościu tłukł w samochód, a dziecko by mi płakało przez jego głupotę,  to mogło by mnie ponieść :evil:

Uwierz mi, byłem zagotowany. Jestem też raczej z tych większych, ten pieniacz przy mnie to lichota, ale takie akcje to spirala prowadząca donikąd.

Zresztą już go omijałem. Miałem się zatrzymać, żeby może włączył kopyta? I żeby mieć potencjalnie więcej szkód? Samemu wysiąść, dać się sprowokować? Nie masz żadnych dowodów, twoje słowo przeciwko jego.

Priorytetem było zakończyć zdarzenie, żeby zająć się dzieckiem. Tak naprawdę problem widzę w podejściu Policji, oni legitymizują takie zachowania, pobłażając chuliganom.

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, rafacon napisał:

Prawda jest taka, że zwykły człowiek jest na przegraniej pozycji, a chamom towarzyszy świadomość bezkarności (albo, może lepiej, spodziewane znikome ryzyko poniesienia kary).

Jeszcze by się okazało, że owszem, ścigną typa np. z 51kw par.1, ale mi wpasują podżeganie :) , przecież to ja zatrąbiłem. 

Koledzy, ja rozumiem, że ... nie, nie rozumiem... jeśli coś mi leży na wątrobie, to należy to z siebie wyrzucić, bo inaczej człowiek nie będzie spał spokojnie. Przemilczanie, zatajanie takich incydentów powoduje właśnie owo poczucie bezkarności u chamów, oraz wszelkiego rodzaju wyrzutków i mętów społecznych. Poniosłeś stratę i należało sprawę doprowadzić do końca. A użycie klaksonu czy świateł, jako ostrzeżenie przed zagrożeniem póki co nie jest karalne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, hak64 napisał:

Przemilczanie, zatajanie takich incydentów powoduje właśnie owo poczucie bezkarności u chamów, oraz wszelkiego rodzaju wyrzutków i mętów społecznych.

 

Parę takich sytuacji, i człowiek może stać  się sam "chamem", bo mu w końcu puszczą nerwy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, rafacon napisał:

Tak naprawdę problem widzę w podejściu Policji, oni legitymizują takie zachowania, pobłażając chuliganom.

Tak naprawdę, to nie pozwoliłeś im się wykazać (nie ma zgłoszenia, nie ma sprawy). Wierz mi, że oni mają co robić, ale takie sprawy podejmują i zwykle się do tego przykładają. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, hak64 napisał:

Poniosłeś stratę i należało sprawę doprowadzić do końca. 

Czyli wziąć prawnika, w mojej sytuacji, bo byłem wówczas bardzo zajęty.

Ja się z Tobą zgadzam, ale jeżeli rozmawiasz w dwóch miejscach z trzema czy czterema Policjantami, których najwidoczniej oderwałeś od czegoś bardzo ważnego, bo robią wszystko, żebyś sobie już poszedł, zero empatii, próby pomocy, to z całym szacunkiem, ale może kiedyś, jak dożyję do emerytury i będę miał dużo wolnego czasu... Oni nic nie podpowiedzą: zrób to, tamto, złóż skargę, zadzwoń. Nie, komunikat jest: to nie nasza sprawa. Nie nasz rejon. Nie mam komputera. Koleżanka jest zajęta. To oni powinni podjąć temat, wziąć ode mnie dane delikwenta, wyjaśnić sprawę, jak trzeba to się ze mną skontaktować. No chyba po to przychodzą na służbę?

4 minuty temu, hak64 napisał:

Tak naprawdę, to nie pozwoliłeś im się wykazać (nie ma zgłoszenia, nie ma sprawy). Wierz mi, że oni mają co robić, ale takie sprawy podejmują i zwykle się do tego przykładają. 

Za to oni dali mi się wykazać. Objechałem trzy dzielnice. :) 

Edytowane przez rafacon
  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, hak64 napisał:

Tak naprawdę, to nie pozwoliłeś im się wykazać (nie ma zgłoszenia, nie ma sprawy). Wierz mi, że oni mają co robić, ale takie sprawy podejmują i zwykle się do tego przykładają. 

 

Jeszcze tylko napisz, że chciałbyś być tak wzorowo obsłużony przez kolegów po fachu, i dopełnili należycie obowiązków ;)

 

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, rafacon napisał:

To oni powinni podjąć temat, wziąć ode mnie dane delikwenta, wyjaśnić sprawę, jak trzeba to się ze mną skontaktować. No chyba po to przychodzą na służbę?

Jeszcze w czasach gdy ja pracowałem (nie za komuny), już były naciski "z góry", by stosować spychologię, a zwłaszcza w przypadkach, gdy były znikome szanse na wykrycie (w statystykach brzydko wygląda znaczny % niewykrytych spraw). Jednak, gdy sprawca jest podany na tacy i do tego czynności ograniczają się do przesłuchania zgłaszającego i wskazanego sprawcę, to czemu nie poprawić wykrywalności? Nie chcę nikogo usprawiedliwiać, ale wiem, że w niektórych jednostkach dochodzeniowcy mają na biegu nawet 50 spraw, co niestety nie wróży sukcesu (przyjmuje się, że około 15 spraw daje jakąś tam gwarancję poprawnego i terminowego prowadzenia postępowania). Inna rzecz, że coraz mniej jest policjantów z powołania, a coraz więcej miernot, którym fizyczna robota nie w smak, a noszenie munduru jest dla nich jakąś tam nobilitacją. Tak czy siak już dawno przestałem tęsknić za tą robotą, zwłaszcza biorąc pod uwagę nasilające się upolitycznienie tej formacji.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdyby takiego chama niszczącego nasze mienie (tłukącego w samochód) potraktować w obronie własnej i tegoż mienia gazem pieprzowym?
Nie wiem, czy zasadnie, ale mam obawy, że obróciłoby się to przeciwko broniącemu się...

A jak on zacząłby wtedy strzelać z jakiejś wiatrówki.... To są sytuacje i sprawy nie warte uwagi. Naprawdę, szkoda zdrowia i czasu na chamstwo i głupotę.
30 lat temu inaczej na to patrzyłem, ale wszystko było inaczej. Przepychanki były na porządku dziennym, przynajmniej w mojej okolicy. 30 lat temu słowa bym nie powiedział, tylko strzelił w ryja. Albo zobaczył gdzie jedzie, i wentyle wykręcił. Ziarnem obsypał. Dintojra. Tak w linii@hak64, żeby wątrobie ulżyć, nie trzymać w sobie.

Wracając do tematu wątka: dwa razy w roku jestem w Polsce samochodem. Niestety nawet po względnie krótkiej emigracji widzę wyraźnie, kiedy jestem w PL. Dojeżdżanie do zderzaka, mruganie, machanie rękami. Wszystko tłumaczone: spieszę się. My nie jesteśmy inni jako ludzie, to okoliczności są inne. Polacy za granicą potrafią się zachowywać. A ja sobie uświadamiam, ze kilka lat temu 90km/h w mieście to była i dla mnie norma. Dlatego uważam, że za chamstwo odpowiada państwo i odpowiednie służby. Howgh!


Sent from my iPhone using Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Wracając do tematu wątka: dwa razy w roku jestem w Polsce samochodem. Niestety nawet po względnie krótkiej emigracji widzę wyraźnie, kiedy jestem w PL. Dojeżdżanie do zderzaka, mruganie, machanie rękami. Wszystko tłumaczone: spieszę się. My nie jesteśmy inni jako ludzie, to okoliczności są inne. Polacy za granicą potrafią się zachowywać. A ja sobie uświadamiam, ze kilka lat temu 90km/h w mieście to była i dla mnie norma. Dlatego uważam, że za chamstwo odpowiada państwo i odpowiednie służby. Howgh!
 

 

Za chamstwo odpowiadamy my sami a nie żadne służby. W Polsce jest inna mentalność niż na zachodzie  EU ale nie dotyczy to tylko dróg. Wyścig i presja w pracy też jest większa. Ludzie emigrując dostosowują się do lokalnej mentalności, przejmują przyzwyczajenia większości. Również na drogach, więc to nie tylko kwestia kar i przepisów. Gdyby w Szwajcarii czy Skandynawii nagle zlikwidować wszelkie ograniczenia to niewiele się zmieni. Przynajmniej na początku.

 

Przykładowo, jeżdżąc dość agresywnie przez kilka lat po dużym mieście, nauczony byłem wjeżdżać na rondo "na styk", gdzie nikt nie widział w tym problemu. Gdy przeprowadziłem się na "prowincję" co moment ktoś na mnie trąbił, uznając pewnie za chama. Gdy przestawiłem się na spokojniejszy tryb to w dużym mieście kto żywy mnie wyprzedza i zdarza się, że ktoś zatrąbi przed tym rondem, że za długo zwlekam.  A przepisy i służby w obu miejscach są takie same...

 

Dlatego jeśli nie chcemy się denerwować, najlepiej mieć jak najwięcej wyrozumiałości dla chamów i "chamów". Klaksonu najlepiej wcale nie używać to i prowokacji nie będzie. Szczególnie istotne jest to, gdy jedziemy w środowisku (niekoniecznie w kraju) innym niż jeździmy na co dzień.  Nasze postrzeganie drogowych zdarzeń może być wtedy inne niż u "lokalsów" a to sprzyja wszelkim awanturom.

 

Wracając do głównego wątku. Mnie ostatnio jadący z przeciwka kierowca Suva wyzywał od idiotów tylko dlatego, że miał problem z minięciem się na drodze dwukierunkowej pod blokiem (po parkowane auta, mało miejsca, nie mogłem się nigdzie wcześniej schować).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co w takiej sytuacji:

 

 

3:40 - jestem ciekawy, dlaczego ekspert uporczywie jedzie lewym pasem, mając prawy wolny. I jeszcze mówi, ze nie musi zjechać. Szeryf?

Plus rozmowa od 4:20. Tak jak lubię te programy, to tutaj dali ciała. Volvo nie zrobiło niczego nagannego, a pan ekspert zapomniał która krawędź jest prawa.

 

 

Sent from my iPhone using Tapatalk

Gdyby w Szwajcarii czy Skandynawii nagle zlikwidować wszelkie ograniczenia to niewiele się zmieni. Przynajmniej na początku.

Ale dlatego, ze te ograniczenia są egzekwowane i panuje świadomość, że wykroczenie to prawie nieunikniona kara. Więc trzeba się dostosować i już. Potem staje się to przyzwyczajeniem. +35km/h to utrata prawa jazdy. Jazda lewym pasem 60chf. Niezachowanie odstępu 2 sek. to utrata prawka na co najmniej 30dni. Wyprzedzanie prawą, karę określa sąd. Nie wspominając o mandacie. Zmiana pasa bez kierunkowskazu 100chf. Ale najważniejsze, ze nadzór jest wszędzie.

 

 

Sent from my iPhone using Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

3:40 - jestem ciekawy, dlaczego ekspert uporczywie jedzie lewym pasem, mając prawy wolny. I jeszcze mówi, ze nie musi zjechać. Szeryf?
Plus rozmowa od 4:20. Tak jak lubię te programy, to tutaj dali ciała. Volvo nie zrobiło niczego nagannego, a pan ekspert zapomniał która krawędź jest prawa.

 

W 3:40 Pan "ekspert" pokazuje wzorcowy przykład swojego debilnego zachowania. Bezcelowo blokuje lewy pas i jeszcze się przy tym wymądrza.  Jeśli mamy takich ekspertów to trudno się dziwić przeciętnym kierowcom.

W 0:44 również naganne zachowanie nagrywającego.  Błąd po stronie Bmw jedynie z uwagi na zwlekanie z manewrem. Powinien wyprzedzić wcześniej lub zaniechać manewru bo faktycznie zrobiło się ryzykownie.

 

Przy okazji Pan "ekspert" opowiada, że połowa kierowców chce jechać na autostradzie 170-180km/h. Jest to kompletna bzdura. Nie mam teraz linka do źródła ale gdzieś czytałem że nawet przepisowe 140km/h na autostradach przekracza zaledwie ok. 20% aut. Ekspert chyba powinien takie rzeczy wiedzieć.

 

Cytat

Ale dlatego, ze te ograniczenia są egzekwowane i panuje świadomość, że wykroczenie to prawie nieunikniona kara. Więc trzeba się dostosować i już. Potem staje się to przyzwyczajeniem. +35km/h to utrata prawa jazdy. Jazda lewym pasem 60chf. Niezachowanie odstępu 2 sek. to utrata prawka na co najmniej 30dni. Wyprzedzanie lewą, karę określa sąd. Nie wspominając o mandacie. Zmiana pasa bez kierunkowskazu 100chf. Ale najważniejsze, ze nadzór jest wszędzie.

 

Ja jeżdżę w mieście 30-70km/h  (na 50-tce) choć za jazdę 90 km/h w zasadzie nic mi nie grozi. 400zł mandatu raz na ruski rok to śmiech na sali przy rocznych kosztach utrzymania nawet kiepskiego auta. Jestem za tym by kierowców uczyć bezpiecznych zachowań i je promować a nie traktować ich jak małpy wypuszczone z klatki, którym trzeba narzucić drastyczne przepisy, nieraz kompletnie bez sensowne. Oczywiście to dużo trudniejsze ale efekt też jest lepszy.

W miarę sensownie wygląda to wszystko w Niemczech. W miastach spokojnie i kulturalnie. Poza miastem szybko i sprawnie. Przepisy są raczej lajtowe w porównaniu ze Szwajcarią czy Skandynawią a kultura jazdy wysoka. Wypadkowość, biorąc pod uwagę natężenie ruchu i ilość tranzytu też niska.

 

 

"Wyprzedzanie lewą, karę określa sąd." ????

Edytowane przez Spiochu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

"Wyprzedzanie lewą, karę określa sąd." ????

 

 

Naturalnie miałem na myśli prawy pas. Sorry. Policja da pewnie 600chf a potem sąd, stawki dzienne itd.

 

https://www.tcs.ch/fr/tests-conseils/conseils/regles-de-circulation/autoroutes.php

 

Za jazdę na zderzaku masz 30 dni lub całkowite zatrzymanie w ekstremalnych sytuacjach. Średnio ciężkie wykroczenie.

 

Wyprzedzanie prawym pasem to poważne naruszenie przepisów: Dépasser par la droite est considéré comme une i grave.

Więc typowo 600 chf plus stawki dzienne liczone od zarobków. Blisko więzienia, i dłuższego zatrzymania prawa jazdy.

 

 

 

Sent from my iPhone using Tapatalk

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam się cieszę, że w PL można kulturalnie wyprzedzić od prawej. Przynajmniej mogę spokojnie omijać takich "ekspertów" co zmieniają bieg na wyższy przy 1200 obr i od 0 do 120km/h rozpędzają się 10 min.  Kiedyś miałem nawet humorystyczną akcję, gdy wyprzedziłem od prawej auto z nalepką "lewy pas to nie kółko różańcowe". I żeby była ścisłość. Moje auto technicznie nie pozwala na jazdę z prędkością powyżej 140km/h bo włącza się tryb awaryjny i od 2 lat nie mam specjalnej potrzeby tego naprawić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też to lubię, i korzystam. Przy czym z reguły nie wykraczam poza limity z przepisów. Chodzi tylko o dynamikę.

 

Z naklejkami bywa różnie. Miałem zabawna sytuację wiele lat temu z naklejką nurkową. Historia nieistotna. Nauka: nakleił, bo fajna.

Ani nie rozumie, ani nie stosuje.

 

Sent from my iPhone using Tapatalk

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wczoraj na S8 spotkałem dwóch chamów, jeden Litwin w TIRze wpieprzający się prosto przed zderzak na lewy pas (musiałem bardzo mocno hamować, aż dzieciaki mi się przestraszyły), drugim chamem była dziewczyna jadąca starym Fiatem Punto na lewym pasie, pomimo tego że prawy jest wolny (na przestrzeni 500m przed i za tym Punto), z prędkością około 90 km/h.

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Kambol napisał:

A gdyby takiego chama niszczącego nasze mienie (tłukącego w samochód) potraktować w obronie własnej i tegoż mienia gazem pieprzowym?

Nie wiem, czy zasadnie, ale mam obawy, że obróciłoby się to przeciwko broniącemu się... 

 

Miałbyś to jak w banku, a gdyby sprawę rozpatrywał sąd, to ty byłbyś tym oskarżonym.

Edytowane przez Juan Rapru
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Juan Rapru napisał:

Miałbyś to jak w banku, a gdyby sprawę rozpatrywał sąd, to ty byłbyś tym oskarżonym.

Skąd takie przekonanie? Człowiek ma prawo do obrony własnej, jak również obrony swojego mienia. Udowodnienie winy, to kwestia materiału dowodowego. Zatem jeśli dysponuję zeznaniami świadków, zapisem monitoringu, czy innymi dowodami, a przy tym nie przekroczyłem granic obrony koniecznej, to nie ma podstaw do obaw. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...