Skocz do zawartości

Swiatła do jazdy dziennej


Rafał02

Rekomendowane odpowiedzi

"Reklamowana" strona zawiera dane nieprawdziwe - opiera się na statystyce wypadków z roku 2007. Dlaczego brak nowych danych ?

 

Sugerujesz, że włączenie świateł w 2007 roku ma wpływ na bezpieczeństwo dopiero teraz?

 

Tam też zawierana jest sugestia wyborcza na podstawie tego, czy dany kandydat na prezydenta jest za, czy przeciw; czy istotnie ( niezależnie od poglądów politycznych ) najważniejszym zadaniem prezydenta ma być tematyka świecenia ( lub nie ) ?

 

Czy człowiek odpowiedzialny za 500 ofiar rocznie ma moralne prawo być prezydentem?

 

Mnie tam polityka obojętna ( oprócz ogólnie krytycznego do niej nastawienia ), lecz lektura cytowanej strony istotnie nasuwa wrażenie bardzo poważnej polaryzacji politycznej ....

 

Bo to jedna partia wzięła w łapę. A właściwie jedna plus jej przybudówka.

 

Niezależnie od w/w sugeuję zapoznanie się z następującą informacją :

http://ec.europa.eu/enterprise/sectors/ ... ing-light/

 

Pozdrowienia

 

I? Czytałem to, kiedy ty jeszcze nie wiedziałeś co to są światła do jazdy dziennej.

Proponuje też poszukać co się stało w dniu 27 listopada 2007.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 175
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

dadrl, rozumiem, że może nie podobać Ci się pomysł wprowadzenia obowiązku jazdy na światłach w ciągu dnia, ale taki sposób dyskusji nie prowadzi do niczego sensownego. Chcesz być brany na poważnie, to pisz tak, żeby brano Cię na poważnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dadrl, rozumiem, że może nie podobać Ci się pomysł wprowadzenia obowiązku jazdy na światłach w ciągu dnia, ale taki sposób dyskusji nie prowadzi do niczego sensownego. Chcesz być brany na poważnie, to pisz tak, żeby brano Cię na poważnie.

 

Pytam, czy włączone światła w 2007 r. mają wpływ na cokolwiek dopiero dzisiaj? Czy to są poważne argumenty?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dadrl, rozumiem, że może nie podobać Ci się pomysł wprowadzenia obowiązku jazdy na światłach w ciągu dnia, ale taki sposób dyskusji nie prowadzi do niczego sensownego. Chcesz być brany na poważnie, to pisz tak, żeby brano Cię na poważnie.

 

Pytam, czy włączone światła w 2007 r. mają wpływ na cokolwiek dopiero dzisiaj? Czy to są poważne argumenty?

 

Gdybyś mógł odnieść się również do tych części swojej wypowiedzi: Odpowiedzialność moralna. Korupcja. No i traktowanie adwersarza jak pierwszego lepszego gówniarza.

 

Odnośnie statystyk z 2007r. Prawdopodobnie chodzi o to, że nie przez cały 2007 rok ten przepis obowiązywał. Prawdopodobnie w 2007r. przypadki nie stosowania się do obowiązku były częstsze, w związku z tym, że był to nowy przepis. Do tego

Dodatkowo, w samochodach rejestrowanych po raz pierwszy po 31 grudnia 2009 roku, światła pozycyjne tylne, światła obrysowe przednie, boczne i tylne oraz oświetlenie tablicy rejestracyjnej nie mogą włączać się razem ze światłami dziennymi.
, co moim zdaniem dodatkowo zwiększa bezpieczeństwo. Dobrze byłoby mieć aktualne dane. 3 lata to jednak sporo czasu na polskich drogach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Gdybyś mógł odnieść się również do tych części swojej wypowiedzi: Odpowiedzialność moralna. Korupcja. No i traktowanie adwersarza jak pierwszego lepszego gówniarza.

 

A co, nie było korupcji?

 

Odnośnie statystyk z 2007r. Prawdopodobnie chodzi o to, że nie przez cały 2007 rok ten przepis obowiązywał. Prawdopodobnie w 2007r. przypadki nie stosowania się do obowiązku były częstsze, w związku z tym, że był to nowy przepis.

 

Ja tam widzę, że teraz są częstsze. Wtedy każdy się bał, że zaraz dostanie mandat, a nie taki diabeł straszny. Ja przez 3 lata jeżdżenia bez świateł dostałem tylko jeden mandat i nie znam osoby, która dostałaby więcej niż jeden, a osób jeżdżących bez świateł znam sporo.

 

Dobrze byłoby mieć aktualne dane. 3 lata to jednak sporo czasu na polskich drogach.

 

Ale aktualne dane dotyczące czego? W 2007 zdarzyło się tyle wypadków ile się zdarzyło, nie będzie więcej ani mniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ojciec Założyciel

 

1. A co, nie było korupcji?

 

2. Ja przez 3 lata jeżdżenia bez świateł dostałem tylko jeden mandat i nie znam osoby, która dostałaby więcej niż jeden, a osób jeżdżących bez świateł znam sporo.

 

3.Ale aktualne dane dotyczące czego? W 2007 zdarzyło się tyle wypadków ile się zdarzyło, nie będzie więcej ani mniej.

 

Pozwoliłem sobie poszczególne wypowiedzi ponumerować, aby komentarze były jednoznaczne:

1. Forum nie jest miejscem agitacji politycznej. W tym wątku ( pytania do Dyrekcji ) jest to wręcz regulaminowo niedozwolone (OT). Uprzejmie proszę o zaniechanie wspomnianej agitacji oraz wszelkich insynuacji pomówień etc.

2. Dziękuję za przekonanie mnie, iż bardziej intensywne działania Policji należy widzieć pozytywnie; być może łapiąc więcej osób postępujących tak jak Pan ( średnio istotne ) złapanych zostanie także więcej nietrzeźwych ( bardzo istotne ); oni też zapewne są przekonani, że do ignorowania istniejących przepisów "uprawnia" ich wyznawana ideologia.

3. Cytowanie wybiórcze danych statystycznych może być odebrane jako chęć manipulowania opinią publiczną.

Ponieważ daleki jestem od takiej, jakże negatywnej oceny działania "dadrl" sądzę, że wynika to tylko z braku informacji, który pozwalam sobie niniejszym uzupełnić ( 2007 / 2008 / 2009 ):

Ilość wypadków drogowych 49.536 / 49.054 / 44.196

Ilość rannych w wypadkach 63.224 / 62.097 / 56.096

Ilość ofiar śmiertelnych 5.583 / 5.437 / 4.572

 

Czasem dobrze jest umieć odróżnić fakty od propagandy - także poza tematem DRL :wink:

 

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ojciec Założyciel

Postanowiłem nieco dokładniej zgłębić temat, czyli:

Statystyka zafałszowana świadomie, czy też nie ?

 

DADRL powołuje się na to, że w 2007 roku ( = po wprowadzeniu obowiązku ) nastąpiło więcej wypadków, niż w roku 2006.

To fakt. Konkretnie było ich 49.536, podczas gdy w roku 2006 – 46.876.

Przyrost o 2660.

 

Zgodnie z informacją na w/w stronie przepis wprowadzono w dniu 17.04.

Zobaczmy więc, w jakich miesiącach ten przyrost nastąpił (2007 / 2006)

Styczeń: 4127 / 2528 = + 1599

Luty : 2854 / 2599 = + 255

Marzec: 3579 / 2940 = + 639

Kwiecień:3784 / 3522 = + 262

 

Dalej liczyć już nie ma sensu – po wprowadzeniu obowiązku ilość wypadków już się w porównaniu do 2006 roku nie zwiększała.

 

Przeprowadzenie podobnego rachunku dla ilości ofiar śmiertelnych przynosi jeszcze bardziej jednoznaczny obraz – zainteresowanych odsyłam do ogólnodostępnych statystyk policji.

 

Odpowiedź na postawione na wstępie pytanie nie jest jednak wbrew pozorom jednoznaczna.

Nie można przecież wykluczyć, że argumentacja DADRL wynika po prostu z niewiedzy…

 

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś mógł odnieść się również do tych części swojej wypowiedzi: Odpowiedzialność moralna. Korupcja. No i traktowanie adwersarza jak pierwszego lepszego gówniarza.

 

A co, nie było korupcji?

A co, była?

 

BPMSPANC

 

Odnośnie statystyk z 2007r. Prawdopodobnie chodzi o to, że nie przez cały 2007 rok ten przepis obowiązywał. Prawdopodobnie w 2007r. przypadki nie stosowania się do obowiązku były częstsze, w związku z tym, że był to nowy przepis.

 

Ja tam widzę, że teraz są częstsze. Wtedy każdy się bał, że zaraz dostanie mandat, a nie taki diabeł straszny. Ja przez 3 lata jeżdżenia bez świateł dostałem tylko jeden mandat i nie znam osoby, która dostałaby więcej niż jeden, a osób jeżdżących bez świateł znam sporo.

Ja tam widzę, że rzadsze.

 

Odnośnie osób jeżdżących bez świateł. Sam przyznałeś wcześniej, że nieoświetlone obiekty są teraz (w czasie gdy istnieje obowiązek jazdy na światłach) dużo gorzej widoczne, czy też - dużo trudniej "rejestrowalne" przez kierowcę. Z tym argumentem się zgadzam. Rozumiem też brak zgody na taki przepis, ale nie rozumiem ryzykowania cudzego życia (bo to Ty nie jesteś oświetlony) kosztem własnego widzimisie.

 

Dobrze byłoby mieć aktualne dane. 3 lata to jednak sporo czasu na polskich drogach.

 

Ale aktualne dane dotyczące czego? W 2007 zdarzyło się tyle wypadków ile się zdarzyło, nie będzie więcej ani mniej.

Żeby nie było dalszych wątpliwości. Chodziło mi o dane dotyczące lat po AD 2007, czyli (szybko licząc) z roku 2008 jak i 2009. Z drugim zdaniem się zgadzam, jak najbardziej, jednak nie widzę związku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3. Cytowanie wybiórcze danych statystycznych może być odebrane jako chęć manipulowania opinią publiczną.

Ponieważ daleki jestem od takiej, jakże negatywnej oceny działania "dadrl" sądzę, że wynika to tylko z braku informacji, który pozwalam sobie niniejszym uzupełnić ( 2007 / 2008 / 2009 ):

Ilość wypadków drogowych 49.536 / 49.054 / 44.196

Ilość rannych w wypadkach 63.224 / 62.097 / 56.096

Ilość ofiar śmiertelnych 5.583 / 5.437 / 4.572

 

Czasem dobrze jest umieć odróżnić fakty od propagandy - także poza tematem DRL :wink:

 

Pozdrowienia

 

Ależ ja doskonale znam te dane! To tylko gwóźdź do trumny świateł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłem nieco dokładniej zgłębić temat, czyli:

Statystyka zafałszowana świadomie, czy też nie ?

 

DADRL powołuje się na to, że w 2007 roku ( = po wprowadzeniu obowiązku ) nastąpiło więcej wypadków, niż w roku 2006.

To fakt. Konkretnie było ich 49.536, podczas gdy w roku 2006 – 46.876.

Przyrost o 2660.

 

Zgodnie z informacją na w/w stronie przepis wprowadzono w dniu 17.04.

Zobaczmy więc, w jakich miesiącach ten przyrost nastąpił (2007 / 2006)

Styczeń: 4127 / 2528 = + 1599

Luty : 2854 / 2599 = + 255

Marzec: 3579 / 2940 = + 639

Kwiecień:3784 / 3522 = + 262

 

Dalej liczyć już nie ma sensu – po wprowadzeniu obowiązku ilość wypadków już się w porównaniu do 2006 roku nie zwiększała.

 

Przeprowadzenie podobnego rachunku dla ilości ofiar śmiertelnych przynosi jeszcze bardziej jednoznaczny obraz – zainteresowanych odsyłam do ogólnodostępnych statystyk policji.

 

Odpowiedź na postawione na wstępie pytanie nie jest jednak wbrew pozorom jednoznaczna.

Nie można przecież wykluczyć, że argumentacja DADRL wynika po prostu z niewiedzy…

 

Pozdrowienia

 

A wiesz, że 17 kwietnia 2007 było 2x więcej wypadków niż 17 kwietnia 2006?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś mógł odnieść się również do tych części swojej wypowiedzi: Odpowiedzialność moralna. Korupcja. No i traktowanie adwersarza jak pierwszego lepszego gówniarza.

 

A co, nie było korupcji?

A co, była?

 

Ależ nie, nie było. Te wszystkie PRYWATNE firmy tak z dobrego serca wynajęły firmę PR do celów propagandowych, a osłom dały w łapę.

No weź mnie nie osłabiaj, proszę.

http://bezswiatel.ath.cx/winni

 

Odnośnie osób jeżdżących bez świateł. Sam przyznałeś wcześniej, że nieoświetlone obiekty są teraz (w czasie gdy istnieje obowiązek jazdy na światłach) dużo gorzej widoczne, czy też - dużo trudniej "rejestrowalne" przez kierowcę. Z tym argumentem się zgadzam. Rozumiem też brak zgody na taki przepis, ale nie rozumiem ryzykowania cudzego życia (bo to Ty nie jesteś oświetlony) kosztem własnego widzimisie.

 

 

W dzień KAŻDY samochód jest oświetlony. Światłem słonecznym.

 

 

 

Żeby nie było dalszych wątpliwości. Chodziło mi o dane dotyczące lat po AD 2007, czyli (szybko licząc) z roku 2008 jak i 2009. Z drugim zdaniem się zgadzam, jak najbardziej, jednak nie widzę związku.

 

A jakie znaczenie mają dane z 2009 dla twojego toku myślenia? Chociaż ja doskonale znam te dane i potwierdzają one szkodliwy wpływ świateł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już wcześniej napisałem. Jeżeli chcesz być traktowany poważnie staraj się ważyć słowa. Jeżeli oskarżasz kogoś o korupcję, to chciałbym dokładnie wiedzieć kogo i jakie masz na to dowody - najlepiej kopię KP potwierdzoną notarialnie. :mrgreen: Co do oświetlania aut światłem słonecznym, to zaprzeczasz sam sobie, bo rowerzyści też są nim oświetleni, jak i piesi, a przecież pisałeś wcześniej, że gorzej ich widać (z czym się zgadzam) - więc już nie rozumiem z czym się zgadzasz, a z czym nie. Czy po prostu wybiórczo traktujesz fakty. Statystyki z 2009 i 2008 roku odnoszą się do pełnych okresów, kiedy istniał obowiązek jazdy na światłach, więc o te statystyki chodziło - żeby mieć dokładniejszy obraz sytuacji, a nie tylko o te z 2007r. Piszę już 3. post na ten temat i nie wiem jak to inaczej wyjaśnić.

 

PS. Zajrzałem na Twoją stronę. Mam nadzieję, że masz jakieś dowody, bo na miejscu takiej pani Majek poczułbym, że ktoś mi tu coś obrabia na boku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ojciec Założyciel

Cytowane powyżej w moim wpisie dane statystyczne dowodzą, że ilość wypadków, rannych oraz ofiar śmiertelnych się sukcesywnie zmniejsza.

 

Ależ ja doskonale znam te dane! To tylko gwóźdź do trumny świateł.

 

Taki komentarz wskazuje, że forumowicz dadrl nie tylko świadomie ne swojej ( ? ) stronie dezinformuje czytelników, lecz że dla realizacji idei gotów jest zaakceptować zwiększenie ilości wypadków, ilości rannych, śmierci. :shock:

 

Smutne

 

Na pocieszenie można tylko dodać aktualny meldunek:

 

W sumie w pierwszej połowie br. na drogach w całym kraju doszło do 16 tys. 910 wypadków, w których zginęło prawie 1,5 tys. osób a ponad 21,5 tys. zostało rannych. "W porównaniu do analogicznego okresu 2009 r. liczba wypadków spadła o 2 tys. 846, liczba zabitych o 424 a rannych o 3 tys. 715" - powiedział w środę Krzysztof Hajdas z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji.

 

wsparty świadomością, że sznase takich osób jak dardl na zmianę tego trendu są minimalne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już wcześniej napisałem. Jeżeli chcesz być traktowany poważnie staraj się ważyć słowa. Jeżeli oskarżasz kogoś o korupcję, to chciałbym dokładnie wiedzieć kogo i jakie masz na to dowody - najlepiej kopię KP potwierdzoną notarialnie. :mrgreen: Co do oświetlania aut światłem słonecznym, to zaprzeczasz sam sobie, bo rowerzyści też są nim oświetleni, jak i piesi, a przecież pisałeś wcześniej, że gorzej ich widać (z czym się zgadzam) - więc już nie rozumiem z czym się zgadzasz, a z czym nie. Czy po prostu wybiórczo traktujesz fakty. Statystyki z 2009 i 2008 roku odnoszą się do pełnych okresów, kiedy istniał obowiązek jazdy na światłach, więc o te statystyki chodziło - żeby mieć dokładniejszy obraz sytuacji, a nie tylko o te z 2007r. Piszę już 3. post na ten temat i nie wiem jak to inaczej wyjaśnić.

 

PS. Zajrzałem na Twoją stronę. Mam nadzieję, że masz jakieś dowody, bo na miejscu takiej pani Majek poczułbym, że ktoś mi tu coś obrabia na boku.

 

Co do rowerzystów.

http://strona_narusza_regulamin/forum/viewtopic.php?f=7&t=615

 

A co do pani Majek i reszty towarzystwa, to są tam podane fakty i nie ma ani kropli kłamstwa, a wnioski każdy może wyciągnąć swoje. Ja wyciągam swoje.

Temat ten jest przedmiotem powstającej właśnie pracy magisterskiej, a praca magisterska jak wiadomo powinna opierać się na faktach.

 

Dobra, pożartowałem sobie z niewiedzy co poniektórych (ale nikt nie jest doskonały i nie wie wszystkiego), więc teraz wyjaśnię jak najprościej się da, dlaczego należy analizować dane roczne i dlaczego porównywanie miesięcy nie ma sensu. Proszę przeczytać bez uprzedzeń, przemyśleć, a potem ewentualnie podjąć dyskusję.

 

A więc po kolei. Liczba wypadków to bardzo złożone zjawisko zależne od wielu czynników, które jednak podlega trendom dającym się opisać przez statystykę. Błąd statystyczny w tym przypadku (przy porównywaniu danych rocznych) wynosi 2%. Pewnych praw naukowych oszukać się nie da i dlatego w Austrii po nawet nieznacznym wzroście liczby wypadków po wprowadzeniu świateł natychmiast zlecono specjalistyczne badania i nakaz wycofano. Po prostu w tak stabilnym kraju jak Austria, takie zjawisko nie mogło zdarzyć się bez przyczyny, co rozsądni Austriacy dostrzegli.

Dlaczego porównywanie danych miesięcznych nie ma sensu? Ponieważ przy tak dużej liczbie zmiennych im dłuższy okres tym lepiej, ponieważ różne anomalie w ciągu roku mają szansę się zrównoważyć. Przykład: powiedzmy, że w roku jest średnio 5 katastrof z liczbą ofiar ponad 10 osób. Niech w jednym roku 4 katastrofy będą w kwietniu i już jest odchylenie od normy w tym miesiącu. Wykres danych miesięcznych w takim przypadku wyglądałby jak bezładny zygzak bez żadnych reguł. Z drugiej strony dane co 10 lat byłyby bardziej wygładzone, ale jednak liczba wypadków jest wartością zbyt zmienną w czasie, aby analizować dekady, dlatego analizuje się pełne lata.

Weźmy dane z 2007. Na początku roku 2007 rzeczywiście było więcej wypadków niż w kolejnych latach, ale przyczyny mogły być różne, mogły np. zdarzyć się wtedy te katastrofy. Jeżeli zdarzyły się wtedy, to nie zdarzyły się statystycznie już w pozostałych miesiącach roku, kiedy wypadków było o tę liczbę mniej. Podobnie z pogodą. Jeżeli w styczniu i lutym 2007 było -10 stopni i nie było śniegu, to ludzie częściej wyjeżdżali z domu niż rok wcześniej i powodowali więcej wypadków. Ponieważ meteorologia podlega tak samo trendom i średnia liczba śniegu w ciągu roku jest mniej więcej stała (z jakąś znaną dokładnością), więc w grudniu 2007 statystycznie powinno być go więcej, a trudniejsze warunki to paradoksalnie mniej groźnych wypadków. Podobnie, po ciepłej zimie, następuje zwykle chłodne i deszczowe lato (tu akurat działa przyroda, która nie znosi nierównowagi), a brzydka pogoda to mniej wypadków. Suma musi się zgadzać, bo inaczej nauka zwana statystyką, opisująca takie zjawiska, nie miałaby prawa istnieć.

Gdyby wszystkie czynniki były mniej więcej stałe i nie pojawił się żaden nowy czynnik, liczba wypadków w 2007 powinna być nieznacznie mniejsza niż w 2006, bo w 2006 była mniejsza niż w 2005, a w 2005 była mniejsza niż w 2004 (a przecież wtedy nie było nakazu!), co oznacza trend malejący. Przyczyn takiego, a nie innego trendu jest wiele: lepsze drogi, więcej fotoradarów, lepsze samochody i wiele innych, ale najważniejsze - te czynniki się nie zmieniają jak chcą. Samochody są cały czas coraz lepsze, drogi również buduje się cały czas, fotoradarów również przybywa. Zamiast danych rocznych na upartego możemy analizować dane dwuletnie i również zobaczymy, że w porównaniu z latami 2005, 2006 w 2007 i 2008 również było więcej wypadków. Ktoś powie: w 2004 r. wzrosła liczba zabitych. Owszem, ale o ile? W granicach błędu statystycznego, a liczna wypadków była mniejsza niż rok wcześniej. W roku 2007 po raz pierwszy od wielu lat wzrosły wszystkie trzy liczby (wypadków, zabitych i rannych). Przyczyn takiego, a nie innego trendu jest wiele - lepsze drogi, więcej fotoradarów, lepsze samochody i wiele innych, ale najważniejsze - te czynniki się nie zmieniają jak chcą. Samochody są cały czas coraz lepsze, drogi również buduje się cały czas, fotoradarów również przybywa. Zamiast danych rocznych na upartego możemy analizować dane dwuletnie i również zobaczymy, że w porównaniu z latami 2005, 2006 w 2007 i 2008 również było więcej wypadków.

Dlaczego spadek liczby wypadków w latach 2008 i 2009 jest potwierdzeniem szkodliwości świateł? Ponieważ, gdyby w tych latach liczba wypadków cały czas wzrastała, wskazywałoby to na odwrócenie trendu z jakiegoś tajemniczego powodu. Ale w 2008 liczba wypadków była znów mniejsza niż w 2007 (jednak cały czas większa niż w 2006, dopiero w 2009 udało się uzyskać wartość mniejszą niż w 2006). Co z tego wynika? Lata 2007, 2008 i 2009 nie różniły się wobec siebie ilością i jakością czynników wpływających na bezpieczeństwo: we wszystkich tych latach budowano lepsze drogi itd., a w tych latach były również obowiązkowe światła. Zakładając, że wpływ świateł jest stały, możemy ten czynnik odrzucić przy analizie lat 2007, 2008 i 2009, czyli powinniśmy mieć trend malejący taki jak wcześniej i mamy. Analiza lat 2006 i 2007 już na to nie pozwala, bo dużo się zmieniło - doszedł nowy czynnik, obowiązkowe światła. Reasumując, gdyby nie wprowadzono nakazu jazdy na światłach, w 2007 byłoby około 340 osób zabitych mniej (a było więcej o ponad 140 więcej!), czyli można założyć, że wprowadzenie nakazu zwiększyło liczbę zabitych o 500 osób, a każdy kolejny rok (w którym spadała wprawdzie liczba wypadków) zaczynał z pułapu wyższego o 500 zabitych osób, co jest przedstawione na wykresie.

Jeżeli spadek liczby wypadków w latach 2008-2010 miałby świadczyć na korzyść świateł, to lata 2004-2006 również - przecież wtedy również spadała liczba wypadków, a świateł nie trzeba było włączać! Teraz już widzicie, dlaczego takie rozumowanie nie ma sensu? Również dobrze można by porównać rok 2010 z rokiem 1980, w którym nie było nakazu świateł i wtedy okazałoby się, że mamy więcej wypadków. Zauważmy również, że według autorów nakazu wypadków miało być o 20% mniej! Jeżeli światła rzeczywiście działają, to w 2007 bez nakazu wypadków powinno być ich o 25% więcej. To ponad 10 razy więcej niż błąd statystyczny.

Mam nadzieję, że moja pogadanka rozjaśniła co poniektórym pewne kwestie. Zapraszam do konstruktywnej dyskusji, może komuś uda się obalić te argumenty, wtedy zgłoszę go jako kandydata na doktoranta w katedrze statystyki.

 

 

wykres_dadrl.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ktos kiedys powiedzial ze sa male klamstwa, duze klamstwa i statystyki... :)

abstrachujac od tego od kilku lat jezdze mniej wiecej w podobnych warunkach i robie podobne roczne przebiegi... jezdzilem przed wprowadzeniem obowiazkowych swiatel przez caly rok jak i teraz po...

niezaleznie od tego czy jest wymog jazdy na swiatlach czy nie, obserwuje coraz wiecej osob lamiacych przepisu ruchu drogowego ( wyprzedzanie w niedowzowlonych miejscach, 'na trzeciego', nadmierna predkosc )... wprowadzanie jazdy na swiatlach nic nie pomoze jesli kierowcy nie zaczna respektowac przepisow ( po cos one sa, fakt ze sporo jest miejsc gdzie ograniczenia sa bezsensowanie postawione ale to inna historia )

w mojej opinii po prostu ludzie nie zdaja sobie sprawy ze tak blahe rzeczy jak jazda z dopuszczalna predkoscia, stan techniczny auta czy po prostu zwracanie uwagi na innych uzytkownikow drogi, potrafia w jednej chwili stac sie przyczyna tragedii...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ktos kiedys powiedzial ze sa male klamstwa, duze klamstwa i statystyki... :)

abstrachujac od tego od kilku lat jezdze mniej wiecej w podobnych warunkach i robie podobne roczne przebiegi... jezdzilem przed wprowadzeniem obowiazkowych swiatel przez caly rok jak i teraz po...

niezaleznie od tego czy jest wymog jazdy na swiatlach czy nie, obserwuje coraz wiecej osob lamiacych przepisu ruchu drogowego ( wyprzedzanie w niedowzowlonych miejscach, 'na trzeciego', nadmierna predkosc )... wprowadzanie jazdy na swiatlach nic nie pomoze jesli kierowcy nie zaczna respektowac przepisow ( po cos one sa, fakt ze sporo jest miejsc gdzie ograniczenia sa bezsensowanie postawione ale to inna historia )

w mojej opinii po prostu ludzie nie zdaja sobie sprawy ze tak blahe rzeczy jak jazda z dopuszczalna predkoscia, stan techniczny auta czy po prostu zwracanie uwagi na innych uzytkownikow drogi, potrafia w jednej chwili stac sie przyczyna tragedii...

 

A prosiłem o rzeczową dyskusje, widać poranek temu nie sprzyja. Utarte slogany naprawdę nie robią na nikim wrażenia.

Włączone światła właśnie mają pomagać w wyprzedzaniu na trzeciego i innych niedozwolonych miejscach, takie są częste tłumaczenia idiotów, z którymi rozmawiam. Nawet niektórzy milicjanci twierdzą, że kierowca ze światłami czuje się bezpiecznie. Cóż z tego, jeżeli bezpieczny nie jest. Działa wtedy kompensacja ryzyka, co jest naukowo zbadanym zjawiskiem i raczej trudno z tym dyskutować. Dawniej, jeżeli taki szybki i wściekły wiedział, że może się spodziewać samochodu bez świateł, trochę zwalniał, zastanowił się i spojrzał przed siebie, nawet podświadomie, zanim zaczął wyprzedzać.

Wystarczy, że średnia prędkość wzrosła z tego tytułu tylko o 1%, a liczba wypadków też musiała wzrosnąć, cudów nie ma. Ze światłami wiążą się jeszcze inne bezpośrednie przyczyny wypadków, o czym już pisałem, więc jak tu się dziwić, że liczba wypadków po wprowadzeniu nakazu podświetlana asfaltu wzrosła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Utarte slogany naprawdę nie robią na nikim wrażenia.

Zgadzam się z tym i chyba wszystko już do tej pory napisano.

 

Wiem - na podstawie tego, co napisałeś na swojej stronie i na forum - że oświetla Cię słońce i Cię widać, wiem też jednocześnie, że nie jesteś widoczny, bo jesteś nieoświetlony - czyli taki z Ciebie trochę drogowy kot Schrödingera. Ale mam jedną prośbę, jeźdź na światłach - nie chciałbym kiedyś polecieć z Tobą - ani z wyznawcami Twoich teorii na czołówkę. :roll: Przy przepisowej prędkości - i kompletnie brak tu ironii z mojej strony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

powod jest strasznie prosty, niektorzy Polacy sa nieprzystosowani do prowadzenia szybszych samochodow ... w ogole samochodow. Ogladajac telewizje wlosy mi staja na glowie 50 km za szybko w terenie zabudowanym i 500 zl oraz 10 pkt.. U nas na 6 miesiecy prawko jest odbierane .. na miejscu. Wtedy na piechotke. Kary sa za male i tyle ... jak ktos nie ma we lbie to trzeba mu pomoc i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

powod jest strasznie prosty, niektorzy Polacy sa nieprzystosowani do prowadzenia szybszych samochodow ... w ogole samochodow. Ogladajac telewizje wlosy mi staja na glowie 50 km za szybko w terenie zabudowanym i 500 zl oraz 10 pkt.. U nas na 6 miesiecy prawko jest odbierane .. na miejscu. Wtedy na piechotke. Kary sa za male i tyle ... jak ktos nie ma we lbie to trzeba mu pomoc i tyle.

Ogladalem kiedys tvnturbo uwaga pirat, zlapali goscia ktory mieszka w reichu i sie pytaja: w niemczech tez pan tak szybko jezdzi?? on na to: nie bo tam by mi prawo jazdy zabrali za jedno wykroczenie... komentarz chyba zbedny :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Utarte slogany naprawdę nie robią na nikim wrażenia.

Zgadzam się z tym i chyba wszystko już do tej pory napisano.

 

Wiem - na podstawie tego, co napisałeś na swojej stronie i na forum - że oświetla Cię słońce i Cię widać, wiem też jednocześnie, że nie jesteś widoczny, bo jesteś nieoświetlony - czyli taki z Ciebie trochę drogowy kot Schrödingera.

 

 

Podobnym sloganem jest stwierdzeniem, że jak "lepiej widać, to jest bezpieczniej". A gówno prawda, bo jest dokładnie odwrotnie, co się okazało nie tylko w Polsce. Bezpieczniej jest wtedy, kiedy nikt nie polepsza sztucznie widoczności. Większość tego co sztuczne dla człowieka, jest w jakiś sposób szkodliwe. Nawet światła w nocy są szkodliwe, bo oślepiają, ale nie ma innego wyjścia. Gdyby wszyscy jeździli w nocy na pozycyjnych albo bez świateł, to śmiem twierdzić, że nie byłoby w ogóle wypadków, bo wszyscy jeździliby 10 km/h.

W dzień każdy samochód bez świateł jest WIDOCZNY. Bo oświetlony światłem słonecznym. Tak samo jak rowerzysta, pieszy, dziura w jezdni, asfalt czy kot przebiegający przez ulicę. Nie róbmy z ludzi inwalidów.

 

Ale mam jedną prośbę, jeźdź na światłach - nie chciałbym kiedyś polecieć z Tobą - ani z wyznawcami Twoich teorii na czołówkę. :roll: Przy przepisowej prędkości - i kompletnie brak tu ironii z mojej strony.

 

 

Wytłumacz mi, po co prawidłowo jadącemu kierowcy, swoim pasem, z prędkością dostosowaną do warunków ruchu (nie mówię już, że przepisową) światła samochodu z przeciwka (zakładając, że to będę np. ja). Przecież będę również jechał swoim pasem.

Jak się nie widzi albo nie jest się pewnym, czy się widzi, to się nie wyprzedza, a wtedy pozostaje się na swoim pasie.

A chyba nie powiesz, że nie widzisz w dzień samochodu bez świateł i nie jesteś w stanie ocenić czy coś tam jedzie, czy nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A chyba nie powiesz, że nie widzisz w dzień samochodu bez świateł i nie jesteś w stanie ocenić czy coś tam jedzie, czy nie?

Czytałeś, co napisałeś na swojej stronie? Napisałem przecież, że odnoszę się do Twoich dwóch sprzecznych stanowisk. Nie ja To wymyśliłem, tylko Ty. Od kilku postów nie dyskutujesz ze mną, tylko ze swoim alter ego.

 

1.

W dzień każdy samochód bez świateł jest WIDOCZNY. Bo oświetlony światłem słonecznym. Tak samo jak rowerzysta, pieszy, dziura w jezdni, asfalt czy kot przebiegający przez ulicę. Nie róbmy z ludzi inwalidów.

 

2.

Używanie świateł mijania podczas dnia przez wszystkie pojazdy samochodowe, które stanowią ogromną większość wszystkich uczestników ruchu drogowego, podświadomie prowadzi kierowcę do błędnego przeświadczenia, że wszystkie pojazdy uczestniczące w ruchu drogowym mają włączone światła, zmniejsza jego czujność i powoduje, że obiekty nie wyposażone w światła są przez niego ignorowane. Te obiekty to przede wszystkim rowerzyści i piesi, czyli najbardziej narażeni na niebezpieczeństwo użytkownicy dróg, ale również pojazdy nie będące w ruchu oraz pojazdy samochodowe poruszające się, ale nie posiadające z różnych przyczyn włączonych świateł mijania.

 

Czy miałeś kiedyś w szkole taki przedmiot jak logika?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy miałeś kiedyś w szkole taki przedmiot jak logika?

 

W szkole nie, raczej na studiach. Ale o co ci w ogóle chodzi?

Samochód bez świateł jest WIDOCZNY nawet wśród samochodów bez świateł. Tyle, że może być widoczny o ułamek sekundy później.

Ale takiemu miszczowi kierownicy nie powinno to przeszkadzać. Szansa, że akurat ty spowodujesz przez to wypadek jest znikoma.

Ale globalnie na pewno to nie jest korzystne zjawisko, bo kierowców jest ileś tam milionów i nawet szansa 1 na milion da kilka wypadków rocznie z tego powodu.

Gorzej z rowerzystami i innymi mniejszymi obiektami, które faktycznie mogą stać się w pewnych warunkach niewidoczne.

 

Podobnie, przeciętnemu kierowcy wydaje się, że spalone przez niego niepotrzebnie paliwo to nic nie znacząca ilość. Pomnożona przez 15 milionów samochodów już robi się znacząca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa widoczności jako takiej pojazdów z włączonymi światłami jest bezsporna. Ale jest jeszcze kilka innych problemów.

 

1. Samochody jadące z przeciwka ze światłami bardzo męczą wzrok. Może większość użytkowników naszego Forum jeszcze tego nie czuje; ja mam wszakże swoje lata i samochody jadące z przeciwka mnie a) denerwują, B) męczą oczy, c) często oślepiają. Efektem jest wyraźnie większe zmęczenie - zwłaszcza wzroku - i stopniowo narastająca agresja.

 

2. Samochody jadące z przeciwka ze światłami odwracają uwagę od drogi i jej okolic, gdyż punkty świetlne przyciągają wzrok. Radzę poeksperymentować w spokoju. Zdecydowanie trudniej dostrzega się wszelkie nieoświetlone obiekty po prawej stronie, pieszych, zwierzęta, znaki na jezdni, nawet dziury.

 

3. Ocena odległości samochodu jadącego z przeciwka ze światłami jest znacząco gorsza. Być może dlatego jest mniej wypadków na czołówkę, bo ludzie nie widzą dokładnie i boją się wyprzedzać.

 

Dlatego uważam, że światła powinny być używane jako zło konieczne tylko w razie wyższej konieczności, czyli po zmierzchu, a w dzień tylko w przypadku silnych opadów śniegu, mgły i silnego deszczu przy bardzo pochmurnym niebie. Używanie ich w innych okolicznościach działa na niekorzyść kierowcy i jest klasycznym triumfem biurokracji i lobby nad zdrowym rozsądkiem. Powinno być karane (tak samo, jak jazda z źle ustawionymi światłami).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może dlatego jest mniej wypadków na czołówkę, bo ludzie nie widzą dokładnie i boją się wyprzedzać.

 

Wszystko racja oprócz jednego: wypadków czołowych w 2007 roku było więcej niż rok wcześniej.

A przypominam, że miało być o 20% mniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, ze przeczytanych tu wypowiedi wynika ze za zapalanie lu nie zapalanie swiatel w dzien jest jesdynym faktorem bezpieczenstwa jazdy. Pomimo ze we Francji obowiazku takiego nie ma to to wiele sie na tan temat dyskutuje. Osobiscie zapalam swiatla w dzien tylko gdy mam "humor" lub potrzebe agresywniejszej jazdy. Popieram w tym samym ze zapalone swiatla sugeruja stan bardziej wyjatkowy. Ktos juz o tym pisal w tym watku. nie mysle osobiscie aby wyniki podawanych statystyk byly az w takim stopniu skorelowane z zapalaniem swiatel. Napewno wiekszym problemem na drodze jest zawzietosc bardzo widoczna nawet w tym watku. Sytuacja polityczna i gospodarcza ma pewnie welki wplyw na zachowania we wszystkich sytuacjach a zwlaszcza na drodze. zachowania kirowcy w samochodzie sa podobne do zachowan w windzie lub na forum gdzie anonimat lub odisolowanie od spoleczenstwa wyzwala pewne zachowania. Temat swiatel jest dosc marginalny w dziedzinie bezpieczenstwa natomiast nie jest marginalny pod wzgledem medialnym , co widac na zalaczonym obraku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...