Skocz do zawartości

cham na drodze


GregorBa

Rekomendowane odpowiedzi

Czasem się naprawdę zastanawiam, czy właściciele Subaru & Evo trochę nie przesadzają, że zawiść, że vw chce się ścigać, że przyspiesza, że zajeżdża drogę. Dużo jeżdżę. I po krajówkach, ekspresówkach i w mieście, a landryn przyciąga spojrzenia, bo czerwony, bo kurnik, parapet i bulgocze. I przez te 3 lata jak mam ten samochód na palcach jednej ręki policzę sytuacje, gdy ktoś "chciał się ścigać". Może warto wziąć pod uwagę, że pan w S600 wcale nie chce się ścigać, a po prostu depnął i odjechał bo mu się spieszy? Albo gość w służbowej pandzie musi zrobić kilometrówkę. - to tak a propos tych co się żalą, że subaru prowokuje innych.

 

@@Opi, gdybyś nie leciał tych +20km/h (a nie więcej, skoro Ci się spieszyło?) to nie musiałbyś tak gwałtownie hamować - inni może zdążyliby się włączyć do ruchu. Po rzuceniu okiem, czy nic nie jedzie raczej niewielu przewiduje, że za sekundę będzie tam zasuwał jeden z drugim, któremu się spieszy i cisną +X km/h ponad ograniczenie. Podobne podejście mam do motocyklistów, którzy robią sobie tor na miejskiej drodze - ich sprawa. Ja patrzę w lusterka, staram się oceniać prędkość i odległości i myślę, że nie wychodzi mi to źle. Ale wielu robi to gorzej ode mnie. Dlatego jeśli rozsmaruje mi się na aucie motocyklista, który poper.. spieszył się, to sądzę, że większych wyrzutów sumienia mieć nie będę.

 

A co do jazdy na zderzaku - za dużo F1 i opowiadań o tunelu aerodynamicznym :D A bardziej serio - zwolnij, przepuść, mignij kierunkiem jak wolne. Może ktoś chce jechać szybciej, a nie za bardzo ma widoczność/moc, żeby swobodnie przeskoczyć? Nie pomaga? No to poczekaj na prosty odcinek drogi i wrzuć sobie trójeczkę. Na takich stłuczkach nigdy nie wychodzi się źle :biglol:

Zgadzam się w 100% z tym co kolega powiedział.

Co do prowokowania do wyścigów ulicznych to mam Evo juz jakiś czas i tylko raz mi się zdarzyło że jakiś kierownik ciężarówki na CB zagadał żebym rondo bokiem zrobił... Olałem go i pojechałem w swoją stronę. Nie widzę żeby ktoś mnie prowokował do ścigania. Żeby było śmieszniej to OBK jeżdżę zazwyczaj szybciej po drogach publicznych niż Evo.

Edytowane przez matros1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam nadziej że ktoś udzieli mi kompetentnej odpowiedzi.

 

Wyjeżdżałem z posesji z bramy, widoczność jest bardzo słaba bo z prawej strony jest betonowy murek,  więc zawsze wyjeżdżam powoli, bo uważam na przechodzących tędy pieszych. Przed włączeniem się do ruchu (droga) przed bramą znajduje się  chodnik - przebiegający prostopadle do wyjazdu a równolegle do jezdni do której chciałem się włączyć. Chodnik i jezdnia odzielone są  trawnikiem.  Wychylam się lekko, bo niestety nie ma lusterka, tak na pół metra i w tym momencie dostaje strzał w bok samochodu, przód błotnika  - pijany jak sądzę rowerzysta, trzymał puszkę piwa w ręku jadąc po chodniku, Pogoda ładna , widocznośc dobra a on jechał chodnikiem na rowerze z piwem w ręku, uciekł z miejsca wypadku, zostawił rower a ja wezwałem policję. Nic mu się nie stało, normalnie rozmawiał,  przeszedł kawałek i jak powiedziałem że wzywam policję, oddalił się na posesje -twierdził że to jego dom i że wróci za moment,  zostawił rower i uciekł. Policja przyjechała i po konsultacjach z drogówką uznali moją winę , z pouczeniem ale bez mandatu. Twierdzą że ja się włączam do ruchu to powinienem zachować ostrożność i pomimo innych okoliczności ja ponoszę winę.   Ja moim zdaniem  zachowałem ostrożność ale nie spodziewałem się że chodnikiem będzie z dość sporą prędkością jechał  nie zgodnie  z przepisami rower,  w dodatku lewą stroną chodnika. Trochę mi się ta interpretacja policji wydaje dziwna. Co o tym sadzicie.?

Edytowane przez jaszyn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Taki lustrzany przypadek był niedawno we wrocku tylko autem wyjeżdżał sędzia. Chyba uznali winę rowerzysty. Tak czy inaczej powinni twojego zbadać alkomatem..
  nie mogli bo uciekł

 

 

Dlatego cały czas jestem za wprowadzaniem płacenia składek przez rowerzystów na coś w rodzaju "funduszu gwarancyjnego", z którego wypłacane byłyby szkody przez nich spowodowane. W końcu każdy rowerzysta jest anonimowy, a jeśli chce byś postrzegany jako pełnoprawny użytkownik drogi to niestety są tam prawa ale i obowiązki..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Taki lustrzany przypadek był niedawno we wrocku tylko autem wyjeżdżał sędzia. Chyba uznali winę rowerzysty. Tak czy inaczej powinni twojego zbadać alkomatem..
  nie mogli bo uciekł

 

gdzie uciekł ? na księżyc ? ich zasranym obowiązkiem było iść do tego sąsiada i go wyciągnąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@jaszyn, miałeś jakichś świadków? Albo kamerkę w samochodzie?

 

I co z rowerem? bo rozumiem, że go porzucił.

 

Swoją drogą strasznie wkurzający są rowerzyści jeżdżący z dużą prędkością po chodniku. :evil:  :toobad:

Sam jeżdżę i na rowerze, i na motocyklu i autem, i na prawdę wystarczy odrobina wyobraźni, żeby wiedzieć co można, a czego nie, żeby danym pojazdem poruszać się bezpiecznie. Jak widać niektórzy są mądrzejsi.  :facepalm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie było ścieżki rowerowej, to jego psim obowiązkiem było jechać jezdnią. Na chodniku był on jedynie gościem i ma przepuścić zarówno pieszych jak i innych uczestników ruchu. Zadaj to pytanie na stronie Warszawskiej Masy Krytycznej to Ci podpowiedzą jak masz się zachować w tej sytuacji .

Edytowane przez lojszczyk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaszyn, miałeś jakichś świadków? Albo kamerkę w samochodzie?

 

świadek jechał ze mną w samochodzie, stali też jacyś ludzie na balkonie w bloku obok. Ja od tego gościa nic nie ściągne i tak pójdzie z AC , błotnik lekko się wgniótł i porysowany zderzakj - facet był nawalonym kryminalistą (wydziabany caly, ręce całe pocięte) ale nie rozumiem dlaczego policja zapisała ze wypadek z mojej winy .... jakby mu się coś stało, a może w domu się okazało że ma jakieś obrażenia to jeszcze mu odszkodowanie będę placił. Pojde chyba  w poniedziałek na policję i powiem że się nie zgadzam z obarczeniem nie wina za cale zajście.

 

 

 

I co z rowerem? bo rozumiem, że go porzucił.

 

rower zabrała policja

 

 

 

Jeśli nie było ścieżki rowerowej, to jego psim obowiązkiem było jechać jezdnią. Na chodniku był on jedynie gościem i ma przepuścić zarówno pieszych jak i innych uczestników ruchu.

 

też tak mi sie wydaje, policja twierziła że jak nie miałem widoczności to powinienem poprosci kogoś żeby mnie "nawigował" z zewnątrz samochodu

 

 

 

 

 

gdzie uciekł ? na księżyc ? ich zasranym obowiązkiem było iść do tego sąsiada i go wyciągnąć.

 

nie wiem czy to był jego sąsiad, weszli do tego domu, tam go nie było, stał tylko rower na zewnątrz a właściciele posesji twierdzili ze nie znają tego roweru i nie wiedzą do kogo należy...

Edytowane przez jaszyn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co o tym sadzicie.?

Moim zdaniem wina rowerzysty ewidentna. Nie miał prawa jechać chodnikiem i tyle. Policjanci też cwaniaki, bo jakby dali ci mandat to mógłbyś nie przyjąć i sąd by orzekł jego wina. Pamiętam w jednym odcinku Drogówki facet skręcał w prawo na strzałce, piesi mieli zielone i w gościa przód uderzył rowerzysta co przejeżdżał na zielonym. Policja orzekła winę rowerzysty, twierdząc że nie miał prawa tam być, a kierujący mógł spodziewać się pieszego co porusza się z inną prędkością niż rower. Rowerzysta pomimo, że złamał rękę wyłapał również mandat, a podkreślam że przejeżdżał na zielonym

Edytowane przez bukmacerek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem wina rowerzysty ewidentna. Nie miał prawa jechać chodnikiem i tyle. Policjanci też cwaniaki, bo jakby dali ci mandat to mógłbyś nie przyjąć i sąd by orzekł jego wina. Pamiętam w jednym odcinku Drogówki facet skręcał w prawo na strzałce, piesi mieli zielone i w gościa przód uderzył rowerzysta co przejeżdżał na zielonym. Policja orzekła winę rowerzysty, twierdząc że nie miał prawa tam być, a kierujący mógł spodziewać się pieszego co porusza się z inną prędkością niż rower. Rowerzysta pomimo, że złamał rękę wyłapał również mandat, a podkreślam że przejeżdżał na zielonym

 

no sytuacja bardzo podobna ? tu dodatkowo rowerzysta uciekł z miejsca wypadku

 

 

cofałeś wtedy ?

 

jechałem do przodu, z prawej strony był wysoki murek (tak jakbys wyjeżdzał z garażu np i z boku wjechał ktoś w Ciebie - tylko że tego kogoś tam nie powinno być bo to był chodnik a po chodniku sie rowerem nie jeździ) Po prawej stronie faktycznie nic nie widać dopóki sie nie wychylisz lekko i ja sie wychyliłem i wtedy najechał mi na wystający zza murka przedni P błotnik...

Edytowane przez jaszyn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwróć uwagę policjantom, że na ogrodzenie z podmurówką trzeba mieć pozwolenie budowlane. Jeśli go nie ma, to jest to budowla do rozbiórki!

Jedynym winowajca w tej sytuacji jest rowerzysta. To tak jak radiowóz na sygnale, że np ma prawo wjechać na skrzyżowanie ale odpowiada za spowodowanie kolizji, bo jego prawo jest warunkowe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W normalnym kraju wina w tym przypadku powinien zostac obarczony rowerzysta, chocby za opuszczenie miejsca wypadku, poniwaz w takiej sytuacji nie mozna nawet stwierdzic czy rowerzysta byl pijany czy nie... ta Policja w Polsce to jakas taka toporna...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam się na postępowaniu w sprawach o wykroczenia, więc nie wiem jak to teraz proceduralnie "zacząć od nowa".

Za to mój kumpel bronił kuriera, który miał kolizję w analogicznych okolicznościach i nie przyjął mandatu. Sprawa przeszła przez obie instancje i niestety się nie udało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Rzecz wydarzyła się w Krakowie. Samochód wyjeżdżał z bramy budynku na chodnik. Kierowca zobaczył wówczas pędzącego rowerzystę i zatrzymał się. Rowerzysta jednak nie wyhamował i uderzył w samochód. Sądy pierwszej i drugiej instancji uznały za winnego kierowcę samochodu. Bo nie zachował szczególnej ostrożności w trakcie włączania się do ruchu i nie ustąpił pierwszeństwa rowerzyście. Choć, jak zauważył sąd, rowerzysta jechał nieprawidłowo, bo poruszał po chodniku.

 

Sąd Najwyższy zdziwił się taką interpretacją przepisów. "Kierujący samochodem nie musiał w tej sytuacji ustąpić pierwszeństwa, bo pierwszeństwu musi towarzyszyć uprawnienie. A rowerzysta nie miał prawa poruszać się chodnikiem i świadomie naruszył przepisy" - uznał SN.

Znalezione w internecie.

W przypadku z forum problemem by było pewnie odnaleźć tego kolarza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie też to przekonuje, żeby nie było.

Różne są stany faktyczne, mogą się różnić jakimiś detalami, cholera wie. Wydaje mi się, że sprawa, o której wspominałem była analogiczna. No i niestety w sprawach o wykroczenia nie przysługuje skarga do SN. Tylko RPO może ją wnieść. I w tej sprawie mojego kumpla nie udało się RPO na to "namówić".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja w ogóle nie wiem czy jest się o co bić, bo i tak robie z AC, gościu to kryminał i menel, nie sądzę żeby było z czego ściągnąć. Poza tym nie lubie się szarpać i tracić czas. którego nie mam

jaszyn, jeśli ten koleś to kryminalista to policja mając jego rower i odciski palców w bazie danych powinna z łatwością gościa namierzyć. Czy będzie z czego ściągnąć? Kwestia indywidualna. Podam jako przykład moją historię. Wracałem kilka lat temu z myjni wypucowanym samochodem i jak zatrzymałem się na światłach to z podpitej grupki młodych kolesi podleciał jakiś szmaciarz i rzucił się "bykiem" w bok mojego samochodu drąc japę. Nie chcąc pijanego debila bardziej prowokować (i widząc też kilku jego pijanych kolegów ubawionych całym zajściem) nie wysiadłem od razu z samochodu tylko odjechałem na oddaloną o 100 m stację benzynową żeby zatankować i ocenić straty. Kolesie poszli swoją drogą. Efektem zajścia była wgnieciona blacha w tylnym błotniku (bez uszkodzenia lakieru). Widząc to zacząłem się zastanawiać czy jest sens dzwonić na policję i szukać sprawcy. Los okazał się łaskawy bo po zapłaceniu za paliwo na stacji zauważyłem, że na pobliskim przystanku stoi policyjny radiowóz i policjanci spisują... całą grupkę, z którą miałem wątpliwą przyjemność się niedawno spotkać. Podszedłem, powiedziałem co się stało i zostałem poproszony o podjechanie na komendę za radiowozem wiozącym dwóch kolesi. Złożyłem zeznania, straty oszacowałem na 1000 zł itd. Od policjanta dostałem informację, że koleś któremu tak spodobał się mój samochód dzień wcześniej wyszedł z paki gdzie przesiedział kilka lat za podobny czyn. W związku z popełnieniem po raz kolejny takiego czynu groziło mu 7 lat paki. Policjant "pocieszył" mnie też, że raczej nie będzie z czego ściągnąć kosztów naprawy. Delikwent oczywiście w dniu zdarzenia wszystkiego się wypierał. Dzień później jak już wytrzeźwiał to chyba się nieźle przestraszył bo za pośrednictwem policjanta skontaktował się ze mną z propozycją uregulowania szkody w zamian za wycofanie sprawy. Wahałem się czy warto mu odpuścić, czy może nie powinien debil zostać odizolowany od społeczeństwa na te 7 lat, ale uznałem, że szkoda mi czasu na sprawę sądową i przyjąłem jego propozycję choć jego naprawa kosztowała sporo więcej niż faktyczny koszt jaki poniosłem. Płakał ale zapłacił.

Reasumując: jak Ci się chce to spróbuj gościa namierzyć z pomocą policji, choć ta musi najpierw wycofać się ze swojej głupiej decyzji o Twojej winie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...