Skocz do zawartości

Swiatła do jazdy dziennej


Rafał02

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie, ze przeczytanych tu wypowiedi wynika ze za zapalanie lu nie zapalanie swiatel w dzien jest jesdynym faktorem bezpieczenstwa jazdy. Pomimo ze we Francji obowiazku takiego nie ma to to wiele sie na tan temat dyskutuje. Osobiscie zapalam swiatla w dzien tylko gdy mam "humor" lub potrzebe agresywniejszej jazdy. Popieram w tym samym ze zapalone swiatla sugeruja stan bardziej wyjatkowy. Ktos juz o tym pisal w tym watku. nie mysle osobiscie aby wyniki podawanych statystyk byly az w takim stopniu skorelowane z zapalaniem swiatel. Napewno wiekszym problemem na drodze jest zawzietosc bardzo widoczna nawet w tym watku. Sytuacja polityczna i gospodarcza ma pewnie welki wplyw na zachowania we wszystkich sytuacjach a zwlaszcza na drodze. zachowania kirowcy w samochodzie sa podobne do zachowan w windzie lub na forum gdzie anonimat lub odisolowanie od spoleczenstwa wyzwala pewne zachowania. Temat swiatel jest dosc marginalny w dziedzinie bezpieczenstwa natomiast nie jest marginalny pod wzgledem medialnym , co widac na zalaczonym obraku.

 

Sugerujesz, że w 2007 r. sytuacja polityczna i gospodarcza była znacząco inna niż w latach sąsiednich? Co jeszcze było inne? Może to wpływ UFO, które wylądowało w 2007 r. pod Rzeszowem. Ja już nie wiem jak dotrzeć do niektórych, czy naprawdę nie widzisz, że w roku 2007 coś się stało, coś co ZNACZNIE pogorszyło bezpieczeństwo? Coś co spowodowało 6-procentowy wzrost liczby wypadków. Świat nie jest taki oczywisty jak się wydaje, czasem coś pozornie oczywistego takie nie jest, tylko trzeba się głębiej zastanowić. Sam napisałeś, że "na światłach" agresywniej jeździsz - to chyba wszystko tłumaczy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 175
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

nie widzisz, że w roku 2007 coś się stało, coś co ZNACZNIE pogorszyło bezpieczeństwo?

moze po prostu pojawilo sie wiecej samochodow na ulicach...

 

A do roku 2006 i w latach 2008-2010 to liczba samochodów się nie zwiększała, co?

Proponuje przyjrzeć się linii żółtej i brązowej.

 

wykres_dadrl.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dadrl, chętnie poprowadziłbym z tobą rzeczową dyskusję, ale strasznie zniechęca Twój ton i styl. Napastliwy, arogancki, szczylowy. Zarejestrowałeś się tu tylko po to, żeby innych obrażać i na siłę głosić swoją religię niczym zaślepiony fanatyk i szczerze mówiąc dziwię się, że za takie zachowanie gospodarz forum jeszcze cię nie wyprosił.

 

Nie wiem, czy to ty piszesz tą pracę magisterską o której wspominałeś, czy jesteś - o zgrozo - wykładowcą, ale widzę tu dowód na to, że wyższe wykształcenie w dzisiejszych czasach należy się widocznie każdemu... niestety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dadrl, chętnie poprowadziłbym z tobą rzeczową dyskusję, ale strasznie zniechęca Twój ton i styl. Napastliwy, arogancki, szczylowy. Zarejestrowałeś się tu tylko po to, żeby innych obrażać i na siłę głosić swoją religię niczym zaślepiony fanatyk i szczerze mówiąc dziwię się, że za takie zachowanie gospodarz forum jeszcze cię nie wyprosił.

 

Nie wiem, czy to ty piszesz tą pracę magisterską o której wspominałeś, czy jesteś - o zgrozo - wykładowcą, ale widzę tu dowód na to, że wyższe wykształcenie w dzisiejszych czasach należy się widocznie każdemu... niestety.

 

Podałem rzeczowe argumenty, na które odpowiedzi brak albo kwitowane są krótko: "bo moim zdaniem to niemożliwe".

I to ma być rzeczowa dyskusja? Dyskutować możemy o faktach, a te są jednoznaczne. Tłumaczę na tym forum ten sam problem po raz dziesiąty i ciągle to samo.

Nie wymiguj się, że zniechęca cię mój styl czy coś innego, po prostu przedstaw swoje argumenty.

Poza tym jaki mam być mój styl? Mam grzecznie przyznać komuś rację, mimo że jej nie ma? Nie wierzysz mnie? Pokaż ten wątek komuś od statystyki - potwierdzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podałem rzeczowe argumenty, na które odpowiedzi brak albo kwitowane są krótko: "bo moim zdaniem to niemożliwe".

I to ma być rzeczowa dyskusja? Dyskutować możemy o faktach, a te są jednoznaczne. Tłumaczę na tym forum ten sam problem po raz dziesiąty i ciągle to samo.

Nie wymiguj się, że zniechęca cię mój styl czy coś innego, po prostu przedstaw swoje argumenty.

Poza tym jaki mam być mój styl? Mam grzecznie przyznać komuś rację, mimo że jej nie ma? Nie wierzysz mnie? Pokaż ten wątek komuś od statystyki - potwierdzi.

 

dadrl nie podałeś żadnych rzeczowych argumentów a tabelkę przygotowaną przez Ciebie przygotowaną w taki sposób, aby pokazać, jakie te światła są be.

Proszę wytłumacz mi następującą ciekawostkę:

Jak zapewne pamiętasz przed wprowadzeniem całorocznego obowiązku jazdy na światłach istniał obowiązek jazdy na światłach mijania pomiędzy październikiem a marcem. Obowiązek jazdy na światłach zaczął obowiązywać 17 kwietnia 2007 roku. Zatem:

1) Dlaczego w styczniu 2007 roku wzrosła ilość wypadków o 62% (o 1565) w stosunku do stycznia 2006 roku

2) Dlaczego w lutym 2007 roku wzrosła ilość wypadków o 10,4% (o 271) w stosunku do lutego 2006 roku

3) Dlaczego w marcu 2007 roku wzrosła ilość wypadków o 20,9% (o 613) w stosunku do marca 2006 roku

 

Dla przypomnienia w 2007 roku było o 2.660 wypadków więcej niż w 2006 roku. Po odjęciu miesięcy, o których wspomniałem wyżej pozostaje 211 wypadków więcej na wszystkie pozostałe miesiące z czego większość przypada znowu na miesiące, gdzie już wcześniej istniał obowiązek jazdy na światłach. Innymi słowy Twoja tabelka wprowadza w błąd i sugeruje, iż wzrost wypadków w 2007 roku wynikał z wprowadzenia przepisów, kiedy tak naprawdę nie miał z tym nic wspólnego.

Co więcej w szeregu miesięcy, w których wcześniej nie było obowiązku jazdy na światłach, po wprowdzeniu tego obowiązku notuje się spadek ilości wypadków. W dwóch miesiącach (maj i sierpień) notuje się niewielki wzrost liczby wypadków (odpowiednio o 3,4% i 1,6%).

 

Druga rzecz, która mnie bardzo ciekawi, dlaczego do jednej tabelki wrzuciłeś jednocześnie ilość wypadków jak również ilość zabitych. Śmiertelność ma się nijak do ilości wypadków, a ma związek (co sugeruje policja w swoich raportach rocznych) z „niedostosowaniem infrastruktury drogowej do ilości pojazdów” czyli innymi słowy ze zwiększeniem ilości pojazdów na drodze. Na zdrowy rozsądek również stan pojazdów biorących udział w wypadkach ma niebagatelne znaczenie dla konsekwencji wynikających z takiego wypadku.

 

Jeżeli chcesz naprawdę merytorycznie dyskutować to przygotuj raport, który będzie uwzględniał wszystkie aspekty, a nie tylko pobieżnie zebrane informacje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

 

Załamałem się.

No nie, drugi raz tego samego nie będę wyjaśniał.

Przeczytaj może najpierw to, co napisałem wczoraj (całość), a potem możemy podyskutować.

 

To się nie załamuj a przeczytaj to co ja napisałem uwzględniając kwestie wcześniejszego obowiązku jazdy na światłach. Twój dobór danych jest bezsensowny.

Moim zdaniem trzeba uwzględniać poszczególne miesiące, bo inaczej cała ta Twoja statystyka jest wyłącznie fajną zabawą w dobieranie kolorowych szlaczków w tabeli. :roll:

Spójrz na to inaczej 92% większej ilości wypadków miało miejsce PRZED wprowadzeniem obowiązku całorocznej jazdy na światłach! Czy naprawdę uważasz, że to nie ma znaczenia? :shock:

 

Ponieważ przy tak dużej liczbie zmiennych im dłuższy okres tym lepiej, ponieważ różne anomalie w ciągu roku mają szansę się zrównoważyć.

Czyli innymi słowy uwzględniamy miesiące w których wypadków było zdecydowanie więcej po to, aby uzasadnić swoją teorię.

 

Chcesz rozmawiać o konkretach... masz szanse :D

 

EDIT:

Aha - zapomniałeś też o drugim pytaniu dotyczącym śmiertelności w wypadkach... :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

 

Załamałem się.

No nie, drugi raz tego samego nie będę wyjaśniał.

Przeczytaj może najpierw to, co napisałem wczoraj (całość), a potem możemy podyskutować.

 

To się nie załamuj a przeczytaj to co ja napisałem uwzględniając kwestie wcześniejszego obowiązku jazdy na światłach. Twój dobór danych jest bezsensowny.

Moim zdaniem trzeba uwzględniać poszczególne miesiące, bo inaczej cała ta Twoja statystyka jest wyłącznie fajną zabawą w dobieranie kolorowych szlaczków w tabeli. :roll:

Spójrz na to inaczej 92% większej ilości wypadków miało miejsce PRZED wprowadzeniem obowiązku całorocznej jazdy na światłach! Czy naprawdę uważasz, że to nie ma znaczenia? :shock:

 

Ponieważ przy tak dużej liczbie zmiennych im dłuższy okres tym lepiej, ponieważ różne anomalie w ciągu roku mają szansę się zrównoważyć.

Czyli innymi słowy uwzględniamy miesiące w których wypadków było zdecydowanie więcej po to, aby uzasadnić swoją teorię.

 

Chcesz rozmawiać o konkretach... masz szanse :D

 

Weź ty może przeczytaj dokładnie co napisałem.

Weźmy grudzień 2007 - wypadków było mnie o 642 niż rok wcześniej. To by sugerowało, że w miesiącach letnich, kiedy podobno światła pomagają wypadków powinno być jeszcze mniej, że miało być dużo lepiej w tym roku. Natomiast w żadnym z miesiącu w tym roku nie było o tyle wypadków mniej. Druga liczba w kolejności to zaledwie 136 mniej - w czerwcu. Teraz już widzisz dlaczego analiza miesięczna nie ma sensu?

Zerknij jeszcze na dane 2005-2006 z miesięcy letnich o ile spadała wtedy liczba wypadków (a nie było nakazu świateł)- dla przykładu: 282, 411, 148. Czy w którymś z miesięcy letnich 2007 masz taki spadek? Czy ja się tego czepiam? Powtarzam raz jeszcze - analiza miesięczna nie ma sensu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Dyskutować możemy o faktach, a te są jednoznaczne. ...

 

1. Wiesz wszystko lepiej.

2. Masz jedynie prawdziwe dane.

3. Inni mają fałszywe dane.

4. Inni nie potrafią analizować danych.

 

O czym niby chcesz dyskutować, jaki to zajebisty jesteś ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Dyskutować możemy o faktach, a te są jednoznaczne. ...

 

1. Wiesz wszystko lepiej.

2. Masz jedynie prawdziwe dane.

3. Inni mają fałszywe dane.

4. Inni nie potrafią analizować danych.

 

O czym niby chcesz dyskutować, jaki to zajebisty jesteś ?

 

Inni mają może te same dane, ale jak widać nie wiedzą co z nich wynika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inni mają może te same dane, ale jak widać nie wiedzą co z nich wynika.

Chciales powiedziec: nie wiedza jak je zinterpretowac zeby poparly moja terorie?? :roll: :mrgreen::twisted:

 

Ale co tu interpretować? Właśnie takie dowolne interpretacje próbują robić niektórzy tu się wypowiadający.

A sprawa jest prosta: dane są gromadzone i przetwarzane w ujęciu rocznym i tylko taka analiza nie może budzić podejrzeń o manipulacje. Czy ja pytam dlaczego w grudniu 2007 było tak mało wypadków? Nie, bo wiem że to nie ma sensu, chociaż takie pytanie mogłoby się wydawać sensowne.

Równie dobrze może ktoś wywnioskować, że we wtorki przed wprowadzeniem nakazu było więcej wypadków i to uzasadnia jego sens (a mogło tak być, czemu nie, wystarczy jedna większa katastrofa we wtorek).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ja pytam dlaczego w grudniu 2007 było tak mało wypadków?

A ja sie pytam: czemu w takim razie skoro obowiazek jazdy na swiatlach zwieksza ilosc wypadkow w grudniu 2006 bylo ich wiecej niz w 2007?? :mrgreen:

podsumowujac:

"Bo moja jest tylko racja i to swieta racja, a nawet jesli jest twoja to moja racja jest bardziej mojsza niz twojsza bo to wlasnie moja racja jest racja najmojsza"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ja pytam dlaczego w grudniu 2007 było tak mało wypadków?

A ja sie pytam: czemu w takim razie skoro obowiazek jazdy na swiatlach zwieksza ilosc wypadkow w grudniu 2006 bylo ich wiecej niz w 2007?? :mrgreen:

podsumowujac:

"Bo moja jest tylko racja i to swieta racja, a nawet jesli jest twoja to moja racja jest bardziej mojsza niz twojsza bo to wlasnie moja racja jest racja najmojsza"...

 

Oj, nie chce mi się z tobą gadać. Bo nakaz na światła zwiększa średnią liczbę wypadków (nie ilość) w danym okresie, tak jak CO2 zwiększa (podobno) średnią temperaturę na Ziemi, co nie znaczy, że zima za rok w Polsce będzie cieplejsza niż poprzednia.

A propos: z tego co pamiętam poprzednia zima była wyjątkowo zimna, co oznacza, że temperatura na Ziemi nie rośnie. Musze to powiedzieć Al'owi Gore, niech czym prędzej sprzedaje te fundusze związane z ochroną klimatu, których tyle nakupował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weź ty może przeczytaj dokładnie co napisałem.

Weźmy grudzień 2007 - wypadków było mnie o 642 niż rok wcześniej. To by sugerowało, że w miesiącach letnich, kiedy podobno światła pomagają wypadków powinno być jeszcze mniej, że miało być dużo lepiej w tym roku. Natomiast w żadnym z miesiącu w tym roku nie było o tyle wypadków mniej. Druga liczba w kolejności to zaledwie 136 mniej - w czerwcu. Teraz już widzisz dlaczego analiza miesięczna nie ma sensu?

Zerknij jeszcze na dane 2005-2006 z miesięcy letnich o ile spadała wtedy liczba wypadków (a nie było nakazu świateł)- dla przykładu: 282, 411, 148. Czy w którymś z miesięcy letnich 2007 masz taki spadek? Czy ja się tego czepiam? Powtarzam raz jeszcze - analiza miesięczna nie ma sensu.

 

Ok. Zakładam, że moja teza, żeby nie wliczać miesięcy, w których już wcześniej obowiązywał nakaz jazdy na światłach jest idiotyczna biorąc pod uwagę Twoją wszechwiedzę.

Ale cały czas Twoje wykresy i dane nie trzymają się kupy, bo:

 

1) Liczba pojazdów silnikowych w 2006 roku wynosiła 18.035.047

2) Liczba pojazdów silnikowych w 2007 roku wynosiła 19.471.836 czyli zwiększyła się o 7% w stosunku do 2006,

3) Liczba pojazdów silnikowych w 2008 roku wynosiła 21.336.913 czyli zwiększyła się o 9% w stosunku do 2007

 

Odpowiednio:

 

1) Liczba wypadków w 2006 roku wynosiła 46.876

2) Liczba wypadków w 2007 roku wynosiła 49.536 czyli o 5% więcej niż w 2006 roku

3) Liczba wypadków w 2008 roku wynosiła 49.054 czyli spadła o 1% w stosunku do 2007 roku.

 

Czyli wzrost ilości samochodów nie przełożył się bezpośrednio na wzrost wypadków - jak zakładam powinien. A w 2008 roku znowu rozpoczęła się tendencja spadkowa. Żeby było zabawniej w 2009 roku nastąpił spadek wypadków o 10% (9,9% żeby być dokładnym) nigdy wcześniej nie było takiego spadku (o prawie 5.000 wypadków).

 

I tu dochodzimy do sedna - rok 2007 był anomalią z uwagi na bardzo dobre warunki pogodowe w pierwszych trzech miesiącach (jeszcze przed wprowadzeniem obowiązku całodobowej jazdy na światłach), a kolejne miesiące i lata utrzymywały tendencje zniżkowe i to pomimo zwiększonej ilości pojazdów na drogach.

 

EDIT: Dział pytania do Dyrekcji - jakiś poziom jednak trzeba zachować :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli wzrost ilości samochodów nie przełożył się bezpośrednio na wzrost wypadków - jak zakładam powinien. A w 2008 roku znowu rozpoczęła się tendencja spadkowa. Żeby było zabawniej w 2009 roku nastąpił spadek wypadków o 10% (9,9% żeby być dokładnym) nigdy wcześniej nie było takiego spadku (o prawie 5.000 wypadków).

 

Rozpoczęła? Chyba powróciła. Tyle, że wystartowała z wyższego poziomu. Przyjrzyj się brązowej linii na wykresie - jest praktycznie linią prostą i wraz z jej hipotetycznym wykropkowanym przedłużeniem też stanowi linię prostą. Teraz )od 2007) też będzie stanowiła linie prostą, równoległa do tej hipotetycznej.

Czego to dowodzi? Że przy stałych czynnikach liczba wypadków zależność liczby wypadków od liczby samochodów jest funkcją liniową.

Jest to w pewnym sensie doświadczalne potwierdzenie Smeed'a

 

I tu dochodzimy do sedna - rok 2007 był anomalią z uwagi na bardzo dobre warunki pogodowe w pierwszych trzech miesiącach (jeszcze przed wprowadzeniem obowiązku całodobowej jazdy na światłach), a kolejne miesiące i lata utrzymywały tendencje zniżkowe i to pomimo zwiększonej ilości pojazdów na drogach.

 

Innymi słowy cała Twoja analiza jest o kant d* potłuc, bo w swoim magicznym wykresiku uwzględniłeś śmiertelność, a nie samą ilosć wypadków :mrgreen:

 

Jeżeli już tak chcesz, to w kolejnych miesiącach nigdy nie było takich spadków jak rok wcześniej w tych samych miesiącach. Więc?

A śmiertelność? Co ci ona przeszkadza? Już pomijam fakt, że Unia Europejska definiuje stan bezpieczeństwa liczbą wypadków śmiertelnych.

Czekam na kolejne argumenty. Robi się ciekawie.

 

Aha, jeszcze jedno mi się przypomniało: gdyby rok 2007 był anomalią to w następnym roku wypadków byłoby dużo mniej, tyle ile wynikałoby z trendu malejącego. A tu było niewiele mniej niż w 2007 i cały czas więcej niż w 2006. Wynikałoby z tego, że rok 2008 też był jakąś anomalią, tyle że mniejszą.

Rozumiesz, czy mam wytłumaczyć głębiej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ilość sprzedanego paliwa (tys ton) jest proporcjonalna do liczby przejechanych km:

2006 - 17 534

2007 - 19 099; wzrost o 8,57%, czyli więcej niż wzrost liczby samochodów=każdy statystyczny samochód przejechał więcej kilometrów=możliwość wypadku zwiększyła się; liczba wypadków wzrosła o 5% - zwiększone natężenie ruchu nie zwiększylo proporcjonalnie ilości wypadków

2008 - 19 040 - spadek 0,3% - spadek natężenia ruchu jest mniejszy niz spadek liczby wypadków (1%), czyli na każdy przejechany km było mniej wypadków

żródło:

http://naftagaz.pl/analiza/14-06-2010/p ... paliw-2009

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ilość sprzedanego paliwa (tys ton) jest proporcjonalna do liczby przejechanych km:

2006 - 17 534

2007 - 19 099; wzrost o 8,57%, czyli więcej niż wzrost liczby samochodów=każdy statystyczny samochód przejechał więcej kilometrów=możliwość wypadku zwiększyła się; liczba wypadków wzrosła o 5% - zwiększone natężenie ruchu nie zwiększylo proporcjonalnie ilości wypadków

2008 - 19 040 - spadek 0,3% - spadek natężenia ruchu jest mniejszy niz spadek liczby wypadków (1%), czyli na każdy przejechany km było mniej wypadków

żródło:

http://naftagaz.pl/analiza/14-06-2010/p ... paliw-2009

 

 

2009?

2006 też nie pasuje do twojej teorii - skąd ten wzrost?

 

Jak już coś porównujesz, to porównuj te same wielkości - w jednym roku piszesz o możliwości wypadku, w drugim o liczbie wypadków na każdy przejechany kilometr. Po prostu próbujesz porównywać razem dwie wielkości, tak jak ci wygodnie. Albo zakładasz, że liczba samochodów wpływa na liczbę wypadków albo ilość sprzedanego paliwa. Mieszanie tych dwóch rzeczy nie ma sensu. Ujmę to inaczej, jeżeli zakładasz, ze ilość sprzedanego paliwa ma wpływ na wypadki, to po co ci jeszcze liczba samochodów? Przecież zużycie benzyny jest wartością bezwzględną.

Ze statystyki dwója.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2009? Niech przewidywana (dane na wykresie dotycza 3 kwartałów) sprzedaż wzrosnie do ~23 000 tys ton, czyli ilość km wzrosnie o 20%, to skąd ten spadek liczby wypadków o 10%? Ludzie jeżdzą znacznie więcej (zwiększyla się nie tylko liczba samochodów, ale także jednostkowy przebieg, czyli czas przebywania na drodze) a wypadków jest mniej?

 

A propos dwói ze statystyki - w obu przypadkach porównywałem liczbę wypadków na przejechany kilometr (w skrócie) przy okazji wtrącajac, że wzrost liczby samochodów niekoniecznie jest proporcjonalny do wzrostu natężenia ruchu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli wzrost ilości samochodów nie przełożył się bezpośrednio na wzrost wypadków - jak zakładam powinien. A w 2008 roku znowu rozpoczęła się tendencja spadkowa. Żeby było zabawniej w 2009 roku nastąpił spadek wypadków o 10% (9,9% żeby być dokładnym) nigdy wcześniej nie było takiego spadku (o prawie 5.000 wypadków).

 

Rozpoczęła? Chyba powróciła. Tyle, że wystartowała z wyższego poziomu. Przyjrzyj się brązowej linii na wykresie - jest praktycznie linią prostą i wraz z jej hipotetycznym wykropkowanym przedłużeniem też stanowi linię prostą. Teraz )od 2007) też będzie stanowiła linie prostą, równoległa do tej hipotetycznej.

Czego to dowodzi? Że przy stałych czynnikach liczba wypadków zależność liczby wypadków od liczby samochodów jest funkcją liniową.

Jest to w pewnym sensie doświadczalne potwierdzenie Smeed'a

 

Chyba rzeczywiście się robi ciekawie :mrgreen:

Niech ktoś mnie poprawi jeżeli się mylę, bo matury z matematyki nie zdawałem :wink:

Czy wartości dla brązowej linii nie powinny być następujące: 2003: 3,2; 2004: 3,1; 2005: 2,9; 2006: 2,6; 2007: 2,5; 2008: 2,3.

Oczywiście mówimy o ilości wypadków na 1000 samochodów...

Z moich wyliczeń wynika, że tendencja zniżkowa jest zachowana :roll:

 

A to twierdzenie Smeed'a to się odnosi do rocznej ilości zgonów w wypadkach drogowych jesteś przekonany, że tu ma zastosowanie?

 

I tu dochodzimy do sedna - rok 2007 był anomalią z uwagi na bardzo dobre warunki pogodowe w pierwszych trzech miesiącach (jeszcze przed wprowadzeniem obowiązku całodobowej jazdy na światłach), a kolejne miesiące i lata utrzymywały tendencje zniżkowe i to pomimo zwiększonej ilości pojazdów na drogach.

 

Jeżeli już tak chcesz, to w kolejnych miesiącach nigdy nie było takich spadków jak rok wcześniej w tych samych miesiącach. Więc?

A śmiertelność? Co ci ona przeszkadza? Już pomijam fakt, że Unia Europejska definiuje stan bezpieczeństwa liczbą wypadków śmiertelnych.

Czekam na kolejne argumenty. Robi się ciekawie.

 

Ale ciągle spadki były. Jaki wpływ na ich wielkość miały światła - sądzę, że nikt nie jest w stanie tego obliczyć. Jest zbyt dużo zmiennych, aby to wyliczyć.

Śmiertelność mi nie przeszkadza dlatego był edit.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież zużycie benzyny jest wartością bezwzględną.

Jezeli w jednym roku przejechałeś 10k km, a w drugim 13k km to zużyłeś na to tyle samo paliwa?

W skrócie - o 30% dłużej Twój samochód był na drodze i miał możliwość uczestniczenia w wypadku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na potwierdzenie argumentu zużycia paliwa należy dodać, że w ciągu ostatnich trzech lat zarejestrowanych zostało w Polsce 824 tys. NOWYCH samochodów, które to z naturyz rzeczy spalają mniej paliwa, niż stare, które zastępują. W związku z czym ilość przejechanych km przez pojedynczy samochód wzrosła prawdopodobnie jescze więcej niż podaje to jocek

 

[źródło: carmarket.com.pl]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, ze przeczytanych tu wypowiedi wynika ze za zapalanie lu nie zapalanie swiatel w dzien jest jesdynym faktorem bezpieczenstwa jazdy. Pomimo ze we Francji obowiazku takiego nie ma to to wiele sie na tan temat dyskutuje. Osobiscie zapalam swiatla w dzien tylko gdy mam "humor" lub potrzebe agresywniejszej jazdy. Popieram w tym samym ze zapalone swiatla sugeruja stan bardziej wyjatkowy. Ktos juz o tym pisal w tym watku. nie mysle osobiscie aby wyniki podawanych statystyk byly az w takim stopniu skorelowane z zapalaniem swiatel. Napewno wiekszym problemem na drodze jest zawzietosc bardzo widoczna nawet w tym watku. Sytuacja polityczna i gospodarcza ma pewnie welki wplyw na zachowania we wszystkich sytuacjach a zwlaszcza na drodze. zachowania kirowcy w samochodzie sa podobne do zachowan w windzie lub na forum gdzie anonimat lub odisolowanie od spoleczenstwa wyzwala pewne zachowania. Temat swiatel jest dosc marginalny w dziedzinie bezpieczenstwa natomiast nie jest marginalny pod wzgledem medialnym , co widac na zalaczonym obraku.

 

Sugerujesz, że w 2007 r. sytuacja polityczna i gospodarcza była znacząco inna niż w latach sąsiednich? Co jeszcze było inne? Może to wpływ UFO, które wylądowało w 2007 r. pod Rzeszowem. Ja już nie wiem jak dotrzeć do niektórych, czy naprawdę nie widzisz, że w roku 2007 coś się stało, coś co ZNACZNIE pogorszyło bezpieczeństwo? Coś co spowodowało 6-procentowy wzrost liczby wypadków. Świat nie jest taki oczywisty jak się wydaje, czasem coś pozornie oczywistego takie nie jest, tylko trzeba się głębiej zastanowić. Sam napisałeś, że "na światłach" agresywniej jeździsz - to chyba wszystko tłumaczy?

Co skutkiem a co przyczyna ??? nie jezdze agresywniej z powodu zapalonych swiatel ale zapalam swiatla z powodu agresyvnej jazdy.

Dziwny z ciebie clowiek atakujesz jak pies gonczy nawet gdy ktos z toba zgadza. Glosno i jasno bez trudnych zdan podpisuje sie pod opinia ze OBOWIAZEK zapalania swiatel w dzien nie poprawia bezpieczenstwa na drogach.

 

ps: moja obecnosc na drodze tez dobrze nie wplywa na bezpieczenstwo :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawostka: W 2007 roku wszedl nowy model imprezy ktory wszystkich szokowal. Wszyscy kierowcy ogladali sie za tym autam zamiast patrzec na droge i oto mamy skutki. Niektorzy w tym czasie byli jeszcze w trakcie nadrabiania zaleglosci w srednim wyksztalceniu i tego faktu nie zauwazyli ( z tego okresu pochodza wnioski o nielogice ocieplenia klimatu) potem przyszedl czas na prace magisterska i zabraklo czasu na utrwalenie wedzy.

Mam nadzieje ze praca magisterska nie jest zwiazana z tzmatem przyszlej pracy zawodowej i znajda sie lepsi do stanowisk decydenckich lub doradczych w tych sprawach.

Temat sam zdechnie przy obronie :mrgreen: chyba ze jest inne poparcie niz naukowe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...